-

stanislaw-orda : [email protected].

Ostatnie złudzenia humanistów


czyli  fragmenty z pamiętnika  Karola Franciszka Irzykowskiego, herbu Ostoja.
https://culture.pl/pl/tworca/karol-irzykowski

(wyimki z publikacji Andrzeja Dobosza p.t. „Notatki z życia, obserwacje i motywy".
 Warszawa, Czytelnik, 1964).


https://polona.pl/item/notatki-z-zycia-obserwacje-i-motywy,MjQ2ODk5MDQ/

Dodałem trochę linków

**************    

(…)                                  

13 maja 1935

UMARŁ PIŁSUDSKI. Skończyła się bajeczna kariera, ale teraz postać  jego wzrośnie w czwartym wymiarze, ulegnie przekształceniom. Piękna i dumna jest jego ostatnia wola. Serce u stóp matki; mózg zapisuje uczonym, bo zapewne wykryją w nim znamiona genialności - zobaczymy!

Ciało na Wawelu między królami. Gesty jak z legendy. Ale teraz zobaczymy, czy i jak się to wszystko sypać zacznie.

Choroba była chyba zakonspirowana nawet przed najbliższymi mu politykami. bo nie przypuszczam, że prezydent i Sławek (Walery Sławek - przypis mój; S.O.)) A tak daleko zagalopowaliby się z konstytucją i ordynacją wyborczą. A może sądzili, że Piłsudski jeszcze kilka miesięcy pożyje, a wtedy oni będą już mieli za sobą ważne "fakty dokonane". Że jednak sam Piłsudski, czując chorobę, nie powiedział im, żeby byli ostrożni.

Jeszcze wczoraj na zebraniu tutejszych delegatów Związku Zawodowego Literackiego, zebraniu, które miało przygotować zjazd ogólny delegatów. Breiter wygłosił mowę o konieczności unifikacji wszystkich związków, przekręcił mnóstwo faktów, ale zaznaczył na końcu, że gdy przedtem opierał się tylko Ortwin ze Lwowa,  teraz wszystkie związki mają zastrzeżenia.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Emil_Breiter
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ostap_Ortwin

Sieroszewski powiedział, że gdy Akademia oprze się na zunifikowanym już związku,  literatura będzie mogła otrzymać mandat do sejmu. To znaczy on sam - on do senatu, KB  do Sejmu.
(KB – Juliusz Kaden-Bandrowski). 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wac%C5%82aw_Sieroszewski
https://pl.wikipedia.org/wiki/Juliusz_Kaden-Bandrowski

Słowem, nowy rozmach w kierunku faszyzmu. I jeszcze parę dni temu, po odczycie Zawistowskiego
"O elementach organizacyjnych w sztuce", Sieroszewski z zapałem mówił:
„Sytuacja obecna przypomina mi wiek XVIII, kiedy Polska nie poszła za przykładem ościennych państw, żeby być silną,  i przez to upadła; i dziś wciąż przebywamy w średniowieczu poglądów liberalistycznych, trzeba nowe formy stworzyć".
https://pl.wikipedia.org/wiki/Lucjan_Zawistowski

Co z tym wszystkim będzie? Sanacja zachowywała się zanadto prowokująco i dufnie. Piłsudczycy twardzi ludzie, ale ich idea była i jest tylko wojskowa. Teraz może jeszcze bardziej będą parli w tym kierunku. Ile egzystencji było związanych z życiem Piłsudskiego, ile instrukcji, gazet, drobiazgów – no i PAL także. (PAL – Polska Akademia Literatury).
Sieroszewski marzył o tym - a nawet miał pewność - że nowy sejm uchwali ustawę zatwierdzającą Akademię. Ale teraz to wszystko stało się  zakwestionowane. Skoro tylko pogrzebią Piłsudskiego zacznie się taniec. Może za pół roku znowu będą strzelać na naszej kolonii. Automatycznie poprawi się znaczenie przede wszystkim socjalistów. Wczoraj do późna pisałem odczyt, w domu nikogo nie było, a gdy wrócili nikt nie włączył radia. Dowiedzieliśmy się dopiero dziś rano z gazet, a stolica już wczoraj wiedziała.

Wieczorem dziś byłem u R. Opowiadał  mi jak zeszłego dnia zachowywało się radio. Szedł już spać, gdy z nie zamkniętego jeszcze głośnika wyrwały się słowa: „Będą nadawać komunikaty o państwowej doniosłości." Zaciekawiony czekał, radio milczało, jeszcze raz powtórzono tę samą zapowiedź,  lecz dopiero  o w pół do pierwszej w nocy powiedziano Polsce o śmierci Piłsudskiego. Więc namyślali się, bali się, może chcieli ukryć - co by było zbyt romantyczne i beznadziejne - mieli złe sumienie. Czym bardziej będą go wynosili w górę i legendowali, tym bardziej jego postać będzie się odłączała od nich i tym bardziej pozostaną sami. Ale muszą tak robić.

14 maja 1935

Niedziałkowski w „Robotniku" pisze:  „Karta naszej historii, na której on..., pozostanie na zawsze kartą wielkich zdarzeń, wielkich przełomów i wielkich dramatów". Widocznie chciał przez to powiedzieć, że Piłsudski sam nie był wielki. Zagadnienie wielkości wciąż to samo, czy tkwi w przymiotniku czy w czasowniku.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Mieczys%C5%82aw_Niedzia%C5%82kowski

Posiedzenie PAL. Wieczorem poszliśmy do Belwederu. Tłum naciskał na główną bramę i policjant nie zdołał nam utorować drogi. Dwaj policjanci na koniach najeżdżali na tłum w ten sposób, że zady koni były niedaleko naszych nosów i końskie kopyta mogły i nas nadeptać. Staff wycofał się. Poszliśmy do jakiejś bocznej bramy, ale i tu stał tłum,  przepuszczając delegacje. Żołnierze pilnujący wejścia nie słyszeli niczego o Akademii, nie wzruszało ich to ani trochę, że Sieroszewski powołał się na swoją umowę z jakimś pułkownikiem co do przepuszczenia reprezentantów PAL. Wreszcie przedostał się Sieroszewski., my dopiero w jakie 10 minut po nim. Taras. Przedstawiają się nam jacyś oficerowie. Byłem tu po raz pierwszy. Pokoje niskie, ale bardzo suto umeblowane. W jednym wisi portret Jana III nadnaturalnej wielkości. Ludzi niewielu, przestronnie. Kaplica dosyć duża, półcień, światło pada na trumnę przez otwór łukowy w górze. Bardzo efektownie.

Po tym pośpiechu z przeciskaniem się naraz spokój -, coś, co już nie zna pośpiechu. Największe wrażenie wywiera sześciu wojskowych trzymających straż przy trumnie, wyglądających w tym oświetleniu jak nieruchome posągi.

Sieroszewski odstąpił w tył i, pochyliwszy się w ramiona Kadena, płakał. Każdy z nas miał własne przemyślenia. Nie mogłem dokładnie dojrzeć twarzy Marszałka, zbliżałem się od obu stron. Koło mnie ten i ów kładł kwiaty u stóp katafalku. Zwłoki są tak wgrążające w trumnę, że znać tylko jakby ich powierzchnię. W miejscu, gdzie oczy, może widać tylko brwi. ale wyglądają jakby czarne okuIary. Twarz przedłużona, niepodobna. Zapewne operacja balsamowania i wyjęcie mózgu przyczyniło się do zdeformowania czaszki. (Staff mówił, że mózg ważył 200 gramów ponad normę.)

Przeleciało mi przez myśl, że ta twarz - tak różna od tej, która jest na fotografiach zwłok robionych w pierwszej chwili - nie wywrze dobrego wrażenia, będzie rozczarowanie, gdy zwłoki zostaną wystawione na widok publiczny. Położyliśmy swoje podpisy. Znowu na tarasie, gdzie jest mała fontanna. Myślałem o wielkim księciu Konstantym, czy tędy uciekał, o widoku. który stąd miał Piłsudski, i o zabójstwach.

Wyszedłem z obrębu Belwederu razem z Rzymowskim. Jego słowa:
„Jak mało tego ciała, duch jest wszystkim. Jak pomarszczone są spodnie nad tymi chudymi nogami". Ja:  „Ale sytuacja dla Akademii jest teraz mało pocieszająca".
- .,Dlaczego?"
- "Nie mamy mecenasa,  a oni wszyscy  nas lekceważą".
- .,Przeciwnie, teraz dopiero będą się z nami liczyć, stanowimy łącznik. Przedtem korzystali z legendy nieograniczonej Piłsudskiego. a teraz każdy będzie tylko tyle znaczył, ile sam przedstawia".

- "Słusznie, ale Akademia musi teraz prowadzić inną politykę. nie tę, jakiej chce Kaden, lecz taką, o jakiej pan i ja nieraz tam mówiliśmy".

Mijając tłumy mówi  Rz.:  „Wszystkie te twarze są obojętne, tłum jest zawsze ten sam, chcą się gapić na trupa".
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wincenty_Rzymowski

Teraz Polska minus Piłsudski.

W Ministerstwie Spraw Zagranicznych wydano rozkaz: zachowywać się normalnie, pracować cztery razy więcej, nie plotkować. Beck i jego otoczenie kładą nacisk na to, że Piłsudski w ostatnich miesiącach nie zajmował się już polityką zagraniczną, że autorem jej jest sam Beck. Są to odruchy przeciw przecenianiu roli Piłsudskiego.

Ciekawość tego, co będzie, zrównoważa niemal wrażenie z powodu śmierci. Wypadki. które
nastąpią, dadzą miarę tego, co on wstrzymywał.
 

18 maja 1935

Wczoraj byłem z PAL, najprzód w katedrze. Na szczęście nie było dużo ludzi. mogliśmy siedzieć. Nie było ani Staffa - ten egoista zawsze się dobrze urządzi - ani Sieroszewskiego. Kaden się od nas wciąż odłączał. Wystąpienie korporacyjne z niesieniem gwiazdy za trumną odpadło, gdyż podobno wojskowość odpowiedziała, że to za małej rangi odznaka. W katedrze najwięcej mi się podobały śpiewy. Potem widziałem przesuwające się za trumną ciało dyplomatyczne, delegacje zagraniczne,  Pétaina, Goeringa, Anglików, Chińczyków i Japończyków. Parę godzin szliśmy za trumną.

Kaden odbiegł swojej trzódki,  szedł z rektorem Konserwatori um, Morawskim, o nas się nie troszczył, zaś inni nie troszczyli się o to. by utworzyć jeden szereg i przyczepiali się to tu, to ówdzie, do grupy rektorów i dziekanów.
https://www.wikiwand.com/pl/Eugeniusz_Morawski-D%C4%85browa

Oburzało mnie to postąpienie Kadena, który jako jedyny członek prezydium, powinien był reprezentacji pilnować. Po drodze uderzyły mnie małe wzrostem postacie żołnierzy tworzących szpaler – tłumaczyli mi, że to pokolenie niedożywionych z 1914.

Po drodze odpadli Berent i Leśmian,  zostali do końca Miriam, Szaniawski i Nałkowska.

W czasie rewii nie starczyło dla nas miejsca, wdrapałem się na cudze krzesło, kogoś, co wstał.
Jakiś sąsiad urzędnik rugał mnie za to, w sam czas dając mi lekcję grzeczności.

Tymczasem już się odbywała rewia. Na pagóreczku, widać umyślnie w tym celu usypanym, była trumna, wysoko postawiona, przykryta, robiła wrażenie raczej skrzynki na kołach; z przodu do nas wycelowana rura od małej armaty.  

Najwięcej podobała mi się defilada chorągwi piechoty: gdy chorążowie trzy razy raz po raz pochylali sztandary i zadzierali  je w tył, jakby jakieś istoty kolorowe, jakieś konie w kolorowych czaprakach stawały dęba. Skąd mam to skojarzenie? Stąd, że i w Błaszkowie i w Wołczkowcach widywałem turonie.

Idąc w pochodzie mieliśmy, ja i Leśmian, przed sobą Nałkowską; zauważyliśmy dziurę wydartą w jej płaszczu. Leśmian z tego powodu ubolewał nad losem akademików:  są  w Polsce ludzie, którzy mają po 15 000 miesięcznie, a żaden z nas 15 nie ma po 1000. On wciąż szuka teraz w Warszawie posady, "choćby" na 500 zł, szantażuje w tym celu różnych dygnitarzy i przy tej sposobności mówi im z naiwnym uśmiechem, że nic nie umie, prócz pisania wierszy. Synekura wydaje mu się regułą.

Do Krakowa nie pojechałem, gdyż trzeba by było jechać całą noc, a bałem się o swoje serce. Prócz tego postępowanie Kadena zraziło mnie i wiedziałem, że znowu będziemy szli tylko indywidualnie. Liczyłem na to, że miała pojechać N. i że w Krakowie przyłączy się Rostworowski (Hubert Karol - przypis mój; S.O.) Gdybym był wiedział, że będzie Sieroszewski, byłbym jednak pojechał, aby jemu towarzyszyć, i on byłby dbał o naszą grupkę. A tak było tylko czterech. Trzeba było pojechać w piątek rano i nie męczyć się już tutaj.

Nareszcie wszystko ustało. Wysiliło się, skończyło. DIa mnie jakby koszmar ustąpił. Bo chociaż przez PAL mechanicznie jestem włączony w rydwan Piłsudskiego, jednak nie zapominam, że to już późno, że napisałem Aforyzmy o czynie - pod wpływem mylnych informacji P., później zaniedbałem chwilę, kiedy można było wstąpić do legionów i wszystko naprawić - trzeba będzie raz napisać, dlaczego to się stało - i odtąd, w związku też ze spokojnym przebiegiem mego życia, mam już nastawienie tzw. humanitarne, pacyfistyczne. Zazdrość? Upiór zazdrości, że nie znajduję się po tamtej stronie? Może i tak, wszystko jedno, to są sprawy nienaprawialne. Dość, że jest mi i bywało mi zawsze tak, jakby „to wszystko, co polskie" było tylko własnością "ich", a mnie dotykało dopiero w drugiej instancji i na niby. A w tych dniach zwaliło się na mnie sumarycznie.

Jestem sentymentalny i, oczywiście, ulegam tej całej poezji wyspiańskoskiej, wychowywałem się w niej przez lata, pomimo że już wówczas miałem za sobą Pałubę - lecz potem w oparach swych nie rosłem. (Pałuba, wydanie pierwsze, Lwów 1903 r.  -  przypis S.O.)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pa%C5%82uba

P. (Piłsudski  -  przypis S.O.) należał do chemii polskiej, był we wszystkich tematach rozmów i myśli choćby na spodzie, przez tak długi czas. Nauczyłem się najprzód przeciwstawiać się mu, później próbowałem w duszy pogodzić się z nim, zrobić kompromis. W ostatniej fazie mimo woli pojawiły się we mnie nawet zapędy faszystowskie. Dlaczego by nie? Więc ileż postaw duchowych było związanych z jego nazwiskiem. Teraz odpadł substrat, nie źródło może, ale sposobność.

Myślę, że nawet jego przeciwnicy żałują w nim - za wrogiem. Jest to inercja, już się człowiek nastawił, przyzwyczaił do pewnych gróźb i gestów wewnętrznych; teraz trzeba się przestawić, rozluźnić tamte przyzwyczajenia, a utworzyć nowe. To jest zawsze połączone z trudem, już parę razy to przeżywałem, np. po śmierci Brzozowskiego.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Brzozowski_(pisarz)

Jakby po odjeździe wielkiego aktora czy śpiewaka lub po zamknięciu wzruszającej książki - wszystko się teraz, na razie, wydaje szare i już niepotrzebne. Czyli normalne. Tyle nitek, które teraz obumierają powoli; wielka operacja. W katedrze filary jak z lodu lub jak zamarznięte fontanny.

22 grudnia 1936

Przedwczoraj był u mnie prof. Kołaczkowski, który w ,.Marchołcie" rozpoczął dość śmiałą, choć nie bardzo przemyślaną kampanię z rządową polityką oświatową, nie oszczędzając  PAL, „Pionu".
https://pl.wikipedia.org/wiki/Marcho%C5%82t_(kwartalnik)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pion_(czasopismo)

Chciał, żebym mu pomagał, żebym się wdał w tę politykę, poparł go. Odpowiedziałem, że nie mam ochoty i to nie tylko dlatego. że się boję (boję się przede wszystkim, żeby mnie nie wyrzucono  z mieszkania). To nie jest "moja" walka, a on sam, cytując w swoim ostatnim artykule Wyspiańskiego j ograniczając się do spraw uniwersyteckich, dał przykład, co to jest własna walka. Ale najważniejsze - takie poświęcenie się, taka śmiałość minęłaby prawie bez echa. Można by otrzymać parę listów z uznaniem i na tym koniec. W razie niebezpieczeństwa materialnego nie znalazłby się nikt, co by pomógł, a wielu byłoby takich, co w duchu myśleliby: po co się narażał, głupstwo zrobił. Zresztą minęły czasy takich kampanii, kiedy opinia publiczna była jeszcze domeną prawie niczyją, teraz postarano by się już o to, abym dużo powiedzieć nie mógł i aby mój głos nie dostał się do zbyt wielu par uszu. Jeślibym już rozpoczął kampanię, to musiałbym się udać za granicę. Pomimo dzisiejszej mody na .,odkłamywanie", „odbrązowywanie". kompromitowanie mitów, najważniejszy z mitów pozostaje nietknięty. Trzeba by powiedzieć np., że legioniści każą sobie słono płacić za zbawienie Polski, bo oni „nie dostali Polski za darmo", trzeba by wyświetlić, że Polska jednak powstała po większej części wskutek przypadku, zbiegu okoliczności, że miała szczęście, że największa część legionistów to nie byli bohaterowie, lecz ludzie. którzy byliby musieli i tak służyć w wojsku austriackim lub rosyjskim. Milko z Korbiura lwowskiego wstępując jako oficer do legionów w 1914 r., z góry zapowiadał, jak to on będzie dyrektorem polskiego Biura Korespondencyjnego. Myśleli już wtedy o swoich przyszłych wysokich posadach. Milko zginął, ale inni doczekali się swoich marzeń.
https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82adys%C5%82aw_Milko

Czekali cierpliwie, aż do maja 1926 r. , póki Piłsudski jeszcze zadowalał się rolą Cyncynnata, choć się w nim gotowało, ale potem ręka trzęsąca się do władzy już nie wytrzymała. Im się należało. Trzeba było, panie kochany, przewidzieć i należeć wtedy do legionów. To są rzeczy znane, ale raz trzeba je wymienić. I to nie na raty.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Lucjusz_Kwinkcjusz_Cyncynat

Wojskowi dopiero  późno  oprzytomnieli, ocknęli się jaką mają władzę. Dziś Kaden, SIeroszewskI
są absolutnymi "ośrodkami dyspozycji" w swoim zakresie. Nikt nie wie, kogo ma się bać. lub nie bać. Ich wpływ nie jest zapisany, ale się sam przez się rozumie. Naród był zatrudniony wciąż i wciąż interpretowaniem Piłsudskiego, tak jak dawniej Wyspiańskiego. To było jego główne zajęcie
jedni się wewnętrznie  oburzali i oponowali, skazani w ten sposób na jałowość nie tylko czynu, lecz i myśli; drudzy coraz bardziej głupieli z musu i z wiary.

(…)

Wrzesień 1939

Przyjechałem z opóźnieniem dwugodzinnym, uspokojony, gdyż załatwiłem już nareszcie sercową sprawę z Z.O. Przystąpiłem zaraz do pakowania swoich skryptów, niewiele przebierając. Są w torbie skórzanej w nyży w piwnicy. Znaczną część swojej korespondencji spaliłem, zajęło to sporo czasu.
Nie mogłem tego robić z tym skupieniem, jakie sobie dawniej postanawiałem. Korespondencja z E.B. znajduje się też w  torbie, zdaje się, że razem z nią. I pamiętnik, który wówczas napisałem (rok 1898 lub 1899). Szukałem go na próżno i wśród tego zaniedbałem sagana elektrycznego nastawionego, tak że się zepsuł. Wybrałem też najlepiej opl1aJwione książki i wsadziłem do zielonego kufra oraz innych pak. Szafa, wspaniała, orchowa. sprawiona mi przez Zosię, ze specjalną dyktą dobraną przez  Jerzego Gnoińskiego - deseń słojów jak rysunek artystyczny - została na swym miejscu na pastwę granatom i pożarom. Zostały jeszcze inne szafy i półki napchane po brzegi książkami oraz fascykułami zawierającymi wycinki. Córki spakowały pościel, bieliznę, ubrania - wszystko do piwnicy. Popleśnieje to, ach, moje pierwsze w życiu własne ubranie frakowe! Nyża w piwnicy jest dość pojemna, ale niezbyt sucha. Kazałem ją wyprzątnąć.

Wśród tych przygotowań spóźnionych, bez odpowiedniego skupienia moralno-filozoficznego, nad nieukończonymi notatkami i wypiskami zastała mnie wojna. Zaczęła się ona dla nas od tego, że na naszym horyzoncie zobaczyliśmy aeroplany niemieckie i polskie, obłoczki od strzałów artylerii przeciwlotniczej - obserwowaliśmy to z balkonu i podwórza, nawet przez lornetkę, później już nie byliśmy tak lekkomyślni, gdy Hania znalazła obok siebie żelazny odłamek.

Wciąż te napomnienia i pouczenia dla ludności, głupie, np. żeby nie skupywać żywności, bo żywności w Polsce jest dosyć. Takie same zapewnienia były w Austrii. Ale zostawiłem Zosi wolną rękę, a ona uwierzyła. W Austrii przed oblężeniem Krakowa nakazano, żeby każdy pozostający zaopatrzył się w worek mąki. worek grochu i dwa śledzie. Dziennikarze, a był wtedy wśród nich i Żuk-Skarszewski, nie dziwili się niczemu, tylko temu, skąd się wzięły te dwa śledzie.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_%C5%BBuk-Skarszewski

Okazało się, że inteligentne inaczej dowództwo Krakowa wydając ten rozkaz oparło się na jakimś dekrecie sprzed wielu lat, który te śledzie wymieniał. Ta prawdziwa anegdota przypomniała mi się już przed naszą wojną, gdy nas molestowano owym piaskiem. Mówiłem sobie wtedy: przypuszczam, że inne odcinki są lepiej zarządzane niż ten nasz drobny, ale jeżeliby z tego co się tu dzieje, wnosić o ogóle, trzeba by ręce załamać. Zresztą w takich razach ogarnia mnie mój stary sceptycyzm sprzed 1914.

Od razu zaczęto naiwnie okłamywać publiczność, nie tak jak o  tym Niemcy mówią, ale po swojemu.

Najpierw głosi się, że Francuzi sforsowali w 7 punktach linię Zygfryda, potem, że zdobyli pierwszą linię (skąd my mamy wiedzieć, ile tych linii jest), później, że zdołano obfotografować całą linię Zygfryda. Jak się z tego Niemcy śmiali! Tak samo owe wieści, że w Niemczech kotłuje się, że przygotowuje się już powstanie. Może Anglia w pewnej chwili postara się o takie powstanie, ale powstania nie dzieją się tak spontanicznie. Tak sama Niemcy w swoich enuncjacjach do naszej ludności posługują się najordynarniejszą socjologią. A kilka tygodni przedtem cieszono się w gazetach, że linia Zygfryda to tandeta, że została zalana, że fuehrer pojechał i gniewał się itp.

6 września 1939

Wieczorem otwieramy radio, z Katowic nadają już Niemcy, równocześnie nadaje Warszawa, kłócą się głosy i myśl, jeden drugiemu zadaje kłam. Według Katowic  „die Regierung hat sich nach Lublin gefluechtet" i  „das illregeleitete polnische VoIk". Wkroczyli do Krakowa (dziwię się, że dopiero teraz), oddali cześć przy grobowcu Piłsudskiego i postawili tam straż (ta wiadomość ad captandam benevolentiam słuchaczy zagranicznych: oto, jacyśmy dżente1meni). Przyznają że : „die polnische Armee Ieistet hartnaeckigen  Widerstand", lecz  „deutsche Truppen arbeiten systematisch wie ein Uhrwerk". Równocześnie płk Umiastowski wygłasza jakieś przemówienie.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Roman_Umiastowski

W końcu Katowice przykrywają Warszawę, marsz niemiecki itd., lecz znowu otwieramy Warszawę. Teraz radio jest instrumentem zbawiennym; gdy na chwilę przestało funkcjonować. strach, czy dzisiejszy nalot nie uszkodził czegoś. Ta walka dwóch radiów bardzo ciekawa. Jedni i drudzy odwołują się do jakiegoś ludu, zapewne w nadziei, że wywołają jego odruchy rewolucyjne, ale dziś rewolucje są niemożliwe.

Wieczór, 10. znowu słychać huki, ale to tramwaj tak zgrzyta na zakręcie. Zapewne o 6 będzie znowu wizyta samolotów niemieckich.

Wtedy w najlepszym ubraniu (na wszelki wypadek), w palcie (pomimo ciepła), z lekkimi walizkami trzeba biec do rowu, ale w nocy jeszcześmy tam nie byli. Blisko w kolonii. w uliczce, ulokował się karabin maszynowy, na ul. Suchej są barykady.
(ul. Sucha, obecnie nieistniejąca, wówczas jeden z budynków  warszawskiej stacji filtrów – przypis S.O.)

 11 września 1939

Rano cicho, Niemcy odparci, nalotów prawie już nie ma. Wychodzę po 10-ej, aby u Borkowskich kupić saganek elektryczny - gaz nie funkcjonuje - niestety, sam przed zepsułem nasz. Borkowscy zamknięci od 2 dni, gdzie indziej też nie ma. Na pl. Piłsudskiego w mleczarni jem swoją kaszę perłową, łazanki, herbatę - obfite śniadanie. Niewielkie zakupy. Wieczorem po kolacji jarskiej spotykam prof. Kotarbińskiego. pytam, jak mu się to wszystko przedstawia pod względem filozoficznym. On, że pod względem filozoficznym ta wojna nie wnosi nic nowego, wszystko tak jak było, stwierdza przewagę, jaką ma technika  (ja: czy materia?), a co do Niemców, że słuszne w zasadzie pretensje do sprawiedliwości wyrodnieją poprzez adlerowski Minderwertigkeitsgefuehl i zmieniają się w zwykłą chciwość. Ja - że się na to w inny sposób zapatruję. Umawiamy adresy, może spotkamy się jeszcze.
https://culture.pl/pl/tworca/tadeusz-kotarbinski

Gazety pełne optymistycznych wiadomości. Hania przynosi wiadomość, że zdobyte są Łódź, Kutno, Poznań, że w Gdyni Anglicy wysadzili 6 dywizji na ląd. Co słychać u nas? Żołnierze wynieśli się z ogródka, posprzątawszy go wprzódy! Taki snadź mają rozkaz. Zrobiła bukiet z reszty naszych georginij i po drodze dała go oficerowi na czele plutonu. Ognia nie można było w kuchni zapalić, głodne są.

Wałęsając się, obserwowałem prace około barykad u skrzyżowania Jerozolimskich z Marszałkowską naprzeciw dworca. Barykada solidna, z worków piasku, należy ją jeszcze wzmocnić. Z 50 ludzi pracuje nad wyłamywaniem płyt z trotuaru, lecz albo są zmęczeni, albo to nie jest już robota pod znakiem niebezpieczeństwa. Najlepiej pracuje ten, który kilofem rozluźnia płyty (robota niszcząca idzie najsprawniej), te płyty trzeba przenosić. położyć pod barykadą. Idzie to bardzo wolno. Jedni sami
w rękach noszą te ciężkie płyty, inni podają sobie z rąk do rąk, ale wielu jakby tylko stało i wypoczywało. Mówią do przechodniów: "Pomóżcie nam!" Ale ci obojętnie wciąż coś z sobą niosą i spieszą dalej. (Pochwały gazet dla ludności warszawskiej trzeba brać cum grano salis, mogą dotyczyć tylko robotników już wprowadzonych w takie roboty.)

Wśród tych cywilów pracujących jest trochę młodych panien, jedna ładna, wysoka, w szarawarach sportowych, także młodzi chłopacy. Pod zakładem głuchoniemych stoi z 10 krów, mówią. że to na zarżnięcie dla żołnierzy, jakaś kobieta próbuje Jedną krowę wydoić, ale nie umie, inni zgadują. że nie ta, ale tamta będzie dojna. Później Zosia mi powiedziała, że te krowy mają być odprowadzone do Ogrodu Saskiego na mleko dla żołnierzy, ale nie ma komu ich odprowadzić. Chciała pomóc, ale żołnierze jej nie pozwolili. Jej kolega Jelonek, taki malutki, zdobył tank. Według opowiadania Hani z epizodów dotyczących ul. Filtrowej nasi dostali szyfr niemiecki, zwabili dwa tanki w tę ulicę i potem otoczyli. Na Marszałkowskiej wiwaty na cześć żołnierzy i pieśni.

Oglądałem też najbliższe miejsca uderzeń (bombowych – przypis mój; S.O.): Górnośląska 18, o której mi mówił Sieroszewski, tylko róg trochę uszkodzony i szyby wyleciały, co do Lardellego (ówczesny budynek cukierni G.G. Lardelli przy ul. Polnej 30; przypis mój – S.O.) nawet nie poznać z wierzchu.

23 września 1939

Dziś zasłaniamy się tym, że ulegliśmy przemocy materialnej i technicznej. Ale jestem pewny, że z tym wojskiem, jakie na początku mieliśmy, dało się o wiele więcej zrobić, gdyby było inteligentniejsze kierownictwo. Czemu nie wyzyskano Gór Świętokrzyskich?

Wysyłać od nas wiadomości i potem jeszcze raz je powtarzać, np. że „Times" pisze... to jest licha propa- ganda, ale może u nas chwyta. Jakie jałowe jest to wszystko - ta bombardacja, te kłamstw i świństwa polityczne, tragiczne kombinacje granic, zabawa dla Srokowskiego.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Srokowski_(geograf)

W  tej chwili zamknięto wodę i światło. Teraz przedrukować wszystkie niedawne dowcipy na temat, jak się robi armaty z masła! Polacy chwalili się wzajemnie przed sobą, klepiąc się po brzuchu: On ma armaty, ale my mamy masło! On musi się ograniczać, on wydaje kartki na chleb.

Wybuchy raz po raz, nasze działa dyszą odpierając. Zosi jakoś nie ma. Czeka pewnie gdzieś w bramie. Genia flirtuje ze swoim żołnierzem, siedli na naszej kanapie w korytarzu. Dzięki temu flirtowi mamy chleb od niego, za to bierze konfitury. Ale po południu była u Geni Józefka, myślę, że prosiła ją o chleb, bo jakoś prędko poszła. Z początku umyślnie siedziałem w domu, aby temu przeszkodzić, potem wyszedłem., aby zobaczyć, czy w bufecie jest zupa - nie było! - i tymczasem odbył się ten czyn miłosierdzia.

I to taka ładna polska jesień, byłbym pojechał do Mądralina na rekonwalescencję po niefortunnej wycieczce na Litwę (dwa ataki dostałem).

Zosia wróciła o 7-ej, czekała 2 godziny w schronie w kinie "Napoleon"
 (wówczas na Pl. Trzech Krzyży – przypis mój; S.O.)

Czeka nas albo atak ostatni do ostatniego żołnierza i do ostatniegocywila, albo głód i choroby przez: brak wody i nieczystość.

To nie tak jak oblężenie Częstochowy, kiedy strzelano dwa razy na dzień i Matka Boska musiała sama interweniować.

Muszę się zważyć. Po powrocie z Litwy okazało się 64 kg i coś.

Wyszliśmy po 1-szej i już nigdzie nie można było dostać ani zupy, ani mięsa. One wstąpiły do cukierni „Pod Bukietem" (Nowy Swiat) na herbatę z ciastkiem i bułką, ja udałem się osobno na poszukiwania. Daremnie. Aż wstąpiłem do YMCA, w zasadzie dają tam tylko wojskowym. Ktoś mówi do mnie: "A, to i pan!" Oglądam się - młodziutki wojak. myślałem, że to ten, z którym grałem w szachy w klubie szachowym, ale nie, coś jednak koło tego: szatniarz klubu szachowego, Caskowski, zatrudniony teraz jako szofer pułkownika kontrolującego w nocy stanowiska cekaemów w Warszawie. Za jego protekcją dostałem zupy pomidorowej z ryżem, za darmo, i wsadził mi pół bochenka razowego wojskowego chleba. A prócz tego dowiedziałem się cennych rzeczy. On był z dywizją pomorską 25 000 Judzi, z czego wróciło tylko 3000. Niemcy masakrowali. Od jednej bomby samolotowej z kompanii padło 60 ludzi.

Niemcy od razu zaczęli od najazdu samolotami na nasze hangary i za jednym zamachem zniszczyli nam całe lotnictwo. Ludzi zdolnych do wojska jeszcze jest mnóstwo, ale nie ma dla nich ekwipunku i broni. Zapytałem, czy mogę jutro przyjść. - Tak. - Więc wojskowi karmią cywilów.
Gdy wróciłem do domu, zastałem w pokoju wizytę dwóch wojaków, adoratorów Geni. Jacy dobrzy ludzie, przecież to porządna dziewczyna. Ot, chcą się gdzieś przytulić. Opowiadają niezbyt ciekawe, ale krwawe przygody. Rozstrzelali też na tyłach tutejszych Niemców - byli to dzielni ludzie, wołali: "Heil Hitler".

II października 1939

Podobno młodzież akademicka organizuje się i chce wydać ulotki upominające się o godność Polski czy Polki, jako że są Polki, które się mizdrzą do Niemców. No to ładny mi porządek! Że kilka kokot dla chleba czy innych korzyści aprowizacyjno-mieszkaniowych kokietuje Niemców albo nawet puszcza się z nimi, co to obchodzi Polskę? Niech ich zarażą syfilisem. Czy zna pan tę nowelkę Maupassanta? Takie wystąpienia są w starym stylu a la Róża Żeromskiego. Jeżeli zaś takie Polki są, to nie trzeba tego i Polski to nie dotyczy. Ale chyba chodzi o pretekst, żeby pokazać, że ktoś czuwa.

Podobno ma powstać w Warszawie rząd polski pod protektoratem Niemców. Hulewicz jest przeciw temu. ja i Bunikiewicz nie, i przekonaliśmy go.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bohdan_Hulewicz
https://pl.wikisource.org/wiki/Autor:Witold_Bunikiewicz

Należy korzystać z każdej sposobności rozszerzenia swojej autonomii, obsadzać każdą placówkę, chytrze, walIenrodycznie, bez dąsania się i w danej chwili działać wspólnie z rządem paryskim. Znowu ten czupurny honor włazi w drogę. Kto wie, czy Hacha, któregośmy wyśmiewali. nie jest sui generis bohaterem, który wziął na siebie odium.

Może moje uwagi pochodzą z braku głębszego szczerego patriotyzmu. Rzeczywiście, w domu rodzicielskim nie nasiąknąłem patriotyzmem, później lgnąłem do idei socjalistycznych i kosmopoli- tycznych, patriotnictwo, "cierpiętnictwo", tromtadracja były mi zawsze czymś lekceważenia godnym. Przełamało to się we mnie w czasach uniwersyteckich, kiedy żyłem z innymi akademikami, później niewiele zaznałem życia społecznego - choć byłem dobrym obserwatorem, dopiero od wybuchu Polski się zmieniło. Przełom przygotowały moje rozmowy ze Srokowskim i moje Aforyzmy o czynie. Po ich ogłoszeniu zaczęła się we mnie reakcja, zwróciłem się przeciw samemu sobie.

Ale ostatecznie wciąż, aż do ostatnich czasów, kiedy via Academia nareszcie wziąłem naprawdę udział - wciąż dochodzę do tego i rozbijam się o to, że dla mnie Polska jest walką z bieżącą Polską - chęć prze- kształcenia jej i swoją pracę nareszcie z tą ideą połączyłem. Obecna wojna przerwała mój kontakt z wewnętrznym wrogiem, ale też otworzyła mi szersze perspektywy i przyznała mi w wielu punktach rację.

13 października 1939

Wyśmiewano Czechów za ich tchórzostwo, ale Czesi nie bali się, lecz dobrze wiedzieli. Głupstwem było urządzenie lotnisk w ten sposób, że Niemcy mogli od razu zacząć od zburzenia ich. W Okęciu czy w innej miejscowości setki nowiutkich samolotów stało na lotnisku i czekało na bomby niemieckie. A tymczasem wszędzie już przyjęto metodę, że samoloty mają schowki betonowe pod ziemią. Dalej, zły widocznie plan, dalej niedociągnięcia organizacyjne.

Ale odpowiedzialnym jest naród za wybór osób, którym chce zaufać. I tu jest wina, tu Jest psychologia i charakterologia, Jacy to ludzie i jaki typ ludzi? Jakie ich zdolności, jaki osobisty majątek, jakie rozmowy, sposób rozumowania, spostrzegawczość itp. - czy tworzą się - tu wracam do swego - błędne, zamknięte koła o których pisałem w czasie wielkiej wojny pt.: Tajemnice Organizacji, mając na myśli Austrię).

W życiu codziennym narodu braki w dziedzinie wojskowej nie psują jego życia, dzieją się niejako za murem. Preponderancja i arogancja wojskowości dawała się wprawdzie wciąż odczuwać cywilom, ale w Niemczech z czasów przed wojną światową tez nic było inaczej, a jednak wygrywali całe kampanie, choć przegrali wojnę. Więc czy my jesteśmy winni?
Wciąż się mówiło: wojsko jest nietykalne, wojsko mamy pierwszorzędne, wojsko jest naszą chlubą, jedyny jasny punkt na naszym życiu narodowym itp. Czy miało się na myśli pospolitego żołnierza, czy oficerów i wyżej, czy Jedno i drugie razem? Mniejsza o to, dość że właśnie wojsko ,

 Człowiek szary czy błyszczący, ale cywil - nic nie winien, nawet uciec nie mógł (.....).
 Szantażowano go, że musi się tym wojskiem na wiarę zachwycać. Inaczej nie jest dobrym patriotą,
 Gdy przyszła wojna, ta wiara rozsypała się nagle i rozpruło się wnętrze Mur, poza który obywatelowi spojrzeć nie było wolno, sam runął. Jak na 20 lat wyjątkowy wypadek, ale ten wypadek od razu zdecydował o życiu narodu. Nie mieliśmy czucia z tym wojskiem lub też było ono jak inne czucia - byle jakie, partackie. Czyli w ogóle rzecz główna, choć bardzo ogólnikowa. brak intuicji, rzetelności czy inteligencji. Mój bratanek Józek, porucznik saperów, bardzo dzielny chłopak, śmiał się ze mnie:

„Stryjcio się nic nie zna na wojsku, mamy podsłuchy, samoloty niemieckie me dotrą do Warszawy, za to my będziemy wnet w Berlinie". Tak ich usposabiano w podchorążówce.

 Wychowanie wśród mitów.  O Sorelu!
https://encyklopedia.interia.pl/slownik-bohaterow-literackich/news-sorel-julian,nId,2253149

(…)

Wykaz moich dotychczasowych notek na "SN" pod linkiem:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty

 



tagi: pamietkiki irzykowski 

stanislaw-orda
29 września 2022 19:04
10     1263    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Maryla-Sztajer @stanislaw-orda
29 września 2022 19:47

To piękny tekst,

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Maryla-Sztajer 29 września 2022 19:47
29 września 2022 19:53

cała książka liczy ponad 500 stron, zatem wybór fragmentów do notki był zdecydowanie subiektywny.

zaloguj się by móc komentować

chlor @stanislaw-orda
29 września 2022 19:53

No cóż, widać że oficjalny przekaz medialny jest zawsze kłamstwem.

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @stanislaw-orda
29 września 2022 20:35

Straszne  i  porazajace...

...  jak  wiekszosc  z  nich  kiedys  i  dzis  nie  ogarnia  tego  co  sie  dzieje...  bo  sa  zwyczajnie  za  tepi,  zaprzedani  i  jest  ich  DARMOZJADOW  STANOWCZO  ZA  DUZO  !!!  

zaloguj się by móc komentować

MZ @chlor 29 września 2022 19:53
29 września 2022 20:45

No tak,nic się nie zmienia...

zaloguj się by móc komentować

Paris @MZ 29 września 2022 20:45
29 września 2022 20:58

...  im  wieksze  BAGNO...

...  tym  pSZekaz  bardziej  KLAMLIWY  i  DETY  !!!

zaloguj się by móc komentować

atelin @stanislaw-orda
30 września 2022 10:15

Rozumiem, że Pan się podparł książeczką wydaną w PRL w roku 1966?

czyli  fragmenty z pamiętnika  Karola Franciszka Irzykowskiego, herbu Ostoja.
https://culture.pl/pl/tworca/karol-irzykowski

(wyimki z publikacji Andrzeja Dobosza p.t. „Notatki z życia, obserwacje i motywy".
 Warszawa, Czytelnik, 1964).

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @atelin 30 września 2022 10:15
30 września 2022 12:21

Ja się "nie podparłem" (dobrze, że nie pod.arłem), a zamieszczone w notce fragmenty przepisałem ze wspomnianej publikacji. Odpowiednia adnotacja jest podana na poczatku notki.

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @stanislaw-orda
1 października 2022 15:36

 ... o w pół do pierwszej w nocy powiedziano Polsce o śmierci Piłsudskiego.

 

Władcy zegara wyczekiwali tak jak i BBC, która ogłosiła o godzinie 18:30 śmierć królowej.  [Godzina 18 to praktycznie godzina 24 wg konsesusu kalendarza księżycowo-słonecznego.]

Złuda i jej synonimy.

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @saturn-9 1 października 2022 15:36
1 października 2022 17:37

 .... między nami masonami

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować