Nigdzie lepiej być nie może
niż w demokracji parlamentarnej. Rzecz jasna dla wydrwigroszów.
Podam nieco uzasadnień dla powyższej tezy, a będą to uzasadnienia z tzw. życia. A bardziej precyzyjnie z mojego życia zawodowego. Otóż na ponad 41 lat „ozusowanej” pracy zawodowej, nie mniej jak dwie trzecie tego czasu zmarnowałem jako audytor finansowy, z czego lat siedemnaście w instytucji noszącej skróconą nazwę NIK.
W obecnej notce opisuję pewien rodzaj z obszernego albumu patologii gospodarczych „czeciej erpe”. I tylko z jednego roku, a mianowicie AD 1999.
Obrazek pierwszy.
W roku 1999 zajmowałem się przez pewien czas kontrolami rozmaitych dofinansowań i środków pomocowych dla podmiotów gospodarczych o nazwie zakłady pracy chronionej (dalej: zpchr). Środki te były dystrybuowane przez instytucję o nazwie PFRON (kto nie zna tego skrótu niech go sobie wygugluje). W roku tym, jak i w kilku latach wcześniejszych podatek VAT dla zpchr był rozliczany za pośrednictwem PFRON, a dokładnie dotyczyło to zwrotu nadwyżki VAT kosztowego nad przychodowym.
Jeden zpchr z regionu ciechanowskiego przysłał deklarację VAT-7 za m-c listopad z kwotą do zwrotu w wys. 8 milionów złotych, co przy ówczesnej stawce oznaczało obrót (zakup) wysokości ca 38 milionów zł. Sprawa wydawała się kuriozalna, jako że ów zakład przysyłał zerowe deklaracje VAT za m-ce od stycznia do października tegoż roku, czyli nie wykazał w tym czasie żadnego obrotu (ani zakupu, ani sprzedaży). Z kopii faktur zakupowych wynikało, że zakład zakupił bodajże 10 000 ton granulatu PVC (dzisiejsza cena to średnio 4 zł/kg). To taki lekki styropian, zatem wspomnianą ilością można by zasypać ze ćwierć terytorium Polski. Zażądaliśmy deklaracji VAT potwierdzonej przez właściwy terytorialnie Urząd Skarbowy. Wówczas zpchr niezwłocznie nadesłał korektę deklaracji VAT-owskiej z kwotą do zwrotu obniżoną do połowy, tj. wynosząca cztery miliony zł. W tym momencie stało się jasne, że został uszyty gruby przewał. Należało sprawę zbadać na miejscu, czyli w siedzibie zpchr. Dwóch kontrolerów wyjechało do Ciechanowa, choć oficjalnie wyjechali do Radomia, gdyż zpchr-y miały swoje oczy i uszy wśród pracowników tak centrali, jak i oddziałów PFRON, dlatego należało przedsięwziąć środki ostrożności wykluczające możliwość uprzedzenia kierownictwa tego konkretnego zakładu o ich wizycie.
Wraz ze swoim ówczesnym dyrektorem wytypowaliśmy na dzień lustracji 31 grudnia, kiedy to mało kto ma głowę do spraw zawodowych, gdyż większość pracowników koncentruje swoją uwagę na bardziej przyjemnych czynnościach powiązanych ze składaniem życzeń noworocznych.
Na miejscu okazało się, że ów zakład to jakiś wynajęty nieduży plac na którym stał barak – biuro. Kontrolerzy zastali trzech pracowników, natomiast nie dostrzegli granulatu ani nawet śladu po nim, ba, nawet miejsca na składowanie ułamka tej ilości tam nie było (choć nie należało wykluczyć, że wynajmowano gdzieś np. 100 hektarów przeznaczone na składowanie takiego surowca, albo że od razu dostarczano go do odbiorcy). Tyle, że dostawca był zagraniczny. To ile statków lub pociągów musiałoby transportować takie ilości granulatu? Czyli sprawa była jawnie surrealistyczna. Ponadto, w jakiż to sposób mogli pomylić się o 100 procent w koszcie i ilości zakupu.
jak zakładaliśmy, kontrolerzy nie zastali kierownika zakładu, który wojżował gdzieś daleko z życzeniami. Pracownik biurowy kontaktował się z nim przez phone mobile. Kierownik był mocno zirytowany, że mu w takim dniu d… zawracają, zatem polecił, aby kontrolerom przekazać dokumentację jakiej zażądają, aby tylko jak najszybciej poszli sobie w cholerę.
Kontrolerzy powrócili z grubym stosem kserokopii, wśród którego znajdowały się dokumenty dotyczące obrotów z całym łańcuszkiem podobnych firm-słupów utworzonych do przepisywania faktur, a stanowiących część imperium multimilionera, a wówczas już bodajże miliardera, Romana K. Imperium, które zostało wybudowane na bazie, m.in., byłych Toruńskich Zakładów Włókien Sztucznych „Elana”.
W przekazanej dokumentacji znalazły się, między innymi, dowody na „pielgrzymkę” linii technolo- gicznej do produkcji plastykowych butelek (PET) do wody mineralnej. Linia „wędrowała” od jednego zakładu-słupa do drugiego, czyli była kupowana i odsprzedawana w każdym kolejnym miesiącu, w ten sposób, że saldo różnicy w podatku VAT zawsze wykazywało nadwyżkę do zwrotu. Sedno w tym, że linia ta ważyła ładnych kilka ton i musiała być zakotwiona w betonowym fundamencie. Montaż i demontaż takiej linii oraz jej uruchamianie to kwestia długich tygodni. Linia fizycznie nigdzie nie była przemieszczana, miała miejsce jedynie jej pielgrzymka wirtualna, czyli papierowa (przesyłano tylko faktury). Przeprowadziliśmy jeszcze kilka kontroli w zakładach-słupach z rzeczonego "łańcuszka”. Po kontroli w drugim ze „słupów”, w trzecim już czekali na kontrolerów prawnicy ze znanej toruńskiej kancelarii p. Bartnika wraz ze stosownymi pełnomocnictwami (do mataczenia).
A kierownik z Ciechanowa wyleciał za przekazanie trefnej dokumentacji. Jego nieszczęście polegało na tym, że w tym dniu nie mógł z nikim skonsultować, co może przekazać kontrolerom, a czego
w żadnym razie nie powinien. Wszyscy byli bowiem zajęci składaniem życzeń noworocznych ważniejszym od niego personom, więc nie odbierali od niego telefonów.
Opisane sprawy zostały przekazane do Głównego Inspektora Kontroli Finansowej (jeden
z wiceministrów finansów). Nie słyszałem już poźniej o tej sprawie, czyli zapewne przykryto ją kocykiem.
Obrazek drugi
Innym rodzajem pomocy dla zakładów pracy chronionej były dofinansowania dla osób niepełno- sprawnych, które były zatrudniane w systemie pracy chałupniczej. Czyli zgodnie z przepisami naliczano dofinansowanie „od łebka”. Konkretny zpchr przysyłał ilościowy wykaz takich chałupników za dany miesiąc, a PFRON przelewał na konto zakładu stosowną kwotę dofinansowania. Spory krajowy producent wody mineralnej siedzibą w Biskupcu k/Olsztyna zaczął wykazywać rosnącą gwałtownie z miesiąca na miesiąc ilość osób niepełnosprawnych zatrudnianych w systemie pracy chałupniczej, co wzbudziło podejrzenia kontrolerów. Zaczęło się bodajże od 200 takich osób, a skończyło na kilku tysiącach, co wymusiło skontrolowanie, skąd w słabo zaludnionym regionie Polski znalazło się tyle osób niepełnosprawnych, a zwłaszcza dlaczego przybywało ich po kilkuset z miesiąca na miesiąc. Przejrzeliśmy listy z nazwiskami i adresami. Okazało się, że miejsca zamieszkania tych nadwyżkowych chałupników są z obszaru całej Polski, łącznie z najbardziej odległymi od Olsztyna województwami w rodzaju podkarpackiego, opolskiego czy lubuskiego. Rzecz jasna, była to czysta papierowa fikcja, gdyż nie było możliwości ani skoszarowania takiej ilości ludzi w Biskupcu, ani też dostarczania im np. naklejek do przylepiania na butelki, a potem transportowania z powrotem już oblepionych. Obie opcje byłyby w sposób rażący nieefektywne i żaden właściciel przy zdrowych zmysłach nie pomyślałby nawet o takim rozwiązaniu. Prace przypisane chałupnikom wykonywali lokalni pracownicy zakładu, w tym zatrudnieni na etatach, ale rozpisywano te prace na chałupników - osoby niepełnosprawne, skoro można było w taki prosty (a wręcz prostacki) sposób otrzymywać dofinansowanie z tego tytułu. Okazało się również, że osoby niepełnosprawne zamieszkałe w miejscowościach odległych od wspomnianego zakładu nie miały pojęcia, że figurują jako tam zatrudnieni. Najpewniej jakaś kancelaria prawna wymyśliła ten system wyłudzania kasy, czyli imienne listy z wykazami osób niepełnosprawnych mogły być „sprzedawane” różnym zpchr w celu wykorzystania ich do uzyskania dotacji na „chałupnika”. Należało w trybie pilnym dążyć do zmiany przepisów w tej materii.
Zakładowi w Biskupcu naliczono bodajże grubo ponad dwa miliony zł do zwrotu nienależnie pobranych dofinansowań. I wówczas nastąpił dalszy ciąg tej sprawy. Zakład odwołał się do Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych (w randze wiceministra pracy i spraw socjalnych) argumentując, że zwrot takiej kwoty doprowadzi zakład do bankructwa, co spowoduje zwolnienie kilkuset pracowników. A warmińsko-mazurskie to region wysokiego strukturalnego bezrobocia (30-40 procent w końcówce XX wieku) i ludzie ci znajdą się na bruku i na garnuszku socjału, co będzie budżet państwa kosztowało więcej, niż kwota wyłudzonych dotacji, które przeznaczono wszak na potrzeby zakładu. A jeśli sprawa nie zostanie załatwiona pozytywnie, pracownicy ci zjawią się w Warszawie, aby demonstrować przed siedzibą centrali PFRON (biurowiec przy rondzie ONZ) oraz przed gmachem MPiSS.
W takich okolicznościach ówczesny Pełnomocnik Rządu do spraw Osób Niepełnosprawnych
(p. dr Joanna S.-P.) „umorzyła” sprawę zwrotu dotacji.
Obrazek 3
Ostatni fragment jest związany również z kontrolą zpchr. Tym razem, o ile mnie pamięć nie myli, kontrola była przeprowadzona na podstawie donosu. Donosy mają rozmaitą wiarygodność, jedne zostają od razu zdyskwalifikowane ze względu na treść i formę (pomieszanie z poplątaniem, brak merytoryki, jakieś obsesje ludzi niezrównoważonych itp., itd.), wszystkie inne zaś oceniane pod względem tzw. wagi zagadnienia. W tym donosie waga i wiarygodność okazały się być uzasadniające podjęcie działań kontrolnych. Pojechałem zatem do Wrocławia. Zakład był na dalekim północnym przedmieściu, ulokowany w starych, popegeerowskich chlewniach. Ale eleganckie biuro wynajmował w samym centrum stolicy Dolnego Śląska. Miałem adres tego biura i telefon do pełnomocnika zpchr, p. Zenona M., byłego posła Kongresu Liberalno-Demokratycznego i prominentnego działacza społecznego i politycznego dolnośląskiej jaczejki tzw. liberałów od Grzegorza Schetyny i Waldy Dzikowskiego.
Umówiliśmy się nie w biurze, bo powiedział, że w nim nie przebywa, gdyż jest cały czas „w ruchu” i że lepiej, abysmy spotkali się w siedzibie zpchr. Nazajutrz odbyłem z nim spotkanie. Był to człowiek wyniosły, o lekceważącym stosunku do mnie. Bez skrupułów dawał do zrozumienia kto z nas jest ważniejszy. Powiedział, że nie ma nic do ukrycia i mogę sobie kontrolować do woli, a on dostarczy wszystkie dokumenty, a nawet więcej niż zażądam. Odpowiedziałem, że chętnie je zabiorę ze sobą, także te naddatkowe. Polecił je dla mnie skserować i tyle go widziałem.
Wróciłem do swojego biura wściekły na Zenona M. i z tej złości przez trzy dni, łącznie z sobotą i niedzielą, badałem przywiezioną dokumentację. I tym razem szło o kontrolę zasadności dopłat dla osób niepełnosprawnych zatrudnianych przy produkcji chałupniczej. Z dokumentacji wynikało, że wrocławski zpchr kupował hurtowo cukier z cukrowni Guzów, a następnie chałupnicy konfekcjonowali go w torebki 1-kilogramowe dla odbiorców w handlu detalicznym. W dokumentacji były rozpisane ilości torebek wykonanych przez poszczególnych chałupników. To były te naddatkowe dokumenty. Najwyraźniej Zenon M. zakładał, że nikomu nie będzie się chciało przedzierać przez setki zapisanych stron, dlatego celowo zasypał mnie stertą dokumentacji. No, ale mnie się akurat chciało. Efekt był taki, że z ogólnej ilości cukru zakupionej hurtowo, można było przekazać do detalu (ilość wykonanych torebek) jedynie 20 procent, resztę prawdopodobnie odsprzedano (może nawet bimbrownikom). Ale rozpisano na „chałupników” całość (50 ton). I za tę całość zpchr otrzymał dofinansowanie. Sprawa z p. Zenonem M. się skomplikowała, bowiem on w pewnym momencie zniknął.
To, o czym będzie teraz, znam z „drugiej ręki”, ale jest to tzw. pewna ręka. Otóż p. Zenon M., wykorzystując swoją kolalną popularność i takież koneksje uzyskiwał kredyty w bankach regionu dolnośląskiego (zawsze w charakterze pełnomocnika firm), ale nie zamierzał ich spłacać. Naciągnął również na kilka milionów jedną z firm imperium wspomnianego wcześniej toruńskiego miliardera Romana Karkosika. Ludzie p. Romana nie bawili się w sądowe, długotrwałe i nieefektywne procedury z niesolidnymi płatnikami. Po prostu przyjechała ekipa, spuściła łomot Zenowi M. (ponoć nogami od krzeseł) i zapowiedziała, że pojawią się za miesiąc i jeśli wtedy także nie zapłaci, to będzie błagał, żeby to znowu były tylko nogi od krzeseł. Czyli Zenonowi M. zaczął się grunt palić pod nogami, bo i banki podały dług do windykacji. I w tym czasie wybył z Polski. Wystawiono za nim międzynarodowy (interpolowy) list gończy. On wyjechał, ale została w Polsce jego bodajże narzeczona. Założono jej podsłuch na telefonie. Dowiedziano się, że wyjeżdża ona do Nowego Jorku. Pojechała i stamtąd zadzwoniła na Florydę. Odebrał Zenon M.
Znaleziono go zamelinowanego w willi u Waldy Dzikowskiego. Wsadzono w samolot do Madrytu, gdzie odebrali go polscy funkcjonariusze z CBŚ. Na przesłuchaniach Zenon M. zaczął udawać chorobę psychiczną, zapewne z podpowiedzi adwokatów. Trochę odsiedział, na poczet odsiadki zaliczono mu czas aresztu. Wkrótce wyszedł na wolność i znowu działa z pełnym rozmachem. Ale raczej już nie w obszarze zpchr.
Na koniec taka refleksja. Zapytałem dyrektora, dlaczego uchwalane są tego rodzaju dziurawe regulacje prawne, przy czym nie istnieje praktycznie możliwość wyegzekwowania poprawności ich stosowania. Na rozliczenie jednego zpchr potrzebowałem praktycznie dwa miesiące, a ile takich zpchr jest w Polsce? A jaki procent nieprawidłowości jest w stanie wyłapać aparat kontrolny, zakładając, że w ogóle chce to porządnie robić?
Odpowiedział tak: czy wiesz jaka jest najbardziej liczna partia w Sejmie? Nie żadna oficjalna, których nazwy znasz. Największą jest "partia zpchr". Dlatego jest uchwalane dziurawe prawo, bo przez te dziury wyciekają środki, m. in., na kampanie wyborcze dla polityków. Ale po to, żeby sprawy te zostawały „w rodzinie”, pokaźna część zpchr prowadzona jest przez osoby skoligacone z posłami i senatorami. I w ten sposób koło się zamyka. My kontrolujemy, a oni wyrzucają wyniki tych kontroli do klozetu. I zaraz spuszczają wodę.
No to nara.
*******
Wykaz moich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty
tagi: kontrola finansowa
stanislaw-orda | |
8 listopada 2022 00:42 |
Komentarze:
ewa-rembikowska @stanislaw-orda | |
8 listopada 2022 09:39 |
Poradnik jak uwłaszczać się na majątku państowym a Konfa bredzi, że głównym problemem Polski jest 500 plus oraz 13 i 14 emerytura.
Jak się pytam na TT, czy ich nie interesuje ta pozostała część budżetu, której nie widać, to zpada głuche milczenie.
Swoją drogą doktor Joanna S-P. musiała mieć "dobrych" doradców.
stanislaw-orda @ewa-rembikowska 8 listopada 2022 09:39 | |
8 listopada 2022 09:56 |
Za "Nowy Pompon":
Pod Sejm podłożono wielką lobbę.
stanislaw-orda @ewa-rembikowska 8 listopada 2022 09:39 | |
8 listopada 2022 10:04 |
Konfa bredzi.
Przytoczę istotny fragment z jednej swoich poprzednich notek (notka była rowniez o ś.p. prof. J. Balcerku):
"Gdy w 2000 roku skończyłem szkolenie w Studium Doradców Podatkowych w instytucie na ul. Kaleńskiej w Warszawie, miałem za sobą już ok. ośmiu lat praktyki, załóżmy więc, że wiedziałem o czym mówię. Ponadto jeszcze miałem jakieś resztki nadziei, że w tworze politycznym o nazwie AW „S” znajdzie się jakieś pole do merytorycznych rozmów na tematy gospodarcze (zwłaszcza podatkowe). Niestety, nie znalazłem chętnych do dyskutowania o tych zagadnieniach. Zbywano mnie najczęściej takim oto wybiegiem, że „od tego” jest Leszek Balcerowicz, więc ich to nie musi już interesować. Najważniejsza dźwignia gospodarki, którą stanowią podatki, ich rodzaj, skala, sposoby wprowadzania etc, etc., nie interesowała ich. A to oznacza, że Balcerowicz miał „carte blanche”.
A gdy zwracałem uwagę, że skoro tak mocno krytykują owego Balcerowicza, to niech na jego miejsce wskażą ze trzech innych finansistów, najlepiej z każdej partii sejmowej. Wówczas patrzyli na mnie jak na kosmitę. No bo skąd wynajdą trzech, jak nawet jednego nie mieli. To własnie od tamtej pory dałem sobie spokój z politykami i ostatecznie prysły u mnie tlące się resztki złudzeń."
Oni nie mają ekonomistów, tam sami politolodzy, historycy, socjolodzy czy inni ogólnolodzy, ergo terapeuci od bólu egzystencjalnego. A ekonomia finasowa jest trudna i nudna.
ahenobarbus @stanislaw-orda | |
8 listopada 2022 10:19 |
+
Mała uwaga. Roman Karkosik żyw jeszcze, nie żyje zdaje się Ryszard Karkówki.
klon @stanislaw-orda | |
8 listopada 2022 10:35 |
+,
choć po lekturze odechciewa się chcieć.
Paris @ewa-rembikowska 8 listopada 2022 09:39 | |
8 listopada 2022 10:42 |
Pewnie...
... modzelewski jej ,,doradzal,, bo on mial na to ,,papiren,, za to tak ,,sie dorobil,, w 3rp, a za nim poszli wszyscy pozostali i kontynuuja te jego ZLODZIEJSKA tFUrczos DO DZISIAJ...
... wystarczy ,,przeNIKowac,, pit`y ich samych i ich rodzin !!!
A narodowi rzucili OCHLAPY... 13, 14, 500+, 300+ i niech sie glupi cieszy... w koncu i tak NAROD za te CHUCPE zaplaci...
... i juz placi, wlasnie to widzimy i odczuwamy !!!
Paris @stanislaw-orda 8 listopada 2022 10:04 | |
8 listopada 2022 10:53 |
Moj sp. tata...
... dal sobie spokoj w `95 z tymi ,,solidarnosciowymi,, BREDNIAMI, do mnie to jeszcze nie docieralo,... dotarlo po 2005 roku, ze beda NICI z moich marzen i nadziei,...
... a po 2010 dotarlo, ze to JEDNO i TO SAMO, ZLODZIEJSKIE i TEPE STADO BARANOW, bez wzgledu NA SZYLD pod jakim odgrywaja swoje nedzne i zalosne, pogardy warte rolki !!!
Kuldahrus @stanislaw-orda | |
8 listopada 2022 11:04 |
Jak to się mówi - samo gęste. Duży plus i więcej prosimy.
Tu akurat opisał pan najściślejszą górę, a ile było drobnych pijawek, które wykorzystując koneksje wywoziły np. maszyny z upadających zakładów i z dnia na dzień stawali się "szanowanymi przedsiębiorcami", którzy "dają pracę", przy masowym bezrobociu ludzie pracowali dla nich za czapkę śliwek w warunkach uwłaczających nawet zwierzętom, a ci potem pobudowali sobie piękne domy i jeździli Mercedesami i to niestety działało jeszcze długo i właściwie dalej działa, ale już mniejszym zakresie, bo obecny rząd trochę im ukrucił "eldorado", tylko już ci "Janusze biznesowania" poumywali rączki i są biznesmenami pełną gębą.
Oczywiście nie zawsze tak było, bo byli też ludzie którzy jakoś przejmując majątek popaństwowy potrafili z tego zrobić całkiem dobre biznesy, także też nie chcę generalizować. Jeden taki przypadek nawet znałem, tylko niestety po ojcu zakład przejął synek i zamienił go właśnie w typowy "januszex".
"... argumentując, że zwrot takiej kwoty doprowadzi zakład do bankructwa, co spowoduje zwolnienie kilkuset pracowników. A warmińsko-mazurskie to region wysokiego strukturalnego bezrobocia (30-40 procent w końcówce XX wieku) i ludzie ci znajdą się na bruku i na garnuszku socjału, co będzie budżet państwa kosztowało więcej, niż kwota wyłudzonych dotacji, które przeznaczono wszak na potrzeby zakładu."
To są ich stałe fragmenty gry. Robią przewały ile wlezie, ale jak się zaczyna robić z nimi porządek to jest płacz, że "dajemy pracę!", "przedsiębiorców się czepiają znowu, a to my tymi rencami Polskę budujemy!". Oczywiście ich największym problemem są wydatki związane z pracownikami których "muszą zwolnić", ale już inne "wydatki" problemem nie są. Szczególnie te "wydatki" związane z luksusowymi domami, samochodami i wakacjami na Malediwach.
Tak samo podnoszą larum kiedy daje się zasiłki, bo wtedy najubożsi nie są zmuszeni dorabiać w ich willach przy czyszczeniu basenów za czapkę śliwek.
Kuldahrus @Kuldahrus 8 listopada 2022 11:04 | |
8 listopada 2022 11:05 |
ukrócił*
stanislaw-orda @Kuldahrus 8 listopada 2022 11:04 | |
8 listopada 2022 20:13 |
Owszem, ale przed takim szantażem, popartym tłumem ludzi na wózkach inwalidzkich zwiezionych przed siedzibę rządu (ministerstwa, PFRON, etc.) jaki urzednik państwowy się nie ugnie, gdy kamery tv nadają relacje on-line jak tio "rzad" gnebi osoby niepełnosprawne? Ja nie słyszałem o takim przypadku.
Natomiast wiem o zamiataniu pod dywan najbardziej oczywistych przekrętów przez kierownictwo instytucji powołanych do nadzoru nad przestrzeganiem reguł. A to jest sygnałem, że samowola może liczyć na bezkarność.
Kuldahrus @stanislaw-orda 8 listopada 2022 20:13 | |
8 listopada 2022 20:42 |
Dla mnie to jest działalność podobna do działalności Ala Capone tylko, że w skali całego państwa. On też potrafił zrobić sobie dobry PR w mediach opłacanych z jego kieszeni.
Kuldahrus @stanislaw-orda 8 listopada 2022 20:13 | |
8 listopada 2022 20:45 |
" Natomiast wiem o zamiataniu pod dywan najbardziej oczywistych przekrętów przez kierownictwo instytucji powołanych do nadzoru nad przestrzeganiem reguł. A to jest sygnałem, że samowola może liczyć na bezkarność."
Sam byłem ofiarą takiego zamiatania pod dywan, ale to było jakieś 6 lat temu. Kolega złożył donos do PIPu na skandaliczne warunki pracy w zakładzie, inspektor przyszedł i udawał, że nic nie widzi.
stanislaw-orda @Kuldahrus 8 listopada 2022 20:42 | |
8 listopada 2022 21:41 |
mechanizm jest podobny
stanislaw-orda @ahenobarbus 8 listopada 2022 10:19 | |
9 listopada 2022 13:24 |
thx, poprawiłem