-

stanislaw-orda : [email protected].

British standard genocide

motto:
 Oto czego katolik-papista powinien spodziewać się od heretyków

Przedstawiam publikację autorstwa Armina Mohlera „Ludobójstwo na Zielonej Wyspie
Pierwodruk:  
Stańczyk. Pismo konserwatystów i liberałów”; Nr 25, 1995.
http://www.tomaszgabis.pl/2014/08/10/armin-mohler-ludobojstwo-na-zielonej-wyspie/
Ww. tekst w tłumaczeniu  Mariusza Krzyszkowskiego pochodzi z książki Armina Mohlera
(zob. appendix na końcu notki) zatytułowanej  „Der Nasenring. Im Dickicht der Vergangen- heitsbewältigung(Kółko w nozdrzach. W gąszczu przezwyciężania przeszłości); Verlag Heitz und Höffkes, Essen 1989.

W niniejszej notce, w porównaniu do oryginalnego tekstu, pominąłem dwa niewielkie fragmenty  -  miejsca pominięte zaznaczyłem jako (…)  -   oraz skróciłem końcowy komentarz odredakcyjny. Dopisałem  jeden własny przypis []   i kilka linków.  Ponadto  wprowadziłem tu i owdzie wytłuszczenia.

******

Pierwsza kolonia Anglii

Frankfurter Allgemeine Zeitung” w swoim wydaniu z dnia 5.09.1983 r. poinformował o skandalu, jaki wybuchł za sprawą, lubiącego mieć własne zdanie, lidera londyńskich labourzystów  Kena Livingstona. Powiedział on w dublińskiej telewizji: „To, co Wielka Brytania uczyniła Irlandczykom w ciągu 800 lat, jest gorsze od tego, co Hitler zrobił Żydom, tyle tylko, że Brytyjczycy dali sobie na to więcej czasu”.
Co kryje się za tym powiedzeniem może zrozumieć tylko ten, kto zna krwawo splatającą się historię stosunków angielsko-irlandzkich (lecz zna ją nie tylko z punktu widzenia angielskich historyków, najczęściej upiększających dzieje swojego kraju). Ken Livingston owych „800 lat” nie wytrząsnął po prostu z rękawa, tylko dokładnie policzył. Angielskie interwencje na sąsiedniej wyspie Irlandii stanowiły stały element angielskiej polityki od czasów pierwszego króla Anglii z dynastii Plantagenetów, Henryka II (1154-1189). Jakie pobudki kryły się za tym permanentnym naporem ?

Początkowo były to najzwyczajniejsze w świecie instynkty barbarzyńskich rabusiów. Od czasu, gdy na przełomie VII i VIII wieku Irlandia stała się kulturalnym ośrodkiem Zachodu i jednocześnie bogatym krajem, jej plądrowanie się opłacało. Od chwili, gdy Anglia zaczęła się stopniowo przekształcać w nowoczesne państwo, zmieniły się metody, jednak cel pozostał ten sam. Dzisiaj wolno twierdzić, że godny podziwu świat angielskich zamków i ogrodów, bogactwo kultury mieszkaniowej Anglii i jej bajecznych muzeów są owocem angielskiego imperium kolonialnego. Lecz ciągle jest jeszcze czymś „szokującym” zaliczanie do jego składu także „białej” kolonii Irlandii, z której aż do XIX wieku bezlitośnie wyciskano ostatni grosz, i która w XX wieku wywalczyła sobie niepodległość krwawymi powstaniami.

Anglicy już bardzo wcześnie kierowali się także motywami bardziej ogólnej natury, mianowicie strategicznymi, związanymi z budową i rozszerzaniem zasięgu swojego imperium. Przy polityce zagranicznej koncentrującej się na kontynentalnej Europie, chcieli mieć zabezpieczone tyły. Irlandii za żadną cenę nie wolno było stać się punktem oparcia dla morskich rywali Anglii: Hiszpanii i Francji (chciwość a zarazem dążenie do powiększaniu własnej potęgi były też przypuszczalnie motywami leżącymi u podstaw holenderskiego ludobójstwa na Molukach).

Za wielokrotnie podejmowanymi przez Anglików usiłowaniami wyniszczenia Irlandczyków kryje się jednak znacznie więcej. Popełniony przez nich na Zielonej Wyspie genocyd zajmuje szczególne miejsce w szeregu nowoczesnych ludobójstw, gdyż jego korzenie sięgają głęboko w zagmatwane piwniczne korytarze ludzkiej duszy.

„Alternatywna rasa”

Irlandia już od swoich historycznych początków była „przypadkiem szczególnym” . W porównaniu ze swoim otoczeniem zachowywała się zawsze uderzająco ”inaczej”. Od początku biła z niej fascynująca siła zarówno w sensie przyciągania, jak i odpychania. Tę inność często próbowano sprecyzować. Jedni widzieli ją w celtyckości (chociaż według antropologów ludność wyspy już przed pierwszym lądowaniem Germanów nie była czysto celtycka). Inni znowu upatrywali ją w tym, że Irlandia jest jedynym katolickim krajem w obrębie świata anglosaskiego. Jak to się ma do „kultury galijskiej” Irlandczyków, która tak długo stawiała opór, że utopiona została we krwi dopiero podczas rzezi  Cromwella i jego „Commonwealthu” (1649-1653). Ludwig Bieler  w pięknej rekonstrukcji wczesnego okresu rozkwitu tej kultury  –  Irlandia, prekursorka średniowiecza (Irland-Wegbreiter des Mittelalters; Olten 1961) – wskazuje na jej źródła. Zasadnicze znaczenie ma posiadać fakt, że żaden Rzymianin nigdy nie postawił swej stopy na irlandzkiej wyspie. Irlandia jest „pierwszym i w starożytności jedynym krajem, dokąd chrześcijaństwo nie dotarło po śladach rzymskich kolonistów”. Poza tym została schrystianizowana bez użycia przemocy i (prawie) bez męczenników). Ludność przyjęła nową naukę dobrowolnie, a wczesny Kościół rewanżował się tym, że przyjął miejscowe duchowe dziedzictwo. W ten sposób stała się Irlandia jedynym krajem, w którym, w przeciwieństwie do Walii lub Bretanii, kultura celtycka przez stulecia mogła się swobodnie rozwijać.

O Celtach wiadomo mało, ponieważ ich kultura była przekazywana ustnie i niechętnie poddawała się sztywnej kodyfikacji pisemnego zapisu. W kulturze oralnej mędrcy przekazują uczniom swą wiedzę ustnie. Przekaz duchowy musi tworzyć się ciągle na nowo, nie zastyga w pisanych znakach. Takie spontaniczne i „kreatywne” podejście występowało oczywiście we wszystkich obszarach życia. Najlepiej chyba fenomen ten uchwycony został w klasycznej pozycji na temat Irlandii napisanej w epoce wilhelmińskiej: w dwutomowym dziele Angielska kolonizacja w Irlandii (Die englische Kolonisation in Irland; Stuttgart 1906, str. 400 ), autorstwa 33-letniego ekonomisty Moritza Juliusa Bonna (1873-1965). Książka ta, będąca jego pracą habilitacyjną, stanowi do dziś podstawę badań nad historią Irlandii od tej bardziej „niewygodnej” strony.
(…)

Dla Bonna typowy Anglik nie jest  -  wbrew obiegowym opiniom  - antydogmatycznym pragmatykiem działającym na podstawie kalkulacji, której podstawą jest konkretna sytuacja. Bonn pokazuje jak przez stulecia Irlandczycy doświadczali na poły francuskich Anglików: jako przedstawicieli rzymskiego stylu panowania (ale pozbawionego pierwiastków helleńskich), którzy usiłują pulsującą, chaotyczną rzeczywistość zasznurować w prawno-biurokratyczny gorset.

Gdy do Irlandii przybyli Anglosasi zaznajomieni z rzymską sztuką geodezyjną, to zadziwił ich tam brak precyzyjnego wytyczenia granic posiadłości. O prawie galijskim (tzw. Brehon Laws – od galijskiego słowa oznaczającego sędziego), które powstawało w latach 700-1000 pisze, korzystający z ustaleń Bonna, Robert Bauer w książce Irlandia, wyspa świętych i buntowników (Irland – die Insel der Heiligen und Rebellen; Leipzig 1938): „Przenoszenie zasad normańskiego feudalizmu do Irlandii oznaczało zderzenie dwóch, z gruntu różnych, koncepcji prawnych”.

Brytyjskie prawo feudalne natrafiało na pół-komunistyczne prawo gruntowe. Podczas, gdy według angielskiej myśli prawnej wszystkie grunty należały do króla, który dowolnie mógł nimi dyspono- wać i czynił użytek z tego prawa, nadając lenna członkom swojej świty, aby ich wynagrodzić oraz móc potem domagać się od nich świadczenia usług, to w Irlandii ziemia stanowiła wspólną własność związków rodowych, jako dar natury, będący dla wszystkich podstawą do życia.

Podobnie wyglądała sprawa z wyborem irlandzkiego króla. Przy założeniu, że rzeczywistość musi być tworzona ciągle na nowo, sztywna zasada dziedziczenia tronu z ojca na najstarszego syna (primogenitura wg prawa rzymskiego) nie wchodziła w rachubę. W świecie galijskim mężczyźni po śmierci króla wybierali na następcę tego spośród panującego rodu, którego uważali za najlepiej nadającego się na ten urząd, zachowując dzięki temu szansę stałego rozpoczynania na nowo. Przymusowe wprowadze- nie zasady primogenitury było jednym z instrumentów, przy pomocy którego Anglicy niszczyli celtycką  kulturę. Jeszcze skuteczniejszą bronią było sprowadzenie na wyspę ludzi należących do kategorii zawodowej najbardziej przywiązanej do reguł i ślepej wiary w literę prawa – urzędników sterowanych zdalnie z Londynu, którzy starali się wplątać krnąbrnych Irlandczyków w sieć abstrakcyjnych norm, ogólnych reguł, nakazów i zakazów .

M. J. Bonn nie jest też bezkrytyczny wobec samych Irlandczyków. Mówi o „często widocznej, uległej miękkości”, o „fałszu i przewrotności irlandzkiego charakteru”, biorących się z życiowych przyzwyczajeń zniewolonych ludów. Stronę dalej czytamy: „Charakter ten cechowały: niedostatek samodyscypliny, brak stałości, , pozornie niczym nieuzasadnione zmiany nastroju od głośnej wesołości do ponurej melancholii, ślepe oddanie, które nagle zmienia się w niewierność. Cechy te pojawiają się we wszystkich  - stworzonych z większą lub mniejszą znajomością rzeczy  -  opisach irlandzkiego charakteru. Nie brak w nim dziecięcej bojaźliwości wobec religii i świata nadprzyro- dzonego, jest też, jeszcze i dzisiaj ujmująca bezpośredniość. Wszystko to są cechy, które w każdej epoce podziwiał człowiek kultury u człowieka natury, nie są one jednak wyłączną własnością celtyckiego ludu”.
(…)

Kultura celtycka wykazała zadziwiającą siłę asymilacji wobec rozmaitych naporów inwazyjnych  - od 795 r. skandynawsko-duńskich, a od 1169 r. normańsko- angielskich. Dopóty, dopóki znajdowała się w sytuacji względnie swobodnej konkurencji wobec kultury zdobywców, była wobec nich zdecydowanie silniejsza. Do początku XVI wieku, kiedy doszło do pierwszego silnego dokręcenia angielskiej śruby, duża część przybyszów regularnie się asymilowała. Najpóźniej w drugim pokoleniu wyrastali z nich irlandzcy patrioci, nawet mówiący po galijsku, którzy razem z autochtonami bronili się przed angielskim wyzyskiem. Dopiero krwawy genocyd stał się przełomem, kładącym kres pokojowemu „trawieniu” intruzów.

Ale nawet w czasie trwających czterysta lat prześladowań Irlandczyków, poczynając od pierwszych przymusowych osiedleń w 1659 r. do utworzenia Wolnego Państwa Irlandzkiego w 1921 r., stale trafiali się Anglicy, którzy ulegali osobliwemu urokowi irlandzkiego świata, i którzy potajemnie, ale też otwarcie, wstawiali się za uciskanymi Irlandczykami. W piśmiennictwie historycznym obdarzano tych wędrowców między światami dwóch kultur odrębnymi nazwami jak Staro-Anglik, Anglo-Irlandczyk, itp. Nawet irlandzki ruch niepodległościowy trudno byłoby sobie bez nich wyobrazić. I tak na przykład Charles Stewart Parnell (1846-1891) najważniejszy przywódca tego ruchu w drugiej połowie XIX wieku, był protestanckim synem angielskiego ziemianina.

Kiedy to wszystko ma się na uwadze, staje się zrozumiałe (nawet jeśli jest nie do wybaczenia), że już bardzo wcześnie w angielskich umysłach zrodził się pogląd, iż problem irlandzki można rozwiązać jedynie przez wyniszczenie narodu (przy czym w poprzednich wiekach wypowiadano się z większą bezpośredniością niż dzisiaj  -  całe tomy anty irlandzkich pamfletów są tego świadectwem).
Od schyłku średniowiecza historia pierwszej angielskiej kolonii staje się drogą, która, poprzez kolejne stopnie, wiedzie ku ludobójstwu.

Następującą po „złotym wieku” Irlandii 800-letnią historię cierpień tego narodu można podzielić się na podokresy wedle stosowanych przeciwko niemu metod eksterminacji.

Wynalezienie apartheidu
Dzieje świata są pełne rzezi i ucisku. Jest to, można powiedzieć, codzienność historii. Ludobójstwo odróżnia od innych wielkich masakr jego abstrakcyjna planowość , nie jest to wybuch przemocy, lecz wyniszczenie jako zasada. Już u Mongołów proces ten toczył się chłodno i sprawnie jak dobrze naoliwiona maszyna. W Irlandii tak zwane „Statuty z Kilkenny” z 1366 r. nastawiły zwrotnicę jej dziejów w tym właśnie kierunku. Irlandzki parlament zwołany do Kilkenny pod naciskiem króla Edwarda III spisał statuty, które można uznać za pierwszą irlandzką konstytucję.

Profesor James Camlin Beckett z Belfastu tak pisze o tych statutach w swojej Historii Irlandii (Geschichte Irlands; 2. wyd., Stuttgart 1982 r.):
Najistotniejsze z tych przepisów prawnych zmierzają do ustanowienia permanentnej bariery rasowej pomiędzy Irlandczykami, a Anglo-Normanami, ponieważ dostrzeżono, że w każdej formie etnicznego stopienia przeważał wpływ galijski. Wobec tego zabroniono dwustronnych związków takich jak małżeństwo, konkubinat czy adopcja. Ani Anglikom (to znaczy anglo-normańskim osadnikom), ani Irlandczykom, którzy żyją z Anglikami, nie wolno było mówić po irlandzku. Ponadto Anglikom nie wolno było nosić irlandzkich imion, zabraniano im także noszenia irlandzkiego stroju i odwoływania się do irlandzkiego prawa, nie było im też wolno jeździć na koniu po irlandzku, czyli bez siodła. Na szczęście dla Irlandczyków angielski król nie dysponował jeszcze wtedy środkami, aby wprowadzić w życie te przepisy na większą skalę.

Drugi jak i trzeci krok ku systematycznej likwidacji irlandzkiej odrębności były również natury prawnej. „Poynings Act” z 1494 r., nazwany tak od nazwiska komendanta garnizonu okupacyjnego, był aktem prawnym, który unieważniał definicję państwa irlandzkiego jako samodzielnej monarchii, związanej z monarchią angielską poprzez unię personalną. Zgodnie z tym, obowiązującym do 1800 r. prawem, każda legislacyjna działalność irlandzkiego parlamentu wymagała zgody króla i Rady Tronowej w Londynie.  
https://pl.wikipedia.org/wiki/Edward_Poyning
Trzeci stopień stanowiła polityka „surrender and regrant” z 1540 r. W zakrojonej na szeroką skalę akcji próbowano wtedy nakłonić irlandzką szlachtę, aby oddała swe posiadłości królowi po to, by następnie otrzymać je z powrotem jako lenno.

Królowi brakowało jednak siły, aby we wszystkich prowincjach Irlandii przeforsować rezygnację z gaelickiej tradycji prawnej. Kolonizacja nie była jeszcze wtedy prowadzona z pełnym rozmachem, co zmuszało siły okupacyjne do skupiania się na wybranych zadaniach oraz do prowadzenia polityki intryg i przekupstwa.

Polityka wypędzania i przesiedlania
Anglicy tracili stopniowo cierpliwość i w procesie kolonizacji Irlandii przechodzili do stosowania otwartej przemocy. Od 1549 r. użyli przeciw Irlandczykom śmiercionośnej broni przymusowego przesiedlania (Plantations, Settelments). Irlandzkich właścicieli gospodarstw przepędzano z ich włości, które następnie rozdzielano pomiędzy przybyszów z Anglii (lub też z innych krajów,
np. z Nadrenii-Palatynatu). Za pretekst do wysiedleń wystarczał zarzut udziału w próbach wywołania powstań, obojętne, udowodniony, czy tylko domniemany; już sam tylko zarzut zachowywania neutralności wobec dwóch obozów mógł narazić na wywłaszczenie.

Pierwszą akcję osadniczą w wielkim stylu przeprowadzono w latach 1549-1557 w hrabstwach Leix i Offaly. Kolejne miały miejsce w 1586 r. w prowincji Munster i w latach 1608-1610 w prowincji Ulster. Ich rezultatem była socjalna deklasacja, która doprowadziła do proletaryzacji irlandzkiego ludu. Najaktywniejsi spośród wypędzonych łączyli się w grupy rozbójnicze na trudno dostępnych terenach: irlandzki krajobraz bardzo dobrze nadaje się do stosowania taktyki partyzanckiej.

Na końcu zakończonej klęską, dziewięcioletniej wojny przeciw władzy okupacyjnej, doszło w 1607 r. do „ucieczki hrabiów”: najdzielniejsi przedstawiciele irlandzkiej szlachty opuścili wyspę i podjęli służbę w obcych armiach na kontynencie. Na wysokich stanowiskach w europejskich armiach pojawiły się nazwiska: O’Neill, Macdonald, Maguire, O’Donnell. Anglicy wykorzystali tę emigrację wojskowych przywódców, aby pozbyć się większej liczby szczególnie wojowniczych Irlandczyków. M. J. Bonn pisząc o usiłowaniu pozbycia się, poprzez emigrację, zdolnej do walki części narodu celtyckiego stwierdza: „Wszystkie kapitulacje zezwalały oficerom wywieźć swoich żołnierzy do Hiszpanii; wg Petty’ego przewieziono tam 34 000 żołnierzy”. Irlandzkiemu ludowi pozostali jako przywódcy jedynie księża.

Spółka akcyjna „Boża wojna”
Kiedy Anglicy przekroczyli próg ludobójstwa na Irlandczykach? Niezbędne było do tego pewne szczególne przygotowanie angielskiej mentalności, które Robert Bauer tak oto przedstawia:
Na brytyjskiej wyspie obserwowaliśmy typ opanowanego, milczącego, mało ruchliwego, lecz po wprowadzeniu w ruch, trudnego do zatrzymania człowieka, który wytrwale dąży do swoich celów i dumny aż do arogancji staje naprzeciw świata oraz w sposób nielogiczny lekceważy jego porządek wówczas, gdy ma na oku własne korzyści, ale też zdolny jest do kompromisu wówczas, gdy natrafia na przeszkody nie do pokonania, i stąd z utarczek tego świata rzadko wychodzący z pustymi rękami”.
Ta jakże plastycznie przedstawiona mentalność potrzebowała chyba jeszcze tylko zastrzyku fanatyzmu rozpalonego przez charyzmatycznego przywódcę, aby mogło dojrzeć popierane przez masy ludobójstwo.

Do panowania króla Henryka VIII (1509-1547) tego typu zwrot w historii zatargów angielsko -irlandzkich nie był czymś nieuchronnym: w końcu  -  niezależnie od dzielącej ich obcości  -  zarówno Anglicy, jak i Irlandczycy, wyznawali tę samą wiarę. A to, co Henryk w toku swojej „reformacji” postawił na miejsce Kościoła katolickiego, było katolicyzmem tyle że bez Rzymu, czyli Wysokim Kościołem anglikańskim (czyż nie korelowało to z, podkreślanym przez Bielera, nie-rzymskim charakterem irlandzkiego chrześcijaństwa ?).

To, że w Ulsterze duży udział w przymusowych przesiedleniach mieli szkoccy prezbiterianie bardziej żarliwi w wierze niż członkowie High Church, wprowadziło wprawdzie nowy element napięcia w stosunkach angielsko-irlandzkich, jednakże chodziło ciągle jeszcze o grupy będące w Anglii w mniejszości.

Uległo to gwałtownej zmianie wraz z Wielką Rewolucją w 1640 r. W angielskiej wojnie domowej, doszedł do władzy, wraz z purytanami, fanatyczny i świadomy swego posłannictwa protestantyzm, uważający się za obdarzonego przez Boga misją wytępienia wrogów prawdziwej wiary. Tenże purytanizm znalazł w osobie pierwszego nowoczesnego dyktatora Oliwera Cromwella (1599-1658) swego charyzmatycznego przywódcę, który wiedział jak połączyć religijny zapał, zmysł do interesów i zdolności menedżerskie. Pasowała do tego jak ulał stworzona przez Kalwina skrajna forma wiary w predestynację (nieodwracalne przeznaczenie każdego człowieka do zbawienia lub potępienia   -  przypis  tłumacza), która materialny sukces utożsamiała z łaską Boga. Tak oto połączyły się wszystkie elementy, umożliwiające prowadzenie wojny religijnej w stylu spółki akcyjnej.

Powyższą formułę należy rozumieć dosłownie: wówczas w Anglii można było naprawdę subskry- bować obligacje pod zyski z przyszłej wyprawy wojennej przeciwko „papieskim Irlandczykom”  - pożyczka miała być spłacana skonfiskowaną ziemią w ostatecznie podbitej Irlandii. Michael Freund, najlepszy z nowej generacji znawca tej problematyki w Niemczech, pisze w swej pracy Wielka Rewolucja w Anglii. Anatomia przewrotu (Die große Revolution in England. Anatomie eines Umsturzes; Hamburg 1951):

Główne postacie Wielkiej Rewolucji Angielskiej są czołowymi akcjonariuszami tego wielkiego przedsiębiorstwa, którego celem było zdobycie Irlandii i spłacenie subskrybentów pożyczki irlandzkiej zagarniętą ziemią. Sam Cromwell wyłożył niezwykle wysoką sumę. Jak rozumie się pojęcie winy podczas rewolucji, widać na przykładzie praktyki przyjętej w Irlandii zaraz na początku. Każdy, kto zachował swoją własność ziemską, był traktowany jako uczestnik irlandzkiej rewolty, albowiem, gdyby nim nie był, nie zachowałby swojej ziemi”.

Notabene Cromwell pochodził z rodziny, która wzbogaciła się na konfiskatach dóbr kościelnych, a następnie, wskutek nieudanych spekulacji, znowu popadła w biedę; był on więc niejako skazany na sukces, już choćby ze względu na zbawienie własnej duszy. Dlatego idealnie nadawał się na wodza wojny religijnej, która, będąc jednocześnie dobrym geszeftem, musiała zakończyć się zwycięstwem.

Gułag i biali niewolnicy
Pretekstu do ludobójstwa dostarczyli sami Irlandczycy, którzy wykorzystali wojnę domową w Anglii do własnej rewolty. Podczas tego powstania w 1641 r. obrabowani ze swej ziemi mieszkańcy uderzyli na całej wyspie na protestanckich osadników. Szacunki liczby ofiar tej masakry protestantów wahają się w ocenie specjalistów tego okresu historii w przedziale od 7 000 do 12 000. Propaganda prasowa purytanów mnożyła liczbę ofiar do „syngularnych” wielkości  -  także media zaliczały się do nowych ówcześnie fenomenów, które w „państwie bożym”  Cromwella przeżywały swój pierwszy rozkwit. W Anglii nastąpił wtedy prawdziwy zalew pism lansujących skrajnie negatywny obraz Irlandczyka jako „papieskiego rzeźnika”.

W Historii Irlandii wydanej w 1983 przez wydawnictwo Uniwersytetu Cambridge czytamy: „pamflecista sir John Temple twierdził w 1646 r., że: „w Ulsterze zabito 300 000 ludzi, a więc trzy razy tyle, ile wynosiła łączna liczba protestantów w owym okresie i odtąd liczba ta utrwaliła się w pamięci protestanckich mas”.

Historyk William Lecky tak pisze w swojej wydanej w 1892 r. w Londynie książce o historii Irlandii w XVIII wieku: „Irlandzka masakra w 1641 r. wydaje mi się jednym z wielkich wymysłów (fictions) dziejopisarstwa, chociaż wtedy popełniono rzeczywiście dużą ilość morderstw. Konsensus wśród współczesnych autorów angielskich w tej sprawie jest tak powszechny, że byłoby czymś prawie niemożliwym zachwiać wierzeniami ludu angielskiego na ten temat”.

Irlandzka kampania Cromwella odbyła się w latach 1649-1650. W związku z początkiem tej wojny wspomniany wcześniej  ekonomista M. J. Bonn (ekspert d/s zadłużenia towarzyszący niemieckiej delegacji w Wersalu) podaje fakt mogący służyć za makabryczną puentę. W drugim tomie swojej historii kolonizacji Irlandii z 1906 r. pisze on o „obietnicy państwowej” Cromwella, która angielskim awanturnikom oferowała irlandzką ziemię w zamian za wpłacone zaliczki: „Wypełnienie tej obietnicy odwlekało się już tak bardzo, że do kapitału doszły odsetki i odsetki od odsetek, i sprawą palącą stało się przyspieszenie wypełnienia tych zobowiązań, gdyż wskutek zwłoki obie strony ponosiły straty”. M. J. Bonn dodaje jednak zaraz, że główna przyczyna rozpoczęcia wojny była naturalnie inna: „Irlandia próbowała utworzyć państwo narodowo-katolickie i spiskowała przeciwko Anglii z obcymi mocarstwami, z papieżem, z królami Hiszpanii i Francji”. Przemarsz Cromwella przez Irlandię znaczyły rzezie, które nawet przywykłych do rozlewu krwi Irlandczyków napełniły grozą. Gdy miasto Drogheda poddało się po długim oblężeniu, to nie tylko załoga, ale ludność cywilna, kobiety i dzieci, zostały wycięte w pień. Po tym jak drugie irlandzkie miasto zostało wymazane z powierzchni przez taki sam masowy mord, załamał się opór w całym kraju. Cromwell interpretował swoje zbrodnicze czyny jako „sprawiedliwy sąd Boży nad tymi barbarzyńskimi łajdakami”.

Namiestnicy Cromwella (w tym jego syn Henry) przeprowadzili w latach 1652- 1653, w imię Commonwealthu, pierwsze w nowożytnej historii wielkie masowe wypędzenia. Żadnemu Irlandczykowi nie wolno było posiadać ziemi na wschód od Shannon [rzeka w środkowej Irlandii, dzieląca wyspę na część zachodnią  -  mniejszą i znacznie większą  -  wschodnią; przypis mój  - SO]. Wybór był tylko między śmiercią a deportacją do Connaught, najbardziej gospodarczo zacofanej prowincji irlandzkiej wyspy. Jednakże i tam wąski pas wybrzeża pozostawiono w rękach protestan- ckich osadników, co miało zapobiegać nawiązywaniu kontaktów z zagranicą przez mieszkańców tego gigantycznego obozu koncentracyjnego.

Historyk William Lecky, który w latach 1895-1903 reprezentował Uniwersytet Dubliński w Izbie Gmin (podkreślmy, że jako szermierz „unii” angielsko-irlandzkiej pisał:
 „Irlandczycy mieli poczucie, że zostali wydani na łup angielskim szumowinom, które troszczyły się o ich los nie bardziej niż o los dżdżownic przecinanych łopatą”.

Kwitł handel ludźmi. Sprzedaż błąkających się żołnierzy do obcych państw była złotym interesem. Poza tym na Karaiby sprzedano tysiące irlandzkich chłopców i dziewcząt jako niewolników. Angielscy historycy próbowali później przedstawić ten handel białymi niewolnikami (w XVII wieku!) w świetle korzystniejszym twierdząc, że chodziło jakoby o „indentured  people”, a więc o niewolników okresowych, którzy podczas siedmioletniej pracy na plantacji na Barbados, czy na Jamajce mieli odpracować koszty podróży statkiem przez Atlantyk.

Temu bagatelizowaniu mało chlubnych praktyk kres położyła książka angielskiego autora mającego irlandzkich przodków, która ukazała się w 1975 roku równocześnie w Londynie i w Nowym Yorku. Jej autorem jest Peter Berresford Ellis, podobnie jak Livingston, członek Labour Party, ktorej  tytuł brzmi “Hell or Connaught! The Cromwellian colonisation of Ireland 1652-1660”; nowe wydanie: Belfast 1988). (Do piekła albo do Connaught! Cromwellowska  kolonizacja Irlandii 1652-1660).

Ellis opublikował listy angielskich łowców niewolników z tamtego okresu. W jednym z nich mowa jest o zapotrzebowaniu na „1000 sztuk irlandzkich kobiet”, które należy wysłać z 1500 żołnierzami jako osadniczki na Barbados. Odbiorca listu odpowiada, że chce uczynić wszystko co możliwe, chociaż musi przy tym „użyć przemocy”, lecz to wyjdzie tylko na dobre kobietom jak i ogółowi społeczeństwa. Dodaje też zaraz, że „może dostarczyć również 1500-2000 młodych irlandzkich chłopców w wieku 12-14 lat”… Jeszcze dzisiaj można natrafić na Karaibach na chaty kryte strzechą, w których wegetują rudowłosi potomkowie tamtych irlandzkich niewolników. Lord O’Neill wyraził się o tej publikacji:
Anglicy mówiący, że nie rozumieją postępowania Irlandczyków winni przeczytać tę książkę”.

Prawo jako instrument ludobójstwa
To, że irlandzki naród nie został do końca wytępiony, zawdzięcza chyba w pierwszej kolejności temu, że restytucja monarchii zakończyła żywot Commonwealthu już w dwa lata po śmierci Cromwella w 1660 r. W okresie restauracji Stuartów Irlandczycy mogli nieco odetchnąć, chociaż przekonali się, że brytyjska racja stanu miała u katolickiego króla pierwszeństwo wobec prawa do egzystencji jego irlandzkich współwyznawców. Wraz z drugą angielską „Chwalebną Rewolucją” (Glorious Revolution) jak ją nazwali wigowscy dziejopisarze, z 1688 r., natychmiast powróciły na nowo prześladowania Irlandczyków. Jednak metody były tym razem bardziej wyrafinowane niż otwarte ludobójstwo Cromwella. Postawiono na długofalowe działanie prawnego kaftana bezpieczeństwa. Ci pozornie tak pragmatyczni Anglicy, wynalazcy nowoczesnego „liberalizmu”, zbudowali olbrzymią klatkę z szykan i paragrafów, mających odebrać Irlandczykom chęć do życia: tzw. Penal Laws (prawa karne) zaczęły obowiązywać od 1695 r. Ich celem było dokończenie procesu fellachizacji irlandzkiej ludności. Nie ma przesady w powiedzeniu, że mogłyby one stanowić pierwowzór dla systemów totalitarnych XX stulecia.

Gdy czyta się dzisiaj owe Penal Laws, a jest to doprawdy lektura tak surrealistyczna, że nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać. Z pełnym niedowierzania zdumieniem czyta się następujący paragraf: „żadnemu katolikowi nie wolno posiadać konia, wartego więcej niż 5 funtów, każdy katolik musi sprzedać konia, jeżeli protestant oferuje mu za niego 5 funtów”.

M. J. Bonn dostrzega kryjącą się za tym obawę Anglików, że koń, który jest wart więcej niż 5 funtów, mógłby zostać wykorzystany przez Irlandczyka jako narzędzie walki w jakimś powstaniu. W innych przepisach widać wyraźnie zamiar, aby drobnych dzierżawców rolnych, którzy stanowili większość irlandzkiej ludności, wydać na łup przedsiębiorcom, chcącym wycisnąć z wydzierżawionej ziemi jak największy „dochód” dla siebie i dla właścicieli, najczęściej mieszkających w Anglii. Na przykład, żaden Irlandczyk nie mógł dzierżawić kawałka ziemi dłużej niż 31 lat. To znaczy, że w momencie, gdy coś na swej roli osiągnął, to musiał ją znowu oddać. Niezliczone przepisy służyły temu, aby nie dopuścić do odrodzenia się irlandzkiej warstwy przywódczej. Irlandzkie szkoły zostały zamknięte.

Irlandczycy musieli się zadowolić tym, że jakiś wędrowny nauczyciel w „szkole w krzakach”  -  na polu lub w lesie, nauczył ich dzieci przynajmniej sylabizować. Żadnego dziecka nie było wolno kształcić za granicą. Zawody akademickie były dla Irlandczyków zamknięte, nie było im wolno piastować żadnego oficjalnego urzędu, itd. itd. Lista kar w formie paragrafów jest nieskończenie długa. I jest cudem, prawdziwie irlandzkim cudem, że przy tym wszystkim tylko niewielka grupa Irlandczyków nie sprostała próbie i przeszła do kościoła anglikańskiego, aby uwolnić się od dławiących kleszczy „kodeksu karnego”, zgodnie z którym samo bycie Irlandczykiem wyznania katolickiego było przestępstwem .

Poza tym Anglicy stosowali represje, dotykające wszystkich mieszkańców Irlandii, w tym również protestantów. Londyński parlament XVII i XVIII wieku, tak często wysławiany jako kolebka nowoczesnego parlamentaryzmu, spędzał sporą część swoich sesji na rozważaniu, jak przy pomocy ustaw zdusić w zarodku każdą próbę rozwoju jakiejkolwiek gałęzi gospodarki na sąsiedniej irlandzkiej wyspie. Gdy hodowano tam krowy, które można było sprzedawać w Anglii, to hamowano ten handel odpowiednią ustawą (Cattle Act z 1663 r. i Second Cattle Act z 1666 r.). Gdy zaś produkowano w Irlandii coś, co można by wysyłać do innego kraju, to parlament w Londynie wyczarowywał nagle jak królika z kapelusza, jakiś Navigation Act, który uniemożliwiał irlandzkim statkom wożenie tam owego wyrobu.

Dla równowagi brytyjska filantropia zaczęła w I połowie XIX w. zauważać los sproletaryzowanych Irlandczyków, jednak na swój szczególny sposób. W 1838 roku wprowadzono, na drodze ustawy, również w Irlandii osławione „workhouses”, już od dawna istniejące w Anglii. Sześć lat później było już ich około setki , w których  trzymano 70 000 pensjonariuszy. Znamy tę instytucję z Dickensa i nie dawaliśmy wiary temu dobrotliwemu gawędziarzowi.

Owe domy istniały jednak w rzeczywistości i były bezpośrednim owocem kalwińskiej teorii o predestynacji mówiącej, że nędza jest grzechem. Poniższy tekst cytujemy za podręcznikiem historii dla irlandzkiego gimnazjum z 1969 r.:
Każdy dom pracy był przewidziany dla 1000 osób (…). Znajdowały się w nim oddzielne kwatery dla mężczyzn i kobiet, tak, że małżonkowie byli rozdzieleni od siebie i od swoich dzieci; odwiedziny były zabronione, chyba że w obecności przełożonego”.
To, co jest tam dalej napisane o warunkach życia w takim domu pracy, czyni zrozumiałym końcowe zdanie opisu:
 „Wielu mieszkańców było zawodowymi żebrakami, ponieważ tysiące biednych chłopów, dla których te domy były przeznaczone, wolało umierać gdziekolwiek z dala od nich, byle w otoczeniu rodziny i przyjaciół”.

Wielki Głód
W połowie XIX wieku irlandzki naród został doświadczony przez ostatni wielki cios: Wielki Głód z lat 1845-1851 („The Great Famine”). Ta katastrofa określana jest przez bezmyślnych dziejopisów jako „nieszczęśliwe zrządzenie losu”. Nic nie jest dalsze od prawdy  -  była ona łatwym do przewidzenia, długofalowym skutkiem opisanych wyżej działań polegających na dokonywanej przy pomocy instrumentów prawnych planowej destrukcji samych podstaw egzystencji narodu irlandzkiego. Zbliżony do niewolnictwa stan, w jakim utrzymywana była ludność wiejska jeszcze w połowie XIX wieku, zmuszał drobnych dzierżawców do tego, że razem z rodzinami odżywiali się prawie wyłącznie ziemniakami  -  tanim pożywieniem, które można masowo uprawiać na małych powierzchniach.

Taka ekstremalna monokultura była śmiertelną pułapką, która mogła się zatrzasnąć przy najmniejszej zarazie ziemniaczanej. Groźba ziściła się w 1845 roku i to na wielką skalę: choroba zaczęła niszczyć krzewy ziemniaków na obszarze całych hrabstw. Wybuchł głód, a tańcowi śmierci towarzyszyła podła farsa. Kiedy Irlandczycy marli z głodu jak muchy, do akcji weszła brytyjska filantropia z programem pomocy. Pomoc ta była tak zorganizowana, aby prace, którymi głodujący Irlandczycy musieli zarobić na skąpe racje żywnościowe, w żaden sposób nie zaszkodziły którejś z angielskich gałęzi produkcji. Zatrudniano więc wygłodzonych ludzi przy kopaniu głębokich dołów, które następnie musieli na powrót  zasypywać.

Zilustrujmy tę katastrofę suchymi liczbami. Przed Wielkim Głodem ludność Irlandii, mimo całej nędzy i olbrzymiego odpływu emigracji do Anglii i za ocean, liczyła 8,3 mln. W czasie katastrofy, wskutek głodu i emigracji, wyspa utraciła ok. 1,8 min ludzi i od tej chwili liczba ludności Irlandii spadała aż do stanu ok. 4,3 mln przy końcu XIX wieku. Wyglądało na to, że naród irlandzki nie przetrwa tego ostatniego, wielkiego ciosu. Na początku XX wieku Irlandczycy znaleźli jednak w sobie siły, aby wywalczyć sobie przynajmniej polityczną niezależność, nawet jeśli za cenę utraty Ulsteru.
Ale to już całkiem inna historia.

******

Komentarz odredakcyjny (tj. od redakcji pisma „Stańczyk”)

Jako wprowadzenie do trudnego zespołu zagadnień genocydu świadomie wybraliśmy przykład spoza XX wieku nie mający nic wspólnego ani z Żydami, ani z Niemcami. Problem wykracza bowiem poza horyzont niemiecko-żydowski. Nie przywołaliśmy też przykładów z obszaru tzw. czerwonego totalitaryzmu (Stalin, Pol-Pot), bo byłoby to zbyt proste. Zapewne warto pamiętać o ludobójstwach dokonanych przez Mongołów, które tak plastycznie przypomniał Jean-Jacques Langendorf (zob. Langendorf O ludobójstwie samym w sobie. Przyczynek do sporu historyków (Über den Völkermord an sich. Ein Beitrag zum Historikerstreit , „Der Pfahl” t. 1, 1987). W swojej konsekwentnej systematyczności niemal zasługują one na to, aby je nazwać „syngularnymi”.  Jednak zbrodnie te przynależą do zamierzchłej przeszłości.

 W obliczu obłudy tak powszechnej dziś przy podejściu do historii uważaliśmy za wskazane sięgnąć po przykład narodu należącego do założycieli humanitarno-liberalnego Zachodu. Równie dobrze można by posłużyć się przykładem Holendrów, którzy w XVII wieku wyludnili całe archipelagi Wschodniej Azji w celu „regulacji” rynku korzennego. Tu jednak nieznajomość języka holender- skiego uniemożliwia nam dostęp do źródeł. Dlatego autor zdecydował się na Anglików, którzy w tymże XVII wieku wynaleźli nie tylko pojęcie dżentelmena. Poza tym przykład Irlandii należy jednocześnie do przeszłości i do teraźniejszości. Dramatyczne wydarzenia ciągnące się przez osiem stuleci i znajdujące swe odbicie w niezliczonych źródłach historycznych, stają przed naszymi oczyma z zimną i bezlitosną wyrazistością, nie utraciwszy niczego ze swej intensywności. Ten, kto zna i kocha Zieloną Wyspę wie także, iż ludobójstwo przeprowadzone na narodzie irlandzkim jest tam stale obecne. Można to wyczytać z oczu ludzi, z pochylonych domów, z ruin z dawnych wieków. Ogarnia nas zdumienie, gdy doświadczamy jak żywa jest historia tego narodu; nawet u zwykłego, przypadkowo napotkanego człowieka, który informuje stojącego przed kościołem nieznajomego, że Oliwer Cromwell trzymał tu swoje konie. Nazwisko dyktatora trwa w nim tak jak nazwisko Hitlera u żydowskiego emigranta albo nazwisko Stalina u kogoś, kto przeżył Gułag.

Studium irlandzkiej historii jest lekcją pokory, która umożliwia nam chłodne i trzeźwe spojrzenie na historyczną rzeczywistość. Jest ono nauką dla tych wszystkich – tak po jednej jak i po drugiej stronie – którzy w sporze o wydarzenia II wojny światowej zbytnio ułatwiają sobie zadanie.

Appendix

Armin Mohler (1820-2003)
należał do czołowych przedstawicieli konserwatywnej prawicy niemieckiej. Urodził się w Bazylei. W 1939 r. rozpoczął studia na uniwersytecie w (historia sztuki, germanistyka, filozofia). W latach licealno-studenckich poruszał się w kręgach lewicowo-radykalnej bohemy. Zwrócił się ku prawicy pod wpływem lektury książek Ernsta Jüngera. W 1949 r. doktoryzował się u Karla Jaspersa. Jego dysertacja zatytułowana Rewolucja Konserwatywna w Niemczech 1918-1932 pozostaje do dziś nieocenionym przewodnikiem po labiryncie prawicowych nurtów i grup Republiki Weimarskiej. W 1949 r. opuścił Szwajcarię i przeniósł się do Republiki Federalnej Niemiec (pozostając obywatelem szwajcarskim), gdzie w latach 1949-1953 był sekretarzem Ernsta Jüngera. Następnie do 1961 r. współpracował jako paryski korespondent z pismem „Die Tat” (Zurych) oraz z niemieckimi tygodnikami „Die Zeit” oraz „Christ und Welt”. Do drugiej połowy lat 90-tych był współredaktorem oraz czołowym publicystą i eseistą założonego w 1970 r. przez barona Caspara von Schrenck-Notzinga monachijskiego dwumiesięcznika „Criticón”. W latach 1961-1985 kierował Fundacją Carla Friedricha von Siemensa. W 1967 r. otrzymał nagrodę im. Konrada Adenauera, którą wręczył mu jej patron.  (…)
https://en.wikipedia.org/wiki/Armin_Mohler

 

******

Wykaz wszystkich moich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty

 



tagi: nowożytne ludobójstwo 

stanislaw-orda
19 listopada 2020 12:33
20     2639    12 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

atelin @stanislaw-orda
19 listopada 2020 13:40

"Fides ex necessitate esse non debet"

Nie musi, fakt.

5 funtów za konia? Ryszard III oferował królestwo...

Pacz Pan jak deflacja poszła w kilka wieków...

 

zaloguj się by móc komentować


Nieobyty @stanislaw-orda
19 listopada 2020 16:56

Brakuje tutaj odniesienie się do ważnego elementu czyli roli kościoła rytu iroszkockiego oraz kościoła starobrytyjskiego.

To odnosi się do funkcji jak miał w formowaniu matryc kulturowych oraz jak pamięć o nim była w nich zaszyta.

Kolejny element – który na te matryce wpływał to brak systemu kastowego w Irlandii. Najazdy Sasów a potem Normanów a finalne herezja protestancka stworzyły system kastowy.

Irlandia tego elementu nie posiadała.

I do dochodzi do tego jeszcze jeden element – Irlandia i Szkocja jak baza rekrutacyjna żołnierza i stąd takie formatowanie społeczności by go pozyskiwać.

Dalszy etap to formatowanie bazy rekrutacyjnej dla gospodarki amerykańskiej – np. Batalion Św. Patryka i klęska Głodu.

Właściwy podział historii stosunków jest na konflikt wyspiarski oraz starcie herezji z Irlandią.

Heretycki imperium anglosaskie ma w Irlandii pobliski poligon dla modeli transformacji.

Finałem tego starcia jest dziś jawna zagłada KRK w Irlandii [tzn. on był od dawna infiltrowany ale gdy ostatnimi czasy osłab Rzym – dopuszczono się jego jawnej dekapitacji].

Widocznie gospodarka amerykańska już nie potrzebuje Irlandzkich emigrantów [ nie formie rąk do pracy na taśmie ale stróżów nocny]. Ot wykończył rezerwat jakim jest Irlandia postęp czyli centrale z kamerami do monitoringu i tanie czujnik ruchu.

zaloguj się by móc komentować

MZ @olekfara 19 listopada 2020 16:09
19 listopada 2020 17:01

Z tymi rowami...uprzedziłeś mnie,widocznie ten osobnik pobierał lekcje w City.

Dla S.Ordy DUŻY PLUS.

zaloguj się by móc komentować

Mathias92 @stanislaw-orda
19 listopada 2020 17:25

Bardzo ciekawy i zarazem smutny artykuł. Los Polaków pod zaborami wydaje się pestką w porównaniu do tego co przeżyli Irlandczycy przez setki lat. Ciekawe czy Wielka Brytania ma zakusy na ponowne podporządkowanie Irlandii. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Mathias92 19 listopada 2020 17:25
19 listopada 2020 17:42

Z Irlandii pozostał  tylko szyld z nazwą. Póki co, nie zdjęto jeszcze  tego szyldu, ale mogliby to uczynić w dowolnej chwili.

To jest memento dla Polski.

zaloguj się by móc komentować

JOLANTA1 @olekfara 19 listopada 2020 16:09
19 listopada 2020 18:44

Mnie się to też tak skojarzyło,a drugie skojarzenie, że ,,Polacy są jak perz" czyli niezniszczalni,ale żyjemy w epoce randapu ,może i na Nas przyszła pora:(

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @stanislaw-orda 19 listopada 2020 17:42
19 listopada 2020 18:52

Tak, to smutne.

Nie czytałem szczegółówo, nie mam już sił, naprawdę. Od 15 ponad lat mieszkam u tych barbarzyńców. Ja nie muszę o nich czytać. Ja ich mam na co dzień. Może uda mi się jednak gdzieś czmychnąć stąd. Pracuję nad tym ostatnio bardzo  ☺

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @cbrengland 19 listopada 2020 18:52
19 listopada 2020 19:29

Ale ci bezwzględni ludobójcy nadal uważają samych siebie  za prekursorów "najlepszej" z cywilizacji.

zaloguj się by móc komentować

zw @stanislaw-orda
19 listopada 2020 19:49

Bardzo udane streszczenie historii Irlandii do czasu Wielkiego Głodu. Parę spraw warto uaktualnić, bo w ostatnich latach obalono sporo mitów. 

W Irlandii od lat 70-tych znaleziono sporo przedmiotów pochodzenia rzymskiego i dzisiaj już nikt nie twierdziłby, że "żaden Rzymianin nie postawił stopy na wyspie" - to jest sprawa do dalszych badań, czy obecność tych przedmiotów jest wynikiem handlu z rzymską Brytanią, czy jednak Rzymianie mieli w Irlandii swoje placówki. 

Mitotwórstwo towarzyszyło zwłaszcza opisywaniu powstania katolickiego z 1641 roku. Korzystając nawet z typowo heretyckiego źródła jakim jest Wikipedia, można zmniejszyć liczbę ofiar masakry protestantów z lat 1641-1642 do ok. 4 tysięcy (kolejnych kilka tysięcy mogło umrzeć z powodu zimna i chorób). Wikipedia podaje, że powstańcy katoliccy początkowo wyrzucali protestantów z domów  i odbierali majątki. Morderstwa zaczęły się w momencie, kiedy nieudany atak powstańców na Lisnagarvey zakończył się wymordowaniem kilkuset jeńców przez protestantów. Masakry były obustronne i nawet protestancki historyk Lecky stwierdził, że nie wiadomo, która strona była bardziej okrutna. W 1642 r. przywódca katolicki Owen Roe O'Neill zdyscyplinował powstańców, skazując nawet niektórych swoich ludzi na powieszenie za ataki na cywilów. Brak w Wikipedii informacji, aby ktoś z protestantów karał swoich ludzi za mordowanie cywilów. 

https://en.wikipedia.org/wiki/Irish_Rebellion_of_1641#Ulster_massacres

Co do Wielkiego Głodu - nie jest prawdą, że w Irlandii panowała monokultura upraw ziemniaka. Irlandia była spichlerzem Wielkiej Brytanii i nie tylko. Irlandzkie rolnictwo oferowało szeroki zestaw produktów. W głodowych latach 1846-1850 z Irlandii wyeksportowano 3 miliony żywych zwierząt hodowlanych. Tylko w 1847 roku z Irlandii do brytyjskich portów przepłynęło 4 tysiące statków z żywnością. Problemem nie był brak żywności, ale brak decyzji o zamknięciu portów, co było stosowane w przypadku innych klęsk głodu. Ceny żywności bardzo wzrosły. Drobni dzierżawcy w wyniku nieurodzaju i drożyzny nie mieli za co kupić żywności. Spora część ofiar zmarła w wyniku zarazy związanej z klęską głodu. Aby głodujący nie napadali na konwoje z żywnością, do Irlandii wysłano ponad połowę stanu regularnej armii brytyjskiej.  

https://www.historyireland.com/18th-19th-century-history/food-exports-from-ireland-1846-47/

Christine Kinealy sugeruje, że Irlandię poświęcono na ołtarzu interesów brytyjskich kupców, którzy świetnie zarabiali na kryzysie żywnościowym w Irlandii. Zetknąłem się też z opinią, ale niestety nie jestem już w stanie podać źródła, że Brytyjczykom chodziło o większą konkurencyjność irlandzkiego rolnictwa - pozbycie się nadmiaru ludności wiejskiej i stworzenie większych gospodarstw. Dlatego nie wstrzymano eksportu żywności z Irlandii, doprowadzając do ludobójstwa i emigracji. 

zaloguj się by móc komentować

zw @Nieobyty 19 listopada 2020 16:56
19 listopada 2020 19:59

Irlandia jako poligon dla heretyckiego imperium to dobre określenie, chociaż było też używane inne - "społeczne laboratorium".  Czy postęp wykończył Irlandię? Stracili język i kulturę - trochę starej Irlandii jest jeszcze na prowincji, ale większe miasta są bardzo angielskie.  Gospodarczo na razie jeszcze nie jest źle, ale problemy ich amerykańskiego hegemona mogą się na nich odbić.  Na Kościół irlandzki patrzy się przez pryzmat medialnych skandali i porażek referendalnych poniesionych w walce z cywilizacją śmierci, ale Irlandia jest ciągle na trzecim miejscu w Unii Europejskiej jeśli chodzi o udział młodych ludzi (16-29 lat) w praktykach religijnych. 

https://www.reddit.com/r/poland/comments/88envw/poland_has_the_highest_church_attendance_rate_in/

Ludzie odwiedzający Dublin mogą powątpiewać w te statystyki, ale Irlandia to nie tylko Dublin.  

Gospodarka amerykańska już od dawna nie potrzebuje Irlandczyków. Myślę, że ktoś w Stanach już w drugiej połowie XIX wieku stwierdził, że Irlandczyków jest za dużo - to mogło nawet zagrozić heretyckiemu charakterowi Stanów. I zaczęto stopniowo wygaszać napływ siły roboczej z Irlandii, preferując w zamian Włochów, Latynosów, ludzi z Europy Wschodniej. Nie znających języka, bardziej wyobcowanych. I odtąd można było wygrywać przeciwko sobie różne grupy narodowościowe. Po II wojnie światowej wprowadzano nawet administracyjne utrudnienia dla napływu Irlandczyków. W XX wieku główny cel emigracji Irlandczyków to była sąsiednia wyspa.  

zaloguj się by móc komentować

Kuro-San @stanislaw-orda
19 listopada 2020 20:28

Irlandzki film, nawet przyzwoity, czasy wielkiego głodu.

https://www.cda.pl/video/34947766d

zaloguj się by móc komentować

Nieobyty @stanislaw-orda
19 listopada 2020 21:09

W sprawie kościoła to mamy - problem instytucji [w roku 2020 wyścięcono dwóch biskupów oraz jednego księdza] oraz zachowanie kultury wiernych.

Uderzono w pasterzy ale owce się nie rozbiegają - i to jest na pozór dziwne. Tylko że  nawet zwierzyna widzi te łąki na których się pasie są zielone a nowe pastwiska to suche i ubogie tereny.

Oferta duchowa konającej herezji [czyli Angielski kościół protestancki] nie pociąga - to jest ten sam efekt jak w Polsce emigracja zarobkowa pokazuje jak nasza oferta kulturowa i nasza tradycja jest cenna.

Ta stara maksyma - cudze chwalicie swego nie znacie sami nie wiecie co posiadacie - ona właśnie w przekazie rodzinnym i tych co wracają lub kraj odwiedzają powoduje że ten ruch modenistyczny wychamowuje. 

Co jeszcze ciekawsze to zaczynają doceniać to i obcy - ot słowa Włoszki która odwiedziła syna wykładowce w Krakowie gdy zapytała się czemu nie ma arabów, murzynów na ulicach i gdy syn tłumaczy to min. że to z powodu warunków gospodarczych [niskie zasiłki, koszty życia ] - odpowiada że czuje się jak w Włoszech w latach 50 i 60 -mili ludzie i brak emigrantów i Polacy niech się cieszą tym stanem.

Co do Irlandczyków to oni w stanch bardzo często zasilali szeregi służb porządkowych - stąd rolą ich gospadarce była praca w tym sektorze. 

Własnie zmiany po I wojnie gdy pojawiła się siła niemieckiej mniejszości - polegały by min. na tym by w ramach kryzysu dokonać zmiany tych narodowych dzielnic miast [np. programy dróg przez te dzielnice] i cała koncepcja multipot. Czyli w XIX i XX wieku gdy to WASP-y rządziły stanami - Irlandzka emigracja miała swe zaplanowaną rolę. 

Zmiany w strukturze elit amerykańskich [np. pogłady starego Forda i pogłady jego potomków które drogą koaptacji weszły w struktury] to też nowe projekty emigracyjne jak  fala latynosów.

Dziś konczy rola irandzkiej dominacji w służbach porządkowych oraz ochrony mienia.

To widać choćby w przekazie seriali kryminalnych - co raz częściej skorumpowany oraz kryty w ramch powiązań towarzyski jest biały policjant o Irlandzkim pochodzeniu - za to najbardzie błyskotliwy to czarny funkcjonariusz.  W kwesti seriali o laboratoriach - to ich sens jest chyba jeszcze inny - pokazują siła aparatu władzy że wszystko się da zbadać gdy ktoś popełnia zbrodnię ale i przekaz że zawodowy sukces [wykryty sprawca] jest wartościa nadrzędną wobec prywatnego i dysfunkcyjnego życia osobistego.

Po co Londynowi była po II wojnie emigracja zarobkowa irlandczyków i wojna z IRA -  divide et impera. Rdzeniowe imperium [bo mamy dwa imperia anglosaskie - rdzeniowe oraz bastarda] przechodził etap zaplanowanej dezintegracji [np. upadek kolonializmu] oraz gospodarczych i społecznych przekształceń.

Czy coś jest planowane wobec Irlandczyków - na pewno nic dobrego skoro tak szybko zdemontowano struktury kościelne a  inwestycje amerykańskie trochę wychamowa i celtycki tygrys ma zadyszkę.

W cześci może to być poligon weryfikacji zamierzeń Berlina - stąd i cała zabawa z stanem granicy Irandii Północne a co głębiej czy odnowa tożsamości rdzenia przez wzrot wpływu Berlna na sąsiedniej wyspie.

 

 

 

 

 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

Perseidy @stanislaw-orda
19 listopada 2020 22:12

Unu, wielki plus i trochę poezji staroirlandzkiej:

 

Poezja staroirlandzka IX wiek

 

Skryba w lesie

 

Drzewa szumią nade mną

Kos  mi przynosi wieści

(Nie wiem czy mam powiedzieć

Co mi przynosi w pieśni)

 

…A nad pergaminami

Ptaki fruwają z hymnami

 

Kukułka czystym głosem

Z liściastej twierdzy kuka

(Dobrze to powiedziane

Znam się na rymu sztukach)

 

Dzięki Ci Boże za laskę

Żeś dał żyć-pisać w tym lasku

 

Kos

 

Kosie, mój ptaku w cichym gnieździe

O jakiś ty szczęśliwy!

Mój pustelniku bez rozgłosu

Jaki twój śpiew prawdziwy!

 

Rozmowa Oisina ze św. Patrykiem (fragment)

Gdybyś widział Patryku ludzi Fiona

Jak szli śpiewając drogami, brzegami

Aż kołysała się wyspa zielona

Też byś wychwalał nas swymi modłami

 

Twój Bóg pamięta - możesz go zapytać

Jaka w nas była odwaga i młodość

Czy byli kiedyś lepsi chłopcy w bitwach

Na całej ziemi od wschodu do zachodu (…)

 

Doire

Kocham cię Doire moje

Z jasnością twą i spokojem

Od końca do końca całe

Aniołów pełne białych…

 

 

Tłum. E.Bryll, M. Goraj z tomu Miodopój PAX 1978 r.

 

zaloguj się by móc komentować

Mathias92 @stanislaw-orda
20 listopada 2020 17:56

Przepraszam jeszcze za pytanie ale ciekawi mnie co Pan / Państwo sądzą o sytuacji Szkocji? Czy mają szansę na wyjście z UK?  

zaloguj się by móc komentować

umami @stanislaw-orda
21 listopada 2020 09:48

Rzeczywiście zebranie tego wszystkiego i skondensowanie w jedym artykule, robi wrażenie.
Na ten cywilizacyjny mit i wyższość cywilizacyjną, tych całych gentlemenów, dały się nabrać pokolenia Polaków, włącznie z tymi cenionymi przez nas tutaj. Czyli to dobrzy propagandyści, którzy oprócz kija, dają i marchewkę, a to ucisza najwyraźniej głosy krytyczne. Imperium jako Commonwealth, zdaje się, że się odbudowuje.
Pytanie, czy piszący to Niemiec, nie chciał, wybierając te najczarniejsze elementy stosunków Anglii wobec Irlandii, wybielić swojej nacji i trochę rozegrać tego na swoją, niemiecką, korzyść? Mamy 1989 rok, za chwilę zmienią się granice w Europie. Niemcy po II wojnie są rozmontowane a za moment będą się jednoczyły i wrócą do gry. W stosunkach niemiecko-angielskich iskrzy stale i bez pozwolenia Wlk. Brytanii do zjednoczenia by nie doszło. Dlaczego się zgodziła?
Chcąc przeczytać o najgorszych czynach Anglików powinno się sięgać po lektury pisane przez Niemców albo i tych Holendrów (Burowie). Z mojego punktu widzenia, oni doskonale się od siebie uczą i są siebie warci. Niemcy niby wsparły Irlandczyków, kiedy ci wyrywali się na niepodległość od Imperium ale oczywiście tylko po to, żeby osłabić swojego konkurenta, czyli Anglię, bo same snuły sny o potędze. Ostatnie tąpnięcie Irlandii to sprawka jednak, w głównej mierze, Deutsche Banku, byle Niemcy nie straciły kontroli nad UE. Zdyscyplinowały tę zieloną wyspę, kiedy ta miała wątpliwości przy głosowaniach ważnych dla polityki tejże. 
Także litości nie mają dla Irlandii ani Niemcy ani Angole. Jeden czort.

Proszę to wszystko traktować jako moje luźne refleksje po przeczytaniu artykułu. Fakty tu przedstawione są bezsporne i nie zamierzałem niczego relatywizować. Nie ma sporu. Nie czapkuję Angolom ani Niemcom. Zimny chłód z mojej strony.

Mam jeszcze jedną wątpliwość, co do samego tekstu. Jakaś omyłka się zakradła, jest tak: Lista krat w formie paragrafów jest nieskończenie długa.
Chodzi, chyba, o kary?

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @stanislaw-orda
21 listopada 2020 10:31

Odpowiedź na brytyjską "czarną propagandę" to ważny motyw takich publikacji.

Za parę dni (w kolejnej swojej notce) nawiążę  w  jednym z  wątków do tego istotnego zagadnienia. 

I, oczywiście "Pac był wart pałaca", jak to bywa w relacjach pomiędzy "imperializmami", obojętnie spod jakiej ideologii.

Anglosasi kultywują legendę o  'świecie dojrzałej demokracji" i miała  ona tzw. "branie" w świecie zmonopolizowanym  przez język angielski. Konkurencja ideolo podawana   w innych językach ma duzo mniejszy promień rażenia.

PS

Żadne chyba. Oczywiście, że to o  nie chodzi.

 Moje przeoczenie, czyli niedokładna korekta przy sczytywaniu.

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @stanislaw-orda 21 listopada 2020 10:31
21 listopada 2020 11:48

A u nas  nadal   straszy się caratem i Syberią.

zaloguj się by móc komentować


pink-panther @stanislaw-orda
23 listopada 2020 23:31

Rzeczywiście wyjątkowo smutna notka. Ale wyjątkowo cenna prawda historyczna. Kiedy i jaka kara Boża przyjdzie za to na Anglików.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować