-

stanislaw-orda : [email protected].

wspomina Karol Wędziagolski (cz. 2, ostatnia)

Część druga i zarazem ostatnia.

Rzecz prosta, nie powtarzam przypisów [ … ] przy nazwiskach bądź nazwach, do których podałem je w części pierwszej:
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/opowiada-swiadek-karol-wedziagolski

Część druga - Kraj

W Warszawie

Po zimnych wspaniałościach Paryża Warszawa późnojesienna (rok 1919 – przypis mój) radowała i wzrastała w serce sensem i bezsensem widoków i wrażeń, kolorowością spraw, powitań i uciech.
(…)
O warszawianki, warszawianki! Tyle w was uroku i kultu dla sztuki , ile w paryżankach szacunku dla franka.
Wisła w wielkim, chociaż już niskim słońcu, pławiła się w blaskach, szeroko od brzegu do brzegu, bezwstydnie świecąc łachami piasków, a jednak urągając stepową wielmożnością wielkoświatowej Sekwanie, nieruchomej i zaciśniętej w zabrukowanych brzegach, skutej jak kajdankami, przęsłami niezliczonych mostów. Wołałem Warszawę.

U Naczelnika Państwa, który mnie przyjął nazajutrz po przyjeździe, jak zwykle koło północy, w obecności Bogusława Miedzińskiego i pana Patka, zostały ustalone zasady politycznej działalności organizacji rosyjskiej w Polsce, której głównym celem miała być mobilizacja Rosjan w bojowe jednostki.

[ppłk Bogusław Miedziński
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bogus%C5%82aw_Miedzi%C5%84ski
Pan Patek - Stanisław Jan Patek
https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Patek ]

Dokładnie zostały określone granice ich autonomiczności i zależności od władz cywilnych i wojskowych polskich. Ppłk Miedzińskiemu polecił Naczelnik Państwa wojskowo-polityczne kwestie tej organizacji, zaś w odniesieniu do spraw dyplomatycznych, jeśli by takowe powstały, miał je załatwiać p. Juliusz Łukasiewicz, i jako jego zastępcy pp.: Arciszewski i Szumlakowski.

[ Juliusz Łukasiewicz https://pl.wikipedia.org/wiki/Juliusz_%C5%81ukasiewicz ;
Mirosław Arciszewski https://pl.wikipedia.org/wiki/Miros%C5%82aw_Arciszewski ;
Marian Szumlakowski https://pl.wikipedia.org/wiki/Marian_Szumlakowski ]

Mnie upoważnił Naczelnik Państwa do wglądu we wszystkie szczególy rosyjskiej organizacji, tak polityczne, jak wojskowe, w roli zaufanego doradcy i obserwatora. Piłsudski zlecił mi także zawiadomić mego przyjaciela Sawinkowa w Paryżu, że jego przyjazd do Warszawy jest pożądany.
(…)

Rosyjska Armia Ludowa

Przechodząc do spraw bieżących, Piłsudski krótko stwierdził, iż Sawinkow robi dobre wrażenie i umiejętnie zabiera się do swojej sprawy, która się zapowiada na dość poważna dywersję polityczną i militarną.

Prace nad ukonstytuowaniem się rosyjskiego komitetu politycznego i sztabu rosyjskiej siły zbrojnej zostały teoretycznie ukończone na wiosnę 1920 roku (polski segment Rosyjskiej Armii Ludowej – przypisek mój). W rzeczywistości trwały w permanentnej improwizacji bez przerwy, co nikogo nie dziwiło. Już się bowiem rozpoczęła wielka ofensywa bolszewicka.

Na czele Komitetu stanął Borys Sawinkow. Zastępcą jego i wiceprzewodniczącym został Włodzimierz Fiłosofow [https://pl.wikipedia.org/wiki/Dmitrij_Fi%C5%82osofow ],
członkami Rady Komitetu:
Dymitr Mereżkowski [https://pl.wikipedia.org/wiki/Dmitrij_Mere%C5%BCkowski ],
Zinaida Gippius [https://pl.wikipedia.org/wiki/Zinaida_Gippius ],
Mikołaj Bułanow [https://pl.wikipedia.org/wiki/Niko%C5%82aj_Bu%C5%82anow ]

I kilka jeszcze osób na razie za granicą, wśród nich, jeśli mnie pamięć nie myli, Mikołaj Czajkowski,
Igor Demidow [https://pl.wikipedia.org/wiki/Igor_Diemidow ],
Fiodor Rodiczew [https://pl.wikipedia.org/wiki/Fiodor_Rodiczew ],
i książę Trubeckoj [książę Włodzimierz Włodzimirowicz Trubecki, 1868 – 1931;
https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%A2%D1%80%D1%83%D0%B1%D0%B5%D1%86%D0%BA%D0%BE%D0%B9,_%D0%92%D0%BB%D0%B0%D0%B4%D0%B8%D0%BC%D0%B8%D1%80_%D0%92%D0%BB%D0%B0%D0%B4%D0%B8%D0%BC%D0%B8%D1%80%D0%BE%D0%B2%D0%B8%D1%87

Do Rady Wojennej weszli generałowie: Pieremikin Starszy (pamięć w tym przypadku zmyliła Autora „Wspomnień”, - był to generał „młodszy” – przypis mój), von Głazienap i hr. Pahlen.
[ Borys Siergiejewicz Pieremykin; http://hrono.ru/biograf/bio_p/permikin.php
Piotr Władymirowicz von Głazienap;
https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%93%D0%BB%D0%B0%D0%B7%D0%B5%D0%BD%D0%B0%D0%BF,_%D0%9F%D1%91%D1%82%D1%80_%D0%92%D0%BB%D0%B0%D0%B4%D0%B8%D0%BC%D0%B8%D1%80%D0%BE%D0%B2%D0%B8%D1%87
hrabia Aleksiej Pietrowicz von der Pahlen; https://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksiej_von_der_Pahlen ].

Sekretariat objął … pan Derenthal.

Do dyspozycji Komitetu został oddany Hotel Brühlowski .
[https://pl.wikipedia.org/wiki/Hotel_Br%C3%BClowski_w_Warszawie ]

Dowództwo siłami zbrojnymi było całkowicie podporządkowane politycznie prezesowi Komitetu, zaś pod względem strategicznym i organizacyjnym wszystkie formacje rosyjskie były uzależnione od naczelnego dowództwa armii polskiej. Gen. Pahlen objął tymczasowe dowództwo, później zastąpił go gen. Głazienap, a po nim, aż do końca istnienia rosyjskich jednostek - gen. Peremikin-Starszy (patrz: jak poprzednio).

Organizacja oddziałów wojskowych odbywała się szybko i dość sprawnie. Młode ochotnicze formacje rosyjskie, słabo uzbrojone i zaopatrzone z demobilu po okupantach, już jako pułki i nawet dywizje szykowały się w miejscach koncentracji do wystąpienia obok polskich sił zbrojnych. Te polskie siły zbrojne, również źle uzbrojone, z największym wysiłkiem opierały się masom czerwonych wojsk. Cały polski wschód już płonął pożogą i ział zniszczeniem. Przerażenie ludności przed inwazją nieprzyjacielskich, na wpół zdziczałych dywizji, powodowało masowy exodus ludności.

Spod Kijowa wracały, pod naciskiem przeważających sił przeciwnika i pod podstępną presją partyzantki zbolszewiczałej ludności, wojska gen. Śmigłego, zachowując wszelkie cechy opanowanego i celowego odwrotu. Znad Berezyny, od Dźwiny toczyły się wstecz już rozsypanymi falami polskie pułki i dywizje, istotnie nie mogąc stawić czoła wrogowi, lecz nie wszędzie rozbite. Front był ponad miarę szeroki. Padło Wilno, krwawo bronione przez regularne formacje i bohaterskich ochotników Dąbrowskiego.
[https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82adys%C5%82aw_D%C4%85browski_(1891%E2%80%931927)]
(…)
Front nieprzyjacielski, potknąwszy się na chwilę o Niemen, zajął Grodno, oskrzydlił Białystok i wreszcie żałobną ciszę Warszawy przerwały artyleryjskie kanonady. Nocami łuny obejmowały wschodnia stronę nieba i już nie było żadnej wątpliwości: wróg stanął pod stolicą.

W tym czasie siły rosyjskie składały się już z jednej dywizji piechoty pod dowództwem doskonałego oficera, gen. Pieremikina-Młodszego, jednej mieszanej konno-pieszej dywizji gen. Bułak-Bałachowicza
[https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Bu%C5%82ak-Ba%C5%82achowicz ], z brygady jazdy na wpół kozackiej, na wpół kawaleryjskiej esauła Jakowlewa [Michaił Ilijcz Jakowlew,  w Polsce uzywał imienia – pseudonimu Wadim, zginął w Oswięcimiu w 1941 r. jako uczestnik ruchu oporu – przypis mój) i wreszcie z nie kompletnej brygady piechoty ze zwerbowanych żołnierzy białogwardyjskiej dywizji gen. Bredowa, internowanej w Polsce.
[https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%91%D1%80%D0%B5%D0%B4%D0%BE%D0%B2,_%D0%9D%D0%B8%D0%BA%D0%BE%D0%BB%D0%B0%D0%B9_%D0%AD%D0%BC%D0%B8%D0%BB%D1%8C%D0%B5%D0%B2%D0%B8%D1%87 ].
Kto dowodził tą brygadą, nie pamiętam.
[albo gen. Lew Aleksandrowicz Boboszko, albo gen. Walerian Aleksandrowicz Trusowprzypis mój ]
https://biography.wikireading.ru/220809
https://biography.wikireading.ru/220853 ]

(…)
Ogólna liczebność rosyjskich formacji na polskim froncie, walczących pod egidą Rosyjskiego Komitetu Politycznego dochodziła do 80.000, z czego na froncie było 2/3. Resztę stanowiły kadry przyszłych formacji i garnizony baz (Ostrów poznański).

W Radzie Komitetu Politycznego Sawinkow reprezentował ideę porozumienia polsko-rosyjskiego, tak jak była uzgodniona i ze stroną polską i wielokrotnie zaakceptowana przez Związek Odrodzenia Rosji.
(..)
Wszyscy jednak członkowie Komitetu, jego współpracownicy i wyżsi dowódcy wojskowi należeli do naszego Towarzystwa Polsko-Rosyjskiego i tłumnie odwiedzali jego zebrania i odczyty, stopniowo sobie uświadamiając, że ten Priwislianskij Kraj , to jednak wytwór tysiącletniej historii, kultury i odrębnego obyczaju. Przelamaniu starych nawyków myślowych służyła także wydawana przez Sawinkowa w Warszawie gazeta „Za Swobodu”.
(…)
Ton emigracyjnej prasy rosyjskiej na zachodzie był jednak inny. Hasło „jedimoj i niedielimoj” zaledwie maskowano obłudą, co skwapliwie wykorzystywała propaganda bolszewicka, która obiecywała na prawo i lewo niepodległość wszystkim narodom Rosji w jak najszerszych granicach. Toteż ani Ukraińcy, ani narody bałtyckie, ani grupy narodowe kaukazkie kontrrewolucji nie poparły, a często jej się wręcz przeciwstawiały.

W tym czasie już się zaznaczyła, najzupełniej zresztą teoretyczna, konsolidacja wszystkich wodzów ruchu antykomunistycznego wokół rządu admirała Kołczaka, który miał być uznawany za rząd wszechrosyjski. Sawinkow, popierany z Paryża przez swoich przyjaciół Rosjan i Francuzów, miał do niego wejść jako minister spraw zagranicznych, wysuwając ze swojej strony głośne nazwiska socjalistów i liberałów. Generałowie, wodzowie białych armii, widzieli jednak w Sawinkowie przede wszystkim mordercę carów (w. ks. Sergiusz) i jego ministrów (Plehwe), i tępili go, jak mogli. Zresztą większość z nich walczyła nie tylko z bolszewicka rewolucja, ale z każda rewolucją, i łatwo się było domyślać, że w razie ich zwycięstwa droga do władzy i pracy dla byłych rewolucjonistów byłaby szczelnie zamknięta. Demokraci ze swej strony, chociaż w skrytości ducha sami rozczarowani do swej rewolucji, na zewnatrz nie byli skłonni do ustępstw w podstawowych sprawach przyszłego ustroju. Wszyscy szczerze pragnęli zguby bolszewików, lecz jeden przed drugim niecierpliwie wyczekiwali upadku i ubiegajacych się o honor znawców ojczyzny od bolszewickiego „iga” .
[ig – ros. - jarzmo; przypis mój]
Między Paryżem, Omskiem i Krymem krążyły telegramy, pisma i noty, uwijali się niespieszni kurierzy i emisariusze, lecz szczerego poparcia dla rządu Kołczaka nie było.
(…)
Rosyjski Komitet Polityczny w Warszawie w swych odezwach do ludności rosyjskiej przyszłej demokratycznej Rosji jak najbardziej odcinał się od wszelkiej ideologicznej wspólnoty z generalska krucjatą o wyzwolenie ojczyzny. W wyzwalanych gminach pozostawiano „sielskie sowiety” (rady gminne) , z których usuwano tylko aktywistów-komunistów. Rosyjski Komitet stawiał na tzw. „kułaków”, czyli na zamożnych i rozumnych gospodarzy, zaciętych wrogów komunizmu.

Może ze wszystkich prób obalenia moskiewskiej dyktatury siłą, wysiłki Komitetu były jedynym rozumnym, konstruktywnym działaniem. Niestety, na jego realizacje nie starczyło czasu i sprzyjających okoliczności.
(…)

Stanisław Bułak-Bałachowicz
- Nie szukajcie w nim cech sztabowego generała to nie będziecie mieli rozczarowań - instruował mnie i Sawinkowa Piłsudski, gdy nas wysyłał na inspekcję wojskowej aktywności na froncie i poza frontem gen. Bułak-Bałachowicza.
- Jest to typowy partyzant i warchoł, raczej doskonały ataman rozbójników, niż oficer w europejskim stylu, lecz w warunkach tej wojny niezrównany dowódca. Bije bolszewików w wielu wypadkach lepiej niż sztabowi generałowie, bo sam jest bolszewikiem, zresztą genealogicznie się z nich wywodzi. Nie żałuje cudzego życia, cudzych mąk, zupełnie jak własnych, jeśli trafi w ich ręce. Dajcie mu być sobą, bo innym być nie potrafi. Nikt z rysia nie zrobi cnotliwego wyżła.
(…)
Gen. Bułak-Bałachowicz na czele swoich pskowskich i witebskich rezunów praktykował rzeczywiście swoją własną strategię i bił się z bolszewikami nie na życie ale na śmierć. Brał kupami jeńców i na poczekaniu przeobrażał ich w swoich żołnierzy. Podejrzewać wszakże można, że tych jeńców, a także dezerterów z czerwonej Armii, bardziej pociągała legenda wodza-rozbójnika, niż polityczny program kontrrewolucji. Bijąc się i mobilizując na prędce, Bałachowicz miał już wkrótce pełną dywizję piechoty, pułk jazdy i brygadę artylerii. Wojsko jego było prawdziwym „zbrodem” („sbrod” – ros. – motłoch, hołota; przypis mój). Składało się z jego dawnych żołnierzy z armii gen. Judenicza, rozgromionej na przedpolu Petersburga, z pskowskich oczajduszy, zaprawionych w boju i rabunku, niczym kopia Kmicicowej Kupy z poprawką na współczesne sposoby wojowania i rozboju. W kawalerii, obok paru książąt-awanturników, nadawało ton kilku doskonałych oficerów rosyjskiej jazdy, przeważali jednak pskowscy, dziśnieńscy i dźwińscy hycle spod ciemnej gwiazdy, co w chwilach wolnych od wojennego trudu sławę kontrrewolucyjnej szabli usiłowali utrzymać na godnym poziomie w bezlitosnych rozprawach ze wszystkimi podejrzanymi o bolszewizm.
(…)
Trzeba jednak sprawiedliwie przyznać, że obok wariackiej odwagi Bałachowicz odznaczał się niezwykłą pomysłowością w wojennym rzemiośle, był niezrównany w oszukiwaniu czujności przeciwnika, zaskakiwaniu go i wyprowadzaniu w pole, czemu zawdzięczał nie tylko sukcesy, lecz trwalszą od sukcesów legendę.
(…)
Tymczasem kadrowi oficerowi, jak Pahlen i Głazienap, którzy już w 1914 r. byli pułkownikami armii carskiej, bardzo krytycznym okiem popatrywali na „generała” Bułak-Bałachowicza, który w tymże samym 1914 r. był oficjalistą w jakichś dobrach dziśnieńskiego powiatu (oficjalista - zarządca; przypis mój), a dopiero w 1915 r. został „wolnopriedielajuszczym” (ochotnik z cenzusem), a już w 1917r. stał się gen. brygady i niezmiernie popularnym wodzem partyzantki w armii gen. Judenicza.
Nawet gen. Bonaparte nie robił tak szybkiej kariery. Trzeba również dodać, że Bałachowicz przeszedł na stronę „białą” z Czerwonej Armii, gdzie również bohatersko, lecz w odwrotnym kierunku ideologicznym dowodził czerwonymi partyzantami, zresztą tymi samymi obwiesiami i zbójcami, gdyż zdradził bolszewików na czele wszystkich swoich pskowskich wojaków.

(…)

… i inni
Inne oddziały wojskowe, jak piechota gen. Pieriemikina-Młodszego i jazda pod dowództwem esauła Jakowlewa, też biły się z bolszewikami prawdziwie po bratersku, tzn. ze śmiertelną nienawiścią, tak zawsze charakterystyczną w konfliktach Rosjan z Rosjanami, a może ludzi z ludźmi tego samego plemienia. Już było tak, że mając na zapleczu armię Rzeczypospolitej, organa administracyjne Rosyjskiego Komitetu Politycznego rozpoczynały odbudowę swojej demokratycznej ojczyzny za okopami polskich granicznych palcówek w zamiarze odwojowania w dalszym ciągu gminy za gminą, i powiatu za powiatem, wzbraniając surowo powtarzania tragicznych , czy głupich błędów białych generałów.

Bez morału

Wkrótce jednak wojska Komitetu znalazły się oko w oko z bolszewickimi dywizjami najzupełniej osamotnione. Rząd polski bowiem najskrupulatniej i uczciwie przestrzegając warunków zawartego z bolszewikami rozejmu (rozejm podpisany 12 października 1920 r. wszedł w życie 18.10.1920 r. – przypis mój), a wkrótce pokoju (tzw. pokój ryski zawarty 18 marca 1921 r. – przypis mój), przerwał natychmiast wszelką pomoc wojskowym oddziałom Komitetu poza granicami kraju, i był zmuszony do natychmiastowego rozbrajania i internowania każdej jednostki w granicach swego terytorium państwowego. Armia Czerwona zaś, choć rozbita w wojnie z Polską, była dziesięciokrotnie liczniejsza, lepiej zaopatrzona i uzbrojona od operujących poza linia rozejmu oddziałów Jakowlewa, Pieremikina-Młodszego i Bałachowicza.

Kilkadziesiat tysięcy żołnierzy Komitetu Politycznego internowano w obozach, głównie na zachodzie Polski. Sam Komitet przestał istnieć, stopniowo likwidując swoje agendy i sprawy. Nagle, gdy w Warszawie zainstalował się bolszewicki poseł Karachan [Lew Michajłowicz Karachan:
https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%9A%D0%B0%D1%80%D0%B0%D1%85%D0%B0%D0%BD,_%D0%9B%D0%B5%D0%B2_%D0%9C%D0%B8%D1%85%D0%B0%D0%B9%D0%BB%D0%BE%D0%B2%D0%B8%D1%87 ], wiceminister Spraw Zagranicznych Jan Dąbski wymógł na rządzie polskim wydalenie z granic państwa w ciągu 24 godzin wszystkich członków Rady Rosyjskiego Komitetu Politycznego.
(…)
Godzina deportacji była naznaczona na następny dzień. Pojechałem z Sawinkowem do Sejmu, i tam przez moich osobistych znajomych posłów, niekoniecznie piłsudczyków, spowodowałem prywatne zgromadzenie około stu osób, przed którymi zobrazowałem w skrócie historię i charakter powstania Komitetu, cele i przebieg jego działalności w Polsce, politycznej i wojskowej. O roli Piłsudskiego w tej akcji nie wspomniałem.
(…)
Napisałem do ministra spraw wewnętrznych i do kilku innych ministrów prywatne listy, w których podniecenie i żal zapewne górowały nad formą. Po paru godzinach zostałem uprzedzony przez przyjaciół z Rady Ministrów, że mogę być pociągnięty do odpowiedzialności przed sądem za obrazę wysokich urzędników państwowych, a nawet prewencyjnie pozbawiony wolności.

Nie uwierzyłem temu. Nie było wskazane robienie z brzydkiego wydarzenia głośnej sprawy.

Racja stanu

Późnym wieczorem zostałem przyjęty przez Naczelnika Państwa, który w niezmiernie serdecznych słowach okazał współczucie dla mego wzburzenia. Uważnie wysłuchał moich bezładnych argumentów i żalów, lecz gdy zakończyłem pożegnalnym meldunkiem z powodu natychmiastowego wyjazdu z warszawy na stałe, do siebie na wieś do Jaworowa, Piłsudski wściekł siei zaczął krzyczeć na mnie, że takie to już ma szczęście do Polaków, których za uszy ciągnie do Polski, a w ręku zostają mu tylko uszy. Bogu dzięki, nie wyszczególnił jakie.
Wysłuchałem wszystkich dosadnych wyrażeń ze stoicyzmem i zaciętością regionalną, a gdy Naczelnik Państwa skończył i trochę odsapał, głosem tragicznym poprosiłem o pozwolenie odmeldowania się.
Wówczas (…) zbliżył się do mnie, jakby już ktoś zupełnie inny, położył mi rękę na ramieniu i najserdeczniej powiedział:
(..)
- Trzeba nauczyć się zapominać o przykrych obrotach w sprawach publicznych, jak na wojnie o śmierci. W budowaniu tych spraw, jak w wojowaniu, trzeba mieć twarde serce.
(…).

******

Wykaz moich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty

 


 

 


 

 

 


 


 

 

 

 

 

 

 

 


 


 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


 

 

 

 



tagi: wojna 1920 roku 

stanislaw-orda
27 września 2018 17:49
5     1451    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

chlor @stanislaw-orda
27 września 2018 20:13

Nie wiedziałem, że po stronie Polski walczyło w 1920 tak wielu Rosjan. I co dalej? Zostali internowani i wydani bolszewikom?

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @chlor 27 września 2018 20:13
27 września 2018 21:20

są różne  dane dotyczace ilości żołnierzy w  formacjach biorących udział w walkach 1920 roku, a  teoretycznie podległych Komitetowi Rosyjskiemu. Oceny tej ilosci wahaja sie od kilkunastu do kilkudziesieciu tysięcy.. Część z nich , gdy podpisano rozejm, zndowała się po wschodniej sronie linii demarkacyjnej  i ich internowanie nie dotyczyło. A mogła to być nawet liczebna większość. Zapewne tam dalej kontynuowali walkę z "czerwonymi" pod różnymi   dowódcami.

Nalezy mieć na uwadze, że maiły one dużą swobode operacyjną  i tylko formalnie podlegały dowództwu polskiemu. Głownie natomiast działały "na własną rękę".

Natomiast  te formacje, które znalazły się po zawarciu rozejmu  na terenie Polski zostały umieszczone w ośrodkach  internowania, ale nie zostały wydane "bolszewikom", natomiast wracaly do Rosji na tereny kontrolowane przez "białych" , czyli np. siły Denikina , potem Wrangla.

vide:

http://ioh.pl/artykuly/pokaz/kozacy-rosjanie-i-ukraicy-po-stronie-polskiej-w-wojnie--r,1044/

 

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @stanislaw-orda
27 września 2018 23:01

Drogi Stanisławie nie ilość, a liczba żołnierzy. To taka różnica jak: zajumali tonę zboża, albo dziesięć metrów zboża (to te w workach/mundurach)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @stanislaw-orda
28 września 2018 12:10

Trzeba by to wydać może...tylko kiedy?

zaloguj się by móc komentować

Tytus @stanislaw-orda
2 października 2018 08:44

Rewelacyjne wspomnienia! Dziękuję.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować