-

stanislaw-orda : [email protected].

Putin: doktryner i doktryna

Proponuję tekst artykułu podpisanego imieniem Prezydenta Federacji Rosyjskiej - Władymira Putina, który ukazał się w wersji angielskiej na łamach prestiżowego miesięcznika amerykańskiego „The National Interest” w numerze z dnia 18 czerwca br. pod tytułem: The Real Lessons of the 75th Anniversary of World War II
https://www.ng.ru/politics/2020-06-19/100_putinarticle19062020.html

Porównałem ww. tekst z wersją tego artykułu po rosyjsku i postanowiłem przełożyć na polski wersję rosyjską. Lecz nie wyłącznie z tego powodu, że w rosyjskim czuję się lepiej niż w angielskim, ale dlatego, że wersja angielska (najprawdopodobniej stanowiąca przekład z rosyjskiego) to typowy zubożały żargon dziennikarski posługujący się sztampowymi i stereotypowymi okolicznościowymi sloganami. Ginie w takim przekładzie wiele tzw. smaczków i półcieni, zapewne dlatego, że dla przeciętnego czytelnika anglosaskiego, zwłaszcza zaoceanicznego większość poruszonych w artykule kwestii dotyczących Europy Wschodniej znajduje się poza zasięgiem percepcji. I jeszcze z jednego ważnego powodu chciałem przetłumaczyć ten artykuł. W nadwiślańskiej propagandzie medialnej są jakieś wtręty i aluzje, jakieś takie śmichy-chichy albo strachy na Lachy odnośnie treści zawartych w tym artykule, ale nigdzie nie spotkałem informacji o kompletnym tekście przetłumaczonym na polski. Jestem zdania, że najlepiej samemu zapoznać się z nim i samodzielnie ocenić. Bo często ulegamy złudzeniu, że nasza wersja zdarzeń historycznych jest jedynie prawdziwa i jako taka powinna być podzielana przez wszystkich na świecie. Tak nigdy nie było, nie jest i nie będzie.
Artykuł Prezydenta Federacji Rosyjskiej dobitnie o tym zaświadcza, ale także świadczy jeszcze o czymś innym. Mianowicie o tym, że warto jest trzymać się kontynuowania spójnej, jednolitej doktryny, czy to imperialnej czy jakiejś innej. I że w efekcie tzw. prawda historyczna zawsze będzie narzucona przez silniejszego i tylko ona będzie miała rację bytu.

Jakkolwiek sam artykuł jest długachny (15 stron formatu A-4), mimo to zamieszczę jeszcze dwie uwagi. Pierwsza dotyczy takiego oto spostrzeżenia, że wg mnie problemem w przekładach z języków obcych jest nie tylko poprawna znajomość języka obcego, ale musi ona być połączona z więcej niż  poprawną znajomością języka polskiego. I wcale nie wiadomo o co dzisiaj jest trudniej. Druga jest natury czysto technicznej, a mianowicie do tłumaczenia z oryginału rosyjskiego dopisałem kilka swoich przypisów, które wyraźnie zaznaczyłem. Ponadto wytłuściłem czcionkę we fragmentach odnoszących się do spraw polskich, która w oryginalnym tekście nie była pogrubiona.

Dla porównania: pełny tekst po rosyjsku:
Фактические уроки 75-й годовщины Второй мировой войны
(Lekcje rzeczywistości z okazji 75 rocznicy drugiej wojny światowej )

https://www.ng.ru/politics/2020-06-19/100_putinarticle19062020.html

Oto moje tłumaczenie

Minęło siedemdziesiąt pięć lat od zakończenia Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Przez te lata dorosło kilka pokoleń. Polityczna mapa planety uległa zmianie. Nie ma Związku Sowieckiego który odniósł wielkie, miażdżące zwycięstwo nad nazizmem, ratując cały świat. Także wydarzenia czasów wojny, nawet dla jej uczestników, stały się odległym wspomnieniem.

To z jakiego względu w Rosji dzień 9 maja traktowany jest jako najważniejsze święto, a 22 czerwca życie dosłownie zamiera, zaś wzruszenie ściska gardło? Zwykło się mówić, że wojna pozostawiła głęboki ślad w życiu każdej rodziny. Słowa te oznaczają, że trwa pamięć o losach milionów ludzi, o ich cierpieniu i bólu utraty. Ale zaświadczają również o dumie, prawdzie i pielęgnowaniu pamięci.

Dla moich rodziców wojna oznaczała straszne cierpienia podczas oblężenia Leningradu, gdy zmarł mój dwuletni brat Witia, a cudem ocalała moja matka. A ojciec, choć rezerwista, zgłosił się do obrony swojego rodzinnego miasta, podobnie jak miliony obywateli radzieckich. Walczył na przyczółku zwanym Newskij Piataczok (Newski Prosiaczek – przypis mój;), gdzie został ciężko ranny. Im więcej lat mija, tym bardziej odczuwam potrzebę rozmowy z rodzicami i dowiedzenia się więcej o okresie wojny w ich życiu. Nie istnieje już możliwość zapytania ich o cokolwiek, dlatego jak relikwie przechowuję w sercu rozmowy, które przeprowadziłem z ojcem i matką na temat wojny i powstrzymywane przez nich emocje.

Dla moich rówieśników ważne jest aby nasze dzieci, wnuki i prawnuki rozumiały jakie doświadczenia i cierpienia były udziałem ich przodków. Aby wiedziały co było powodem, że ich przodkowie mogli wytrwać i zwyciężyć. Skąd brała się ich niesłabnąca siła woli, która zadziwiała i fascynowała cały świat? Oczywiście, bronili swojego domu, swoich dzieci, swoich rodzin i bliskich. Ale także łączyła ich miłość do kraju, do ojczyzny. To głęboko zakorzenione, osobiste uczucie w pełni znajduje wyraz w samej istocie naszego narodu i stało się jednym z decydujących czynników w heroicznej, ofiarnej walce przeciwko nazistom.

Często pada pytanie: jaką drogą podąży dzisiejsze pokolenie? Jak zachowa się w warunkach kryzysu? Widzę młodych lekarzy, pielęgniarki, czasami świeżych absolwentów, którzy udają się do „czerwonej strefy”, aby ratować ludzi.
(„czerwona strefa” – obszar dotknięty skutkami klęski żywiołowej, katastrofy, epidemii, etc. - przypis mój).
Nasi żołnierze znajdują się w trakcie wojny z międzynarodowym terroryzmem na Północnym Kaukazie, walczą do ostatniej kropli krwi w Syrii. Zupełnie młodzi chłopcy. Wielu spośród żołnierzy należących do legendarnej, nieśmiertelnej 6-tej Kompanii Desantowej miało po 19-20 lat. Ale wszyscy udowodnili, że zasługują na miano godnych następców obrońców naszej ojczyzny, którzy bronili jej podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej.

Dlatego mam pewność, że jedną z charakterystycznych cech narodów Rosji jest wypełnianie swojego obowiązku, nie szczędząc życia, jeśli wymagają tego okoliczności. W rosyjskim społeczeństwie do dziś pozostają ważne takie wartości jak bezinteresowność, patriotyzm, miłość do domu, rodziny i ojczyzny, są one fundamentalne i wspólne. Właśnie na tych wartościach w największym stopniu oparta jest niezawisłość naszego kraju. Obecnie powstają nowe tradycje z inicjatywy rodaków, takie jak Pułk Nieśmiertelny. Jest to marsz zaświadczający o naszej wdzięcznej pamięci, który symbolizuje żywy związek i więzy krwi między pokoleniami. Miliony ludzi wychodzą aby maszerować z fotografiami swoich krewnych, którzy bronili Ojczyzny i rozgromili nazistów. Oznacza to, że ich życie, ich czyny i poniesione ofiary, a także zwycięstwo, które nam przekazali, nigdy nie zostaną zapomniane. Jesteśmy odpowiedzialni za naszą przeszłość oraz przed naszą przyszłością, dlatego musimy dołożyć wszelkich starań, aby nie dopuścić powtórki tych strasznych tragedii. Z tego powodu uznałem, że powinienem opublikować artykuł o II wojnie światowej i Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Wielokrotnie omawiałem ten pomysł ze światowymi liderami, którzy wykazali w tej kwestii zrozumienie.

Na szczycie przywódców WNP, który odbył się pod koniec ubiegłego roku, wszyscy zgodziliśmy się co do jednej rzeczy: konieczne jest przekazanie przyszłym pokoleniom pamięci o tym, że naziści zostali pokonani przede wszystkim przez naród sowiecki i, że w tej heroicznej bitwie, zarówno na linii frontu, jak i na tyłach, walczyli ramię w ramię przedstawicieli wszystkich republik Związku Sowieckiego. W trakcie wielu spotkań rozmawiałem z liderami innych państw także o złożonych kwestiach okresu przedwojennego. Temat tych rozmów znalazł oddźwięk w Europie i na świecie. Oznacza to, że analiza lekcji przeszłości jawi się jako realna konieczność oraz wciąż posiada walor aktualności. W związku z tym wynikło sporo emocji, nieudolnie skrywanych kompleksów i głośnych oskarżeń. Niektórzy politycy, najwidoczniej z przyzwyczajenia, twierdzili, że Rosja zamierza napisać na nowo historię. Nie zdołali jednak przytoczyć na to bodaj jednego argumentu, ani też obalić ani jednego faktu. Rozumie się samo przez się, że trudno, jeśli w ogóle to możliwe, sprzeczać się z oryginalnymi dokumentami, które przecież można znaleźć nie tylko w rosyjskich, ale także w zagranicznych archiwach. Dlatego potrzebne jest zanalizowanie przyczyn, które doprowadziły do wybuchu wojny światowej oraz namysł nad złożonymi uwarunkowaniami, klęskami i zwycięstwami wraz z wnioskami jakie z tego wynikają dla naszego kraju i całego świata. I jak powiedziałem, niezwykle ważne jest, aby polegać wyłącznie na dokumentach archiwalnych i ówczesnych świadectwach, wystrzegając się jakichkolwiek spekulacji motywowanych ideologicznie lub politycznie.

Chciałbym jeszcze raz przypomnieć oczywisty fakt: podstawowe przyczyny II wojny światowej wynikają przede wszystkim z postanowień podjętych po zakończeniu I wojny światowej. Traktat wersalski stał się w odczuciu Niemiec symbolem głębokiej niesprawiedliwości. Sprowadzał się do faktu ograbienia pokonanego kraju i zmuszenia go do zapłacenia ogromnych, dewastujących ekonomikę Niemiec, reparacji zachodnim sojusznikom.
Głównodowodzący armiami sprzymierzonych, francuski marszałek Ferdynand Foch, proroczo ocenił Traktat wersalski słowami: „To nie jest pokój. To zawieszenie broni na dwadzieścia lat”.

W istocie te upokorzenie narodowe stało się pożywką dla radykalnych oraz rewanżystowskich nastrojów w Niemczech. Naziści umiejętnie wygrywali takie emocje ludzi, kształtowali na nich swoją propagandę, obiecując wyzwolić Niemcy z „dyktatu wersalskiego”, przywrócić im dawną potęgę, a w praktyce pchali Niemców do nowej wojny. Paradoksalnie państwa zachodnie, zwłaszcza Wielka Brytania i Stany Zjednoczone, bezpośrednio lub pośrednio, przyczyniły się do tego. Ich kręgi finansowe i przemysłowe aktywnie inwestowały w niemieckie fabryki i zakłady produkujące na potrzeby armii. Ponadto sporo osobistości z kół arystokracji i establishmentu politycznego sympatyzowało z ruchami nacjonalistycznymi, radykalnymi i skrajnie prawicowymi, które nabierały coraz większego znaczenia tak w Niemczech, jak i w Europie.

„Światowy porządek wersalski” stał się przyczyną wielu skrytych kontrowersji oraz jawnych sprzeczności. Ich podstawową przyczyną było dowolne wyznaczenie granic nowych państw europejskich przez zwycięskie mocarstwa. W praktyce od samego początku po ich wyznaczeniu zaczęły się spory terytorialne i wzajemne roszczenia, które zamieniły się w „bomby z opóźnionym zapłonem”.

Jednym z ważnych rezultatów I wojny światowej było utworzenie Ligi Narodów. Na organizację tę scedowano wielkie nadzieje związane z zapewnieniem trwałego pokoju i bezpieczeństwa zbiorowego. Idea ta, przy konsek-wentnej realizacji, mogłaby, bez przesady, zapobiec powtórzeniu się wojennej tragedii o wymiarze ogólnoświa- towym. Okazało się, że Liga Narodów zdominowana przez zwycięskie mocarstwa Francję i Wielką Brytanię, stała się instytucją zupełnie nieskuteczną i zdominowaną przez pustosłowie. Liga Narodów i państwa europejskie okazały się głuchymi na kilkakrotnie ponawiane wezwania Związku Sowieckiego, by ustanowić sprawiedliwy system bezpieczeństwa zbiorowego. W szczególności istotne były propozycje dotyczące podpisania paktu dla regionów wschodnio-europejskiego i pacyficznego, które miałyby przeciwdziałać agresywnym zamierzeniom. Propozycje te nie zostały nawet rozpatrzone. Liga Narodów nie zdołała również zapobiec konfliktom w różnych częściach świata, takim jak najazd Włoch na Etiopię, wojna domowa w Hiszpanii, japońska agresja na Chiny czy anschluss Austrii. A w przypadku zmowy w Monachium, w której oprócz Hitlera i Mussoliniego uczestniczyli przywódcy Wielkiej Brytanii i Francji, dokonano rozbioru na części Czechosłowacji przy pełnej aprobacie Ligi Narodów. W związku z tym chciałbym podkreślić, że w przeciwieństwie do wielu ówczesnych przywódców europejskich, Stalin nie zhańbił się spotykaniem z Hitlerem, który w kręgach zachodnich polityków cieszył się uznaniem oraz był mile widzianym gościem w stolicach europejskich .

Polska była zaangażowana razem z Niemcami w podział Czechosłowacji. Wcześniej wspólnie ustalono, który z tych krajów jaką część czechosłowackiego terytorium otrzyma. 20 września 1938 r. Józef Lipski, polski ambasador w Niemczech, poinformował Ministra Spraw Zagranicznych Polski Józefa Becka o następujących zapewnieniach Hitlera: „… w przypadku, gdyby doszło do konfliktu między Polską a Czechosłowacją w kwestii naszych roszczeń w okręgu cieszyńskim, Rzesza udzieli poparcia stronie polskiej”. Nazistowski przywódca nawet udzielił podpowiedzi, doradził aby polskie działania nastąpiły nie wcześniej jak „dopiero po zajęciu Sudetów przez Niemców”. W Polsce zdawano sobie sprawę, że ​​bez wsparcia Hitlera te plany aneksji byłyby skazane na niepowodzenie. W tym miejscu zacytuję zapis rozmowy ambasadora Niemiec w Warszawie Hansa-Adolfa von Moltke z Józefem Beckiem, która odbyła się 1 października 1938 r., a dotyczyła stosunków polsko-czeskich oraz stanowiska strony sowieckiej w tej sprawie. Oto stosowny cytat:
Pan Beck wyraził wielką wdzięczność za lojalne traktowanie polskich interesów na konferencji w Monachium, a także szczerość relacji podczas czeskiego konfliktu. Władze polskie i opinia publiczna w pełni doceniła postawę zajętą przez Führera i kanclerza Rzeszy”.

Podział Czechosłowacji był brutalny i cyniczny. Monachium zniszczyło nawet te kruche gwarancje, które formalnie obowiązywały w Europie i pokazało, że zawarte wzajemne porozumienia są nic niewarte. Zmowa z Monachium zadziałała dosłownie niczym zwolnienie kurka spustowego i spowodowała, że ​​wielka wojna w Europie stała się nieunikniona. Dziś europejscy politycy, a zwłaszcza polscy przywódcy, pragną zamilczeć zmowę monachijską. Dlaczego? Nie tylko z powodu, że ich kraje kiedyś złamały zobowiązania i poparły zmowę monachijską, a niektóre z nich nawet wzięły udział w podziale łupów, ale również dlatego, że mocno niewygodne jest przypominanie, iż w tych dramatycznych dniach 1938 r. tylko Związek Sowiecki opowiedział się, jako jedyny, po stronie Czechosłowacji.

Związek Sowiecki, zgodnie ze swoimi zobowiązaniami międzynarodowymi, w tym umowami z Francją i Czecho-słowacją, starał się nie dopuścić do tragedii. Tymczasem Polska, forsując własny interes, robiła wszystko, co w jej mocy, aby utrudnić ustanowienie systemu bezpieczeństwa zbiorowego w Europie. Polski minister spraw zagranicznych Józef Beck napisał o tym wprost w liście z 19 września 1938 r. do, wspomnianego już wcześniej, ambasadora Józefa Lipskiego przed jego spotkaniem z Hitlerem: „… w ubiegłym roku polski rząd czterokrotnie odrzucił propozycję dołączenia do międzynarodowej akcji angażowania się w obronę Czechosłowacji.” Wielka Brytania, jak też Francja, która była wówczas głównym sojusznikiem Czechów i Słowaków, postanowiły wycofać swoje gwarancje i pozostawić na pastwę losu ten wschodnioeuropejski kraj. I nie tylko wyłącznie pozostawić go własnemu losowi, ale starali się skierować aspiracje nazistów na wschód po to, aby Niemcy i Związek Sowiecki nieuchronnie zmierzyły się w krwawej, zbrojnej konfrontacji. Na tym zasadzała się istota zachodniej polityki „utrzymywania pokoju” za wszelka cenę. Była ona realizowana nie tylko w stosunku do Trzeciej Rzeszy, ale także w stosunku do innych uczestników tak zwanego Paktu Antykominternowskiego - faszystowskich Włoch i milita-rystycznej Japonii. Na Dalekim Wschodzie polityka ta znalazła swoją kulminację w zawarciu porozumienia angielsko-japońskiego latem 1939 r., które dało Tokio wolną rękę w Chinach. Wiodące potęgi europejskie nie chciały uznać groźby śmiertelnego niebezpieczeństwa, jakie Niemcy i ich sojusznicy przedstawiały dla całego świata, łudząc się, że ich samych wojna ominie.

Zmowa w Monachium pokazała Związkowi Sowieckiemu, że kraje zachodnie mogą zająć się kwestiami bezpieczeństwa jedynie w takim stopniu, przy jakim ich interesy nie doznają uszczerbku, ale także, że przy nadarzającej się sposobności mogą sformować front antysowiecki. W tych okolicznościach Związek Sowiecki starał się do ostatniej chwili wykorzystać każdą szansę na utworzenie koalicji antyhitlerowskiej. Powtórzę, pomimo dwulicowej postawy krajów zachodnich.

I tak, służby wywiadowcze przekazywały sowieckiemu kierownictwu szczegółowe informacje o zakulisowych kontaktach między Wielką Brytanią a Niemcami w lecie 1939 r. Zwracam uwagę, że kontakty te były całkiem intensywne oraz prowadzono je równocześnie z trójstronnymi negocjacjami między Francją, Wielką Brytanią i Związkiem Sowieckim, przy czym te ostatnie były celowo przeciągane przez zachodnich partnerów. W związku z tym przytoczę dokument z brytyjskich archiwów – jest nim instrukcja dla brytyjskiej misji wojskowej, która przybyła do Moskwy w sierpniu 1939 r. Znajdujemy w niej jasne wskazanie, że ​​delegacja ta „miała bardzo powoli kontynuować negocjacje” oraz że „rząd Zjednoczonego Królestwa nie godził się na przyjęcie szczegółowo określonych zobowiązań  które mogłyby ograniczyć jego swobodę działania w każdych okolicznościach”. Zwrócę również uwagę, że w przeciwieństwie do delegacji brytyjskiej i francuskiej, delegacji sowieckiej przewodniczyli wyżsi dowódcy Armii Czerwonej, którzy mieli niezbędne pełnomocnictwa do „podpisania konwencji wojskowej dotyczącej zagadnienia organizacji wojskowej obrony Anglii, Francji i Związku Sowieckiego dla przeciwdziałania agresji w Europie”.

Swoją rolę w niepowodzeniu tych negocjacji odegrała Polska, ponieważ nie chciała mieć żadnych zobowiązań wobec strony sowieckiej. Nawet pod naciskiem zachodnich sojuszników polskie kierownictwo nie wyraziło zgody na wspólne z Armią Czerwoną przeciwstawienie się Wehrmachtowi. Dopiero gdy dowiedziano się o przybyciu Ribbentropa do Moskwy, Józef Beck niechętnie i niebezpośrednio, ale przez francuskich dyplomatów, powiadomił stronę sowiecką: „… w przypadku przeciwdziałania agresji niemieckiej współpraca polsko-sowiecka nie jest wykluczona, a jej techniczne szczegóły pozostają do uzgodnienia. ” Jednocześnie wyjaśnił swoim kolegom: „…nie sprzeciwiłem na to sformułowanie tylko ze względów taktycznych, ale nasze podstawowe stanowisko w stosunku do Związku Sowieckiego pozostaje definitywne i niezmienne”.

W coraz bardziej komplikującej się sytuacji Związek Sowiecki podpisał pakt o nieagresji z Niemcami, czyniąc tak praktycznie jako ostatnie spośród państw europejskich. Przy czym postąpił tak w obliczu realnego zagrożenia wojną na dwóch frontach - z Niemcami na zachodzie i Japonią na wschodzie, gdzie toczyły się już intensywne walki przy rzece Chałchin Goł (w Mongolii Wewnętrznej – przypis mój).

Stalin i jego świta zasadnie obwiniani są za wiele nieprawości. Pamiętamy zbrodnie popełnione przez ten reżim przeciwko własnemu narodowi i grozę masowych represji. Powtarzam, że można zarzucić sowieckim przywód-com wiele rzeczy, ale nie należy tego czynić w oderwaniu od zrozumienia natury zewnętrznych zagrożeń. Oni wyraźnie dostrzegali podejmowane próby pozostawienia Związku Sowiecki ego sam na sam z Niemcami i ich sojusznikami, tak więc uwzględniając to realne zagrożenie, starali się pozyskać cenny czas potrzebny na wzmocnienie obrony kraju.

W związku z podpisanym wówczas paktem o nieagresji słyszymy obecnie wiele spekulacji i oskarżeń przeciwko współczesnej Rosji. Tak, obecna Rosja jest prawnym następcą Związku Sowieckiego, a okres sowiecki - ze wszystkimi jego triumfami i tragediami - jest niezbywalną częścią naszej tysiącletniej historii. Przypomnę jednak, że Związek Sowiecki dokonał prawnej i moralnej oceny tzw. Paktu Ribbentrop – Mołotow. Najwyższa władza sowiecka w swojej rezolucji z 24 grudnia 1989 r. oficjalnie potępiła tajne protokoły jako „akt totalitarnej władzy” w żaden sposób nie wyrażający „woli obywateli państwa sowieckiego, którzy nie ponoszą odpowiedzialności za tę zmowę”.

To inne państwa wolą nie pamiętać o umowach znaczonych podpisami nazistów i polityków zachodnich, nie mówiąc już o dokonywaniu prawnej lub politycznej oceny wspomnianej współpracy, w tym cichego przyzwolenia - a nawet bezpośredniego poparcia - niektórych europejskich polityków dla barbarzyńskich planów nazistów. Wystarczy przypomnieć cyniczne zdanie polskiego ambasadora w Niemczech J. Lipskiego podczas rozmowy z Hitlerem 20 września 1938 r.: „… dla rozwiązania problemu żydowskiego my [Polacy] zbudujemy mu… wspaniały pomnik w Warszawie."

Ponadto nie wiemy również, czy istniały jeszcze jakieś „tajne protokoły” lub aneksy do umów zawartych przez kilka krajów z nazistami. Pozostaje tylko „uwierzyć na słowo”. W szczególności wciąż nie zostały odtajnione materiały dotyczące tajnych rozmów angielsko-niemieckich. Dlatego wzywamy wszystkie państwa do przyśpieszenia procesu upubliczniania swoich archiwów i publikowania nieznanych wcześniej dokumentów z okresu wojny i okresu przedwojennego - tak jak to czyni w ostatnich latach Rosja. W tym kontekście jesteśmy gotowi na szeroką współpracę i wspólne projekty badawcze angażujące historyków.

Ale powróćmy jeszcze do wydarzeń bezpośrednio poprzedzających drugą wojnę światową. Naiwnością było wierzyć, że Hitler, kiedy rozprawi się z Czechosłowacją, nie będzie wysuwał nowych roszczeń terytorialnych. Tym razem roszczenia dotyczyły jego niedawnego wspólnika w zaborze czechosłowackim - Polski. I także w tym przypadku kłania się spuścizna Wersalu, a zwłaszcza sprawa tzw. korytarza gdańskiego, która została ponownie wykorzystana jako pretekst. Wina za tragedię, którą poniosła wówczas Polska, spoczywa całkowicie na polskich władzach, które utrudniały zawarcie sojuszu wojskowego między Wielką Brytanią, Francją i Związkiem Sowieckim, a ufając w pomoc zachodnich partnerów, rzuciły własny kraj pod koła hitlerowskiej maszyny zagłady. Najazd niemiecki został przeprowadzony zgodnie z doktryną blitzkriegu. Pomimo zaciekłego, heroicznego oporu polskiej armii, 8 września 1939 r. - zaledwie tydzień po wybuchu wojny - wojska niemieckie dotarły na przedpola Warszawy. Do 17 września wojskowi i polityczni przywódcy Polski uciekli w większości do Rumunii, zdradzając swój naród, który kontynuował walkę z najeźdźcami. Zachodni sojusznicy nie spełnili polskich oczekiwań i nadziei. Po ogłoszeniu wojny z Niemcami wojska francuskie przesunęły się zaledwie o kilkadziesiąt kilometrów w głąb terytorium Niemiec. Wyglądało to więc jak zwyczajne pozorowanie aktywnych działań. Ponadto angielsko-francuska Najwyższa Rada Wojenna, która odbyła swoje pierwsze posiedzenie 12 września 1939 r. we francuskim mieście Abbeville, postanowiła całkowicie odrzucić dalsze kroki wojenne wobec Niemiec z uwagi na szybki rozwój wypadków w Polsce. Wtedy zaczęła się niesławna ”dziwna wojna”. Była ona jawną zdradą zobowiązań podjętych wobec Polski ze strony Wielkiej Brytanii i Francji.

Później, podczas procesów w Norymberdze, niemieccy generałowie wyjaśnili swój szybki sukces na Wschodzie. Były szef sztabu operacyjnego dowództwa niemieckich sił zbrojnych, generał Alfred Jodl przyznał: „…tylko dlatego nie ponieśliśmy klęski już w 1939 r., że podczas naszej wojny z Polską około 110 dywizji francuskich i brytyjskich stacjonujących na zachodzie, pozostało absolutnie bezczynnymi przeciwko 23 dywizjom niemieckim.
Poprosiłem o odzyskanie z archiwum całego zbioru materiałów dotyczących kontaktów między ZSRR a Niemcami w dramatycznych dniach sierpnia i września 1939 r. Zgodnie z ust. 2 tajnego protokołu do niemiecko-sowieckiego Paktu o nieagresji z 23 sierpnia 1939 r. stwierdza się, że w przypadku reorganizacji terytorialno-politycznej okręgów tworzących państwo polskie, granica obszarów zainteresowań obu krajów przebiegałaby „w przybliżeniu wzdłuż rzek Narwi, Wisły i Sanu”. Innymi słowy, sowiecka strefa wpływów obejmowała nie tylko terytoria zamieszkiwane głównie przez ludność ukraińską i białoruską, ale także historycznie polskie ziemie pomiędzy rzekami Wisłą i Bugiem. Do dnia dzisiejszego ten fakt znany jest bardzo nielicznym. Podobnie bardzo niewielu wie, że bezpośrednio po ataku na Polskę Berlin od pierwszych dni września 1939 r. stanowczo i wielokrotnie wzywał Moskwę do włączenia się do akcji wojskowej. Jednak przywództwo sowieckie zignorowało te wezwania i starało się, najdłużej jak było można, unikać wzięcia udziału w dramatycznych wydarzeniach. Dopiero gdy stało się absolutnie jasne, że Wielka Brytania i Francja nie zamierzają pomóc swojemu sojusznikowi, a Wehrmacht może szybko zająć całą Polskę i tym samym pojawić się w podejściach do Mińska, Związek Sowiecki postanowił wprowadzić jednostki Armii Czerwonej rankiem 17 września na tereny tzw. wschodnich kresów, które obecnie stanowią część terytoriów Białorusi, Ukrainy i Litwy.

Oczywiście nie istniała alternatywa. W przeciwnym razie Związek Sowiecki stanąłby przed zwielokrotnionym ryzykiem, ponieważ - powiem to jeszcze raz - stara granica polsko-sowiecka przebiegała zaledwie w odległości kilkudziesięciu kilometrów (na zachód – przypis mój) od Mińska. Związek Sowiecki musiałby przystąpić do nieuchronnej wojny z nazistami w bardzo niekorzystnej pozycji strategicznej, podczas gdy miliony ludzi różnych narodowości, w tym Żydzi mieszkający w pobliżu Brześcia i Grodna, Przemyśla, Lwowa i Wilna, zostaliby skazani na zagładę z rąk nazistów i ich lokalnych wspólników - antysemitów i radykalnych nacjonalistów. Dokładnie ten właśnie fakt, że Związek Sowiecki starał się do ostatniej chwili nie uczestniczyć w konflikcie i nie chciał aktywnie walczyć po stronie Niemiec, stał się przyczyną, dla którego starcie wojsk sowieckich i niemieckich nastąpiło znacznie wcześniej na zachodzie niż w granicach uzgodnionych w tajnym protokole (Ribbentrop – Mołotow; przypis mój). Nie stało się tak nad Wisłą, ale w pobliżu tak zwanej linii Curzona, która już w 1919 r. została zalecona przez Ententę jako wschodnia granica Polski.

Jak wiadomo, trudno opierać się na odczuciach subiektywnych gdy mówimy o wydarzeniach z przeszłości. Powiem tylko, że we wrześniu 1939 r. przywództwo sowieckie miało możliwość przesunięcia zachodnich granic Związku Sowieckiego jeszcze dalej na zachód aż do Warszawy, ale postanowiło tego nie uczynić. Niemcy zasugerowali sformalizowanie nowego status quo. 28 września 1939 r. Joachim von Ribbentrop i Wiaczesław Mołotow podpisali w Moskwie Traktat o granicy i przyjaźni między Niemcami a Związkiem Sowieckim, a także tajny protokół zmiany granicy państwowej, zgodnie z którym granicę ustalono w miejscu linii demarkacyjnej, tj. tam gdzie faktycznie stanęły naprzeciwko siebie obie armie.

Jesienią 1939 r. Związek Sowiecki, realizując strategiczne cele militarne i obronne, rozpoczął proces włączania Łotwy, Litwy i Estonii. Inkorporacja ww. państw do Związku Sowieckiego została przeprowadzona na podstawie umowy, za zgodą wybranych władz. Było to zgodne z ówczesnym prawem międzynarodowym i państwowym. Poza tym, w październiku 1939 r. miasto Wilno i okolice, które wcześniej były częścią Polski, zwrócone zostały Litwie. Republiki bałtyckie w Związku Sowieckim zachowały swoje organy rządowe, język i miały swoją reprezentację w wyższych strukturach państwowych.

Przez wszystkie te miesiące nieprzerwanie trwała niewidoczna dla osób postronnych walka dyplomatyczna i polityczno-wojskowa oraz praca wywiadowcza. W Moskwie zdawali sobie sprawę, że ​​stanęli przed zaciekłym i okrutnym wrogiem i że tajna wojna z nazizmem jest w toku. Tak więc nie ma powodu, aby przyjmować oficjalne oświadczenia i formalne notatki czy protokoły z tamtego czasu jako dowód „przyjaźni” między Związkiem Sowieckim a Niemcami. Związek Sowiecki miał aktywne kontakty handlowe i techniczne nie tylko z Niemcami, ale także z innymi krajami. I kiedy Hitler wielokrotnie próbował wciągnąć po swojej stronie Związek Sowiecki do konfrontacji z Wielką Brytanią, kierownictwo sowieckie nie odpowiadało na te namowy. Ostatnią próbę przekonania Związku Sowieckiego do wspólnego działania podjął Hitler podczas wizyty Mołotowa w Berlinie w listopadzie 1940 r. Mołotow jednak dokładnie wykonał instrukcje Stalina i ograniczył się do ogólnej dyskusji na temat niemieckiej idei przystąpienia Związku Sowieckiego do Paktu Trójstronnego podpisanego przez Niemcy, Włochy i Japonię we wrześniu 1940 roku i skierowanego przeciwko Wielkiej Brytanii i USA. Nic dziwnego, że już 17 listopada Mołotow udzielił radzieckiemu pełnomocnikowi w Londynie Iwanowi Majskiemu następującej instrukcji:
Dla twojej informacji… Nie podpisano ani nie planowano podpisania umowy w Berlinie. Właśnie wymieniliśmy poglądy w Berlinie… i to było wszystko… Najwyraźniej Niemcy i Japończycy chcą nas popchnąć w kierunku Zatoki Perskiej i Indii. Odrzuciliśmy dyskusję na ten temat, ponieważ uważamy takie rady ze strony Niemiec za niedorzeczne. ”

W dniu 25 listopada przywódcy sowieccy oficjalnie przedstawili Berlinowi twarde warunki, które były trudne do przyjęcia przez nazistów, w tym wycofanie wojsk niemieckich z Finlandii, podpisanie traktatu o wzajemnej pomocy między Bułgarią a Związkiem Sowieckim i wiele innych i w ten sposób celowo wykluczyli możliwość przystąpienia do Paktu (Trójstronnego – przypis mój). Takie stanowisko definitywnie utwierdziło zamiar Führera co do wszczęcia wojny ze Związkiem Sowieckim. I już w grudniu, odkładając na bok ostrzeżenia swoich strategów o katastrofalnym niebezpieczeństwie prowadzenia wojny na dwa fronty, Hitler zatwierdził plan „Barbarossa”. Zrobił to w przekonaniu, iż Związek Sowiecki jest główną siła, która przeciwstawi mu się mu się w Europie i że nadchodzące na wschodzie starcie zadecyduje o wyniku wojny światowej. I był pewien tego, że droga do Moskwy będzie szybka i zakończona sukcesem.

I co szczególnie chciałbym podkreślić: kraje zachodnie zgodziły się wówczas z działaniami sowieckimi i uznały dążenie Związku Sowieckiego do zapewnienia bezpieczeństwa narodowego. W dniu 1 października 1939 r. Winston Churchill, ówczesny Pierwszy Lord Admiralicji, w swoim przemówieniu w radiu powiedział: „Rosja prowadzi pragmatyczną politykę we własnym interesie … Dla zapewnienia bezpieczeństwa Rosji przed nazistowskim zagrożeniem było oczywistą koniecznością, aby armie rosyjskie pozostały na tej linii [chodzi o nową granicę zachodnią]”. Brytyjski sekretarz spraw zagranicznych E. Halifax przemawiając 4 października 1939 r. w Izbie Lordów powiedział:
„… należy przypomnieć, że działania rządu sowieckiego polegały na przesunięciu granicy zasadniczo do linii zalecanej na konferencji w Wersalu przez lorda Curzona… Ja tylko przytaczam fakty historyczne i uważam, iż są one bezdyskusyjne ”. Wybitny brytyjski polityk i mąż stanu D. Lloyd George podkreślił: „Rosyjskie armie zajęły terytoria, które nie są polskie i które zostały siłą zajęte przez Polskę po pierwszej wojnie światowej ... Byłoby aktem przestępczego szaleństwa, aby potraktować działania rosyjskie na równi z niemieckimi ”.

W nieformalnych kontaktach z sowieckim pełnomocnym przedstawicielem I. Majskim, brytyjscy dyplomaci i politycy wysokiego szczebla rozmawiali jeszcze bardziej otwarcie. 17 października 1939 r. podsekretarz stanu do spraw zagranicznych R. A. Butler zwierzył mu się, że „w kołach rządu brytyjskiego panuje przekonanie, że nie istnieje kwestia zwrotu Polsce zachodniej Ukrainy i Białorusi. Gdyby bowiem udało się stworzyć Polskę w granicach etnograficznych i o skromnej wielkości z gwarancją nie tylko Związku Sowieckiego i Niemiec, ale także Wielkiej Brytanii i Francji, wówczas rząd brytyjski przyjąłby to z zadowoleniem.

27 października 1939 r. starszy doradca Chamberlaina, H. Wilson powiedział, że „Polska musi zostać przywrócona jako niezależne państwo na podstawie etnograficznej, ale bez zachodniej Ukrainy i Białorusi.”
Warto zauważyć, że w trakcie podobnych rozmów sondowano również grunt dla możliwości poprawy stosunków brytyjsko-sowieckich. Te kontakty w dużej mierze położyły fundament pod przyszły sojusz i koalicję antyhitlerowską. Churchill wyróżniał się na tle innych odpowiedzialnych i dalekowzrocznych polityków i pomimo swej znanej antypatii do Związku Sowieckiego, już wcześniej optował za współpracą z nim. W maju 1939 r. powiedział w Izbie Gmin: „Znajdziemy się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, jeśli nie uda nam się stworzyć wielkiego sojuszu przeciwko agresji. Byłoby wielka głupotą, jeśli byśmy odrzucili naturalną współpracę z Rosją Sowiecką”. A po rozpoczęciu działań wojennych w Europie na spotkaniu z I. Majskim 6 października 1939 r. zwierzył się poufnie , że „między Wielką Brytanią a Związkiem Sowieckim nie ma żadnych poważnych sprzeczności, a zatem nie ma powodu dla napiętych lub niezadowalających relacji. Rząd brytyjski chciałby rozwijać stosunki handlowe i gotów jest omówić wszelkie inne kwestie, które mogłyby poprawić wzajemne relacje.”

Druga wojna światowa nie była zdarzeniem które wystąpiło w jednym czasie, ani nie rozpoczęła się nieoczekiwanie lub nagle. Zatem agresja Niemiec na Polskę nie była niespodzianką. Była wynikiem szeregu tendencji i czynników ówczesnej polityki światowej. Wszystkie przedwojenne wydarzenia ułożyły się w jeden fatalny splot. Ale niewątpliwie głównymi czynnikami, które zadecydowały o największej tragedii w historii ludzkości, były egoizm państwowy, tchórzostwo, pobłażliwość dla agresora, który zyskiwał na sile, oraz niechęć elit politycznych do poszukiwania kompromisu. Z tego względu niesprawiedliwe jest twierdzenie, że dwudniowa wizyta nazistowskiego ministra spraw zagranicznych Ribbentropa była głównym powodem rozpoczęcia drugiej wojny światowej. Wszystkie główne państwa w mniejszym lub większym stopniu przyczyniły się do jej wybuchu. Każde z nich popełniło nienaprawialne błędy, arogancko zakładając, że uda mu się przechytrzyć innych, zapewnić sobie jednostronne korzyści lub utrzymać się na uboczu nadciągającej światowej katastrofy. I za tę krótkowzrocz-ność i odmowę stworzenia kolektywnego systemu bezpieczeństwa przyszło zapłacić milionami istnień ludzkich i ogromnymi stratami.

Pisząc te słowa, nie mam najmniejszego zamiaru przyjmować roli sędziego, aby kogoś oskarżać lub uniewinniać, czy tym bardziej aby inicjować nową fazę międzynarodowej konfrontacji informacyjnej na historycznym polu, która może wywołać kłótnie między krajami i narodami. Uważam, że taką rolę powinni spełniać akademicy reprezentujący szerokie spektrum uznanych naukowców z różnych krajów świata, i to oni powinni szukać zrównoważonej oceny minionych zdarzeń. Zaś nam wszystkim potrzebna jest prawda i obiektywizm. Ze swojej strony zawsze zachęcałem moich kolegów do budowania spokojnego, otwartego i opartego na zaufaniu dialogu, do patrzenia na wspólną przeszłość w sposób samokrytyczny i bezstronny. Takie podejście pozwoli na unikniecie powtórzenia popełnionych wówczas błędów i zapewni pokojowy i pomyślny rozwój przyszłych latach. Jednak wielu naszych partnerów nie jest jeszcze gotowych do wspólnej pracy. Przeciwnie, realizując swoje cele, zwiększają liczbę i skalę ataków informacyjnych na nasz kraj, próbując zmusić nas do usprawiedliwienia i poczucia winy, podejmując w tym celu całkowicie obłudne i motywowane politycznie deklaracje. I tak na przykład rezolucja w sprawie znaczenia europejskiej pamięci dla przyszłości Europy zatwierdzona przez Parlament Europejski 19 września 2019 r. oskarżyła bezpośrednio Związek Sowiecki o rozpętanie drugiej wojny światowej wraz z nazistowskimi Niemcami. Oczywiście, w ogóle nie znalazła w niej miejsca wzmianka o Monachium.

Uważam, że podobna „papierkowa twórczość” - bo nie mogę nazwać tej rezolucji dokumentem - obliczona na wywołanie skandalu, pociąga za sobą realne niebezpieczeństwo. Przecież została przyjęta przez bardzo szanowaną instytucję. A co w ten sposób zademonstrowano? Jak by nie było to smutne, ale ujawniło to politykę mającą na celu przemeblowanie powojennego porządku światowego, którego utworzenie było kwestią honoru i odpowie-dzialności tych państw, których wielu przedstawicieli głosowało dziś za tą podstępną rezolucją. W ten sposób przekreślono wnioski trybunału norymberskiego i trud społeczności międzynarodowej zmierzający do stworzenia po zwycięstwie 1945 r. uniwersalnych instytucji międzynarodowych.

Przypomnę w związku z tym, że sam proces integracji europejskiej prowadzący do ustanowienia odpowiednich struktur instytucjonalnych, w tym Parlamentu Europejskiego, stał się możliwy tylko dzięki lekcji wyciągniętej z przeszłości oraz dokonaniu dokładnej oceny prawnej i politycznej. Kto zaś celowo stawia znak zapytania przy tym konsensusie, ten podważa fundamenty całego powojennego ładu w Europie. Oprócz zagrożenia dla podstawowych zasad porządku światowego posiada to również znaczenie moralne i etyczne. Zbezczeszczenie i obrażanie pamięci to podłość. Podłość może być działaniem celowym, obłudnym czy też wykonanym z premedytacją, jak w sytuacji, gdy deklaracje upamiętniające 75-tą rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej wspominają wszystkich uczestników koalicji antyhitlerowskiej z wyjątkiem Związku Sowieckiego. Podłość może też być tchórzostwem, jak w sytuacji, gdy pomniki wznoszone na cześć tych, którzy walczyli z nazizmem, zostały zburzone, a te haniebne działania uzasadnione są fałszywymi hasłami walki z niepożądaną ideologią i rzekomą okupacją. Podłość bywa również krwawa, jak w sytuacji, gdy ci, którzy wystąpili przeciwko neonazistom i następcom Bandery, zostali zabici i spaleni (8 maj 2014r.; masowe morderstwo i spalenie żywcem mieszkańców w Domu Związków Zawodowych w Odessie – przypis mój).
Powtórzę zatem, że podłość może się różnie przejawiać, ale nie przestaje być obrzydliwą.

Zaniedbanie lekcji historii nieuchronnie pociąga za sobą ciężkie konsekwencje. Będziemy twardo bronić prawdy w oparciu o udokumentowane fakty historyczne, będziemy nadal szczerze i bezstronnie wypowiadać się o wydarzeniach II wojny światowej. Taki cel przyświeca zakrojonemu na szeroką skalę projektowi ustanowienia największej w Rosji kolekcji archiwalnych nagrań, filmów i materiałów fotograficznych dotyczących historii II wojny światowej jak i okresu przedwojennego.

Działania w tym zakresie zostały już podjęte. W przygotowaniu tego artykułu wykorzystano także wiele nowych, niedawno odkrytych lub odtajnionych dokumentów, dlatego mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że nie ma dokumentów archiwalnych, które potwierdzałyby tezę, że Związek Sowiecki zamierzał rozpocząć wojnę prewen-cyjną przeciwko Niemcom. Sowieckie kierownictwo wojskowe, rzecz jasna, postępowało zgodnie z doktryną, że w przypadku agresji Armia Czerwona natychmiast stawiłaby opór wrogowi, przystąpiła do ofensywy i prowadziła wojnę na terytorium wroga. Jednak takie plany strategiczne nie były równoznaczne z zamiarem wyprzedzającego zaatakowania Niemiec .

Oczywiście, historycy mają obecnie do dyspozycji dokumenty dotyczące planowania wojskowego, rozkazy sztabów sowieckiego i niemieckiego. W efekcie możemy poznać prawdziwy bieg wydarzeń. Z punktu widzenia tej wiedzy wielu spiera się o działania, błędy i błędne oceny przywódców wojskowych i politycznych kraju. W związku z tym wyrażę opinię: wraz z ogromnym napływem różnego rodzaju dezinformacji, przywódcy sowieccy otrzymali również prawdziwe informacje o przygotowywanej agresji nazistowskiej. W miesiącach ją poprzedzających podjęli kroki w celu poprawy gotowości bojowej kraju, w tym tajnej rekrutacji części osób odpowiedzialnych za szkolenie wojskowe oraz dyslokacji jednostek i rezerw z wewnętrznych okręgów wojskowych w rejon granic zachodnich. Wojna nie była zaskoczeniem, ludzie się na nią przygotowywali i jej oczekiwali. Ale atak nazistów był naprawdę bezprecedensowy pod względem niszczycielskiej siły. 22 czerwca 1941 r. Związek Radziecki stanął w obliczu najsilniejszej, najbardziej zdyscyplinowanej i profesjonalnej armii na świecie wykorzystującej potencjał przemysłowy, gospodarczy i ludzki niemal całej Europy. Nie tylko Wehrmacht, ale także europejscy sojusznicy Niemiec wystawili kontyngenty wojskowe, które wzięły udział w tym śmiercio-nośnym najeździe.

Ciężkie klęski militarne poniesione w 1941 r. postawiły kraj na skraju katastrofy. Dla obrony konieczne było podjęcie ekstremalnych metod i środków w celu ogólnokrajowej mobilizacji wszelkich rezerw państwa i narodu. Pod ostrzałem wroga miliony obywateli, setki fabryk i zakładów przemysłowych zaczęto ewakuować już w lecie 1941 r. do wschodnich okręgów kraju (w rejon Uralu i dalej – przypis mój). W pierwszą wojenną zimę zaczęto dostarczać na front produkcję broni i amunicji uruchomioną w możliwie najkrótszym czasie, a do 1943 r. wskaźniki produkcji na potrzeby wojennej [przewyższyły odpowiednie wskaźniki produkcji w Niemczech i u ich sojuszników. W ciągu półtora roku naród radziecki dokonał czegoś, co wydawało się niemożliwe, tak na froncie, jak i na jego zapleczu. Nadal trudno jest zrozumieć i wyobrazić sobie, jak niewiarygodnie wielkich wysiłków, odwagi i poświęcenie wymagały te wiekopomne osiągnięcia.

Przeciwko potężnej, uzbrojonej po zęby, bezwzględnej nazistowskiej maszynie wojennej powstała ogromna potęga społeczeństwa radzieckiego, zjednoczona pragnieniem obrony ziemi ojczystej i pomsty na wrogu, który zdeptał życie w pokoju, złamał ludzkie plany i nadzieje. Oczywiście strach, rozpacz i desperacja dotykały wielu ludzi podczas tej strasznej i krwawej wojny. Zdarzały się zdrady i dezercje. Wpływ na to wywierały ostre podziały spowodowane rewolucją i wojną domową, nihilizm, szyderstwa z historii narodu, tradycji i wiary, które bolsze-wicy narzucali siłą, szczególnie w pierwszych latach po dojściu do władzy. Ale ogólne podejście absolutnej większości obywateli radzieckich i naszych rodaków, którzy znaleźli się za granicą, było inne - ratować i chronić Ojczyznę. Taka była najpilniejsza i niepowstrzymana potrzeba. Ludzie szukali oparcia w prawdziwych wartościach patriotycznych.

Nazistowscy „stratedzy” byli przekonani, że ogromne państwo wielonarodowe można łatwo podporządkować. Liczyli, że nagły wybuch wojny, jej bezlitosność i nieznośne trudności nieuchronnie zaostrzą stosunki między grupami etnicznymi, i że to ułatwi podział kraju na części. Hitler wyraźnie stwierdził: „Nasza polityka wobec ludów zamieszkujących bezmiar Rosji powinna polegać na wspieraniu wszelkich form konfliktów i podziałów”.

Ale od pierwszych dni było jasne, że nazistowski plan się nie powiódł. Twierdza Brzeska była broniona do ostatniej kropli krwi przez obrońców z ponad 30 grup etnicznych. Przez cały czas wojny - zarówno w decydują- cych bitwach, jak i w obronie każdego przyczółka, każdego metra ziemi ojczystej możemy dostrzec taką jedność.

Region Wołgi, Ural, Syberia i Daleki Wschód, republiki Azji Środkowej i Zakaukazia stały się domem dla milionów ewakuowanych. Ich mieszkańcy dzielili się tym co mieli, i spieszyli z wszelką możliwą pomocą. Przyjaźń narodów i wzajemna pomoc okazały się dla wroga twierdzą nie do pokonania.

Związek Sowiecki i Armia Czerwona, bez względu na to, co ktokolwiek dzisiaj próbuje udowodnić, wniosły główny i decydujący wkład w pokonanie nazizmu. To byli bohaterowie, którzy do końca walczyli okrążeni przez wroga w Białymstoku i Mohylewie, Humaniu i Kijowie, Wiaźmie i Charkowie. Szli do ataku pod Moskwą i Stalingradem, Sewastopolem i Odessą, Kurskiem i Smoleńskiem. Wyzwolili Warszawę, Belgrad, Wiedeń i Pragę. Zdobywali szturmem Koenigsberg (Królewiec – przypis mój) i Berlin.

Walczymy o prawdziwą, nie wygładzona czy upudrowaną prawdę o wojnie. Ta narodowa, ludzka prawda, która jawi się jako twarda, gorzka i bezlitosna, została nam przekazana przez pisarzy i poetów, którzy przeszli przez ogień i piekło frontowych zmagań. Dla mojego pokolenia, jak i dla innych, ich uczciwe i szczere relacje, wstrząsająca do głębi „proza ​​okopowa” i poezja pozostawiły na zawsze ślad w mojej duszy. Stało się naszym moralnym obowiązkiem uhonorowanie weteranów, którzy uczynili wszystko, co w ich mocy dla odniesienia zwycięstwa oraz pamiętanie o tych, którzy zginęli na polach bitew.

Także dzisiaj wzruszają proste i wielkie strofy wiersza Aleksandra Twardowskiego „Poległem pod Rżewem ...” poświęcony uczestnikom jednej z krwawych bitew Wielkiej Wojny Ojczyźnianej na centralnym odcinku frontu sowiecko-niemieckiego. Tylko w walkach o Rżew i występ rżewski w okresie od października 1941 r. do marca 1943 r. Armia Czerwona straciła pond milion trzysta tysięcy zabitych, rannych i zaginionych (między innymi tzw. „Operacja Mars” – przypis mój). Po raz pierwszy przytaczam te straszne, tragiczne i dalekie od ostatecznych, dane uzyskane ze źródeł archiwalnych. Czynię to, aby uhonorować pamięć o czynach znanych jak i bezimiennych bohaterów, którzy w latach powojennych z różnych powodów byli niesłusznie i niesprawiedliwie traktowani, mało rozmawiali na temat tych zmagań lub całkowicie milczeli.

Pozwolę sobie zacytować jeszcze jeden dokument. Jest to raport z lutego 1954 r. na temat reparacji z Niemiec sporządzony przez Sojuszniczą Komisję ds. Reparacji , kierowaną przez Iwana Majskiego. Zadaniem Komisji było sformułowanie zasad , według których pokonane Niemcy będą musiały zapłacić za szkody poniesione przez zwycięskie mocarstwa. Komisja doszła do wniosku, że „liczba dni spędzonych przez żołnierzy niemieckich na froncie sowieckim jest co najmniej 10-krotnie większa niż na wszystkich innych frontach sojuszniczych. Front sowiecki wiązał cztery piąte niemieckich czołgów i około dwóch trzecich niemieckich samolotów. ” Ogółem Związek Sowiecki ponosił około 75 procent wszystkich wysiłków wojennych podejmowanych przez koalicję antyhitlerowską. Podczas wojny Armia Czerwona rozbiła 626 dywizji państw Osi, wśród których było 508 niemieckich.

28 kwietnia 1942 r. Franklin D. Roosevelt powiedział w swoim przemówieniu do narodu amerykań- skiego: „Rosyjskie wojska zniszczyły i niszczą większą siłę wroga - żołnierzy, samolotów, czołgów i broni - niż wszystkie inne zjednoczone państwa sojusznicze łącznie". Winston Churchill w swoim przesłaniu do Józefa Stalina z 27 września 1944 r. napisał, że „armia rosyjska wypruła flaki z niemieckiej maszyny wojennej…”.

Taka ocena znalazła oddźwięk na całym świecie, ponieważ te słowa zawierają wielką prawdą, której nikt wtedy nie podważał. Prawie 27 milionów obywateli radzieckich straciło życie na frontach, z głodu i bombardowań, w niemieckiej niewoli, zginęli w gettach i w piecach nazistowskich obozów śmierci. Związek Sowiecki stracił jednego na siedmiu swoich obywateli, Wielka Brytania jednego na 127, a USA jednego na 320. Niestety, nie są to definitywne dane ilościowe dotyczące najcięższych i wyjątkowych strat poniesionych przez Związek Sowiecki.

Należy kontynuować żmudne prace nad przywróceniem naszej pamięci nazwisk i losów wszystkich, którzy zginęli - żołnierzy Armii Czerwonej, partyzantów, bojowników podziemia, jeńców wojennych i z obozów koncentracyj- nych oraz cywilów zabitych przez szwadrony śmierci. To nasz obowiązek. I tutaj szczególną rolę odgrywają członkowie ruchu poszukiwawczego, wojskowych i patriotycznych stowarzyszeń oraz ochotnicy, jak również takie projekty jak elektroniczna baza danych „Pamięć Narodu”, w oparciu o dokumenty archiwalne. I z pewnością potrzebna jest ścisła współpraca międzynarodowa dla realizacji takiego wspólnego humanitarnego zadania.

Do zwycięstwa przyczyniły się wysiłki wszystkich krajów i narodów walczących przeciwko wspólnemu wrogowi. Armia brytyjska chroniła swoją ojczyznę przed inwazją, walczyła z nazistami i ich satelitami w basenie Morza Śródziemnego i w Afryce Północnej. Wojska amerykańskie i brytyjskie wyzwoliły Włochy i otworzyły Drugi Front. USA zadały potężne i miażdżące ciosy agresorowi na Oceanie Spokojnym. Pamiętamy o ogromnych ofiarach narodu chińskiego i jego wielkiej roli w pokonaniu japońskich wojsk. Nie zapominamy o bojownikach „Walczącej Francji”, którzy nie uznali haniebnej kapitulacji i kontynuowali walkę z nazistami (La Résistance Intérieure Française; Francuski Opór Wewnętrzny; w skrócie La Résistance - Opór; przypis mój).

Zawsze będziemy również wdzięczni za pomoc aliantów w dostarczaniu Armii Czerwonej amunicji, surowców, żywności i sprzętu. Ta pomoc była znacząca – stanowiła około 7 procent całkowitej produkcji wojennej Związku Sowieckiego.

Trzon koalicji antyhitlerowskiej zaczął kształtować się krótko po ataku na Związek Sowiecki, wtedy Stany Zjednoczone i Wielka Brytania bezwarunkowo poparły go w walce z hitlerowskimi Niemcami. Na konferencji w Teheranie w 1943 r. Stalin, Roosevelt i Churchill zawarli sojusz wielkich mocarstw, zgodzili się wypracować dyplomację koalicyjną i wspólną strategię walki ze śmiertelnym zagrożeniem. Wśród przywódców Wielkiej Trójki zapanowało pełne zrozumienie, że wspólny potencjał przemysłowy, zasobów surowcowych i uzbrojenia Związku Sowieckiego, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii zapewni niekwestionowaną przewagę nad wrogiem.

Związek Sowiecki w pełnym zakresie wywiązał się ze swoich zobowiązań wobec sojuszników i zawsze wyciągał do nich pomocną dłoń. W taki właśnie sposób Armia Czerwona wspierała lądowanie wojsk anglo-amerykańskich w Normandii, przeprowadzając na dużą skalę operację Bagration na Białorusi. W styczniu 1945 r., docierając do Odry spowodowała załamanie się ostatniej potężnej ofensywy Wehrmachtu w Ardenach na froncie zachodnim. Związek Sowiecki w pełnej zgodności z porozumieniami jałtańskimi, w trzy miesiące po zwycięstwie nad Niemcami wypowiedział wojnę Japonii i pokonał jej milionową Armię Kwantuńską.

W lipcu 1941 r. przywódcy sowieccy oświadczyli, że „celem wojny przeciwko faszystowskim ciemiężcom była nie tylko eliminacja zagrożenia, jakie zawisło nad naszym krajem, ale także pomoc wszystkim narodom Europy jęczącym pod jarzmem niemieckiego faszyzmu”. W połowie 1944 r. wróg został wygnany z całego praktycznie terytorium sowieckiego. Ale trzeba było go jeszcze dobić w jego legowisku. Wtedy Armia Czerwona rozpoczęła misję wyzwolenia w Europie. Uratowała całe narody przed zniszczeniem i zniewoleniem oraz grozą Holokaustu. A ceną za ten ratunek były setki tysięcy istnień żołnierzy sowieckich.

Ważne jest również, aby nie zapominać o ogromnej pomocy materialnej, jakiej Związek Sowiecki udzielił wyzwolonym krajom w eliminacji zagrożenia głodem oraz w odbudowie ich gospodarki i infrastruktury. Dokonał tego w tym czasie, kiedy zgliszcza i popioły ciągnęły się przez tysiące kilometrów od Brześcia aż do Moskwy i Wołgi. Na przykład w maju 1945 r. rząd austriacki zwrócił się do Związku Sowieckiego o udzielenie pomocy żywnościowej, ponieważ „nie wiedział w jaki sposób wyżywić swoją ludność przez najbliższe siedem tygodni przed nowymi żniwami”. Kanclerz państwa tymczasowego rządu Republiki Austrii Karl Renner określił zgodę kierownictwa sowieckiego na wysłanie żywności jako „czyn zbawczy”, którego „Austriacy nigdy nie zapomną”.

Sojusznicy wspólnie ustanowili Międzynarodowy Trybunał Wojskowy, aby ukarać nazistowskich zbrodniarzy politycznych i wojennych. Jego decyzje zawierały wyraźną kwalifikację prawną zbrodni przeciwko ludzkości, takich jak ludobójstwo, czystki etniczne i religijne, antysemityzm i ksenofobia. Bezpośrednio i jednoznacznie Trybunał w Norymberdze potępił także wspólników nazistów, kolaboracjonistów różnego rodzaju.

To haniebne zjawisko ujawniło się we wszystkich krajach europejskich. Tacy „politycy”, jak Pétain, Quisling, Własow, Bandera, ich poplecznicy i zwolennicy - choć byli przystrojeni w piórka bojowników o niepodległość narodową lub wyzwolenie od komunizmu - to zdrajcy i kaci, którzy w bestialstwie często prześcigali swoich faszystowskich mocodawców .Starali się zasłużyć, a poprzez udział w specjalnych formacjach eksterminacyjnych chętnie wykonywali najbardziej nieludzkie rozkazy. Byli odpowiedzialni za takie krwawe wydarzenia jak egzekucje w Babim Jarze (we wrześniu 1941 r. Niemcy rozstrzelali ponad 30 tys. Żydów z Kijowa i okolic – dopisek mój), rzeź na Wołyniu, spalenie Chatynia (wioska w obwodzie mińskim spalona wraz z 149 mieszkańcami w marcu 1943 r. W pisowni angielskiej nazwa Katyń i Chatyń różni się tylko jedną literą: Katyn oraz Khatyn - dopisek mój), likwidacja ludności żydowskiej na Litwie i Łotwie.

I obecnie nasze stanowisko pozostaje niezmienione - nie można usprawiedliwiać zbrodniczych działań nazistow-skich współpracowników, nie ma dla nich przedawnienia. Dlatego wywołuje zdziwienie , że w szeregu krajów ci, którzy splamili się współpracą z nazistami, aktualnie są zrównywani z weteranami drugiej wojny światowej. Uważam, że niedopuszczalne jest stawianie znaku równości pomiędzy wyzwolicielami i okupantami, zaś gloryfikację nazistowskich współpracowników mogę uważać jedynie za zdradę pamięci naszych ojców i dziadków. Za zdradę tych ideałów, które jednoczyły ludzi w walce z nazizmem. W tamtym czasie przed przywódcami Związku Sowieckiego, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii stanęło, bez przesady, historyczne zadanie.

Stalin, Roosevelt i Churchill reprezentowali kraje o różnorodnych ideologiach, aspiracjach państwowych, interesach, kulturach, ale wykazali się wielką wolą polityczną, wznieśli się ponad sprzeczności i preferencje i postawili na pierwszym miejscu kluczowe zagadnienie światowego pokoju. W rezultacie udało im się dojść do porozumienia i osiągnąć rozwiązanie, z którego skorzystała cała ludzkość. Zwycięskie mocarstwa pozostawiły nam system, który stał się kwintesencją intelektualnych i politycznych inspiracji kilku stuleci. Seria konferencji - Teheran, Jałta, San Francisco i Poczdam - położyła podwaliny pod świat, który przez 75 lat uniknął globalnej wojny, pomimo rozdzierających go najostrzejszych sprzeczności.

Historyczny rewizjonizm, którego przejawy obserwujemy obecnie na Zachodzie, przede wszystkim w odniesieniu do tematu II wojny światowej i jej skutków, jest niebezpieczny, ponieważ rażąco i cynicznie zniekształca rozumienie zasad pokojowego rozwoju, ustanowionych na konferencjach w Jałcie i San Francisco w 1945 r. Najważniejszym historycznym osiągnięciem Jałty i innych ówczesnych porozumień stało się stworzenie mechanizmu pozwalającego wiodącym mocarstwom na rozwiązywanie w sposób dyplomatyczny dzielących je różnic.

Dwudziesty wiek przyniósł globalne konflikty na dużą skalę, a w 1945 r. na arenie dziejów znalazła się również broń nuklearna zdolna do fizycznego zniszczenia Ziemi. Innymi słowy, siłowe rozstrzyganie sporów stało się wyjątkowo niebezpieczne. I rozumieli to zwycięzcy z drugiej wojny światowej. Rozumieli i byli świadomi własnej odpowiedzialności za ludzkość.

Ze smutnych doświadczeń z Ligą Narodów wyciągnięto wnioski w 1945 r. Struktura Rady Bezpieczeństwa ONZ została opracowana w taki sposób, aby gwarancje pokoju były jak najbardziej konkretne i skuteczne. Dlatego powstała instytucja stałych członków Rady Bezpieczeństwa oraz prawo weta jako ich przywilej i odpowiedzial-ność. Czym jest prawo weta w Radzie Bezpieczeństwa ONZ? Mówiąc wprost, jest to jedyna rozsądna alternatywa dla bezpośredniej konfrontacji między głównymi państwami. Jedno z pięciu mocarstw oświadcza, że ​​decyzja jest dla niego niedopuszczalna i sprzeczna z jego interesami oraz rozumieniem przez niego właściwego rozwiązania. A inne kraje, nawet jeśli się nie zgadzają, przyjmują to stanowisko za coś oczywistego, rezygnując z jakichkolwiek prób realizacji jednostronnych interesów. Tak czy inaczej, należy podążać drogą poszukiwania kompromisu.

Nowa globalna konfrontacja rozpoczęła się niemal natychmiast po zakończeniu II wojny światowej i przybierała czasem bardzo groźną formę. A to, że zimna wojna nie przerodziła się w trzecią wojnę światową, stało się wyraźnym dowodem skuteczności porozumień zawartych przez Wielką Trójkę. Zasady postępowania uzgodnione podczas tworzenia Organizacji Narodów Zjednoczonych umożliwiły dalszą minimalizację ryzyka i kontrolę nad występującymi sprzecznościami interesów.

Oczywiście dostrzegamy, że system ONZ działa aktualnie w sytuacji dużych napięć i nie jest tak skuteczny, jak mógłby być. Ale ONZ nadal pełni swoją podstawową funkcję. Zasady Rady Bezpieczeństwa ONZ są unikalnym mechanizmem zapobiegania wielkiej wojnie i światowemu konfliktowi. Wezwania, które w ostatnich latach były dość często słyszalne odnośnie zniesienia prawa weta stałym członkom Rady Bezpieczeństwa i odrzucenia ich specjalnych uprawnień, są w istocie nieodpowiedzialne. Ale jeśli tak się stanie, Narody Zjednoczone staną się na powrót Ligą Narodów – forum dla pustych rozmów bez jakiegokolwiek wpływu na procesy światowe. I świetnie wiadomo czym to się skończyło. Dokładnie z tego powodu zwycięskie mocarstwa podeszły do konstrukcji nowego systemu porządku światowego z najwyższą powagą, aby uniknąć powtórzenia błędów swoich poprzedników. Zbudowanie nowoczesnego systemu stosunków międzynarodowych jest jednym z głównych rezultatów drugiej wojny światowej. Nawet największe do pokonania trudności - geopolityczne, ideologiczne, ekonomiczne - nie stanowią niemożliwej do pokonania przeszkody dla znalezienia form pokojowego współistnienia i współpracy, o ile istnieją po temu chęć i wola.

Dzisiaj świat przechodzi niespokojny czas. Wszystko się zmienia, od globalnej równowagi sił i wpływów po społeczne, ekonomiczne i technologiczne podstawy społeczeństw, narodów, a nawet kontynentów. W minionych epokach przesunięcia o takiej skali prawie nigdy nie miały miejsca bez wielkich konfliktów zbrojnych, bez walk o władzę w celu utworzenia nowej globalnej hierarchii. Dzięki mądrości i dalekowzroczności polityków Mocarstw Sprzymierzonych możliwe było stworzenie systemu, który powstrzymuje od takich ekstremalnych przejawów związanych z obiektywną konkurencją, historycznie nieodłącznie związaną z rozwojem świata.

Naszym obowiązkiem - wszystkich tych, którzy biorą odpowiedzialność polityczną, a przede wszystkim przedstawicieli zwycięskich mocarstw w II wojnie światowej - jest zagwarantowanie, że ten system zostanie utrzymany i będzie coraz lepiej funkcjonował. Dzisiaj, podobnie jak w 1945 r., ważne jest wykazanie woli politycznej, aby wspólnie dyskutować o przyszłości. Nasi koledzy - panowie Xi Jinping, Macron, Trump i Johnson - poparli rosyjską inicjatywę zorganizowania spotkania przywódców pięciu państw atomowych stałych członków Rady Bezpieczeństwa. Dziękujemy im za to i mamy nadzieję, że takie spotkanie „twarzą w twarz” odbędzie się jak najszybciej.

Jaka jest nasza wizja programu nadchodzącego szczytu? Po pierwsze, naszym zdaniem, przydatne byłoby omówienie szczegółów dla opracowania wspólnych zasad w sprawach światowych, szczere odniesienie się do kwestii utrzymania pokoju, wzmocnienia bezpieczeństwa globalnego i regionalnego, strategicznej kontroli zbrojeń, a także wspólnych wysiłków w walce z terroryzmem, ekstremizmem i innymi poważnymi wyzwaniami i zagrożeniami. Szczególnym punktem programu spotkania byłaby sytuacja w gospodarce światowej. A przede wszystkim przezwyciężenie kryzysu gospodarczego spowodowanego pandemią koronawirusa. Nasze kraje podejmują bezprecedensowe środki w celu ochrony zdrowia i życia ludzi oraz wspierania obywateli, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji życiowej.

Jak duży będzie wpływ pandemii i jak szybko światowa gospodarka wyjdzie z recesji zależy od zdolności do współpracy jak powinna istnieć pomiędzy prawdziwymi partnerami. Tym bardziej niedopuszczalne jest przekształcanie gospodarki w narzędzie nacisku i konfrontacji. Aktualne zagadnienia obejmują ochronę środowiska i walkę ze zmianami klimatu, a także zapewnienie bezpieczeństwa globalnej przestrzeni informacyjnej. Proponowany przez Rosję program na zbliżający się szczyt piątki jest niezwykle ważny i istotny, zarówno dla naszych krajów jak i całego świata. Mamy konkretne pomysły i inicjatywy dotyczące wszystkich punktów tego programu. Nie ma wątpliwości, że szczyt Rosji, Chin, Francji, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii odegra istotną rolę w znalezieniu wspólnych odpowiedzi na współczesne wyzwania i zagrożenia, i pokaże wspólne zaangażowanie w duchu współpracy o te wysokie humanistyczne ideały i wartości, o które walczyli ramię w ramię nasi ojcowie i dziadkowie.

W oparciu o wspólnotę pamięci historycznej, możemy i powinniśmy sobie ufać. Będzie to stanowić solidną podstawę dla udanych negocjacji i wspólnych działań w celu zwiększenia stabilności i bezpieczeństwa na planecie oraz na drodze rozwoju i dobrobytu wszystkich państw. W tym zasadza się nasz wspólny obowiązek i odpowiedzialność wobec całego świata, wobec obecnych i przyszłych pokoleń.

******

Wykaz moich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty      

                                                                                                                


 


 

 



tagi: putin 

stanislaw-orda
25 czerwca 2020 22:20
43     2161    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

ArGut @stanislaw-orda
25 czerwca 2020 22:58

Kawał tekstu. Myśli kolega, że pan Władymira Putina to pisze sam ? Czy to praca jakiegoś "Think-Thanku" a pan Władymir ją czyta, poprawia i przekazuje do druku.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @stanislaw-orda
25 czerwca 2020 23:02

Kurcze. Moskwa, Rosja, Związek Sowiecki.

Jak rozumiem, to nie jest zrzut z jakiegoś bloga ?

zaloguj się by móc komentować

S80 @stanislaw-orda
25 czerwca 2020 23:35

Na jakiej podstawie i po co buduje Pan wpływy tego skompromitowanego pisma? Ludzie, którzy te wpływy tworzyli odeszli jakiś czas temu i wydają inne czasopismo - The American Interest.

"W lipcu 2015 r. Magazyn opublikował artykuł Marii Butiny opowiadający się za poprawą stosunków między Federacją Rosyjską a przyszłą republikańską administracją prezydencką USA. W 2018 r. Butina została aresztowana przez FBI i oskarżona o spiskowanie w charakterze niezarejestrowanego rosyjskiego agenta".

https://en.m.wikipedia.org/wiki/Maria_Butina

zaloguj się by móc komentować

Paris @stanislaw-orda
25 czerwca 2020 23:39

Dobra robota,  Stanislawie  !!!

W jednym moge sie zgodzic z  panem Putinem, ze  w chwili autentycznego zagrozenia wiekszosc tych  szmaciarzy rzadowych  spie***lila przez Zaleszczyki,  pozostawiajac narod na pastwe losu...

... i zapewne dzis byloby podobnie  !!! 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @stanislaw-orda
25 czerwca 2020 23:43

To jest tekst autorstwa (przynajmniej nominalnie) starego kagiebisty rządzącego tym, co pozostało po ZSRR. Jego marzenie, to odbudowanie tego, co się rozwaliło. Reprezentuje on potomków ścisłego otoczenia Józefa Stalina, czyli jak pisze Coryllus "gangu Taty Tasiemki".

Pisze to w sytuacji,gdy cena ropy naftowej, która tuż przed rokiem 2010 sięgała nawet 160 USD/t, na przełomie I i II kwartału 2020 spadała momentami poniżej 20 USD/t a teraz "wyskoczyła" na 38 USD/t.

Z powodu coronowirusa nie można było pokazać  na cały świat najważniejszej "uroczystości religijnej Rosji" czyli parady zwycięstwa 9 maja w Moskwie. Bo jej nie było.I nikt tego nie zauważył, bo świat ma swoje problemy. Parada odbyła się chyba wczoraj. I obawiam się,że świat nie zwrócił na to uwagi. Więc ten artykuł to chyba konieczność, bo propaganda musi być.

Kiedy to wszystko ma się w pamięci,można czytać artykuł.

PS. Rosja Sowiecka chciała likwidacji Polski już w 1920 r. i stosowne propozycje współpracy złożyła Niemcom w tymże roku. I w latach 20-tych współpraca wojskowa (łamiąca postanowienia traktatu wersalskiego) oraz współpraca gospodarcza ruszyły pełną parą.

zaloguj się by móc komentować

LoginNieznany @stanislaw-orda
25 czerwca 2020 23:57

Wykonał Pan olbrzymią pracę. Dziękuję. Po Rosyjsku nie chciało by mi się tego czytać.

Tekst wyraźnie potwierdza to o czym Pan wspominał. Konsekwencja aż do bólu. Jednocześnie jednak odnoszę mgliste wrażenie, że jest to tekst motywowany obawą. Obawą o to, że państwowotwórcze Moskiewskie mity mogą zacząć tracić swą siłę, a tym samym może osłabnąć siła tej części Moskiewskiej klasy politycznej, która je wykorzystuje do uzasadnienia wielu działań. Oby.

Pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

mooj @pink-panther 25 czerwca 2020 23:43
25 czerwca 2020 23:57

Przede wszystkim jest słaby. Nie wybije na pierwszy plan kwestii "Czy za okupację Polski i zbrodnie i zniszczenia nie odpowiadają przynajmniej w równym stopniu rządy Wlk. Brytani i Francji", a utrwala "ZSRS walczył nie w II wojnie światowej, a  w Wielkiej Ojczyźnianej" (co, jak sądzę, nie było celem autora).

"Szczyt" - tj propozycja jakiś ustaleń wspólnych, w tym świetle, w przypomnieniu, że ZSRS/Rosja ma swoje cele, bierze udział w innej walce, może z tym samym wrogiem/zagrożeniem, ale nie w tym samym celu...po prostu słaby tekst. Ani do nas, ani do Chin, ani do USA, ani nawet do Niemców czy Brytyjczyków. Na rynek wewnętrzny też średnio "wysoce humanistyczne wartości, o które walczyli dziadowie i ojcowie" do Rosjan?

Wręcz podejrzanie słaby tekst, nie powinien wzbudzać taki protestów jakie wzbudzał. Obraz mało sprawnego intelektualnie,  propagandowo i w ogóle słabego, a dopraszającego się uwagi podmiotu buduje. Politowanie nie oburzenie.

 

zaloguj się by móc komentować

adamo21 @pink-panther 25 czerwca 2020 23:43
26 czerwca 2020 01:21

Djedja Putin (czytane z francuska) odkrywa historię dla niedoinformowanego świata.

Za czasów peerelu nikomu do głowy nie przychodził pomysł pisania podobnych kawałków. Prwda ekranu, prawda etapu.

Kto u nas napisze coś w podobnym stylu, ale wg naszej, nawet najbardziej naciąganej, wersji historii? Czyli wg zasady 3-ch: 'nasza, naszych przyjaciół i naszych wrogów'.

zaloguj się by móc komentować

toNick @stanislaw-orda
26 czerwca 2020 01:53

Kawał dobrej roboty (znaczy tłumaczenie, nie sam putinowski elaborat).

Samo tradycyjne wybielanie nie jest jakimś zaskoczeniem, uwagę natomiast zwraca przede wszystkim bardzo dużo miejsca poświęconego Polsce, i to przy jednoczesnym całkowitym pominięciu naszego krwawego udziału w wojnie (francuski "ruch oporu", w zasadzie mógł jeszcze pojechać z czeskim).
Plus współczucie dla Niemiec tak pokrzywdzonych traktatem wersalskim (tu jakby pośrednio znowu o nas, wiadomo "bękart" itd.).
To wszystko wygląda co najmniej jak deklaracja odniesienia się ze zrozumieniem w razie jakiegoś przemeblowania. No i mam jeszcze w pamięci nieustanne pielgrzymki Netanjahu do Moskwy - albo to bez związku albo może jednak ze związkiem.

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @pink-panther 25 czerwca 2020 23:43
26 czerwca 2020 06:08

Szczera prawda. Czytając to przemówienie, miałam przed oczami dane przekazane przez Suworowa - 1.5 mln spadachroniarzy na granicy z Niemcami (tego typu wojsko jest ofensywne, a nie defensywne), rozminowane pola otaczające twierdzę Brześć, rozminowane mosty i węzły kolejowe, zburzona na całej swojej długości linia obronna Stalina, dziesiątki tysięcy samolotów, czołgów i innego sprzętu najwyższej klasy, rozstawione przy granicy szpitale polowe, zapasy aminicji itd itd. To była armia, która gotowała się do skoku. Wg Suworowa, gdyby Hitler spóźnił się z atakiem o tydzień, może kilka dni dłużej, Stalin runąłby z tą armią na Europę. 

Putin to klasyczny gensek i krętacz. Kłamstwa nie da się utrzymać w nieskończoność, a to rycie emocji Rosjanom o poświęceniu w Wojnie Ojczyznianej, to przypomina mi nasz naród i nieustanne wciskanie nam hasła - za naszą waszą wolność. Życie Polaka nic nie warte. Zwykłego Rosjanina zresztą też. Co do uhonorowania bohaterów... Niech Putin poszuka tych skrzyń z medalami za bohaterstwo, których władzom po wojnie nie chciało się wysłać rodzinom zabitych żołnierzy, a które ponoć zalegają na Kremlu. Tutaj możemy podać sobie ręce z Rosjanami. Niemcy i Żydzi znają z imienia i nazwiska każdego zabitego ze swojego narodu. Wszędzie są ich cmentarze, natomiast kości Polaków i Rosjan do dnia dzisiejszego gniją w bezimiennych grobach albo roznosi je dziki zwierz. To hańba dla kolejnych rządzących, jak i nas samych. Myślę, że to jest zrobione specjalnie w przypadku Polaków, żeby NIGDY nie wypłynęła na światło dzienne rzeczywista liczba ofiar poniesionych przez polski naród w II wojnie. Rosjanami nikt się nigdy nie przejmował. Jeden człowiek, jedna kopiejka. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @LoginNieznany 25 czerwca 2020 23:57
26 czerwca 2020 06:45

Odniosłem podobne wrażenie. W wersji rosyjskiej taka obawa pobrzmiewa  wyraźniej niż w angielskiej.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @toNick 26 czerwca 2020 01:53
26 czerwca 2020 06:48

z Netanjahu Putin rozmawia  telefonicznie co najmniej raz w tygodniu. Wygląda to jak najściślejsza współpraca.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @S80 25 czerwca 2020 23:35
26 czerwca 2020 07:02

Зачем вы со мной дурака валяете?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @stanislaw-orda 26 czerwca 2020 06:48
26 czerwca 2020 07:07

Taka sama jak Polski z Hitlerem przeciwko Czechom, czy ściślejsza?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @stanislaw-orda
26 czerwca 2020 07:07

Proponuję też, by tekst ten opublikować we wszystkich czeskich gazetach. Nad Wełtawą i za granicą, we wszystkich, które są

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @stanislaw-orda
26 czerwca 2020 07:14

Poza tym uważam, że on ciągle mówi o tej Czechosłowacji - państwie, które nie istnieje od 30 lat - bo chce złożyć następującą propozyzję Londynowi - podział Polski do spółki z Czechosłowacją - państwem, które nie istnieje, na bazie resentymentu z 1938 roku. Czechosłowacja - państwo, które nie istnieje bierze kawałek Śląska, a on resztę. 

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @Matka-Scypiona 26 czerwca 2020 06:08
26 czerwca 2020 07:22

Zapomniał powiedzieć o oddziałach KGB strzelających do cofających się oddziałów wojska. Ilu zginęło zwykłych żołnierzy. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Matka-Scypiona 26 czerwca 2020 06:08
26 czerwca 2020 07:26

 Na temat mitów tzw. Wielkiej Wojny Ojczyźnianej poleciłbym lekturę książki Marka Sołonina pt.: "Pranie mózgu"
(ros. "Мозгоимение", wydaną sumptem autora w 2009 r.).
edycja polska: Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2013.

zaloguj się by móc komentować

Jazgarz @stanislaw-orda
26 czerwca 2020 07:46

Definicja prezentacji słabości

Po przerobieniu Listów z rosji (dla mnie biblia) wiem że nie warto się tymi mongołami przejmować. To komunikat do ludzi, którzy nie trzeźwieją, śpią na klepiskach w ziemiankach i żywią się szyszkami 

zaloguj się by móc komentować

S80 @stanislaw-orda 26 czerwca 2020 07:02
26 czerwca 2020 08:03

Co tam naskrobałeś Saszka, peerelowski globtrotterze?

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Jazgarz 26 czerwca 2020 07:46
26 czerwca 2020 08:10

Narracja taka w dzisiejszym świecie już nikogo "nie rusza (wzrusza)".

Nie wzrusza nawet większości obywateli Rosji (что былось, смылось).

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @S80 26 czerwca 2020 08:03
26 czerwca 2020 08:11

Czegokolwiek bym nie naskrobał, i tak nie zrozumiesz.

zaloguj się by móc komentować

S80 @stanislaw-orda 26 czerwca 2020 08:11
26 czerwca 2020 08:18

"Prezydent Federacji Rosyjskiej Władymir Putin", niezły jesteś. "Nadzieja w prawosławiu" też zapamiętałem, łącznie z fikołkiem chwilę później, po zwróceniu uwagi. Paka Saszka.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @S80 26 czerwca 2020 08:18
26 czerwca 2020 08:49

остолоп, отвали отсюда

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Matka-Scypiona 26 czerwca 2020 06:08
26 czerwca 2020 09:13

Co do pogardy dla życia Polaków i Rosjan oraz z brakiem imiennej listy Polaków poległych na tej wojnie, nie mówiąc o Ofiarach niepochowanych - to pełna zgoda. Z całą resztą też się zgadzam.

zaloguj się by móc komentować

Paris @adamo21 26 czerwca 2020 01:21
26 czerwca 2020 09:22

Dokladnie tak  !!!

I jeszcze sadzi,  ze narody  nabiora sie na te  jego  NEDZNE  WYPOCINY...

...  widac,  ze pan  Putin  juz nie nadaza... i najwyzsza pora zajac sie wnukami, jesli takowe posiada... jak djedja Chruszczow.

zaloguj się by móc komentować

Paris @toNick 26 czerwca 2020 01:53
26 czerwca 2020 09:30

100/100  !!!

Tak...

... zwlaszcza "francuski ruch oporu"  -  to  bylo  "miSZCZostFo  sFiata"...  szczegolnie te "walczace"  Franki z golonymi lbami,  a po wojnie kolo 150.000  nowonarodzonych  Niemcow "francuskiego pochodzenia"  !!!

No i jeszcze te "pulmany"  wysylane wprost do Oswiecimia.

zaloguj się by móc komentować

Jazgarz @stanislaw-orda
26 czerwca 2020 10:30

Można jeszcze to odczytać jako hołd lenny wobec żydów-internacjonalistów (jakby istnieli inni). Moskowia to rynek taniego niewolnika; amerykanie stali się drożsi w utrzymaniu i żydzi z manhatanu powoli pakują walizki... No ciekaw jestem, czy przybędzie nam Abramowiczów i Chodorkowskich, którzy za 300 milionów $ będą nabywać złoża warte 40 miliardów $

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Jazgarz 26 czerwca 2020 10:30
26 czerwca 2020 11:00

Oczywiście, że przybędzie. Już przybywa.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @adamo21 26 czerwca 2020 01:21
26 czerwca 2020 11:42

Działa uniwersalna zasada, że syty głodnego nie zrozumie, podobnie jak  silny słabego.
A Rosja szybko słabnie gospodarczo, więc jej narracja historyczna nie jest już łykana bez popitki.

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @ewa-rembikowska 26 czerwca 2020 07:22
26 czerwca 2020 16:14

Nie zapomniał. Też o tym pisze. 

zaloguj się by móc komentować

ajs @stanislaw-orda
26 czerwca 2020 22:49

Niestety albo stety (po rosyjsku) - polecam komentarz do "wypocin" Putina:

https://www.youtube.com/watch?v=VKC2YFBQdbA

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @S80 25 czerwca 2020 23:35
26 czerwca 2020 23:11

Stanisław buduje na podstawie Wielikowo Słowara Ruskowo Jazyka. Cztery tomy, które podarowałem Genui albo Wenecji.

Ehh...

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @ikony58 27 czerwca 2020 07:04
27 czerwca 2020 07:34

A skąd ta fraza w cudzysłowiu?

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @adamo21 26 czerwca 2020 01:21
27 czerwca 2020 09:40

Świat jest świetnie "doinformowany", ale grzecznie panu Putinu nie zaprzecza.Bowiem jego artykuł jest na rękę kilku ważnym państwom: Niemcom z oczywistych powodów, Francji i Anglii "sojusznikom" też jak najbardziej a i USA to nie przeszkadza, bo nie jest wygodne przypominanie,że do 22 czerwca 1941 r. zarabiało się na Niemcach i na ZSRR.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski 26 czerwca 2020 07:14
27 czerwca 2020 09:51

Właśnie, żyjemy w realu, nie w fikcji. Putin, to fikcja. Szkoda czasu.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @ikony58 27 czerwca 2020 09:32
27 czerwca 2020 12:42

Holocaust wówczas dotyczyłby wyłącznie Polaków (i Romów).

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @ajs 26 czerwca 2020 22:49
27 czerwca 2020 13:10

Te "wypociny" skierowane są do czytelnika  na Zachodzie, zwłaszcza zaoceanicznego, który ma na ogół znikome  albo żadne pojęcie tak o uwarunkowaniach przedwojennych na kontynencie europejskim, jak i tych zaistniałych trakcie wojny . Dla USA  wojna w Europie "zaczęła się"   lądowaniem w Normandii, ale opinię publiczną w tym państwie zajmowała przede wszystkim wojna z Japonią na Pacyfiku.

Ja odbieram ten artykuł jako apel o traktowanie obecnej Rosji nadal jako supermocarstwa, ktore powinno mieć głos (pośród wielkich mocarstw) na podobieństwo głosu Zwiazku Sowieckiego w trakcie II wojny i po jej zakończeniu.

Minęło 75 lat i konfiguracja relacji pomiędzy mocarstwami uległa zmianie na niekorzyśc Rosji, a doszło jeszcze kilku pretendentów do roli mocarstw.

Możliwe, że jest to również słabo zawoalowana oferta dotyczaca podziału  terytoriów Polski i Ukrainy w celu wykrojenia z nich kilku niby-państewek, na podobieństwo rozbioru Jugosławii. Rosja dostałaby teren do Dniepru, pas między Dnieprem a Dniestrem przeznaczony zostałby dla nadwyżki ludnościowej z Lewantu, a resztę schedy zagospodarowaliby  Niemcy i Anglosasi.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @ikony58 27 czerwca 2020 13:33
27 czerwca 2020 16:57

Propagandyści, którzy skompilowali tekst artykułu (W. Putin tylko sygnował go swoim nazwiskiem)  zastosowali pewien perfidny trick, oczywiscie skuteczny wobec czytelnika zaoceanicznego, który "rozwiazanie kwestii żydowskiej" kojarzy wyłacznie z Treblinka i Auschwitz. Nikt z komentujacych nie zwrócił na to uwagi, moze dlatego, że tekst długi, więc "czytany jest po łebkach".

Otóż znajduje się w nim  następujący  fragment:

 "Wystarczy przypomnieć cyniczne zdanie polskiego ambasadora w Niemczech J. Lipskiego podczas rozmowy z Hitlerem 20 września 1938 r.: „… dla rozwiązania problemu żydowskiego my [Polacy] zbudujemy mu… wspaniały pomnik w Warszawie." "

W 1938 r. rozwiazanie "problemu żydowskiego" miało zupełnie inne znaczenie i chodziło o cos zupełnioe innego;
vide:
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/zydzi-na-madagaskar

Ale zaoceaniczny czytelnik kojarzy owo rozwiązanie przez pryzmat Shoa'h, czyli  ów fragment ma zasugerowac że juz przed wybuchem wojny władze Polski "knuły" cos w tej kwestii z Hitlerem.

Tak więc tekst sygnowany przez Putina (gęsto utkany powoływaniem sie na "źródla historyczne") ma za zadanie  dodawać wiarygodności podobnego rodzaju opiniom.

Nie dziwi zatem, że  "chór politycznych wujów" skandujących ów refren jest dosyć jednorodny w sensie swojej  specyfiki państwowej czy tez etnicznej.

  

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @stanislaw-orda 27 czerwca 2020 16:57
27 czerwca 2020 19:26

Faktycznie istnieją (archiwalne) zapiski ze spotkania, gdzie pojawia się wzmianka o pomniku. Poniżej w tłumaczeniu dla publiczności angielskojęzycznej.

(...)

e) that he is guided by the idea of ​​settling the Jewish issue by emigration to a colony, in consultation with Poland, Hungary, and possibly Romania, (on this point I told him that if he found a solution, we would install for him a beautiful monument in Warsaw).

(...)


https://polishhistory.pl/ambassador-jozef-lipski-visiting-hitler-on-20-september-1938/


 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @saturn-9 27 czerwca 2020 19:26
27 czerwca 2020 20:26

W artykule część cytowanego tekstu, który odnosi się, ze chodzi  o kolonizację jakichś terenów (jako rozwiazanie problemu  zydowskiego, została wykropkowana. Pozostawiono domysłowi czytelnika żeby sobie skojarzył o o jakie rozwiązanie kwestii żydowskiej mogło chodzić. I  czegóż to to  jankeski zjadacz hamburgerów powinien był  się domyśleć?

zaloguj się by móc komentować

Paris @cbrengland 27 czerwca 2020 09:51
28 czerwca 2020 14:21

Swietnie napisane...

...  SLUP  i  WYDMUSZKA  tzw.  zachodu,  tj.  naszego sasiada i "sojusznikow"...  i zeby bylo  weselej  - to oni doskonale o tym  wiedza  !!!

zaloguj się by móc komentować

mooj @stanislaw-orda 27 czerwca 2020 13:10
28 czerwca 2020 20:28

Marek Budzisz tekstem w wpolityce.pl

https://wpolityce.pl/swiat/506761-koncert-mocarstw-w-praktyce-czyli-o-rozmowie-macron-putin

może trochę wyjaśnia moje wątpliwości, zmniejsza zastrzeżenia. Rzeczywiście, jeśli to nie do Niemiec, USA a do Francji, północny Europy (Blegów, Niderlandczyków, etc), może do Włochów to faktycznie brak wyraźniejszego przerzucenia odpowiedzialności z paktu Hitler-Stalin na Monachium ma sens.

"Na tym ufundowany jest dzisiejszy dialog strategiczny, czy raczej targi, między Moskwą a Paryżem. Nie ma wątpliwości czyje interesy, niezależnie od napuszonych deklaracji, będą przedmiotem transakcji. W tym sensie przesłanie Putina z jego „historycznego” artykułu o tym jak alianci zdradzili Polskę w 39’ roku nabiera nopwej aktualności."

jeśli tak to widzieć, tj odnosić przede wszystkim do Ukrainy, z adresatami "formatu normandzkiego" to może ...napokmnąć, ale nie wybijać na pierwszy plan. Dać do zrozumienia "a co ? mieliśmy po waszych działaniach inaczej zareagować? bylibyśmy głupcami" nie "w sumie razem to załatwiliśmy od Londynu do Moskwy, nie zwalajcie tylko na nas - my najgorzej wyszliśmy na udziale w tym bandyckim napadzie"

...ale i tak - powoduje nie złość, a żałość. Słabiutko, marnie.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować