Demagog vs. pedagog
Notka krótka i lekkostrawna. A zatem ad rem.
Literalnie rzecz ujmując pedagog to przewodnik dzieci, zaś demagog to przewodnik ludu.
Mit starożytnej Grecji jako kolebki demokracji stanowi utrwaloną kliszę mentalną trudną do wytłumaczenia czymś innym poza coraz bardziej masywną ignorancją współczesnych wykształceńców, którzy ani łaciny, ani greki czy historii, że o matematyce, fizyce i chemii nawet nie warto wspominać.
W starożytnym świecie określenie demos oznaczało coś w rodzaju motłochu i tym samym miało wydźwięk ujemny, a nawet pogardliwy.
W koncepcjach politycznych czy to Platona, czy Arystotelesa słyszy się o rządach obywateli (politei), nie zaś o rządach ludu. A prawa obywatelskie, dajmy na to w takich Atenach posiadało np. za czasów Platona nie więcej jak 10 procent mieszkańców, a pozostali byli wyzutymi z praw niewolnikami. Jeśli do tego obrazu dopowiemy, że kobiety w greckich polis, za wyjątkiem heter, żyły w haremach to odwoływanie się do starożytnych Greków jako ojców demokracji powinno być zdecydowanie mniej życzeniowe i idealistyczne. A już szczególnie uwaga ta odnosi się do retoryki stosowanej przez aktywistów rozmaitych ruchów wolnościowych czy feministycznych.
Dlatego starożytni nie zrozumieliby nowożytnych konotacji łaczących się z określeniami w rodzaju pedagog (pozytywne) oraz demagog (negatywne), skoro logicznie rzecz biorąc, co do zasady, dotyczą one przewodzenia już to dzieciom, już to ludowi.
Obecnie żyjemy w epoce cywilizacyjnej wytrasowanej takimi osiągnięciami jak wynalezienie ruchomej czcionki przez Gutenberga, radia przez duet Tesla/Marconi, telewizji przez Szkota Johna Logie Bairda, idei internetu przez Paula (Barucha) Barana, grodzieńskiego Izraelity, który w młodości wyemigrował do USA. Czyli w epoce, w której demagodzy zdominowali tzw. dyskurs publiczny i który poskutkował galopującym zaniżeniem standardów wśród coraz liczniejszych rzesz tychże demagogów, zgodnie z regułą, że gorszy pieniądz zawsze zdoła wyprzeć z rynku pieniądz lepszy.
Ponadto współcześni demagodzy, zwani często, acz mylnie, politykami, bynajmniej nie mają zamiaru poprowadzić tegoż ludu, na podobieństwo Mojżesza, do jakiejkolwiek Ziemi Obietnicy.
Przeciwnie, sztab współpracowników każdego z gardłujących publicznie demagogów wyposażony został w technologiczne i techniczne pomoce, łącznie z wyrafinowanymi programami cyfrowymi, które pozwalają na bieżące monitorowanie wahań nastrojów pośród owego ludu. Na tej podstawie sztaby suflują, co wypada w danym momencie na jaki temat powiedzieć oraz na jaki inny temat pod żadnym pozorem nie wolno się odezwać. Dlatego najczęstszym rodzajem publicznych wypowiedzi, jakie mamy okazję usłyszeć z ust współczesnych demagogów jest ciągłe zapewnianie, że oni życzą wszystkim zdrowia, szczęścia oraz pomocy społecznej. Najogólniej deklarują, że chcą chronić przyrodę, walczyć z biedą i popierać rozwój wszystkiego, czego tylko się da. Bardziej ambitni z demagogów okraszają tego rodzaju wypowiedzi różnymi obcojęzycznymi zwrotami, które mają nadać walor mądrości i powagi wygłaszanym banałom, często akcentując je rytualnym frazesem w brzmieniu "tak naprawdę". I choć traktują wyborców jak osoby niepełnosprawne na umyśle, to przecież zostali zakładnikami kapryśnych nastrojów tychże.
Tak oto porzucenie i zaniechanie nauki greki i łaciny doszczętnie zrelatywizowało świat pojęć używanych przez współczesnego wykształciucha, zarówno wyborcy jak i wybieranego, pod każdą z szerokości geograficznych. Otrzymany w efekcie logiczno-pojęciowy misz-masz skutkuje tym, że współczesny demagog może mówić cokolwiek, bo jest przekonany, że i tak nie ma to żadnego znaczenia. On nie traktuje wyborców serio, rzecz jasna na zasadzie wzajemności. W efekcie akademicki mit ludowładztwa został sprowadzony do cyklicznego uczestnictwa w fasadowych rytuałach wyborczych, którymi emocjonują się wyłącznie demagodzy oraz najemnicy medialni podkreślający konieczność jak i niezbędność wspomnianych rytuałów.
I na koniec jeszcze dygresja. Otóż pedagog w języku polskim ma znaczenie jednoznacznie pozytywne, ale w języku angielskim niekoniecznie jest ono tak jednoznaczne.
I to by było na tyle.
******
Wykaz moich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty
tagi: demokracja wybory
stanislaw-orda | |
10 października 2018 21:18 |
Komentarze:
Maryla-Sztajer @stanislaw-orda | |
10 października 2018 21:57 |
Ludzie współcześni legitumujacy się jakimś dyplomem w zasadzie są przez owo wykształcenie pozbawieni zwykłego rozsądku. W związku z brakiem klasycznego doświadczenia dostępnego jeszcze ich dziadkom czy pradziadkom nie mają szans stać się obywatelami. W takim powiedzmy "greckim " znaczeniu. Lub w sensie obywatela szlachcica RON.
To brak fundamentu jakim jest własność powiązana z odpowiedzialnością za nią.
Nic nie zastąpi doświadczenia, a współczesne społeczeństwa oparte na zmasowanym oszustwie zwanym edukacją, doświadczają. ..szukanej rzeczywistości.
Czyli ta opieka społeczna itd..
.
Maryla-Sztajer @Maryla-Sztajer 10 października 2018 21:57 | |
10 października 2018 21:59 |
*oszukanej. ..ma być
.
Grzeralts @Maryla-Sztajer 10 października 2018 21:57 | |
11 października 2018 06:05 |
@Unu i Maryla: To wszystko i tak jest wtórne do zmiany koncepcji finansów, jaka dokonała się w ciągu ostatnich niecałych dwustu lat, a szczególnie po II WŚ. Co więcej, to jest zmiana całkowicie już nieodwracalna.
I tak został nam Rzym: jest lud Rzymu i jego trybuni (politycy), niewidzialni na górze patrycjusze i cała masa niewolników, zwłaszcza poza granicami imperium. Tylko cesarza brak, bo pewnie nie jest potrzebny, ale jak lud będzie chciał, to dostanie i cesarza. Jest za to politeizm, a za Zeusa vel Jowisza robi PKB.
bolek @stanislaw-orda | |
11 października 2018 06:44 |
"wykształceńców" :-)
BTW
"W starożytnej Grecji mianem „pedagoga” nazywano początkowo niewolników nadzorujących chłopców, także w domach niezamożnych"
PS
O co chodzi z tą dygresją?
Maryla-Sztajer @Grzeralts 11 października 2018 06:05 | |
11 października 2018 09:35 |
Ja piszę o moim poszukiwaniu odpowiedzi na kobiece pytanie, jak to się stało czy jaki proces do tego stanu dzisiejszego doprowadził.
Jest też dzisiejszy tekst Maciejewskiego dalszą jakąś częścią odpowiedzi.
Oszukana edukacja. ..
.
stanislaw-orda @bolek 11 października 2018 06:44 | |
11 października 2018 11:31 |
w angielskim słowo "pedagog" to także synonim pedanta.
bolek @stanislaw-orda 11 października 2018 11:31 | |
11 października 2018 11:54 |
Faktycznie!
Kurczę, człowiek naprawdę uczy się całe życie ;-)
gabriel-maciejewski @stanislaw-orda | |
11 października 2018 12:34 |
Te historycze kalki są nie do zniesienia
homsick @stanislaw-orda | |
11 października 2018 15:08 |
Demagog, czy pedagog, to bez znaczenia, gdy nagradzany jest peda(ł)gog.
pink-panther @stanislaw-orda | |
11 października 2018 16:43 |
Czyli "demagogia" staje się zawodem a demagog jest na utrzymaniu "sponsorów rewolucji obyczajowej' i socjalnej. Jednym z założeń tej rewolucji jest drastyczne obniżenie poziomu nauczania. Zwłaszcza w naukach społecznych. Przykład z życia na wielką skalę to Rosja Sowiecka i ZSRR - likwidacja nauki języków klasycznych ale też nauki historii i - geografii. I oduczanie w najboleśniejszy sposób zwyczaju zadawania przez uczniów pytań "niewygodnych" wobec głównego nurtu propagandy. Z czasem uczniowie o nic nie pytają. Teraz dyskusję i wolną wypowiedź zastąpiono - systemem testów.
stanislaw-orda @pink-panther 11 października 2018 16:43 | |
11 października 2018 22:17 |
Przestawiono priorytety z klonowania genetycznego (przetestowane negatywnie) na klonowanie mentalne (te same klisze mentalne dla 98 procent "proletów").
Taniej i skuteczniej.