-

stanislaw-orda : [email protected].

Pancernik "Potiomkin" - dokończenie

Poprzednia część opowieści o losach buntu we Flocie Czarnomorskiej w 1905 r. dotyczyła epizodu rebelii podjętej w czerwcu, zakończonym jej całkowitym fiaskiem już w następnym miesiącu. Głównym bohaterem wydarzeń okazała się chluba Floty Czarnomorskiej - pancernik „Potiomkin” - jeden z siedmiu rosyjskich okrętów liniowych tej floty bazujących podówczas w krymskim porcie Sewastopol.
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/pancernik-potiomkin-epizod-1905-r

Za próbę buntu wymieniono składy załóg na pancernikach „Potiomkin”, „Gieorgij Pobiedonosiec” („Jerzy Zwycięzca”, a dosłownie: Jerzy Niosący/Przynoszący Zwycięstwo), „Jekaterina II” oraz transportowcu „Prut”, a „Potiomkin” jako prowodyr buntu dodatkowo utracił swoją dotychczasową dumnie brzmiącą nazwę („Kniaź Potiomkin Taurydzki”) na rzecz pospolitego, chłopskiego imienia „Pantelejmon”.

W początkach listopada 1905 r., na redzie portu wojennego w Sewastopolu cumował długi rząd okrętów, a pośród nich także znane z poprzedniej części opowieści pancerne liniowce, a między nimi „Jekaterina II” i „Pantelejmon”. Agitacja rewolucyjna szczególnie nasilona była w wojsku, w tym także w bazach morskich. Sewastopol zaś to właśnie baza wojennomorska otoczona przez osiedla garnizonowe, w których żyły rodziny marynarskie oraz rodziny robotników z obsługi portu i żołnierzy garnizonu. Ferment ogarniał także załogi okrętów, w tym część kadry oficerskiej jak również członków ich rodzin. A także pracowników portowych, dokerów, magazynierów, innych robotników, etc., etc. Strajki i demonstracje, przeprowadzane od wielu dni, skierowane były przeciwko opresyjnemu systemowi samodzierżawia, które w mieście Sewastopolu uosabiał głównowodzący imperatorskiej Floty Czarnomorskiej - wiceadmirał Grzegorz Pawłowicz Czuchnin.

Detonatorem buntu w Sewastopolu były zdarzenia zaszłe w dniu 11 listopada 1905 r., gdy tłum robotników portowych, żołnierzy i marynarzy wiecował na placu pomiędzy koszarami floty a koszarami Pułku Brzeskiego, zaś lider mityngu, porucznik Piotr Pietrowicz Szmidt, który parę dni wcześniej podał się do dymisji jako oficer marynarki wojennej i otrzymał awans na kapitana 2 rangi we flocie handlowej, z sukcesem przekonywał wciąż nowych żolnierzy do udziału w manifestacji.

Gdy liczba żołnierzy, którzy, wymykając się z pobliskich z koszar dołączyli do wiecu, przekroczyła dwa tysiące, co spowodowało, że rzesza manifestujących zaczęła zbliżać się do 10 tysięcy, admirał Czuchnin wydał rozkaz zablokowania wyjść z koszar 49 Brzeskiego Pułku Piechoty i 50 Białostockiego Pułku Piechoty , aby powstrzymać dołączanie się kolejnych żołnierzy do manifestacji. Rozkaz do wykonania blokady otrzymał kapitan sztabowy Augustyn Augustynowicz Sztejn, odpowiadający za szkolenie żołnierzy w 50-tym Pułku Piechoty (którym dowodził Ernest książę Saksen-Altenbergski). W trakcie akcji jeden z żołnierzy tegoż pułku, niejaki K. Pietrow, postrzelił dowódcę oddziału mającego ustawić blokadę, czyli kapitana Sztejna oraz towarzyszącego mu kontradmirała Siergieja Pietrowicza Pisarewskiego. Kapitan zmarł w tym samym dniu z powodu niedopuszczania przez zrewoltowany tłum pomocy medycznej, natomiast rany odniesione przez admirała okazały się mniej destrukcyjne i udało mu się przeżyć jeszcze kilka lat. Rzecz jasna, sprawca strzelaniny znalazł schronienie pośród zrewoltowanego tłumu.

Ulicami Sewastopola zaczęli rządzić rebelianci, zaś admirał Czuchnin  wstrzymał się z podejmowaniem dalszych kontrakcji do czasu nadejścia posiłków wojskowych.

Nazajutrz delegacje wyłonione przez załogi okrętów zebrały się na nadbrzeżnych bulwarach i wybrały gremium wykonawcze o nazwie Komisja Marynarzy, które wystosowało do cara petycję z rozmaitymi żądaniami, wśród których wyróżniały się wprowadzenie tajnych wyborów do Zgromadzenia Konstytucyjnego oraz wprowadzenie ośmiogodzinnego dnia pracy. Oczywiście, władze nie zamierzały podejmować negocjacji z rebeliantami, ale starały się jak najszybciej uśmierzyć bunt.

Admirał Czuchnin przewidując, iż nastroje pośród załóg okrętów floty w porcie sewastopolskim mogą skutkować nieposłuszeństwem, rozkazał wymontować kluczowe elementy zamków z dział artylerii okrętowej pancerników i krążowników. Części te zdeponował w silnie strzeżonym miejscu na lądzie.

Załoga jednego z krążowników, noszącego nazwę „Oczakow”, nie pozwoliła na rozbrojenie artylerii okrętowej. Tym samym „Oczakow”  został okrętem flagowym rewolucyjnej flotylli, chociaż nie było wiadomo, jak jest ona liczna i jakiej klasy okręty do niej należą . Na innych okrętach załogi wiecowały i głosowały za przyłączeniem się do buntu albo za zachowaniem wierności carowi. Na pancerniku „Rościsław” czerwony sztandar  rewolucjonistów sześciokrotnie wędrował na maszt, aby w dniu 14 listopada definitywnie z niego zniknąć. Pancernik „Rościsław”, którego dowództwo dało gwarancje lojalności, na rozkaz admirała Czuchnina otrzymał na powrót wymontowane wcześniej urządzenia konieczne dla artylerii okrętowej. I wówczas „Rościsław” wziął na cel buntowników. Podobnie stało się w przypadku innych okrętów liniowych, które pozostały wierne Imperatorowi.

Admirał Czuchnin z obawy, iż nastroje rewolucyjne mogą wpłynąć negatywnie na lojalność załóg okrętów podległej mu floty, skupił się na dopilnowaniu dyscypliny wśród załóg obsługi artylerii nadbrzeżnej wyposażonej w podobnie potężne działa, co okręty liniowe.
I stosownie do zaistniałych okoliczności rozkazał wycelować działa forteczne.

Wczesnym świtem w dniu 15 listopada 1905 r. oddziały wojskowe, które przyprowadził do Sewastopola wyznaczony do uśmierzenia buntu generał baron Aleksander Nikołajewicz Meller-Zakomielski, obsadziły wszystkie kluczowe pozycje w mieście i w porcie oczekując na rozkaz do podjęcia akcji.

Zbiegiem okoliczności części zamków do działobitni pancernika „Pantelejmon” (były „Potiomkin”) udało się w porcie przejąć buntownikom. Pozostawała jednak kwestia dostarczenia ich na pokład okrętu stojącego na kotwicy niedaleko nabrzeża.

Na krążowniku „Oczakow” lejtnant Szmidt przejął dowodzenie nad buntem, po czym wywiesił sygnał „Dowodzę flotą – Szmidt”, następnie  wysłał telegram do cara Mikołaja II Aleksandrowicza Romanowa  informujący, iż Flota Czarnomorska wypowiada posłuszeństwo władzom wraz z żądaniem natychmiastowego zwołania przez cara zgromadzenia konstytucyjnego. Car skomentował depeszę słowami (w liście do swojej matki), że przywódcę rebelii trzeba będzie koniecznie rozstrzelać.

W momencie wystosowania telegramu Szmidt nie miał żadnej pewności ile załóg i z jakich okrętów przyłączy się do buntu. Wg stanu na 15 listopada do krążownika „Oczakow” dołączyło tylko kilka pomniejszych jednostek, z których najsilniejszą pod względem możliwości bojowych był kontrtorpedowiec „Swiriepyj” (Wściekły). Ale kluczową rolę spełnić miała reakcja ze strony załóg pancerników. Zatem Szmidt przesiadł się na kontrtorpedowiec i popłynął wzdłuż redy, gdzie cumowalo kilkadziesiąt okrętów, w tym kilka pancerników, nawołując ich załogi do przyłączenia się do rewolty i wciągnięcia na swoje maszty czerwonych sztandarów rewolucji.

Efekt tych starań był więcej niż mizerny. Odpowiedzi pozytywnych nie było, i tylko załoga pancernika „Pantelejmon”, dołączyła do buntu, chyba jedynie przez pamięć , że zaledwie w czerwcu tego samego roku okręt ten, jako „Kniaź Potiomkin Taurydzki”, był przywódcą krótkotrwałej i nieudanej rebelii. Ale „Pantelejmon” swoją artylerię miał, póki co, bezużyteczną, gdyż potrzebne elementy zamków armatnic , jakkolwiek znajdowały się już w rękach rewolucjonistów, to przebywały wciąż na lądzie, a nie na okręcie. Poza wszystkim sytuacja w listopadzie była dużo mniej korzystna. Obecnie okręty floty znajdowały się w zasięgu ognia artylerii nadbrzeżnej. Także spora część załóg , które brały udział w pierwszym buncie, nadal była więziona na transportowcu „Prut” zamienionym w pływające więzienie. Nieudany bunt czerwcowy i następujące po nim represje, mocno podłamały zapał załóg do następnej próby sił.

Szmidt nie miał już drogi odwrotu. Podpłynął na kontrtorpedowcu do transportowca „Prut”, gdzie uwolnił więźniów, natomiast oficerów z załogi „Pruta” i „Pantelejmona” zabrał w charakterze zakładników na pokład krążownika „Oczakow”. Teraz Szmidtowi pozostało jedynie czekać na dostarczenie części do zamków armatnich dla „Pantelejmona” i liczyć na to, że potężne działa pancernika ostudzą zapał pozostałych okrętów do artyleryjskiego boju.

Gdy zbliżała się godzina druga po południu na wody portu wypłynął kuter „Prigodnyj” (Przydatny), na pokladzie którego znajdowały się  potrzebne części do artylerii okrętowej pancernika.

Jako pierwsza otworzyła ogień kanonierka „Tierec” (Nacierający), której salwy posłały na dno kuter, a wraz z nim ostatnią nadzieję buntowników. W ślad za kanonierką rozpoczęły ostrzał baterie lądowe oraz artylerzyści na okrętach, które dochowały wierności Imperatorowi, w tym zwłaszcza pancernik „Rościsław”. Kontrtorpedowiec „Swirepyj” ruszył do szarży, chcąc zbliżyć się do „Rościsława” na odległość skutecznej salwy torpedowej, ale został zawczasu rozstrzelany zmasowanym ogniem z dział dwóch krążowników strzegących pancernika. W niedługim czasie z kontrtorpedowca pozostał jedynie kadłub pozbawiony wszystkich nadbudówek. Do walki włączył się krążownik „Oczakow”, którego główne działa kalibru 152 mm mogły dosięgnąć „Rościsława”. Ale „Rościsław” dysponował artylerią kalibru 254 mm, a ponadto do walki z „Oczakowem” włączył się kolejny pancernik „Tri Swiatitiela" (Trzej Święci), którego główne działa miały kaliber 305 mm, oraz dwa krążowniki („Kapitan Sakien” i „Pamięć Merkurego”) oraz artyleria nadbrzeżnych fortów, zawczasu wycelowana w buntowników. Tak, że „Oczakow” zdołał wystrzelić jedynie 6 pocisków  z posiadanego zapasu 260 sztuk  amunicji do artylerii głównej, po czym zamienił się w tarczę strzelniczą, miażdżony kolejnymi salwami, pod którymi gęsto padali zabici i ranni. Na demolowanym celnym ostrzałem  krążowniku wybuchła panika, a szukający drogi ratunku członkowie załogi zaczęli skakać do wody. W potężniejącym zamieszaniu oficerowie-zakładnicy wydostali się na pokład i wywiesili na maszcie biały obrus zabrany z mesy oficerskiej. Okręt-buntownik poddał się.

Szmidt, ranny w nogę, także skoczył do morza i znalazł ratunek na pokładzie pobliskiej łodzi torpedowej. Łódź próbowała ucieczki, ale strzały oddane przez „Rościsława” skutecznie wyperswadowały ten zamiar, w wyniku czego Szmidt został zabrany do niewoli. Po ewakuacji oficerów-zakładników kontynuowano ostrzał „Oczakowa” z jawnym zamiarem wybicia resztek zbuntowanej załogi. Zamiar się powiódł, gdyż z 400-osobowego jej stanu uratowano i postawiono przed sądem jedynie 40 osób. Zamieniony w pochodnię „Oczakow” dopalał się przez całą noc, a nazajutrz jego wypalony wrak został odholowany na pełne morze i zatopiony. Natomiast porucznik Szmidt w marcu 1906 r. stanął przed plutonem egzekucyjnym, który, wykonując wyrok trybunału morskiego, rozstrzelał go. Ponadto rozstrzelano jeszcze trzech głównych liderów buntu.

Wyszło na to, że legendarny pancernik „Potiomkin”, a po zmianie nazwy „Pantelejmon”, nadal uchodzący za jeden z głównych symboli rewolucji lat 1905-1907, nie oddał w jej sprawie ani jednego wystrzału ze swojej potężnej artylerii okrętowej.

W notkach o losach pancernika "Potiomkin" wykorzystałem wspomnienia Eugeniusza Romiszewskiego opublikowane w  1962 r. Autor wspomnień to syn Eugeniusza Romiszewskiego, gen. Wojska Polskiego.  Podczas opisywanych wydarzeń 1905 r. Eugeniusz Romiszewski senior pełnił funkcję starszego lekarza na pancerniku Floty Czarnomorskiej "Jekaterina II" i był naocznym świadkiem opisywanych zdarzeń.

******

Wykaz moich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



tagi: rewolucja 1905 roku  pancernik potiomkin 

stanislaw-orda
5 lipca 2017 20:47
5     1572    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @stanislaw-orda
5 lipca 2017 20:50

W nastepnej notce  będzie o tym, czy Jermak faktycznie podbił Syberię.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @stanislaw-orda
5 lipca 2017 21:02

legenda się posypała... super

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @ewa-rembikowska 5 lipca 2017 21:02
5 lipca 2017 21:10

Natomiast lejtnant Szmidt został, jako  oficer carskiej armii, jednym z nielicznych bohaterów, których  honorowano w sowieckiej propagandzie porewolucyjnej

zaloguj się by móc komentować

Marcin-Maciej @stanislaw-orda
6 lipca 2017 22:13

Bardzo ciekawa historia, przeczytałem obydwie części. Pozdrawiam.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Marcin-Maciej 6 lipca 2017 22:13
6 lipca 2017 23:02

Więcej szczegółów, szczególnie o losach porucznika Szmidta i jego syna Żeni (Eugeniusza), znajduje się we wspomnieniach Eugeniusza Romiszewskiego zamieszczonych w numerze 873/874 "Wiadomości " (londyńskich) z grudnia 1962 r., zatytułowanych "Dowodzę flotą - Szmidt".

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować