-

stanislaw-orda : [email protected].

A ten kraj znasz-li?

Kilka lat temu (w początkach września 2017 r.) w stolicy Łotwy Rydze, w ramach przeglądu na ArtDoc.Fest (w ramach przeglądu odbywały się pokazy dokumentalnego kina rosyjskojęzycznego) miała miejsce prezentacja dokumentu filmowego, zrealizowanego przez Witalija Manskiego. Reżyser przedstawił w nim obrazki z codziennego życia mieszkańców stolicy Korei Północnej, tj. Phenianu (kor. P'yǒng yang), jako że otrzymał zgodę na poruszanie się w ściśle określonym czasie i miejscach.
https://en.wikipedia.org/wiki/Vitaly_Mansky
https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%9C%D0%B0%D0%BD%D1%81%D0%BA%D0%B8%D0%B9,_%D0%92%D0%B8%D1%82%D0%B0%D0%BB%D0%B8%D0%B9_%D0%92%D1%81%D0%B5%D0%B2%D0%BE%D0%BB%D0%BE%D0%B4%D0%BE%D0%B2%D0%B8%D1%87

https://artdoc.media/ru/about/.

Film otrzymał 25 nagród na różnych międzynarodowych festiwalach oraz miał pokazy w Rydze (w dniach 6 i 7 września 2017 r.) na wspomnianym festiwalu. Oryginalne brzmienie tytułu tego dokumentu filmowego to „W promieniach słońca” (В лучах солнца), który przekładany bywa również na wersję: „Pod opieką wiecznego słońca”. Moim zdaniem równie dobra (albo lepsza) byłaby wersja „W pełnym słońcu”, choć przesłanie zawarte w tytule filmu i tak nie może być zrozumiałe bez obejrzenia obrazu filmowego.
https://www.nytimes.com/2016/07/03/movies/under-the-sun-documentary-north-korea.html

Problem w tym, że reżyser do zatwierdzonej przez stronę północnokoreańską wersji materiału filmowego o długości 60 minut, dołączył na pokazach dodatkowy materiał o długości 26 minut, sfilmowany poza wiedzą koreańskich cenzorów. I właśnie o problemach w realizacji ww. dokumentu filmowego oraz sensie rozmaitych sfilmowanych scen opowiedział jego twórca w wywiadach udzielonych, między innymi, dla internetowego wydawnictwa Meduza.
[Meduza to rosyjskojęzyczne wydawnictwo online zarejestrowane na Łotwie, które rozpoczęło działalność 20 października 2014 r. Zostało założone przez Galinę Timczenko, byłą naczelną redaktor wydawnictwa internetowego Lenta.ru.]
https://meduza.io/

Tekst niniejszy został napisany, przede wszystkim w oparciu o wspomniane relacje W. Manskiego, które były zamieszczone na zalinkowanym portalu. Ilustracje w notce pochodzą również ze zbiorów W. Manskiego, które opublikował portal Meduza.
https://meduza.io/slides/chto-nuzhno-znat-o-severnoy-koree-chtoby-ponyat-film-v-luchah-solntsa
https://meduza.io/shapito/2017/08/24/eda-pricheski-i-tsvety-pervyy-kanal-vypustil-seriyu-reportazhey-iz-severnoy-korei

I jeszcze informacja dla cierpiących na alergiczną rusofobię.
Witalij Manski jest Rosjaninem urodzonym we Lwowie (02.12.1963), następnie był mieszkańcem Moskwy, a od stycznia 2015 r. mieszka z rodziną w Rydze, stolicy Łotwy. Zaliczany jest do tzw. twórców niepokornych, który w swoich filmowych produkcjach porusza niepoprawne politycznie tematy. Np. ostatni jego film, który wywołał oburzenie wewpływowych ośrodkach Federacji Rosyjskiej, dotyczył kulis pierwszych wyborów prezydenckich, w których wygrał W. Putin (polski tytuł: „Świadkowie Putina”). Przenosiny reżysera do Rygi związane były  prawdopodobnie z ewentualnymi problemami natury prawnej i finansowej, jako konsekwencja zaprezentowania na pokazach wersji filmu „W pełnym słońcu”, niezgodnej z zawartą umową.

Oto kilka obrazków z kraju, którego nikt nie zna w Europie ani też poza nią
Zaczynam od znaczenia tytułu filmu odnosząc się do jego, mniej lub bardziej, dosłownego przekładu. Reżyser wyjątkowo trafnie dobrał tytuł, zaś stosowny fragment filmu stanowi wyjaśnienie sensu zawartego w tytule. Otóż film składa się z szeregu scen rodzajowych mających ukazać codzienne życie typowej rodziny żyjącej w stolicy Korei Północnej. O tym w jakim stopniu jest ono typowe, będzie nieco dalej, ale najpierw wyjaśnienie, na czym polega problem z tytułem filmu.

https://meduza.io/impro/3ReWterNaMQ-560y9zOumnWRomXSWAsOXoFgHv3BjwI/fill/650/0/ce/1/aHR0cHM6Ly9tZWR1/emEuaW8vaW1hZ2Uv/YXR0YWNobWVudHMv/aW1hZ2VzLzAwMi80/NjQvNDY3L29yaWdp/bmFsL0N5SkpCSy13/NHMtT2xOZDJfYUdZ/eWcuanBn.jpg

Na zamieszczonej ilustracji pokazano jeden z mozaikowych paneli , od których gęsto w stolicy kraju, i które przedstawiają byłych przywódców Korei Północnej, czyli Kim Il-sunga (Kim Ir-sena) oraz jego syna i następcę na pozycji przywódcy państwa i narodu, czyli Kim Jong-ila (Kim Dżong-ira). W tym konkretnym przypadku przywódcy ci zostali przedstawieni w otoczeniu dzieci w wieku szkolnym, czyli jako opiekunowie tych dzieci. Inne panele przedstawiają tych przywódców w otoczeniu adekwatnym do tła, w którym umiejscowiony został dany panel (np. szkoła, zakład pracy, stadion sportowy, koszary, etc., etc.) . Wizerunki znajdujące się na podobnych panelach muszą być publicznie prezentowane w pełnym słońcu, czyli tylko wówczas, gdy nie pada na nie cień. Ale również nie może padać na nie deszcz , jak również nie wolno, by zapaskudzało je ptactwo. Dlatego panele posiadają dach mający osłaniać wizerunki przed deszczem i ptactwem. Jednak skoro jest zadaszenie, to w pewnych porach dnia musi ono rzucać cień. W takich godzinach nie wolno gromadzić się przed panelami ani też nie wolno ich fotografować lub filmować. Funkcjonariusze stosownych służb pełnią stałe dyżury przed panelami, aby pilnować właściwego zachowania się adekwatnego z porami „nasłonecznienia. Kult przywódców z klanu Kimów (dżucze) jest obowiązkową religią w Korei Północnej. W tym kraju najwyższe funkcje w strukturach władzy zarezerwowane są dla osób wywodzących się ze 100-120 klanów rodzinnych, które w trakcie II wojny światowej utworzyły oddziały koreańskie na terenie Mandżurii i walczyły z Japończykami u boku Armii Czerwonej. I właśnie klan Kimów jest spośród nich najważniejszy gdyż, jako pierwszy, został „namaszczony” przez Stalina do objęcia władzy. Każdy, kto pojawia się przy pomnikach lub panelach po to aby oddać hołd, musi ze sobą przynieść kwiaty, które zakupuje na miejskich straganach, rzecz jasna, „państwowych”.
Należy koniecznie dodać , iż są to kwiaty sztuczne, służące do wielokrotnego użytku. Gdy pod pomnikami czy panelami nagromadzi ich się zbyt wiele, wówczas specjalne ekipy zbierają je i rozwożą na powrót do sieci straganów. Ów „samograj” traktowany jest z całą powagą przez obywateli składających kwiaty, a z powagą jeszcze większą przez służby pilnujące porządku wokół pomników i paneli. Funkcjonariusze przeszukują bowiem przynoszone kwiaty na okoliczność ukrycia w nich ładunków wybuchowych, mogących przecież wysadzić lub uszkodzić postaci na pomniku czy panelu. Jest to tylko jeden z przejawów instytucjonalnej paranoi „zagrożenia”, na dodatek kultywowany w realiach, gdy przecież któreś już pokolenie tychże obywateli uznaje bezdyskusyjną „boskość” wodzów i ani im się przyśni (obywatelom, ma się rozumieć), by wysadzać największe z istniejących „świętości”.

Jeszcze jeden epizod filmu ma odniesienia do kwiatów, tym razem naturalnych. Ukazuje specjalne święto, które celebruje się w rodzinnym gronie i wykonuje pamiątkowa fotografię z kwiatami w tle. Święto jest związane z rocznicą urodzin młodszego z Kimów. Ale w tym ceremoniale nie chodzi o wykonanie pamiątkowej rodzinnej fotki na tle jakichkolwiek przypadkowych kwiatów, lecz fotografia może być wykonana wyłącznie na tle dwóch specjalnie wyhodowanych odmian, które, rzecz jasna, posiadają adekwatne do okazji nazwy, a mianowicie: kimilsunia i kimczongilia. Pierwsza z nich symbolizuje starszego Kima, druga zaś średniego.
https://koryogroup.com/travel-guide/kimjongilia-flower-north-korea-travel-guide

Ceremoniał związany z wykonywaniem pamiątkowej fotografii posiada jeszcze inny podtekst.
https://meduza.io/impro/sJzSZZbZLpBqICWabm1NIXJsbyIhJjHbbjhLkcRAxHo/fill/650/0/ce/1/aHR0cHM6Ly9tZWR1/emEuaW8vaW1hZ2Uv/YXR0YWNobWVudHMv/aW1hZ2VzLzAwMi80/NjQvNDY0L29yaWdp/bmFsL2wtM3F5YjhZ/Vzh5OVJnU0ZtS2py/TlEuanBn.jpg

Na zdjęciu widzimy młodego mężczyznę w wojskowym uniformie (uniform jest zimowy, gdyż święto to przypada w lutym), młodą kobietę oraz dziecko w wieku przedszkolnym. Cóż to zatem za sensacja i niby co takiego niezwykłego miałoby się za nią kryć? Reżyser wyjaśnił tę kwestię tak, jak się o jej kulisach dowiedział, zaś od kogo dowiedział się o tem potem. Otóż w państwie Kimów każdy mężczyzna jest zobowiązany do odbycia 10-letniej służby wojskowej, z czego przez część tego czasu w jednostkach pracy (specjalny rodzaj wojskowych brygad roboczych). Przez cały okres służby wojskowej jest zakwaterowany w koszarach. Jego żona najczęściej pracuje gdzieś na prowincji i mieszka w przyfabrycznych czy może przykołchozowych barakach. Dziecko w wieku przedszkolnym mieszka razem z matką, ale w chwili pójścia do pierwszej klasy szkolnej zostaje zabrane do przyszkolnego internatu. Dlatego uczestnictwo w „Święcie kwiatów”, to rzadka w roku okazja, kiedy rodzina może ze sobą przebywać. Oczywiście pozwolenie na takie wspólne spotkanie dotyczy ceremonii wykonania rodzinnej pamiątkowej fotografii , nie zaś przebywania z rodziną w dowolnym celu i odosobnionym , niepublicznym miejscu. Z kolei rocznica urodzin najstarszego Kima (Kim Il-sunga), przypadająca w kwietniu, jest w Korei Północnej największym świętem państwowym z e stosowną do okazji oficjalną nazwą w brzmieniu Dzień Słońca (Słońce bowiem to oficjalny tytuł najstarszego z Kimów).To także współgra z motto stanowiącym tytuł filmu.
https://ria.ru/20090430/169158359.html
Obchody święta organizowane są na placu nazwanym imieniem, a jakże, Kim Il-sunga, u podnóża Ludowego Pałacu Studiów, wybudowanego z okazji 70-lecia patrona tego placu.
https://en.wikipedia.org/wiki/Grand_People%27s_Study_House
http://www.gpsh.edu.kp:8080/

Póki co, najmłodszy z Kimów nadal żyje, ale gdy tylko mu się zemrze, z cała pewnością dołączy do dziadka i ojca, a wtedy powstanie północnokoreańska wersja „trójcy świętej”. Na dzisiaj plac zdobią portrety starszego Kima, Lenina oraz Marksa, co chyba oznacza, że Fredzio Engels musiał ustąpić miejsca najstarszemu Kimowi. Ciekawe tylko, który z eksponowanych na placu „bożków” komunizmu będzie musiał ustąpić miejsca najmłodszemu z Kimów?

Podczas kręcenia filmu przez ekipę W. Manskiego w obchodach święta uczestniczyli praktycznie wszyscy mieszkańcy stolicy Phenianu, przy czym w tej masie była tylko jedna rodzina, czyli ta, którą strona północnokoreańska „wytypowała” do filmowania. Pozostali uczestnicy święta przybyli w swoich grupach zawodowych i organizacyjnych lub pojedynczo.

W propagandowych materiałach o Korei Północnej rodzina jest pokazywana niczym aktorzy występujący w reklamach. Po prostu na użytek zachodniego odbiorcy został propagandowo spreparowany, ale strawny dla niego obraz rodziny, gdyż państwie Kimów „normalne” rodziny w rozumieniu europejskim lub amerykańskim nie funkcjonują. Reżyser podkreślił, iż podczas całego pobytu ekipy filmowej w stolicy Korei Północnej nie napotkali na ulicach tego miasta ani razu członków rodziny, np. wspólnie tam spacerujących lub razem gdzieś przebywających.

Dla oczu cudzoziemców przygotowane są budynki mieszkalne z przestronnymi holami na parterze i lokalami o dużym metrażu, ale te budynki nie są ogrzewane. W miesiącach zimowych panuje tam przeszywające zimno, co budzi podejrzenie, że są to tylko „ekspozycje” na pokaz,  przeznaczone dla cudzoziemskich ciekawskich. Natomiast w szkołach, w zimowy czas, izby klasowe uszczelnia się grubymi kocami, a uczniowie podczas zajęć przebywają okutani w grube ubrania. Ale kiedy nagrywano ujęcia do filmu, wówczas uczniom w jednej z klas polecono pozdejmować wierzchnie okrycia, aby ładnie prezentowali się przed kamerą.

https://meduza.io/impro/2pYpru-gZtUYwV9E3XqNYiKx7wNXXAV6zZ4tv1Gqhuo/fill/650/0/ce/1/aHR0cHM6Ly9tZWR1/emEuaW8vaW1hZ2Uv/YXR0YWNobWVudHMv/aW1hZ2VzLzAwMi80/NjQvNDk0L29yaWdp/bmFsL09aTHZYY3VM/aHZtWFFRbHEyR3pO/RWcuanBn.jpg

Na kolejnej fotce pokazano menu śniadania „typowej” pheniańskiej rodziny, które było zainscenizowane dla potrzeb ekipy filmowej w jednym z owych pokazowych lokali mieszkalnych.
https://meduza.io/impro/XfMy3heQ9Qxk_dqeE-heP3BpLo9eqGlSdhgYYoxUCRc/fill/650/0/ce/1/aHR0cHM6Ly9tZWR1/emEuaW8vaW1hZ2Uv/YXR0YWNobWVudHMv/aW1hZ2VzLzAwMi80/NjQvNDkxL29yaWdp/bmFsL0paeGF4SWJf/YUJPRTJhTlVIUHVJ/R2cuanBn.jpg

Podczas realizacji tego ujęcia W. Manski, jako człowiek wścibski i ciekawy, zajrzał do lodówki, która była na „wyposażeniu” mieszkania, a także do szafek w kuchni. Nie było w nich żadnych produktów. Uczestnicząca w śniadaniu rodzina przymuszała się, żeby spróbować cokolwiek zjeść, zaś po zakończeniu nagrywania jedzenie zostało spakowane i wywiezione. Ekipie filmowej nie było dane, poza zainscenizowanymi sytuacjami, ujrzeć kiedy, gdzie i co ludzie w Phenianie jedzą, gdy nie ma obok nich cudzoziemskich obserwatorów.

Członkowie ekipy filmowej stołowali się w hotelu, gdzie za przyzwoity obiad płacili w granicach 8 - 10 euro. Ponadto mieli jeszcze do dyspozycji sklep w ambasadzie rosyjskiej. Tego rodzaju sklepy przedstawiane są w propagandowych wizerunkach Korei północnej jako obrazy jakości życia w socjalistycznym raju Kimów. Tyle tylko, że żaden północny Koreańczyk nie ma tam wstępu.

Ulica Phenianu w godzinach szczytu

https://meduza.io/impro/1IUOogxdKGuxhqk-Is6QpVws40mCI_wgd0HT48vGi3Q/fill/980/0/ce/1/aHR0cHM6Ly9tZWR1/emEuaW8vaW1hZ2Uv/YXR0YWNobWVudHMv/aW1hZ2VzLzAwMC8w/MzkvNTEzL29yaWdp/bmFsL3M5MXNWbURr/eEhEOEYycW9EUDNW/MncuanBn.jpg

Do stacji metro w Phenianie cudzoziemcy są wpuszczani (jak i wszędzie indziej) jedynie w towarzystwie opiekuna przydzielonego przez władze. Cudzoziemiec może przejechać tylko trzy odcinki stacyjne na ściśle określonej trasie. W. Manski opowiedział o następującej sytuacji, gdy ekipa kręciła ujęcia w wagonie metro z przydzieloną do filmu wzorcową rodziną północnokoreańską. Ze względu na oszczędności (tłumaczone międzynarodowymi sankcjami), oświetlenie w wagonach nie jest włączane, zrobiono tak jedynie dla potrzeb filmowania, ale okazało się, że miało ono niewystarczającą moc. Z tego powodu nie udała się część sfilmowanych ujęć i należało je powtórzyć. W tym czasie metro zdążyło już przebyć wyznaczony odcinek trasy. Opiekun przydzielony do ekipy nie zgadzał się na dalszą jazdę i polecił wysiąść z pociągu na peron stacji. Po półgodzinnej dyskusji, podczas której ruch metro był wstrzymany, zaś pasażerowie czekali w wagonach na swoich miejscach, koreański funkcjonariusz wyraził zgodę na dokrętkę, ale pod warunkiem przejazdu w odwrotnym kierunku po tej samej trasie. Filmowcy zaprotestowali, że przecież tam znajdowali się pasażerowie, więc dokrętka wyjdzie sztuczna bez tych ludzi w tle, etc. Opiekun powiedział, że to żaden problem, wydał krótką dyspozycję pasażerom z wagonu, którzy bez słowa protestu czy komentarza zajęli miejsca w wagonie składu pociągu, który miał odjechać w przeciwnym kierunku. Nie trzeba dodawać, że pasażerowie zajęli miejsca identyczne jak poprzednio.
W ten sposób dokrętka została zrealizowana. Reżyser w wywiadzie okazał zdziwienie postawą pasażerów, nie wysunął jednak domniemania, że owi pasażerowie mogli nie być zwyczajnymi pasażerami, ale aktorami ich udającymi na okoliczność realizacji zdjęć .
Podczas pierwszego wyjazdu do Phenianu reżyserowi pokazano dom handlowy Nr 1, który znajdował się przy głównej ulicy. Po ruchomych schodach został zawieziony na ostatnie piętro , gdzie były wyeksponowane rozmaite artykuły posiadające metki z ceną. Po przeliczeniu na dolary, rower kosztował 20-30 USD i w swojej naiwności, cieszył się za północnych Koreańczyków, że  tanio. W domu handlowym były przestronne sale, nie było widać żadnych kolejek, kupujący spokojnie się przemieszczali, wszystko wyglądało mniej więcej podobnie jak w centrach handlowych stolic europejskich. Jednak w trakcie drugiego pobytu w Phenianie, a zwłaszcza trzeciego, zrozumienie przez W. Manskiego przypadku domu handlowego Nr 1 uległo znacznemu pogłębieniu. Za trzecim pobytem w niezbyt legalny sposób zaopatrzył się w nieco północnokoreańskiej waluty, której posiadanie przez cudzoziemców jest zabronione. Postanowił kupić dwa zeszyty w charakterze upominków. Ale nie zdołał zrealizować swego zamiaru. Były zeszyty, był kupiec, były pieniądze, ale kupić nie mógł. Odmówiono mu. Po dokładniejszym przyjrzeniu się jak przebiega handel w tym "handlowym" obiekcie, zorientował się, że nikt niczego tam nie kupuje. Artykuły w salach stanowią rodzaj ekspozycji do oglądania, niczym w galerii czy w muzeum. Stało się jasne, że ulicę i dom handlowy przygotowano do oprowadzania grup cudzoziemców i to dla nich została zorganizowana taka ekspozycja. Na parterze witryny zasłane były różnokolorowymi balonikami, które oglądane z przejeżdającego samochodu, migoczą jak barwne światełka, nie wiadomo co sobą reprezentujące. I najważniejsze, od głównej ulicy nie było żadnych wejść do tego domu handlowego. Natomiast mieszkańcy Phenianu zaopatrywali się w nim od zaplecza. Tam ustawiali się w kolejce, ale reżyserowi nie udało się wyjaśnić, co i jak oni kupowali.

Kolejna ilustracja pokazuje witrynę zakładu fryzjerskiego, gdzie wyobrażone są dozwolone rodzaje fryzur. Klient wybiera dla siebie konkretny numer katalogowy fryzury. Nie jest jasne, czy w ramach dozwolonych fryzur istnieje jakaś ich hierarchia, ale to nie jest wykluczone. Rzecz jasna podobnie jest z wyborem fryzury dla kobiet.

https://meduza.io/impro/pdFU95EfAsUgoFGTNkVgxcb_SleElG3IYgeuRaXtN2Q/fill/980/0/ce/1/aHR0cHM6Ly9tZWR1/emEuaW8vaW1hZ2Uv/YXR0YWNobWVudHMv/aW1hZ2VzLzAwMC8w/MzkvNTA4L29yaWdp/bmFsL1Z4aE9oSFJC/QW1ob1o5dmJBWjFK/SkEuanBn.jpg

W. Manski sfotografował wejście do byłej tajnej rezydencji starszego i średniego Kimów. Gdy zmarli, najmłodszy z Kimów postanowił ich tam pochować i utworzyć z niej (tj. pałacu) mauzoleum.

https://meduza.io/impro/dZ6d59xs7rOlzUCZrFJI6TixEHPZWlgewOQxMBEa_gQ/fill/980/0/ce/1/aHR0cHM6Ly9tZWR1/emEuaW8vaW1hZ2Uv/YXR0YWNobWVudHMv/aW1hZ2VzLzAwMC8w/MzkvNTE0L29yaWdp/bmFsLzlWeWQ5dzZX/RWR3MnNqNXdBVklX/TkEuanBn.jpg

Potężne przesuwane wrota symbolizują stopień izolacji poprzedników obecnego przywódcy od świata zewnętrznego. Wrota są takiej grubości, że nie dałoby się ich sforsować czołgiem. Za kadencji najmłodszego z Kimów budynek mauzoleum i tereny go otaczające są udostępnione dla „pątników”.

Ostatni z filmowych epizodów, o którym piszę w tej notce, dotyczy ceremonii przyjmowania w szeregi pionierów w 2014 roku, а adeptami były dzieci w wieku od 8 do 10 lat. Uwidoczniona scenka „na oko” niczym specjalnym się nie wyróżnia. I znowu ważny jest kontekst, niewidoczny bez wyjaśnienia udzielonego przez kogoś z wewnątrz. Opiekun ekipy filmowej poinformował, że dzieci te wziął na wychowanie „Drogi Przywódca” dlatego, że ich rodzice polegli na wojnie z USA.

Po zawarciu rozejmu w 1953 r. w wojnie między Koreami Północną i Południową, w okolicy 38-go równoleżnika zdarzyły się incydenty, w którym ginęli ludzie chcący przedostać się na teren Korei Południowej. Skoro żadnej wojny reżimy młodszych  Kimów nie prowadziły z USA, to niewykluczone że te sieroty, czyli północnokoreańscy janczarzy, są dziećmi takich desperatów, którym ucieczka się nie udała. Może to także dzieci osierocone wskutek przypadków losowych, klęsk żywiołowych, wypadków w pracy, etc. Niczego więcej w tej kwestii opiekun nie miał zamiaru wyjaśnić.

Film dokumentalny „W pełnym słońcu” ukazuje życie 8-letniej dziewczynki o imieniu Zin-mi, która przygotowuje się do wstąpienia do Związku Dzieci Korei (pionierzy), prowadzonego przez Partię Komunistyczną . Zin-mi i jej rodzice zostali przedstawieni jako typowa rodzina północnokoreańska, gdzie ojciec jest inżynierem w fabryce odzieży, a matka pracuje w fabryce mleka sojowego. Rodzina spożywa wspólnie obfite posiłki rodzinne, podróżuje siecią metro po nieskazitelnych stacjach w Phenianie i oddaje śpiewem hołd statui założyciela Korei Północnej Kim Il-sunga. Fabuła filmu została w całości zainscenizowana.Władze Korei Północnej zadecydowały o obsadzie filmu, zatwierdziły scenariusz i nadzorowały każdy szczegół procesu produkcji oraz działań ekipy realizatorskiej. Faktycznie bowiem ojciec Zin-mi jest dziennikarzem, a jej matka pracownikiem kawiarni dla „nomenklatury” partyjnej.

W 2012 roku na festiwalu filmowym we Władywostoku W. Manski spotkał się z delegacją Korei Północnej i przez następne dwa lata negocjował kwestie formy i zakresu realizacji filmowej. Zgodnie z zawartą umową, strona północnokoreańska, oprócz dostarczenia scenariusza, aktorów i przewodników-nadzorców, miała prawo obejrzenia codziennych nagrań i podejmowania decyzji odnośnie tego, co z nagranego materiału może znaleźć się do publicznej prezentacji. Reżyser nie miał prawa rozmawiać z aktorami ani filmować niczego poza wcześniej uzgodnionymi scenami. W. Manski starał się omijać tak absurdalne rygory. „Widziałem, jak moje wyobrażenia rozwiewają się na wietrze. Ale wciąż nie traciłem nadziei, że mogę zrobić film, taki jaki chciałem. Zebrałem duże doświadczenie w pracy w ciasnych przestrzeniach, niezależnie od tego, czy filmowałem koszary, więzienie czy komnaty na Kremlu. Dotychczas zawsze udało mi się pokazać prawdziwe oblicze filmowanych zjawisk”.

Skrajne ograniczenia wymagały ekstremalnych środków, więc reżyser stosował tricki rodem z filmowego dziennikarstwa śledczego, pozostawiając kamery włączone przez cały czas, dokumentując w ten sposób każdą ingerencję, wszelkie poprawki lub ponownie nagrywanie ujęć. W tym celu stosował podwójny zapis na kartach pamięci. Jedną kartę z zapisem przeznaczoną do obróbki cenzorskiej oddawał nadzorcom koreańskim, a drugą z nieocenzurowanym zapisem udało mu się ukryć i wywieźć.

Co noc blokował drzwi pokoju hotelowego, aby zapobiec kradzieży materiału podczas snu. Dodał, że z drugim członkiem ekipy prowadził specjalnym kodem rozmowy na temat planów realizacyjnych, z obawy przed podsłuchem. W ramach zwiększenia swobody działania W. Manski uzyskał zgodę na powiększenie ekipy o asystenta obsługi sprzętu dźwiękowego, a faktycznie rosyjską ekspertkę od języka koreańskiego. Znając język pomagała W. Manskiemu w zorientowaniu się, co zamierza strona koreańska.

W uzupełnieniu przedstawiam zapis wywiadu, jakiego reżyser W. Manski udzielił 29 marca 2017 r., z okazji pokazu filmu na festiwalu w Nyon (Szwajcaria) szwajcarskiemu portalowi swissinfo.ch, a który portal zatytułował: „W północnej Korei wyrywają duszę dziecku” (В Северной Корее из ребенка вынимают душу),

https://www.swissinfo.ch/rus/%D0%BA%D0%B8%D0%BD%D0%BE%D1%84%D0%B5%D1%81%D1%82%D0%B8%D0%B2%D0%B0%D0%BB%D1%8C-%D0%B2-%D0%BD%D0%B8%D0%BE%D0%BD%D0%B5-_%D0%B2%D0%B8%D1%82%D0%B0%D0%BB%D0%B8%D0%B9-%D0%BC%D0%B0%D0%BD%D1%81%D0%BA%D0%B8%D0%B9-%D0%B2-%D1%81%D0%B5%D0%B2%D0%B5%D1%80%D0%BD%D0%BE%D0%B9-%D0%BA%D0%BE%D1%80%D0%B5%D0%B5-%D0%B8%D0%B7-%D1%80%D0%B5%D0%B1%D0%B5%D0%BD%D0%BA%D0%B0-%D0%B2%D1%8B%D0%BD%D0%B8%D0%BC%D0%B0%D1%8E%D1%82-%D0%B4%D1%83%D1%88%D1%83/42121884

Jestem zdania, że zamiast omawiania, co reżyser powiedział w wywiadzie, lepiej było przytoczyć jego wypowiedzi in extenso, poza opuszczeniem jednego zdania. Miejsce to jest zaznaczone jako (…).

Portal swissinfo.ch reprezentował Azamat Rachimow, ja zaś dokonałem przekładu tego wywiadu z języka rosyjskiego. Uzupełniłem go o linki oraz przypisy, które umieściłem w nawiasach kwadratowych [aaa].

Oto tekst wywiadu:

Pokaz filmu odbył się przy pełnej sali i został nagrodzony burzliwymi oklaskami. Następnie reżyser Witalij Manski rozmawiał z widzami, a podczas rozmowy stwierdził kategorycznie: „Nie jest tak bardzo ważne, by pokazywać dzisiaj mój film w Szwajcarii, znacznie ważniejsze byłoby pokazać go w Rosji”. Wówczas z braku czasu nie zdołał wyjaśnić sensu zawartego w zacytowanej wypowiedzi, dlatego korzystam z okazji, aby obecny wywiad rozpocząć od ponownego nawiązania do tej właśnie kwestii.

swissinfo.ch:
Z pewnymi zastrzeżeniami, ale mimo wszystko można powiedzieć, że we współczesnym świecie Szwajcaria i Korea Północna w zakresie swoich rozwiązań polityczno-społecznych lokują się na przeciwległych biegunach. W swoim filmie pokazał pan Szwajcarom, obywatelom chyba najbardziej demokratycznego państwa, byt Koreańczyków z północy, żyjących w najbardziej skrytym przed światem totalitarnym systemie .Parafrazując Ilję Erenburga, postawię taką oto tezę:
„Czy mogą pojąć dzieci Południa, gdzie róże kwitną w grudniu (…), co to znaczy tęsknić za wiosną”

[https://www.culture.ru/poems/29726/da-razve-mogut-deti-yuga]

Witalij Manski (dalej W.M.):
Zrozumieć na pewno nie są w stanie, ale powinni współczuć. Oczywiście, żyją w Szwajcarii, ale żyją również na planecie Ziemi, zatem powinni wczuwać się w puls jej dziejów, gdyż w przeciwnym razie ryzykują popadnięcie w samozadowolenie. Tak czy owak jest ono w Szwajcarii wyraźnie widoczne. Podam inny przykład, choć nie jestem zwolennikiem systemu socjalistycznego. Mianowicie, gdy runął mur berliński i zaczęły, niczym fale, zderzać się dwa wykluczające się systemy, dostrzegało się w tym jakiś rodzaj wielkości. Życie w błogostanie jest w pewnym sensie niepełne. Taki paradoks, że przy braku swobód człowiek może nie mieć poczucia wolności, ale człowiek niewrażliwy na cudzą niedolę sam też może zostać jej ofiarą.

swissinfo.ch:
Czy poczucie wolności jest bezpośrednio powiązane z wrażliwością na sprawy świata?

W.М.:
Аbsolutnie. Wolność to nie tylko możliwość działania, ale i świadomość takiej możliwości. Kiedy uświadamiasz sobie swoje możliwości, wówczas daje ci to poczucie swobody.

swissinfo.ch:
Nawiązując do porównania ze Szwajcarią, chcę porozmawiać o tym drugim kraju,który mamy na myśli podczas oglądania filmu. Panuje trwały stereotyp, wedle którego w Rosji wielka sztuka bierze się tylko z ciężkiego politycznego brzemienia. Jako przykład na powyższe przywoływany jest okres stalinowski, w którym nie brakowało represji, ale nie brakowało również światowej sławy kompozytorów, pisarzy, poetów, reżyserów. Czy podobnie dzieje się w Korei północnej?

W.М.:
We współczesnej Korei północnej jesteśmy świadkami już kolejnego etapu, mówiąc wprost „porepresyjnego”, który mógł wystąpić również w Rosji sowieckiej. Wobec Koreańczyków z północy nie potrzeba już  represji, skoro więzi społeczne zostały zgniecione, zaś społeczeństwo znajduje się w stanie całkowitej anomii. Kultura powstaje jako wyraz sprzeciwu, a w Korei północnej samo pojęcie „sprzeciwu” straciło rację bytu. Sprzeciw został unieważniony. Wcześniej strach i terror doprowadziły do stanu, w którym społeczeństwo, jako zbiorowość, uległo zmiażdżeniu, dlatego obecnie obowiązujące normy przyjęło jako jedynie możliwe. Żyje dzisiaj któreś już pokolenie, które nie widzi w nich niczego niezwykłego. Mowgli, który wyrósł w wilczym stadzie, uważał siebie za wilka.
[
Mowgli - bohater „Księgi dżungli” autorstwa Rudyarda Kiplinga]

swissinfo.ch:
Najbardziej znane powieści z gatunku antyutopii mówią o tym, że podobny stan można osiągnąć stosując psychologiczne metody, potęgujące odczuwanie strachu.

W.М.:
W Korei nie ma strachu. Dzisiaj już go nie ma. Przejawiał się on jeszcze wśród poprzednich pokoleń.
W wizji
Orwella człowiek stara się ukryć przed kontrolą ze strony Wielkiego Brata, tutaj zaś człowiek żyje ciesząc się z opieki Wielkiego Brata i pragnie demonstrować dla niego swoją miłość i oddanie. A jeśli pozbawia się go takiej możliwości, odczuwa to jako karę i upokorzenie.

swissinfo.ch:
Wieje grozą, skoro mówimy nie o literackiej fikcji, ale o współcześnie żyjących ludziach. Czy podczas pobytu w Korei Północnej odniósł pan wrażenie, że wyrazy czci i miłości okazywane wobec Przywódcy Narodu są szczere?

W.М.:
Tak. Myślę że Koreańczycy, bez chwili zawahania, mogliby rozerwać na strzępy każdego, kto śmiałby zakwestionować wielkość ich przywódców. Każdego. W najbardziej ciężkim okresie stalinizmu człowiek miewał chwile namysłu i refleksji. Tutaj natomiast odporność na indoktrynację uległa całkowitej niwelacji.

swissinfo.ch:
Pański film nosi tytuł „W promieniach słońca”, czyli zawiera oczywiste odniesienie do „słońcolubnych” wodzów, ale na zdjęciach filmowych nie dostrzegamy ciepłego słonecznego światła, poza nielicznymi kilkusekundowymi migawkami. Czy przyczyną tego były panujące warunki pogodowe, czy może celowo wybrano takie właśnie kadry podczas montażu?

W.М.:
Przede wszystkim, „Słońce” to oficjalny tytuł przysługujący dla Kim Il Sunga. Główne święto narodowe - Dzień Słońca - obchodzone jest w dacie jego urodzin. Rachuba lat w kalendarzu północnokoreańskim również zaczyna się od roku tych narodzin.
[
obecnie, tj. w 2020 r., jest 107 rok liczony od urodzin Kim Il Sunga ].
A co się tyczy zwyczajnego Słońca, to w okresie luty - kwiecień nie tam ma zbyt wielu słonecznych dni. Oczywiście, mógłbym wykorzystać takie dni do realizacji zdjęć filmowych, ale postanowiłem tego nie robić.

swissinfo.ch:
Kim Il Sung, Kim Chung Il, Kim Czong Un – trójca, której hołd oddają Koreańczycy z północy.Zastąpili sobie nie tylko słońce, ale i Boga, zaś ich system polityczny stał się rodzajem religii.

W.М.:
I wcale się z tym nie kryją. Miałem kiedyś sposobność spotkania północnokoreańskiego duchownego prawosławnego. Podczas podróży po Rosji Kim Czung Il miał okazję, by ogladać wiele świątyń, więc na znak swojej wspaniałomyślności pozwolił na wybudowanie w Phenianie jednej cerkwi dla potrzeb dyplomatów. Zupełnie nie orientował się, że nie chodzi jedynie o budynek, ale także konieczny jest personel do obsługi kultu. Gdy to do niego dotarło, wysłał dwóch „komsomolców” na przyśpieszone kursy seminaryjne do Ławry [Troicko-Sergijewskiej], którzy zostali klerykami. Gdy byłem w tej cerkwi z okazji Paschy to porozmawiałem z jednym z nich. W trakcie spotkania poinformował mnie z całą szczerością: „My nie potrzebujemy Boga, ponieważ mamy swojego Przywódcę”. Należy również pamiętać, że w północnej Korei wszelka religia jest zakazana prawem. W kodeksie karnym znajdują się stosowne paragrafy z wymiarem  kary dla wyznawców religii . (…)

swissinfo.ch:
Czy dla Północnej Korei może być inna przyszłość? Czy jest nadzieja na jakieś gruntowne zmiany?

W.М.:

Żadnych oznak mogących o tym świadczyć nie spostrzegłem. Nawet jeśli obecny przywódca, gdy jego problemy zdrowotne pozwolą mu przeżyć więcej niż 30 lat, odejdzie z tego świata, w północnej Коrei nic istotnego nie ulegnie zmianie, gdyż od obecnego przywódcy realnie nic już w tym zakresie nie zależy. Wcześniej musiałoby wyrosnąć kilka pokoleń wolnych od mentalnego totalizmu.

swissinfo.ch:
W swoim filmie pokazuje pan rozmaitych mieszkańców północnej Korei , którzy przez cały czas starają się wyrażać wyłącznie pozytywne emocje. Na filmie nie widzimy ludzi zmartwionych, wątpiących czy nieszczęśliwych. To wynik pańskiego wyboru czy obraz narzucony przez stronę koreańską?

W.М.:
Społeczeństwo w północnej Korei nie wyraża wątpliwości, czyli w konsekwencji nie ma zmartwień tego rodzaju. To, co dla nas jest niemożliwe, dla nich jest zwyczajne, podobnie jak było „zwyczajne” dla nas życie codzienne w Związku Sowieckim. Taki przykład: można było trafić na wyprzedaż papieru toaletowego, odstać trzy godziny po niego w kolejce, po czym pomaszerować do domu przez miasto owiniętym rolkami tego papieru. I u nikogo nie budziło to zdziwienia, czy zażenowania. A spróbujcie dzisiaj przejść się w takim „stroju” przez miasto. Tak więc mieszkaniec północnej Korei nie musi podejmować żadnych decyzji, gdyż we wszystkich sprawach decyzje podejmowane są za niego. Skutkiem czego zanikają u niego umiejętności analizowania i dokonywania wyboru. Dlatego ja szczególnie obserwowałem dzieci. Chciałem zrozumieć, jak z nich „produkują” posłusznych obywateli . Najwidoczniej usuwają im dusze, pozbawiając w ten sposób normalnych ludzkich cech.

Gdy wyjeżdżałem do północnej Korei, wydawało mi się, że posiadam jasny obraz tego kraju, zatem przedstawienie tego na filmie będzie zadaniem prostym. Po kilkumiesięcznym pobycie mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że nie mam najmniejszego pojęcia o tym, w jaki sposób życie ludzi jest tam zorganizowane.

swissinfo.ch:
Wiadomo, że głównym warunkiem realizacji filmu było ścisłe trzymanie się scenariusza dostarczonego przez stronę koreańską. Dlaczego więc Koreańczycy zerwali umowę, nie pozwalając na dokończenie realizacji filmu?

W.М.:
Po drugim pobycie i w trakcie przygotowań do trzeciego zrozumieliśmy, że strona koreańska wodzi nas za nos. Często zdarzało się bowiem tak, że gdy mieliśmy wcześniej uzgodnione miejsca i sceny do sfilmowania, Koreańczycy odmawiali ich realizacji pod jakimś pretekstem, a my odkrywaliśmy, że te powody były fałszywe. I gdy wysłaliśmy w tej sprawie oficjalny pisemny protest, cofnęli nam zgodę na dokończenie projektu.

swissinfo.ch:
A co było powodem, że strona koreańska wystosowała oficjalną notę rządową na adres rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych, domagając się zakazu wyświetlania tego filmu na terenie Rosji?

W.М.:
Koreańczycy (władze) nie widzieli filmu zmonowanego w całośc. Nie widzieli przeciez nieocenzurowanej części nagranego materiału. Z tego względu, że film był przygotowany do emisji bez udziału strony koreańskiej, mieli prawo wystąpić z notą. To była poważna interwencja na szczeblu dyplomatycznym, a nie zwyczajne pismo.

Dziewięć lat temu [tj. w 2008 r.] zrobiłem film o Dalaj Lamie, który wywołał ostrą reakcję Pekinu. Wówczas władze chińskie także wystosowały notę, ale strona rosyjska odpowiedziała: „Bardzo przepraszamy, ale jesteśmy suwerennym krajem, w którym artyści mają swoje prawa. I film wszedł na ekrany. Tym razem reakcja na notę Koreańczyków z północy była całkowicie odwrotna. Michaił Szwydkoj, doradca Putina, wydrukował na łamach Rosyjskiej Gazety”, oficjalnym organie prasowym rządu, ostrą krytykę postępowania reżysera, w której między innymi ujawnił, że zwracał się do kierownictwa międzynarodo- wych festiwali z prośbą o nie pokazywanie tego filmu. Byłem tym zniesmaczony, bo Rosja pokazała tym samym, że stała się innym krajem.
[
https://rg.ru/2015/11/17/luchi-site.html]

swissinfo.ch:
Zarzuty Szwydkoja dotyczą dwóch kwestii. Pierwsza to nie dotrzymanie przez pana warunków umowy zawartej ze strona koreańską. Druga to prawdopodobne retorsje, jakie mogą dotknąć bohaterów filmu, w tym ośmioletnią dziewczynkę o imieniu Zin Mi.

W.М.:
W tym paradoks: cóż to za towarzysze [od wymiany kulturalnej], którzy rozprawiają się z małymi dziewczynkami?

swissinfo.ch:
Jakie było pańskie samopoczucie, kiedy musiał pan pozostawić swoich filmowych bohaterów, czyli ośmioletnią dziewczynkę i jej rodziców? Przecież zdawał pan sobie sprawę z tego, że ich zdrowie i życie mogą być zagrożone.

W.М.:
Pytanie jest zasadne i istotne. Muszę wyznać, że niczego nie wiem na temat ich losów. Według mnie etyczna ocena tej sytuacji jest następująca: albo robisz film, albo go nie robisz. Ten dylemat nie może istnieć w trakcie realizacji filmu albo po jego pokazie. Wtedy jest już na to za późno, a właściwym momentem jest etap podejmowania decyzji co do sensu podjęcia się wykonania takiego projektu. Lekarz bowiem nie ma prawa mdleć w trakcie operacji. Może on współczuć pacjentowi, ale musi swoje zadanie dokończyć. Wydaje mi się, że to właściwe porównanie, bowiem podarowaliśmy tej dziewczynce przeżycia, których ona nigdy więcej nie zazna. Ponadto, czym większe zainteresowanie będzie towarzyszyło filmowi, tym większa będzie szansa, że strona koreańska nie wyrządzi dziewczynce krzywdy, natomiast może przedstawiać ją w swoich propagandowych materiałach skierowanych przeciwko filmowi. Choćby np. w wystąpieniach i opowiadaniu jak podstępnie oszukali ją i wykorzystali amerykańcy szpiedzy. Na dodatek, kiedy już współpraca ze stroną koreańską została zerwana, otrzymałem trzy pisma z zaproszeniem na przyjazd do Phenianu w celu „omówienia planów dotyczących twórczości filmowej”. Wszystkie one były zakończone frazą: „Zin Mi bardzo tęskni za panem”.

W innym z wywiadów W. Manski skomentował powyższe zaproszenie, jak następuje:
Nie jestem głupi. Wiedziałem, co by się stało, gdybym tam wrócił”.

 

 

 

 

 



tagi: korea północna 

stanislaw-orda
14 lipca 2020 21:45
34     1865    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MarekBielany @stanislaw-orda
14 lipca 2020 22:15

W

V

B

jedno imię.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @MarekBielany 14 lipca 2020 22:15
14 lipca 2020 22:25

A czy mógłbyś  całym zdaniem?

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @stanislaw-orda 14 lipca 2020 22:25
14 lipca 2020 22:29

witalij vitalij bitalij

To nie jest zdanie !

Całe.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @MarekBielany 14 lipca 2020 22:29
14 lipca 2020 22:36

A czym miałoby to być?

Czyli z czym masz problem  (какое твое дело)?

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @stanislaw-orda
14 lipca 2020 22:39

Ortografia i Gramatyka.

To jest mój problem.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @MarekBielany 14 lipca 2020 22:39
14 lipca 2020 22:40

No to musisz jakoś z nim żyć

zaloguj się by móc komentować



MarekBielany @stanislaw-orda 14 lipca 2020 22:51
14 lipca 2020 22:59

jak życie i śmierć.

Nic nowego. 

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @stanislaw-orda
14 lipca 2020 23:02

Odpadam.

Dobranoc.

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @stanislaw-orda
15 lipca 2020 06:05

W kolejnych notkach będę kontynuował wcześniej rozpoczęte wątki, czyli o nieznanym kolonializmie oraz o dwóch despotach.

zaloguj się by móc komentować

atelin @stanislaw-orda
15 lipca 2020 08:28

Fajne. Plus. Rzadko się zdarzają opisy Korei Północnej, a jeszcze rzadziej bez cenzury.

"Tak. Myślę że Koreańczycy, bez chwili zawahania, mogliby rozerwać na strzępy każdego, kto śmiałby zakwestionować wielkość ich przywódców. Każdego. W najbardziej ciężkim okresie stalinizmu człowiek miewał chwile namysłu i refleksji. Tutaj natomiast odporność na indoktrynację uległacałkowitej niwelacji." Chyba nie takiej całkowitej skoro zdarzają się ucieczki z tego wiecznie słonecznego państwa, a w obozach pracy siedzi się najczęściej za myślozbrodnię.

I ta ulica w godzinach szczytu..., może się zdarzyć, że to dwusamochodowa kolumna rządowa.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @atelin 15 lipca 2020 08:28
15 lipca 2020 08:45

Zdarzały się ucieczki z terytorium KRLD ladem, woda lub powietrzem, ale   od dobrych kilku lat już nie zdarzają się.  
Z rzadka co najwyżej jakiś dyplomata na zagranicznej zagranicznej placówce, o ile uda mu się wydostać pod jakimś pretekstem rodzinę z kraju (zakładnicy) i zmylić służby. Ale to karkołomne zadanie  i  mniej niż sporadyczne wyjątki.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @stanislaw-orda
15 lipca 2020 08:56

Wstrząsające!

Nie znałem tego kraju i nie wiem czy chciałbym go poznać.

Momentami wydaje się, że ten tekst jest nieprawdziwy, tym bardziej, że "występuje" obecny czy były Rosjanin. Oczywiście nic nie mam przeciwko, ale pierwsze wrażenie jest takie, że człowiek próbuje (nieudolnie) odrzucać takie informacje. Nie chciałbym też "sprawdzać" autentyczności.  :((

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @stanislaw-orda
15 lipca 2020 08:58

Idealny obóz koncentracyjny. Moja mama była tam jakieś 30 lat temu w służbowej delegacji. Tak było, tak jest. I tak będzie. Chyba, że dzieci przestaną się rodzić. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Andrzej-z-Gdanska 15 lipca 2020 08:56
15 lipca 2020 09:23

W początkowej części tektu zamieściłem dodatkowe wyjaśnienie dla rusofobów.

Jestes zdania, że np. Anglosasi, aby poprzestać tylko na nich,  są mniej wytrawnymi łgarzami od Rosjan?

zaloguj się by móc komentować

olekfara @stanislaw-orda
15 lipca 2020 11:56

Z wywiadu Witalija Manskiego: "Dlatego ja szczególnie obserwowałem dzieci.Chciałem zrozumieć, jak z nich „produkują” posłusznych obywateli . Najwidoczniej usuwają im dusze, pozbawiając w ten sposób normalnych ludzkich cech." Dziwne te słowa, jak komuś mozna usunąc duszę. Nie da się.

Kto chroni Koreę Północną,największy koncentracyjny obóz  świata, z wywiadu można wywnioskować, że na pewno Rosja, ale Rosja to  przecież słup. Więc kto, wnioski są oczywiste. Dlaczego tego nie widzi Manski, nie widzi cały, niby "cywilizowany" świat?

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @olekfara 15 lipca 2020 11:56
15 lipca 2020 12:07

Koreę Północną chronią przede wszystkim Chiny Ludowe.

Co to znaczy że nie da się wyrwać duszy?  Klanowi  Kimów udało się to nad podziw.

Ludzie cywilizacji zachodniej amputują sobie dusze (wyrzucając ją wraz z Bogiem) na własne życzenie, na dodatek nazywają to postępem i nowoczesnościąI  nie uciekają  się przy tym do przemocy fizycznej. Na razie jeszcze nie muszą.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @stanislaw-orda 15 lipca 2020 12:07
15 lipca 2020 13:40

cd.

amputują duszę drogą tworzenia zimnych i bezdusznych doktryn prawnych i politycznych, które zostają w ten sposób  pozbawione perspektywy moralnej. Prowadzi to w konsekwencji do patologii rozumienia tzw. racji stanu. A wreszcie do zamiany przeciwnika, z którym toczy się walkę honorowo i z poszanowaniem zasad, we wroga, ktorego w ojnie totalnej nalezy zniszczyć, zetrzeć z powierzchni ziemi. Taka logika prowadzi do samozagłady i tak przemija postać świata danej cywilizacji.

zaloguj się by móc komentować

olekfara @stanislaw-orda 15 lipca 2020 12:07
15 lipca 2020 14:03

Nie da sie wyrwać duszy, nawet gangsterzy ją mają, jakiś tam ogryzek, ale jest.  Klan Kimów, co to za klan, protestancka wydmuszka, wychowana na zachodzie. Umią kłamać, kłamią, więc oni też maja duszę. Inaczej po co by kłamali. Ich też ktoś trzyma zelaznymi cęgami za j..a.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @olekfara 15 lipca 2020 14:03
15 lipca 2020 14:12

Fakty dostrzegalne na Wschodzie i na Zachodzie świadczą o tym, że się jak najbardziej da.
Zdaje się, że nazbyt dosłownie traktujesz określenie "wyrwać".

Wystarczy przecież duszę uśpić pod znieczuleniem, z czego  już się nie zdoła wybudzić.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @stanislaw-orda
15 lipca 2020 18:15

Tekst jak najbardziej na czasie, niestety.

Takich ludzi, którzy mają tak "namajstrowane" w podświadomości, że żadne argumenty do nich nie docierają u nas też jest niestety bardzo dużo. Oczywiście biorę poprawkę na to co mówi ten reżyser, że tam obecnie już każdy jest tak od dziecka zindoktrynowany, że poza "wodzem słońcem" świata nie widzi. Bo ciężko jest to zweryfikować w momencie kiedy tam za każdy najmniejszy gest dezaprobaty wobec dyktatora grożą ciężkie represje albo śmierć, więc nie każdy będzie ryzykował zwierzeniami nawet przed kimś zza granicy.
Z drugiej strony kiedy widzę ludzi zaślepionych całkowicie niechęcią do PiSu, to wiem że jest możliwe takie "urobienie" człowieka żeby myślał i zachowywał się dokładnie tak jak urabiający chcą i jeszcze był z tego dumny.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Kuldahrus 15 lipca 2020 18:15
15 lipca 2020 18:24

 Miałem na uwadze właśnie taką analogię, gdy zdecydowałem się trochę popracować nad przygotowaniem niniejszej notki w wersji na blog.

zaloguj się by móc komentować

olo @stanislaw-orda
15 lipca 2020 18:53

widziales koreanski film "gong jak" z 2018?

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @olo 15 lipca 2020 18:53
15 lipca 2020 19:34

Nie widziałem. Ja  rzadko oglądam filmy. Od kiedy zmarli Trumbo, Fellini i Altman, a Mamet i de Palma są już  zbyt starzy, aby kręcić filmy, to mój świat filmowy także przeminął.

zaloguj się by móc komentować

olo @stanislaw-orda 15 lipca 2020 19:34
15 lipca 2020 20:50

u nas to chodzilo pt."szpieg", rok pozniej poludniowcy wypuscili"parasite"

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @stanislaw-orda 15 lipca 2020 13:40
15 lipca 2020 21:41

co widać z wysokości drona z kamerą.

Kurcze ! Każdy dron jest z kamerą. Primo ! 

Z drążkami steru sekundo. 

Za chwile.

Trza poczekać. 

zaloguj się by móc komentować



olekfara @stanislaw-orda
15 lipca 2020 22:19

"

W.М.:
W Korei nie ma strachu. Dzisiaj już go nie ma. Przejawiał się on jeszcze wśród poprzednich pokoleń.
W wizji
Orwella człowiek stara się ukryć przed kontrolą ze strony Wielkiego Brata, tutaj zaś człowiek żyje ciesząc się z opieki Wielkiego Brata i pragnie demonstrować dla niego swoją miłość i oddanie. A jeśli pozbawia się go takiej możliwości, odczuwa to jako karę i upokorzenie."

O czym ten Manski mówi. Wymowa jego filmu jest zupełnie inna. Nie ma w tych ludziach żadnego entuzjazmu, żadnej radości, nie mówiąc o miłości i oddaniu.

"

W.М.:
Tak. Myślę że Koreańczycy, bez chwili zawahania, mogliby rozerwać na strzępy każdego, kto śmiałby zakwestionować wielkość ich przywódców. Każdego. W najbardziej ciężkim okresie stalinizmu człowiek miewał chwile namysłu i refleksji. Tutaj natomiast odporność na indoktrynację uległa całkowitej niwelacji."

Tego też w tym filmie nie widać. Widać za to zagubionych, biednych ludzi, prawda, że bezwolnych. Wykonujących polecenia owszem, ale zarówno wydający polecenia, jak i ci wykonujący, to jakaś parodia.

Zastanawiam się, czy w tym kraju żyją jeszcze ludzie. Te pracownice, ten inżynier. Co to jest?

 

zaloguj się by móc komentować


stanislaw-orda @olekfara 15 lipca 2020 22:19
15 lipca 2020 22:50

Tak, to oczywiste, że wiesz lepiej i więcej, a także   widziałeś więcej z tamtejszych realiów niż Manski.

Nie bądź śmieszny, przecież chyba nie musisz.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

olekfara @stanislaw-orda 15 lipca 2020 22:50
16 lipca 2020 09:28

Nic nie wiem, ale wywiad jest niespójny z tym, co pokazuje w filmie. Więcej: "Gdy wyjeżdżałem do północnej Korei, wydawało mi się, że posiadam jasny obraz tego kraju, więc przedstawienie tego na filmie będzie zadaniem prostym. Po kilkumiesięcznym tam pobycie mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że nie mam najmniejszego pojęcia o tym, w jaki sposób życie ludzi jest tam zorganizowane.

I z tym podkreśleniem się zgadzam.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @olekfara 16 lipca 2020 09:28
16 lipca 2020 11:16

Dobrze, że chociaz ty przynajmniej wiesz jak jest tam życie zorganizowane.

 Moja notka jest głownie  o tym, że bez komentarzy wyjaśniających ze strony reżysera  sytuacje pokazane na filmie będa  dla widza "nieczytelne".(czyli bez tych dodatkowych 26 minut zmontowanych bez  ingerencji pónocokoreańskich cenzorów).

 Twój komentarz  chyba oznacza, że dla Ciebie nieczytelne są  również komentarze reżysera i   konsekwentnie stoisz na stanowisku, że wiesz lepiej od niego co, po co i jak w tym filmie należałoby skomentować.

Jestem zdania, że dalsza polemika w teakiej konwencji jest  najzupełniej bezproduktywna i proszę jej już zaniechać.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować