cd. refleksji przed i powrześniowych 1939 r., czyli jeszcze coś niecoś o płk Ignacym Matuszewskim
Poprzednia notka to był tekst autorstwa płk Ignacego Matuszewskiego.
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/przegranie-wojny-czy-przegranie-polski
Natomiast obecna to tekst dotyczący oglądu postaci pułkownika przez kogoś, kto go znał, czyli są to fragmenty ze zbiorku opowiadań Wacława Alfreda Zbyszewskiego zatytułowanego „Gawędy o czasach i ludziach”, wydanego w roku 2000 przez oficynę Czytelnik. W. A. Zbyszewski to rodzony brat Karola.
Jak zwykle dodałem nieco przypisów [...] dla ułatwienia zainteresowanym odszukiwanie szczegółów w Wiki.
I tylko w przypadkach, gdzie nazwiska lub nazwy nie są zbyt powszechnie kojarzone.
"(...)
Ze wszystkich pierwszoplanowych pułkowników i piłsudczyków w ogóle, najlepiej znałem i najwyżej ceniłem płk Ignacego Matuszewskiego. Urodził się on w Warszawie w roku 1891, zmarł nagle na serce w Nowym Jorku 5 sierpnia 1946 roku, w wieku zaledwie 54 lat, a więc młodo na dzisiejsze czasy: pantoflową pocztą otrzymałem wieści na parę tygodni przed jego zgonem, że zachorował na serce, i napisałem do niego list, prosząc o dokładniejsze informacje.
W początku sierpnia otrzymałem odpowiedź, w której pisał, że istotnie był u kardiologa, ale ten powiedział, że wszystko jest w porządku, że to tylko drobnostka, związana z letnimi upałami w Nowym Jorku, które są rzeczywiście straszne, bo ulice wśród drapaczy zamieniają się w kaniony nabite żarem niczym Sahara. Nazajutrz Julek Sułkowski zadzwonił do mnie, że Matuszewski umarł. Głównym powodem jego śmierci był na pewno nadmiar papierosów: był to chainsmoker, jak mówią Amerykanie, nie wyjmował prawie nigdy papierosa z ust. Poza tym był erotomanem: z moich bliskich przyjaciół jeden tylko Staś Mackiewicz mógł swoim apetytem seksualnym z Matuszewskim rywalizować.
Matuszewski był małego wzrostu, bardzo brzydki, nosił stale okulary i póki nie mówił, nic z niego nie promieniowało. Jego ojciec, też Ignacy, był znanym krytykiem literackim, specjalistą od Słowackiego, ale jego dzieł nigdy nie czytałem. Po ojcu Matuszewski odziedziczył zamiłowania literackie i niewątpliwy talent pisarski, może zanadto młodopolski albo barokowy; między tymi dwoma stylami zachodzi pewna zbieżność. Matka Matuszewskiego była Żydówką, ale to w niczym nie wpływało na niego samego; był zawsze zdania jako realista, że cała młodzież polska jest oenerowska, i zawsze uważał, że trzeba się z nią dogadać.
Był dwa razy żonaty, raz ze Stanisławą Kuszelewską którą uwiódł, gdy był kapitanem czy majorem w korpusie Dowbora [gen. Józef Dowbor-Muśnicki] w zimie 1917/1918 roku, i poślubił wbrew woli jej rodziców, ziemian z Mińszczyzny, którzy uważali, że ten ślub jest dla ich córki strasznym mezaliansem. Z pierwszą żoną Matuszewski miał córkę, która bohatersko zginęła w czasie powstania warszawskiego. Oboje rodzice tę stratę głęboko odczuli. Matuszewski otrzymał anulację ślubu w Watykanie; jego żona wyszła ponownie za mąż za gen. Ludomiła Rayskiego, który z tej racji nawrócił się na katolicyzm; był on z jakichś dziwnych powodów synem rodziców mahometańskich, chociaż oboje byli czysto polskiego pochodzenia. Poznałem panią Kuszelewską-Matuszewską-Rayską dopiero po wojnie w Londynie: była to osoba pełna wdzięku, dobroci, smutna, ale uśmiechnięta, wzór matrony. Mówiła o swym byłym i już nieżyjącym mężu z dużym uczuciem, i to w obecności drugiego męża. Wydaje mi się, że gen. Rayski pasował do niej dużo lepiej jako mąż niż Matuszewski, ale miałem wrażenie, że kochała bardziej Matuszewskiego. Rayski był dowódcą naszego lotnictwa przed wojną, toczyła się przeciw niemu nagonka w wojsku polskim w Londynie, jestem pewny, że była niesłuszna. Pani Rayska umarła pierwsza [1966 r.], gen. Rayski przeżył ją o wiele lat [zm.1977 r.]. Dzieci nie mieli.
Druga żona Matuszewskiego - to Halina Konopacka, która na olimpiadzie w Amsterdamie w roku 1928 zdobyła złoty medal w rzucie dyskiem, co ją uczyniło sławną na całą Polskę, a nawet cały świat. Była to kobieta bardzo wysokiego wzrostu, omal dwa razy wyższa od Matuszewskiego, była zdecydowanie przystojna, świetnie zbudowana, zawsze w doskonałym humorze, zawsze świetnie ubrana, nazywała Matuszewskiego zawsze Hiramkiem ; ta para, choć nie grzeszyła wiernością, wyglądała zawsze bardzo z siebie zadowolona i bardzo szczęśliwa. Oboje mieli wielki dryg życiowy, oboje byli od świtu do późnej nocy wariacko czynni i zajęci. Po śmierci Matuszewskiego pani Halina wyszła w Ameryce coś trzy razy za mąż, ale już nazwisk tych dalszych mężów nie pamiętam; ostatnim był pono amerykański generał. Sam Matuszewski miał szalone powodzenie u kobiet i szereg tzw. konkiet, które świadczyły o jego ukrytych talentach. Wiem tylko o czterech jego liaisons, które trwały długo. [liaison, fr., - związek];
Jedną z nich był romans z Niną Morstinową, Żółtowską z domu, żoną znanego literata, Ludwika Hieronima Morstina, właściciela Pławowic w Kieleckim, dokąd Morstinowie zapraszali całą śmietankę literacką ówczesnej Warszawy, specjalnie skamandrytów. L.H. Morstin był poza tym oficerem legionowym w I Brygadzie i Piłsudski miał do niego pewnego febla. Po wojnie został naszym attache wojskowym w poselstwie w Rzymie przy Kwirynale [Pałac Kwiynalski na jednym z siedmiu wzgórz rzymskich - siedziba prezydenta republiki włoskiej, przedtem był siedzibą królów], potem w 1924 roku wyszedł z wojska, by zrobić miejsce dla Matuszewskiego, który wobec konfliktu Piłsudski - Sikorski nie chciał pozostać szefem „dwójki" w Sztabie Generalnym. Otóż Matuszewski zawsze dbał o to, by mieć dobre stosunki z mężami swoich kochanek: więc gdy jako minister skarbu wybijał jakieś pięciozłotówki, to uwiecznił na nich głowę Niny Morstinowej, która uchodziła za wielką piękność. Na mój gust była trochę za duża, za wielka, ale była zdecydowanie bardzo przystojna. Poza tym Matuszewski założył na spółkę Morstinem jakieś stawy rybne w Pławowicach, i ponoć te karpie i szczupaki bardzo się opłacały. [Pławowice; obecnie w powiecie Nowe Brzesko, woj. małopolskie].
Niewiele wiem o roli Matuszewskiego w korpusie Dowbora i w POW, z wyjątkiem faktu, o którym kilkakrotnie wspominałem, że w 1918 roku przebywał przez dłuższy czas na Ukrainie, by wybadać, jaka jest tam sytuacja i czy można liczyć w przyszłości na jakieś porozumienie z Ukraińcami. Matuszewski przebywał szereg miesięcy w Kijowie, wówczas okupowanym przez Niemcy Wilhelma II, nielegalnie, pod pseudonimem Ogiński: tego pseudonimu niekiedy używał, podpisując swoje artykuły w „Gazecie Polskiej" literkami j.o. - Janusz Ogiński. W tych sondażach w Kijowie i w ogóle na Ukrainie towarzyszył mu Bogusław Miedziński, którego pseudonim brzmiał wówczas „Świtek", i czasami Matuszewski mówiąc o nim tak go nazywał. Konkluzja Matuszewskiego co do Ukrainy była następująca: świadomość narodowa Ukraińców istnieje tylko w Małopolsce Wschodniej; podłożem jej jest greko-katolicyzm i ta świadomość jest antypolska, a nie antyrosyjska. Na Ukrainie rosyjskiej, ciągnął Matuszewski, świadomości narodowej nie ma, jest tylko plemienna albo regionalna. Nie wierzył, by się to mogło zmienić i w głębi duszy w żadne porozumienie, cóż dopiero w przyjaźń polsko-ukraińską, nie wierzył.
Wierzył natomiast w możliwość i pożytek stworzenia unii Polski, Węgier i Czech, tych ostatnich bez Benesza [Edward Benesz], którego zawsze uważał za z gruntu sowietofila. Mawiał nieraz, że jedyna forma tej unii - to może być wspólna dynastia; sądził, że królem powinien być książę Kentu i jego potomkowie po przejściu na katolicyzm, i nawet uważał, że ta unia powinna nosić staropolską nazwę Korony. Rzecz ciekawa: podobne plany czy marzenia żywił w czasie wojny w Londynie także Sikorski.
W czasie wojny 1920 r. Matuszewski był szefem „dwójki" Naczelnego Dowództwa, czyli zadaniem jego było zdobywanie informacji o siłach i planach nieprzyjaciela, podczas gdy kontrwywiadem zajmował się szef „dwójki" w Sztabie Generalnym, które to stanowisko piastował wówczas Miedziński [Bogusław].
Matuszewski opowiadał mi, że po skończonej wojnie 1920 roku, dekorując go Krzyżem Virtuti Militari, Marszałek Piłsudski powiedział:
„Dzięki panu, po raz pierwszy od 300 lat mieliśmy więcej informacji o nieprzyjacielu, niż nieprzyjaciel miał o nas". - „Jako uznanie, mnie to wystarcza - mawiał Matuszewski - nie potrzebuję żadnego innego".
Gdy Polska powstała i Piłsudski został Naczelnikiem Państwa i Naczelnym Wodzem, Matuszewski został szefem „dwójki" Naczelnego Dowództwa, czyli zajmował się wyłącznie organizowaniem wywiadu wojskowego w Rosji i w sztabach rosyjskich. Miedziński natomiast był szefem „dwójki" Sztabu Generalnego, i tutaj zajmował się głównie kontrwywiadem. Matuszewski brał udział w rokowaniach w Rydze, gdzie w delegacji pokojowej Polski, pod nominalnym przywództwem ludowca, Jana Dąbskiego, a faktycznym Stanisława Grabskiego, faktycznego szefa Klubu Ludowo-Narodowego w Sejmie, czyli endecji, reprezentował Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza: de facto po stronie polskiej. Traktat Ryski wynegocjowali Grabski z Matuszewskim.
Pytałem się kiedyś Matuszewskiego, jak mógł pogodzić swój chłodny, zimny realizm z romantyzmem Marszałka, na co odpowiedział:
„Każdy młody jest romantykiem i każdy kocha swoją młodość. Później przychodzą rozczarowaniai trzeba sobie zdać sprawę, że rzeczywistość nigdy nie odpowiada marzeniom i nadziejom". Kiedyś mi także powiedział: „Działalność wywiadu i kontrwywiadu, tak samo jak dyplomacji, jest konieczna, ale nie wystarcza; w ostatecznym rachunku sił państwa nie można oprzeć tylko na policji i tylko na wojsku. Trzeba mieć koncepcję i liczyć się z siłami".
Matuszewski zdawał sobie sprawę z wagi bogactwa dla obrony i z kosztów tej obrony. Parę razy mi mówił:
„Jako oficer sztabu generalnego powiem, że nasz budżet wojskowy powinniśmy nie podwoić, ale co najmniej potroić. Musimy mieć więcej zapasów amunicji, lepszy transport kolejowy i drogowy, motoryzację, elektryfikację, przemysł wojenny poza zagrożonym Śląskiem, nie mówiąc o czołgach i lotnictwie. Ale jako minister skarbu wiem, że już obecny nasz budżet wojskowy przerasta nasze możliwości ekonomiczne. Rosjanie mogą sobie pozwolić na to, że cała ich ludność głoduje, my - nie. Nalegałem na Marszałka, by zgodził się na zmniejszenie wydatków wojskowych, które de facto wzrosły szalenie na skutek deflacji i spadku cen, ale nie chciał za nic o tym słyszeć. Narzekał na mnie wobec Sławka i Prystora, mówiąc: On się ciągle kłóci, i wreszcie na tle budżetu wojskowego się ze mną rozstał".
Jako wojskowy Matuszewski był jak najdalszy od tromtadracji; był pesymistą, jakim każdy poważny wojskowy, polityk, dyplomata czy choćby dziennikarz powinien być zawsze. Jak już mówiłem, gdy chodziło o wojnę z Niemcami, stale powtarzał:
„Przewaga wojskowa Niemiec jest tak ogromna, że w ciągu trzech miesięcy musimy tę wojnę przegrać z kretesem. Prawda, być może później, Anglia i Ameryka Niemców pobiją. Ale zwycięstwo aliantów czy też nasze własne, jak w roku 1920, to nie to samo!"
Były to słowa prorocze. Gdym z nim rozmawiał po raz ostatni w Paryżu w styczniu 1940 roku (mieszkałem wówczas w Londynie i byłem szeregowcem w naszym wojsku w Szkocji), Matuszewski mi mówił:
„Wszyscy mnie uważali za czarnowidza, za pesymistę, gdym prorokował, że będziemy rozbici po trzech miesiącach, a tymczasem nasza wojna trwała trzy tygodnie, a właściwie była przegrana już po trzech dniach".
Agresja rosyjska nie zaskoczyła go - mówił : „Tylko ślepy mógł sądzić, że Rosja nie skorzysta z okazji, którą jej daje wojna polsko-niemiecka". Bardzo pesymistycznie zapatrywał się na bojowość Francu- zów; rozpytywał się, jak wygląda Anglia w obliczu wojny. Chciał wrócić do wojska i pono sam Sikorski miał na to ochotę, ale ludowcy i socjaliści nie chcieli o tym słyszeć. Pytałem się też wówczas Matuszewskiego, jak ocenia rolę naszych dowódców w tej nieszczęsnej kampanii wrześniowej. Nie ukrywał, że wszyscy zawiedli; może jedynie Kutrzeba [Tadeusz] spisał się lepiej od innych. Oczywiście nazwisko Andersa nie przychodziło nikomu do głowy: nie piastował on wówczas żadnego większego dowództwa.
Matuszewski twierdził, że miał cichy układ ze Sławkiem [Walery], że ten, zostawszy prezydentem, zrobi go, Matuszewskiego, premierem, i już obmyślał skład swego rządu; mówił mi, że na ministra spraw zagranicznych weźmie Lipskiego, a Becka wyśle zamiast Lipskiego do Berlina: „Niech tam pokaże, czy potrafi uspokoić Hitlera". Na ministra skarbu wybrał sobie Leona Barańskiego. Cała jego myśl była oparta na likwidacji lewicy sanacyjnej, której bardzo nie lubił, ze Stpiczyńskim [Wojciech] i prasą czerwoną na czele, i zbliżeniu do endecji i ONR-u, bo zdawał sobie doskonale sprawę, że ta młodzież stanowiła olbrzymią większość młodego pokolenia.
Czy Sławek dotrzymałby obietnicy, wątpię. Sławek był romantykiem, który w każdej sprawie zachowywał się tak, jakby siedział przy okrągłym stoliku, wywołując ducha Piłsudskiego, i pytając go, co ma zrobić. Otóż niepodobna przewidzieć, co by ten duch z okrągłego stolika odpowiedział Sławkowi. Może wskazałby na Becka, może na Koca, może na kogoś jeszcze innego.
Jedno jest pewne: po śmierci Marszałka Sławek wykazał, że nie tylko nie jest mężem stanu, ale nie posiada nawet danych na polityka: żadna, najłatwiejsza nawet rozgrywka, gdy miał wszystkie karty w ręku, mu się nie udała. Ani Mościcki, ani Rydz nie byli wielkimi graczami; Mościckiemu chodziło tylko o fotel, nie o politykę, Rydz nie był chciwy władzy, i bez wahania by się podporządkował Sosnkowskiemu [Kazimierz] czy każdemu innemu generalnemu inspektorowi: nie pchał się do władzy, to jego wypchnięto.
Ale załóżmy na chwilę, że Matuszewskiemu udała by się ta cała machinacja; czy zdołałby utrzymać się u władzy, czy zdołałby uniknąć katastrof, które nam groziły i które nas spotkały? Doprawdy nie wiem. Jestem pewny, że byłby prowadził politykę zagraniczną dużo ostrożniejszą niż Beck, że nigdy, ani na sekundę, nie zapomniałby o niebezpieczeństwie rosyjskim, że wszystko by zrobił, by uniknąć wojny, do której wiedział, że Polska jest nieprzygotowana. Że lepiej by pokierował polityką gospodarczą niż Mościcki z Kwiatkowskim [Eugeniusz], w to nie wątpię. Czy konieczne, jeżeli się chciało uniknąć rządów lewicy, porozumienie z poważną częścią, nie tylko liczbowo, ale także o dużym ciężarze gatunkowym obozu narodowego, było możliwe? Matuszewski był po opuszczeniu „Gazety Polskiej" prezesem Towarzystwa Kredytowego Miejskiego w Warszawie i na tym stanowisku zdobył sobie dużo uznania i zaufania w mieszczaństwie warszawskim, które wyczuło w nim człowieka bliskiego małym ludziom, ciułaczom, kupcom, przedsiębiorcom, rzemieślnikom. Miałem zawsze ogromne uznanie dla rozumu i zdolności Matuszewskiego. Ale nie miał on charyzmy. Czy dałby sobie radę z naszym romantycznym i przeceniającym stale swoje siły narodem?"
******
Wykaz moich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty
tagi: ignacy matuszewski
![]() |
stanislaw-orda |
22 października 2019 10:32 |
Komentarze:
![]() |
gabriel-maciejewski @stanislaw-orda |
22 października 2019 11:14 |
Romatyzm-srantyzm unu....facet ukrywa się w Kijowie pod pseudonimem Ogiński... weź przestań...ma sado-masochistyczny związek z drugą żoną, matkę żydówkę i robi ze swojego popędu tajemnicę Poliszynela...Co to jest? Napisałem o nim kiedyś tekst i czekałem na biografię Cenckiewicza, ale nie ma mowy, żebym sie nim więcej interesował. A przeciw sobie ma CIA, starego Geberta i Oskara Lange...
![]() |
donstefano @gabriel-maciejewski 22 października 2019 11:14 |
22 października 2019 11:45 |
Gabriel, biografii chyba się nie doczekasz. Natomiast S. Cenckiewicz przygotował wybór pism https://ipn.gov.pl/pl/publikacje/ksiazki/78472,Ignacy-Matuszewski-Nie-ma-wolnosci-bez-wielkosci-Pisma-wybrane-t-1-19121942.html "Oddajemy do rąk czytelników opowieść o pułkowniku Ignacym Matuszewskim (ur. 10 września 1891 r. – zm. 3 sierpnia 1946 r.) – niepospolitej i niezwykłej postaci polskiej polityki kilkudziesięciu zaledwie lat pierwszego półwiecza XX w. Niezwykłej, bo renesansowej, w dodatku niepodpartej pełną edukacją akademicką, ale ulepionej z gliny wielu kompetencji i zainteresowań, od poezji, prozy, muzyki, teatru i malarstwa, przez sport, ezoterykę, wojskowość i tajne służby, aż po ekonomię, historię, dyplomację, geopolitykę i politykę. To retrospektywna ze świadomie zaburzoną chronologią opowieść o wznoszeniu się tego niepospolitego człowieka na szczyt, począwszy od lat szczenięcych aż po kres śmierci nad Hudsonem. Bo każdy człowiek, a zwłaszcza polityk, powinien mieć swój szczyt; jakieś apogeum, zwieńczenie wysiłków, niekoniecznie zresztą zakończonych sukcesem. A szczytem Matuszewskiego była Ameryka – te pięć spędzonych w Nowym Jorku lat (1941–1946), kiedy stał się tam kimś na miarę Ignacego Paderewskiego w czasie I wojny światowej, i jak wielki pianista dał program i kierunek polityczny Polonii amerykańskiej i był jej faktycznym przywódcą. Jest jednak między obu postaciami jedna „drobna” różnica: Matuszewski w odróżnieniu od Paderewskiego nie znalazł w Ameryce poparcia wśród elit amerykańskich, które zamiast go wspierać, rzuciły przeciw niemu wielką państwową machinę, by go zniszczyć. Amerykańską scenę znalazł sobie sam, bo sceny dla swojej politycznej ekspresji w gruncie rzeczy nigdy nie dostał. Także w międzywojennej Polsce". ( Z wprowadzenia Sławomira Cenckiewicza)
![]() |
stanislaw-orda @stanislaw-orda |
22 października 2019 11:50 |
Nie zamieszczam tekstów, które Ciebie zainteresują, zamieszczam natomiast te, które mnie interesują. Jeśli powyższa konwencja jest nie do zaaprobowania przez "właściciela strony", to jestem gotów ponieść tego konsekwencje.
![]() |
gabriel-maciejewski @stanislaw-orda 22 października 2019 11:50 |
22 października 2019 11:51 |
Nie o to mi chodziło, ale o ocenę Matuszewskiego, nie bierzecie do cholery wszystkiego do siebie
![]() |
gabriel-maciejewski @donstefano 22 października 2019 11:45 |
22 października 2019 11:51 |
No tak
![]() |
pink-panther @stanislaw-orda |
22 października 2019 12:19 |
A co ten Wacław Alfred Zbyszewski (oraz docent wikipedia) tacy dyskretni w temacie matki ? Matka jest bardzo ważna:))) A na serio: matka płk. Ignacego Matuszewskiego wywodzila się z rodu kupca Lewiego Lessera(1791-1870) ,który był ożeniony Różą Loewenstein i miał z nią 12-ro bardzo zdolnych dzieci, z których najstarsza corka Helena (1812-1894) wyszła za mąż za Zygmunta Merzbacha z Poznania (1800-1852) znanego jako :tłumacz, księgarz , wydawca i niemieckojęzyczny poeta. Miał księgarnię na Miodowej ulicy i od cara Mikołaja I został w 1849 obdarowany brylantowym pierścieniem. Miał on z Heleną czworo dzieci, z których corka Karolina wyszła za mąż za pana Beina . Karolina Bein (1837-1896) miała Anielę Wirginię Bein, która wyszła za mąż za Ignacego Erazma Matuszewskiego II i miała z panem Beinem czworo dzieci, z tym Ignacego Matuszewskiego III.
Wracając do przodków Lesserów, to młodszy brat Heleny Aleksander Lesser artysta malarz oraz zbieracz "starożytności polskich" ma hasło w cyrylicy i namalował wiele "świętych polskich obrazów" jak np."Św. Jadwiga na polu bitwy" czy portret Mickiewicza.Zmarł w Krakowie w 1884.
Najsławniejszy był brat Heleny - Stanisław Lesser , który założył Dom Bankowy Stanisław Lesser i miał cukrownię w Elżbietowie Sokołów Podlaski, był starszym Giełdy Warszawskiej (1865-1873) i radcą handlowym Banku Polskiego. Ale też , cytuję:"... pelnił funkcję konsula peruwiańskiego, saksońskiego, sasko-weimarskiego, bawarskiego i otrzymał też szlachectwoi tytuł hrabiowski w księstwie Saksonii-Hildburghausen. Czyli u Wettynów. Dzięki temu nazywał się Freiherr Stanislaw (Szmul) von Lesser .Ożenił się z panną Emilią Hirschendorfer z Bernsteinów. Miał 8 synów i córkę, wszyscy baronowie a córka baronessa.
Był też kolejny zdolny syn kupca Lewiego - młodszy brat Heleny i Stanisława - Zygmunt, który nie dość, że został hrabią (tytuł potwierdzony w Hiszpanii i Saksonii Hildburghausen) to jeszcze był tajnym szambelanem papieskim!!!! Ten się żenił dwa razy i miał żony w sferach arystokratycznych: Jelaciców i Krasickich (hrabiów).
Jakby tu powiedzieć: marszałek Piłsudski ciekawych sobie ludzi dobierał. Cały "wywiad i kontrwywiad" mógł płk. Matuszewski "wykonać w rodzinie". Tylko ten Traktat Ryski robi się przez te koneksje bardziej ciekawy.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Lewi_Lesser
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zygmunt_Merzbach
https://www.geni.com/people/Aniela-Wirginia-Matuszewska/6000000075510625007
https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Lesser
https://www.geni.com/people/Stanis%C5%82aw-Szmul-von-Lesser/6000000009579268378
![]() |
marianna @gabriel-maciejewski 22 października 2019 11:51 |
22 października 2019 12:29 |
Specjalnie jadę dziś na to spotkanie związane z premierą książki aby zapytać S.C. kiedy zamierza napisać i wydać biografię Matuszewskiego. Obiecywał w 2011 r. , że wkrótce się za nią weźmie tylko skończy wówczas pisaną pracę mającą wstrząsnąć publiką /"Długie ramię Moskwy"/.
![]() |
krzysztof-laskowski @pink-panther 22 października 2019 12:19 |
22 października 2019 12:32 |
Tak wygląda wykalkulowane, świadome odrąbanie Kresów od Polski i pozostawianie mieszkających tam Polaków Moskalom i ich nadzorcom na pożarcie. Co oznacza, że władze II RP pośrednio odpowiadają za sowiecką akcję ludobójstwa antypolskiego w latach 1937-1938, za zbrodnię katyńską. Dlatego o pewnych sprawach wydawać książek nie wolno, bo inaczej publiczność zorientuje się, że państwo konstytucji czeciegomaja z kolejnymi mutacjami stanowi podróbkę Polski, wytwór operacji false flag.
![]() |
krzysztof-laskowski @pink-panther 22 października 2019 12:19 |
22 października 2019 12:43 |
Władca saski, władca von Kleve, władca londyński, który przesunął granice Rzeczypospolitej na zachód, byleby za sprawą schizmatycy wschodni nie wrócili do jedności z Kościołem rzymskim. Jeśli ruszyć biografię Ignacego Matuszewskiego, dojdzie się do wydarzeń lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych siedemnastego wieku.
![]() |
stanislaw-orda @gabriel-maciejewski 22 października 2019 11:51 |
22 października 2019 12:57 |
Ocena Matuszewskiego jest analogiczna jak ocena Gombrowicza. Jedni oceniają te postaci przez pryzmat dokonanych przez nie wyborów życiowych, tj. osobisto-zawodowych, a inni przez pryzmat poglądów, jakie głosili publicznie.
Ja rozdzielam obudwie kwestie, gdyż w przeciwnym wypadku nie dałoby się dyskutować o koncepcji nikogo, kto przeżył co najmniej 50 lat i " przez te lata zmieniał swój punkt widzenia. A zwłaszcza nie wrzucam do puli genealogii, jesli swoim życiem dowiedli, że nie sprzeniewierzyli sie ideom, które wyznawali.
I. Matuszewski był przez Sowietów uważany za głównego odpowiedzialnego za ich klęskę w 1920 r., i dlatego z tak zapiekłą zaciekłością tropili go także za oceanem, gdzie mieli poisntalowanych sporo wydajnych "czerwonych orkiestr".
![]() |
marianna @Stalagmit 22 października 2019 12:46 |
22 października 2019 13:02 |
No, patrzcie państwo, sześć lat zajęło mu napisanie biografii Matuszewskiego i wydanie w formie broszury. Wówczas odniosłam wrażenie, że dysponuje materiałami na jakąś poważną pracę i dlatego to trochę musi potrwać. Widać się przesłyszałam.
![]() |
krzysztof-laskowski @stanislaw-orda 22 października 2019 12:57 |
22 października 2019 13:52 |
Nie chodzi tylko o zemstę za bitwę warszawską i ujawnienie czerwonych orkiestr, ale o pełną pulę, o skasowanie rewolucji jako takiej na całym świecie.
|
onyx @stanislaw-orda |
22 października 2019 13:55 |
Cenckiewicz o działalności I. Matuszewskiego w USA, w drugim filmiku jest przemówienie pułkownika.
![]() |
Nieobyty @stanislaw-orda 22 października 2019 12:57 |
22 października 2019 16:48 |
Cenckiewicz – snując opowieść o Matuszewskim w USA nie dopowiada o paru rzeczach.
Problem jaki stwarzała w USA Matuszewski – do integracja środowisk polonijnych – czyli działania sprzeczne z kierunkiem elit WASP. To przecież ekipa Roosevelta tak wytyczyła nowe drogi by niszczyć spójności dzielnic narodowych zamieszkałych przez imigrantów.
Zatem Matuszewski i jego koledzy znajdując dobry grunt w USA i przygotowani do działań organizacyjynch stanowią zagrożenie dla celów długofalowych.
Wybrana metoda niszczenia – jednego przeciwnik drugim [agenturą komunistyczną] była najmniej kosztowana, ujawnione siatki i aktywiści byli po zmianie ekipy w Białym Domu odsyłani do PRL.
Jest jeszcze jeden aspekt sprawy – ekipa Sikorskiego w Angli ostro zwalczał ludzi choć trochę związanych z sanacją a niechcący się mizdrzyć do obecnej ekipy [Cat Mackiewicz opisuje że w Ambasadzie w Kujbyszewie gdy dany działacz po uwolnienia ostro ganił sanację w nagrodę ambasador wydawał mu ciepłe wełniane kalesony z sortów angielski]. Szereg ludzi w Anglii musiało zaliczyć obozy.
Byli tam tez oficerowie jak mjr Edmunt Galinat, który wprost zachwycił amerykanów tak jak samodzielna kompania grenadierów. Mjr Galiniat czy mjr Szymanowski robią potem karierę na służbie USA. Jest jeszcze paru oficerów z doświadczeniam z dwójki którzy pomagają w tworzeniu OSS.
Jest to więc kolejny kamyczek dlaczego polowano na byłego obrońcę złota – bo stary dwójkarz Matuszewski i jego znajomi z dwójki którzy wspierają nową agencję wywiadowczą byli dodatkowo niebezpieczni.
Cóż chciał grać wysoko mimo że sukces był bardzo nie pewny.
Co do podobno liczny romansów – cóż taki był wtedy emploi pewnych oficerów czy to rotmistrz Sosnowski czy gen. Michał Tokarzewski-Karaszewicz.
![]() |
stanislaw-orda @krzysztof-laskowski 22 października 2019 12:32 |
22 października 2019 17:25 |
To głównie Lloyd George oraz żydomasoneria zachodnia nie chciała obecnosci "polskości" (czytaj katolicyzmu) na wschodniej rubieży Europy.
![]() |
krzysztof-laskowski @stanislaw-orda 22 października 2019 17:25 |
22 października 2019 17:27 |
Okoliczność ta wystarcza, by pewnych spraw unikać.
![]() |
stanislaw-orda @Nieobyty 22 października 2019 16:48 |
22 października 2019 17:30 |
Moim zdaniem, Matuszewski był świadomy istnienia tych okoliczności i wzniesionego wokół niego muru. Walił weń głową, bo jaką miał alternatywę? Całą swoją dotychczasową karierę poświęcił sprawie niepodległości Polski. Zasadnicze sprawy załatwiono jednak ponad głowami Polaków, a "przeszkadzających" w tym dealu eliminowano.
![]() |
stanislaw-orda @krzysztof-laskowski 22 października 2019 17:27 |
22 października 2019 17:31 |
A skąd ta teza, że wystarcza?
![]() |
pink-panther @krzysztof-laskowski 22 października 2019 12:32 |
22 października 2019 18:07 |
Władze II RP jak najbardziej odpowiadają za ludobójstwo Polaków za kordonem w 1937 r. Lenin zaczął od unieważnienia rozbiorów i tego należało się trzymać. Kwestia legalizmu.
![]() |
krzysztof-laskowski @stanislaw-orda 22 października 2019 17:31 |
22 października 2019 18:09 |
Wyobraźmy sobie sytuację następującą: znany profesor historii publikuje książkę zawierającą dokumentalne dowody na to, że Zjednoczone Królestwo jest żydomasońskim rozbiorcą, a nie przyjacielem Rzeczypospolitej, że w sprawę zamieszani są również polscy politycy, w tym ci, którzy uchodzą nad Wisłą za bohaterów. W podobnych okolicznościach sprawa Bolka, okazuje się, to pan pikuś.
![]() |
krzysztof-laskowski @pink-panther 22 października 2019 18:07 |
22 października 2019 18:14 |
Pantero, jeśli na przykład z tej sprawy wyciągnie się wnioski polityczne, cała dominująca w Polsce narracja historyczna trafi do kanału. A podobnych spraw istnieje mnóstwo, na przykład zamordowanie bł. ks. Jerzego i zamach stanu 10 kwietnia.
![]() |
Nieobyty @stanislaw-orda 22 października 2019 17:30 |
22 października 2019 18:34 |
Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej. - Józef Piłsudzki.
Ja nie neguję pracy Matuszewskiego - bo to jego dziełem jest i Instytut Piłsudzkiego oraz Kongres Polonii.
Zwracam uwagę na coś innego - część emigracji pomna doświadczeń Wielkie Emigracji chciała się zorganizować ale jej wrogiem okazały się elity anglossaskie. Trzeba zauważyć że ktoś pozwalał na dezintegrację emigracji przez służby PRL.
To jest taka stała opieka City of London - już w XIX wieku mamy tą pracę by obniżyć rangę żywiołu polskiego w carskiej Rosji przed powstaniem listopadowym1831, potem mamy to wykorzystanie mas żołnierzy emigrantów oraz zwodzenie kręgów Hotelu Lamert i jego angażowanie w południu Rosji.
Takim nie opowiedzianym do końca elementem jest udział oficerów dwójki w wsparciu amerykanów w tworzeniu nowych służb. To co zaoferowano wtedy ze strony poskich oficerów jest do dziś częścią pamięcią służb.
Jak niewielka garstka polskich ekspertów potrafi wspomóc kraj który okarze życzliwości pokazuje los ekipy lotników w Pakistanie.
Matuszewski był więc na ziemii amerykanskiej ofiarą konfrontacji wewnętrznej służb oraz stałej wytycznej wygaszania rangi ośrodków emigracyjnych żywiołu polskiego. Łatwo się wyśmiewa fakt że emigranci budowali kościoły a nie banki - ale to wynikało min. z tego że kościół był ośrodkiem krystalizacji polskości.
![]() |
Szczodrocha33 @stanislaw-orda |
22 października 2019 18:37 |
"Wierzył natomiast w możliwość i pożytek stworzenia unii Polski, Węgier i Czech, tych ostatnich bez Benesza [Edward Benesz], którego zawsze uważał za z gruntu sowietofila. Mawiał nieraz, że jedyna forma tej unii - to może być wspólna dynastia; sądził, że królem powinien być książę Kentu i jego potomkowie po przejściu na katolicyzm, i nawet uważał, że ta unia powinna nosić staropolską nazwę Korony. Rzecz ciekawa: podobne plany czy marzenia żywił w czasie wojny w Londynie także Sikorski."
Jak widac, juz wtedy polska polityka zaczela sie zamieniac w piaskownice.
A potem, juz w czasie wojny i pod koniec jej, przenosili sie z Londynu do Waszyngtonu, zeby robic "wielka polityke".
![]() |
Szczodrocha33 @krzysztof-laskowski 22 października 2019 18:14 |
22 października 2019 18:42 |
"Pantero, jeśli na przykład z tej sprawy wyciągnie się wnioski polityczne, cała dominująca w Polsce narracja historyczna trafi do kanału."
Nie wyciagnie sie, zapewniam pana.
![]() |
krzysztof-laskowski @Szczodrocha33 22 października 2019 18:42 |
22 października 2019 18:45 |
Twierdzę, że jest dokładnie na odwrót, tylko że lasu nie widać spomiędzy drzew.
![]() |
syringa @pink-panther 22 października 2019 18:07 |
22 października 2019 20:15 |
Tuz po 90.roku sluchalam audycji w PR II -a potem tez filmow dokumentalnych -o Polakach (prostych ludziach) pozostawionych na pastwe bolszewii (byl tez niesamowilty film o cudzie w Oziersku gdzie Maryja tym ludziom rzuconym w suchy step -dala wode)
gdzie mowili ze poczatkowo nie mogli uwierzyc ze "Naczelnik" "nasz Pilsudski " moglby nas tak porzucic. Przezyli gehenne i nadal (ich potomkowie tam tkwia) a wlasnie przyczatalam ze Stowarzyszenie Kresy -majace w statucie "pomoc Polakom na Wschodzie, wydawalo spoleczne pieniadze na ...pomoc armii ukrainskiej walczacej z Rosjanami "bo tak marzna i nie maja butow(!)
![]() |
stanislaw-orda @syringa 22 października 2019 20:15 |
22 października 2019 20:16 |
Piłsudskiego interesowała jedynie Wileńszczyzna.
![]() |
MZ @syringa 22 października 2019 20:15 |
22 października 2019 20:25 |
80% mojej Rodziny przyjechało,( nie wróciło jak mówi propaganda), do Polski jak w 1956 upomniała się ekipa Gomułki.
![]() |
Paris @Stalagmit 22 października 2019 12:54 |
22 października 2019 21:04 |
No to sie "wysilil"...
... ten dety profesUr i "stypendysta" z oxford'u od Pelczynskiego !!!
![]() |
stanislaw-orda @Paris 22 października 2019 21:04 |
22 października 2019 21:21 |
Przeczytałaś?
![]() |
pink-panther @syringa 22 października 2019 20:15 |
22 października 2019 23:54 |
Proszę mnie nie dobijać, z tą "marznącą armią ukraińską". Wystarczy mi los naszych Rodaków porzuconych przez "Ojca Ojczyzny".
![]() |
pink-panther @krzysztof-laskowski 22 października 2019 12:32 |
22 października 2019 23:56 |
Oczywiście, że odpowiadają. I ten marny los II RP zawdzięczamy m.in traktatowi ryskiemu.
![]() |
marianna @pink-panther 22 października 2019 23:56 |
25 października 2019 08:04 |
Płk Matuszewski był od 21.XI.1920 r. ekspertem wojskowym podczas rozmów na temat pokojowego roztrzygnięcia wojny polsko-bolszewickiej. Trudno nazwać go negocjatorem Traktatu Ryskiego - nie figuruje jego nazwisko pośród podpisujących się pod tym traktatem. Wręcz przeciwnie, był zwolennikiem nie podpisywania umów pokojowych z państwem sowieckim /a przynajmniej opóźniania/ które jego zdaniem , kiedy tylko nadarzy się pierwsza okazja, rzuci się do gardła Rzeczypospolitej. /pisma kierowane do gen. Rozwadowskiego - szef sztabu gł./. Poza gen. Wranglem nie zalecał porozumień z siłami kontrrewolucyjnymi. Poza Wranglem nikt nie brał pod uwagę niepodległości RP. Na stronach 34 - 38 I tomu.
![]() |
marianna @gabriel-maciejewski 22 października 2019 11:14 |
25 października 2019 08:25 |
Pseudonim "Ogiński", "Topór" używał w Mińsku w 1918 r. podczas opanowania miasta, przed wkroczeniem oddziałów niemieckich, przez grupę powstańców którą dowodził.
Panowie "pułkownicy" z "dwójki" oczerniali go przed Piłsudskim przypisując mu swoje błędy z lat 1926-27/penetracja przez służby sowieckie w ramach operacji "Trust"/ . Ci sami byli później zaufanymi doradcami Sikorskiego. Niektórym z nich w późniejszych latach udowodniono powiązania z agenturą sowiecką.
Szkalowanie go trwało do końca jego życia. Pomocni w tym byli komuniści w Stanach. Tak miał przeciw sobie część polityków w Londynie, CIA, Rooswelta i komuchów w USA a mimo to potrafił zorganizować zaczątki organizacji polonijnych.