-

stanislaw-orda : [email protected].

Smok, ateista i Kopernik

Na początku wyjaśnienie. Zapowiadana wcześniej notka z cyklu „Jezusowego” o tytule „Jezus i Sanhedryn” utknęła chwilowo z powodu problemów natury kompozycyjnej, a zatem w czas upałów przedstawiam tekst o trochę „lżejszej” (wedle moich preferencji) tematyce. Oczywiście, tytuł obecnej notki jest trochę „od czapy”, ale to chyba można wyjaśnić upałami.

Wydawać by się mogło, że profesja maga-astrologa w czasach, gdy ciała niebieskie, zwłaszcza Słońce, posiadały bez żadnych wątpliwości status natur boskich, była to posada bezpieczna i ze wszech miar godna zazdrości. Ale, jak wiadomo, każdy kij ma swój drugi, często zupełnie nieoczekiwany, koniec.

Na przykład w starożytnych cesarskich Chinach zjawisko zaćmienia Słońca było interpretowane jako ostrzeżenie albo kara dla władcy za złe uczynki jego lub jego najbliższych krewnych (np. cesarzowej). Interpretowano takie zjawisko w ten sposób, że smok pożera Słońce. Władcy, gdy  młodzi, bywali niedoświadczeni, a co za tym idzie, często postępowali niewłaściwie i dopiero uczyli się na swoich błędach, tak więc płynące z niebios ostrzeżenia nie były niczym dziwnym, ale było gorzej, gdy występowały niespodziewanie. Działo się tak, jeśli dworscy astrologowie nie zdołali w porę poinformować o zbliżającym się zaćmieniu, czyli wpłynąć uprzedzająco na postawę władcy. Wówczas łatwo mogli zostać obsadzeni w roli kozłów ofiarnych.

O jednym takim zdarzeniu możemy przeczytać w traktacie o astronomii, będącym częścią kroniki zatytułowanej (edycja angielska) History from the former Han Dynasty (Księga dawnego Han).

Otóż razu jednego, gdy wielki smok, dając wyraz  swojemu niezadowoleniu z poczynań władcy, zaczął bez ostrzeżenia pożerać Słońce, dwór cesarski wpadł w panikę, natomiast dowódcy wojskowi nakazali uderzać w tarcze i bębny oraz wystrzeliwać strzały z łuków w niebo, aby odstraszyć smoka. I to zdecydowana postawa wojska spowodowała, że przestraszony smok niebawem „wypluł” Słońce, pozostawiając je bez uszczerbku. Tak czy owak, cesarz musiał znaleźć winnych zamieszania i paniki, które spowodował brak ostrzeżenia, iż świat znalazł się w niebezpieczeństwie. Dlatego też nadworni astrologowie o imionach Ho i Hi stracili swoje życie.

O innych przypadkach kar za niepowiadomienie w porę władcy o zaćmieniu Słońca kroniki milczą, wobec czego nie wiemy, czy było to zdarzenie wyjątkowe. Być może nie znalazło się już dużo więcej takich okazji, gdyż aby zabezpieczyć się przed ewentualnością szybszego pożegnania się ze światem doczesnym, astrologowie (w Chinach i Japonii) przepowiadali zaćmienia tak często, jak to tylko było możliwe. Szacuje się, że „na wszelki wypadek" astrologowie mocno zawyżali faktyczne prawdopodobieństwo mających wystąpić zaćmień. Kalkulacja takiego postępowania była bardzo prosta. Oto jeśli zaćmienie nie doszło do skutku, zasługę przypisywano wielkiej cnotliwości oraz  sprawiedliwemu postępowaniu władcy. Prestiż władcy wzrastał pośród poddanych, natomiast astrologowie byli stosownie nagradzani. Ale w przypadku gdyby zaćmienie wydarzyło się bez zapowiedzi, to by oznaczało, iż władca nie zdołał w porę przedsięwziąć środków zaradczych, wówczas winą za takie zaniedbania obarczano dworskich astrologów.

Rzecz jasna zaćmienia Słońca zawsze budziły lęk i zazwyczaj były traktowane jako rodzaj kary za niewłaściwe postępowanie władcy.

Zdarzało się jednak, iż niedowiarki kwestionowały boską naturę naszej gwiazdy. Pierwszym z nich, znanym nam ze źródeł pisanych, był żyjący w piątym wieku starej ery ateńczyk Anaksagoras. Można go nawet uważać za pierwszego w dziejach udokumentowanego „ateistę”.

Otóż w roku 467 a.Ch.n (ante Christum natum) nieopodal Abydos nad Hellespontem (obecnie cieśnina ta nazywa się Dardanele), w mieście należącym wówczas doTracji, krainy na wybrzeżu Azji Mniejszej, upadł z nieba fragment skały o rozmiarach kamienia młyńskiego. Mieszkańcy Abydos z dumą pokazywali znalezisko wszystkim gościom odwiedzającym ich miasto. Wiadomość o tym wydarzeniu dotarła do Aten skąd wyruszył niezwłocznie Anaksagoras, aby obejrzeć na własne oczy głośne znalezisko. Na miejscu przekonał się, że to jest jakiś stop żelaza, a zatem natura ciał na niebie, w tym Słońca nie jest „boska” , ale są one obiektami zbudowanymi z żelaza, a jedynie rozgrzanymi do bardzo wysokiej temperatury. W konsekwencji twierdził, iż takim właśnie kręgiem żelaznym, z grubsza  o rozmiarach Peloponezu, jest Słońce (wg dzisiejszych pomiarów powierzchnia Peloponezu wynosi ok. 21,5 tys. km kw.; tyle co  4/5 powierzchni Krymu), co oznaczałoby że tarcza słoneczna powinna była mieć średnicę ok. 166 km.
(W tamtych czasach powierzchnia Peloponezu nie była tak dokładnie pomierzona, oceniano ją wówczas na co najwyżej połowę współczesnego rozmiaru).
W efekcie głoszenia podobnych opinii Anaksagoras został pierwszym w historii badaczem, którego oficjalnie oskarżono o „ateizm” i skazano na karę śmierci. Z tego prawdopodobnie powodu opuścił pod koniec życia Ateny i ok. 433 r. a.Ch.n. osiedlił się w mieście Lampsakos w Troadzie, również na wschodnim, azjatyckim wybrzeżu Hellespontu, nota bene całkiem niedaleko Abydos. Aż do swojej śmierci w 428 r. a.Ch.n . uchodźca z Aten obdarzany był wielkim szacunkiem przez mieszkańców, wychował również wielu uczniów.

Ponadto Anaksagoras wyjaśnił, jako pierwszy, naturę zaćmienia Słońca twierdząc, że zjawisko to spowodowane jest przez Księżyc, gdy ten znajdzie się pomiędzy Ziemią a Słońcem. W konsekwencji powyższego uznał, że Księżyc nie świeci własnym blaskiem, ale odbija promienie słoneczne. Dla przypomnienia podkreślę, że w tak logiczny sposób myśleli badacze żyjący w piątym wieku przed Chrystusem, o ponad wiek wcześniej niż ukazało się największe starożytne kompendium logicznego myślenia, czyli Elementy Euklidesa.

Rzecz prosta, „prosty lud” greckich polis nadal widział w Słońcu bożka Heliosa, a później Apollona (Febusa). Inne ludy w innych częściach świata określały słoneczne bóstwo imionami stosownymi do swoich wyobrażeń.

Na dobre zdetronizował Słońce z pozycji boskości kolejny z greckich uczonych, a mianowicie Klaudiusz Ptolemeusz, żyjący w II wieku nowej ery. Jego zasadnicza koncepcja powstała w latach 127-141, gdy podczas pobytu w egipskiej Aleksandrii prowadził intensywne i systematyczne obserwacje astronomiczne. W idealnym wszechświecie Ptolemeusza Ziemia, wraz z jej wadami oraz zepsuciem, usytuowana została w jego środku, natomiast świat sfer niebieskich stanowił domenę doskonałości. Skoro stanowiły one sferę doskonałości, to ruch wszelkich ciał niebieskich wokół Ziemi musi odbywać się po najdoskonalszych trajektoriach, a takimi są okręgi. Ze względu na zbytnią idealizację koncepcji w relacji do rzeczywistego stanu wszechświata wokółziemskiego, Ptolemeusz, dla zgodności z obserwacjami, dodał skomplikowane ruchy po okręgach oraz wewnątrz tych okręgów (cykle i epicykle). Ten sztuczny świat, zwany systemem ptolemejskim, przedstawiony został w dziele pt.: Wielka Kolekcja Matematyczna (Mathematike Syntaxis) albo Almagest i przetrwał prawie 14 stuleci.

W ten sposób pozycja Ziemi, jako centralnego punktu świata, znalazła na tak długi czas nie tylko uzasadnienie ideowe czy religijne, ale także naukowe.

Z kolei Ziemią, a raczej jej rozmiarami, zajął się inny z greckich badaczy, a mianowicie Eratostenes żyjący w III wieku a.Ch.n., który jest zaliczany do czterech największych tytanów myśli świata starożytnego. W 230 r. pełnił on stanowisko głównego bibliotekarza (zarządcy) Biblioteki Aleksandryjskiej. Ze Słońcem ma to tyle wspólnego, że do wyznaczenia rozmiarów Ziemi uczony ten wykorzystał właściwości naszej gwiazdy dziennej. Otóż w ówczesnych czasach uważano (błędnie, rzecz jasna), że przez miejscowość Syene, położoną na granicy z Nubią, a dokładnie przez studnię znajdującą się w tej miejscowości przechodzi ziemski równik. Ówczesna Syene znajdowała się w Egipcie na nilockiej wyspie Yeb (Elefantyna), trochę na południowy zachód od dzisiejszego Asuanu. Słynęła z kamieniołomów granitu o unikalnym czerwonawym odcieniu (sjenit), bardzo pożądanym do wyrobu posągów, obelisków oraz wznoszenia świątyń. Ponadto miejscowość ta była głównym punktem wymiany handlowej z Nubią oraz z dalej położonymi regionami Afryki. Dlatego Eratostenes wybrał studnię w Syene jako punkt odniesienia (zerowy) swoich pomiarów powierzchni Ziemi. Otóż zauważył, iż w dniu przesilenia letniego, pionowy palik na dnie wyschniętej studni w Syene nie rzuca cienia, podczas gdy tej samej wysokości palik w Aleksandrii rzuca cień odpowiadający odchyleniu od pionu o siedem stopni. Znając odległość z Syene do Aleksandrii mógł obliczyć stopień krzywizny dla tej odległości, bo gdyby Ziemia była płaska, oba paliki rzucałyby w tej samej porze cień o tej samej długości. Badacz ów znał już zawartość Elementów napisanych przez Euklidesa, toteż rzutując stopień krzywizny na 360 stopni (obwód koła), obliczył długość obwodu Ziemi, a w następstwie jej promienia. Wynik uzyskany  wg opisanej metody budzi do dzisiaj zdumienie i podziw, jako że różni się o pojedyncze procenty od współczesnych wyników pomiarów wykonywanych z użyciem technik satelitarnych i laserowych.

Pierwszy i zasadniczy wyłom w ptolemejskim obrazie świata, a w tym pozycji Ziemi, został uczyniony przez Mikołaja Kopernika. Na przełomie piętnastego i szesnastego stulecia stały się widoczne problemy systemu geocentrycznego i w nielicznym środowisku astronomów toczyły się spekulacje, jak można by uporać się z rosnącymi rozbieżnościami z obserwacjami, których ów system nie przewidywał. Kopernik natknął się w pracach starożytnych Greków na rozważania o naturze wszechświata z usytuowaniem Słońca w jego centrum. Pozwalało to znacznie uprościć coraz bardziej żmudne obliczenia związane z komplikacjami w systemie zaproponowanym naście wieków wcześniej przez Ptolemeusza. I Kopernik postanowił znaleźć dla nowego punktu odniesienia odpowiednie uzasadnienie w wyliczeniach matematycznych. W celu realizacji tej idei współpracował ze znanym włoskim astronomem i matematykiem Domenico Maria di Novara z Ferrary, który wykładał na uniwersytecie w Bolonii w czasie, gdy studiował tam Kopernik (od 1497 r. – prawo kanoniczne). Trochę później Kopernik został asystentem ww. wykładowcy. Z kolei Dominik Novara był uczniem Regiomontanusa (Johannes Müller z Królewca /Königsberg w Bawarii, zwany także Ioannes de Monteregio albo Regio Monte), ten zaś z kolei uczniem austriackiego naukowca Georga von Peuerbach. Po śmierci Peuerbacha jego uczeń kontynuował pracę nad poprawionym przekładem ptolemejskiego Almagestu, wykonywanym na zlecenie kardynała Basilio Bessarione, a niedokończonym przez zmarłego.

Przed AD 1515 Kopernik napisał krótki komentarzyk (Commentariolus), w którym zamieścił podstawowe zasady systemu planetarnego ze Słońcem w jego centrum, omówionego parę lat wcześniej z profesorem Dominikiem Marią z Ferrary (zmarłym w 1504 r.). Komentarzyk ten rozprowadził wśród znajomych z prośbą o opinie. Zapewne chciał wysondować reakcje na tak rewolucyjne teorie. Ale wśród badaczy parających się astronomią nie były one aż tak bardzo nowatorskie, bowiem już od dłuższego czasu byli oni świadomi, że system ptolemejski w coraz większym stopniu nie sprawdza się i w swoim gronie poszukiwali panaceum na narastające trudności. W  AD 1512 Kopernik wziął udział w pracach Piątego Soboru Laterańskiego, a w AD 1517 wydał traktat o systemie monetarnym.

Do pracy nad De Revolutionibus Orbium Coelestium (O obrotach sfer niebieskich) zabrał się około 1530 roku. Cykl wydawniczy dzieła Kopernika nadzorował Andreas Osiander, luterański teolog reformacyjny. Zmienił on pierwotny tytuł publikacji na Rozważania o obrotach sfer niebieskich, a ponadto dołączył do strony tytułowej „list do czytelnika” (jakkolwiek nie podpisany), w którym dystansował się od możliwości odkrycia przez astronomów faktycznych przyczyn obserwowanych z Ziemi zjawisk na sferze niebieskiej. List sugerował, że praca Kopernika stanowi tylko spekulację na temat pewnej hipotezy. Wszystko to działo się, gdy wiosną AD 1543 przykuty do łóżka Kopernik, umierający po wylewie krwi do mózgu w grudniu poprzedniego roku, znajdował się w nie bardzo wiadomo jakim stopniu świadomości. Czy zdawał sobie sprawę z dokonanych korekt i uzupełnień, tego nie wiemy, ale nawet gdyby zdawał, nie miał już na nie wpływu. Natomiast jest wiadomym, że do ostatnich chwil wstrzymywał decyzję o skierowaniu do druku De Revolutionibus … .
Nie obawiał się prześladowań z powodu swojej teorii, skoro pierwsza prezentacja tego dzieła odbyła się w AD 1532 w ogrodach watykańskich i w obecności sekretarza papieskiego (papieżem był wówczas Paweł III). Natomiast znacznie bardziej obawiał się wykpienia jej przez innych astronomów i naukowców.

Mikołaj Kopernik zmarł w maju AD1543, a w tym samym roku, niedługo przed jego śmiercią wyszły z drukarni pierwsze egzemplarze De Revolutionibus … . I przez następne  73 lata dzieło Kopernika było rozpowszechniane bez żadnych przeszkód. Dopiero przy okazji „sprawy Galileusza” – vide: https://www.salon24.pl/u/dawidowicz/644194,galileusz-na-stosie władze kościelne interweniowały w ten sposób, iż w marcu AD 1616 Watykańska Kongregacja Indeksu wpisała De Revolutionibus … do swojego wykazu ksiąg zakazanych, aż do czasu „skorygowania” partii tekstu. W AD 1620 wskazane zostały szczegółowe wytyczne odnośnie ww. korekty dotyczącej dziewięciu zdań, które powinny być przeredagowane lub usunięte z treści dzieła.

Do czasów współczesnych, poza rękopisem Kopernika przechowywanym w Krakowie (Biblioteka Uniwersytetu Jagiellońskiego), zachowało się ok. 400 egzemplarzy tej księgi w formie odpisów lub druków, z czego jedynie 30 zostało ocenzurowanych w wyniku decyzji umieszczenia ich czasowo na indeksie „ksiąg zakazanych” (do chwili wniesienia poprawek wskazujących, iż układ heliocentryczny należy wykładać jako teorię a nie jako obraz rzeczywistości). Zdaje się, że wszystkie ocenzurowane egzemplarze pochodzą bez wyjątku z terenu dzisiejszych Włoch, zaś gdzie indziej dekret Świętego Oficjum mało kto traktował serio. Dzieło Kopernika pozostawało w spisie tego indeksu od AD 1616  (choć decyzję Świętego Oficjum ogłoszono oficjalnie w AD 1633) do AD 1828, kiedy decyzją papieża Piusa VII wykreślono je stamtąd. W krajach niekatolickich indeks ten nie był wogóle przestrzegany i z czasem jego zapisy, również w stosunku do dzieła Kopernika, stały się martwe. Decyzja papieża Piusa VII formalizowała jedynie od dawna już istniejący stan faktyczny.

O tym kto, jak i kiedy zdołał zmierzyć odległość Ziemi do Słońca oraz innych gwiazd napisałem w notce:
https://www.salon24.pl/u/dawidowicz/400012,czy-naprawde-zmierzylismy-wszechswiat

Jeśli ktoś jest tego ciekawy, to proponuję zajrzeć pod zalinkowany adres.

******

Wykaz moich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty

 

 

 

 



 

 

 



tagi: historia 

stanislaw-orda
9 sierpnia 2018 21:23
9     2148    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @stanislaw-orda
9 sierpnia 2018 22:21

eh ta kanikuła

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @stanislaw-orda
9 sierpnia 2018 22:49

Ja już nie wiem: czy to parabola, czy hiperbola, czy najbardziej podobna do k0ła - elipsa ? :)

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @MarekBielany 9 sierpnia 2018 22:49
9 sierpnia 2018 23:32

ja również tego  nie wiem

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @stanislaw-orda 9 sierpnia 2018 23:32
9 sierpnia 2018 23:40

ok, czekamy na złączenie dołu z górą. (!)

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @MarekBielany 9 sierpnia 2018 23:40
10 sierpnia 2018 00:06

???

jeśli o mnie chodzi, to ja  na nic nie czekam

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Stalagmit 11 sierpnia 2018 17:44
11 sierpnia 2018 21:29

dzięki, zwłaszcza za "unaocznienie" metody pomiarowej zastosowanej przez Eratostenesa. Zawsze miałem niedosyt opisując tę metodę, a tu jeden rysunek lepiej ją wyjaśnia niż najlepszy opis.

Eratostenes nalezy do wielkiej piątki (alfabetycznie)

Archimedes
Euklides,
Eratostenes
Pitagoras
Ptolemeusz

Chociaz ja bym dorzucił do tej puli jeszcze jednego Greka, a mianowicie:

 Wszyscy  wiedzą, iż koncepcję heliocentryczną wprowadził do obrazu świata Mikołaj Kopernik, ale daleko już nie wszyscy, iż znacznie wcześniej, bo w III wieku a.Ch.n., czyli 17 wieków przed kanonikiem z katedry we Fromborku,   taki model wszechświata zaproponował Arystarch z Samos,  astronom pracujący w Aleksandrii. Tenże Arystarch, korzystając z wielkości kątowych cienia Ziemi w czasie zaćmienia Księżyca, oszacował średnicę  naturalnego satelity Ziemi oraz jego od niej odległość. Uwzględniając zaawansowanie oprzyrządowania technicznego, którym wówczas dysponował dla określenia rozmiarów kątowych Księżyca i Ziemi oraz możliwej do uzyskania dokładności w obliczeniach wysokości kątowej „środka” Księżyca nad horyzontem, osiągnął więcej niż poprawny wynik, bliski współczesnym danym uzyskanym przecież przy wykorzystaniu teleskopów, satelitów i laserów.

W tamtych czasach nikt nie mógł dokonać obliczeń bardziej dokładnych..

Niestety, publikacje Arystarcha prawie w całości spłonęły wraz ze zbiorami Biblioteki Aleksandryjskiej i zostały na bardzo długi czas zapomniane. Problem w tym, że należały one do koncepcji typu filozoficznego i nie mogły być podstawą wyliczeń pozycji planet w poszczególnych momentach roku. Oznacza to, iż koncepcja Arystarcha, w przeciwieństwie do koncepcji Kopernika, była ideą bez możliwości jej zastosowań w praktyce.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Stalagmit 11 sierpnia 2018 21:44
11 sierpnia 2018 22:16

Pozostanę przy swoim zdaniu odnośnie koncepcji Arystarcha, czyli że  była to li tylko idea bez przełożenia na  praktyczne zastosowanie.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @stanislaw-orda
12 sierpnia 2018 12:58

Dzisiaj chyba astrologów określa się słowem 'analityk'.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Kuldahrus 12 sierpnia 2018 12:58
12 sierpnia 2018 15:20

 Odgrywają oni dzisiaj doklądnie taką samą rolę, jak ich poprzednicy.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować