-

stanislaw-orda : [email protected].

Majowie i kosmici

Tekst niniejszy opublikowałem na s24 kilka lat temu w reakcji na nurt surrealizmu, polegający na odgrzebywaniu wciąż na nowo fantasmagorycznych projekcji odnośnie przyczyn początków cywilizacji na planecie Ziemia. Mam do tego tekstu szczególny sentyment, gdyż uważam go za jeden z najbardziej udanych swoich tekstów blogowych. A ponadto ma on jeszcze tę zaletę, że nie jest długi. Nieco zmieniłem do niego tzw. rozbiegówkę, ale zasadniczy tekst pozostał  bez zmian.

A zatem ad rem.

Piewcami podobnego rodzaju pomysłów związanych z „inspiracją z kosmosu” są dosyć często samozwańczy wyznawcy tzw. racjonalizmu, którzy wiarę w Boga zastąpili wiarą w Rozum. Trochę dziwi, że nie jest to wiara w rozum ludzki, ale w rozum jakichś „kosmitów”, którzy ponoć fatygowali się przez ileś tam lat świetlnych, aby nauczyć Ziemian obtłukiwania kamienia i wytwarzania  z niego bloków a nastepnie ich ukłądania, np. jednego na drugim. Skoro jednak owi racjonaliści nie wierzą w możliwości ludzkiego rozumu, bodaj w takim wymiarze, to czemu pokładają wiarę w możliwość racjonalizmu we własnym indywidualnym wydaniu? Wymagać od nich tego rodzaju konsekwencji byłoby chyba zbytnim nietaktem.

Zilustruję na przykładzie na czym polega ów problem. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że podobna kwestia dzisiaj, w czasach wojenek politycznych, ciamajdanów i podobnych quasi politycznych fenomenów, interesować może jedynie bardzo nielicznych. Ale zakładam, że przykład, o którym niżej, pozwoli przynajmniej niektórym nabrać dystansu do idei „przybyszów z kosmosu”.
Przykład będzie zaczerpnięty z dziejów ludu Maya. W tej historii najbardziej uderzające jest to, że chociaż od kilkudziesięciu już lat (od połowy lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, gdy ostatecznie odczytano zachowane glify pisma Majów) znany jest w szczegółach pewien epizod z dziejów tego ludu, to wciąż powielane są zmyślenia, które nie mają żadnego związku z ustaleniami archeologów, ekspertów od języków paleoamerykańskich, etnografów oraz naukowców z innych dziedzin, których prace umożliwiają w miarę dokładne zapoznanie się z historią i tradycjami kulturowymi Majów.

Używam terminu glify, w odróżnieniu od określenia hieroglify, które kojarzą się ze starożytnym Egiptem. Ale, co do meritum, glify i hieroglify są tym samym.

W latach 1960-1964 wykonano prace umożliwiające odczytanie pisma Majów. Przełomem okazały się  publikacje amerykańskiej badaczki Tatiany Proskuriakoff, które w połączeniu z koncepcjami dotyczącymi sposobu zapisu tego języka, zawartymi w pracach rosyjskiego badacza Jurija Knorozowa, doprowadziły do odczytania zachowanych glifów na kamiennych stellach i drobnych rzeźbach (zachowały się jedynie 4 księgi Majów, tzw. Kodeksy). W grudniu 1973 r. na konferencji, a jakże, w Palenque (Primera Mesa Redonda de Palenque) przedstawione zostały wyniki prac połączonego podejścia Proskuriakoff i Knorozowa. Główne wątki wynikające z tej konferencji zostały zawarte w pracy popularnonaukowej pt.: „A Forest of Kings. The untold story of the Ancient Maya” autorstwa Lindy Schiele i Davida Freidela, wybitnych znawców tematyki.

Sarkofag z Palenque

W stanie Chiapas w Meksyku, w miejscowości Palenque, nieopodal granicy z Gwatemalą został odkryty w połowie XX stulecia sarkofag wraz z płytą nagrobną jednego z królów-kapłanów, władającego trzynaście wieków temu państwem-miastem Palenque. Owym arystokratą, członkiem  ahau (Pan w języku maya), czyli przedstawicielem najwyższej warstwy arystokracji, był Pacal II, władca któremu współcześni badacze dodali przydomek „Wielki”. Zdołano odczytać 640 glifów wyrytych na płycie oraz bokach sarkofagu. Wynikało z nich, iż władca ten urodził się 26 marca AD 603,  zmarł zaś 31 sierpnia AD 683 (wedle datowania kalendarza gregoriańskiego). Ponadto wiemy o istnieniu jego syna i następcy imieniem Kan-Bahlum II, o czym będzie jeszcze mowa w dalszej części tej notki.

Jeszcze inne inskrypcje, odnalezione zarówno w sarkofagu jak też innych obiektach Palenque odkopanych przez archeologów, mówią o istnieniu młodszego syna Pacala II o imieniu Kan-Xul II. Ale ten młodszy nie dziedziczył władzy, więc nie będzie nam w tej opowieści potrzebny. Wewnątrz sarkofagu ukrytego w tzw. Piramidzie Inskrypcji, obiekcie, który budował dla celów swojego pochówku król Pacal II, znaleziono jego szczątki (szkielet) wraz z ozdobami, którymi przystrojono jego zwłoki. Wśród ozdób wykonanych z jadeitu były, m.in., diadem, naszyjnik, bransolety, maska, ozdoba ucha, penis, figurka bóstwa, kostki i kulki u kości dłoni i stóp. Identyczne ozdoby zostały przedstawione na płycie grobowej przykrywającej sarkofag, a zawierającej wizerunek postaci króla. Król na tym odwzorowaniu przedstawiony jest w pozycji półleżącej z nagim torsem, odziany tylko w spódniczkę. W drodze do krainy zmarłych, w wierzeniach Majów zwanej Xibalba (Państwo Zmarłych), władcy musiały towarzyszyć osoby mu posługujące, a zatem w korytarzu wiodącym do krypty z sarkofagiem zamurowano ciała ludzi złożonych w ofierze na ten cel. Zdołano odnaleźć fragmenty szkieletów pięciu lub sześciu osób, w tym na pewno jednej kobiety.

Ikonografia związana z wizerunkiem króla, która znajduje się na płycie sarkofagu, jest zgodna z wyobrażeniami na temat życia pozagrobowego w wierzeniach Majów i symbolizuje podróż zmarłego do Xibalby. Majowie wierzyli, że dusza zmarłego odradza się do nowego życia poprzez roślinę, która wyrasta z nasienia, którym staje się ciało zmarłego. I właśnie na płycie sarkofagu przedstawiony jest zmarły król leżący plecami na czaszce. Król ma głowę wzniesioną ponad wysokość czaszki, gdyż czaszka symbolizuje demona ziemi, stanowiąc jednocześnie granicę Państwa Zmarłych. Tak więc głowa zmarłego wystaje ponad tę granicę, natomiast z ciała zmarłego wyrasta, dzięki żywiołom światła (Słońca) i wody, pień Drzewa Świata. Relief z pokrywy sarkofagu zawiera, rzecz jasna, konieczne elementy. Na Drzewie Świata umieszczony jest glif symbolizujący Słońce, zaś na czubku tego drzewa znajduje się rysunek ptaka quetzala w masce boga deszczu. Było to wyobrażenie dotyczące śmierci i odradzania się życia typowe dla ludów rolniczych. Wizerunek otacza pas glifów, w których przedstawiono linię dynastyczną władców Palenque, czyli przodków Pacala II. Znalazły się tam glify z imionami rodziców króla, matki Pani Zac Kuk, ojca Pana Kan-Bahlum Mo’ oraz prababki Pani Kanal-Ikal.

Reguła dziedziczenia władzy

Król Pacal II w trakcie swojego długiego życia, poza wybudowaniem dla siebie grobowca, wzniósł szereg innych równie monumentalnych budowli, a jego syn Kan-Bahlum II, kontynuując dzieło ojca, wybudował kompleks świątynny znany pod nazwą Zespołu Liściastego Krzyża. We wszystkich tych obiektach wielkie znaczenie miały wizerunki oraz glify informujące o genealogii władców Palenque. Ale informacje na ten temat zostały spreparowane w określony sposób, tzn.  zawierają manipulacje chronologiczno-kalendarzowe. Wiemy o tym, gdyż dokonano weryfikacji zapisów w inskrypcjach obiektów dotyczących Pacala II i jego syna, w porównaniu do odtworzonej z innych danych linii dynastycznej władców Palenque w okresie od 397 do 702 roku nowej ery. Dlaczego więc zarówno król Pacal II, jak i jego następca, tak dużą wagę przykładali do kwestii genealogicznych mających udowodnić prawomocność ich władzy? Badacze zajmujący się „majologią” odkryli sekret tego zaangażowania. Był on związany z tym, iż zasady dziedziczenia u Majów odbywały się według reguły lineażu męskiego, czyli przechodziły z ojca na syna lub w przypadku braku potomka męskiego, na młodszego brata. Władca mógł pochodzić tylko z najwyższej warstwy arystokracji zwanej ahauob (Panowie). Kolejny władca musiał wykazać się pochodzeniem w linii ojcowskiej od poprzedniego władcy. Czasami, gdy władca miał tylko potomków płci żeńskiej, tron obejmowała córka.

W czym problem?

Otóż Pacal II był potomkiem władcy w linii męskiej, ale po kądzieli. Sytuacja była mocno skomplikowana, a zaczęła się przy sukcesji po kolejnym władcy o numerze 7, gdyż do tego czasu dziedziczenie władzy odbywało się bez problemów (syn lub młodszy brat). Siódmy kolejny władca o imieniu Kan-Bahlum I nie miał syna, lecz córkę Panią Kanal-Ikal. Rody arystokracji Palenque nie widziały w tym problemu, gdyż akceptowano dziedziczenie władzy bezpośrednio na rzecz córki, ale w takim przypadku władzy nie mógł dziedziczyć syn córki, a tylko inny członek rodziny władcy po linii męskiej. Na dodatek mężem pani Kanal-Ikal był, co prawda arystokrata rangi ahauob, który nigdy nie był władcą, ani też nie wywodził się z linii władców. Zatem jego syn nie mógł dziedziczyć „władztwa” po ojcu. Pani Kanal-Ikal musiała być kobietą przebiegłą oraz inteligentną, gdyż w czasie swojego 20-letniego panowania zdołała zapewnić następstwo władzy synowi o imieniu Ac-Kan, przy twórczym rozwinięciu obowiązujących dotychczas zasad dziedziczenia. Poważniejszy problem wynikł wówczas gdy Ac-Kan nie pozostawił po sobie potomka, a na dodatek zmarł przedwcześnie, czyli nie zdążywszy objąć władzy, a jego młodszy brat Pacal I, który z kolei miał tylko córkę, Panią Zac Kuk. Na dodatek mąż Pani Zac Kuk, nie pochodził z żadnej z linii lineaży królewskich, zatem nie mógł przekazać w spadku synowi dziedzictwa władzy, zgodnie z obowiązującymi regułami dziedziczenia. Tym synem był właśnie bohater niniejszego opowiadania Pacal II. Ale skoro raz zdarzył się precedens, to o następny było już łatwiej. Co wcale nie oznacza, że łatwo.

Nie będę rozpisywał się o pomysłowych wywodach natury genealogiczno-religijnej, które zostały przedstawione w inskrypcjach, reliefach i glifach ozdabiających szereg budowli wzniesionych przez króla Pacala II i jego syna Kan-Bahluma II. Wspomnę jedynie, że miały one związek z systemem kultów astrobiologicznych, typowych dla ludów Mezoameryki, gdzie powiązanie losów ludzkich z konfiguracjami obiektów na niebie było rozumiane w sposób bezpośredni. Tak więc, kombinacja rysunkowo-glifowa w wzniesionych zespołach budowli, miała na celu uzasadnienie prawomocności władzy, tak dla samego Pacala II jak i jego syna. Wobec oporu rodów arystokracji postanowili „zracjonalizować” fakt przejęcia przez siebie władzy na mocy sankcji otrzymanej wskazaniem z niebios. Wywód tego byłby skomplikowany i mało zrozumiały, zatem na tym poprzestanę.

Ale po co?

Po co ja o tym napisałem i kogo to dzisiaj może obchodzić? Otóż z jednego powodu, jako że, nasz już obecnie dobry znajomy, król Pacal II jest przedstawiany w wersji „pop story” w charakterze dowodu na to, że kosmici inspirowali powstanie cywilizacji Majów, a sam biedny Pacal II określany jest  przybyszem z gwiazd, czyli jako „Astronauta z Palenque”. Wersja ta została spopularyzowana w bajaniach szwajcarskiego hotelarza E. v. Daenikena. Wspomniany astronauta lata sobie w najlepsze po rozmaitych, a licznych „instalacjach” medialnych, nie bacząc na to, że od jakichś 40 lat znamy całą jego genealogię i historię, a jego doczesne szczątki znajdują się w muzeum, do którego może wejść, kto tylko wykupi bilet.

Przypis

Palenque - miasto-państwo Majów, którego zapisy dotyczące Okresu Klasycznego kończą się w AD 799 (datowanie wg Długiej Rachuby w inskrypcjach na kamiennych stellach). Data ta wyznacza upadek tego miasta-państwa, czyli załamanie się ośrodka władzy oraz migrację mieszkańców na inne tereny. Założycielem linii dynastycznej władców Palenque był Kuk-Bahlum I, żyjący w latach 397 – 431 n.e. Linia ta kończy się na synu Pacala II Wielkiego, Kan-Bahlumie II, zmarłym w AD 702.

*****

Wykaz moich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty

 

 

 

 

 

 



tagi: majowie  denikien  deniken  fakty i mity 

stanislaw-orda
9 września 2017 13:59
29     3118    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Jacek-Jarecki @stanislaw-orda
9 września 2017 15:14

Świetny artykuł. 

Paleoastronautyka chwilowo faktycznie przycichła, ale to nie efekt otrzeźwienia, ale raczej tego, że tzw. szeroka publiczność przestała w ogóle kojarzyć jakichś tam Majów. Współczesna "kultura masowa" jest obecnie zajęta fałszowaniem samej osi czasu. Wystarczy poświęcić się i obejrzeć kilka programów popularno-historycznych na jednym z kilkunastu służących temu kanałów telewizyjnych. Na kosmitów brakuje czasu, ale niezawodnie wrócą w chwale, ponieważ głupota zawsze powraca.

zaloguj się by móc komentować


onyx @Jacek-Jarecki 9 września 2017 15:14
9 września 2017 17:51

Może nie tyle przycichła tylko wymienili wodę w tym dziwnym akwarium. Teraz na topie są jaszczury, tajemnice SS, sterowanie umysłami i pogodą itp. W Wylatowie człowiek nie nudzi się, wciąż jest coś nowego do odkrycia.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @onyx 9 września 2017 17:51
9 września 2017 19:07

A co jest z tym Wylatowem?

To taka przyjemna miejscowość na Kujawach pomiędzy Trzemesznem a Mogilnem.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @stanislaw-orda 9 września 2017 19:07
9 września 2017 19:55

No weź...w Wylatowie co roku pojawiają się kręgi w zbożu. Kosmitów tam jest tylu, że sołtys nie nadąża z wydawaniem posiłków. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski 9 września 2017 19:55
9 września 2017 20:00

Aaa, to o to chodzi.

O te fluidy.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Jacek-Jarecki 9 września 2017 15:14
9 września 2017 20:34

Na Discovery (tudzież na innym naukawym kanale informacyjnym)  jeszcze do niedawna można było obejrzeć cykl (w stylu para dokumentu z komentarzami ekspertów) o kosmitach i światach alternatywnych. A jak nie o tym to o ludziach którzy przygotowują się na przybycie kosmitów. Nie wiem czy to jeszcze leci, ale z pewnością wróci jak kolejna odsłona mody na sukces. Poza tym w internecie jest całe mnóstwo grup grzejących te klimaty mniej lub bardziej profesjonalnie. Na miejsce wypalonych przychodzą nowi a ludzie ciągle dają się nabierać i namiętnie komentują czemu często towarzyszy wulgarny atak na Watykan i Kościół który rzekomo ma dowody na istnienie obcej cywilizacji ale je ukrywa (wiadomo dlaczego)... Wszyscy oczywiście mają się za wolnych myślicieli, poszukiwaczy prawdy i racjonalistów o otwartym ale ścisłym umyśle. I chociaż ich wiedza to nic innego jak wiara w potwora spaghetti to wierzącymi w Boga gardzą w sposób chorobowy. Ręce opadają 

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @gabriel-maciejewski 9 września 2017 19:55
9 września 2017 20:37

A Trojanowski (że "strefy11")  nie nadążał z kolejnymi odcinkami "nie do wiary" :D

 

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @stanislaw-orda
9 września 2017 20:47

Phi... Prawdę pisząc, to mój sąsiad widział UFO. 

https://www.youtube.com/watch?v=CKqr7dcvbZo

Przez płot, mili moi, z nim mieszkam ( no prawie, bo przez narożnik ). Bardzo fajny facet. Opowiadał mi kiedyś ze szczegółami ze dwie godziny. Trochę ta historia wbrew utartym schematom, bo nie próbował jej jakoś przekuć na gotowiznę, ufologów zasadniczo goni od lat. Na dodatek, facet pozbawiony kszyny fantazji. 

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Jacek-Jarecki 9 września 2017 20:47
9 września 2017 21:01

Fantastyczna okolica jednym słowem 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Jacek-Jarecki 9 września 2017 20:47
9 września 2017 21:40

Kiedyś czas jakiś pracowałem w jednej instytucji z p. Januszem Marczakiem, który wówczas (druga połowa lat 70-tych ub. stulecia) zakładał i organizował Towarzystwo Badań NOL (NOL - Niezidentyfikowane Obiekty Latające), ktorego po zarejestrowaniu (1981 r.)  został pierwszym prezesem. Najciekawsze, że patronat nad ww. organizacją przyjęło Muzeum Techniki w Warszawie. Ze względu na to, że moim hobby przez długie dziesięciolecia była astrofizyka, miałem  z p. Januszem sporo rozmów na temat UFO. Ale  ja w istnienie  UFO, (rozumianych jako "pojazdy przybyszów z innych cywilizacji kosmicznych")  nigdy nie  dawałem wiary (i tak jest nadal), więc nie zdołał mnie "skaperować" w szeregi ufologów. 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @stanislaw-orda
9 września 2017 21:52

Czlowiek jest z natury religijny. W coś wierzyć musi.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Grzeralts 9 września 2017 21:52
9 września 2017 21:53

Ja jestem mocno wybredny pod tym względem.

zaloguj się by móc komentować

betacool @stanislaw-orda
9 września 2017 23:41

A ja mam książkę z biblioteki gościa, który był świadkiem lądowania UFO w kanale portowym w Gdyni. Ponoć wydobył go stamtąd i zabrała UBecja. 

Kupiłem przedwojenny podręcznik do historii, a tu taka historia...czeka w makulekturowej kolejce.

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @Grzeralts 9 września 2017 21:52
10 września 2017 03:21

To tak jak w znanym Szmoncesie:

- Wy żydzi jesteście dziwni. Nie wierzycie w zmartwychwstanie pana Jezusa, a wierzycie, że rabin z Kołomyi na chustce do nosa staw przepłynął.

- Nu, ale to prawda!

 

 

zaloguj się by móc komentować


Jacek-Jarecki @stanislaw-orda 9 września 2017 21:40
10 września 2017 03:35

Ufologia to jawne brednie, choć brak możliwości, by takie wydarzenia wykluczyć z absolutną pewnością. Brak po prostu dowodów, a tym, które są przedstawiane daleko do wiarygodności. To trochę na zasadzie wawelskiego smoka, o którym też, w zasadzie, można twierdzić, że istniał, tylko nie znaleziono stosownych kości. 

Powtórzę za Martinem Gardnerem, że w całym paranaukowym świecie jedynym naprawdę godnym uwagi człowiekiem był Charles Fort, a i to nie wiadomo, czy nie z powodu osobliwego poczucia humoru. Przytoczę ustęp, gdzie Fort zastanawia się, czy "obcy" mogą żyć wśród nas:

"Oni mogą wyznawać nasze religie… Oni, straciwszy wszelkie poczucie przyzwoitości, mogą zostać profesorami wyższych uczelni.. Skoro raz się zacznie upadek, to staczamy się szybko w dół. Oni mogą skończyć nawet jako członkowie Kongresu”

Pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Jacek-Jarecki 10 września 2017 03:35
10 września 2017 08:01

przytoczone słowa Charlesa Forta to jawna  szydera

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @stanislaw-orda
10 września 2017 08:48

Niby tak, ale gość, nim zaczął głosić swe teorie, przez 26 lat wynotowywał ze starych gazet ( dla niego starych, czyli sprzed pierwszej wojny) wszelkie informacje niesamowite, które pieczołowicie katalogował, a następnie publikował oparte na nich teorie kosmologiczne.

Pisał, podsumowując jedno ze swych dzieł, że wszystko, co w nim napisał, to urojenia, ale dodał przy okazji, że podobnymi urojeniami są "Principia" Newtona, "O pochodzeniu gatunków" Darwina, czy ( to powinno spodobać się naszemu Gabrielowi ) każda drukowana historia Stanów Zjednoczonych.

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Jacek-Jarecki 10 września 2017 08:48
10 września 2017 09:28

W  odniesieniu do "Pricipiów" Newtona mogło mu pewnie chodzic o dygresje Autora dotyczące idei  tzw. ogólnych, 
bo  przecież nie o sam formalizm matematyczny.

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @stanislaw-orda
10 września 2017 09:54

Z pewnością.

Znalazłem w biblioteczce książkę Gardnera i mogę, już nie z pamięci, zacytować, jak autor ocenia metodologię Forta:

"Nie był on wcale ignorantem, jego zaś rozważania na temat "zasady nieozanczoności" we wspólczesnej teorii kwantów dowodzą umiejętności szybkiego uchwycenia istoty rzeczy. W tej chwili (1957) nie jest na ogół modne przeciwstawianie się pojęciu "przypadkowości" ruchu elektronu. Niemniej jednak, to na co Fort się godzi, przypomina raczej fachowy krytycyzm Einsteina i Bertranda Russela..."

Nieco wyżej:

"W "Dzikich talentach" jest bardzo zabawny fragment, w którym Fort krytykuje pewien reportaż o psie, który mówił "dzień dobry", potem zaś zniknął, rozpływając się w zielonej mgle. Forta nie to zaniepokoiło, że pies mówi; ma on wiele wycinków gazetowych, które donoszą o mówiących psach;niepokoi go, że rozpłynął się w zielonej mgle. "Nie zrobicie ze mnie durnia, tą historyjką o psie" mówi Fort."

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Jacek-Jarecki 10 września 2017 09:54
10 września 2017 10:13

W "Pricipiach" Newtona nie ma nic na temat kwantów i teoorii nieoznaczoności.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Stalagmit 10 września 2017 11:54
10 września 2017 13:30

thx

super

Ja wciąż nie nauczyłem się wklejać do tekstu rysunków (ilustracji).

zaloguj się by móc komentować

glicek @onyx 9 września 2017 17:51
10 września 2017 14:32

W Wylatowie człowiek nie nudzi się, wciąż jest coś nowego do odkrycia.

Mi się zdaje, że z akwarium wypuszczono rybki a wsadzono w to miejsce biegające w kółkach chomiki. Daenikena (chyba?) zastąpiło starożytne Imperium Słowian, bo to "bliższa koszula ciału", daje poczucie obcowania ze swojską magią i historią, w ogóle budzi więcej emocji, no i przyciąga więcej dziewuch niż tropienie kosmitów.

Tak odgrzebując z pamięci to i Daeniken i prasłowiańszczyzna była ostro promowana w latach 80tych, ale ostatecznie Daeniken ustapił Gwiezdnym Wojnom, StarTrekowi i X-Files zaś prasłowiańszczyzna została wzmocniona tymi wszystkimi serialami o Wikingach lub Grą o tron.

zaloguj się by móc komentować

onyx @glicek 10 września 2017 14:32
10 września 2017 16:11

Może tak być. Słowianie wtedy nie chwycili zbyt mocno bo i nie było potrzeby zbyt mocnego ich promowania, Kościół był wystarczająco zwalczany przez aparat władzy. Kino i jego możliwości zawojowały umysłami odbiorców na dłuższy czas ale i to z czasem się przejadło. Trzeba wracać do korzeni czyli zloty fanów i pokątna wiedza ezoteryczna dla wtajemniczonych.

zaloguj się by móc komentować

onyx @stanislaw-orda 9 września 2017 19:07
10 września 2017 16:25

"Wylatowo" to umowna nazwa na blogu dla całości spraw związanych z ezoteryką, ufologią i wiedzą mniej lub bardziej tajemną. Żeby się nie rozdrabniać w niuansach piszemy że ktoś podąża drogą na Wylatowo i gotowe. Choć być może rozwiązanie tajemnic jest dużo prostrze...

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @onyx 10 września 2017 16:25
10 września 2017 18:02

tak, Coryllus już mnie oświecił w tej kwestii

(wczoraj, o godz. 19:55)

zaloguj się by móc komentować

onyx @stanislaw-orda 10 września 2017 18:02
10 września 2017 18:26

Ja w innym ujęciu tego tematu ;)

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować