-

stanislaw-orda : [email protected].

Trzy zapałki

Stanisław Mackiewicz przytoczył taką oto ciekawostkę.

Wiosną 1944 pewien dygnitarz polskiego rządu podziemnego przyleciał z Warszawy do Londynu i został zaprowadzony do premiera W. Churchilla. Kiedy oznajmił temu brytyjskiemu politykowi, że naród polski nigdy nie pogodzi się z utratą Wilna i Lwowa, ten skierował wzrok w sufit i wygłosił taką oto sentencję: „ "Nigdy", to jest wyraz, którego nikomu nie wolno zabronić używać.”

Finezyjny cynizm przytoczonej opinii staje się zdecydowanie bardziej czytelny w kontekście faktu, iż ledwie kilka miesięcy wcześniej to właśnie Churchill był jednym z trzech głównych uczestników targu politycznego, który odbył się w perskim mieście Teheran i na którym przehandlowano na rzecz Sowietów, m.in., Wilno i Lwów. O powyższym nie poinformowano, rzecz jasna, „sojusznika polskiego” , czyli jego emigracyjnych przedstawicieli, za to kilka miesięcy przed Teheranem zainteresowane w ww. targu strony zdołały pozbyć się głównej przeszkody w jego finalizowaniu, a mianowicie osoby gen. Władysława Sikorskiego, który nierealistycznie domagał się tak od Anglosasów jak i od Sowietów przestrzegania zapisów we wcześniej zawartych umowach czy traktatach.

Polscy komentatorzy polityczni napisali sporo recenzji z okazji wydania piątego tomu pamiętników W. Churchilla, w których premier Wielkiej Brytanii opisał teherańskie targi ze Stalinem w kwestii polskich granic (poszczególne tomy pamiętników były wydawane w latach 1950-1955), toteż zdecydowałem się na przedstawienie „dealu teherańskiego”, korzystając w potrzebnym zakresie
z tekstów owych recenzji. Najczęściej odnosi się to do publikacji ukazujących się na łamach londyńskich „Wiadomości” (lata 1951-1952), głównie autorstwa Stanisława Strońskiego, ale nie wyłącznie.
http://ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/stanislaw-stronski-romanista-minister-posel-publicysta

…………………………………

Obrady w Teheranie odbywały się w ciągu czterech dni, od 28 listopada do 1 grudnia 1943 r. w budynkach ambasady rosyjskiej. Rozmowy toczyły się na formalnych posiedzeniach popołudniowych oraz częściowo na nieformalnych rozmowach po kolacji. Roosevelt i Churchill przylecieli z Kairu do Teheranu 27 listopada 1943r., wówczas Mołotow, który przybył tam dzień wcześniej , oznajmił iż otrzymał poufne informacje o tym, że przygotowuje się jakiś zamach, więc najbezpieczniej będzie, jeśli Roosevelt zamieszka nie w ambasadzie amerykańskiej, lecz w rosyjskiej, gdzie gospodarzem był Stalin, a również Churchill będzie miał bezpieczną drogę wewnętrznymi ogrodami z ambasady brytyjskiej do rosyjskiej. Tylko raz, w dniu 30 listopada 1943, wieczerzę wydano w siedzibie ambasadora brytyjskiego, gdy Churchill obchodził 69-ą rocznicę urodzin. Stalin dotarł przez te ogrody z solidną osłoną, choć już przedtem agenci NKWD przeszukali skrupulatnie placówkę brytyjską. Zajrzeli w każdą szparę i pod każdą poduszkę od piwnic po dach, , po czym 50 uzbrojonych po zęby i dowodzonych przez generała funkcjonariuszy obstawiło wszystkie drzwi, okna i bramy. Pierwszą dłuższą rozmowa o sprawie Polski przeprowadzono 28 listopada po pierwszym formalnym posiedzeniu popołudniowym i po wieczornym biesiadowaniu u Stalina, wówczas gdy już rozmawiano w grupkach. W jednej z takich grup znaleźli się razem Churchill, Eden i Stalin. Po rozmowie ze Stalinem o przyszłości Niemiec, Churchill zwrócił się do niego, aby porozmawiać o „sprawie polskiej".
Stalin odpowiedział: „A gdybyśmy spróbowali wytyczyć granice?” Na co Churchill: „Dobrze, ale nie mam żadnych uprawnień ze strony parlamentu, aby to czynić, i prezydent Roosevelt również, jak sądzę. Możemy jednak tutaj w Teheranie sprawdzić, czy trzej szefowie rządów są zdolni wspólnie wypracować jakiś plan, który moglibyśmy zaproponować Polakom i doradzilibyśmy im, aby go przyjęli”. Stalin zapytał, czy takie rozważania odbywać się będą bez udziału Polaków. Churchill odpowiedział, że zasięgnie się ich opinii później, gdy sprawa ta zostanie już uzgodniona. Stalin w trakcie dalszej debaty wyraził opinię, że Polacy mogą posunąć się do Odry, na co Eden stwierdził, że to co Polska utraci na wschodzie może odzyskać na zachodzie. Stalin odpowiedział, że to jest rzecz możliwa, ale że on o tym obecnie jeszcze nie ma zdania.

Wówczas Churchill za pomocą trzech zapałek wyjaśnił, jak należy rozumieć owe przesiedlenie Polski na zachód. Stalin to wstępnie zaakceptował i na tym się rozstali.

Koncepcja oddania Sowietom Lwowa i Wilna nie pojawiła się bynajmniej dopiero w Teheranie, ale odbyło się to sporo wcześniej, bo już w grudniu 1941r. w Moskwie Stalin w rozmowie z Edenem zażądał dla Rosji granicy, jaką ona sobie ustaliła z Niemcami w 1939 r., zaś Mołotow w maju 1942 r. powtórzył to w Londynie. Strona brytyjska odrzuciła wówczas podobne rozwiązanie jako niedopuszczalne ze względu na układ polsko-brytyjski z sierpnia1939 r. Ale w Teheranie, wobec zupełnie odmiennej konfiguracji na frontach II wojny, powróciło takie właśnie rozwiązanie „sprawy polskiej”.

Na pełne obrady sprawa Polski wpłynęła po trzech dniach podczas  ostatniego posiedzenia formalnego w dniu 1 grudnia 1943 r. Nawiązał do niej Roosevelt  mówiąc że wskazane by było nawiązanie ponowne stosunków dyplomatycznych między rządem sowieckim a polskim (zerwanych po odkryciu mordu w  Katyniu w kwietniu 1943 r.), a Churchill przypomniał, że Stalin wcześniej wypowiedział się pozytywnie pozytywnie o linii Odry. Na co ten ostatni stwierdził, iż poprzednio nie było mowy o przywróceniu stosunków z rządem polskim, a tylko o ustaleniu granic Polski. Stalin nie miał bowiem zamiaru, ani też nie musiał układać się z ówczesnym rządem polskim w Londynie. Kompletował już bowiem własny „komitet wyzwolenia” z Bierutem i Wasilewską , który niebawem miał zainstalować w Warszawie. W kwestii granic Polski Churchill oświadczył, że w interesie aliantów leży istnienie Polski silnej, niezależnej, przyjaznej wobec Rosji (czyli jako bufora między Rosją sowiecką a Niemcami), na co Stalin odpowiedział, że owszem, ale nie może pozwolić Polakom na zachowanie obszarów Ukrainy i Białorusi, bo to byłoby „niesprawiedliwe”. Z tego to powodu należy zachować granicę ustaloną w niemiecko-sowieckim układzie z 1939 r., (czyli już nie granicę z układu polsko-sowieckiego zawartego w Rydze w 1921 r.).  Eden zapytał wówczas, czy chodzi o linię Ribbentrop-Mołotow, na co Stalin odrzekł – „niech ją pan nazywa jak pan chce”. Mołotow dodał, iż określa się ją zazwyczaj jako „ linię Curzona”. Eden upierał się, że są ważne różnice w przebiegu granic w obydwu wersjach, na co Mołotow odpowiedział, że nie ma żadnych różnic. Wówczas Churchill przedstawił mapę i pokazał na niej linię Curzona oraz przebieg linii wytyczonej w 1939 r. w myśl układu Ribbentrop-Mołotow, po czym wskazał linię Odry. Eden uzupełnił, że południowy koniec linii Curzona nigdy nie był określony dokładnie i zaznaczył, że linia Curzona miała przechodzić na wschód od Lwowa. Stalin odpowiedział, że linia na mapie okazanej przez stronę brytyjską nie jest wyrysowana prawidłowo, bo Lwów powinien być pozostawiony po stronie rosyjskiej, czyli linia ta powinna przebiegać dalej na zachodzie w okolicy Przemyśla. Mołotow przyniósł wówczas mapę z sowiecką wersją linii Curzona wraz z jej opisem oraz przedstawił brzmienie telegramu radiowego lorda Curzona z nazwami wszystkich miejscowości na wschód od niej.

Stanisław Stroński wyjaśnia tę okoliczność tym, iż 10 lipca 1920 r. w Spa (miejscowość w Belgii w prowincji Liege, kurort), Rada Najwyższa Sprzymierzonych pod przewodnictwem ministra brytyjskiego lorda Curzona, przedstawiła Władysławowi Grabskiemu (wówczas premierowi rządu RP) jako linię zawieszenia broni, linię Konferencji pokojowej z dnia 8 grudnia 1919 r. w miejscu gdzie zatrzymane zostały działania zbrojne i znajdowały sie oddziały wojskowew Małopolsce Wschodniej, tj. wówczas za Zbruczem (tj. linia taka ustalała tymczasowo już uznany zasięg zarządu polskiego, choć dotyczył tylko zaboru rosyjskiego). Z przyczyn nigdy nie wyjaśnionych, w godzinach nocnych z 10 na 11 lipca1920, w otoczeniu lorda Curzona przedłużono linię także na południe w Galicji Wschodniej prowadząc ją na zachód od Rawy Ruskiej oraz niedaleko na wschód od Przemyśla aż po Karpaty. Była to linia z jednej z dawniejszychvwersji, projektowana zanim 25 czerwca 1919 r. przyznano Polsce prawo zarządu po Zbrucz. I z tym błędem, poza wiedzą Rady Najwyższej i Polski, wysłana została ta wersja, świadomie czy nieświadomie, do Moskwy w depeszy Lorda Curzona z 11 lipca 1920 r. Zdaniem Strońskiego błąd ten nie miał znaczenia, bo sprostowany był w treści samej depeszy, zachowującej dla południa, od strony Galicji Wschodniej, linię taką jaką zajmowały strony w chwili podpisania zawieszenia broni, tj. za Zbruczem. Ale na tej podstawie Moskwa odrzuciła całe pośrednictwo Rady Najwyższej wraz z linią zawieszenia broni.

Interesująca jest okoliczność, że w Teheranie czekały już mapy i dokumenty w sprawie tzw. linii Curzona, czyli że rzecz była przygotowana wcześniej (wyjaśnienie tkwi zapewne w nieudostępnianych sowieckich, amerykańskich i brytyjskich dokumentach archiwalnych ).

W rezultacie odnośnie  granic Polski dobito targu  na naradzie końcowej w dniu 1 grudnia 1943 r.

A oto jak opisał we wspomnieniach Churchill dobijanie tego targu:

"Zwróciłem na to uwagę ,że obszary niemieckie mają o wiele większą wartość niż moczary Prypeci. To są okolice przemysłowe i Polskę by one bardzo wzbogaciły. Chcielibyśmy móc powiedzieć Polakom, że Rosjanie mają słuszność, i skłonić ich do przyznania, że postępujemy z nimi sprawiedliwie. Jeśli nie przyjmą tego, nie nasza wina. … Oświadczyłem, że ten sposób załatwienia podoba mi się i że powiem Polakom, iż ośmieszyliby się odmawiając zgody. Przypomnę im, że bez armii czerwonej ulegliby całkowitej zagładzie, zwrócę ich uwagę na to, że dostają, jako obszar życia wspaniały kraj o rozmiarze około 500 kilometrów wzdłuż i wszerz. A Edenowi oświadczyłem wtedy, raczej dobitnie, jak wskazuje protokół narady, że nie będę się przejmował oddaniem części Niemiec Polsce ani Lwowem". Eden powiedział wówczas, że jeśli marszałek Stalin przyjmuje za podstawę linię Curzona i Odrę, może to być punktem wyjścia dla rokowań. Zapytałem jeszcze Stalina czy nie zgłasza zastrzeżeń dla przyznania Polakom Śląska Opolskiego (obwodu Opola), ten zaś odpowiedział, że nie... Roosevelt zapytał go, czy jego zdaniem, można by dokonać przeniesienia ludności za jej zgodą, na co Stalin odrzekł, że bez wątpienia można. … Sprowadziłem rozmowę znowu na Polskę. Powiedziałem, że nie upieram się przy spisaniu formalnej umowy, bo sam nie mam jeszcze ustalonego poglądu, ale chciałbym jednak mieć coś na piśmie. Po czym zaproponowałem stosowny tekst w brzmieniu:

Uznaje się w zasadzie, że obszar zamieszkania państwa i narodu polskiego leży między tak zwaną linią Curzona a linią Odry, włącznie, (…) z częścią Prus Wschodnich, która będzie określona, i ze Śląskiem Opolskim. Lecz dokładne wytyczenie granicy wymaga głębszego zbadania i może przesunięcia ludności w niektórych miejscach. …”

Na tej podstawie będę mógł powiedzieć Polakom, mniej więcej, tak: Nie wiem czy Rosjanie się zgodzą, ale sądzę, że możecie to osiągnąć, a widzicie, że się wam dogadza. Dodałem, że nie oczekujmy by Polacy oświadczyli że są zadowoleni, bo ich nic nie zadowoli".

Ale Stalin miał jeszcze coś niecoś do utargowania. Otóż zaznaczył, że Rosjanie chcieliby uzyskać port
z Królewcem, po czym wytyczył linię wskazującą nie tylko port w Królewcu lecz sporych rozmiarów obszar w Prusach Wschodnich), uzasadniając, że w ten sposób Rosja będzie trzymała Niemcy za gardło. I jeśli strona anglosaska na to się zgodzi, on byłby skłonny do zgody na jej propozycje w sprawie Polski. Churchill zapytał go raz jeszcze co będzie ze Lwowem, na co Stalin odpowiedział, że przyjmuje linię Curzona (co oznaczało w jego rozumieniu linię Ribbentrop-Mołotow).

Wg oceny Churchilla przedstawionej w jego „Pamiętnikach …” konferencja w Teheranie odnośnie Polski rozwiązała kwestię granic Polski, w ten sposób, że granice te zostały zarysowane ogólnie zarówno na wschodzie jak na zachodzie. Linia Curzona na wschodzie, jeszcze z zastrzeżeniem różnych interpretacji, a na zachodzie Odra, dawały, jak się wydawało, narodowi polskiemu ojczyznę opartą na realiach.

Jak się niebawem okazało sprawa wyboru między dwiema Nysami, wschodnią i zachodnią, które łączą się w Odrę, nie została ostatecznie rozstrzygnięta, bo gdy powrócono do niej na naradzie w Poczdamie (w lipcu 1945 r.) , kiedy okoliczności polityczno-wojskowe były zasadniczo odmienne od towarzyszących konferencji teherańskiej, Churchill oświadczył wówczas, że Wielka Brytania może przyjąć tylko dopływ wschodni Nysy, choć w Teheranie, gdzie badano tę sprawę („studiowano długo linię Odry na mapie"), podstawą była Nysa zachodnia. Czyli  w Poczdamie Londyn zaczął „wycofywać Polskę” na wschód.

Przy okazji  taka oto ciekawostka. Po drugim posiedzeniu formalnym w dniu 29 listopada 1943 r., Stalin wydał obiad na którym obecni byli Mołotow, Roosevelt, Hopkins (Harry Lloyd Hopkins -najbliższy i najbardziej zaufany doradca Roosevelta), Harriman (William Averell Harriman – ówczesny ambasador USA w ZSRS), Clark Kerr (Archibald Clark Kerr- ówczesny ambasador brytyjski w ZSRS), Churchill i Eden. W trakcie obiadu dołączył do nich syn prezydenta USA, attache wojskowy Elliot Roosevelt (Elliot Bulloch Roosevelt – wówczas pułkownik lotnictwa, dowódca 90 skrzydła fotograficznego działającego w celu wytypowania obiektów do bombardowań ). Stalin, który wprawił się w świetny nastrój zaczął droczyć się z Churchillem . Powiedział, że cała siła armii niemieckiej oparta jest na 50 000 oficerów i specjalistów technicznych. Problem potęgi armii niemieckiej rozwiązany by został natychmiast, gdyby ich wszystkich rozstrzelać. Churchill odpowiedział, że ani parlament brytyjski, ani opinia brytyjska nigdy nie zezwoli na tego rodzaju masową masakrę. Pomimo tego, Stalin kontynuował, że koniecznie należy rozstrzelać owe 50 000. Wówczas Churchill postawił sprawę pryncypialnie, że woli być zaraz rozstrzelany w tym ogrodzie, niż zhańbić swój naród i siebie podobnym świństwem. Z kolei Roosevelt chcąc obrócić sprawę w żart sprecyzował, że rozstrzela się nie 50 000, ale jedynie 49 000. Na co powstał z miejsca Elliot Roosevelt i zadeklarował, że podoba mu się pomysł marszałka Stalina i że armia amerykańska przyłączy się do jego realizacji. W tej sytuacji Churchill opuścił pomieszczenie, gdzie odbywało się przyjęcie, udał się do innego pokoju i usiadł tam samotnie w fotelu. Za moment Stalin i Mołotow podeszli do niego zapewnili, że to był tylko taki żart. Żart biesiadny na którym nie poznał się Churchill okazał się zbyt katyński, by można go było potraktować jako żart. Churchill w swoich pamiętnikach umieścił uwagę, iż mimo że upłynęło już kilka lat (ponad 8) od tamtego obiadu, to on wcale nie jest przekonany, że był to tylko żart.

Celem Churchilla było wprowadzenie nadzoru nad Niemcami, sprawowanego przez mocarstwa zachodnie i Sowietów. Natomiast okoliczność, że w swoich konsekwencjach wprowadzenia nadzoru sowieckiego nad częścią Niemiec automatycznie przekreślało możliwość istnienia niepodległej Polski, państw bałtyckich, Rumunii, Węgier, nawet Czech, nie bardzo interesowała Churchilla. Polskę i Polaków lekceważył, uważał za naród oderwany od realiów, mało poważny, bezpodstawnie chełpliwy i megalomański oraz naprzykrzający się ze swoimi krzywdami. Ponadto pogardzał w duchu Polakami jako narodem o skłonnościach samobójczych i dającym się łatwo oszukiwać.

Pogląd końcowy o naradzie w Teheranie i o jej postanowieniach, zwłaszcza dotyczących Polski i Niemiec, zamyka Churchill w swoich wspomnieniach jak następuje:

"Nie mam wrażenia bym zmienił zdanie o tym rozległym zagadnieniu. Lecz rzeczywistość chciała, żebyśmy doznali zmian ogromnych i złowrogich. Wszakże granice Polski istnieją tylko z imienia, a Polska leży zgnieciona pod jarzmem rosyjsko-komunistycznym. A znowuż Niemcy zostały podzielone, lecz tylko ohydnym rozcięciem na obszary okupacji wojskowej. Wszystko co można powiedzieć, wobec tej grozy, to tylko, że to trwać nie może".
 

******

Wykaz moich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty

 

 

 

 

 

 



tagi: konferencja w teheranie 

stanislaw-orda
1 listopada 2018 18:20
53     3630    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @stanislaw-orda
1 listopada 2018 18:39

 Dzisiaj przypada 75 rocznica zakończenia konferencji  teherańskiej z 1943 r., a etatowi propagandyści  "opcji patriotycznej" w ogóle tego nie dostrzegli.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @stanislaw-orda
1 listopada 2018 18:42

o pardon, dfopiero za miesiąc ta rocznica  upływa.

zaloguj się by móc komentować


Maryla-Sztajer @stanislaw-orda
1 listopada 2018 19:09

Ważna notka

.

 

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @stanislaw-orda 1 listopada 2018 18:42
1 listopada 2018 21:15

Celny falstart... Dzięki.

zaloguj się by móc komentować

sudetnik @stanislaw-orda
1 listopada 2018 21:26

kilka miesięcy przed Teheranem zainteresowane w ww. targu strony zdołały pozbyć się głównej przeszkody w jego finalizowaniu, a mianowicie osoby gen. Władysława Sikorskiego

 

Strony zdołały się pozbyć?

To znaczy kto? Amerykanie? Anglicy? Sowieci?

Wszyscy troje? Czy jakaś para?

Chyba umknęło mi jakieś wielkie odkrycie historyczne.

To może i zagadka śmierci Stefana Batorego i Władysława IV też została wyjaśniona?

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @sudetnik 1 listopada 2018 21:26
1 listopada 2018 21:33

Najwyraźniej ci umknęło.

zaloguj się by móc komentować

sudetnik @stanislaw-orda
1 listopada 2018 21:36

Stalin (...) zaczął droczyć się z Churchillem . Powiedział, że cała siła armii niemieckiej oparta jest na 50 000 oficerów i specjalistów technicznych. Problem potęgi armii niemieckiej rozwiązany by został natychmiast, gdyby ich wszystkich rozstrzelać. Churchill odpowiedział, że ani parlament brytyjski, ani opinia brytyjska nigdy nie zezwoli na tego rodzaju masową masakrę.

 

Interesujące. Z Burami jakoś takich oporów nie mieli. Z sipajami też nie.

zaloguj się by móc komentować

bolek @sudetnik 1 listopada 2018 21:26
1 listopada 2018 22:10

"To znaczy kto? Amerykanie? Anglicy? Sowieci?"

Oczywiście, że Angole+Sowieci, ale skoro wspomniałeś o Amerykanach to... wychodzi, że musieli przynajmniej wiedzieć.

zaloguj się by móc komentować

sudetnik @stanislaw-orda 1 listopada 2018 21:33
1 listopada 2018 22:13

Że to Amerykanie ?

To odktyvie uczonych z WUML-u czy Akademii Pierwszomajowej?

Ale chyba umknęły mi też odkrycia geograficzne.

I to co najmniej dwa.

1.linię (..) w miejscu gdzie zatrzymane zostały działania zbrojne (...) tj. wówczas za Zbruczem (tj. linia taka ustalała tymczasowo już uznany zasięg zarządu polskiego, choć dotyczył tylko zaboru rosyjskiego) Z przyczyn nigdy nie wyjaśnionych, w godzinach nocnych z 10 na 11 lipca1920, w otoczeniu lorda Curzona przedłużono linię także na południe w Galicji Wschodniej

W klasycznej geografii Zbrucz oddzielał Imperium Rosyjskie od Austrii, później Austro -Węgier (gubernie wołyńską i podolską od Galicji Wschodniej), jeszcze później II RP od ZSRS. Przez tereny zaboru rosyjskiego, wchodzące w skład II Rp nie płynął, a na południe od Zbrucza (który płynie właśnie na południe i uchodzi do Dniestru) to jest zasadnoiczo Mołdawia.

2.sprawa wyboru między dwiema Nysami, wschodnią i zachodnią, które łączą się w Odrę, nie została ostatecznie rozstrzygnięta

Nysy są trzy : Kłodzka, Łużycka i Szalona.

Wybór rzeki granicznej dotyczył pierwszych dwóch. Nie "łączą się " one "w Odrę", tylko są jej lewobrzeżnymi dopływami. Odległość od ujścia Nysy Kłodzkiej (km 181,3) do ujścia Nysy Łużyckiej (km 542,4) wynosi 361,1 km (licząc z biegiem Odry). 

 

Gdyby ktoś odniósł wrażenie, że "się czepiam" - otóż nie, pokazuję jedynie, jakie pojęcie o geografii miał autor cytowanych wypowiedzi.

Cóż, w Hiszpanii też jest Galicja...

 

zaloguj się by móc komentować

sudetnik @bolek 1 listopada 2018 22:10
1 listopada 2018 22:27

Oczywiście?

A skąd to wiadomo?

Raczej jest - bardzo wątpliwe, by byli to jedni bądź drudzy.

Anglicy mogliby stosunkowo łatwo i bez ryzyka wymusić ustąpienie Sikorskiego, gdyby był dla nich rzeczywiście niewygodny. Tak, jak zrobili to Francuzi w '40 z Wieniawą.

Sowieci mieliby jeszcze łatwiej. Mogliby go skompromitować, ujawniając fakt i treść rozmów, jakie prowadził z nimi we wrześniu '39.

Zatem kto?

Wróćmy do pytania, do jakiego stopnia Sikorski był niewygodny dla Churchilla lub Stalina?
- Ta teoria jest powtarzana mechanicznie od dwóch pokoleń. Mamy tendencję do oceniania historii z punktu widzenia, co się stało później, nie próbujemy dociec, jakie inne strony faktycznie uczestniczyły w samym procesie walki, a które potem zostały z niej wyeliminowane.

Jeżeli otworzy pan jakikolwiek podręcznik historii II wojny światowej pisany na Zachodzie, to zauważy pan, że po 1943 roku Polska całkowicie znika z jego stron. Jedni twierdzą, że stało się właśnie to, czego oczekiwano: że śmierć Sikorskiego usunęła Polskę z planu akcji. Jeśli oceniać sytuację na podstawie tego, co się stało w Polsce po roku 1945 i trwało przez następne 45 lat, to odpowiedź wydaje się jasna.

Z mojego punktu widzenia jest to aż nazbyt uproszczony obraz. 1943 był rokiem wielkich niewiadomych, wiele spraw wisiało na włosku. Śmiem twierdzić, że zamachowcy sądzili, iż po wyeliminowaniu generała uda się wzmocnić polską sprawę i uratować kraj przed całkowitą klęską. Uważano, że Sikorski zaprzepaścił pewne szanse.


"- Sugeruje Pan, że zamach był dziełem Polaków?
- Niemcy pojawili się na mojej liście zamieszanych jako pierwsi. Ku mojemu zaskoczeniu powoli znajdowałem dokumenty wskazujące na polskie środowiska będące w jakimś stanie współzależności z niemieckim wywiadem. Początkowo wydawało się to absurdalne, ale okazało się, że po obu stronach, niemieckiej i polskiej, są ludzie, którzy chodzą własnymi drogami, odbiegającymi od tego, co reprezentowali oficjalni przedstawiciele Berlina i polskiego Londynu.
Oba środowiska były w opozycji do swych władz, których politykę uważały za zgubną. Kontakty dotyczyły globalnego obrazu kontynentu, a nie brutalnych technik wprowadzania w życie planów Hitlera. Nawiązano je w krajach neutralnych lub niezagrożonych, jak Szwajcaria, Szwecja, a szczególnie Hiszpania i Portugalia. - Jakie konkretnie środowiska polskie ma Pan na myśli?
- Z jednej strony możemy mówić o przeciwnikach politycznych Sikorskiego, a z drugiej – z siatką konspiratorów. Często jedni i drudzy to ci sami ludzie. W naszym przypadku ci pierwsi są dość dobrze znani historykom. Z drugimi sprawa jest bardziej skomplikowana, ponieważ wywodzą się ze środowiska wojska. Siatka konspiratorów oparta była głównie na osobach wywodzących się z tzw. Oddziału II – polskiego wywiadu.
Brytyjczycy nazwali Oddział II państwem w państwie. Realizował on własną politykę, o której do dzisiaj niewiele wiadomo. Większość kurierów do i z Polski oraz niemal cała struktura podziemia w kraju w roku 1940 była pod nadzorem Dwójki. Sikorski był premierem narodu, który oddalony o setki kilometrów mógł utrzymać z nim kontakt niemal wyłącznie za pomocą wywiadu.
- Jak osoba gen. Sikorskiego i jego polityka była postrzegana w środowisku „dwójkarzy”?
- Winniśmy pamiętać, że po trzech latach wojny polskie środowiska władzy znajdowały się pod potężnym ciśnieniem. Ponosiliśmy jedną klęskę za drugą. Sytuacja sprzyjała eksplozji. Sikorski, jak i jego przeciwnicy, a zwłaszcza Dwójka, zaczęli myśleć o rozwiązaniach siłowych. Gdyby nie Gibraltar, Sikorski, jak sam zapowiadał, po powrocie do Anglii doprowadziłby do radykalnych zmian w czołówce rządu i władz wojskowych.

Generał, owszem, opowiadał się za rozbudową podziemia dla zatrzymania niekontrolowanego parcia Armii Czerwonej na zachód. Polacy chcieli mieć prawo do pełnej kontroli obszarów wyzwolonych i do podejmowania decyzji po przekroczeniu przedwojennych granic przez idących ze wschodu Rosjan. Rozwijał też idee wspólnoty państw między Niemcami a Rosją, ale te inicjatywy przejął II Oddział lub osoby z nim związane. Z ich punktu widzenia Sikorski był po 1940 roku uzurpatorem, a później stał się sojusznikiem Moskwy, który tych planów nie będzie w stanie wprowadzić w życie. Sikorski nie podejmował konfrontacji z tym obozem dla uniknięcia międzynarodowej kompromitacji. Naczelny Wódz nie należał do ludzi łatwych i popełnił szereg błędów, które pogarszały jego pozycję wśród kadry oficerskiej. Otaczał się też ludźmi o małym autorytecie. Układ z ZSRR, który nie gwarantował zwrotu ziem wschodnich, i Katyń były przysłowiowym gwoździem do jego politycznej trumny. Żołnierze pytali się, o jaką Polskę mają walczyć i u czyjego boku? Czy tym sojusznikiem ma być ZSRR, który do chwili wybuchu wojny niemiecko-rosyjskiej w 1941 roku wprowadzał w życie plan eksterminacji polskiego narodu? Kompromis historyczny Sikorskiego został uznany za niemożliwy do zaakceptowania i elity Oddziału II szukały innej strategii.
- Czy może Pan podać jakieś konkretne nazwisko?
- Takich jest wiele. Żeby zilustrować mechanizm, powołam się na osobę Żychonia. Pojawił się on w Paryżu w 1939 roku dla objęcia roli szefa wywiadu na Zachodzie jeszcze przed przyjazdem Sikorskiego. Z polecenia generał, z wielu czysto politycznych zarzutów miano go wykluczyć z działań na okres całej wojny, ale jego powiązania z admirałem Darlanem zamroziły te decyzje. Wiszącym nad krawędzią Francuzom bardzo zależało na doświadczeniu Polaków.
Po upadku Francji Żychoń dostaje do dyspozycji statek i płynie do Anglii, gdzie znów zjawia się jako pierwszy i oferuje swe usługi Brytyjczykom. Sytuacja Żychonia chyba jest jednym z kluczy do sprawy. Dlaczego będąc w opozycji do Naczelnego Wodza cieszył się zaufaniem Anglików? Do jakiego stopnia tolerowano jego poczynania, które służyły osłabieniu pozycji generała? Na jakim etapie interesy dwóch wywiadów się pokrywały? Czy Brytyjczycy wysługując się ludźmi podporządkowanymi Żychoniowi nie chcieli zachować pozorów, że nie mają nic wspólnego z działaniami Polaków?
Żychoń, rzecz jasna, miał swoich podwładnych na obszarze całej Europy, ale najbardziej kolejnych współpracowników w Portugalii i Hiszpanii. Oba te tereny kontrolowały to, co się działo na terenie Gibraltaru. Cała ta siatka była dobrze znana Abwehrze, bo to ci sami oficerowie i dyplomaci, którzy byli aktywni przed wojną.
- Jakie inne możliwości brano pod uwagę wobec dotychczasowej polityki gen. Sikorskiego?
- W skrócie: Amerykanów, a z czasem i Brytyjczyków urządzała tzw. bezwarunkowa kapitulacja III Rzeszy. Chodziło o to, że żadna ze stron walczących przeciw Niemcom nie będzie podejmowała z nimi osobnych negocjacji, jak również, że Rosja będzie miała równoznaczne prawo w podejmowaniu decyzji co do przyszłości kontynentu. Scenariusz wojny został napisany bez naszego udziału. Sikorski opowiadał się za sojuszem z Zachodem, choć miał momenty głębokiego zwątpienia. Zdaniem zamachowców jego usunięcie miało dać możliwość uniezależnienia polskiej polityki od zobowiązań wobec aliantów, a szczególnie Rosji, wobec której nie wykazał należytej konsekwencji.
- Jaką rolę odegrali w tym Niemcy?
- Szczególnie po inwazji na Rosję w 1941 roku odnowiły się kontakty Oddziału II z Abwehrą, zapoczątkowane w latach 30., okresie zbliżenia polsko-niemieckiego. Utrzymały się one praktycznie aż do roku 1944, przechodząc interesującą ewolucję i dotyczyły wielu stron. W kręgach władzy w Niemczech istniały dwa środowiska mocnej opozycji antyhitlerowskiej, które skupiały się w szeregach Wehrmachtu i Abwehry. Wymianę informacji z Dwójką zainicjował admirał Canaris, szef Abwehry, który w tajnych rozmowach w dość otwarty sposób demonstrował swój pogląd na „samobójczą politykę” Hitlera. Wkrótce po najeździe Hitlera na ZSRR Canaris powiedział przedstawicielom Dwójki, że był to śmiertelny błąd, który przyniesie klęskę, za którą zapłaci cała Europa. Polacy liczyli na to, że obie strony się wykrwawią i że na terenie Polski powstanie próżnia, która da możliwość na powstanie. Paradoksalnie, Canaris zgodził się z podobnym planem i powiedział stronie polskiej o planach usunięcia Hitlera na podobnych zasadach, które zakładały powstania w środowisku Wehrmachtu na całym terytorium kontrolowanym przez Rzeszę. Przez cały czas sprawowania swojego urzędu Canaris szukał na zewnątrz partnerów dla środowisk będących w opozycji wobec Hitlera. Ta opozycja wywodziła się głównie ze środowisk niemieckiej arystokracji, ludzi ze świadomością odbiegającą od świadomości mas, na ślepo dających się wieść przez Hitlera. Canaris rozmawiał z Amerykanami, a środowisko pozyskało poparcie papieża Piusa XII, który w nazizmie widział zagrożenie dla świata chrześcijańskiego.
- To wszystko brzmi zgoła sensacyjnie. Gdzie i kiedy doszło do nawiązania kontaktów oraz cóż to za usługi wyświadczył Canaris Polakom?
- Canaris ułatwiał wyjazd z terenu Polski politykom i członkom ich rodzin, tak by mogli zasilić rząd londyński. Priorytet dawano tym, którzy byli znani z opozycji wobec ugodowej linii Sikorskiego, ale nie tylko.

Jedna z ważniejszych central polskiego wywiadu znajdowała się w Lizbonie. Stamtąd zarządzano tzw. akcją kontynentalną, która zajmowała się dywersją antyniemiecką, jak i antykomunistyczną, głównie na terenie Francji, gdzie podziemie okazywało sympatie prosowieckie. Właśnie w Lizbonie doszło do pierwszej wymiany z Abwehrą, o czym w początkowych stadiach donosił pułkownik Kowalewski w raportach do Sikorskiego. Rozmowy Canarisa z Polakami przypadają na lata1941-2. Wcześniej jeszcze, w sierpniu 1940 roku Canaris utworzył specjalny sztab wywiadowczy do spraw Gibraltaru, miał do tego celu wyznaczonych fachowców z Luftwaffe. Podczas swoich wizyt w Hiszpanii łączył tajne rozmowy z obcymi wywiadami z nadzorem nad lokalnymi operacjami. Jest dosyć symptomatyczne, że w kwietniu 1943 r. w Berlinie miał miejsce kryzys, w wyniku którego pozycja Canarisa uległa zachwianiu. Miało to miejsce w parę tygodni po próbie zamachu na Hitlera, której przeprowadzenie odbyło się według instrukcji Canarisa. Po tym wydarzeniu rozmowy przeniosły się do Francji, gdzie przejęli je ludzie ze środowisk Wehrmachtu, wyznaczeni przez Canarisa. Przed zakończeniem wojny dokumentacja Canarisa została zniszczona. Dotyczyła kontaktów z zagranicą i była głównym materiałem obciążającym go w procesie, po którym skazano go na śmierć za zdradę.
Rozmowy Dwójki w Lizbonie obejmowały również Włochy, Rumunię i Węgry. Dotyczyły one możliwości zawarcia alternatywnego pokoju, powojennego obrazu kontynentu i przyszłych sojuszy. Do pewnego stopnia odzwierciedlały one wcześniejszą ideę Sikorskiego federacji środkowoeuropejskiej. Zaskakująca była informacja polskiego wywiadu z wiosny 1943 roku, że pomimo poparcia tych planów przez Węgrów opowiedzieli się oni za usunięciem Sikorskiego i zastąpieniem go generałem Sosnkowskim. Budapeszt uznał, że polityka Sikorskiego będzie miała fatalne skutki dla całego obszaru środkowej Europy. Budapeszt był drugim najważniejszym centrum Dwójki.
- Kogo Jan Kowalewski informował w Londynie o swoich kontaktach z Abwehrą?
- Poza Sikorskim polski wywiad początkowo informował również Brytyjczyków. Raporty do władz polskich różniły się w treści od brytyjskich.

Kowalewski był podporządkowany Mikołajczykowi, wówczas wicepremierowi, jak również był odpowiedzialny za kontrwywiad polityczny Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Szczególnie po zbliżeniu z Rosją jego drogi z Sikorskim rozeszły się. Był człowiekiem obeznanym z Rosją i uznającym ją za wroga cywilizacji Zachodu, stąd rozumiał obawy Niemców.
- Kto zatem był mózgiem całej operacji pozbycia się gen. Sikorskiego i przeorientowania polityki polskiej na Niemcy?
- Na Niemcy to za dużo powiedziane, bo środowisk Abwehry i opozycji w Wehrmachcie nie można uznać za reprezentatywnych dla całych Niemiec. Przeorientowanie na inną linię polityczną to co innego. Chodziło o przejęcie władzy i stworzenie gwarancji dla suwerenności Polski w miarę postępu Armii Czerwonej. Proszę pamiętać, że w odczuciu polskiej ”góry” wojskowej tak naprawdę mieliśmy nie jednego, lecz dwóch wrogów – Niemcy i Rosję. W miarę postępu Stalina ku zachodowi i po zerwaniu przez niego kontaktów dyplomatycznych z Polską po Katyniu było jasne, że nie uda się z nim zawrzeć żadnego kompromisu.

Co do „mózgu", to pyta pan o dwie sprawy: kto się nosił z zamiarem usunięcia Sikorskiego, a kto ten zamiar wprowadził w życie? Kto pociągał za sznurki, a kto był faktycznym sprawcą? Jeśli przypomni pan sobie okoliczności zamachów w czasach nam współczesnych, choćby na Papieża, to zauważy pan, że ustalenie powiązań staje się zadaniem niezwykle trudnym. Zaraz po akcie urywają się wszelkie ślady. Zamachowiec musi mieć silną motywację, ale jednocześnie pochodzić ze środowiska bardzo odległego od samych spiskowców, tak aby nie odsłonił mechanizmów w razie wsypy. Tak właśnie stało się na Gibraltarze.

Wyrok na Sikorskiego został wydany wcześniej niż decyzja wyjazdu na Bliski Wschód. W tym czasie działała już wprowadzona w ruch machina o dużej sile bezwładności, której nie udało się zatrzymać, nawet jeśli Sikorski krańcowo zmienił swój stosunek do Rosji po rozmowach z polskim dowództwem na Bliskim Wschodzie.
- Czy są jakieś fakty, które zapowiadały próbę zamachu?
- Jest ich sporo. Na Bliskim Wschodzie wśród polskiego wojska istniało parę grup konspiracyjnych i te podejmowały się wielu działań. Dla przykładu, parę lat temu wydano pośmiertnie książkę Iranka-Osmeckiego, w której autor twierdził, że był świadkiem wyznania byłego członka Dwójki Edwarda Szarkiewicza vel Szapiro, o jego próbie zamachu na Sikorskiego na lotnisku w Kairze tuż przed odlotem na Gibraltar. Istotnie wykryto w samolocie sabotaż. Szarkiewicz nadawał się doskonale do tej roli. Między nim a generałem istniał otwarty konflikt. Szarkiewicz był poprzednio odpowiedzialny za dochodzenie przeciwko Kleczyńskiemu, podejrzanemu o wniesienie bomby na pokład samolotu Sikorskiego w drodze do Kanady. Sikorski po tym zamachu wypowiadał się o Kleczyńskim jako „znakomitym oficerze”, natomiast był najgorszej opinii o Szarkiewiczu. Dlaczego? Bo starał się wymazać ślady, które pozostawili po sobie zamachowcy, i manipulował Kleczyńskim, by ten wziął na siebie winę.

Sikorski o tym wiedział. Szarkiewicz był w Kairze na żołdzie wywiadu brytyjskiego, co nie znaczy, że nie wysługiwał się Żychoniowi, który oddawał na usługi Brytyjczyków swych najbardziej zaufanych ludzi dla wykonywania własnej roboty. Szarkiewicz "załatwił" wcześniej na Bliskim Wschodzie niejakiego Mikicińskiego, powszechnie znanego agenta Canaris, który wykazał wiele nieostrożności i zaczął sypać na prawo i lewo o powiązaniach Dwójki.

Iranek, który jakoby cytuje Szarkiewicza-Szapiro, jest sam w sobie dość intrygującym źródłem. Po misji do Polski 1940-1941 złożył raport, który wskazywał na brak poparcie w kraju dla linii politycznej Sikorskiego, co nie było zgodne z prawdą, ale było muzyką dla tych, którzy go tam wysłali. Po kolejnych wyjazdach jego sugestie wręcz mówiły o konieczności usunięcia Sikorskiego, na co skarżyli się ludzie kontaktujący się z nim.
- Czy przygotowana operacja była wymierzona wyłącznie w generała Sikorskiego?
- Kolejną ofiarą tej samej operacji wymiany góry władzy był generał Grot-Rowecki, który został wydany gestapo przez ludzi powiązanych z Dwójką. Grot, który otrzymywał informacje o zagrożeniu i gotował się do opuszczenia miasta, został zaaresztowany na parę dni przed zamachem na Gibraltarze. Nalegał on w swych raportach, by Londyn powstrzymywał się od wysyłania ludzi Dwójki przechwytujących kontrolę nad tym, co się dzieje w kraju. W 1943 roku delegatura kładła nacisk na rozbudowę aparatu administracyjnego dla przejęcia władzy po skończonej okupacji. Przyszłe stanowiska obsadzano według klucza partyjnego i stopniowo eliminowano „dwójkarzy”. Sikorski obiecał Warszawie, że wyda rozkazy dalszej wymiany po powrocie z Bliskiego Wschodu. Po Grocie nominację powierzono Komorowskiemu, byłemu pracownikowi Dwójki, a szefem sztabu został nie kto inny, ale Pełczyński, były dowódca Oddziału II. Z kolei wywiezionego do Berlina Grota starano się tam przekonać, że zmiana kursu jest jedynym wyjściem przed nadejściem Armii Czerwonej.
- Teoria o tym, że Sikorski został zamordowany przez swoich podwładnych, nie jest tak zupełnie nowa.
- Ukazywały się na te temat informacje w prasie emigracyjnej krótko po wojnie. Wtedy kontekst wypadków był ciągle żywy. Ludzie pamiętali, że Sikorski miał wielu wrogów i że były zamachy. Sam generał przed wyjazdem na Bliski Wschód wyraził obawę, czy wróci żywy. Pod jego nieobecność polskie władze wojskowe w Szkocji planowały coś na kształt puczu, stawiając ultimatum prezydentowi Raczkiewiczowi w kwestii dymisji Naczelnego Wodza. Churchill nawoływał Sikorskiego do szybszego powrotu do Anglii, obawiając się, że zapowiadana rebelia wymknie się spod kontroli. Po wojnie, jako jeden z wielu, Karol Popiel, były członek Rady Narodowej pisał na łamach emigracyjnego Narodowca: „Ręce, które wykonały zadanie, były polskie i że ta najstraszliwsza prawda jest niestety prawdziwa”. Potem w referacie w Paryżu dodał: „Atmosfera polska, która otaczała wówczas Sikorskiego była wymarzona dla każdego wywiadu obcego, który by chciał ją tylko wykorzystać". Narodowiec pisał też w 1953 roku, że istniały poszlaki, iż "pewne koła niemieckie" przewidywały śmierć Sikorskiego. Takich wypowiedzi było znacznie więcej.- Czyżby więc śmierć gen. Sikorskiego w Gibraltarze była dziełem współpracy Oddziału II z … Abwehrą?!!
- Współpraca to bardzo mocne słowo, określenie zbieżności interesów to co innego. W latach 1941-1943 parokrotnie informacje o rozmowach polsko-niemieckich dochodziły do Brytyjczyków i Amerykanów. Przez polskie kanały wywiadowcze na krótko przed zamachem na Hitlera w drugiej połowie marca 1943 r. docierają do Londynu deklaracje grupy opozycji antyhitlerowskiej w Wehrmachcie, że wraz z jego usunięciem nowe władze w Berlinie będą respektowały granice Polski i odtworzą porządek sprzed wybuchu wojny.

Po śmierci Sikorskiego wymianę z tym środowiskiem kontynuował Mikołajczyk. Pozostawał w kontakcie z generałem Falkenhausenem, który w tym celu podróżował na Półwysep Iberyjski. Ten zapewniał polską stronę, że Hitler zostanie usunięty i że będzie potrzebny plan, który pozwoli Niemcom uratować się od kataklizmu, który zmieni układ sił w Europie, niekorzystny i dla Polski. Falkenhausen, jak wielu mu podobnych ze środowiska Wehrmachtu, widział antyzachodnie i antychrześcijańskie tendencje polityki Hitlera, które spowodują kryzys o wymiarach światowych. Falkenhausenowi również była bliska idea powstania antyhitlerowskiego w szeregach armii niemieckiej. Reprezentował on grono generałów i marszałków, którzy w parę godzin po zamachu Stauffenberga na Hitlera w lipcu 1944 r. dość sprawnie doprowadzili do puczu w Paryżu, skierowanego przeciw SS i gestapo. Takich powstań miało mieć miejsce jeszcze parę, ale jak wiemy, Hitler przeżył i plan upadł po 24 godzinach. To w znacznym stopniu odbiło się na efektach powstania warszawskiego, którego przebieg uzgadniano z antyhitlerowską opozycją, a czego świadom był Stalin.

Churchill, którego wywiad przekazał Amerykanom informacje o polskich rozmowach z Falkenhausenem, powiedział Mikołajczykowi, że jeśli chce on prowadzić wojnę z Rosją, to pozostanie z nią sam na sam, bez żadnej pomocy ze strony aliantów. Sosnkowski opuścił na ten czas Wielką Brytanię i udał się do Włoch, skąd mu było bliżej do kraju w oczekiwaniu na pojawienie się nowych możliwości wraz z usunięciem Hitlera i wydarzeniami w Warszawie. Niemcy z Wehrmachtu mieli swoją drogą zostawić Polakom w mieście znacznie większe zapasy broni, ale tak się nie stało.
- Jak spiskowcy wyobrażali sobie rozwój wydarzeń po śmierci Sikorskiego i Hitlera? Jak można było pójść na współpracę z opozycją niemiecką, gdy Polska była okupowana i dokonywano na nas straszliwych mordów? Polacy żyli chęcią odwetu. A jak by się zachowywali hitlerowcy bez Hitlera, gestapo, SS etc.? Jak zachowałby się naród niemiecki, do końca stojący za Hitlerem murem?
- Wchodzenie na to terytorium jest dość niebezpieczne, bo nie mamy wiele dokumentów omawiających plany po zamachu. Jak wspominałem, władze podziemia w Polsce miały świadomość, kogo reprezentują ludzie antyhitlerowskiej opozycji. Prowadziły negocjacje, które chroniły Wehrmacht przed atakami i zwracały swoją agresję głównie przeciw gestapo i innym równie zbrodniczym organizacjom. Obie strony zgadzały się co do groźby ze Wschodu i zapewnienia o odtworzeniu naszych granic były dość mocnym argumentem. Rzecz jasna, wszelkie negocjacje byłyby podjęte przez szersze międzynarodowe grono, a nie przez samych Polaków. Po wojnie w Londynie krążyły pogłoski, że Brytyjczycy coś czynili w tym kierunku. Być może na tym polega ich dzisiejsza tajemniczość. Co do Niemców, to proszę pamiętać, że nawet w 1944 r. nie przyjęliby roli strony pokonanej. W lipcu tego roku mieli największą produkcję broni w okresie wojny. Mieli olbrzymi potencjał, z którym Zachód musiał się liczyć.
- Wynika z tego, że idea bezwarunkowej kapitulacji Niemiec, tak chętnie przyjmowana w okupowanej Polsce, wcale nie była dla niej takim dobrodziejstwem, jak to się wówczas wydawało.
- Z naszego geopolitycznego punktu widzenia był to początek końca. Londyn i Waszyngton chciały, by Moskwa wzięła na siebie ciężar prowadzenia wojny na najdłuższym z frontów. Brytyjczycy dawali Stalinowi wolną rękę w zdławianiu oporu podziemia we wschodniej Europie. Polacy już nie pasowali do schematu sojuszniczego. W roku 1943 Niemcy mogli przyjąć warunki narzucone im przez aliantów, Rosja była jeszcze daleko od ich granic. Odtworzenie jakiegoś porządku bez powiększania strat po obu stronach było możliwe. Sami przywódcy opozycji antyhitlerowskiej w Wehrmachcie wypowiadali się dość sceptycznie co do bezwarunkowej kapitulacji, ale wyrażali nadzieję na wynegocjowanie kompromisu. Jak mówili o tym ci, którzy przetrwali wojnę, w zamachu na Hitlera chodziło o ocalenie Niemiec i Europy przed dalszą destrukcją, natychmiastowe zawieszenie działań na wszystkich frontach.
- Czy w sytuacji toczącej się wojny kontakty Oddziału II z Abwehrą i wynikające stąd, mało jeszcze nam znane elementy współpracy polsko-niemieckiej możemy nazwać zdradą interesów państwa polskiego?
- Zamach był aktem desperackim, który miał stworzyć pole do nowych inicjatyw, ale tych nie udało się wprowadzić w życie.

Polacy nie mogli wygrać wojny sami, bez wielkiego sojusznika. W 1943 stawało się oczywiste, że nie mogliśmy liczyć na żadnego i staliśmy twarzą w twarz z Niemcami. Tak nas, jak całą Europę wschodnią spisano na straty. Nasze regularne armie były z dala od kraju, a podziemie nie było zdolne stawić czoła dobrze zorganizowanym wojskom. Nie mieliśmy dostępu do fabryk produkujących broń i do rezerw ludzkich. We wszystkim byliśmy uzależnieni od sił zewnętrznych. Każdy nasz krok był bacznie obserwowany. Stąd część zakulisowych działań przejęły organy w polskiej polityce najbardziej utajnione. Podobne rozmowy prowadzili też inni, ale my nie byliśmy gospodarzami we własnym domu i nie mogliśmy uczestniczyć w otwartym dialogu, by nie powiedzieć o zachowaniu dokumentów własnej przeszłości. Wiele z tego, co miało miejsce w ukryciu, pozostało w ukryciu do dzisiaj.

Zdaję sobie sprawę, jak trudnym dziś do zaakceptowania są przywołane przeze mnie fakty, ale mają one swoje pokrycie w dokumentach. Wierzę, że w miarę czasu pojawiać się ich będzie coraz więcej, a ponadto, że po latach odezwą się ci, którzy byli świadomi celu nieznanych do dzisiaj działań.
- Dziękuję Panu za rozmowę."

[wywiad z prof. Zbigniewem L. Stańczykiem, opiekunem zbiorów polskich w Instytucie Hoovera, "Przegląd Polski" on-line (www.dziennik.com), 7.12.2002]

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @sudetnik 1 listopada 2018 21:36
1 listopada 2018 23:45

To są  rasiści. Niemców traktowali jako "nordyków", czyli swoich rasowych pobratymców (z przeciwnej strony byli  traktowani podobnie).

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @bolek 1 listopada 2018 22:10
1 listopada 2018 23:47

nie musieli wiedzieć, nie interesowało ich to

zaloguj się by móc komentować


stanislaw-orda @sudetnik 1 listopada 2018 22:13
1 listopada 2018 23:52

czepiasz sie pierdół (bez przeproszenia).

Jesli już, to jest to jedynie skutek niezręczności tłumaczenia z angielskiego ("Pamiętniki" Churchilla).

Twoja maniera cxepiania się jak wyżej  dziwnie przypomina manierę Rojta. Znaczy, Ebenezera.

zaloguj się by móc komentować

sudetnik @stanislaw-orda 1 listopada 2018 23:45
2 listopada 2018 00:06

Że rasiści - zgoda.  Ale przecież Burowie, czyli  Holendrzy to bliżsi "pobratymcy" Anglików niż Niemcy, przynajmniej od czasów Wilhelma OraNskiego.

zaloguj się by móc komentować

sudetnik @stanislaw-orda 1 listopada 2018 23:52
2 listopada 2018 00:15

Wyjaśniłem już, że w tym przypadku to nie są pierdoły.

Granica 361 km w te czy wewte to pierdoła?

Ze Zbruczem to jeszcze większa różnica. Cała (prawie) Małopolska wschodnia.

Przez takie drobiazgi w tego rodzaju tekstach, jak cytowane zmieniały się granice i wybuchały wojny.

Ot, na przykład francusko - pruska (depesza emska).

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @sudetnik 1 listopada 2018 22:27
2 listopada 2018 03:28

"Śmiem twierdzić, że zamachowcy sądzili, iż po wyeliminowaniu generała uda się wzmocnić polską sprawę i uratować kraj przed całkowitą klęską. Uważano, że Sikorski zaprzepaścił pewne szanse."

Ta przytoczona przez pana rozmowa wyraznie sugeruje ze Sikorski zginal z rak rodakow.

"Oni sadzili ze uda sie wzmocnic sprawe polska......"

Tak samo jak general Okulicki sadzil ze wywolanie powstania w Warszawie przemebluje cala swiatowa nowo tworzaca sie sytuacje geopolityczna. Nie przemeblowalo.

General Sikorski laczyl stanowiska premiera i naczelnego wodza w swojej osobie. Jest pewne ze nie dopuscilby do powstania w Warszawie bo od poczatku byl jego przeciwnikiem.

Jesli przyjac teze [pogloski] o polskich zamachowcach to wyrzadzili krajowi niedzwiedzia przysluge. Stolica kraju zrownana z ziemia, wyrznieta i wypedzona ludnosc, i przepadek wszystkiego: architektury, zabytkow, muzeow, bezcennych zbiorow.

Przepraszam ze zjezdzam moze za bardzo na temat Powstania ale to sa wszystko w sumie naczynia polaczone.

zaloguj się by móc komentować

sudetnik @Szczodrocha33 2 listopada 2018 03:28
2 listopada 2018 04:23

Niedźwiedzią przysługę ?

Być może.

Ale - dlaczego?

Zacytuję raz jeszcze blogera gandalpha (to w zasadzie komentarz do wywiadu z prof. Stańczykiem)

"Czy warto w ogóle roztrząsać sprawę zamachu w Gibraltarze 4 lipca 1943? A może jest tak, że niezależnie od tego, kto był autorem zamachu, w gruncie rzeczy wyrządził Polsce przysługę, a mówiąc ściślej, wyrządziłby, gdyby zamach miał miejsce wcześniej? Na przykład latem 1940 roku, jesienią 1939, 31 sierpnia tegoż roku, a może jeszcze wcześniej, np. w roku 1935? (...)

Jakie były pierwsze decyzje nowego rządu w Paryżu, gdy już tam dotarł cały chwast polskiej sceny politycznej? Nr 1 – uposażenia ministrów, panowie Kot, Stroński, Popiel itd. byli tu bardzo szczodrzy, nr 2 – powołanie komisji ds. odpowiedzialności za klęskę wrześniową. Efekt? Wielu znakomitych oficerów nie znalazło przydziału do wojska, niektórzy trafili nawet do Cerizay, a potem na wyspę Bute. Cóż, generał Dąb-Biernacki, dla przykładu, wybitnym strategiem nie był, ale w kaszę nie dawał sobie dmuchać; mógł wiedzieć za dużo, np. o "współpracy" z gen. Piskorem albo o tym, do czego chciał go namówić gen. Smorawiński. To właśnie dzięki polityce kadrowej Generała dla Biura Szyfrów nie znalazło się miejsce w nowej armii. Gdyby nie Gustave Bertrand, Rejewski, Różycki i Zygalski poszliby w odstawkę już w 1939 roku. Przykładów jest mnóstwo, ot choćby gen. Orlik-Rueckemann. Za to znalazło się miejsce dla takich „orłów”, jak wspomniany płk Skorobohaty czy płk Modelski, że nie wspomnę o gen. Paszkiewiczu, który znalazł się w Rumunii jeszcze przed 17 września. Ten ostatni został wkrótce zastępcą komendanta ZWZ. (Po wojnie „wsypał” gen. Fieldorfa „Nila”).
Z innych „osiągnięć” gen. Sikorskiego należy wymienić:
a) połączenie funkcji premiera i naczelnego wodza, co było poważnym błędem,
b) „zadbanie” o sprawną ewakuację Brygady Podhalańskiej z Norwegii, bez ciężkiej broni, prosto w łapy Niemców. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że pod drodze stała przez 1-2 dni na redzie Scapa Flow. W ogóle z 85-tysięcznej armii za kanał ewakuowało się coś około 15 tysięcy, przy czym na jednego szeregowca przypadało coś ok. 3 oficerów.
c) zignorowanie doniesień wywiadu, już w czerwcu 1940, o „rozładowaniu” obozu w Kozielsku.
d) „ogromne zainteresowanie” sprawami kraju, o czym świadczy informacja Elżbiety Zawackiej „Zo”, kurierki, która przez całą Europę przedostała się z raportem do Londynu, spotkała się z Generałem, który ją „olał”.
e) kiedy na początku 1943 r. prez. Roosevelt gratulował Sikorskiemu osiągnięcia wywiadu polskiego w pn. Afryce (siatki płk "Rygora"), ten w ogóle nie wiedział, o co chodzi.
To tylko parę faktów. Do tego dodajmy wysługiwanie się różnymi podejrzanymi typami, jak wspomniani już Żymierscy, czy Samson Mikiciński, agent gestapo (bądź Abwehry – zależnie od wersji).
Moja hipoteza jest taka: Sikorski był francuskim agentem wpływu. Po upadku Francji zapewne wydawało mu się, że „zerwał się ze smyczy”. Tymczasem płk de Villemarest w jednej z książek zawarł wzmiankę, że w 1940 roku Niemcy przechwycili archiwa francuskiego wywiadu/kontrwywiadu bądź Surete. Część zachowali dla siebie, część jednak przekazali Sowietom (być może na tę niemiecką część trafił w Radomierzycach w 1945 gen. Jaroszewicz, za co w wiele lat później zapłacił głową?). A jeśli te informacje o spotkaniu z Timoszenką/Chruszczowem we wrześniu 1939 są prawdziwe? Może działania Sikorskiego we wrześniu 1939 miały na celu zgromadzenie zasobów ludzkich w ZSRR, ale wszystko potoczyło się inaczej? (Wygląda mi bowiem na to, że Sikorski miał w nosie ZWZ/AK, miał w nosie armię na Zachodzie, on miał tylko wrócić do kraju w glorii wyzwoliciela. Podjął z Sowietami grę, do której był „za krótki”.). To by tłumaczyło ignorowanie doniesień o masakrze w Katyniu. Dopiero, gdy 13 kwietnia 1943 Niemcy sami to ogłosili, Sikorskiemu zaczął grunt palić się pod nogami, jako współodpowiedzialnemu za tę zbrodnię? A pamiętajmy przy tym, że w lipcu 1940 r. został zdymisjonowany przez prezydenta Raczkiewicza. Tylko zbrojnej interwencji grupy oficerów zawdzięczał przywrócenie urzędu. Może się mylę, ale jeśli nie, to nie ma co go żałować, szkoda tylko, że tak późno..."

zaloguj się by móc komentować

bolek @sudetnik 1 listopada 2018 22:27
2 listopada 2018 07:17

"A skąd to wiadomo?"

No jak to skąd?

Sowieci, ponieważ w tym czasie sowiecki agent Kim Philby "opiekował" sie tym obszarem.

Anglicy, ponieważ po "zabetonowaniu" akt sprawy na kolejne 50 lat mają w tej sprawie coś do ukrycia.

Czy tobie trzeba tak wszystko tłumaczyć?

Odnoszę wrażenie, że ty nie po naukę tu przyszedłeś tylko po ...

zaloguj się by móc komentować


stanislaw-orda @sudetnik 1 listopada 2018 22:13
2 listopada 2018 10:40

Tak, czepiasz się  bez istotnego powodu. Co za różnica, czy to są dopływy Odry w kontekście ptrzebiegu granic. To były dla tych w Teheranie tylko hasła. Nie byli oni przeciez kartografami.

Mówili  o linii Odry oraz wschodniej i zachodniej Nysie. To były ramy całkowicie wystarczające.

A twój wtręt o Nysie Szalonej jest w tym kontekście taki bardziej szalony.

zaloguj się by móc komentować

sudetnik @bolek 2 listopada 2018 07:17
2 listopada 2018 12:47

To tylko Sowieci mieli agentów na tym obszarze?

Ukrywa się jedynie własne zbrodnie?

Te nauki to z przedszkola chyba...

Proszę lepiej przeczytać przytoczony wyżej wywiad z prof. Zbigniewem L. Stańczykiem, opiekunem zbiorów polskich w Instytucie Hoovera.

zaloguj się by móc komentować

sudetnik @stanislaw-orda 2 listopada 2018 10:40
2 listopada 2018 12:52

Różnica 361 km.

Ten "błąd" pokazuje albo ignorancję albo złe intencje.

W obu wypadkach nie jest to sprawa bez znaczenia.

Podobne ramy całkowicie wystarczające w przypadku linii Curzona kosztowały nas Lwów.

A co ze Zbruczem?

 

zaloguj się by móc komentować

bolek @sudetnik 2 listopada 2018 12:47
2 listopada 2018 17:29

Nie mam siły z tobą dyskutować docent, bo pani w przedszkolu kazała mi za karę, że się z tobą zadaję, porąbać stertę drewna :/

Generalnie, przy każdej zbrodni trzeba sobie odpowiedzieć na jedno podstawowe pytanie - Cui bono?

Obiecuję, że przeczytam ten wywiad w wolnej chwili. BTW Hoover to ten od odkurzaczy? :P

zaloguj się by móc komentować

sudetnik @stanislaw-orda
2 listopada 2018 19:52

Pani trzeba słuchać.

Nie, to ten od polityki i wspomnianego think-thanku. Ćwierć wieku młodszy, no i Herbert mu było, nie Wiluś

Proszę przeczytać, naprawdę warto.

zaloguj się by móc komentować

Peiper @stanislaw-orda 1 listopada 2018 23:45
2 listopada 2018 20:31

Tu pobratymskość nie miała nic do roboty. Anglicy już mieli swój plan dla Niemców po skończeniu wojny.

Ciekawe czy Churchill po przyjściu do tego pustego telefonu chwycił za słuchawke telefonu i zadzwonił do Normana Montagu ?

- Cześć Norman, jest problem.

- Co tam Winston ?

- Ten moczymorda Stalin zaczął bełkotać o wystrzelaniu 50 000 niemieckich oficerów i specjalistów technicznych. I kto będzie brał kredyty na odbudowę niemieckiego przemysłu, co to go równamy z ziemią ? A te dwa amerykańskie debile  - paralityk i wpółślepy as lotnictwa zamiast przywołać do porządku azjatę to jeszcze go wspierają.

- Spokojna twoja rozczochrana Winston, ja się tym zajmę. Dzięki za cynk.

Po chwili do towarzysza Stalina podchodzi adiutant i szepcze mu do ucha:

- Wzywają was do telefonu.

Stalin wybałuszy oczy na samobójcę, który prosi się o rozwałkę albo o wizytę krajozawczą do syberyjskiego  łagru.

- Was i tego amerykańca na wózku - wskazał głową na Roosevelta.

Zaniepokojony Stalin razem z Rooseveltem udali się do telefonu.

- Dobry wieczór - zaczął ostrożnie.

- Dobry, dobry Józiu. Doszły mnie jakieś plotki, że chcesz rozstrzeliwać niemieckich techników. 

Stalinowi zrobiło się gorąco na dźwięk znajmego głosu. Był on miły i spokojny jak zwykle, ale On nie dzwonił bez powodu.

- To eee - nie wiedział co powiedzieć - taki żart. Tak, właśnie żart. Tak się trochę droczyłem z Churchillem.

- Ech Józiu, ty i te twoje żarty. Nie każdy się na nich pozna. Idź przeprosić Winstowa i daj mi do telefonu Franka.

zaloguj się by móc komentować


sudetnik @stanislaw-orda 3 listopada 2018 00:19
3 listopada 2018 03:22

Jasne, co za różnica, głupie 361 km, mniej więcej jak z Gniezna do Krakowa. żaden błąd, wszystko jedno, Wrocław czy Inowrocław, Szczecin czy Szczecinek, Londyn czy Lądek Zdrój.

W uporze, podobnie jak w śmieszności, też powinny być jakieś granice.

Ale co z tym Zbruczem? Też bez znaczenia?

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @sudetnik 3 listopada 2018 03:22
3 listopada 2018 09:12

tak, też

i proponuję, abyś otrzeźwiał

zaloguj się by móc komentować

tomciob @stanislaw-orda
3 listopada 2018 12:14

Witam.

Na tej Teheranskiej konferencji, teren ten był politycznie kontrolowany przez Brytyjczyków i Rosjan, a więc Stalin mógł się w pewnym sensie czuć organizatorem konferencji, było też ciekawe, publicystyczne, wydarzenie. Konferencja była oczywiście filmowana dla potrzeb propagandowych i na filmie ze spotkania wstępnego, zapoznawczego (Stalin, Roosvelt, Churchill) scena ta została uwieczniona. O dziwo, i to jest ciekawe, w tym tygodniu kanał NatGeo pokazał ten film w polskiej telewizji. Scena ta zawiera moment wręczenia przez Churchilla daru od króla Jerzego VI dla Stalina. Darem tym jest miecz w pochwie zapakowany najpierw w czarne etui, po czym wyjęty przez brytyjskiego oficera i przekazany Churchullowi aby ten dał go Stalinowi. Miecz jest darem w podzięce za wygranie bitwy o Stalingrad i zawiera inskrypcję (szkoda że nikt nie podaje w jakim języku jest ona napisana) o następującej treści: „Dar króla Jerzego VI w dowód hołdu narodu brytyjskiego dla obywateli Stalingradu o sercach ze stali." Stalin przyjął miecz. Podobno go ucałował, ale ja tego nie dostrzegłem, po czym tak go niefortunnie w dłoniach obrócił, że miecz wypadł z pochwy na podłogę co zarejetrował kamera. Czy można porównać losy granic powojennych Polski do upadku tego miecza? Opisana przeze mnie scena została też opisana w książce brytyjskiego pisarza i dziennikarza Simona Sebaga Montifiore pt. "Stalin. Dwór czerwonego cara," którą na język polski przetłumaczył Maciej Antosiewicz. Ja natomiast, oprócz owego dokumentu który obejrzałem w NatGeo informację o mieczu zaczerpnąłem również ze strony

http://www.kworum.com.pl/art1294,teheran_1943.html

Pozdrawiam

Post Scriptum - Władysław Anders który wyprowadzał Polaków z ZSRR między innymi przez teren na którym odbyła się owa konferencja był kalwinistą, a, cytuję za Wiki: "Konwersji na wiarę katolicką gen. Anders dokonał 27 czerwca 1942 roku w miejscowości Jangi-Jul pod Taszkientem w Uzbekistanie (ówcześnie część ZSRR) w czasie uroczystości, której przewodniczył abp gen. Józef Gawlina."

zaloguj się by móc komentować

tomciob @tomciob 3 listopada 2018 12:14
3 listopada 2018 12:27

Abp. gen. Józef Gawlina kolejny fantastyczny życiorys. Myślę, że owa układanka, trzy zapałki, nie jest wcale taka prosta na jaką z pozoru się wydaje, ale dziękuję za notkę bo porusza temat ważny i ciekawy a sprowadzający się współcześnie do krótkiego pytania: czy warto burzyć czy też nie warto burzyć gmachu PKiN-u w Warszawie, gmachu pierwotnie imienia Józefa Stalina, a dzisiaj bezimiennego gmachu.

zaloguj się by móc komentować

sudetnik @stanislaw-orda 3 listopada 2018 09:12
3 listopada 2018 14:16

To już razem pół Polski jest bez znaczenia.

A jak pół, to pewnie i cała.

Czyli liczy się co - własne ego, brak zdolności przyznania się do błędu, wybujałe ambicje, jak u gen. Sikorskiego?

Za radę uprzejmie dziękuję, choć trąci ona tzw. freudowską pomyłką.

I nasuwa na myśl - znaną anegdotę o Churchillu i dziennikarce a także francuskie powiedzenie o pijanych Polakach.

zaloguj się by móc komentować

sudetnik @tomciob 3 listopada 2018 12:27
3 listopada 2018 14:23

Na tej Teheranskiej konferencji, teren ten był politycznie kontrolowany przez Brytyjczyków i Rosjan

Był kontrolowany bezpośrednio, manu militari.

Czyli po prostu okupowany przez British Army i Robotniczo - Chłopską Armię Czerwoną po wspólnym brytyjsko-sowieckim najeździe na neutralny Iran w sierpniu-wrześniu '41.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Operacja_Y

zaloguj się by móc komentować

tomciob @sudetnik 3 listopada 2018 14:23
3 listopada 2018 16:53

Tak się niestety brzydko w świecie składa, że ten kto kontroluje obszar geograficzny militarnie, politycznie i gospodarczo ten ustala granice i organizuje konferencje, a neutralność jest dobra kiedy się jest Szwajcarią. Jak widać Iran Szwajcarią nie był (tak samo jak Polska). Na twarde realia nie ma rady.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @sudetnik 3 listopada 2018 14:16
3 listopada 2018 18:12

pewnie, jasne że pewnie

zaloguj się by móc komentować

sudetnik @stanislaw-orda 3 listopada 2018 18:12
3 listopada 2018 18:55

"Po Białorusi chodzą tacy sekciarze: starzec w świtce i łapciach zatrzyma cię i uporczywie,

twardo, nie słuchając ani też nie zastanawiając się nad twoimi replikami,

powtarza swoje frazesy o prawdzie, którą ukochał."

St. Mackiewicz, Lata nadziei 1939-1945, s. 173

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @stanislaw-orda
3 listopada 2018 19:41

Coraz mocniej przychylam się do opinii, że cierpisz  na  nerwicę natręctw. Ale  ja nie jestem terapeutą od leczenia podobnych przypadłości.

Co oznacza, że jeśli będziesz chciał nadal uprawiać tu trolling, to cię zablokuję .

zaloguj się by móc komentować

sudetnik @stanislaw-orda
3 listopada 2018 23:35

Trafnie zaadresowany komentarz.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @sudetnik 3 listopada 2018 23:35
3 listopada 2018 23:44

Brzydko się zabawiasz, chłopczyku.

Ale , jest nadzieja, że wyrośniesz kiedyś z tego.

zaloguj się by móc komentować

sudetnik @stanislaw-orda 3 listopada 2018 23:44
4 listopada 2018 00:00

Prawda, widać, w oczy kole.

Przypominam, że nie jesteśmy na "ty".

Skąd ten zwyczaj, już pisałem.

A może jednak - coś w związku z tematem notki, np. o Sikorskim?

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @sudetnik 4 listopada 2018 00:00
4 listopada 2018 00:23

Pomimo wszystko nie trać nadziei, bo przecież kiedyś,  czyli w przyszłości, choć oczywiście to musi  w tak skomplikowanych  przypadkach potrwać, ale jednak  wyrośniesz.  A może nawet i dorośniesz.

zaloguj się by móc komentować

sudetnik @stanislaw-orda 4 listopada 2018 00:23
4 listopada 2018 00:45

Ten komentarz jest źle zaadresowany, powinien być jak poprzednio.

Na temat nic?

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @sudetnik 4 listopada 2018 00:45
4 listopada 2018 09:03

Udaj się czym prędzej na ostry dyżur, bo najwyraźniej jakieś upierdliwe mendy cię pokąsały.

zaloguj się by móc komentować

sudetnik @stanislaw-orda
4 listopada 2018 09:12

To się nazywa projekcja.

Swoją drogą, (nie)piękny to przykład samoroznegliżowania się, tak intelektualnego, jak i moralnego potrafiącego niegdyś ciekawie pisać blogera.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @sudetnik 4 listopada 2018 09:12
4 listopada 2018 10:23

отъебись, мудак, отъебись

zaloguj się by móc komentować

sudetnik @stanislaw-orda
4 listopada 2018 10:38

Jaki śliczny coming-out!

Teraz już bez żadnych wątpliwości widać pełnię krasy bolszewickiej ku...ltury.

Jesteście nagi, towarzyszu. Całkiem nagi.

Niepiękny to widok.

 

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @sudetnik 4 listopada 2018 10:38
4 listopada 2018 12:03

Widzisz jak się doigrałeś , z radością Cię blokuje :)

zaloguj się by móc komentować

tomciob @sudetnik 3 listopada 2018 14:23
4 listopada 2018 12:08

Ponieważ, panowie (albo panie), trochę zniesmaczają mnie wasze gry słowne pod, moim zdaniem, ciekawą notką pozwolę jednak sobie na parę słów komentarza odnośnie zajęcia Iranu przez Rosjan i Brytyjczyków. W linku zamieszczonym przez Sudetnika jest kilka ciekawych informacji. Pierwszą jest oczywiście bezpośrednie i koordynowane współdziałanie Rosjan i Brytyjczyków przy zajmowaniu terenu Iranu. Można? Można. A skoro było można w Iranie to pewnie można i gdzie indziej. Gdzie? A to już pytanie dla "domyślnych." Drugą ciekawą informacją jest mała ilość strat wojskowych obu stron. Przy czym po stronie Brytyjczyków w głównej mierze walczyły oddziały hinduskie, a i Australijska fregata się zdarzyła. Kolejną perłką słowno-językową z tego hasła (Operacja Y) z polskiej Wiki jest, ale tu już muszę zacytować: "W styczniu 1942 r. Mohammad Reza Pahlawi podpisał z Brytyjczykami i Sowietami pakt trójstronny, w którym zadeklarował neutralność, ale po stronie aliantów" (neutralność po stronie to jest dopiero wyczyn), tak i to Polska by mogła nawet dzisiaj.

W tej sytuacji wybór miejsca konferencji nie był absolutnie przypadkowy. Było to miejsce w którym współpraca stron wojny była szybka, skuteczna, niskokosztowa i bezpośrednio. Można tylko zasugerować że ze względu na skalę i zaangażowanie oraz podjęte działania to brytyjczycy byli głównym gospodarzem terenu a więc i konferencji.

Warto też dodać, że wojska brytyjskie pozostały w Iranie po wojnie chroniąc interesy Anglo-Persian Oil Company. Ale o tej firmie to już niestety tylko po angielsku https://en.m.wikipedia.org/wiki/Anglo-Persian_Oil_Company. A jak znam życie to interesy i zaangażowany kapitał nie mają względu na upływ lat, nawet dziesiątek lat, a więc nieoczekiwanie notka staje się mocno współczesna i zahacza o interesy British Petroleum we współczesnym Iranie. Ale to już chyba zajęcie na osobną notkę.

zaloguj się by móc komentować

tomciob @tomciob 4 listopada 2018 12:08
4 listopada 2018 12:14

A tak się zakończyła historia brytyjsko-rosyjskiej współpracy w Iranie po wojnie

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Kryzys_irański_(1946)

oczywiście o brytyjskim pozostaniu w celu ochrony kompanii ani słowa.

zaloguj się by móc komentować

tomciob @tomciob 4 listopada 2018 12:14
4 listopada 2018 12:25

No to może, aby nie trollować notki, ostatni już link o brytyjskim oddziale Iraqforce zaangażowanym w tym rejonie świata w celu ochrony brytyjskich interesów w Iraku i Brytyjskim Mandacie Palestyny bo Irak (Operacja Sabine) był dla brytyjczyków nie mniej ważny niż Iran. I tak pomoc "Lend-Lease" oraz bliskowschodnia ropa mogła zasilać państwa alianckie w wojnie z Niemcami.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @tomciob 4 listopada 2018 12:25
4 listopada 2018 13:50

Reza Pahlawi podpisał, co musiał, natomiast redakcja notki w polskiej wersji WiKi na ten temat woła o pomstę.

Albo inaczej, władca Iranu nie był wówczas suwerenem na własnym terytorium.

Podobnie jak  emigracyjine władze Polski.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować