-

stanislaw-orda : [email protected].

Polowania na czarownice (część 3 - ostatnia)

Dokończenie poprzednich notek:
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/polowania-na-czarownice-czesc-1

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/polowania-na-czarownice-czesc-2

Uwarunkowania społeczne i ideowe polowań na czarownice

Wydaje się, iż najbardziej interesujący aspekt „przestępstwa imaginacyjnego”, jakim bez wątpienia były domniemane pakty czarownic z Diabłem, stanowią oskarżenia o popełnienie tego rodzaju przestępstwa, które kierowano wobec osób najzupełniej niewinnych. Dlaczego osoby uważane za czarownice były podejrzewane i oskarżane o popełnianie przestępstw przez sąsiadów czy członków rodziny? Jest to fenomen podobny do oskarżeń w procesach politycznych w znacznie bardziej współczesnych nam czasach.

Na pewno jednym z ważnych powodów była potrzeba zracjonalizowania nieszczęść i przeciwności losu, jakie dotyczyły warunków doczesnego bytowania ogromnej większości żyjących w tamtej epoce ludzi. Bardzo prymitywne warunki życia, poczynając od warunków higieny, stanu zdrowia, powtarzających się okresów głodu i klęsk żywiołowych, epidemii, po zagrożenie podstaw egzystencji, albo jej samej, w postaci rabunków i napadów, samowoli wielmożów, aż do dziedziczonego stanu nierówności wobec prawa, przyczyniały się do konfliktów międzyludzkich już na poziomie najbardziej elementarnych potrzeb i interesów. Kogoś należało obarczać przyczynami niedoli. Oskarżenia o czary i procesy sądowe stanowiły z jednej strony odbicie istniejących napięć społecznych, z drugiej zaś powodowały ich rozładowywanie. Należy mieć koniecznie na uwadze fakt, iż procesy o czary i polowania na czarownice pojawiły się w określonym momencie przemian społeczno-politycznych i ekonomicznych w Europie.

Zjawisko to ma początki u schyłku Średniowiecza i wygasza się w XVIII wieku, mając swoją kulminację w wiekach XVI i XVII. Jest to jeden z bardziej burzliwych okresów nowożytnej Europy. O zmianie, wywołanego Reformacją, paradygmatu religijnego na dużych obszarach Europy była już mowa wcześniej. Gwałtowny rozwój miast, handlu, manufaktur, otwarcie dróg morskich do odległych kontynentów, podbój zamorskich terytoriów, wynalazek Gutenberga, rozwój nauki z gwałtownie rosnącą ilością szkół i uniwersytetów, rozwarstwienie społeczne, pojawienie się dynamicznie rosnącej ilościowo klasy w postaci kupiectwa i rentierskiego mieszczaństwa, powstawanie fundamentów kapitalizmu w rolnictwie (plantacje) i handlu (kompanie handlowe), oraz obsługujących takie potrzeby form bankierskich, powodowało u ludzi przyzwyczajonych
do statycznego obrazu świata i swego w nim miejsca, poczucie ciągłego zagrożenia i niepokoju.

Oczywiście nie były to ani jedyne, ani nawet główne powody omawianego zjawiska polowań na czarownice. Niemniej stanowiły tło, będąc w niektórych przypadkach istotnymi katalizatorami polowań.

Kolejnym, analizowanym przy próbach zrozumienia aspektem zjawiska polowań, było miejsce pochodzenia osób oskarżanych o czary. Obowiązuje stereotyp czarownicy jako ciemnej, wiejskiej kobiety, żyjącej w prymitywnym, zacofanym środowisku, łatwo ulegającym wierze w zabobony i gusła. Taki, mniej więcej, symbol-archetyp czarownicy kojarzony jest dość powszechnie z jej postacią. Czy to jest archetyp oddający rzeczywistość?

Najpierw musimy uwzględnić okoliczność, iż w czasach natężenia polowań, odsetek ludności miejskiej, nawet w w najbardziej zurbanizowanych rejonach kontynentu, rzadko gdzie przekraczał 10 procent ogółu populacji, a średnio oscylował w granicach 5 procent. Za miasta uchodziły miejscowości przekraczające 1000 – 1500 mieszkańców, których byt specjalnie nie różnił się od wiejskich sąsiadów. Przy takiej populacji praktycznie wszyscy w nich znali się „po nazwisku”, tak samo jak na wsi. Anonimowość i brak relacji osobistych pojawiała się dopiero przy populacji liczącej 5.000 i więcej mieszkańców. A aglomeracji z ludnością powyżej 10.000 czy ludniejszych, nie było nazbyt wiele. Z zachowanych archiwów procesowych wynika, iż w relacji do wskazanego odsetka struktury ludnościowej, liczba oskarżonych i skazanych czarownic pochodzenia miejskiego ma znaczącą nadreprezentację.

Z czego to wynikało? Wiek XV i XVI to właśnie bardzo duża przewaga procesów czarownic w miastach. W miastach bowiem krystalizowały się ośrodki władzy, tutaj rozgrywały się istotne wydarzenia związane z jej podziałem i udziałem w niej. Oskarżenia o czary były istotnym elementem walki politycznej mającym na celu utrącanie konkurentów lub osoby ich wspierające. Inną ważną okoliczność stanowiły procesy roznosicieli zarazy morowej, jako zjawisko występujące wyłącznie w miastach. Epidemie wywoływały panikę, a reakcją na nie było oskarżanie owych engraisseurs o skażanie różnych okolic w mieście. W takim przypadku postępowanie przed sądem nie różniło się od procesów o uprawianie czarostwa. Analogiczne są współczesne reakcje na akty terroru dokonywane w miejscach publicznych. Kolejną, specyficzną dla miast, formą oskarżania o czarostwo było przypisywanie takim działaniom wywoływania opętań. Najbardziej znane przypadki zbiorowych opętań odnoszą się do klasztorów lub szpitali, zazwyczaj usytuowanych w większych ośrodkach miejskich. Wyższy odsetek czarownic miejskich był łatwo wytłumaczalny tym, iż w mieście było gęstsze zaludnienie, łatwiej, a zwłaszcza szybciej, można było „nałapać” czarownic. Na wsi ilość potencjalnych oskarżonych była mocna ograniczona niewielką liczebnością populacji, poza tym krewni oskarżanych mogli skutecznie dawać odpór, gdyż to zagrażało podstawom egzystencji rodzin czy klanów rodzinnych. Ponadto panika, która wybuchała w mieście, szerzyła się jak pożar i łatwo było utracić nad nią kontrolę. A życie w dużym, czy większym mieście, powodowało znacznie bardziej dolegliwy stress niż życie na wsi w zorganizowanej, egzystującej własnym rytmem społeczności, gdzie każdy miał przypisane w niej określone miejsce.

Wyobraźmy więc sobie prostą kobietę, zapewne analfabetkę oskarżoną o czarostwo, gdy wokół narasta histeria wśród ludności szukającej „kozła ofiarnego”, postawioną przed obliczem sędziego – duchownego lub świeckiego – człowieka bez porównania od niej bardziej wykształconego, operującego pojęciami i skojarzeniami, których ona zapewne w pełni nie była w stanie zrozumieć, albo usłyszała je w danym kontekście po raz pierwszy. Taki sędzia, biegły w żonglerce słownej, mógł wmówić jej bądź zasugerować wiele rzeczy. Czy można pominąć znaczenie oddziaływania autorytetu władzy, zarówno na oskarżoną, jak i na obserwatorów bądź inicjatorów oskarżenia? A zwłaszcza oddziaływanie instruktażu płynącego z takich procesów, jeśli sędzia elokwentnie wskazywał działanie oskarżonej w kontekście relacji z demonami. I nie można wcale wykluczyć, że zapewne niejedna oskarżona mogła się do takiej interpretacji dać przekonać.

Płeć czarownic

Najbardziej rozpoznawalną cechą występujących osób oskarżanych w procesach czarownic jest ich płeć. W tym przypadku nie musimy posiłkować się kontekstowym tłem. Płeć jest taka, jaka jest. Kolejnym stereotypem odnoszącym się do zjawiska polowań na czarownice jest potoczne przeświadczenie, iż o czary oskarżano wyłącznie kobiety. W jednych rejonach stanowiły one rzeczywiście wysoki odsetek oskarżonych i skazywanych, w innych proporcje między płciami były bardziej zrównoważone, ale istniały regiony, gdzie występowała przewaga mężczyzn. Np. w Rosji odnotowano przewagę mężczyzn wśród osób oskarżonych o czary, sięgającą 70,0% ich ogółu.
Zbliżony wskaźnik odnotowano tylko dla Normandii, zaś w Islandii kobiety stanowiły niecałe 10,0% oskarżonych. Ponadto większy odsetek mężczyzn niż kobiet wśród oskarżonych odnotowano także w Estonii, zaś relację „pół na pół” oszacowano dla Finlandii, z kolei w Królestwie Aragonii odsetek mężczyzn przekraczał 40,0%. Co prawda w wyżej wymienionych krainach liczby odnoszące się do ilości oskarżonych o czary to pojedyncze setki osób. W wielu regionach odsetek mężczyzn podlegających oskarżeniom o czary stanowił 20-25 procent.

Nie można zatem uznać, iż oskarżenia o czary dotyczyły wyłącznie kobiet. Mężczyźni stanowili zauważalną część, zarówno wśród oskarżonych o czary i herezję, jak i wśród poddanych egzekucji. Jeśli oskarżenie o czary było łączone z innymi formami herezji (np. waldensów), wówczas odsetek mężczyzn przeważał nad odsetkiem kobiet. Zwłaszcza sądy inkwizycyjne przywiązywały dużą rolę do herezji, a znacznie mniejszą do maleficium. W przypadku herezji nie występowała zależność pomiędzy jej uprawianiem a płcią, jak miało to miejsce w przypadku czarostwa (ze wszystkimi konsekwencjami). Stąd w regionach, gdzie sądownictwo było sprawowane przez Inkwizycję albo jej podlegało, np. Wenecja, Hiszpania (Kastylia, Aragonia), czy Italia, odsetek mężczyzn był relatywnie wysoki. Innym powodem oskarżeń pod adresem mężczyzn było przestępstwo, które można określić jako czary polityczne. Mężczyźni dla ułatwienia sobie kariery, czy zdobycia majątku, często posiłkowali się rytuałami magii w celu zaszkodzenia (eliminowania) konkurentom. W Rosji, Estonii, Finlandii i Islandii były silne tradycje męskiej magii. Nie można także zapomnieć o efekcie związanym z stosowaniem tortur w procedurze sądzenia oskarżonych o czarostwo. Torturowani wymieniali „jak leci” wszystkich, których znali, ci z kolei swoich znajomych lub osoby urzędowe, z którymi kiedykolwiek mieli styczność. Niebawem w kręgu podejrzenia potrafili znaleźć się wszyscy ważniejsi prominenci z danego miasta czy regionu.

Niemniej, w ogólnym bilansie oskarżanie kobiet o czary było znacznie częstsze. Wynikało to z tradycji folklorystycznej czy mitów pogańskich (strzygi, topielice, wiedźmy), ale również z istniejących uwarunkowań. Otóż kobiety w czasach ówczesnych monopolizowały takie profesje jak kucharki, akuszerki czy zielarki (uzdrowicielki). W przypadku akuszerek profesja odbierania porodów aż do XIX wieku była przeznaczona wyłącznie dla kobiet. Bardzo łatwo było więc zostać oskarżonym o rzucanie uroków, odprawianie maleficjów, czy odprawianie czarów. Przyczyny były liczne i prozaiczne, np. konsekwencje zatruć pokarmowych (z powodu nieświadomości znaczenia higieny, jak również istnienia drobnoustrojów), śmierci połogowej lub popołogowej dzieci w epoce, gdzie co piąte dziecko nie przeżywało porodu. Wyobraźmy sobie, że oto ma się narodzić długo oczekiwany syn, spadkobierca i kontynuator rodu. Matka umiera od gorączki połogowej (np. związanej z zakażeniem krwi), a następnie umiera dziecko. Ojciec musi znaleźć winnego swojego nieszczęścia i niespełnionych nadziei. A akuszerka znajduje się „pod ręką”. Z kolei u znachorek często zamawiano „białą magię”. Gdy okazała  się nieskuteczna albo rezultaty były odwrotne do oczekiwań, bardzo łatwo było skierować oskarżenie pod adresem zielarki-znachorki. Ryzyko związane z wykonywaniem wymienionych zawodów mocno przypomina grę w „ruską ruletkę”.

W tej samej grupie ryzyka trzeba koniecznie wymienić jeszcze przynajmniej jedną funkcję wykonywaną wyłącznie przez kobiety, a mianowicie niańkę opiekującą się cudzymi dziećmi. Kobiety oskarżały inne kobiety o działanie na szkodę ich dzieci. To były główne, praktyczne powody oskarżania większej liczby kobiet w procesach o czary. W tle natomiast było przekonanie, iż kobiety, które nie miały siły fizycznej ani politycznej, musiały sięgać do jedynej dostępnej im broni jaką były czary. To było „oczywiste” samo przez się i nikt nie musiał tego „udowadniać”. Ani oskarżyciele, ani sędziowie. Nawet jeśli nie udało się udowodnić w konkretnym przypadku sięgania przez oskarżoną po środki magiczne, to przecież potencjalnie zawsze mogłaby tak uczynić.

Wiek czarownic

W zachowanych dokumentach dotyczących procesów czarownic nie zawsze można ustalić wiek osób oskarżonych. Istnieje jednak rozpowszechnione przekonanie, że były to przeważnie kobiety w starszym wieku, staruszki według obecnych kryteriów. Należy bowiem pamiętać, iż granica starości w XVI czy XVII, a nawet XVIII stuleciu była usytuowana znacznie wcześniej. Oznaczał osobę, która ukończyła, mniej więcej, 50 rok życia. W przypadku kobiet taką cezurę stanowiło też pojawienie się menopauzy. Z bardzo fragmentarycznych informacji dotyczących kryterium wieku można sformułować tezę, iż rzeczywiście, większość oskarżonych stanowiły kobiety „stare”. Problem ten jest mocno złożony. W społecznościach typu wiejskiego, które dominowały w typie ludności we wczesno-nowożytnej Europie, pozycja kogoś, kto mógłby zainicjować zjawisko oskarżeń o czary, nie brała się z dnia na dzień. Pomijamy tutaj wymuszane na torturach obciążanie wszystkich, którzy przyszli na myśl ofiarom tortur.

Z reguły osoby, które zajmowały się zielarstwem i znachorstwem, były akuszerkami lub występowały w innych rolach w danej społeczności, czyniły tak przez wiele lat. Często było tak, że zajęcia  te kontynuowało potomstwo. Z dokumentacji (zachowanej) zeznań świadków wynika, iż oskarżone osoby obciążano jako winne zdarzeń sprzed 10, 20, a nawet 30 lat. Oznacza to, iż późniejsze „czarownice” funkcjonowały w swoich rolach długi okres czasu i zwykłą koleją rzeczy, zestarzały się. Opinia o kimś, iż jest „czarownicą” kształtowała się powoli, poprzez kumulowanie się różnego rodzaju podejrzeń. W starszym wieku pojawiały się problemy zdrowotne, także psychiczne, toteż zachowanie się takich osób, zwłaszcza samotnych (np. wdów), bywało odbierane przez ich otoczenie jako „dziwne”, albo uciążliwe.
Tak więc  starsze, słabe fizycznie kobiety, pozbawione wsparcia rodziny, wywodzące się z gminu, były idealnym obiektem do roli „kozła ofiarnego”. Należy uwzględnić także istotny czynnik psychologiczny, jakim było powszechne wówczas przekonanie o „nadmiernej seksualności” kobiet samotnych. Mężczyźni odczuwali lęk przed takimi kobietami, natomiast nie bali się młodych i niedoświadczonych życiowo. Było to źródłem utrwalonego przekonania, że stare kobiety, dla zaspokajania swoich potrzeb seksualnych, używały bądź, ze względu na swoją „nieatrakcyjność”, były skazane na tego rodzaju kontakty z demonami. Ale jak w każdym zjawisku o szerokiej morfologii przyczyn, także w tym względzie bywały wyjątki. Np. w Wenecji dosyć istotną okolicznością w procesach czarownic, było oskarżenie o czary „miłosne”. Rzecz jasna kierowane je pod adresem młodych i atrakcyjnych kobiet. Właśnie w przypadku Wenecji procent oskarżonych osób w wieku do 30 lat jest wyższy, niż roczników starszych.

Zdarzało się również tak, iż skazywano czarownicę razem z jej potomstwem, które traktowano jako potencjalnych przyszłych pomocników Diabła. O ekscesach w Szwecji, które pociągnęły egzekucje licznych dzieci, była już mowa wcześniej. W głośnym polowaniu w Kraju Basków, które miało miejsce w latach 1609-1611, gdzie pozwolono na dowolność w oskarżaniu, na 1800 osób oskarżonych, 1300 stanowiły osoby nieletnie. Dopiero w wyniku interwencji Głównego Inkwizytora, Hiszpanii (Alonso de Salazar Frías), który stał na czele Rady Najwyższej, która miała wyłączne kompetencje do zatwierdzania wydawanych w takich procesach wyroków, nakazano ponowne przesłuchanie oskarżonych i w ten sposób położono kres tej aberracji. Wśród tej liczby oskarżonych trybunał inkwizycyjny poddał torturom jedynie dwie osoby, skazane uprzednio na karę śmierci. W ich wyniku zmieniono karę śmierci na karę banicji. Oskarżanie dzieci o czary, a nawet ich egzekucje, występowały w ostatnim okresie gorączki polowań, budziły rosnący opór społeczny. Było to jedna z ważnych przyczyn, która doprowadziła w krajach europejskich do formalnej „dekryminalizacji” oskarżania o czary.

Status cywilny, rodzinny i materialny czarownic

Z zachowanych dokumentów procesowych można wnioskować, iż występuje wyraźna korelacja między stanem cywilnym a oskarżeniami o czary. Większość oskarżonych kobiet stanowiły osoby niezamężne (wdowy, „stare” panny). Ważną przyczyną kierowania oskarżeń pod adresem takich osób był fakt, iż były stare i biedne, a nie wyłącznie, iż były niezamężne. Wraz z rozwojem miast i „nadumieralnością” mężczyzn, ilość samotnych kobiet bywała znacząca. W społecznościach wiejskich obecność kobiety samotnej, nie podporządkowanej ojcu lub mężowi, wprowadzała dysonans w relacjach w takiej społeczności. Bywała odbierana jako zagrożenie, zwłaszcza przez kobiety mające mężów i dzieci. W okresach nasilonych konfliktów zbrojnych i okresach epidemii, większość ich ofiar stanowili mężczyźni. Odsetek kobiet niezamężnych sięgał na wielu terenach 20, a nawet 30 procent. W krajach Reformacji rozwiązano wszelkie instytucje kościoła katolickiego, w tym klasztory żeńskie, które stanowiły ważny zawór bezpieczeństwa w społeczności i schronienie dla takich kobiet. Po zlikwidowaniu stowarzyszeń zakonnych, kobiety te były zdane wyłącznie na siebie. Stanowiło to drażliwy i de facto nierozwiązy-walny problem społeczny. Wiele z nich stało się żebraczkami i nędzarkami, wiele miało problemy psychiczne, nie mogąc znaleźć się i poradzić sobie w nowej sytuacji. Były „inne’ i budziły niechęć, a w końcu agresję kanalizowaną oskarżeniami o czary.

Oczywiście, oskarżenia o uprawianie czarów dotyczyły także kobiet zamężnych, ale wynikały one z innych przyczyn. W takich przypadku oskarżenia służyły do „regulowania” konfliktów rodzinnych z mężem lub dziećmi, jak też sporów o majątek rodzinny. Pozwalały okazać uczucia wrogości w sposób społecznie akceptowany. Czyli oskarżenia o czary stanowiły środek zastępczy do regulowania doraźnych konfliktów i spraw, trudnych do załatwienia w inny sposób. Oskarżenia o czary były także popularnym środkiem rozwiązywania sporów pomiędzy wierzycielami i dłużnikami, a nawet sąsiedzkich sporów „o miedzę”.

Status społeczny czarownicy

Z dotychczas zarysowanego obrazu można już wnioskować, iż oskarżenia o czary dotykały ludzi z niższych warstw społecznych. Ludzi, którzy nie mieli wystarczających koneksji i środków materialnych dla skutecznej obrony. Wiele z nich to były osoby żyjące w przytułkach, czyli będące na utrzymaniu gminy. Pod koniec XVI i w XVII stuleciu w Europie następuje gwałtowny wzrost ludności, co przy ograniczonych zasobach materialnych społeczeństw, stanowi przyczynę obniżenia się stopy życiowej szerokich warstw społecznych. Przyrost ludności w miastach, powodowany skrajną nędzą egzystencji na wsi, wywołuje gwałtowny wzrost cen dóbr koniecznych do życia. Szaleje inflacja, co skutkuje powiększaniem się obszaru nędzy i liczby żebraków oraz osób żyjących z jałmużny. Polowania na czarownice można traktować zatem jako „cięcia higieniczne’, za pomocą których społeczność usiłowała w części rozwiązywać problem ilości nędzarzy. Ideologia oskarżania o czary była niejako narzędziem, do którego się uciekano, „racjonalizując” stosowanie takich praktyk, powiedzielibyśmy dzisiaj, eutanazyjnych. Bowiem w „rozwiązywaniu” tego problemu, oprócz długotrwałych, skomplikowanych logistycznie i kosztownych procesów, wcale nierzadko uciekano się do linczu. Występowały np. przypadki linczu wobec osób oskarżonych o czarostwo, a uniewinnionych przez trybunał inkwizycji. Społeczność nie chciała powrotu czarownicy do swojej wioski, więc drogą linczu rozwiązywała taki problem. Rzecz jasna, lincze stanowiły zjawisko dodatkowe, ale należy mieć je na uwadze, gdyż także stanowiły część omawianego zagadnienia. Wszelkie inne cechy związane ze stereotypem czarownicy były pochodną postrzegania ich poprzez taki właśnie status społeczny.

Kontekst

W tym miejscu celowe jest wyjaśnienie jak, w interesującym nas okresie historii cywilizacji europejskiej, śmierć poprzez spalenie na stosie miała się do innych form kar, w szczególności zaś do różnych rodzajów karania śmiercią .

Spalenie na stosie (łac. crematio), a także zjawisko tzw. polowań na czarownice, jest w powszechnej opinii utożsamiane z epoką zwaną Średniowieczem, podczas gdy w rzeczywistości apogeum tego zjawiska przypada na wiek XVI i XVII, czyli na okres wczesnonowożytny dziejów europejskich, zwany Odrodzeniem (Renesans). Kara poprzez spalenie była znana i stosowana w starożytności, a od Rzymian przejęli ją w VI wieku nowej ery Frankowie. Najbardziej kojarzona jest z wyrokami zapadającymi w wyniku oskarżeń o herezję. Śmierć w płomieniach symbolizowała bowiem ogień piekielny, który oprócz tego, że niszczył ciało grzesznika, spalał również całe zło, które się wiązało z treściami przez niego głoszonymi. W okresie nazywanym średniowieczem kara ta nie była zbyt często stosowana. Oczywiście, można przywołać głośne przypadki krucjaty przeciwko albigensom, spalenia przywódców Zakonu Templariuszy, spalenie Joanny d”Arc czy Jana Husa oraz zatwardziałych zwolenników husyzmu (np. w Małopolsce i Wielkopolsce), albo ukarania w Cesarstwie Bizantyjskim przywódców herezji bogomiłów. Ale to są na ogół tylko wyjątki potwierdzające regułę. Średniowiecze w Europie nie było epoką masowych stosów. Przypadek dominikanina Girolamo Savonaroli do wymienionych przykładów „nie pasuje”, gdyż rzeczony zakonnik poniósł konsekwencje stanięcia na czele buntu przeciwko władzy rodu Medyceuszów we Florencji.

Oprócz obwinionych o herezję, na śmierć przez spalenie na stosie byli skazywani fałszerze monet. Uzasadniano ten rodzaj kary dla nich, że skoro do stopienia metalu potrzebny jest ogień, więc oszust, analogicznie, powinien zginąć w płomieniach. Takie przestępstwa stanowiły nie mniejsze (raczej większe) zagrożenie dla władzy danego księcia (króla), niż herezja. W 1-ej połowie XV wieku w Czechach, na Słowacji i Śląsku podjęto na masową skalę produkcję fałszywych denarów, groszy i halerzy, którymi zrujnowano skarb królestwa polskiego (po wojnie z Zakonem Krzyżackim). Kary za fałszerstwo w praktyce dotykały tylko „dystrybutorów”, którzy szmuglowali fałszywe monety z sąsiednich krajów. Z tamtych czasów najbardziej znana jest barwna historia małżeństwa Włodka i Katarzyny ze Skrzynna (obecnie wieś Skrzyńsko k/Radomia), rodzimego odpowiednika Bonnie i Clyde’a, która to para zajmowała się głównie rabunkami i napadami, ale także w swoim zbójeckim gnieździe – zamku barwałdzkim k/Wadowic – uruchomiła produkcję fałszywych monet. Mąż Katarzyny zginął w 1458 roku podczas którejś z wypraw łupieskich, ona zaś została stracona właśnie na stosie ok. 1466 roku.

Ponadto na śmierć na stosie skazywano podpalaczy, którzy uchodzili za najgroźniejszych przestępców. Należy pamiętać, ze zabudowa miast czy miejscowości w tamtym czasie była głownie drewniana.

Odmianą spalenia na stosie było upieczenie na ruszcie. Rusztem była krata z żelaznych prętów do której przykuwano skazańca, a wtedy pod kratą rozpalano ogień. Pierwszym znanym skazańcem, który poniósł śmierć w taki sposób był diakon Wawrzyniec w 258 r. (prześladowania chrześcijan za cesarza Waleriana I), czczony jako święty w Kościele rzymskim.

Błędne jest przeświadczenie, że kara poprzez spalenie na stosie była najbardziej okrutną z kar na jakie można było skazać wyrokiem sądu, zarówno w okresie polowań na czarownice, jak również wcześniej lub później. Dla porównania wymienię inne rodzaje kar śmierci stosowanych wobec skazanych: ścięcie, powieszenie, kamienowanie, obicie pałką, ukrzyżowanie, utopienie, wypuszczanie jelit, ćwiartowanie, nabijanie na pal, łamanie kołem, zakopywanie żywcem, zagłodzenie. Jedynym nie hańbiącym skazańca rodzajem egzekucji było ścięcie.

Najczęściej wykonywano wyroki przez powieszenie i odnosiły się one zazwyczaj do sprawców pospolitych przestępstw (kradzieży i rozbojów). Wraz z rozwojem miast i wzrostem liczby ich mieszkańców, wzrastała także ilość biedoty i włóczęgów, trudniącej się kradzieżami i rozbojami. Im większe miasto, tym większy problem stanowiło w nim zapewnienie bezpieczeństwa i ochrony mienia. Wiązało się to z zaostrzaniem kar, zaś do tego była niezbędna infrastruktura dla ich wymierzania. Prawo lokacji miejscowości było zatem powiązane z nadaniem ich włodarzom prawa do karania śmiercią. W większych miastach budowano szubienice, które sukcesywnie rozbudowy- wano. Np. w Paryżu w XIV wieku wzniesiono szubienicę składająca się z 16 słupów połączonych poziomymi belkami, na których jednorazowo mogło zawisnąć kilkudziesięciu skazańców. Paryż był jedną z największych europejskich metropolii i dlatego nie było niczym dziwnym, gdy tygodniowo wieszano tam (XVI wiek) kilkunastu lub więcej opryszków. Wykorzystywano wydajnie tę szubienicę do połowy XVII stulecia. Z kolei w miastach będących dużymi miastami portowymi (np. miasta hanzeatyckie) zbiorowe egzekucje dotyczyły np. ujętych piratów.

Od wyroków skazujących stosowane były amnestie (darowanie kary) np. z okazji ważnych wydarzeń dla osoby panującego, a także ułaskawienie lub złagodzenie wyroku. Od wyroku można się było również wykupić, co dla włodarza danego miasta czy krainy było zwykle korzystniejsze, niż opłacenie kata i przetrzymywanie skazańca w lochu do chwili egzekucji na koszt swój lub danej społeczności.

A dzisiaj …

Czasy współczesne mają swoje czarownice, są nimi choćby dysydenci prześladowani z powodów politycznych. Ta kwestia dotyczy również krajów tzw. demokratycznych. W krajach rządzonych przez despotie dla zwalczania przeciwników politycznych nikt nawet nie utrzymuje pozorów stosowania  standardów „demokratycznych”. Mamy wszakże np. jawnie działające sekty satanistów. Natomiast modelowe polowania na czarownice, niestety bez kontrolnej instytucji inkwizycji, są kontynuowane na terenie wielu społeczeństw plemiennych w Afryce czy w Azji. Ilość współczesnych, czyli poczynając od XX wieku, ofiar polowań na czarownice jest bez porównania większa od takich ofiar w czasach będących kanwą tych rozważań. Można, co prawda, wysuwać argument, iż obecnie świat jest znacznie ludniejszy, niż był wówczas, ale czy to rzeczywiście jest dobry argument?

Można temat  spuentować w ten sposób, iż każda epoka ma swoje czarownice i swoje uzasadnienia dla  polowań na nie.

******

Wykaz moich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty

 



tagi: polowania na czarownice  fakty i mity 

stanislaw-orda
1 października 2017 11:00
5     2595    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @stanislaw-orda
1 października 2017 12:00

Wydawało mi się, iż nie muszę dodawać, iż trzy części notki składają się na jej  całość.

No, ale wygląda na to, że było to kolejne złudzenie.

zaloguj się by móc komentować

orjan @stanislaw-orda
1 października 2017 12:11

Dobra robota.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @orjan 1 października 2017 12:11
1 października 2017 12:21

Żmudna, długa i ciężka. Pewnie około roku redagowałem poszczególne kawałki, aby z nich złożyć coś "czytelnego".

zaloguj się by móc komentować

orjan @stanislaw-orda 1 października 2017 12:21
1 października 2017 12:28

Quidquid agis ...

Chyba się nie obrazisz, że sobie utworzyłem kopię w Wordzie (dla siebie!).

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @orjan 1 października 2017 12:28
1 października 2017 12:30

przeciez po to zamieszczam teksty, aby ktoś zainteresowany skorzystał

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować