-

stanislaw-orda : [email protected].

Stamirowski, czyli jeszcze jeden z zamilczanych

Przedstawiam wspomnienie Józefa Garlińskiego
http://www.info.kalisz.pl/biograf/garlinsk.htm

https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/460221,Jozef-Garlinski-numer-121421-
o polskim bohaterze okresu II wojny światowej - ppłk dypl. kawalerii Wojska Polskiego Kazimierzu Ligęzie-Stamirowskim, herbu Półkozic.
http://www.jura-pilica.com/?adolf-hiron,240

Tekst wspomnienia został opublikowany w nr 17 z 1946 r. „Wiadomości” ( londyńskich).
Oto ten tekst, który uzupełniłem o linki i przypisy ( moje są również tłumaczenia z niemieckiego oraz pogrubienia w tekście):

„Śnieg zacinał z ukosa, mokry wiatr przylepiał się do twarzy - pogoda była fatalna. Wszedłem do którejś bramy przy ul. Dobrej i na klatce schodowej spotkałem młodego chłopca, który bez słowa nieznacznym ruchem podał mi pękatą kopertę.

- Wyjdę pierwszy - szepnąłem - bo bardzo się spieszę. Do jutra.

W lokalu pracy rozerwałem kopertę i zabrałem się do wertowania codziennej poczty. Była połowa lutego 1942 - roboty huk. Czytałem i darłem małe arkusiki notując w pamięci istotne szczegóły. Odłożyłem tylko kilka większych kartek, które wymagały gruntowniejszego przepracowania. Jedna z nich zatrzymała szczególnie długo moją uwagę. Treść zawarta w cudzysłowach brzmiała:
Zacna moja i Wy życzliwi. Przechodzę ciężkie chwile, bo zmuszają mnie do zeznań i prawdę chcą wydobyć siłą. Milczę, ale nie wiem jak długo jeszcze serce i nerwy wytrzymają. Sprawa jest zupełnie beznadziejna bo inni mówią wiele i obciążają mnie.”

Tak pisał z Pawiaka do swej żony i przyjaciół organizacyjnych - Kazimierz Stamirowski.
[Kazimierz Stamirowski był wówczas jednym z przywódców Konwentu Organizacji Niepodległościo- wych grupujących piłsudczyków nie-OZON-owych - przypis redakcji „Wiadomości”]

W jesieni 1941 Gestapo zdołało pochwycić w Poznaniu nici podziemnej roboty narodowców. Aresztowano wiele osób. Fort nr 7 stał się widownią okrutnego i długiego śledztwa.
https://epoznan.pl/news-news-30586-Zapomniany_oboz_koncentracyjny_w_Poznaniu

Niektórzy z więźniów załamali się i ujawnili powiązania organizacyjne i kontakty z innymi ośrodkami podziemnymi. Gestapo błyskawicznie uderzyło w Warszawę i podziemia al. Szucha zapełniły się nowymi ofiarami. W styczniu 1942 aresztowano w stolicy b. podsekretarza stanu w ministerstwie spraw wewnętrznych płk Stamirowskiego. Wprost z mieszkania przewieziono go do gabinetu referenta i poddano śledztwu.

Pokój mieścił się na drugim piętrze budynku ministerstwa oświecenia, siedziby Gestapo.
[Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego (MWRiOP) - przypis mój]

Okna były szczelnie zasłonięte, stojąca na biurku lampa oświetlała jedynie niewielki krąg blatu. Łysa czaszka referenta tonęła w mroku, tylko oczy świeciły zimnym blaskiem. Obok przy stoliku przykucnął maszynista, pod zewnętrzną ścianą i przy drzwiach ustawiło się dwóch umundurowanych drabów w postawie wyczekującej.

- Sprechen sie deutsch ?
- Tak, ale będę mówił po polsku.
- Dobrze, możemy i tak.

Akcent polski referenta był najlepszego gatunku.

- Ile pan ma lat, gdzie urodzony?
- Mój dowód osobisty odebrano ml jeszcze w mieszkaniu.

Referent podniósł oczy znad papierów i spojrzał przeciągle na więźnia.

- Ale opisu pańskiej zbrodniczej działalności w mieszkaniu nie znaleziono. Może pan nam o tym opowie.
- Nie rozumiem.
- Pan taki inteligentny człowiek, i nie rozumie. Chcę wiedzieć wszystko o organizacji do której pan należy jako jeden z przywódców.
- Do żadnej organizacji nie należę, nic o tych sprawach nie wiem.

Referent podniósł się zza biurka. Obydwa draby w głębi postąpiły o krok naprzód.

- Ty pewno myślisz, że dla ciebie będę tu całą noc sterczeć! Gadaj z kim pracujesz, do kogo posyłasz listy. Gadaj wszystko!

Więzień przybladł nieco i milczał.

- No? – Czekam.

Maszynista odwrócił się od stolika i obserwował scenę. Stamirowski nadal nie odpowiadał. Referent wyskoczył zza biurka. Gestapowcy rzucili się naprzód, i jeden z nich uderzył więźnia kolbą w plecy. Uderzony pochylił się wprzód, ale w tej samej chwili potężna pięść spadła mu na twarz. Instynktowne odchylenie ciała w tył i nowe ciosy kolbami. Więzień zatoczył się, oparł o biurko, ale referent pchnął go i Stamirowski zwalił się ciężko na podłogę. Gestapowcy poczęli z wściekłością kopać leżące ciało. Wreszcie więzień przestał się poruszać, referent dał znak i oprawcy cofnęli się.

- Wir kommen bald zurück - rzucił krótko i skierował się do drzwi. Obydwa draby za nim
[niem.: Wrócimy wkrótce - przypis mój]

Przez kilkanaście minut w pokoju panowała cisza. Wreszcie więzień jęknął i poruszył się. Maszynista, który został i obserwował uważnie leżącego, porwał się z krzesła, pochylił nad bezwładnym ciałem i począł ocierać chusteczką skrwawioną twarz.

- Panie, na miłość boską, po co to wszystko? Niechże pan ma rozum i litość nad samym sobą. Trzeba powiedzieć całą prawdę i wszystko będzie w porządku. To są uczciwi ludzie i pragną pańskiego dobra, ale nie można się tak zacinać.

Leżący otworzył oczy i w pierwszej chwili przez twarz przemknął mu jakby błysk nadziei. Trwało to jednak tylko ułamek sekundy Z niechęcią odwrócił głowę. Maszynista nie zraził się.

- Ja serdecznie panu współczuję, mogę pomóc. Przecież po to tu pracuję, po to noszę ten mundur. Jestem także Polakiem, poświęciłem wszystko dla świętej sprawy … Więzień milczał.

Minęło jeszcze parę minut i na korytarzu zadudniły kroki. Wszedł badający, weszli dwaj oprawcy. Referent milcząco porozumiał się wzrokiem z maszynistą. Ten nieznacznie zaprzeczył ruchem głowy. Stamirowski podnosił się powoli.

- Proszę niech pan siada. Może papierosa?

Przeczący ruch głową.

- Właściwie sprzeczamy niepotrzebnie się. Nawet podziwiam pańską postawę, osłania pan kolegów, strzeże tajemnicy. Tylko że to zupełnie nie ma sensu. Przecież my chcemy wam pomóc. Jesteśmy usposobieni jak najżyczliwiej, ale musimy wiedzieć z kim mamy przyjemność rozmawiać. Pan, człowiek wybitny, przywódca- może nam to znakomicie ułatwić. Wielkie, niesłychane horyzonty otwierają się przed panem. Milczenie

-No, cóż?

Mózg badanego pracuje gorączkowo. Zbiry stoją tuż za plecami. Jedno skrzywienie ust i znowu rzucą się na storturowane ciało. Może lepiej podjąć fałszywą grę, mówić cokolwiek, by odwlec nowy wybuch gniewu? Ale natychmiast przychodzi refleksja: wiadomo, że ci, co próbowali kluczyć, w rezultacie ujawniali się i pociągali innych za sobą.

-No?

Milczenie przeciąga się. Referent powoli zaczyna znowu tracić cierpliwość, podnosi się, nerwowo szarpie w palcach papiery. Draby przybliżają się, więzień instynktownie zasłania głowę ręką. Mija parę minut. Niemcy dyszą ciężko, na podłodze leży bezwładne ciało.

- Na dół z nim. A jutro pogadamy jeszcze inaczej!

W podziemiach jest kilkanaście cel, w których Gestapo trzyma najcenniejsze ofiary. Rzucają tam Stamirowskiego. Półprzytomny dociąga do ranka. Czekają go nowe ciężkie godziny. Po południu ci sami dwaj gestapowcy wloką go znowu na piętro. I badanie zaczyna się od początku. Jest to nie dający się opisać słowami koszmar, w którym pochlebstwa, groźby, uprzejmość, prowokacje i tortury splatają się w jeden kłąb omotujący więźnia zewsząd. Tracąc przytomność i panowanie nad ciałem Stamirowski czepia się nieustannie jednej tylko myśli: milczeć!

Podczas któregoś z nocnych przesłuchań badany omal nie załamuje się. Niespodziewanie wprowadzają i stawiają twarzą w twarz aresztowanych uprzednio działaczy narodowych Mieczysława Trajdosa i Jana Dębskiego.
[pomyłka Autora - chodzi o Aleksandra Dębskiego, patrz link poniżej - przypis mój]

https://pl.wikipedia.org/wiki/Mieczys%C5%82aw_Trajdos

https://prawy.pl/12558-wieziony-przez-sanacje-zamordowany-przez-niemcow-aleksander-debski-wojewoda-wolynski/

Są zmasakrowani, kompletnie niepodobni do ludzi. Śledztwo załamało ich, zeznają wszystko, powtarzają słowa jak automaty, błagają go by się przyznał, by miał litość nad sobą.
[Trajdos i Dębski zostali zamordowani w 1942 r. w katowniach poznańskich – przypis mój]

Stamirowski jest wstrząśnięty, ostatnim wysiłkiem opanowuje rozszalałe nerwy. Mijają dni, i sytuacja pozostaje bez zmiany. Z jednej strony olbrzymia potęga, zbrojna we wszystkie akcesoria potężnego, odartego z jakich- kolwiek skrupułów śledztwa, z drugiej – samotny, wyczerpany człowiek. I człowiek ten wygrywa. Coraz częściej wybuchy gniewu badających przerywane są chwilami milczenia, w których wyczuwa się, że niezłomna postawa więźnia zaczyna im po prostu imponować.

Gdy po paru tygodniach przewożą Stamirowskiego na Pawiak, poprzedza go już legenda, która sprawia, że miejscowi gestapowcy strzegą go jak oka w głowie, ale nie zaczynają normalnych bydlęcych zabaw i bicia. Znają dobrze swych kamratów z al. Szucha i z milczącym podziwem obserwują więźnia, który ich przetrzymał.

Stamirowski przebywa stale w Izolacji, raz po raz wożą go na badania, coraz częściej ciało odmawia posłuszeń- stwa. Wraca z Gestapo kompletnie bez sił wloką go po schodach do celi, całymi nocami leży bezsennie na zmierzwionym sienniku, z trudem przełyka pokarm. I wtedy gdzieś w głębi świadomości, zaczyna pomału kiełkować myśl, która początkowo wydaje się koszmarna, ale z czasem nabiera innych barw I staje się realna, a nawet pociągająca. Któregoś marcowego ranka na oddziale izolatek podnosi się dzika wrzawa.

- Wo ist der Arzt? Arzt um Gottes willen !
[niem.: Gdzie jest lekarz? Lekarz na miłość boską!]

Gestapowcy pędzą korytarzem w stronę szpitala. Po chwili walą z powrotem, za nimi tęgi, zasapany lekarz. Drzwi do celi Stamirowskiego są otwarte, na podłodze, w kałuży krwi, leży bezwładne ciało. Po długich wysiłkach więzień zaczyna dawać znaki życia. Prawy przegub jest grubo obandażowany, przedramię skrępowane, by zatamować krwotok. Ledwie odzyskał odrobinę sił - znowu przesłuchanie

Stamirowski nie zmienił decyzji. W nocy zrywa bandaże Nowy krwotok, nowe zamieszanie. I tym razem go odratowują. Nie upływa tydzień i więzień po raz trzeci atakuje swe życie. Pilnują go dniem i nocą, ale myli czujność strażników i nisz czy opatrunek. Nieprzytomnego kładą na stół operacyjny. Zachodzi konieczność amputacji prawej dłoni. Stan operowanego jest bardzo ciężki, ale komendant więzienia nawet I teraz każe go odnieść do celi.

Gdy Stamirowski odzyskuje przytomność, zapada w nerwowe odrętwienie. Aleja Szucha wzywa go jeszcze na parę przesłuchań, ale gestapowcy rezygnują już z bicia. Nadchodzi listopad 1942. Przy wyczytywaniu nazwisk kandydatów do Oświęcimia pada i jego nazwisko. Stamirowski budzi się z odrętwienia. Transport do obozu, zabójczy dla oczekujących zwolnienia, jest szczytem marzeń dla tych, którzy już żadnych szans nie mają i z dnia na dzień czekają na Palmiry.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Palmirach

Jest koniec sierpnia 1943. Stoimy piątkami wzdłuż alejki brzóz w Oświęcimiu i czekamy na transport do Neuengamme.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Neuengamme_(KL)
Właśnie zakończył się apel wieczorny i więźniowie mają chwilę wytchnienia. SS-Mannów jest niewielu, koledzy, którzy nie jadą, przybliżają się do kolumny i zaczynają urywane rozmowy. Jestem z Rajska i nie mam tu obozowych znajomych, ale szukam wzrokiem osób, które mogę znać z wolności.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rajsk

Wśród pobliskiej grupy zwraca moją uwagę postawny, szczupły mężczyzna w sile wieku o lekko przyprószonych siwizną skroniach, w okularach Na pewno nie znam go, ale niespodziewanie wydaje mi się, że to ktoś znajomy. Przerzucam spojrzenie niżej, biegnę wzdłuż rękawa. Prawej dłoni brak. Ostrożnie przepycham się do przodu

- Czołem.

Zagadnięty odwrócił się.

- Nie znamy się, ale mam wrażenie, że wiem kim pan jest.

Podaję imię i nazwisko.

- Trafnie. To istotnie ja.

Stamirowski ożywia się. Chwilę patrzymy na siebie w milczeniu.

- Pan z Warszawy ?
- Tak. Byłem tam jeszcze w kwietniu bieżącego roku.

Znowu zapada pomiędzy nami milczenie. Widzę wyraźnie, że mój rozmówca chciałby o coś zapytać, ale, nie znając mnie, dusi w sobie słowa, wertuje bacznym spojrzeniem.

- Tam wszystko w porządku. Wszystko - powtarzam dobitnie.

Przysunął się do mnie bliżej, już zaczął mówić, gdy nagle gdzieś za nami buchnął wrzask. Skoczyłem błyskawicznie do kolumny. Stamirowski podniósł rękę, uśmiechnął się.

- Do zobaczenia w Warszawie.

Nadbiegł SS-Mann z grupą funkcyjnych. Odepchnęli żegnających, pogonili za baraki.

W trzy miesiące później, w listopadzie, przybył za nami do Neuengamme następny transport z Oświęcimia. Koledzy donieśli nam, że przed samym ich wyjazdem w obozie wykryto organizację wojskową i że rozstrzelano kilkunastu więźniów. Wśród nich był Kazimierz Stamirowski - jako jeden z przywódców.”

 

******

Wykaz moich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty      



tagi: stamirowski 

stanislaw-orda
28 maja 2019 22:47
12     1264    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

KOSSOBOR @stanislaw-orda
28 maja 2019 23:33

Dzięki, Unu.

/Poruszyłeś bardzo osobiste i bolesne wspomnienia o wspaniałych Polakach - akurat z czasów komuny./ 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @KOSSOBOR 28 maja 2019 23:33
29 maja 2019 14:22

Reichsgau Wartheland był pod szczególnym nadzorem najpierw jednych okupantów, a potem  drugich.

zaloguj się by móc komentować

kotlet @stanislaw-orda
29 maja 2019 15:35

Dodam jeszcze jednego zapomnianego...przez Wszystkich.

 

//(Adam Ronikier "Pamiętniki 1939-1945", Wydawnictwo Literackie, Kraków 2001, s. 406). Z półwiecznym opóźnieniem wyszły pamiętniki hr. Adama Ronikiera, które ukazują nieznane strony kontaktów polskich patriotów z niemieckimi władzami okupacyjnymi w latach 1939-45//

 

Jeżeli mi admnistaracja pozwoli to kilka kluczowych fragmentów zamieszczę.

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @kotlet 29 maja 2019 15:35
29 maja 2019 18:14

Czemu miałaby nie pozwolić?

Tylko trzeba zaznaczyć  czego teo są fragmenty.

 

zaloguj się by móc komentować

kotlet @stanislaw-orda 29 maja 2019 18:14
29 maja 2019 20:24

Cyt:// Po zarejestrowaniu użytkownik może publikować komentarze do artykułów, aby mieć możliwość pisania własnych artykułów musi wysłać prośbę do administracji przez „Panel użytkownika” //

Opublikuję notkę, ale nie wiem jak wysłać prośbę o blog. Co mam wpisać w pole odbiorca?

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @kotlet 29 maja 2019 20:24
29 maja 2019 21:10

nie wiem, to pytanie do Parasola (nick: parasolnikow)

zaloguj się by móc komentować


sannis @stanislaw-orda
29 maja 2019 23:13

Mimo, że tu nie ma wielkiej dyskusji w komentarzach, to jest wielka sprawa. Mianowicie upublicznienie twórczości emigracyjnej. To jest jak świerzy oddech... Choć tak na prawdę stary. Krajowa np. historiografia jest skażona dyskursem od Jasienicy po Garlickiego. To jest liga na 3+ ewentualnie...

zaloguj się by móc komentować

sannis @sannis 29 maja 2019 23:13
29 maja 2019 23:16

świeży oczywiście, nie umiem edytować posta

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @sannis 29 maja 2019 23:13
30 maja 2019 11:37

W tzw. nadbudowie ideowej opozycja w PRL-u czerpała głównie z zasobów paryskiego Instytutu Literackiego (miesięcznik  "Kultura" oraz  edycje książkowe w serii "Zeszyty Historyczne"), czyli ośrodka kierowanego przez Giedroycia i rodzeństwo Czapskich. To był ich (tzw. opozycji w kraju ) główny sznyt ideologiczny. Czyli krytyka "stalinizmu" i sowieckiej wersji  komunizmu, ale,  zwłaszcza po zasileniu kadrowym emigracji przez "wychodźców" 1968 roku,  także z dopuszczalnym wspołdziałaniem, o ile system totalizmu poszedłby na część  demokratycznych modyfikacji (czyli projekt "Solidarności" okrągłostołowej).

Natomiast segment publicystyki i literatury emigracyjnej związany z ośrodkiem londyńskim ("Wiadomości" red. M. Grydzewskiego) oraz waszyngtońskim, podlegał ostrej cenzurze ze strony reżimu warszawskiego, ale także  rodzajowi bojkotu przez środowisko związane z "Kulturą", szczególnie po 1968 roku, gdy rozpoczęto walkę o rząd dusz "po komuniźmie"), a  w paryskim ośrodku wzrosły wpływy Juliusza Mieroszewskiego. No, ale to temat na sporą notkę, a nie na komentarz.

 

zaloguj się by móc komentować

sannis @stanislaw-orda 30 maja 2019 11:37
30 maja 2019 21:58

Tak ogólnie znam różnice między Londynem, Waszyngtonem (m.in. Wasiutyński)  a Kulturą z Paryża. Był jeszcze ośrodek badań historycznych w Rzymie. Wydawali watykańskie źródła do historii Polski. No ale tekstów wszystkich nie znam, w zasadzie się jedynie o nie otarłem, stąd bardzo mnie to interesuje. A jakościowo te teksty emigracyjne to jest cymes po prostu.     

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @sannis 30 maja 2019 21:58
30 maja 2019 22:39

I w zasadzie są praktycznie nieznane.

Spustoszenie i zdewastowanie świadomościowe dokokonane przez cenzurę komunistyczną, w tym  wykastrowane porogramy edukacyjne PRL-owskie oraz w III RP,   nie jest do odrobienia.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować