-

stanislaw-orda : [email protected].

Co nieco o insurekcyjnym modelu wychowawczym

 Miało być dokończenie notki o Berdyczewie, ale będzie ono dopiero w następnej kolejności.

Tytułowa tematyka  jest mało popularna, a co więcej, została konsekwentnie zepchnięta na marines. Ale w polskiej historiografii istnieje już znacznie ponad 100 lat. Oczywiście nie w wersji przeznaczonej dla szkolnych programów edukacyjnych. Bo jeśli o to chodzi, to niedoczekanie. A o co chodzi pokażę na przykładzie recenzji napisanej przez polskiego emigracyjnego (USA) historyka Mariana Kamila Dziewanowskiego, który w swojej recenzji książki autorstwa Jędrzeja Giertycha „Kulisy powstania  styczniowego” (wydanie pierwsze: Brazylia, Kurytyba 1965 r.; istnieje wersja zdigitalizowana w pdf) przybliżył sporo ważnych elementów tytułowego problemu.
Recenzja ukazała się na łamach londyńskich „Wiadomości” w Nr 1104 z 1967r.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Marian_Kamil_Dziewanowski
Tak, tak, Jędrzej Giertych to dziadek „naszego” Romana  Giertycha.
https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C4%99drzej_Giertych

Ale najpierw parę słów wstępu w charakterze wprowadzenia do tekstu recenzji.

W Polsce, od kiedy została republiką (czyli II i III RP), potrzebę wzmożenia patriotycznego nowych pokoleń  wytwarza się poprzez  narrację o powstaniach i ich ideowych bohaterach, którzy nie bacząc na szanse, cel i sens takich zrywów, szli karnie do nieba. Ale najpierw do piachu. Także na zsyłkę albo na emigrację. Interesującym jest, że oficjalna narracja „propowstaniowa” prowadzona jest nieodmiennie wedle kanonu historiografii niemieckiej, czyli ma pokazywać te zrywy Polaków jako nieodpowiedzialne, szalone i  kończące się klęską. W takiej narracji suflowano, między wierszami, że Polacy to naród niedojrzały, niepraktyczny, a także nieudolny. I że w zasadzie do samodzielnego zajmowania się własnymi sprawami nadaje się marnie, jak to się mówi, słabo rokuje, a gdy nie jest skutecznie przypilnowany, wówczas może przedsięwziąć  coś nieodpowiedzialnego i w efekcie zawalić sobie sufit na głowę. Tym samym wykazuje stałą skłonność do narobienia bałaganu i przysparzania kłopotów.

Wg wspomnianego kanonu jako wzór do naśladowania przedstawia nam się szlachetnych bohaterów-straceńców, co to bez broni, albo z bronią ale bez amunicji, wyruszają do szturmu bunkrów nafaszerowanych bronią maszynową (na „Tygrysy” mają ViS-y)  I, oczywiście, już w pierwszej fazie walki giną romantycznie. To o nich powstają piosenki i wiersze, które są wykonywane przez kolejne pokolenia na szkolnych akademiach. Natomiast narody „poważne” tworzą, z silniejszym w danym czasie przeciwnikiem, rządy kolaboranckie, bacznie uważając by zachować jak najwięcej zasobów ludzkich oraz materialnych na moment, kiedy zmienią się okoliczności albo odwróci się karta losu. Narracje odmienne, nawet jeśli istnieją, nigdy nie otrzymają rangi stanowiska oficjalnego, a to oznacza że ze środków budżetowych nie sfinansuje się ich rozpowszechnienia. Tak więc pozostaje chałupnictwo blogowe.

I taką odmienną narrację o kulisach Powstania Styczniowego 1863 r. zamieścił  J. Giertych na ponad 400 stronach swojej książki, w której  przeciwstawia się narracji historiografii „mejnstrimowej” (austriacko-pruskiej, czyli niemieckiej).

Ale nie jest tak, że reprezentuje w ten sposób jakąś odosobnioną opinię. Paru rzetelnych historyków formułowało oceny jeśli nie identyczne, to bardzo podobne lub zbliżone, co najwyżej proponując inne hierarchie ważności dla owych „zakulisowych” mechanizmów, których widocznym przejawem były zrywy powstańcze, jak raz wybuchające w momencie dla sprawy polskiej jak najmniej dogodnym, ale korzystnym dla interesów ważnych mocarstw europejskich.

Autor przedstawia swoją wersję takich mechanizmów i wskazuje zainteresowane w ich uruchomieniu mocarstwa, które najzwyczajniej zyskiwały na upuście polskiej krwi. Jakkolwiek tematyką książki jest geneza Powstania Styczniowego i dzieje emigracji popowstaniowej, to obok tego wskazuje również, że kulisy wywoływania innych powstań polskich miały podobne mechanizmy, a jeśli się one różniły, to jedynie techniką wykonania oraz postaciami aktorów wydarzeń. Rzecz jasna, siłą faktu zmieniała się także scenografia realiów historycznych. Czyli że mechanizmy były te same, tylko aranżacja dla nich była dostosowana do konkretnej sytuacji.

Właściwym kluczem do zrozumienia ruchów powstańczych w Polsce i dziejów emigracji popowstaniowej po 1863 roku jest rozpoznanie ich konspiracyjnych kulis. I właśnie wskazanie tychże kulis i ich oddziaływania na powstanie styczniowe stało się tematem książki.
Teza powyższa została solidnie udokumentowana, a przez to uprawdopodobniona. Autor wskazuje, między innymi, na podobny pogląd wyrażony przez gen. Mariana Kukiela, emigracyjnego historyka, zamieszczony we wstępie do pracy Lubomira Gadona o wielkiej emigracji. „Wielka Emigracja w pierwszych latach po Powstaniu Listopadowym”;
wyd. 2, Księgarnia Polska, Paryż 1960; wstępem poprzedził gen. Marian Kukiel
].
https://rep.up.krakow.pl/xmlui/handle/11716/713
https://kulturaparyska.com/pl/people/show/marian-kukiel/biography

Jako że tekst recenzji Mariana Kamila Dziewanowskiego liczy sobie niemal 60 lat, wprowadziłem w paru miejscach oryginalnego tekstu  uwspółcześnienie pisowni (np. „pierwej” - najpierw; ”tudzież „ -  oraz,  itp).  A także w  niedużej dawce zmiany stylistyki, oczywiście z zachowaniem sensu i tzw. meritum. Ponadto dodałem linki oraz kilka przypisów w nawiasach.

Oto tekst recenzji po omówionych zabiegach kosmetycznych.

 (…)

Głównym wątkiem książki jest teza o całkowitej nieskuteczności  wojskowych poczynań powstańczych  w latach 1863-64. W sensie  taktycznym zakończyły się one niepowodzeniem. Żadna z bitew staczanych przez oddziały powstańców nie przekroczyła rozmiarów potyczki i żadna nie przyniosła zwycięstwa, które wywołałoby bardziej długoterminowe  skutki. Chociaż powstanie miało charakter partyzantki, to mogło zainteresowanym siłom zewnętrznym dostarczyć wygodnego pretekstu do zainterweniowania na rzecz sprawy  polskiej niepodległości. Nic takiego nie nastąpiło, bo między- narodowe uwarunkowania polityczne nie były sprzyjające. Tak więc ani militarne ani polityczne cele nie zostały w drodze powstania zrealizowane. Inna teza to katastrofalne skutki  powstania dla narodu polskiego poprzez podkopanie jego materialnego bytu, pogrzebanie szans wyzwolenia, czyli wydłużenie czasu niewoli. Dane przytoczone przez Mariana Kukiela  w "Dziejach Polski porozbiorowej" oraz w pracy Agatona Gillera , członka rządu powstańczego (Historia powstania narodu polskiego, wydanie: Paryż 1867–1871) przedstawiają straty  poniesione wskutek powstania.
http://www.archiwum.biblioteka.opatowek.pl/opatowianie/agaton-giller.html

Te w pełni lub dostatecznie wymierne to 400 straconych z wyroków sądowych, setki rozstrzelanych i powieszonych na rozkaz wojskowych dowódców lokalnych oddziałów pacyfikacyjnych, około 30 000 poległych lub pomordowanych bez żadnego wyroku czy rozkazu, 4 000 skazanych na wieloletnie roboty przymusowe w głębi Rosji (katorgę), ok. 700 wysłanych do karnych kompanii aresztanckich. I wiele tysięcy wysiedlonych (skazanych na zesłanie). Ponadto w samym tylko Królestwie dokonano konfiskaty 1660 majątków oraz 1800 majątków na terenach włączonych do innych części Imperium carskiego. Oszacowane straty Królestwa Polskiego wyniosły łącznie wartość rzędu 500 milionów ówczesnych złotych, tj. 75 milionów rubli.

Straty polityczne to przekreślenie wszystkich reform zapoczątkowanych przez Aleksandra Wielopolskiego, przyspieszenie rugowania polskości na Kresach Wschodnich, ostateczna inkorporacja Królestwa Polskiego (Kongresowego) w skład Imperium Rosyjskiego. Straty w kulturze, zbiorach o charakterze muzealnym, księgozbiorach,  itp. pozostaną niemożliwe  do oszacowania.

Konkluzja J. Giertycha jest taka, że wywołanie powstania było aktem zbrodniczej lekkomyślności, awanturnictwem grupy niedojrzałych, infantylnych młodzieńców, jak np. Stefan Bobkowski czy Zygmunt Padlewski. Autor stawia tezę, że wybuch powstania miał na celu zastopować i uniemożliwić realizację budowy sojuszu rosyjsko-francuskiego, który w swoich konsekwencjach miał szansę przynieść Polsce niepodległość.

Napoleon III Bonaparte  był zainteresowany ustanowieniem trwałej granicy wzdłuż  Renu, czyli naturalnej  wschodniej granicy Francji. Od czasu Kongresu Wiedeńskiego cały obszar Nadrenii należał do Prus, tak więc  Francja, bez pomocy Rosji, nie mogłaby samodzielnie dokonać żadnych zmian dotyczących przebiegu  granicy z Prusami. Napoleon III był postrzegany jako rzecznik samostanowienia wszystkich uciśnionych narodów, stąd też jego stanowisko także w „sprawie polskiej”  powodowało, że nie może pozostać obojętny. Wybuch powstania antyrosyjskiego zasadniczo utrudniał zbliżenie francusko-rosyjskie, a z kolei Rosję skłaniał do szukania sojuszników w miejsce Francji, która w konflikcie popierała powstanie. Najbliższą opcją dla Rosji były Prusy rządzone przez księcia Ottona von Bismarcka.

Autor stawia tezę, że powstańcy byli nieświadomym narzędziem polityki Berlina zrealizowanej przy poparciu Londynu, gdyż do tego pchała Rosję i Francję niechętna wobec obydwu mocarstw polityka Londynu i rosnąca potęga Prus. A sojusz francusko-rosyjski był niemożliwy bez załagodzenia sprawy polskiej, która wówczas cieszyła się sympatią szerokich rzesz społeczeństwa francuskiego. Z sympatiami tymi kierownicy polityki rosyjskiej, chcąc nie chcąc, liczyć się musieli.

Do naprawy stosunków polsko-rosyjskich skłaniał też Petersburg ogólny stan imperium, osłabionego wojną krymską. „Wielkie reformy" Aleksandra II, rozluźniając system samowładztwa, nie mogły całkowicie pominąć i dziesięciu prowincji polskich, najbardziej, po Finlandii i Nadbałtyce, kulturalnej części cesarstwa. W tych warunkach, za radą Wielopolskiego, Aleksander II wkroczył na drogę stopniowych reform tak administracyjnych jak i społeczno-gospodarczych w Królestwie.  

W okresie 1861-1863 tzw. „Reformy Wielopolskiego" przyniosły całkowitą przebudowę szkolnictwa pod zarządem osobnej komisji rządowej wyznań i oświecenia, przywrócenie (pod nazwą Szkoły Głównej w czerwcu 1862 r.) zamkniętego przez Mikołaja I Uniwersytetu Warszawskiego (w 1831 r. po powstaniu Listopadowym), przywrócenie samorządów  gminnych, powiatowych i wojewódzkich, polonizację już zrusyfikowanej  administracji, reformę rolną (skasowanie pańszczyzny), równouprawnienie Żydów, obsadzenie od dawna wakującego arcybiskupstwa warszawskiego, utworzenie Rady Administracyjnej i Rady Stanu. Reformy spowodowały daleko idącą autonomię Królestwa w ramach Imperium. Mogły one, w sprzyjających warunkach, stanowić etap do odzyskania przez Królestwo statusu na poły niepodległego państwa, jakim było ono w latach 1815-1830.

Bismarck obawiał się że Królestwo przekształcone, jak to planowali Aleksander II i Wielkopolski, w twór autonomiczny, może się stać ośrodkiem, do którego mogłyby przyłączyć się Poznańskie, Pomorze, Warmia, a może także Mazury I Śląsk. Obawiał się on nie tyle zbrojnego powstania, lecz ewolucji sprawy polskiej drogą pokojową w ramach Istniejącego porządku, jako wyniku francusko- rosyjskiego zbliżenia i dalekosiężnych zamiarów Petersburga.

Józef Feldman w swojej pracy  „Bismarck a polska" napisał o tym jak wyglądały perspektywy porozumienia polsko rosyjskiego  i przebieg wypadków w okresie  „reform Wielopolskiego" w Królestwie
https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Feldman_(historyk)

"Panowanie  Mikołaja, które przez trzy dziesięciolecia z największą bezwzględnością tępiło każde żywsze drgnienie polskiego życia, w każdym jego przejawie upatrywało ukryte niebezpieczeństwo, występuje oto w roli protektora polskości. Niebezpieczeństwo (dla Prus) tym większe, że z Kongresówki wyposażonej w konstytucyjne swobody zaczął ł się wyłaniać zarys większej Polski, obejmującej zabór austriacki I pruski . Gdy jedni politycy rosyjscy myśleli tylko o tym, jak się pozbyć niewygodnego skrawka Królestwa, innym marzyło się państwo polskie, w skład którego wejdzie również zachodnia część Galicji  i Poznańskie.Tego rodzaju mgliste plany i aspiracje ogniskowały się koło osoby brata carskiego  - Konstantego i jego ambitnej małżonki, wielkiej księżny Aleksandry. Dwór ich stanowił punkt zborny tendencji liberalnych, ku którym skłaniał się wicekanclerz Gorczakow."
(Alexandra Frederica Henrietta zu Sachsen-Altenburg; książę Aleksander Michajłowicz Gorczakow)

Ciekawe naświetlenie planów Aleksandra II wobec Polski znajduje się w ogłoszonych w 1962 r. pamiętnikach Władysława Czartoryskiego, głowy Hotełu Lambert po śmierci jego ojca, księcia Adama.
https://pl.wikipedia.org/wiki/H%C3%B4tel_Lambert_(ob%C3%B3z_polityczny)

Władysław Czartoryski opisał przebieg rozmowy odbytej  przez niego 20 marca 1862 r. z Napoleonem III.
https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82adys%C5%82aw_Czartoryski
W rozmowie tej Czartoryski dowiedział się co, następuje:
,,Wielki Książę Konstanty zamierza być królem niepodległej Polski.  W poprzednim roku odbyła się sekretna rada u cesarza Wszechrusi, w której uczestniczyli wielcy książęta  Michaił I Konstanty oraz margrabia Wielkopolski.  Na tej radzie dyskutowano projekt Polski niepodległej, tej pod berłem Wielkiego Księcia Konstantego. Wielcy książęta projekt zaaprobowali. Margrabia Wielkopolski, zapytany, opowiedział się z radością za nim, lecz jednocześnie dodał że należy najpierw oczyścić kraj z czerwieńców I anarchistów. To był pierwszy pomysł dotyczący ich rekrutacji". (Czyli tzw. branki).

19 stycznia 1863 r., na trzy dni przed wybuchem powstania, Tettau, zastępca konsula pruskiego w Warszawie, raportował kanclerzowi Bismarckowi:
(nie zdołałem dociec, który to konkretnie z rodu baronów von Tettau)
,,Wszystkie instytucje, które dotychczas były wspólne z cesarstwem, zostają odsunięte i zastąpione instytucjami specyficznie polskimi. Dwór wielkoksiążęcy (Konstantego, namiestnika cesarskiego w Warszawie) traci z dnia na dzień swój charakter rosyjski i przybiera cechy polskie (ein polnisches Gepräge), ba, co jest jeszcze bardziej godne uwagi, otacza się etykietą, która zazwyczaj właściwa jest tylko dworom panujących …(Wielkopolski) podsunął rosyjskiemu ministrowi ideę, by uczynić z Polski centralny ośrodek dla Słowiańszczyzny, pewnego rodzaju magnes wokół którego zgrupować by się miały  wszystkie kraje słowiańskie i o który musiałaby się z biegiem czasu rozbić monarchia austriacka. …Myśl ta zdaje się być naczelna ideą wokół której obraca się polska polityka w Rosji. … Projektowano już w Petersburgu czwarty rozbiór Polski, ale szybko porzucono ten projekt jako bezcelowy zbyt kosztowny gest, a zamiast tego wysunięto plan, by ze wszystkich ziem słowiańskich po tej stronie Bugu utworzyć dużą rosyjską sekundogeniturę. …
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sekundogenitura

Rosja wysłała do Polski swojego najbardziej uzdolnionego księcia, którego ogólnie znane skłonności anty- niemieckie stanowią nadto dla Polaków dostateczną gwarancję, że postawi on energiczny opór ekspansji germanizmu, którego się oni najbardziej boją. Dotychczas, wydawało się niepojętym, że książę o tak wysokich uzdolnieniach jak wielki książę Konstanty, mógł tak długo znosić podporządkowaną rolę, jaką mu obecnie margrabia Wielopolski obmyślił. Jego wpływ wzrośnie w chwili,  gdy siła partii wywrotowej zostanie złamana i gdy kraj zrozumie, jakle nadzieje wiążą się dla Polski z osobą wielkiego księcia."

Teza że Bismarck podżegał do wybuchu powstania w Kongresówce nie jest nowa. Józef Feldman w książce "Blsmarck a Polska" (1936) przypomniał o tej możliwości, którą wysunął poprzednio, Józef  Buzek w publikacji „Historia polityki narodowościowej rządu pruskiego wobec Polaków" (1904).
http://www.polskietradycje.pl/postacie/widok/361
https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Buzek

J. GIertych rozbudowuje tę tezę I podbudowuje  ją nowymi argumentami analizując zagadnienie w jaki sposób  Bismarck przyczynił się do wybuchu powstania i jak je wykorzystał dla pruskich interesów. Bezpośrednio lub  pośrednio omawia rolę Berlina w machinacjach powstańczych w dziesięciu z dwudziestu dwóch rozdziałów, czyli  poświęcając im niemal połowę swej pracy. W podsumowaniu stwierdza , że wybuch powstania w zaborze rosyjskim był dla Prus okolicznością nad wyraz pożądaną. Powstanie godziło w reformy Wielopolskiego, w próby porozumienia polsko-rosyjskiego, w zarysowujący się sojusz rosyjsko-francuski. Niczego więcej Bismarck nie mógłby sobie wymarzyć.
[…]

O wartości książki przesądza,  że stanowi ona solidny ładunek wybuchowy podłożony pod jednym z najbardziej zgubnych mitów polskich, jakim jest mit powstańczy. Jego fetyszyzacja sprawia, że świętujemy nasze klęski, zamiast zwycięstw, że kultywujemy pamięć czynów wprawdzie często bohaterskich lecz politycznie zgubnych, które naznaczyły nas piętnem wiecznej klęski. To właśnie w wyniku bezprzykładnej w dziejach Europy serii  beznadziejnych zrywów (przy czym każdy kolejny mniej przemyślany) Polska stoczyła się do rzędu kraju wasalnego, a Polacy w oczach większości świata do kategorii  nieodpowiedzialnych bankrutów politycznych, co najpierw wywołują nieprzemyślane awantury, a potem żebrzą o pomoc.

[…]

Bardziej obszerny tekst na ten temat zamieścił z datą 22.01.2023 bloger o nicku witek na portalu salon24.pl:
https://www.salon24.pl/u/witas1972/1278553,powstanie-w-styczniu-1863-potrzebne-bylo-bardzo-otto-von-bismarckowi-oraz-lincolnowi

***********

Wykaz moich wszystkich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty



tagi: insurekcja 

stanislaw-orda
21 października 2023 22:06
7     1148    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MarekBielany @stanislaw-orda
21 października 2023 22:26

Coś tam się odezwało z tyłu głowy.

Alfensleben ?

Wracając do kierunków. Z tyłu to jest prawie jak od strony D.

Gospodarz ma tego dość, ale co tam od strony pięty ...

widać z żabiej perspektywy ?

 

Żabie w Tatrach nie tylko stawy.

 

P.S.

odnośniki na jutro.

 

 

zaloguj się by móc komentować


stachu @stanislaw-orda
22 października 2023 08:39

Jak mówią Mahometanie; chwała męczennikom, odbiorą nagrodę w raju i urodzą się nowi. Ale stratę 3460 majątków sie nie odrobi. Jaki to był procent wszystkich majątków 15-20%.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @stachu 22 października 2023 08:39
22 października 2023 08:51

Głównie na dawnych Kresach Polskich.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @stanislaw-orda 22 października 2023 07:56
22 października 2023 22:30

Produkowane przez Czochralskiego kosmetyki, proszki czyszczące i medykamenty sprzedawały się znakomicie. A że sam był sobie szefem, mógł się zamykać w laboratorium i prowadzić eksperymenty chemiczne, opracowując nowe receptury. Idylla skończyła się po obłożeniu firmy domiarem. Chcąc zdobyć środki na jego zapłacenie, Czochralski sprzedał ambasadzie Szwajcarii swoją warszawską willę. Szwajcarzy zapłacili dewizami. Przyjmując je, wynalazca złamał zakaz posiadania waluty obcego państwa. 21 kwietnia 1953 r. w Kcyni zjawili się funkcjonariusze UB. „Przeszukali dokładnie cały dom, zrywając nawet podłogi. Profesorowi wszystko zabrano, względnie zniszczono” – wspominał jego współpracownik inż. Kazimierz Lubciński. „Po tej rewizji prof. Czochralski całą noc przesiedział na krześle, nie mogąc nawet zmrużyć oka. Rano został przewieziony z zawałem serca do szpitala w Poznaniu, gdzie życie zakończył” – zapamiętał Lubciński.

 

Za Andrzej Krajewski 22 stycznia 2021, 11:43 żeby nie było, że to z wczoraj.

a to tu willa warszawska .

 

 

zaloguj się by móc komentować


stanislaw-orda @MarekBielany 22 października 2023 22:35
28 października 2023 17:21

No ale gdzie Rzym, a gdzie pewien czarnomorski półwysep?

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować