-

stanislaw-orda : [email protected].

Pacyficzny raj Drugiej Rzeszy

czyli kontynuacja cyklu o „Nieznanym kolonialiźmie”

link do poprzedniej notki:
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/nieznany-kolonializm )

Specyfika niemieckich interesów kolonialnych na wyspach Pacyfiku różniła się istotnie od realizacji tychże na terenach położonych znacznie bliżej Rzeszy Niemieckiej. Jednym z istotnych aspektów było oddalenie pacyficznych terytoriów od Europy, drugim zaś to, że te interesy miały w praktyce wyłącznie charakter biznesowy, a nie „ideologiczny”. W notce zarysuję nieco szersze tło tej problematyki, jakkolwiek główny jej temat stanowią niemieckie działania kolonialne na Samoa.

Nie zaliczam do ich początku epizodu z uczestniczeniem w drugiej wyprawie Jamesa Cooka (1772-1775), Johanna Reinholda Fostera, kalwińskiego pastora i naukowca, pochodzącego z Prus Królewskich (należących wówczas do Korony Polskiej), który urodził się w Dirschau (Tczew). Wywodził się ze szkockiego klanu i podejmował się zadań w służbie u rozmaitych władców europejskich, od carycy Katarzyny II po Jerzego III Hanowerskiego. Jest on o tyle ważny, że w trakcie ekspedycji J. Cooka poznał cały szereg wysp południowego Pacyfiku, ze szczególnym uwzględnieniem Samoa. Uczestniczył w tej wyprawie wraz z synem Jerzym (George). Po powrocie do Anglii ojciec oraz syn wydali drukiem publikacje zawierające rozmaite obserwacje zebrane podczas podróży dokoła świata. Tak więc pod koniec XVIII wieku dysponowano wiedzą o pacyficznych wyspach, ich faunie, florze, a częściowo także geologii. https://en.wikipedia.org/wiki/Johann_Reinhold_Forster

Systematyczna niemiecka „kolonizacja” na wyspach Oceanu Spokojnego miała swój początek w połowie dziewiętnastego stulecia, czyli jakieś osiem dekad po podróży J.R. Fostera, a jej pionierem stał się hamburski „Dom Godeffroy’a” (Johann Caesar Godeffroy&Sohn), która to firma w 1855 r. otworzyła na Samoa (wyspa Upolu) swoją pierwszą placówkę handlową. Następnie działalność rozszerzyła na inne wyspy Pacyfiku (Tahiti, Salomona, Tonga, Marshalla, Bismarcka i inne), rozbudowując w ten sposób własną bazę handlową do około pięćdziesięciu placówek [zob. Aneks 1 na końcu notki].

Agenci handlowi „Domu Godeffroy’a” nie byli pierwszymi białymi, którzy zainstalowali się na Samoa. Sporo wcześniej, bo na początku lat trzydziestych, założyli tu swoją misję misjonarze z London Missionary Society (kongregacjonaliści ). Nowo odkrywane, choć odległe ziemie, przyciągały nie tylko i nie przede wszystkim misjonarzy. Coraz liczniej na wyspach Pacyfiku poszukiwali azylu rozmaici awanturnicy i rzezimieszkowie, banici, marynarze-dezerterzy, itp., którzy musieli uciekać z Europy. Przywieźli tutaj stosowne do swojego trybu życia obyczaje, które August Unshelm, kierujący na Samoa placówką „Domu Godeffroy’a” tak scharakteryzował:
Żadnych praw nigdzie nie przestrzegano. Królowało w najlepsze prawo pięści często kończące się strzelaninami. Pijaństwa i awantury były na tyle codziennym zjawiskiem, że nikt nie zwracał na nie uwagi. W pewien czas później część osadników powołała coś w rodzaju sądu, który zajmował się szczególnie drastycznymi przestępstwami”.

Przez okres ćwierćwiecza interesy firmy Godeffroy’a rozwijały się pomyślnie, zakładano plantacje palmy kokosowej, a głównym produktem wywozowym była kopra - suszony miąższ orzechów palmy kokosowej oraz olej palmowy. W 1870 roku do portu w Apia (główne miasto na Samoa) zawinęło kilkadziesiąt statków po ten towar. Właściciel firmy Godeffroy mógł pozwolić sobie na finansowanie ekspedycji badawczych na nierozpoznane jeszcze wyspy (oczywiście, celem ich było  rozeznanie się co do ich wartości „handlowej”), zaś w Hamburgu ufundować muzeum etnologiczne, gdzie gromadzono eksponaty przywożone z Oceanii. Gdy wydawało się, że prosperity będzie niezakłócenie trwać dalej, nastąpił niespodziewany krach interesów firmy Godeffroy na wyspach Pacyfiku. Agenci i przedstawiciele firmy, działając daleko od jej europejskiej siedziby, z którą kontakt był rzadki, a zatem nadzór nad ich poczynaniami jedynie iluzoryczny, całość zysków polokowali w „niekonwencjonalnych” operacjach finansowych, które przyniosły dla firmy wyłącznie straty.

W 1878 r. dom handlowy J.C. Godeffroy&Sohn znalazł się na krawędzi bankructwa, a angielski bank Baringsa zaoferował wykup jego aktywów, co nie doszło do skutku. Wydarzyło się to już w latach po zjednoczeniu krajów niemieckich w Drugą Rzeszę. Próby uratowania handlowej spółki Godeffroy’ów w drodze udzielenia państwowych gwarancji nie powiodły się, gdyż Reichstag (parlament niemiecki) zablokował taką możliwość. W efekcie pacyficzne posiadłości spółki J. C. Godeffroy&Sohn weszły w skład nowo powstałej w spółki akcyjnej o nazwie Niemieckie Towarzystwo Handlu i Plantacji Wysp Południowego Pacyfiku (Deutsche Handels-und Plantagen-Gesellschaft der Südsee-Inseln) . Była to inicjatywa formalnie reprezentowana już przez zjednoczoną Drugą Rzeszę Niemiecką.

Wg danych za rok 1913, tj. krótko przed wybuchem I wojny, główa  siedziba nowej firmy nadal znajdowała się w Apia na Samoa (niemieckim). W jej skład wchodziły oddziały na wyspach Tonga, w archipelagu Bismarcka i na wyspie Tutuila (amerykańskie Samoa). Zgodnie ze statutem, celem spółki było nabywanie i prowadzenie fabryk i plantacji, a także wszelkiego rodzaju handel i spedycja. Gospodarcza eksploatacja wysp w Polinezji była rozwijana powoli i napotykała na różnorodne problemy. Poza wspomnianą wcześniej znaczną odległością (w przestrzeni i czasie) od Europy, swój udział wnosił gorący i wilgotny, czyli malaryczny, klimat. Powodował nadumieralność wśród populacji białej rasy, nieprzywykłej i nieodpornej na tutejszą florę bakteryjną. Nawet najmniej „mokre” regiony charakteryzował kilkakrotnie wyższy roczny poziom opadu wody deszczowej (na metr kw.), niż w Niemczech. Z wymienionych powodów liczebność ludności rasy białej wynosiła na Samoa niespełna 400 osób, a na Nowej Gwinei i okolicznych wyspach w granicach pół tysiąca.

W latach 80-tych XIX wieku w kręgach władzy dopiero co powstałej Drugiej Rzeszy zaczęto dostrzegać, że nadeszła już ostatnia pora po temu, aby flaga niemiecka załopotała na nie zajętych jeszcze przez dotychczasowe mocarstwa rejonach Oceanii. W tym celu powołana została w 1882 r. Niemiecka Kompania Nowogwinejska (Deutsche Neuguinea-Kompagnie), która miała usadowić się na  "wolnej"  północno-wschodniej części wyspy Nowa Gwinea, bowiem zachodnia część wyspy została już wcześniej ogłoszona protektoratem Niderlandów, zaś Brytyjczycy coraz mocniej interesowali się jej częścią południowo-wschodnią. W kwietniu 1884 r. z morskiej bazy w Kilonii wypłynęła eskadra w sile dwóch niemieckich okrętów, tj. korweta SMS Elizabeth i kanonierka SMS Hyäne (Hiena), która w w tym samym roku dotarła do położonego na wschód od Nowej Gwinei archipelagu Nowa Brytania.

https://de.wikipedia.org/wiki/SMS_Hy%C3%A4ne_(1878)
https://de.wikipedia.org/wiki/SMS_Elisabeth

Załogi podniosły nad wyspami archipelagu flagi cesarskie i wkrótce potem przybiły do brzegów Nowej Gwinei, gdzie od kilku lat szarogęsił się niemiecki awanturnik Otto Finsch, który (podobnie jak Karl Peters we wschodniej Afryce), podpisywał z lokalnymi wodzami plemiennymi umowy o zakupie ziemi w przybrzeżnych rejonach wyspy.
https://en.wikipedia.org/wiki/Otto_Finsch
https://www.dhm.de/lemo/biografie/carl-peters

W ten sposób Druga Rzesza  legalnie obejmowała protektoratem (ochroną) lokalne społeczności wyspiarskie. W 1884 r. poinformowała o objęciu protektoratem „swojego” kawałka Nowej Gwinei, całego archipelagu Nowej Brytanii, przemianowanego z tej okazji na archipelag Bismarcka, a na Samoa generalny konsul niemiecki Otto von Strübel „zaprosił” ekspedycję okrętów z kilkuset- osobowym oddziałem piechoty morskiej w celu obrony interesów gospodarczych na tych wyspach. Konflikty między Wielką Brytanią, USA i Niemcami na Samoa i wygrywanie przez poszczególne mocarstwa kolonialne kacyków i wodzów lokalnych plemion na swoją stronę, spowodowały na Samoa de facto 15-letnią wojnę domową. Bardziej szczegółowy jej przebieg został opisany w poprzedniej notce z cyklu „Nieznanego kolonializmu”.

W rezultacie ugody zawartej pomiędzy USA, Niemcami i Wielką Brytanią, a sfinalizowanej w grudniu 1899 r., zachodnie Samoa stały się ostatnią oficjalną kolonią niemiecką w Oceanii, zaś wschodnie Samoa kolonią USA.

Deutsch-Samoa - Wikiwand
Podniesienie flagi niemieckiej na Samoa w dniu 1 marca 1900 r.

Pod względem powierzchni część niemiecka zajmowała obszar przekraczający 92 procent łącznego terytorium archipelagu (dwie największe powierzchniowo wyspy). Wielka Brytania już kilkanaście lat wcześniej objęła w posiadanie równie strategicznie położony archipelag Fidżi, i z tego względu nie miała zbytniego interesu, aby wdawać się w przepychanki na Samoa. USA były zainteresowane  głownie dogodną przystanią portową, a taka była, oprócz Apii zajętej przez Niemców, tylko w Pago-Pago na wyspie Tutuila.

Na przełomie XIX i XX wieku niemieckie imperium kolonialne w Oceanii, obejmowało, oprócz Samoa, wyspy w archipelagu Marianów (oprócz Guam, które zajęły USA), wyspy Palau (na wschód od Filipin), które pozyskano w wyniku zakupu ich od Hiszpanii po przegranej przez nią wojnie z USA w 1898 r. Hiszpania utraciła na rzecz USA Guam, Filipiny, Puerto Rico i Kubę , a także nie była w stanie obronić innych swoich pacyficznych posiadłości,  wolała zatem odsprzedać je Niemcom, aby nie stały się łupem USA.
[W 1899 r. Niemcy zа kwotę 16,75 milionów marek – ówcześnie równowartość 25 milionów peset hiszpańskich, odkupiły od Hiszpanii wyspy Palau, Karoliny i Mariany (za wyjątkiem Guam). Ponadto zajęły płn. wsch. część Nowej Gwinei (Ziemia Cesarza Wilhelma), północną część Wysp Salomona, Archipelag Bismarcka (Nowa Brytania), wyspy Marshalla i Nauru ]
Powierzchnia kolonialnych nabytków II Rzeszy na Pacyfiku zajmowała (na lądzie)  ponad 240 tys. km kw. , a liczbę ludności szacowano w nich na ok. 0,5 mln.

Wg danych dotyczących 1914 r. niemieckie posiadłości w Oceanii przyniosły dochód w wysokości 2,1 miliona marek, ale jednocześnie koszt ich utrzymania był prawie dwukrotnie wyższy, bo wyniósł 3,8 miliona marek. Oczywistym jest, że kolonie na Pacyfiku były traktowane przez Berlin jako długofalowa inwestycja również o celach strategicznych, a nie wyłącznie gospodarczych. Plantatorzy na odległych wyspach mieli się dobrze, a ponadto dostarczali poszukiwanych w Europie towarów, takich jak kawa, kakao, kauczuk, perły, skóry rekina, kopra i olej palmowy, kokosy. Zaczynano zakładać plantacje owoców cytrusowych, trzciny cukrowej, bananów. Pierwsze rozpoznania geologiczne (na Nowej Gwinei) wskazywały na istnienie złóż cennych surowców w rodzaju rud miedzi, gazu ziemnego i złota.

Sposób zarządzania oraz stosunek do tubylczych mieszkańców Oceanii różnił się zdecydowanie od tego, który występował w niemieckich koloniach w Afryce. Jednym z powodów było oddalenie wysp Oceanii od Europy (żegluga przez Kanał Panamski była możliwa dopiero po 1920 r. ), przez co gubernatorzy mieli w praktyce pełną autonomię w zarządzaniu podległym im terytorium.
Innym, nie mniej ważnym, było wysyłanie w ten rejon urzędników państwowych ze statusem uniwersyteckiego wykształcenia, w odróżnieniu od oficerów o junkierskim rodowodzie, którymi zasilano kolonie znajdujące się bliżej metropolii.

Pierwszym niemieckim gubernatorem na Samoa był w latach 1900-1911 Wilhelm Heinrich Solf, zaś drugim (i ostatnim) był w latach 1911 – 1914 Erich Bernhard Theodor Schultz-Ewerth.  Reprezentowali dyplomatów starej daty, którzy nie wywodzili się ze zmilitaryzowanego pruskiego junkierstwa i nie byli przesiąknięci ideologią „pangermanizmu” i „lebensraumu”. [zob. Aneks 2]

Tym samym nie uważali Samoańczyków za istoty gorszego rodzaju („podludzi”), ale traktowali ich jako „rasowo” równorzędnych Europejczykom. Z tych głównie względów kolonia na Samoa mogła uchodzić za wzorcowy przykład takich relacji. Trochę gorzej było z relacjami „równego traktowania” w niemieckich posiadłościach na Melanezji (Nowa Gwinea i archipelag Bismarcka), ale tam również nie zdarzały się takdrastyczne przypadki, jakie miały miejsce w Afryce.
(Historia niemieckich kolonii w Afryce to temat na odrębną notkę).

Oczywiście Europejczycy musieli dostosować swój tryb życia do miejscowych warunków, tak klimatycznych jak i wynikających z tzw. obiektywnych uwarunkowań. Zamieszkiwali na ogół oddzielną dzielnicę największego miasta (na Samoa - Apia), jedynej miejscowości o w miarę miejskim, wedle europejskich wyobrażeń, charakterze, gdzie znajdowała się tzw. cywilizacyjna infrastruktura, między innymi przedstawicielstwa zagraniczne (konsulaty) oraz siedziba gubernatora. A od czasu do czasu przypływały tu statki. Urzędnicy i oficerowie na ogół po tzw. sjeście nie wracali już do pracy, spędzając popołudnia i wieczory w klubie czy kasynie. Na niemieckich wyspach w Polinezji liczebność urzędników, wojskowych czy policjantów była minimalna. Dla białych robotników oraz służby dzień pracy trwał trochę dłużej (jeszcze ok. 2 godzin po sjeście), a potem spędzali oni czas w gospodzie (w Apia była to typowa szwabska/bawarska piwiarnia). Marynarze ze statków, które wpłynęły do tutejszego portu, tego lokalu również nie omijali, więc w miarę regularnie wybuchały tam pijackie awantury i bijatyki. Ale to stanowi o specyfice folkloru portowych tawern, jak świat długi i szeroki.

Jeszcze jedna okoliczność regularnie  komplikowała życie kolonistów-europejczyków. Tubylcy często załatwiali spory pomiędzy sobą drogą waśni, wojen i wojenek plemiennych czy klanowych. Strzelaniny wybuchały często, tym częściej im więcej broni palnej i alkoholu sprzedawano tubylcom. Pierwszy niemiecki gubernator na Samoa (Wilhelm H. Solf) wpadł na pomysł, aby ograniczyć sprzedaż alkoholu tubylcom oraz zaczął skupować od nich strzelby i karabiny. W ciągu półrocza zdołał odkupić większość sztuk broni palnej oraz duże ilości innego rodzaju oręża (np. granatów), co znacznie ograniczyło częstotliwość strzelanin. Gubernator uważał, że należy tubylców ucywilizować, zwłaszcza poprzez edukację, przy jednoczesnym poszanowaniu ich obyczajów i tradycji, ale jednak stopniowo „podciągać” ich do europejskich standardów. Natomiast nie należało czynić tego „na siłę”. W czasie swojej kadencji gubernator zniósł stosowanie kar cielesnych wobec tubylców. To był wówczas niespotykany ewenement pośród innych europejskich kolonii.

Ciekawym zagadnieniem były relacje pomiędzy nielicznymi białymi osadnikami lub urzędnikami, czasowo oddelegowanymi do zarządzania terenami kolonii, a miejscowymi kobietami. Białych kobiet było tam jak na lekarstwo, nie kwapiły się do wyjazdu w dalekie nieznane strony. Biali rekrutowali się z obieżyświatów, przemytników i rozmaitych awanturników o nieustabilizowanym trybie życia, zatem życia rodzinnego  nie prowadzili. Natomiast żenili się z tutejszymi kobietami zawierając z nimi formalne śluby. Na Samoa takie praktyki nie wywoływały sprzeciwu tubylców, ale też i nie wzbudzały u nich zbytniej aprobaty. W rezultacie, w początkach XX wieku w koloniach żyły już setki tzw. mieszańców pochodzących ze związków Europejczyków z mieszkankami wysp. Powodowało to rosnące perturbacje rodzinne i prawne u tych Europejczyków, którzy zostawili swoje żony w domu, a na wyspach brali kolejny ślub (lub kilka) z aborygenkami.  W koloniach niemieckich w Oceanii zakazano takich związków od 1912 r. Ale zakaz zakazem, a życie życiem. W ramach oferty cywilizacyjnej dla dzieci z mieszanych związków utworzono na Nowej Gwinei dom dziecka i szkołę z internatem. Szkoła była na standardowym poziomie niemieckiego gimnazjum. Po jej ukończeniu absolwenci, władając niemieckim i angielskim, mogli pracować w charakterze policjantów, urzędników czy nadzorców na plantacjach. Szkolny niemiecki był w życiu codziennym gęsto przeplatany słowami z lokalnych narzeczy oraz z angielszczyzny. W taki sposób powstał ukształtował się żargon nazywany Unsere Deutsch.

Typowym przykładem owych relacji męsko-damskich w koloniach był przypadek Stefana von Kotze, który wywodził się ze starego rodu zaprzyjaźnionego z rodziną samego O. v. Bismarcka.
https://de.wikipedia.org/wiki/Stefan_von_Kotze
Kotze był obieżyświatem, awanturnikiem i poszukiwaczem złota włóczącym się po Afryce i po australijskim buszu. Na Samoa znalazł sobie tubylczą żonę, ale gdy wracał do Niemiec, nie zabrał jej ze sobą. W Niemczech inaczej podchodzili do tego rodzaju mezaliansów i groził takiemu odważnemu towarzyski ostracyzm. Wobec czego zostawił Samoankę na wyspach. I taka była reguła w owych relacjach, nawet wówczas, gdy w takich związkach rodziły się dzieci. Klasyczny przypadek to gubernator niemieckiej Nowej Gwinei Albert Hahl, który miał dziecko z takiego związku, podczas gdy w  Europie był już w związku małżeńskim z arystokratką niemiecką Luize Bartha Marie baronową Seckendorff.
https://de.wikipedia.org/wiki/Albert_Hahl


Rzadki wyjątek to przypadek Wilhelma Winklera, zarządcy stacji meteo na wyspie Palau, który powrócił do Niemiec w 1915 r. wraz z żoną wyspiarką.

Ale daleko  bardziej interesujące są dzieje dwojga najbarwniejszych postaci w niemieckich koloniach na Pacyfiku, czyli Paula Kolbe i Emmy Forsyth-Coe.

Dobiegający trzydziestki Paul Kolbe pracował jako szeregowy handlowiec w małej firmie w Królewcu w Prusach Wschodnich, która to pozycja zawodowa oczywiście nie spełniała jego ambicji. Sfrustrowany ten człowiek w 1899 r. znalazł ogłoszenie o tym, że kompania o nazwie Niemieckie Towarzystwo Handlu i Plantacji Wysp Południowego Pacyfiku poszukuje współpracownika do pracy w niemieckiej kolonii w Oceanii, a konkretnie na wyspach o nazwie Samoa. Chcąc za wszelką cenę wyrwać się z prowincjonalnego marazmu, bez wahania wysłał zgłoszenie swojej kandydatury. Najwyraźniej nie było zbyt wielu chętnych, gdyż po upływie niewielu dni już płynął na pokładzie parowca w stronę odległych wysp. I to była jego pierwsza podróż poza granice Królewca. Na miejscu zachwycił się urodą i sposobem bycia Samoanek. Szybko znalazł sobie towarzyszkę życia. Była to pani o 20 lat od niego starsza, za to nieprzyzwoicie bogata. I z tego względu nazywana „Królową Oceanii”.

Matka jej, Lleutu Talelatale Malieto, była księżniczką, czyli córką jednego z lokalnych królów, zaś ojciec, Jonas Coe, amerykańskim wielorybnikiem, którego statek zatonął w pobliżu wybrzeży samoańskich. Jankes okazał się młodzieńcem szybkim w działaniu. Na Samoa udało mu się zawrzeć sześć małżeństw, z których urodziło się 18 dzieci. Z tej osiemnastki ojcowskim uczuciem obdarzał jedynie Emmę i dlatego jej przyszłość postanowił zabezpieczyć.

Dzieciństwo i młodość Emma spędziła w Sydney oraz w San Francisco, otrzymując tam przyzwoitą edukację. Gdy tylko w 1869 r. atrakcyjna mulatka wróciła do stolicy Samoa – Apii, niezwłocznie poślubiła Jamesa Forsytha, marynarza floty handlowej. Niebawem świeży małżonek przepadł bez wieści podczas jednej z morskich wypraw do Chin. Emma, nie zwlekając, znalazła kolejnego męża, tym razem australijskiego biznesmena Thomasa Farrella.

 

Эмма Форсайт-Ко
Emma Eliza Forsyth Coe

Prowadząc wraz z mężem interes nawiązała kontakty z miejscowymi handlarzami jak też przemytnikami, co pozwalało jej na znaczną elastyczność w prowadzeniu biznesu. Należy to rozumieć w ten sposób, iż nie wybrzydzała na to,  z kim i czym przychodzi jej handlować, więc interes szedł coraz lepiej, a ona coraz bardziej się bogaciła.

Do 1899 r., czyli czasów formalnej kolonizacji wysp Samoa, władzę na wyspach sprawował król, czyli jeden z wodzów, których inni wodzowie zgodnie uznawali za naczelnego władcę. Przed przybyciem pierwszego niemieckiego gubernatora był nim Malietoa Laupepa.

Europejscy i amerykańcy żeglarze, przemierzający pacyficzne trasy handlowe i przewożący towary pomiędzy Australią a Europą i portami Ameryki, traktowali Samoa jako bazę dla zaopatrywania się w zapasy wody i żywności. Emma, wykorzystując swoje znajomości, dowiedziała z wyprzedzeniem, że Samoa staną się formalną kolonią. Dlatego już od 1886 r. wraz z mężem podróżowała po wyspach samoańskiego archipelagu i za bezcen wykupywała od lokalnych kacyków ziemię nadającą się na zakładanie plantacji. Gdy Niemcy pojawili się na Samoa jako legalni kolonizatorzy - protektorzy, natychmiast wymienili (za pieniądze) dotychczasowego króla Lapuepę na swojego stronnika, czyli Tupua Tamasese Lealofi-o-a'ana I, który, tak się składało, był dobrym znajomym Emmy.

Kiedy więc  na Samoa przybył pełnomocny reprezentant Drugiej Rzeszy w osobie Gustava Carla Heinricha Lucasa Oertzen, ze zdziwieniem stwierdził, że znacząca część nadającej się pod uprawę tutejszej ziemi jest własnością Emmy Forsyth Coe, wówczas już po raz kolejny wdowy, bo jej australijski mąż, w tzw. międzyczasie, przepadł gdzieś bez wieści w czasie swoich wyspiarskich wojaży.
https://de.wikipedia.org/wiki/Gustav_von_Oertzen_(Kolonialbeamter)

W ten oto sposób Emma stała się najbogatszym człowiekiem na Samoa, posiadając 10.000 hektarów upraw plantacji, sześć statków handlowych oraz kilkadziesiąt faktorii handlowych, rozsianych po drodze do Malajów i Chin. Bogata wdowa stała się najbardziej towarzysko pożądaną celebrytką w stołecznych kręgach Apii. Wybudowała, sąsiadujący z rezydencją gubernatora, szykowny i luksusowy pałac z basenem, w którym organizowała wystawne bale i przyjęcia, a o których fama docierała poza samoański archipelag. Oczywiście, obyczaje gości i biesiadników , w tym wyspiarskiej złotej młodzieży, były więcej niż swobodne.
Historyk, niemiecki Herman J. Hiery w jednej ze swoich publikacji przytacza wspomnienie urzędnika kolonialnego, który był żonaty z Samoanką:
https://de.wikipedia.org/wiki/Hermann_Joseph_Hiery

Spędzałem czas przy piciu whiskiy i grze w karty, gdy podszedł do mnie jeden z synów Emmy. Okazało się, że szukał mnie w moim domu, gdzie zastał tylko moją żonę, z którą odbył stosunek seksualny. Odpowiedziałem, że zrewanżuję mu się przy najbliższej okazj i, z czego razem się pośmieliśmy i na koniec podalśmy sobie ręce.
[Hermann Joseph Hiery, Die Deutsche Südsee 1884-1914. Paderborn. 2001]

Na jednym z podobnych „sex-party” Paul Kolbe poznał Emmę. Wdowa od razu zapłonęła gorącym uczuciem do młodego Niemca, więc postanowili wziąć ślub. Ale na Samoa były już porządki niemieckie. Gubernator nie chciał zarejestrować ich związku jako małżeństwa, bowiem los dotychczasowego australijskiego męża był, póki co, nieznany. Jak wiadomo, dla ludzi z pieniędzmi nie ma przeszkód nie do pokonania. Para udała się na pobliskie wyspy, które były kolonią brytyjską, gdzie tamtejszy pastor nie czynił ceregieli przy udzielaniu ślubu.

Королева Эмма и Пауль Кольбе - муж и жена
Emma i Paul Kolbe

W ten sposób Paul Kolbe został wreszcie bogaczem, a Emma trochę rzadziej nadużywała alkoholu i ulubionych cygar. W 1909 roku Paul i Emma postanowili dać sobie spokój z prowadzeniem interesów i wyjechali do Francji, by zaznawać uroków Lazurowego Wybrzeża. Przedtem sprzedali wszystkie swoje plantacje i nieruchomości za ogromną, na owe czasy, sumę miliona dolarów. Mieli więc za co prowadzić tryb życia właściwy dla przedstawicieli europejskiej elity finansowej .

W roku wybuchu pierwszej wojny światowej zmarł  w Monte Carlo na zawał serca Paul Kolbe. Emma po raz kolejny owdowiała, choć ostatniego z mężów przeżyła tylko o rok. Ciało „królowej Oceanii” zostało skremowane, a prochy rozrzucono na Samoa.

ANEKS 1

Firma Godeffroy& Sohn do momentu wchłonięcia jej przez Niemieckie Towarzystwo Handlu i Plantacji Wysp Południowego Pacyfiku utrzymywała następujące placówki (agencje i faktorie):
1/ na Samoa:
wyspa Upolu - 12 faktorii; wyspa Savai’i – 12 faktorii; w stolicy Samoa (niemieckiego) w mieście Apia - 3 sklepy;
wyspa Tutuila 4 faktorie i 1 agencja w porcie Pago-Pago.
2/na Wyspach Tonga:
1 agencja i 7 faktorii na Tongatabu, 1 agencja i 6 faktorii na Ha’apai, 1 agencja i 5 faktorii na Vava’u,
1 agencja na Niuatoputabu, 1 agencja na Niuafo’ou.
3/ na archipelagu Bismarcka:
1 oddział z siedzibą główną w Rabaul (Nowa Brytania), 1 oddział na wysepce Mioko (ok. 2 km kw. powierzchni, ale znakomity port naturalny) oraz mniejsze podstacje, m.in. na wyspach Nowa Irlandia i Nowy Hanower (obecnie wymienione wyspy należą do państwa Papua – Nowa Gwinea).

Oprócz faktorii handlowych firma posiadała na Samoa (wyspa Upolu) 3 duże plantacje palm kokosowych, których łaczny areał wynosił ok. 3200 hektarów oraz plantacje kakao o powierzchni sięgającej 200 ha. Oprócz gruntów już obsadzonych firma posiadała duże nie zagospodarowane jeszcze tereny.
Natomiast w składzie floty handlowej firmy znajdowały się:

1/ parowiec „Samoa” o tonażu 112 ton rejestrowych brutto (brutto register tonne - BRT)
służący, m.in., do transportu pozyskanych pracowników.
2/ kuter „Elfriede” o wyporności ok. 50 BRT.
3/ 4 łodzie motorowe o wyporności od 5 do 10 BRT oraz 1 szkuner żeglarski, ok. 20 BRT.
4/ 1 barka parowa w Apia.
Ponadto w budowie znajdował się parowiec o wyporności 400-500 BRT , który miał zostać oddany do użytku na początku 1914 r. i otrzymać nazwę „Sekretarz stanu Solf” ” (Wilhelm Heinrich Solf - pierwszy niemiecki gubernator Samoa).

Ogólna liczba białych pracowników wahała się od 135 do 140, z czego ok. 25 zatrudnionych było na plantacjach w charakterze nadzorców. Zasadniczą siłą roboczą na plantacjach byli m.in. Chińczycy (w granicach 1,5 - 2,0 tysiące) , których na zlecenie spółki dostarczali „head hunter’s”, gdyż wyspiarze-tubylcy nie bardzo kwapili się, by harować po ileś godzin dziennie. Nie rozumieli takiej konieczności, skoro produkty do spożycia rosły okrągły rok w zasięgu ich wzroku, a w morzu obfitość wszelakich ryb była zdecydowanie ponad ich potrzeby.

ANEKS 2

Wilhelm Heinrich Solf (1862-1936), berlińczyk, dr filologii z uniwersyteckim wykształceniem (indolog – uniwersytet w Getyndze), specjalista i tłumacz sanskrytu, który z posady bibliotekarza uniwersyteckiego w Kilonii dostał powołanie do służby wojskowej, ale ze względu na stan zdrowia zdyskwalifikowano go. Zamiast tego włączony został w skład korpusu urzędniczego resortu spraw zagranicznych i skierowany do pracy w konsulacie w Kalkucie. Z pracy konsularnej zrezygnował na rzecz studiów prawniczych na uniwersytecie w Jenie, które ukończył z tytułem doktora praw w 1896 r., po czym został zatrudniony w Departamencie Kolonialnym MSZ. W1898 r. został wysłany na placówkę dyplomatyczną do Dar es Salaam , wówczas stolicy Niemieckiej Afryki Wschodniej, a w 1899 r. został stamtąd skierowany do pracy na Samoa. Po powrocie do Niemiec w 1911 r. pracował na ważnych stanowiskach ds. koloni w resorcie spraw zagranicznych. Po zakończeniu I-ej wojny światowej został na krótko ministrem spraw zagranicznych (1918 r.) Republiki Weimarskiej , a następnie jej ambasadorem w Cesarstwie Japonii (1920-28).

Erich Bernhard Theodor Schultz-Ewerth (1870-1935), dr praw (Uniwersytet w Berlinie) i etnolog o zacięciu naukowym. Po zdaniu prawniczego egzaminu państwowego w 1897 r. podjął pracę w Departamencie Kolonialnym resortu spraw zagranicznych, a w następnym roku został skierowany do Niemieckiej Afryki Wschodniej w celu pełnienia funkcji sędziego okręgowego. Z powodu kłopotów zdrowotnych, w roku kolejnym na własną prośbę powrócił do Niemiec, a w 1901 r. został sędzią okręgowym na Samoa , pełniąc de facto funkcję zastępcy gubernatora W. Solfa. W 1910 roku został powołany na Naczelnego Sędziego Cesarskiego i jednocześnie formalnie na z-ce gubernatora z protekcji ówczesnego gubernatora Solfa. Po odwołaniu gubernatora Solfa , został gubernatorem Niemieckiego Samoa, a w 1914 r., po wybuchu I –ej wojny światowej został internowany przez siły nowozelandzkie dowodzone przez pułkownika Roberta Logana (dowódcę okręgu wojskowego Auckland na Nowej Zelandii, który proklamował 29 sierpnia 1914 r., w Apia na Samoa objęcie obowiązków administratora wojskowego w imieniu korony brytyjskiej) i zwolniony w 1919 r.
https://en.m.wikipedia.org/wiki/Robert_Logan_(politician)

Po powrocie do Niemiec przez pewien czas występował jako obrońca w procesach wojskowych niemieckich. Następnie zajął się pisaniem opracowań na temat egzotyki posiadłości kolonialnych.

******

Wykaz moich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty      

                                                                                                                

 

 

 

 


 

 

 

 



tagi: niemieckie kolonie 

stanislaw-orda
26 lipca 2020 00:56
42     2381    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @stanislaw-orda
26 lipca 2020 07:32

Następna notka będzie powrotem do cyklu tematycznego o braciach Zenowiczach (czyli dwóch despotach).

zaloguj się by móc komentować

Nieobyty @stanislaw-orda
26 lipca 2020 09:32

Coś z tej historii zostało w kulturze pop.

Serial Australijski - na motywach powieści  Emma - Królowa Mórz Południowych  -  Geoffreya Duttona. 

https://www.filmweb.pl/serial/Kr%C3%B3lowa+M%C3%B3rz+Po%C5%82udniowych-1988-105543

https://www.imdb.com/title/tt0095093/

zaloguj się by móc komentować

atelin @stanislaw-orda
26 lipca 2020 09:38

Laska fajna, notka świetna. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Nieobyty 26 lipca 2020 09:32
26 lipca 2020 09:45

W  tamtym regionie na pewno jest znany, chodziło mi o nasz nadwislański region.

Dzięki za info.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @atelin 26 lipca 2020 09:38
26 lipca 2020 10:08

Na ogół trwa to od dwóch do trzech miesięcy, abym  napisał podobnego rodzaju notkę.

 "W szufladzie" mam na ogól kilka innych  w rozmaitym stadium zaawansowania, więc częstotliwość  publikacji  na tym blogu jest trochę częstsza.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @stanislaw-orda
26 lipca 2020 12:25

Mały cytat z Wilhelma cysorza

 

W czasie długich lat mego panowania moi koledzy, monarchowie Europy, nie przywiązywali wagi do tego, co miałem do powiedzenia. Wkrótce jednak moja potężna flota poprze me słowa, a wówczas nabiorą oni do mnie większego szacunku

zaloguj się by móc komentować

manama1 @Nieobyty 26 lipca 2020 09:32
26 lipca 2020 13:15

Oglądałem ten film (nie serial) za młodu w Nowym Jorku - i nawet tam robił spore wrażenie. Jest w nim jakaś niedookreslona siła.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @stanislaw-orda
26 lipca 2020 13:57

Ileż tu ciekawych wątków w tej niemieckiej obecności na Samoa : a to natychmiastowe wybudowanie dróg, a to tzw. blackbirding czyli "kontraktowanie" lub zwykłe porywanie wyspiarzy do pracy praktycznie przymusowej na plantacjach głównie w wykonaniu Johanna Ceasara VI Godefroy'a "Króla Mórz Południowych"(29 statków i 100 mniejszych jednostek), niemiecka Flota Mórz Dalekiego Wschodu, powiązania logistyczne floty niemieckiej na Samoa z portem Valparaiso w Chile, gdzie żyła i żyje bardzo silna niemiecka społeczność.  Godefroy miał do "rekrutowania wyspiarzy" specjalną firmę:Deutsche Handels und Plantagen Gesellschaft (DHPG) i statek "Upolu"."Rekrutował" też robotników chińskich. Oczywiście Anglicy robili blackbirding na wyspach Pacyfiku na znacznie większą skalę dla potrzeb plantacji w Australii. Gdzie stanęła noga angielskiego albo niemieckiego "odkrywcy i plantatora" tam powstawały faktyczne obozy pracy przymusowej - wyspiarzy. To jest ta "protestancka ekonomia maksymalnej efektywności", o której zacofane polskie ziemiaństwo mogło tylko pomarzyć.:))

Co ciekawe udziały w firmach Godefroy'a miał podobno sam Otto von Bismarck. Od tego wszystkiego mogły się zacząć globalne marzenia cesarza Wilhelma II ale marzenia te zawaliły się latem 1914 r.

 

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @stanislaw-orda
26 lipca 2020 14:07

Na pokładzie o raju pisał Pioter. Oczywiście w kontekście rajski ptak i numizmatyka.

http://pioter.szkolanawigatorow.pl/rajski-ptak


Małe korekty. Johanna Reinholda Fostera ...


Ojciec i syn pochodzili ze szkockiego rodu Forrester. Na obczyźnie nazwisko utraciło "re". Z biegiem następnych stuleci, w polskojęzycznej publicystyce, również to pierwsze "r". werch ein illtum.


W 1878 r. ... za czym lobbował były kanclerz Otton von Bismarck ...

Bismarck = the first Chancellor of Germany (1871–1890) 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski 26 lipca 2020 12:25
26 lipca 2020 15:00

Wg Lloyds Register of Shipping w 1899 r. ogólna ilość parowców i żaglowców wynosiła dla głównych potęg europejskich i USA 19,6 tysięcy tych statków i okrętów o łącznym tonażu 17,9 mln BRT (brutto register tonne).

Rejestr Lloyda podaje jeszcze ilości dla dwóch państw, tj. Italii i Francji, ale bez danych dotyczących wielkości tonażu. Łącznie te dwa ostatnie państwa posiadały ok.2,3 tysiąca statków, mniej więcej w równej proporcji.

Wielka Brytania posiadała 10.990 statków, czyli więcej niż wszystkie wymienione najważniejsze kraje europejskie o łącznym tonażu 10,8 mln BRT. Średnio wypadało ok. 980 BRT na jeden statek.

Odpowiednio Niemcy posiadały 1.680 statków o łącznym tonażu 2,45 mln BRT, a więc średnio 1.460 BRT na statek. Wniosek taki, że Niemcy budowały duże dalekomorskie jednostki , czyli w niedalekiej perspektywie miały zamiar włączyć się do rywalizacji na oceanach.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @pink-panther 26 lipca 2020 13:57
26 lipca 2020 15:13

o firmie Godeffroy tu:

http://nzetc.victoria.ac.nz/tm/scholarly/tei-MasOrig-t1-body1-d4-d2.html

Mam to przetłumaczone i mógłbym tutaj wkleić.

No i jeszcze w temacie kolonializmu niemieckiego pozostaje temat afrykański,   również  niezbyt dobrze znany nad Wisłą.
Brudnopis mam przygotowany, wiec może  kiedyś.

Z wyżej zalinkowanego  materiału możnaby  wycisnąć pewnie kilka notek, ale ja chciałbym najpierw dokończyć inne wątki tematyczne, które na tym blogu rozgrzebałem już wcześniej.

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @saturn-9 26 lipca 2020 14:07
26 lipca 2020 15:16

o firmie Godeffroy tu:

http://nzetc.victoria.ac.nz/tm/scholarly/tei-MasOrig-t1-body1-d4-d2.html

Mam to przetłumaczone i mógłbym tutaj wkleić.

No i jeszcze w temacie kolonializmu niemieckiego pozostaje temat afrykański,   również  niezbyt dobrze znany nad Wisłą.
Brudnopis mam przygotowany, wiec może  kiedyś.

Z wyżej zalinkowanego  materiału możnaby  wycisnąć pewnie kilka notek, ale ja chciałbym najpierw dokończyć inne wątki tematyczne, które na tym blogu rozgrzebałem już wcześniej.

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @saturn-9 26 lipca 2020 14:07
26 lipca 2020 15:19

dzięki

powinno być : W 1898 r. ..., za czym, ... etc.

Wniosę poprawkę.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @stanislaw-orda 26 lipca 2020 15:13
26 lipca 2020 15:29

Cierpliwie poczekamy, temat jest rozwojowy.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @ikony58 26 lipca 2020 16:56
26 lipca 2020 17:27

Dzięki, ale mam tego w nadmiarze

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @stanislaw-orda 26 lipca 2020 15:19
26 lipca 2020 19:07

Rok był właściwy ale czas czasownika bowiem Bismarck cieszył się w roku 1878 zdrowiem i działał w Drugiej Rzeszy. W 1898 działały jedynie gnilne procesy dosłownie i w przenośni.

 

Deutsche Handels- und Plantagen-Gesellschaft der Südsee-Inseln

Gründung 1878, hervorgegangen aus der Firma J. C. Godeffroy & Sohn. Faktoreien, Kokospalmen- und Kakaopflanzungen auf Samoa, den Tonga-Inseln und in Neuguinea.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @saturn-9 26 lipca 2020 19:07
26 lipca 2020 21:18

Problem rozwiązałem metodą zaprezentowaną  przy okazji węzła gordyjskiego.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @ikony58 26 lipca 2020 16:56
26 lipca 2020 21:49

Wspaniałe skutki wyszukiwania. Temat wybitnie rozwojowy.

zaloguj się by móc komentować

Nieobyty @manama1 26 lipca 2020 13:15
27 lipca 2020 09:02

Serial to takie połączenie – anglosaskie propagandy o Niemcach w otoczenia egzotyki tropików, kostiumu i romansu. Na dokładkę jest jeszcze Barbara Carrera taki powab dojrzałej kobiety.

To już temat pod inną notką – elementy propagandy imperialnej w anglosaskich serialach kostiumowych.

Ostatnimi czasy mamy szereg filmów z okresu międzywojennego i po nim. Wcześnie [z dekady serialu o Samoa] mieliśmy przegadane filmy o spuściźnie tradycji kolonialnej z akcją w Indiach, Malezji czy Hongkongu w tym nurcie jest też serial o Królowej z Samoa.

Przekaz z nurtu tropikalnego to chyba - kolorowy tubylec może też wiernie służyć City jeżeli nie to spotyka go kara.

Jaki ma być odebrany przekaz z tej dekady triumfu i schyłku że imperium zawsze trwa.

zaloguj się by móc komentować

Nieobyty @stanislaw-orda 26 lipca 2020 09:45
27 lipca 2020 10:04

Wrócę może do Samoa – ono ma znaczenie wielopoziomowe.

Zarys dwóch poziomów

W warstwie ideowej imperium anglosakiego – to tam zmarł i pochowany jest Robert Louis Stevenson który jest twórcą całej imperialnej szkoły przekazu literatury dla młodzieży. Ma ją porwać zapach egzotyki i praca dla imperium. A jednak imperium niby tu odpuszcza bo grób w niemieckiej koloni wiecie znaczy niż i tak kontrolowana wyspa.  

Kolejna kwestia ideooa z lat następnych to sfałszowanie prace naukowe amerykańskiej feministki o swobodach obyczajowych które stały się fundamentem rewolucji obyczajowej. Tutaj jest i cząstka naszej obecność to Ernest Malinowski i jego praca Życie Seksualne Dzikich - jego  wkład to metoda obserwacji lokalnych społeczności i wychwycenia skomplikowanych stosunków na poziomie plemion.

Jaki jest sens w pracy etnografów nad ludami Oceanii – dla Imperium.

Imperium anglosaskie to imperium morskie które nie ma już filaru duchowego [anglikanizm jest jak trędowaty w schyłkowej fazie gdzie ratunkiem jest amputacja] i szuka na poziomie prymitywnych plemion społeczności – form zachowań do rozładowania napięcia duchowego.  I to chyba się w części udało mamy imitację zachowań w ramach swobody obyczajowej czy ruchów New Age [czyli szamanizm przerobiony przez katedry anglosaskich uniwersytetów].

Warstwa  tradycji Cesarstwa Niemieckiego na Oceanii.

Przypuszczam że obecność Berlina na Samoa ma szereg aspektów – kolonia wrogiego imperium niedaleko Australii, Nowej Zelandii stanowi bodziec do do pobudzenia tamtejszych elit i jedności z koroną. Daje powód do rozbudowy floty cesarskiej i brytyjskiej.

Przypadek Emmy to też inspiracja City – w miarę efektowne plantacje i ziemie pod nie wykupuje Emma przed przejęciem wysp przez Berlin. Właściwie na starcie efekt gospodarczy oczekiwany przez Berlin jest redukowany.

Co jest istotne to w miarę rozsądna polityka wobec ludności miejscowej aparatu niemieckiego i w czasach wojen domowych na Samoa i faktycznie koloni – efektem jest ruch elit po I wojnie który utrudniał administrację przez Zelandię.

W przypadku Niemieckiej Nowej Gwinei to jedyna trwała pozostałość dziś misje katolickie.

Misja luterańskie jakoś nie osiągnęły sukcesu - to chyba był taki jeden z poligonów przyszłych zamierzeń transformacji w koloniach tu w trudny warunkach terenowych i tubylczych miano testować technologie z inżynierii społecznej.

zaloguj się by móc komentować

manama1 @Nieobyty 27 lipca 2020 09:02
27 lipca 2020 10:16

Pewnie tak - to logiczne. Ja raczej jednakmiałem na myśli pewne doświadczenie, jakie  oglądanie tego filmu w środowisku wielkomiejskim dawało, a co sobie uzmysłowiłem dopiero po latach - dla pełnego sprawdzenia czym ten film był czy raczej jest  w odbiorze indywidualnym, postaram się gobacyzć teraz, po latach, ponownie.

zaloguj się by móc komentować

Nieobyty @ikony58 27 lipca 2020 10:16
27 lipca 2020 10:42

Mój błąd.

Oczywiście to są dwie różne postacie

Bronisław Kasper Malinowski - autor Życie seksualne dzikich oraz istotna praca Zwyczaj i zbrodnia w społeczności dzikich.

Ernest Malinowski - wybitny nie genialny inżynier.  

Wracając do dorobku  Bronisława Kaspra Malinowskiego -  fakt nośny tytuł trochę przyćmił jego istotną pracę Zwyczaj i zbrodnia w społeczności dzikich.  Badania nad normami prawnymi w społecznościach tubylczych i ich uwarunkowania w kulturze i społecznych kontekstach - zostały wykorzystane w ramach transformacji społecznej systemów prawnych.  Przykładowo wywkit imperium anglosaskeigo jakim jest USA dokonał zmiany systemu prawnego wraz ze zmianą społeczeństwa. Nawet w Europie odczuwamy skutki tej transforamacji np. wymierzanie kar za mowę nienawiści.         

Paradkos - uwagi z badań pierwotnych form regulacji społecznych  relacji wewnątrz plemion oraz ich transformacji po kontakcie z cywilizacją a raczej kulturą zachodu - służy najbardziej do sterowania zmianami modeli zachowań  społeczeństw kultury zachodniej.  

zaloguj się by móc komentować

Nieobyty @manama1 27 lipca 2020 10:16
27 lipca 2020 10:58

Odbiór filmu to zawsze jest czas , miejsce i zgromadzone doświadczenie życiowe.  Dlatego warto po latach wracać i oglądnąć niektóre  pozycje jeszcze raz, czasami by zweryfikować  te odczucia sprzed lat.    

Na pewnym poziomie czytamy przekaz propagandowy, czy forme artystyczną - ale podchodzim emocjonalnie.

Ostatnio co raz częściej łapie się na tym że zwracam uwagę na formę gry aktorskiej i podstawy rzemiosła. Gdy oglądam  filmy seriale z czasów PRL i fimy Zachodnie z tamtego okresu - to widzę inny rodzaj gry jakby prawdziwej i naturalnej, inny przekaz emocji widocznych na twarzach. 

Dziś pośpiech, fundusze i przekaz propagandowy - zatraca wiele i nie mamy tego rzemiosła aktorskiego. 

Oczywiście mamy doczynienia z kunsztem  gry aktorskiej, dobrym operowaniem światłem i kadrem oraz dbałością a o kostium i scenografię - tylko że to są dzieła o takim zadęciu ideowym i propagandowym że to odrzuca. Ma na myśli te dramaty psycholgiczno obyczajowej nagradzane na festiwalach.

zaloguj się by móc komentować

manama1 @stanislaw-orda
27 lipca 2020 11:27

Może to był odwieczny  w swiecie zachodnim podział w stylu (fabula) cothurnata i praetexta - odzielenie   - w przekazie teatralnym/ teraz też filmowym  - mitu od historii ( w senie nie dosłownym oczywiście)? Pytanie tylko czy to zachód czy wschód w aktorstwie posługiwał się w latach sześcdziesiątych/ siedemdziesiątych (jesli już mowimy o powąnym kinie) bardziej mitem niż historią?

Co do współczesności -  ostatnio mam "parcie na plexiglas" meksykański, czy w ogóle południowoamerykański (Brazylia, Kolumbia, Argentyna, czasem - Chile:  jednak ze zdecydowanym wskazaniem na Meksyk). Mam dziwne i zapewne nieuzasadnione wrażenie że te filmy są najczęsciej stosunkowo najmniej fałszywe w przekazie, a przez to i w odbiorze.

zaloguj się by móc komentować

manama1 @Nieobyty 27 lipca 2020 10:58
27 lipca 2020 11:28

Przepraszam, adresatem uwagi jest oczywiscie Nieobyty.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Nieobyty 27 lipca 2020 10:42
27 lipca 2020 13:54

Taki paradoks, mam w domowej bibliotece pełne wydanie publikacji Bronisłąwa Malinowskiego, ale po  lekturze kilku tytułów Margaret  Mead (dawno temu), odechciało mi się czytania antropologów od kultury "dzikich" ludów w Oceanii.

A Dla socjologów czynię wyjątek tylko w przypadku prac  Maxa Schelera i Stefana Nowaka.

zaloguj się by móc komentować

Nieobyty @manama1 27 lipca 2020 11:28
27 lipca 2020 15:41

W moje opinii – tu bardziej chodzi o kontekst społeczny. Doświadczenie życiowo aktorów i ich kręgu kulturowego daje ich inny przekaz i odbiór sztuki.

Opóźnienie i pewna blokady społeczne dawały inny przekaz kina z obszaru zachodniego i wschodniego z lat 60 i 70.

My byliśmy na inny etapie obróbki propagandowej a zachód na innej choć są też autorzy których prace są spójne w przekazie dekonstrukcji starej kultury bo Pasolini czy Paradżanow – oni mają spójny przekaz niszczenia.

Mamy w teatrze i kinie prawie te same opowieści i stałe archetypy które są tylko innej scenerii w inne narracji.

Tą schematyczność dobrze widać serialach tam są te same schematy opowiadane prawie tak samo.

Współczesne kino latynoskie – ona jest na inny wcześniejszym etapie przekazu stąd i inny jego odbiór.

Zresztą ten chwilowy zachwyt kinem koreańskim, irańskim – wynika z tego ono było na inny etapie narracji i problemy dramaty bohaterów opowieści był jeszcze realne przez nas odczytywane.

W przypadku kina polskiego gro produkcji to jakieś popłuczyny zachodniej oferty o odrealnionym społeczeństwie jak Pokot [ czyli mit] chodź i tu czasami trafia się opowieść jak film Bogowie [historia].

zaloguj się by móc komentować

Nieobyty @stanislaw-orda 27 lipca 2020 13:54
27 lipca 2020 15:42

Jest kłamstwo, duże kłamstwo, statystyka a potem antropologia kulturowa.

W ujęciu bardziej militarnym- antropologia kulturowa jest bronią wojny informacyjne [ czy tej która prowadzi do modelowania postaw społecznych] - za jej pomocą dokonuję się zebrania informacji, ich oceny oraz przedstawienia działań jawny i ukrytych i ich osłony w tym dezinformacji .

Margaret  Mead - spełnia te kryteria bo jej praca Dojrzewanie na Samoa – powstała w ramach zebrania danych i ich zafałszowania pod założoną tezę która służyła inny celom i miała osłonę dezinformacyjną.

Jak czytać prace z zakresu antropologi kultury - jaką stosować siatkę dekryptażu, sam ma trudności bo wejście w bliższy kontakt z tym bełkotem/błotem też brudzi .  Ograniczam się do pobieżnego przeglądu zjawisk z obserwacji i wniosków ten końcowy element wskazuje patrona ideowego.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Nieobyty 27 lipca 2020 15:42
27 lipca 2020 16:26

Jedyny , którego uważam za poważnego antropologa to Rene Girard.

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @stanislaw-orda 26 lipca 2020 21:18
27 lipca 2020 16:44

Precyzyjne cięcie. Wrzodu nie widać.

Co do Bismarcka to w zlinkowanym przyczynku z .nz taki tam cytat.
 

Do roku 1877 zapewniał kanclerz, że Niemcy nie mają zamiaru zaanektować tych wysp, pomimo tego, że prasa zagraniczna ciągle o to ich posądzała. Dla podkreślenia niedorzeczności tych pomówień sięga po metaforę z polskim szlachcicem: „Posiadanie kolonii przez Niemcy byłoby jak zbytek ubogiego polskiego szlachcica, który kupuje jedwabny płaszcz sobolowy, ale faktycznie potrzebuje koszule".

zaloguj się by móc komentować

manama1 @Nieobyty 27 lipca 2020 15:41
27 lipca 2020 19:40

Czasem oczywiste rzeczy przechodzą przed oczymia niezauważone - ależ oczywiście, ze mamy te same schematy nieustannie powatrzane. Stąd: bez przejścia pewnych mitow nie ma prawdziwego kina?- jak w filozofii znaczy. No i czyli.... jednak kino to bardziej mit niż historia, jednak bardziej Grecja niż Rzym. (dziwne: jedno z pierwszych moich wspomnień w tej dziedzinie, i to takie  to Grek Zorba). Idąc tą drogą kino symboliczne powinno tak naparwdę w Polsce nie istnieć,a jest; kono historyczne (z powodów zewnętrznych  zapewne) się po prostu- jako najczęsciej nieautentyczne - się "nie sprzedaje"..

Co do kina południowoamerykańskiego - chyba kwestia jego  nośności (dla mnie)  polega na czerpaniu na tematach wyrosłych z pewnych trwałości konflików społecznych, co daje odpowiednie emocje, ktore mogą przekładać się właśnie najlepiej na film.

zaloguj się by móc komentować



Nieobyty @stanislaw-orda 27 lipca 2020 16:26
27 lipca 2020 21:26

Może jego koncepcja jest tak nośna, choć może to jest jeszcze inny element.

To jakby element poznawczy w jego pracy był ponad elementem ideowym.

Cały problem w pracach antropologów kultury to często prymat ideowy - gdzie naginana jest interpretacja wyników obserwacji lub nie zachowany jest obiektywizm badacza na początku eksperymentu.

Dlaczego mam takie złe odczucia wobec prac ideowych antropologów - z uwagi na ich zastosowanie. 

Bo mamy odgórie wdrukowywaną plemieność te podziały na grupy, subkultury gdzie dochodzi do zerwania z tradycją i gdzie znajmośc zachowań ludów pierwotnych pozwala na sterwowanie tymi neopleminoami. Tak czytam te subkultury gangów, sekt  i interakcji miedzy nimi. 

Co jest ciekawe te neoplemiona mają wycięte obszary rodziny i więzi rodzinnej [np. brak ojców w murzyńskich gettach] oraz obszar duchowy [zerwane tradycje religii chrześcijanskich].

Ten prosty przykład zafałszowane przekazy o swobodzie obyczajowej nastolatek na Samoa dały podstawy pod fundement rewolucji obyczajowej.

I tak trochę z bieżącej sytuacji - Konwencja Stambulska to efekt właśnie selekcjonoania przekazu badan antropologicznych o rodzinie patryjarchalnej lub tradycyjnej jako  źródle przemocy. 

zaloguj się by móc komentować

Nieobyty @manama1 27 lipca 2020 19:40
27 lipca 2020 22:11

Nie mogę sobie jakoś na szybko przypomnieć tytułu z kina południowoamerykańskiego - sceny lub fabuły - ok. Sonia Braga i Aquarius ale to bardziej ciekawość jak ona dziś wygląda i jaki jest jej pozim gry aktorksjie. Może to że docieram do jakiś kalek oferty zachodniej [np. seriale chilijskie, brazylijskie] i nie czytam tamtejszej oferty.

Mogę za bardzo szybko przywołać sceny z filmów koreańskich, japońskich a nawet rosyjskich.

Przyznam się że nie stanę do dyskusji o tej kinematografii.

Pozwolę się odnieść do kina polskiego - jest kino historyczne i jest parę dobrych filmów wojennych jak Hubal, Orzeł, Wolne Miasto, Westerplatte, Potop, Faraon i  jeszcze parę a nawet współcześnie -  Popiełuszko Wolność jest w nas.

Fenomen ostatni dni to Zrodzeni do Szabli za prywatne fundusze.

Za to mam problem z kinem symbolicznym - Popiół i Diament i filmy Kieślowskiego a dalej widzę pustki [bo takie podróbki jak filmy Zanusiego to tylko marnowanie taśmy filmowej i przewalone budżety]. 

bez przejścia pewnych mitow nie ma prawdziwego kina?-  Pasolin wzioł na warsztat pewne mity i mamy Meda, Opowieści Kanterbryjskie, czy nakręcony Dekameron - coś jest w tych filmach ten brud i brzydota luzkich zachowań i twarze - mit a jednak tak przekazany jak dotkniecie zła. Coś podbnego miałem w odbiorze filmów Tarkowskiego jakieś dziwne rozedrganie emocji.

Choć czasami trafia się dziwny film jak ostatnio Miłość i Miłosierdzie  - ogladnałem  z takim pozytywnymi emocjami  - czyli można.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Nieobyty 27 lipca 2020 21:26
27 lipca 2020 22:17

Nasila się  instalowanie funkcjonalnego Antydekalogu. Polska jest postrzegana przez lewackie kręgi rządzące (a z tamtejszych kampusów nikt poza lewakami nie wychodzi) na tzw. zachodzie Europy jak  nie nadążająca za postępem resztówka. Co zresztą i lokalne, nadwiślańskie lewactwo podnosi przy kadej okazji, a częściej bez niej.

PS

Tak, o to właśsnie chodziło. Rene Girad nie jest ideologiczny. Dlatego cenię sobie  jego opinie. 

zaloguj się by móc komentować


manama1 @Nieobyty 27 lipca 2020 22:11
27 lipca 2020 23:39

Ja również  się przyznaję do braku profesjonalnego obycia w tej dziedzinie, stąd-  (może niepotrzebnie) mowię o swoich odczuciach głównie , nie będę się silił na mowaianie szkół. Ad rem w kilku słowach

Na tym własnie polega -sadzę - siła kina południowoamerykańskiego, że pozostawia w cżłowieku głeboki slad, kótry - przez swoją -moim zdaniem - prawdę przekazu przylega do wnętrza,ale w nim  ni edominuje. to tudno okręslić- to tak jak  wtamtych kościołach - często mozna tam odczuć powszechną mękę -coś czego w europie nie uświadczysz.

Co do kina historycznego w Polsce, nieporozumienie (nie miałem na mysli tego co robiono w latach sześćdziesiątych cyz nawe t na pocątku siedemdziesiątych (już mniej) -tylko obecnie. Filmu Sieniawskiego (co za nazwisko dla rezysera takiej produkcji) - natomiast - przyznaję się - nie widziałem. Fragmenty bardzo obecujące.

Mit zawsze moze być wykorzystany i kinie do złych celów, i nawet prawie powszechnie (hollywood) jest. Owszem Pasolini (ze swoim Salo) jest doskonałym przykładem, ale -co by o Włochach nie mówić - nie tylko rzemiosło historyczne lat sześdziesiątych, ale  - dla mnie  przynajmniej- "nawet taki" Olmi jest niejako usprawiedliwieniem. 

Tak na marginesie - są przebłyski dziwnej zmiany - Tom Hanks , nagrawszy się w róznych kodach, teraz jako kapitan statku ochraniającego konwój w 1942 ("Greyhound" rezyserii - uwaga - Aarona Schneidera) zaczyna i kończy swój dzień od modlitwy.

PS. Z przyjemnością pooglądam znowu  "Emmę".

zaloguj się by móc komentować

Nieobyty @stanislaw-orda 27 lipca 2020 22:17
27 lipca 2020 23:51

Tak patrząc z boku to jest bardzo ciekawa wojna cywilizacyjna. Nowa cywilizacja z jej ofertą kulturową oraz próbą głębokich zmian wdrażana w tak krótkim czasie i co jeszcze ciekawsze nie wskutek zewnętrznych czyników energetycznych [inwazja, wojna] ale wewnętrznej koncepcji.

Polska jest miejcem oporu starej cywilziacji  [i to poza jej centrum ideowym i duchowym] - ma już zainstalowane loklane ośrodki nowej cywilizacji i co istotne ludzie zanużeni w starej tradycji też wspierają zmiany a nawet ośrodki które obronę tradycji stawiają jak rdzeń swojego programu też wspierają ten pochód [np. wparcie w ostatnich wyborach wybrańca Grupy Bildenberga na administratora kraju Wisly i Warty czyli "ten kraj"].

Lewactwo jest tylko jednym z elementów agresji ideowej i nie najbardziej efektywnym.

Kluczem tej ekspansji nowej cywilizacji jest czas - szybkie tempo wzrostu daje efekt niefunkcjonaności i małej odporności na zaburzenia wzrostu.  Opór starej kultury w Polsce daje czas innym ośrodkom i dekoncentruje centrum - tak jak na froncie czasami niespodziewany opór wpływa na taktyczną sytuację i rośnie do poziomu operacyjnego a nawet strategicznego.

Jaki będzie efekt tego starcia i jak długo polskie tradycyjne społeczeństwo będzie stawiało opór na dziś nie wiadomo.

Przebieg konfliktu - odkrywa luki tak u strony defensywnej jak i dokonującej agresji - ta konfrontacja jest naprawdę pasjonująca.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Nieobyty 27 lipca 2020 23:51
28 lipca 2020 07:47

Antycywilizacja Antychrysta (Antydekalogu) zaczyna zjadać własny ogon. 
I w tym świta jakaś nadzieja.

zaloguj się by móc komentować

Nieobyty @stanislaw-orda 28 lipca 2020 07:47
28 lipca 2020 11:11

Widzę to trochę inaczej – wychodząc z pracy Konecznego o cywilizacjach mam ich pewne wyróżniki tzw. Quincunxu czyli pięciomianu bytu: zdrowia, bogactwa, dobra, prawdy oraz piękna. Korelacja pomiędzy tymi elementów dają skończoną ilość kombinacji. Zatem i obecne i wymarłe cywilizacje – są tylko realnym bytem który opisuje dany wyniki korelacji.

Nowa cywilizacja – Śmierci/Neobizantyjska/Antycywilizacja – jest jednym z wariantów które opisać można według element teorii Konecznego. Kolejny problem to dynamik cywilizacji – bo one przeżywają wzloty i upadki.

Stąd też od strony badawczej przypadek antycywilizacji jest bardzo ciekawy – jakie siły i to wewnętrzne stoją za jej wprowadzeniem, jakie mamy problemy wieku dziecięcego i w jakim elemencie jest ona sztucznym tworem w jaki wynik gwałtownej ewolucji stosunków społecznych.

Dla mnie to jest taka hybryda o rodowodzie sztucznym i naturalnym – i przeżywamy wejście w okres mutacji gdzie widzimy jak bardzo niedopasowane są jej elementy i jak jeszcze silne się siły które promują sztuczne rozwiązania [to jest o zjadanie ogona].

Kołakowski podobno powiedział że przy brak KRK to Europa już dano by ideowa zwariowała. Coś jest na rzeczy że będący w dużym kryzysie KRK daje złe odczyty na kompasie piewców nowej cywilizacji.

Stąd też i opór Katolickiej Polski jest największym skarbem dla lewaków z Europy on nadaje sens ich istnieniu. [o i mamy kozła ofiarnego]. Proszę zobaczyć organizacje antyfaszystowskie same malują swastyki by mieć sens istnienia i opcje budżetu na przyszłe lata.

I nawet by nie zwracał na to uwagę bo w KRK zawsze męczennicy odchodzili w pokorze w imię wiary i je prawd.

Nawet pokorny stosunek wobec oprawców nie burzy mi spokoju. Przykładowo pokorna postawa księży katolickich i ich bojaźni Boża [ wysyłany przez Kolegium Ruskiego z misją do ZSRR] z wobec oprawca z NKWD wzbudzała ich szacunek.

Mam czas próby gdzie katolicy hierarchowie [np. Episkopat Niemiecki] dziś razem biesiadują i są chwaleni przez wrogów kościoła i wiary.

To jest nasz dramat a ich potępionym duszom nawet modlitwa nie pomoże.

zaloguj się by móc komentować

Nieobyty @manama1 27 lipca 2020 23:39
28 lipca 2020 11:33

Po taki krótki przeglądzie o kinie latynoamerykńskim – przyznaje że parę pozycji nie kojarzę a parę tylko oglądnąłem. de gustibus non est disputandum

https://archiwum.stopklatka.pl/news/top-10-najlepsze-filmy-latynoamerykanskie

http://tresvodka.com/najlepsze-filmy-ameryki-lacinskiej-wedlug-rankingu-imdb/

Obecne krajowe kino historycznie – są nieliczne pozycji – Wyklęty, Generał Nil, Kurier, Miasto 44.

Ale najczęściej mamy z przewalaniem budżetów jak Legiony - lub sabotażem jak 1920 Bitwa Warszawska. Ten ostatni film Hoffman poległ na obsadzie aktorskiej – beztalencia aktorskie Szyc i Urbańska z góry rozkładały koncepcję filmu a reżyser z uwaga na towarzyskie układy chyba już nie miał siły na walkę o obsadę. Pierwszy lepszy rozgarnięty duet absolwentów szkoły teatralnej nadaje filmowi Hoffman sens.

Pasolini (ze swoim Salo) dziś ma zupełnie inny sens – po doświadczeniach Lolita Expres i Pizza Gate oraz owców pracy Jeffrey Epstein – ten film opisuje stan mocodawców i promotorów reżysera.

Tom Hanks - nie jestem tu obiektywny bo ostatnio odrzuca mnie samo pojawienie się tego aktora oraz charakterystyka jego postać zawsze ten sam sznyt zadowolonego Amerykanina. To jest tak sztuczne że nie strawne. Coś mi w tym wszystkim z tym aktorem nie pasuje.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować