Moskwa, Plac Czerwony, 28 maja 1987 r.
.Czas przedświąteczny nie pozwala skupić się na dokończeniu redakcji tekstów o zapomnianych polskich despotach, a więc teksty te będą dopiero w następnej kolejności, zatem obecnie proponuję coś dużo krótszego i lżejszego w odbiorze.
W galopie nieustającej bieżączki, kiedy to polityczne tąpnięcia tektoniczne są nam aplikowane przez media z regularnością całych serii terapii elektrowstrząsowej dla pensjonariuszów ośrodka bez klamek, mało kto o tym zdarzeniu pamięta, a więc gwoli przypomnienia.
W dniu 28 maja 1987 roku, dokładnie w centralnym punkcie Moskwy, nа samym Placu Czerwonym, pojawił się mały samolocik. Był to jednosilnikowy górnopłat znanej i uznanej w świecie marki Cessna 172 „Skyhawk”, czteromiejscowy wg dokumentacji, a za jego sterami siedział niespełna dziewiętnastoletni (19-te urodziny miał obchodzić za 5 dni) obywatel Niemieckiej Republiki Federalnej nazwiskiem Matthias Rust.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Cessna_172
Zapewne wybuch bomby lub rakiety w tym miejscu sowieckiej stolicy spowodowałby mniejszy szok i niedowie- rzanie, niż świadomość, że oto jakiemuś samolotowi z kraju NATO udało się dokonać przelotu w poprzek systemów obrony przeciwlotniczej okręgów leningradzkiego i moskiewskiego, uważanych za najsilniejsze w świecie. I że osiemnastoletni młokos za sterami nie tylko wykonał taki przelot, ale przecież wylądował w samym sercu sowieckiego imperium, czyli pod kremlowskimi murami. Nie można było bardziej jaskrawo wykazać, że rutynowe procedury reagowania w zakresie obrony przeciwlotniczej w Armii Czerwonej, które były podejmowane przez poszczególne ogniwa tejże obrony, zawierają w sobie śmiertelnie niebezpieczne luki. Rzecz jasna, abstrahując od zainkasowania siarczystego policzka przez propagandową hagadę o „niezwyciężonej sile” sowieckiego oręża.
Najpilniejszą sprawą stało się uzyskanie odpowiedzi, w jaki sposób zajście takiego zdarzenia było w ogóle możliwe. Oczywiście, odpowiedzi tych udzielił ów młody pilot, zapewne pod wpływem nadzwyczaj skutecznych metod perswazyjnych, stosowanych przez funkcjonariuszy stołecznego urzędu usytuowanego przy ulicy Łubianka.
Okazało się, że na sukces realizacyjny omawianego eventu złożył się cały łańcuch korzystnych tzw. koincydencji, które to koincydencje spora część mediotów woli zazwyczaj traktować jako przypadki. Tylko że prowokuje to oczywiste pytanie, czy tak długi taki ich łańcuch mógłby zdarzyć w trakcie jednego, niezbyt długiego, przelotu przez najbardziej strzeżony radiolokacyjnie region w Europie.
I właśnie o ogniwach wspomnianego łańcucha koincydencji traktuje niniejsza notka.
W jakiż to sposób młody, niezbyt doświadczony pilot zdołał przedrzeć się choćby tylko przez granicę Związku Sowieckiego, nie wspominając już nawet o dalszym przelocie do samej Moskwy? Okazało się, że jest to możliwe, jeśli zadanie będzie zaplanowane w szczegółach oraz ustalony będzie przebieg trasy, dzień i godziny przelotu (zapewne na podstawie poufnych informacji), a także musiała być znana precyzyjna prognoza pogody na całość trasy lotu. Oczywistym jest, że wszystkie kluczowe parametry lotu nie mogły być zdane na przypadkowość rozstrzygnięcia. Jak również i to, że pilot realizujący taki lot musiał być do niego odpowiednio dobrze przygotowany.
Pilotem „okazał się” syn niemieckiego biznesmena, który prowadził handel akuratnie podniebnymi taksówkami marki Cessna. Tenże syn uzyskał w młodym wieku licencję pilota, gdyż wraz z ojcem prowadził wspomniany biznes. W ramach przygotowań oblatywał szlaki nad północną Europą, głównie wzdłuż wybrzeży Bałtyku. Przed czekającym go zadaniem zaliczył na Cessnie kilka tysięcy km oraz wiele godzin lotu, w tym szczególnie ćwiczył loty na niskich wysokościach i w różnych warunkach pogodowych. No i trzeba było wymontować dwa tylne siedzenia, aby umieścić w tym miejscu dodatkowe zbiorniki na paliwo. I wtedy samolot i pilot byli już gotowi do wykonania swojej misji. Jako miejsce startu został wybrany port lotniczy Helsinki-Malmin, skąd o godz. 13:10 w dniu 28 maja 1987 r. wystartował, uprzednio zgłaszając dyspozytorowi kontroli lotu trasę kursu na Sztokholm.
Przez pierwsze 20 minut lot odbywał się ściśle wg zgłoszenia, a po wyłączeniu pokładowej radiostacji raptownie skręcił w stronę sowieckiej granicy, jednocześnie obniżając maksymalnie pułap lotu, który kontynuował już na wysokości 80 – 100 metrów, chcąc maksymalnie utrudnić namiar swojej pozycji stacjom radiolokacyjnym sowieckiego systemu obrony przeciwlotniczej.
Już na samym początku misji Matthiasa Rusta zaistniały dwie dość ciekawe koincydencje. Pierwsza z nich to taka, że trajektoria lotu w kierunku granicy sowieckiej pokrywała się z drogami przelotu cywilnych samolotów pasażerskich. Druga zaś taka, że po utraceniu kontaktu z Rustem dyspozytor zlecił szukanie śladów katastrofy w pobliżu miejsca ostatniego kontaktu radiowego (radarowego) . Okazało się, że na wodzie jednego z niezliczonych w tym rejonie jezior (wiadomo, Finlandia), zlokalizowano sporą plamę z oleju, wobec czego wysłano zlecenie do ekipy płetwonurków, aby zaczęli poszukiwania „rozbitka”. W ten oto sposób nasz „misjonarz” zatarł za sobą ślad wystarczająco wiarygodnie dla potrzeb fińskiej kontroli lotów.
Oczywiście opisane dwie koincydencje nie byłyby wystarczające dla powodzenia tak ryzykownej misji. Zatem musiały wydarzyć się kolejne. Następna była taka, że pilotujący Cessnę orientował się wg azymutu wyznaczanego przez dymy z kominów kombinatu przerabiającego łupki bitumiczne na ropę naftową (rafineria), a znajdującego się w miejscowości Kohtla-Järve w Estonii (wówczas republice wchodzącej w skład Związku Sowieckiego). Przy okazji informuję, iż pozyskiwanie ropy z łupków nie jest wcale krzykiem mody ostatnich lat. Ww. rafinerię w Estonii wybudowano już w latach 20-tych ub. wieku, a następnie sukcesywnie rozbudowywano po II wojnie światowej. A że ten dymowy ślad z kominów był widoczny nawet z odległości 100 km, tak więc Rust mógł, jak po sznurku, przelecieć odcinek na fińskimi lasami i wodami Zatoki Fińskiej, na którym nie było charakterystycznych znaków orientacyjnych.
Póki co jeszcze stanowczo za wcześnie na ironizowanie z „ruskiej techniki”, gdyż samolot już o godz. 14:10 został namierzony przez stację radiolokacyjną 3-go rakietowego kompleksu zenitalnego w składzie 14-tej dywizji obrony przeciwlotniczej (baza i sztab w Rakvere, Estonia). Koordynaty celu (cel oznaczono numerem) zostały ustalone i przekazane do punktu dowodzenia 6-ej samodzielnej armii obrony przeciwlotniczej, wówczas pod dowództwem generała Hermana Władymirowicza Kromina (Leningradzki Okręg Wojskowy). Rozkaz zniszczenia celu nr 8255 nie został wydany, gdyż po zestrzeleniu koreańskiego Boeinga 747 w dniu 1 września 1984 r. (lot KAL 007 z Anchorage na Alasce do Seulu w Korei Płd.) i śmierci wszystkich 269 osób (pasażerowie i załoga), sowieckie siły obrony powietrznej otrzymały ścisły zakaz otwierania ognia do celów cywilnych. Czy wiedział o tym Matthias Rust nie zostało wyjaśnione, niemniej okoliczność ta niewątpliwie wpłynęła na dalszy przebieg jego lotu. Zamiast oddania strzału z baterii rakiet plotn., skierowano do przechwycenia namierzonego celu załogi dwóch MiG-ów-23.
https://pl.wikipedia.org/wiki/MiG-23
W tzw. międzyczasie pogoda znacznie się pogorszyła, niskie chmury i deszcz uniemożliwiły patrolowi dyżurujących MiG-ów wzrokowe zidentyfikowanie tak małego samolotu. Kolejną z koincydencji było wlecenie przez samolot pilotowany przez Rusta w obszar rozdzielający strefy odpowiedzialności za obronę plotn. pomiędzy wspomnianą już 14-ta dywizją z Estonii, a 54-ym korpusem obrony plotn. z bazą w miejscowości Tajcy, jakieś 20 km na południe od Leningradu. Rozmywające się i znikające (w chmurach i deszczu) echo radarowe celu nr 8255 zapisane zostało jako „stado ptaków” i skreślone z dziennika przypadków naruszenia przestrzeni powietrznej.
W czasie gdy Rust dolatywał w pobliże miejscowości Dno (ok. 60 km na wschód od Pskowa) znalazł się w moskiewskiej strefie odpowiedzialności obrony plotn. i od razu został uchwycony na radarach tutejszych stacji radiolokacyjnych. Pora więc na kolejną koincydencję. W tym czasie i w tym rejonie prowadził swoje ćwiczenia jeden z pułków lotnictwa bojowego. Punktualnie o godz. 15:00 dwanaście samolotów tego pułku zmieniało kody rozpoznania „Swój – obcy”. Cessna została objęta przez tę zmianę i w ten sposób zalegalizowała swoją obecność w okołomoskiewskiej przestrzeni powietrznej. Na dodatek, nieco później, gdy Cessna wlatywała w kolejną strefę odpowiedzialności, trwała tam akcja ratunkowa po zderzeniu się dwóch myśliwców w okolicach miasta Torżek (ok. 40 km na płn. zach. od Tweru) uczestniczących we wspomnianych ćwiczeniach. Na miejsce katastrofy wysyłano samoloty i helikoptery, które dostarczały lekarzy, specjalistów, konieczną aparaturę i materiały. Helikoptery latają na ogół, podobnie jak Cessna, niezbyt wysoko i niezbyt szybko, a zatem echo radarowe samolociku Rusta zostało potraktowane jako składnik ekipy ratunkowej.
Z kolei na dolocie do Moskwy echo Cessny zostało uznane za echo sondy meteo, jednak w celu potwierdzenia prawidłowości identyfikacji rodzaju obiektu wysłano dwójkę dyżurujących MiG-ów-23. Rust, pilotujący konsekwentnie samolot najniżej jak się tylko dało, ponownie nie został przechwycony przez myśliwce.
O godz. 17:40 Cessna wlatywała w strefę moskiewskiego węzła lotniczego od strony lotniska w Szeremietiewie. Obsługa lotniska była przekonana, że samolocik ma zamiar u nich lądować, ale że nie było łączności z jego pilotem, wstrzymała wszystkie starty i lądowania, aby któryś z manewrujących samolotów nie wszedł w kolizję z niezapowiedzianym intruzem. Gdy zorientowano się, że celem samolociku wcale nie jest lądowanie w Szeremie-tiewie, stało się już zbyt późno na uganianie się za Cessną samolotami wojskowymi nad zabudowaniami Moskwy.
Rust od początku miał zamiar zakończyć swój lot lądując na Placu Czerwonym, ale po trzech podejściach zrezygnował (zbyt dużo spacerowiczów na placu) i postanowił wylądować na moście Moskworeckim.
https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%91%D0%BE%D0%BB%D1%8C%D1%88%D0%BE%D0%B9_%D0%9C%D0%BE%D1%81%D0%BA%D0%B2%D0%BE%D1%80%D0%B5%D1%86%D0%BA%D0%B8%D0%B9_%D0%BC%D0%BE%D1%81%D1%82
Pracownicy miejskiej inspekcji ruchu zdołali w porę włączyć światła stopu, zatrzymując ruch kołowy, co pozwoliło uniknąć katastrofy. Za czwartym podejściem Rust zdołał wylądować, sadzając Cessnę , której ster ogonowy zatrzymał się o niecały metr poniżej przewodów trakcji trolejbusowej, po czym podkołował samolocik na wysokość Soboru Pokrowskiego, świątyni stanowiącej część kompleksu kremlowskiego. W tym miejscu zaczynał się Plac Czerwony, ale dalsze kołowanie nie było możliwe, gdyż plac był odgrodzony żelaznymi łańcuchami uniemożliwiającymi nań wjazd. Była wówczas godzina 18:55 czasu moskiewskiego.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sob%C3%B3r_Wasyla_B%C5%82ogos%C5%82awionego
http://www.patriarchia.ru/db/text/277545.html
Na tym miejscu przez ponad 10 minut rozdawał gapiom autografy, a chwilę potem został zaaresztowany. Przetrzy-mywano go ponad rok, a następnie wydalono ze Związku Sowieckiego.
W konsekwencji tego zdarzenia zdymisjonowani zostali minister obrony Związku Sowieckiego marszałek Siergiej Leonidowicz Sokołow oraz głównowodzący wojsk obrony plotn., marszałek lotnictwa Aleksander Iwanowicz Kołdunow. Stanowisko stracił także dowódca Leningradzkiego Okręgu Wojskowego, już wcześniej wymieniony, generał Herman Władymirowicz Kromin, a czystki personalne w wojskach obrony plotn. objęły jeszcze ponad 300 innych oficerów.
No a jaki z tego morał?
Pierwszy z kategorii takich, iż „nie mieściło się w głowie”, że jakikolwiek obiekt latający może przedrzeć się przez gęstą sieć stacji radarowych, dziesiątki dyżurujących samolotów bojowych, setki baterii rakiet plotn. oraz wielu innych środków ze współczesnego arsenału zbrojeniowego, przelatując już w ramach granic państwowych ok. 1000 km, na dodatek lądując w centrum stolicy, na jednym z jej najważniejszych symboli. A tym samym takie „zszarganie świętości” nie mogło wydarzyć się bez zgody i wiedzy bardzo wysokich czynników. Zapewne tych najwyższych. Takie było podłoże najszerzej kolportowanej teorii spiskowej, iż Matthias Rust (lub/i organizatorzy lotu) był w zmowie z samym Michaiłem Gorbaczowem, który w ten sposób pozbył się dotychczasowej kadry dowódczej w najważniejszym segmencie sił zbrojnych i mógł wstawić tam lojalnych wobec siebie ludzi.
Nie można całkowicie wykluczyć powyższej wersji zdarzeń, jakkolwiek osobiście skłaniam się do opinii, iż to raczej producenci Cessny pozyskali potrzebne, choć poufne informacje, np. za łapówki (ach te paskudne koincydencje, z których wszak tylko jedna mogła nie być przewidziana, a mianowicie owe zderzenie samolotów bojowych podczas ćwiczeń), zaś sam lot mógł zostać potraktowany przez jego organizatorów jako akcja reklamująca możliwości tych samolotów.
Jest także jeszcze znacznie prostsze wyjaśnienie. Zadufanie w potęgę instalacji sowieckiej obrony plotn. powodowało, iż echa radarowe takich małych obiektów nie były brane zbyt „serio” przez żołnierzy i kadrę dowódczą. Im także „nie mieściło się w głowach”, że oto jakiś śmiałek byłby na tyle szalony, aby w ogóle odważył się wypróbowywać możliwości obsługiwanych przez nich instalacji obronnych.
******
Wykaz moich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty
tagi: plac czerwony
stanislaw-orda | |
14 grudnia 2019 19:50 |
Komentarze:
gorylisko @stanislaw-orda | |
14 grudnia 2019 21:57 |
pamiętam dobrze tą sprawę...osobiście sądzę, że to był to ruch ukartowany aby dokonać potrzebnych zmian dla gorbaczowa... to był twardy komuch ale jak to u komuchów musiał prowadzić twardą walkę u siebie, drugi czynnik o którym pan wspomniał był prawdopodobnie brany pod uwagę jako element dodatkowy...
wiele światła rzuciłoby prześledzenie dalszych losów pilota i firm...
BTWSelena @stanislaw-orda | |
14 grudnia 2019 22:22 |
Bardzo interesujące opowiadanie i historia nastolatka,który dokonał rzeczy niemożliwej w opini Rosjan. Rzeczywiście Michaił Gorbaczow usunął ministra obrony Siergieja Sokołowa, dowódcę Wojsk Obrony Przeciwlotniczej Kraju Aleksandra Kołdunowa, a kary dyscyplinarne dotknęły w większym zakresie niższych rangą oficerów i podoficerów. Co ciekawe ponoć Cessna F172 P Skyhawk II, na której lądował Matthias Rust w Moskwie jest prezentowana w Muzeum Techniki w Berlinie.
porfirogeneta @stanislaw-orda | |
14 grudnia 2019 22:31 |
O rety, na Placu Czerwonym wylądował? Naprawdę? O rany Austryjak do tego, Jezus Maria, jeszcze weźmie i wyprzedzi Kuklińskiego w wyścigach, po niewiadomo co.
BTWSelena @gorylisko 14 grudnia 2019 21:57 | |
14 grudnia 2019 23:37 |
Co do losów pilota,(inne źródła imputują) inaczej:
- W 1989 roku, w ramach tzw. służby zastępczej, pracował w szpitalu w Rissen (dzielnica Hamburga) w Niemczech. Tam zakochał się bez wzajemności w jednej z pracownic, co stało się przyczyną ataku na nią z użyciem noża. Został skazany na 2 i pół roku więzienia, po 15 miesiącach został zwolniony warunkowo.
- Przeprowadził się na 3 lata do Trynidadu, gdzie poznał przyszłą żonę, Athenę.
- W 1994 roku ponownie odwiedził Moskwę i miejsce swojego lądowania.
- Obecnie pracuje dla firmy z Luksemburga zajmującej się finansami w Ameryce Południowej oraz na Karaibach, według innych źródeł mieszka w Berlinie i utrzymuje się z zawodowej gry w pokera.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Mathias_Rust
MarekBielany @stanislaw-orda | |
14 grudnia 2019 23:42 |
młody zdolny.
.
ehh
stanislaw-orda @porfirogeneta 14 grudnia 2019 22:31 | |
14 grudnia 2019 23:56 |
Nie, bo wylądował na moście. Na Plac Czerwony dokołował już po wylądowaniu na ulicy.
gabriel-maciejewski @stanislaw-orda | |
15 grudnia 2019 08:45 |
Pamiętam to, a porfirogeneta wyleci stąd niespodziewanie dla samego siebie
BTWSelena @porfirogeneta 14 grudnia 2019 22:31 | |
15 grudnia 2019 09:55 |
Ano pewnie,pewnie.Wszystko przez to,że Staliniątko,że wzięło i umarło. A tak to strzelał w łeb "Kuklińskim"profilaktycznie,aby nie było "wyścigów niewiadomo po co."
sannis @stanislaw-orda | |
15 grudnia 2019 13:02 |
Skoro ojciec Rusta prowadził sprzedaż awionetek w Europie Zachodniej na dużą skalę, to pewnie ta działalnośc była chociażby podstawowo zabezpieczona operacyjnie przez Nato. Stąd przypuszczam, że pozyskanie informacji za łapówki z zabezpieczeniem operacyjnym było koincydencją.
stanislaw-orda @stanislaw-orda | |
15 grudnia 2019 13:09 |
Oczywiście w necie łatwo znaleźć liczne wersje opisów tego lotu, które różnią się rozmaitymi szczegółami. Odniosłem wrażenie, że w sytuacji gdy wersje są zwykle odpisywane jedna od drugiej, to dla odpisujących nie istnieje możliwość weryfikacji tych szczegółów. Ale w zamian można je ubarwiać dodatkami konfabulacyj- nymi. Zatem mniejsza z tym, bo takie szczegóły odgrywają trzeciorzędną rolę i można ją określić jako dekoracyjną.
stanislaw-orda @sannis 15 grudnia 2019 13:02 | |
15 grudnia 2019 13:11 |
o skali tej sprzedaży nic mi nie jest wiadomo
saturn-9 @stanislaw-orda | |
15 grudnia 2019 17:06 |
Przetrzymywano go ponad rok, a następnie wydalono ze Związku Sowieckiego.
Inni piszą, że dostał wyrok cztery lata a odsiedział 432 dni. No i ta godzina wylotu z Finlandii13:10. Czujna ręka kreśliła narrację.
A w tytule mowa o 27-go maja. Znaczy się ...?
stanislaw-orda @saturn-9 15 grudnia 2019 17:06 | |
15 grudnia 2019 17:10 |
Kompletnie nie wiem co to miało by znaczyć.
Być może są to jakieś kabalistyczne "koincydencje", ale na takowych ja się nie wyznaję.
Caine @stanislaw-orda | |
15 grudnia 2019 20:34 |
Bardzo ciekawa analiza. A co Autor myśli o wersji w myśl której radziecka obrona sparaliżowana była pijaństwem w dniu święta wojsk lotniczych? Bariera jezykowa nie pozwala mi potwierdzić czy 26-27 maja faktycznie jakieś uroczystości przypadały.
olo @stanislaw-orda 15 grudnia 2019 13:09 | |
15 grudnia 2019 22:03 |
https://www.zeit.de/1991/16/ein-ganz-besonderes-kind
taki artykul znalazlem
stanislaw-orda @Caine 15 grudnia 2019 20:34 | |
15 grudnia 2019 22:14 |
Przychylam się do wersji, że zlekceważyli (olali) sprawę, bo leciało cos małego, wolnego i niezbyt wysoko.Nie podpadało pod parametry zagrożenia.
stanislaw-orda @olo 15 grudnia 2019 22:03 | |
15 grudnia 2019 22:15 |
no i jaki wniosek?
stanislaw-orda @Caine 15 grudnia 2019 20:34 | |
15 grudnia 2019 22:49 |
Nie było w tej dacie lub około niej takiego święta
olo @stanislaw-orda 15 grudnia 2019 22:15 | |
15 grudnia 2019 23:45 |
dla mnie - niemozliwe "nie miescilo mu sie w glowie"
stanislaw-orda @olo 15 grudnia 2019 23:45 | |
16 grudnia 2019 10:11 |
nadal nie rozumiem
saturn-9 @Caine 15 grudnia 2019 20:34 | |
16 grudnia 2019 10:22 |
...czy 26-27 maja faktycznie jakieś uroczystości przypadały.
Pojawia się chronologiczne zamieszanie. Gospodarz w tytule daje namiar 27-go maja w tekście poprawnie 28-go.
To raptem tylko 32 lata temu. Dnia 28 maja 1987 [był to czwartek a zarazem święto Wniebowstąpienia Pańskiego] sowieckie służby graniczne miały świętować dzień pogranicznika, będąc w dobrych nastrojach, przeoczyły to co się ponad ziemią przemieszczało. Taka narracja dominowała w RFN [docent.fr też tak smali*].
*...ce jour-là était aussi celui de la fête officielle des garde-frontière...
stanislaw-orda @saturn-9 16 grudnia 2019 10:22 | |
16 grudnia 2019 11:26 |
o, faktycznie, w tytule oszibka.
Już poprawiam.
PS
Nie przeoczyły, ale zlekceważyły.
Gorbaczow skorzystał z okazji do preprowadzenia czystki kadrowej, a więc nie można wykluczyć, że "intryga" została zrealizowana "pod patronatem" przynajmniej jakiejś części sowieckich służb niejawnych.
stanislaw-orda @saturn-9 16 grudnia 2019 10:22 | |
16 grudnia 2019 11:37 |
tak, w dniu 28 maja w Federacji Rosyjskiej ( oraz paru innych byłych juz republikach sowieckich) był i jest obchodzony Dzień Pogranicznika. To mogło mieć wpływ, ale raczej nie na ekipy pełniące dyżur w obronie plotn., gdyz one przeciez podjęły rutynowe działania. Obstaję przy wersji, ze zlekcewazyli "zagrozenie", no bo jakie mógł nieśc zagrozenie jednosilnikowy śwmiogłowiec samolocik o wadze nie przekraczającej jednej tony. To z grubsza tyle, ile ważył "kukuruźnik" (PO-2).
Caine @stanislaw-orda 15 grudnia 2019 22:49 | |
16 grudnia 2019 11:38 |
Dziękuję.
BTWSelena @stanislaw-orda 16 grudnia 2019 11:37 | |
16 grudnia 2019 19:03 |
Soory panie Stanisławie,ale powracam jeszcze raz,bo to naprawdę ciekawa historia i nie do końca wyjaśniona... Moim zdaniem oczywiście... Bo jeden praktycznie małolat dokonał rzeczy praktycznie wydaje się niemożliwej.Ograł i udowodnił, że system obrony granic komunistycznego imperium można pokonać,takim nawet małym "bździuchem". A przecież " w siłach powietrznych ZSRR służyło 370 tysięcy żołnierzy oraz oficerów, dysponowano 1300 myśliwcami przechwytującymi, w tym najnowocześniejszymi maszynami MIG-29 i MIG-31. Lufowa artyleria, 10 tysięcy rakiet przeciwlotniczych rozmieszczonych na 1200 stanowiskach, głównie na północnych i zachodnich rubieżach kraju, 7 tysięcy stacji radiowych, radarowych i punktów obserwacyjnych rozmieszczonych na lądzie, wodzie, a nawet w kosmosie, zbierających wszelkie informacje o tym, co dzieje się w powietrzu. Wszystko to zawiodło."...No i udało się młodzieńcowi...tylko-myślę,że tak do końca to nie wiemy...kto "zaszczepił"mu taką pokojową misję...Jak na sowietów,to coś za bardzo się z nim cackali i dość szybko wypuścili... Super ,że przypomniał pan tą historię...
stanislaw-orda @BTWSelena 16 grudnia 2019 19:03 | |
16 grudnia 2019 22:36 |
Przecież chyba zorientowali sie, ze taka bździnka gdzies przeciez w końcu musi wylądować. A niby jakiż to śmiałek mógły odważyc na tego rodzaju lot? Ani chybi jakiś synalek kogoś bardzo ważnego. I za pochopne działąnie spotkają ich reperkusje. Może woleli "nie widzieć", zamiast strzelać z armaty do wróbla.
Nie demonizujmy, bo zagrożenia żadnego nie stanowił. A że Gorbaczow i popierający go pretorianie w partii i w armii postanowili taką okazję wykorzystać na uzytek wewnetrznych porachunków, to oczywiście musi wywoływać kwestię, czy nie maczali w tym palców. Ja tego nie wiem, zaś ci co wiedzą niekoniecznie powiedzą. Prawdę, rzecz jasna.
genezy @stanislaw-orda | |
17 grudnia 2019 00:01 |
najciekawsze bylo malowanie tego samolotu- kiedys widzialem rownie dziwne malowanie, moze bedzie kiedys okazja to opowiem
BTWSelena @stanislaw-orda 16 grudnia 2019 22:36 | |
17 grudnia 2019 09:37 |
W rzeczy samej. Jednakże był to policzek w "niezwyciężoną"armię i faktycznie stanowił okazję dla Gorbaczowa,aby dokonać czystki wśród oficerów.Staliniątko w swoich czasach strzelał w główki,metoda Gorbaczowa złagodzona --emeryturka i niełaska. Zresztą wiemy ,co wiemy niekoniecznie jak naprawdę było. I dalszy rozwój wypadków.... Ha! Jednym słowem sumując tak czy inaczej armia sowiecka dostała po pysku.Naprawdę to ciekawa historia,którą niektórzy kwitują jako wybryk małolata...A tak z pewnością nie było. Sympatyczny smarkacz... jak dla mnie..
olo @stanislaw-orda 16 grudnia 2019 10:11 | |
17 grudnia 2019 10:03 |
no mysle ze to marzyciel byl, zaden szpieg,agent ... tego typu bohater.
BTWSelena @genezy 17 grudnia 2019 00:01 | |
17 grudnia 2019 10:58 |
A ja z przyjemnością o tym poczytam.Bo zafascynowała mnie ta historia ,nawet z tego względu ,jak uzasadniłam 16 grudnia g.19:03.Nie chodzi o to ,że młodzian był jakimś agentem typu 07.Bo sądzę,że jeszcze liczył pryszcze przed lustrem,lecz podtekst był jak był. Dzielny jednak młodzian,bo chyba liczył się z tym ,że mogą mu odstrzelić tego bździucha.Policzek dla armii sowieckiej.
olo @olo 17 grudnia 2019 10:03 | |
17 grudnia 2019 13:32 |
ps
z tego co znalazlem jego ojciec, karl heinz byl inzynierem w aeg, a
biznesmenem zrobila go gazeta
stanislaw-orda @olo 17 grudnia 2019 13:32 | |
17 grudnia 2019 13:35 |
To bez znaczenia. Notka nie dotyczy postaci ojca, tylko syna, a ścislej "koincydencji" w niej opisanych.
olo @stanislaw-orda 17 grudnia 2019 13:35 | |
17 grudnia 2019 14:08 |
dobrze, wiec dodam tylko ze to nowaja gazieta byla
i sie wylacze
stanislaw-orda @olo 17 grudnia 2019 14:08 | |
17 grudnia 2019 14:17 |
Nie przyśniło mi się to przecież. Skądś musiałem pospisywać.
saturn-9 @stanislaw-orda 17 grudnia 2019 14:17 | |
18 grudnia 2019 10:22 |
Spisującemu z jednego zródła [... skąd o godz. 13:10 w dniu 28 maja 1987 r. wystartował,...] nie rzucają się w oczy n.p. rozbiegane minuty z namiaru: wylot z lotniska w Finlandii i lądowanie na moście z definitywnym stopem w okolicy symbolicznej władzy murów Kremla.
W wersji z jakiej Autor korzystał jest mowa o 13:10. Inne latopisy są w osobliwej tonacji rozedrgane.
Anglosas woli zafiksować początek operacji o 12:21 ["lustereczko, lustereczko" brawo 'perfidny Albion'!,]*;
francuzkojęzyczny docent trzyma się rozmytej wersji około 12:30**;
niemieckojęzyczni, bliżej tego Parsifala perforującego przestworze, suflują 13:21 [tako rzecze Der Spiegel***]
rosyjskojęzyczny docent wrzuca jak niemieckojęzyczni 13:21****.
Niby nic ale jednak za dużo rozbieżnych danych jak na jeden iwent z czasów nam współczesnych.
Dotyczy to nie tylko godziny wylotu.
* ..., and took off at 12:21.
** ... vers 12 h 30, il quitte l'aéroport Helsinki-Malmi en Finlande;
*** Dort hob der Teenager am 28. Mai um 13 Uhr 21 ab und nahm Kurs Richtung Moskau.
**** В 13:21 (МСК) Руст взлетел.
stanislaw-orda @saturn-9 18 grudnia 2019 10:22 | |
18 grudnia 2019 15:11 |
średnioa prędkośc przelotowa tego typu samolotu Cessna to jakies 220-240 km na godzinę.
Jesli wystratowł o 13,10, trzeba liczyc czas dolotu z Helsinek do Moskwy na minimum 5 godzin, a uwzględniając, że leciał nisko (gestsza atmosfera), więc zapewne predkosc przelotowa byla w dolnych parametrach. WNajpierw trzy razy kołował , szukając miejsca do wylądowania na Palacu Czerwonym, ale było tam zbyt duzo spacerowiczów, patników do wiadomego mauzoleum czy zwyczajnych gapiów. Zatem wylądował na moście z którego to miejsca musiał dokołować do wejscia na Plac Czerwony . Gdy dokołował dochodziła 19:00. Godzina wylotu 13:10 pasuje do tego , a mamy równiez do czynienia z inną strefaa czasową. Trudno dzisiaj przesądzić jakie było przesunięcie czasu moskiewskiego do helsińskiego. Wyglada na to ze 13:10 jako godzina odlotu to pora napóźniejsza z możliwych.
Ale to raczej są trzeciorzędne szczegóły.
stanislaw-orda @saturn-9 18 grudnia 2019 10:22 | |
18 grudnia 2019 19:54 |
Nie jest pewne, czego dotyczą podane dane. Pomijając różnicę wynikającą z róznych stref czasowych, to wystepuje również różnica pomiędzy wydaniem zgody przez kontrolera lotów na start a samym momentem startu, czyli albo wzbicia się samolotu w powietrze, albo rozpoczęcia takiego manewru. Czyżby dziennikarze nie byli aż tak bardzo dociekliwi?
saturn-9 @stanislaw-orda 18 grudnia 2019 19:54 | |
19 grudnia 2019 10:51 |
Gdy w Helsinkach zegar 12:10 wskazywał to w Moskwie 13:10. Jest więc skok stref czasu.
Inne rozbieżności: Pan za swoim źródłem podaje, że leciał na poziomie 80-100 metrów. Spiegel z Hamburga podaje 600 metrów* albowiem zamierzał zostać namierzony przez radary. Ja z manierą na zeza uważam, że jedna i druga relacja jest właściwa, z punktu widzenia docelowego odbiorcy. 18 i 6 to szczęśliwe numerki. Akcja wypaliła.
Czy w relacji rosyjskojęzycznej jest mowa o pracach na moście? Osobliwa "koincydencja" bowiem tego dnia rankiem, tak nadaje Hamburg**, zostały zdjęte przewody elektryczne trolejbusów na moście. Gdyby wisiały to śmiałek z Zachodu nie mógłby tak łatwo wylądować na moście. Trakcje przewodów elektrycznych ponownie zawieszono dnia następnego. Ustawka na moście?
* ...hielt er seine Cessna stets auf 600 Meter Höhe, so dass er gut vom Radar erfasst werden konnte.
** Wieder hatte er unfassbares Glück: Wegen einer Wartung waren an diesem Tag zufällig die meisten Oberleitungen der Trolley-Busse abmontiert.
saturn-9 @genezy 17 grudnia 2019 00:01 | |
19 grudnia 2019 11:15 |
Co do symbolu na samolocie to ma być "...swego rodzaju kropla wody z trzema nogami. Szczyt ma reprezentować Niebo, brzuch Ziemię a trzy nogi Pokój, Wolność i Nadzieję." Mathias miał taki ulotny pomysł i dał radę zrealizować sam.
W jakim castingu namierzono taki talent? Deep politics w akcji?
* Schließlich war es sein Plan, die Welt ein wenig besser zu machen. Dazu hatte er extra ein eigenes Symbol entworfen und an die Tragflächen geklebt: eine Art Tropfen mit drei Beinen. Die Spitze des Tropfens sollte den Himmel, der Bauch die Erde und die drei Beine Frieden, Freiheit und Hoffnung darstellen.
stanislaw-orda @stanislaw-orda | |
19 grudnia 2019 11:18 |
Przeciez nie upieram sioę, ze całośc lotu (ca 1200 km) Rust odbył na wysokości 80-100 metrow.
To w ogóle nie jest mozliwe. Taki lot miałby sens tylko w newralgicznych punktach trasy i zapewne był zawczasu poinformowany, gdzie one się będą znajdować.
Ustawka jest wpisana w cały ciąg sekwencji zaistnienia tzw. koincydencji.
Do mnie przemawiaja najbardziej dwie:
data wylotu, czyli ów Dzień Pogranicznika obchodzony w Sowietach 28 maja oraz trajektoria trasy lotu przecinająca ow konkretnym miejscu zmianę kodów w samolotach, a to rejon manewrów lotniczych, a to terytoria odpowiedzialności w obronie plotn.
Kto wie czy i zderzenie samolotów na manewrach również nie wchodziło w zestaw elementów inscenizacyjnych (czyli czy ów wypadek nie był np. sfingowany dla ptrzećwiczenia operacji ratowniczej).
stanislaw-orda @stanislaw-orda 19 grudnia 2019 11:18 | |
20 grudnia 2019 06:23 |
... czyli czy ów wypadek nie był np. sfingowany dla przećwiczenia operacji ratowniczej w celu zrobienia "tłoku" i zamieszania w przestrzeni powietrznej na dolocie do Moskwy.