-

stanislaw-orda : [email protected].

Beria: dlaczego mieliby na nas napadać?

Tytuł nie odnosi się do aktualnej wersji rusofobii, natomiast pochodzi z fragmentu rozmów polskiego generała z Wawrzyńcem (Laurentym) Berią, szefem sowieckiego NKWD. Rozmowy były prowadzone w 1940 i 1941 roku, gdy po rozpoczętej 17 września 1939 roku agresji Sowietów na wschodnie tereny Polski generał ten znalazł się w sowieckiej niewoli. Był nim Marian Januszajtis-Żegota;
https://mswia.gov.pl/pl/aktualnosci/2848,Fragmenty-protokolow-przesluchan-Mariana-Januszajtisa-Zegoty.html
a opowieść o rozmowach z Berią stanowi treść wywiadu, jaki z generałem Januszajtisem przeprowadził Paweł Zaremba, historyk polski działający po wojnie na emigracji.
http://www.kulturaparyska.com/pl/ludzie/pokaz/z/pawel_zaremba
Wywiad ukazał się w 1964 r. na łamach londyńskich „Wiadomości” (Nr 931), w cyklicznym dodatku zatytułowanym „Na Antenie”.

Przedstawiam całość ww. publikacji, tym razem bez żadnej mojej ingerencji w formie przypisów. Dla potrzeb bloga tekst ma zmieniony tytuł w stosunku do tytułu orginalnego.  Wprowadziłem ponadto kilka drobnych uwspółcześniających korekt piśmiennictwa, jak np. NKWD zamiast N.K.W.D. lub Sierow zamiast Sjerow. Mają one charakter wyłacznie stylistyczny.

Wprowadzenie Redakcji:

22 czerwca 1941 Niemcy napadły na swego sprzymierzeńca i wspólnika w podziale łupów - na Związek Sowiecki. Postępy niemieckie na froncie w:prowadziły w przerażenie władców Kremla. Szukali pomocy u mocarstw zachodnich, szukali jej także u rządu polskiego w Londynie. 30 lipca podpisano w Londynie układ polsko-sowiecki. Wznawiał stosunki dyplomatyczne i ustalał zasady tworzenia wojska polskiego na terytorium sowieckim.

Jakie były prawdziwe plany sowieckie. Co zmusiło Sowiety do podpisania układu z rządem polskim i do zgody na powstanie wojska polskiego na swoim terytorium?

Zaprosiliśmy dziś do naszego studio londyńskiego jednego ze świadków, którzy mogą rzucić światło na tę tajemnicę, którzy mogą zajrzeć razem z nami za sowieckie kulisy powstania wojska polskiego w ZSRS. Jest nim gen. Marian Januszajtis. Rozmowę prowadzi Paweł Zaremba.

ZAREMBA
Panie generale, gdzie zastał pana 17 września 1939, dzień napadu sowieckiego na Polskę?

JANUSZAJTIS
We Lwowie. Znalazłem się tam ochotniczo, gdyż nie powołano mnie przed wybuchem wojny do służby czynnej. Nie chcę od biegać od tematu, lecz sądzę że warto przypomnieć, iż w stosunku do rządów przedwojennych byłem w opozycji, a w wojsku byłem na przedwczesnej emeryturze. We Lwowie wymusiłem nieomal przydział dla siebie. Dowódca obrony Lwowa, gen. Langner, zwołał radę wojenną. Głosowałem na niej za poddaniem miasta i załogi wojskom sowieckim.

ZAREMBA
Jakie były motywy pana generała?

JANUSZAJTIS
Wybierałem mniejsze zło w sensie międzynarodowym. Nie wierzyłem aby przyjaźń niemiecko-sowiecka trwać mogła długo. Uważałem, że pod okupacją sowiecką mogły powstać lepsze warunki dalszej walki niż pod okupacją niemiecką.

ZAREMBA
Lecz wiemy, że tajny protokół do przymierza sowiecko-niemieckiego, znanego jako traktat "Ribbentrop-Mołotow" przewidywał z góry dokładne granice rozbioru Polski. Niemcy i tak musieliby oddać Lwów Sowietom, podobnie jak Sowiety oddały Niemcom Lublin.

JANUSZAJTIS
Nikt o tym nie wiedział we wrześniu 1939. Przekonanie, może tylko nadzieja wśród wielu z nas, kazało oczekiwać w wojskach sowieckich pomocy przeciwko Niemcom. Wojskowi sowieccy niższych szczebli także wierzyli, że idą się bić z Niemcami.

ZAREMBA
Oczywiście, dopóki nie nastąpiły tryumfalne mowy Mołotowa i t.zw. plebiscyty, które oddawały ziemie wschodnie Polski sowieckim republikom ukraińskiej i białoruskiej. I zanim szerokim strumieniem zaczęła płynąć z Rosji do Niemiec pomoc gospodarcza: zboże, nafta i inne surowce.

JANUSZAJTIS
Oczywiście. Ale nawet gdyby to wszystko, o czym pan wspomina, było z góry wiadome, nie zmieniłoby to w niczym mojego rozumowania, że prędzej czy później Niemcy przymierze z Sowietami złamią, że na Sowiety napadną. Z tym nieodwołalnym, w moim przekonaniu, rozwojem wypadków łączyłem nadzieję, że walka między dwoma zaborcami dopomoże naszej sprawie. Miałem jasną koncepcję i chciałem ją przeprowadzić, gdyż uważałem że jest ona dla Polski korzystna. Aby móc ją przeprowadzić musiałem wejść w kontakt z najwyższymi czynnikami w Rosji. Czekałem więc na okazję.

ZAREMBA
Czekał pan generał na aresztowanie?

JANUSZAJTIS
Tak. Widzi pan, ja znałem dobrze Rosję. Wiedziałem, że dostęp do władz sowieckich prowadzi właściwie tylko przez więzienie. Na wolności człowiek w Sowietach nie ma żadnej szansy przeprowadzenia z kimkolwiek poważnej rozmowy. Liczyłem się z aresztowaniem w nadziei, że metoda, jaką postanowiłem zastosować, okaże się skuteczna. Nie czekałem długo. Aresztowano mnie już 27 października.

ZAREMBA
Wspomniał pan generał o metodzie?

JANUSZAJTIS
Metoda łączy się ściśle z moją koncepcją. Bolszewicy wiedzieli dobrze kim jestem. Przypomnieli mi bitwę pod Mikulińcami 4 sierpnia 1920, gdy oberwali ode mnie po skórze, bitwę o Lwów 13 sierpnia. Przypomnieli wiele innych rzeczy. Pochwalili się bogatą teką moich aktów. To była ich metoda, znana dobrze metoda zmiękczania w nadziei, że wydobędą jakieś korzyści dla siebie, że zastraszą, czegoś się dowiedzą. Lecz nie dałem im zastosować zwykłej procedury. Komisarz NKWD we Lwowie, Gruzin nazwiskiem Kromjan, nie posiadał się ze zdumienia, gdy zacząłem od gwałtownego ataku i od ostrzeżeń. Powiedziałem mu, że wiem dobrze co powinni robić i że chcę to wyjaśnić komuś większemu od niego. Oponował, próbował straszyć, wreszcie się tłumaczył. Lecz przestraszył się nie na żarty, o czym przekonałem się już następnego dnia, gdy rozwinąłem przed nim perspektywę natarcia niemieckiego na Kaukaz.

ZAREMBA
W jaki sposób?

JANUSZAJTIS
Następnego dnia przyjechał do mnie z Kijowa Sierow.

ZAREMBA
Specjalista od ludobójstwa? Kat krajów bałtyckich?

JANUSZAJTIS
Ten sam. Był wtedy naczelnikiem NKWD na Ukrainę. Powtórzyła się ta sama rozmowa, tylko dłuższa. Sierow zapewniał mnie, że zniszczenie Polski „raz na zawsze” jest niewzruszalnym fundamentem przyjaźni sowiecko-niemieckiej. Ja obstawałem przy swoim i domagałem się rozmowy z kimś na Kremlu. Sierow oświadczył wreszcie, że przekaże meldunek o moich „fantastycznych" - jak się wyraził - pomysłach na Kreml. Zrobił to i szybko, bo oto już 5 listopada znalazłem się w Moskwie. Zawiózł mnie tam osobiście w oddzielnym wagonie kolejowym; tłumaczył się, że nie mógł dostać samolotu, gdy mu robiłem wymówki, że sprawa jest tak pilna, iż szkoda czasu na podróż koleją.

ZAREMBA
Więc Sierow zawiózł pana generała na Kreml?

JANUSZAJTIS
O nie! Zawiózł mnie na Łubiankę.

ZAREMBA
Na Łubiance urzędował Beria?

JANUSZAJTIS
Właśnie. Urzędował Beria, druga po Stalinie osoba w Sowietach. Szef NKWD przed którym drżała i partia i wojsko i resort spraw zagranicznych. Beria, którego głos był decydujący. Lecz droga do Berii nie była krótka. Poddano mnie normalnej procedurze przesłuchów. Cel zrozumiały, pobudki także. W systemie sowieckim z góry się zakłada, że każdy zawsze kłamie. Czy trzeba czy nie trzeba. Albo kłamie albo jest na czyichś usługach. Zmieniający się jak w kalejdoskopie łańcuch "sliedowatieli" miał wybadać „skąd wiem", że Niemcy napadną na Rosję. Przy okazji chciano oczywiście dowiedzieć się wielu innych rzeczy. Niczego nie ukrywałem o sobie. Gadali ze mną noc w noc po kilka lub więcej godzin. Grozili, straszyli. Po co mam panu opowiadać? Procedura przesłuchów sowieckich była spisana tyle razy i przez tylu różnych ludzi i tak dokładnie. Na pytanie o cele niemieckie odpowiadałem po prostu: pomyślcie trochę, 'Przeczytajcie "Mein Kampf", przeczytajcie pisma Lenina. Przysyłali coraz to bardziej inteligentnych "sliedowatieli".

ZAREMBA
I co się wtedy stało?

JANUSZAJTIS
I nic i bardzo wiele. Przesłuchy się skończyły bez aktu oskarżenia. Wypadek wprost niezwykły. Miesiąc zupełnego spokoju, chociaż w celi. Dawali mi książki i papier, przyzwoite jedzenie. Wreszcie ogolili, wykąpali, przydzielili nową koszulę i zaprowadzili do Berii. Dokładnej daty nie pamiętam - przełom marca i kwietnia 1940.

ZAREMBA
Czy były to znowu przesłuchy prowadzone przez Berię, czy też wyglądało to inaczej?

JANUSZAJTIS
Wyglądało zupełnie inaczej. Były to po prostu ciągnące się w nieskończoność rozmowy. Pierwsza trwała ponad sześć godzin. W sumie spędziłem z Berią około osiemdziesięciu godzin. Nie robiono z tych rozmów protokółów, jedynie sam Beria robił niekiedy notatki, zwykle wtedy gdy czegoś żądałem: albo wyjaśnień, albo po prostu czegoś dla siebie, zwykle książek. Czy był nasłuch i czy nagrywano co mówiliśmy na taśmy, tego nie wiem. Wiem jednak, że od pierwszej rozmowy wywiązało się coś w rodzaju "szczerego" stosunku między nami.

ZAREMBA
Co pan generał ma na myśli?

JANUSZAJTIS
Mówiłem twardo i bez ogródek. Krytykowałem politykę sowiecką, nazywałem układ z Hitlerem i napad na Polskę zwykłą głupotą. Beria zachęcał mnie do śmiałości w wypowiedzi. W każdym razie nigdy nie protestował i nie unosił się. Poznałem go raczej dobrze, choć oczywiście nie twierdzę, by zwierzał mi się ze swoich myśli i z tajników sowieckich planów i polityki.

ZAREMBA
Może pan generał zechce powiedzieć coś więcej o osobowości Berii, człowieka który był przecież postrachem milionów.

JANUSZAJTIS
Wyglądał tak jak na fotografiach. Z rysów twarzy przypominał raczej Ormianina niż Gruzina. Mówił jednak po rosyjsku z charakterystycznym kaukaskim akcentem. Twarz blada, wyłupiaste oczy, binokle. Odkryłem w nim rzecz niespodziewaną, miał swoiste poczucie humoru.

ZAREMBA
Czy był człowiekiem inteligentnym?

JANUSZAJTIS
Niewątpliwie. Z zawodu, jak mi powiedział, był inżynierem-elektrotechnikiem. Miał dobrą pamięć i dość duże wiadomości o świecie zewnętrznym. Oczywiście, jak wszyscy przywódcy sowieccy, nigdy nie był poza Związkiem Sowieckim i swoje wiadomości o życiu w krajach wolnych opierał na fantazjach. A także na meldunkach i raportach szpiegów agentów i t. zw. specjalistów. Te są z reguły tak pisane, by odpowiadały życzeniom i przekonaniom "góry" sowieckiej. Powiedziałem o tym przy którejś okazji. Nie bardzo oponował.

ZAREMBA
Czy rozmowy odbywały się bez świadków?

JANUSZAJTIS
Najczęściej byliśmy sami w gabinecie. Zjawiał się niekiedy Mierkułow. To zastępca Berii, wielka figura w Rosji. Beria po prostu nim pomiatał. Krzyczał przez drzwi: „Mierkułow, choć tu i posłuchaj!". Albo: "Mierkułow, przynieś to lub tamto, sprawdź to lub tamto". Mierkułow zachowywał się jak chłopiec na posyłki, i Beria tak go traktował w mojej obecności.

ZAREMBA
Rozmowy sowieckim sposobem toczyły się w nocy?

JANUSZAJTIS
Zawsze. Po Berii nie widać było jednak zmęczenia. Nie przyśpieszał rozmowy, nie niecierpliwił się, nie mówił że coś jest ważne lub mniej ważne. Zapytałem go kiedyś jak to jest właściwie ze mną: „Aktu oskarżenia przeciwko mnie nie ma, pan twierdzi, że jestem wolny, a przecież siedzę w celi, na Łubiance”? Popatrzył na mnie przenikliwie i odpowiedział: "Czy pan udaje, czy pan naprawdę nie rozumie, że jedyne bezpieczne miejsce w Sowietach to cela na Łubiance?". Jedną myślą podniecił się wyraźnie: było to wtedy gdy rozwinąłem przed nim perspektywę natarcia niemieckiego na Kaukaz. "Pojdą na Kaukaz, - mówiłem, - bo chcą nafty: Ten kierunek jest dla nich najważniejszy. I dlatego właśnie na Kaukazie powinny być ośrodki tworzenia wojska polskiego. Polacy lepiej będą bronili Gruzji niż Rosjanie".

ZAREMBA
Bardzo ciekawa charakterystyka tła rozmów, panie generale. Lecz przepraszam, że odwiodłem pytaniami od głównego tematu, t.j. od treści rozmów o sprawach polskich, zwłaszcza o sprawie wojska polskiego. Czy było wiele wstępów nim rozmowy weszły na te tory?

JANUSZAJTIS
Żadnych wstępów nie było. Już w pierwszej rozmowie Beria przystąpił do sedna. Znał dokładnie wszystko co mówiłem o możliwości wojny z Niemcami. A także, że potraktowanie Polski uważam za krańcowy objaw głupoty. Zaczął mnie przekonywać, że nie mam racji. Pamiętam zdanie: "Po co Niemcy mają nas napadać? Dajemy im wszystko czego potrzebują i o co poproszą. Dlaczego mają nas napaść, skoro chcemy mieć w nich przyjaciół i udowodniliśmy im, że jesteśmy ich przyjaciółmi . W odpowiedzi przytaczałem wszystkie logiczne argumenty. Przedstawiałem kierunki natarcia niemieckiego, kalkulowałem siły jakie użyją. Po kilku dniach przystąpił sam do dalszej, najciekawszej fazy rozmów. Zaczął się mnie wypytywać o możliwości współpracy z Polakami i o możliwości stworzenia wojska polskiego w Związku Sowieckim. Użył wyrażenia armia polska "na flangie krasnoj armii” (na skrzydle armii czerwonej) .

ZAREMBA.
Czy miało z tego wynikać, że myśli o komunistycznej armii polskiej, o tym co miał później tworzyć Berling?

JANUSZAJTIS
Absolutnie nie. Z wielu nazwisk, które padały między nami w rozmowie, nazwisko Berlinga nie padło ani razu. Beria mówił o polskiej, podległej rządowi polskiemu w Londynie. Nie oponował, nawet nie próbował dyskutować ze mną gdy mu powiedziałem, że warunkiem podstawowym, najpierwszym, jest przekreślenie rozbioru Polski dokonanego na spółkę z Niemcami i nawiązanie stosunków dyplomatycznych z rządem polskim. Dużo czasu zajęło nam omawiane jak powinien wyglądać układ przyjaźni z rządem polskim. To, co sobie powiedzieliśmy, nie różniło się wiele od tekstu podpisanego 30 lipca 1941 przez Sikorskiego i Majskiego. Z jedną, jedyną różnicą. Ja jako punkt pierwszy stawiałem jasne potwierdzenie granicy traktatu ryskiego. Beria się wykręcał. Ostatnia moja rozmowa z Berią, już po wybuchu wojny z Niemcami i po podpisaniu układu, w przeddzień mego odlotu do Londynu, toczyła się głównie o tym. Powiedział mi: "Twierdził pan, że bez tego punktu rząd polski układu nie podpisze? Jednakowoż podpisali.”

Powiedziałem mu, że jest to błąd tragiczny dla obu stron. Nic na to nie odpowiedział. Wobec tego zapytałem go, czy oni - tzn. bolszewicy zawarliby układ, gdyby ten punkt był warunkiem ze strony Polski? Wzruszył ramionami: ,,Jesteśmy w takiej sytuacji, że podpisalibyśmy” .

ZAREMBA
Lecz czy by dotrzymali podpisawszy?

JANUSZAJTIS
To inny problem, lecz twierdzę do dziś że brak takiego punktu w układzie był tragicznym błędem. I na pewno bardzo utrudnił położenie polityczne Polski w czasie wojny i po wojnie.

ZAREMBA
Lecz wojsko polskie godzili się bolszewicy tworzyć...i to już w r. 1940.

JANUSZAJTIS
Sprecyzujmy to dokładniej: Beria przewidywał, że wojsko polskie będzie trzeba tworzyć w oparciu na rządzie polskim w Londynie, jeżeli nastąpi atak niemiecki.

ZAREMBA
Więc była to jedna z alternatyw w polityce sowieckiej. Zapewne jednak już wtedy przygotowywano na inne alternatywy.

JANUSZAJTIS
Zapewne. Mnie wszakże o nich Beria nie wspomniał, czemu się zresztą nie dziwię. Mówił ze mną o tym co należy robić jeżeli nastąpi atak niemiecki. Zwolna zamiast mówić „jeżeli”, mówił „gdy nastąpi". W czerwcu 1940 bez uprzedzenia zwołano około 150 oficerów z NKWD i z armii oraz kilku generałów do sali konferencyjnej na Łubiance. Był Beria, Mierkułow i kilku innych dostojników. Beria zagaił bardzo krótko: "Gen. Januszajtis będzie miał wykład o możliwości wybuchu wojny rosyjsko-niemieckiej i o niemieckich koncepcjach strategicznych w takiej wojnie. Mówiłem dość długo. Wyłożyłem przesłanki historyczne i polityczne by przejść z kolei do spraw ściśle wojskowych. Przewidywane przeze mnie kierunki natarcia niemieckiego sprawdziły się. Mówiłem też o potencjale wojennym, wyszkoleniu i t.p. sprawach. Dyskusji nie było, lecz było dużo pytań i próśb o wyjaśnienie. Krótkich i rzeczowych. W kilka dni potem zjawił się u mnie w celi generał sowiecki , „komandarm", według ówczesnej tytulatury.

Przedstawił się bez nazwiska jako zastępca szefa sztabu generalnego armili czerwonej. Z rozmowy wyniknęło że skończył carską jeszcze akademię sztabu generalnego. Dobrze wychowany, obyty i fachowiec. Chciał - jak twierdził - złożyć wizytę kurtuazyjną koledze-generałowi. Wizyta kurtuazyjna u więźnia na Łubiance! Sytuacja nie pozbawiona pikanterii. Rozmawialiśmy długo o przyszłej wojnie z Niemcami. Choć nie interesował się tą sprawą, wyłożyłem i jemu co myślę o postępowaniu Sowietów wobec Polski i o konieczności naprawiania złego. Także o szansach tworzenia wojska polskiego.

ZAREMBA
A rozmowy z Berią ?

JANUSZAJTIS
Toczyły się dalej. Coraz mniej w nich było "pryncypialnego" gadulstwa, tak ulubionego przez komunistów, a coraz więcej tematów konkretnych. Zastanawiał się np. gdzie należy tworzyć ośrodki wyszkolenia. Ja pytałem o ilość jeńców i innych Polaków, o ich rozmieszczenie, o tym gdzie są i co robią oficerowie. Odpowiedzi z pozoru były rzeczowe. Liczb nie podawał dokładnie, lecz mówił w przybliżeniu o stu kilkudziesięciu tysiącach jeńców.

ZAREMBA
A o ludności cywilnej na zsyłkach, w łagrach, po więzieniach?

JANUSZAJTIS
Nie mówił wcale. Widzi pan, moje informacje na Łubiance o tym co się dzieje na świecie, lub w samej Rosji., były bardzo mgliste. Wiedziałem o klęsce Francji. Wiedziałem o Armii Krajowej, czy żeby powiedzieć ściślej, o walce w Kraju przeciwko Niemcom. Wiedziałem o osobie Grota-Roweckiego. Lecz Beria mówił mi tyle, ile chciał powiedzieć, a inne źródła wiadomości były przypadkowe, bardzo dziwne nieraz. Np. raz Beria oświadczył mi z tryumfem, że wie na pewno, bo ma dowody, że Grot-Rowecki współpracuje z Niemcami. Dowodem miało być przyłapanie przy przekraczaniu granicy ppłk. Józefa Spychalskiego. Szedł do Wilna z rozkazu by zająć stanowisko w tamtejszym ruchu podziemnym. Dano mi go do celi, w której był oczywiście podsłuch. Był straszliwie wymordowany na torturach. Opowiedział mi co się w Kraju dzieje, i bolszewicy przestali uważać go za szpiega. Po układzie został zwolniony i poszedł do wojska.

ZAREMBA
Czy to był brat dzisiejszego generała Mariana Spychalskiego?

JANUSZAJTIS
Tak. Nie mówił o nim dobrze, choć przyznawał że jest komunistą z przekonania, a nie dla kariery. Lecz wracajmy do wiadomości, jakle miałem o tzw. materiale ludzkim, którym rozporządzać by mogła armia polska na terytorium Rosji. Mierkułowowi wymknęło się kiedyś, że oficerow jest mało. Na moje pytanie dlaczego, bąknął coś o „oszibce" - o pomyłce. Beria przerwał mu natychmiast. Oczywiście nie przy puszczałem, że w czasie rozmów ze mną dokonywano mordu w lasku katyńskim. W lecie 1940 uważali to już za "oszibkę", za 'błąd". Lecz morderstwo było dokonane. W Katyniu i gdzie indziej. I pomyśleć, że przeglądałem akty i teczki oficerów, którzy już nie żyli. Np. gen. Smorawińskiego.

ZAREMBA
Jak do tego doszło?

JANUSZAJTIS
Beria zapytał mnie po prostu, kogo uważam za najbardziej odpowiedniego na stanowisko dowódcy armii polskiej w Z.S.R.S. Powiedziałem że nie wiem kto jest na miejscu kto poległ, kto dostał się do niewoli niemieckiej, a kto jest w Anglii. Poprosiłem o dane. Przyniesiono mi akta tych generałów o których Beria powiedział że są w Rosji. Była teczka Smorawińskiego, od kilku miesięcy zabitego w Katyniu. Powiedziałem że najodpowiedniejszym kandydatem jest gen. Anders, lecz że jest to moja opinia osobista, gdyż wyznaczyć dowódcę musi według swego uznania gen. Sikorski.

ZAREMBA
Czy powiedziano panu generałowi, gdzie przebywa gen. Anders?

JANUSZAJTIS
Nie. Powiedziano: „Jest u nas".

ZAREMBA
Panie generale, czy nie wspomniano o wynikach rozmów z innymi oficerami polskimi w obozach lub więzieniach? O próbach przeszkolenia na komunistyczną modłę niektórych z nich, zwłaszcza pensjonariuszy tzw. „daczy na Małachówce”, gdzie m.in. był Berling?

JANUSZAJTIS
Dowiedziałem się o tym wszystkim już po zwolnieniu, i to nie zaraz. Widzi pan, „Małachówka" to było w moim przekonaniu przygotowanie innej jakiejś alternatywy. Ze mną mówiono tylko o koncepcji, którą ja im przedstawiłem: porozumienia z legalnym rządem polskim i tworzenia prawdziwego wojska polskiego, a nie komunistycznej armii złożonej z Polaków.

ZAREMBA
Czy nie zetknął się pan generał z przedstawicielami owego drugiego garnituru?

JANUSZAJTIS
Owszem, po zwolnieniu gdy wygłosiłem przemówienie na zjeździe wszechsłowiańskim w Moskwie. Wanda Wasilewska i jej mąż Korniejczuk nie chcieli mnie dopuścić do głosu. Przemawiałem jednak mówiąc o układzie polsko-sowieckim, o walce z Niemcami, o rządzie gen. Sikorskiego i o wojsku polskim, które mu podlega. Uważałem że jest to okazja do powiedzenia kilku prawdziwych informacji w morzu komunistycznej propagitki. Lecz moje zetknięcie ograniczyło się do niewojskowych. Z wychowankami "Małachówki” kontaktu nie miałem, gdyż rozkaz gen. Sikorskiego powołał mnie prawie zaraz do Londynu. Bolszewicy nie stawiali przeszkód i odleciałem z Moskwy 21 sierpnia 1941. W tydzień później składałem już raport na polskiej radzie ministrów w Londynie. Nie omieszkałem wypowiedzieć mych uwag krytycznych o układzie z rządem sowieckim, zwłaszcza pominięcia sprawy gwarancji granicy ryskiej.

ZAREMBA
Lecz miał pan generał uczucie dobrze spełnionego obowiązku, dobrowolnie na siebie wziętego. Koncepcja, z którą pan generał czekał na aresztowanie we Lwowie, była zrealizowana.

JANUSZAJTIS
Tak, lecz obawy moje szły bardzo głęboko (uważałem, że nie wyzyskaliśmy wszystkich możliwości). Polegaliśmy na dobrej woli sowieckiej. Ja wiedziałem jak krucha to podstawa.

ZAREMBA
Bardzo dziękuję, panie generale.

******

Wykaz moich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


 

 

 

 



tagi: beria 

stanislaw-orda
24 października 2018 23:08
12     2231    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @stanislaw-orda
24 października 2018 23:09

no i już

zaloguj się by móc komentować

raven59 @stanislaw-orda 24 października 2018 23:09
25 października 2018 00:27

Polecam pamiętniki Generała:

ŻYCIE MOJE TAK BURZLIWE MARIAN ŻEGOTA-JANUSZAJTIS

https://allegro.pl/zycie-moje-tak-burzliwe-marian-zegota-januszajtis-i7494086375.html

zaloguj się by móc komentować

smieciu @stanislaw-orda
25 października 2018 00:55

No i tak sobie dyskutowali co zrobić kiedy Niemcy napadną. Jaki wyciągnęli wniosek? Doprowadzić do zniszczenia Armii Czerwnonej. Mam tu na myśli Berię i Stalina. Może ma tutaj ktoś jakieś ciekawe przemyślenia na ten temat?

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @smieciu 25 października 2018 00:55
25 października 2018 05:04

a Ty masz jakiekolwiek, choćby nieciekawe?

 

zaloguj się by móc komentować

qwerty @stanislaw-orda
25 października 2018 08:18

"Cel zrozumiały, pobudki także. W systemie sowieckim z góry się zakłada że każdy zawsze kłamie. Czy trzeba czy nie trzeba. Albo kłamie albo jest na czyichś usługach."- i to jest istota życia [patrz: doktryna] w RP, aparat wiecznie żywy i przewodnia 'siła' narodu też; idąc do urzędu/sądu/.. należy sobie to wbić do głowy i zawsze mieć własnego świadka

zaloguj się by móc komentować

re-or @stanislaw-orda
25 października 2018 08:25

Ciekawy kawał historii.

Nota bene, ciekawe czy Michnik podpisałby się pod tym zdaniem. W kontekście swojego życiorysu oczywiście.

Wiedziałem, że dostęp do władz sowieckich prowadzi właściwie tylko przez więzienie.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @stanislaw-orda 25 października 2018 05:04
25 października 2018 09:13

Ja myślę że ta sprawa jest co najmniej ciekawa. Dziwi mnie tylko że każdy jakoś tak prześlizguje się nad tym tematem. Pewnie dlatego że nie ma jakichś fajnych źródeł jak na Zachodzie. Ruskie wszystko głęboko utajniły (co nie dziwne) i jedyne co możemy zrobić to wyciągać wnioski z ich działań.

A te są raczej jednoznaczne. W tej wojnie, Ruskom nie chodziło o wygraną, terytorialne zdobycze... No może i na jakimś etapie chodziło ale w dziwny sposób przestało ich to obchodzić. Ta sprawa ma naprawdę dalekosiężne konsekwencje.

Tym bardziej że niesie odpowiedź na tytułowe pytanie. Jaką to logiką kierowano się w przypadku tamtych działań. Przecież to było absurdalne. Samobójcze. Dziwnie przypominające obecną światową politykę...

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @stanislaw-orda
25 października 2018 09:45

Bardzo dobry pomysł z tymi wywiadami

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @smieciu 25 października 2018 09:13
25 października 2018 12:10

Taką samą logiką jak nasi... Trzeba dać świadectwo krwi... Dużo krwi... Tego nikt nie podważy. A każdy kto się ośmieli będzie zdrajcą.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @OdysSynLaertesa 25 października 2018 12:10
25 października 2018 12:50

Świadectwo krwi... Fajny eufemizm.

Ale zgadza się. Krew była bardzo istotna. Co gorsza raczej nie zmieniło się na lepsze. Przez co to fatalne pytanie tytułowe jest naprawdę bardzo na czasie.

zaloguj się by móc komentować

Caine @stanislaw-orda
25 października 2018 17:44

Bardzo ciekawe. Polski generał podżega do złamania traktatu o nieagresji. Jego słowa trafiają na podatny grunt pośród wyznawco kultu jednostki. Rozpoczynają się przygotowania, które jako samospełniające się proroctwo prowokują niemiecki atak. Armia Czerwona wykrwawia się i traci doborowe jednostki.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Caine 25 października 2018 17:44
25 października 2018 19:35

skąd taki wniosek, że podżega?

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować