Poplamione Słońce
Czyli kiedy i jak astronomia zmieniła się w astrofizykę.
Czy dla kwestii zawartej w podtytule notki można znaleźć odpowiedź? To w dużej mierze sprawa umowna, bo jakie przekonujące argumenty w udzielonej odpowiedzi dałoby się przedstawić. Otóż natrafiłem na publikacje, w których znalazłem trafiające mi do przekonania wyjaśnienie przedmiotowej kwestii. Ich autorem jest brytyjski astrofizyk David Whitehouse (1941 – 2013).
[Dr David Whitehouse to najczęściej cytowany dziennikarz naukowy na świecie. Posiadacz doktoratu z astrofizyki z Jodrell Bank Radio Observatory na Victoria University of Manchester. Następnie pracował w Mullard Space Science Laboratory na University College w Londynie. Był konsultantem wielu agencji kosmicznych i brał udział w pracach przy wielu misjach kosmicznych. Został korespondentem naukowym BBC Radio w 1988 r., a w latach 1998-2006 był pionierem Internetu jako redaktor naukowy BBC News Online. Jego liczne nagrody obejmują Glaxo za pisanie artykułów naukowych, rekordowe pięć Netmedia Awards (internetowych Oscarów) i jest jedynym Brytyjczykiem, który zdobył tytuł Europejskiego Dziennikarza Internetowego Roku. Zdobył pierwszą nagrodę za dziennikarstwo kosmiczne (nazwaną na cześć pisarza s-f Arthura C. Clarke'a). Regularnie występował jako komentator telewizyjny i radiowy. Dla zasług w popularyzacji zagadnień z dziedziny astrofizyki jego nazwiskiem została nazwana asteroida o numerze katalogowym 4036. Były członek Royal Astronomical Society oraz autor książek, m.in.: The Moon: A Biography; The Sun:
A Biography; Astronaut; Arch of Heaven: The Science and Mystery of the Rainbow]
http://davidwhitehouse.com/
https://lifeboat.com/ex/bios.david.whitehouse
W niniejszej notce streszczam dociekania ww. Autora w których starał się przedstawić zawiłe ścieżki, jakie pokonywali badacze o rozmaitych specjalnościach, po to aby zrozumieć obraz otaczającego nas świata. Rzecz jasna, także dzisiejszy ten obraz nie jest ani definitywny, ani kompletny. Pozostaje więc uznać, iż prezentowany przez naukowców jego obecny wizerunek, stanowi najlepszą propozycję intelektualną jako kolejne przybliżenie do obrazu faktycznego. A to również oznacza, że najlepszą na jaką stać współczesną cywilizację.
*********************
Jak wiadomo w historii powszechnej wszystkie drogi prowadziły, do Rzymu, natomiast w historii astronomii wszystkie one prowadziły do Słońca. Jest paradoksem, iż najlepiej widoczny obiekt na niebie sprawiał najwięcej trudności z jego obserwacją, do czasu zanim wynaleziono stosowne instrumentarium techniczne. I chociaż pierwsze wzmianki o „plamach” na Słońcu znane są z epoki starożytności, to dopiero wynalazek lunety w początkach 17-go stulecia, a następnie rozwój innych technik optycznych umożliwił ich systematyczne zliczanie, opisanie oraz badanie ich zmienności. Zaś „plamy” na Słońcu odegrały szczególną rolę, gdyż dzięki nim rozpoczęto poznawanie natury (morfologii) naszej gwiazdy. Bez ich istnienia czynności te byłyby znacznie trudniejsze, choć także przy obecności plam nie okazały się bynajmniej zajęciem prostym, łatwym czy przyjemnym. O tym będzie mowa w dalszych partiach tekstu.
Jakkolwiek luneta i teleskop to przyrządy epoki nowożytnej, podobnie jak i główne postaci pośród badaczy świata pozaziemskiego, niemniej należy tu wspomnieć o średniowiecznym zakonniku Johnie, kronikarzu z katedry w Worcester (? – 1140), autorze najstarszego znanego szkicu Słońca z dwiema pokaźnymi ciemnymi plamami. Tenże zakonnik sporządził wspomniany szkic na podstawie obserwacji przeprowadzonych w grudniu 1128 r.
https://en.wikipedia.org/wiki/John_of_Worcester
Takie obserwacje dokonywane okiem nieuzbrojonym, czyli przed erą lunet i teleskopów, mogły być jedynie sporadyczne jak i przypadkowe, a ponadto niebezpieczne dla wzroku, gdyż plamy słoneczne dostrzegano tylko przy dobrych warunkach pogodowych, a wówczas siła promieniowania wykazywała największą intensywność. Przesądzało to o tym, iż żadne obserwacje tarczy Słońca nie mogły być prowadzone w sposób długotrwały, zaplanowany i systematyczny.
Nie wiemy kto pierwszy zastosował system soczewek w celu zwiększenia głębokości i ostrości pola widzenia, wiemy zaś, że przyrząd zwany lunetą jako pierwszy opatentował w 1608 r. Hans Lippershey, holenderski szlifierz szkła z wyspy Walcheren. Wynalazek ten znalazł szerokie zastosowanie na polach bitew morskich oraz lądowych, a tylko, niejako przy okazji, okazał się przydatny do oglądania obiektów na sferze niebieskiej. Wynalazek szybko znalazł zastosowanie stricte cywilne, np. w formie małych lornetek czy lup do odczytywania niewyraźnych zapisów, itp..
8 grudnia 1610 r., gdy o porannej porze promienie słoneczne tłumiła londyńska mgła, angielski optyk i matematyk Thomas Harriot (1560 - 1621), wykonał szkic z obserwacji Słońca wykonanych za pomocą lunety, na którym zaznaczył plamy na słonecznej tarczy. Gdy mgła się podniosła, Słońce zaczęło świecić zbyt mocno uniemożliwiając dalsze obserwacje. W latach 1610-1612 badacz ten sporządził ok. 200 szkiców z zaznaczonymi plamami słonecznymi.
https://www.britannica.com/biography/Thomas-Harriot
Niezależnie plamy słoneczne obserwował holenderski badacz Johannes Fabricius (właśc. Johann Goldsmid; 1587 - 1615/1616) wraz ze swoim ojcem Dawidem, którzy zastosowali do obserwacji Słońca wynalazek Johannesa Keplera, zwany camera obscura. Neutralizował on wpływ szkodliwego dla wzroku promieniowania słonecznego drogą rzutowania obrazu na ekran. Wtedy oko nie było narażone na bezpośrednie oglądanie tarczy Słońca, gdy intensywność promieni była dodatkowo wzmocniona przez system soczewek w lunecie. Tym samym camera obscura umożliwiała prowadzenie obserwacji Słońca przez cały dzień. Jesienią 1611 r. na targach książki we Frankfurcie n/Menem badacze zaprezentowali własną publikację dotyczącą dokonanych obserwacji, zatytułowaną „O plamach obserwowanych na Słońcu” (De Maculis In Sole Observatis). Ponadto poprawnie zinterpretowali przemieszczanie się plam w czasie jako skutek ruchu obrotowego Słońca. Z ich wyliczeń wynikało, iż obrót taki trwa ok. dwóch tygodni.
[Współczesne pomiary wykazały, iż na równiku słonecznym czas ten wynosi 25 dni, zaś dla wyższych szerokości heliograficznych jest dłuższy. Odpowiednio dla 30 stopni - 28 dni oraz 31 dni dla 60 stopni]
https://pl.wikipedia.org/wiki/Johannes_Fabricius
https://pl.wikipedia.org/wiki/Camera_obscura
Rzecz jasna, nowinka w postaci lunety nie uszła uwadze Galileo Galilei, profesorowi matematyki na uniwersytecie w Padwie, który w sierpniu 1609 r. zaprezentował senatorom weneckim ulepszoną przez siebie wersję lunety, co poskutkowało dlań otrzymaniem dożywotniej renty, stwarzając mu możliwość skupienia się na pracy stricte naukowej, bez konieczności prowadzenia zajęć dla studentów.
https://www.britannica.com/biography/Galileo-Galilei/Telescopic-discoveries
„Sprawę Galileusza” przedstawiłem w innych swoich notkach (linki poniżej), zaś w obecnej tylko nieco o jego udziale w obserwacjach Słońca.
https://sniper.neon24.net/post/172278,a-jednak-sie-kreci-cz-1
https://sniper.neon24.net/post/172279,a-jednak-sie-kreci-cz-2
Pierwsze obserwacje plam słonecznych Galileusz prowadził patrząc bezpośrednio przez okular lunety. Miał sporo szczęścia, że nie uszkodził sobie wzroku, raz z powodu że czynił to o zachodzie Słońca, a dwa że pierwsze konstrukcje lunety wyposażone były w soczewki o niskiej jakości szkła oraz niedokładności w ich wykonaniu (oszlifowaniu). Wskutek powyższego redukcja jasności światła słonecznego była na tyle znacząca, iż powodowała tylko „zmęczenie” zmysłu wzroku bez dalszych drastycznych następstw, choć i tak dłuższe kontynuowanie takiego sposobu obserwacji nie było możliwe.
Z pomocą przybył Benedetto Antonio Castelli, opat klasztoru benedyktynów na Monte Cassino, matematyk, mechanik i astronom (uczeń Galileusza), profesor na uniwersytecie w Pizie i w kolegium Sapienza w Rzymie. Jako pierwszy użył do obserwacji Słońca helioskopu, czyli zmodyfikowanej przez siebie camera obscura i właśnie sposób konstrukcji tego przyrządu opisał w liście do Galileusza, w następstwie czego obaj naukowcy rozpoczęli współpracę w badaniu plam słonecznych.
https://mathshistory.st-andrews.ac.uk/Biographies/Castelli/
Rzutowania obrazu Słońca dokonywali na ekran o kształcie koła o wystandaryzowanej średnicy tarczy słonecznej podzielonej na piętnaście części, co pozwalało na nanoszenie dokładnych zmian w położeniu plam słonecznych. W ten sposób znaleźli dowody na to, iż plamy słoneczne są obiektem na powierzchni Słońca lub ewentualnie znajdującym się w jej pobliżu. Ale przeprowadzanie takich obserwacji nie było zadaniem prostym, na dowód tego jego kompletny opis, jaki znajdujemy w liście Galileusza przesłanym do innej naukowej sławy tamtego czasu, jezuity Christopha Scheinera.
https://en.wikipedia.org/wiki/Christoph_Scheiner
Oto fragmenty tego opisu.
„Skieruj lunetę na Słońce, a gdy uzyskasz jej położenie ustabilizowane na tyle, aby zogniskowało obraz, umieść arkusz białego papieru w odległości około stopy od wklęsłej soczewki. Na ten ekran będzie padał kolisty obraz tarczy słonecznej. Jeśli będziemy oddalać ekran od soczewki obraz tej będzie stawał się coraz większy i wyraźniej będzie można dostrzec rozmiar i kształt plam. Aby zachować porównywalność obserwacji należy na ekranie narysować koło i tak regulować odległością od soczewki, aby obraz tarczy słonecznej pokrył się z obwodem tego koła. (…)
Trzeba działać zręcznie, aby ustawiać ekran nadążając za ruchem Słońca oraz stosownie do tego przemieszczać lunetę (…) Dla prawidłowej pozycji lunety konieczne jest aby jasny krążek w wypukłej soczewce znajdował się w jej środku. Należy uwzględnić, iż widoczne na ekranie plamy na Słońcu są odwrócone względem swojej faktycznej pozycji (lewa strona za prawą, góra za dół). Dlatego jeśli odwrócimy ekran „do góry nogami” i będziemy go oglądać pod światło z odwrotnej strony, dopiero wówczas ujrzymy wierny obraz tarczy słonecznej”.
https://en.wikipedia.org/wiki/Letters_on_Sunspots
List dowodzi, iż praca ówczesnego obserwatora Słońca była żmudna, stresująca, jak też w sporym wymiarze stanowiła wysiłek fizyczny.
Badania plam na Słońcu prowadził wspomniany wcześniej naukowiec jezuita Christoph Scheiner. Dokonywał obserwacji przez lunetę, początkowo stosując filtry z bawionego szkła. Pierwszy swój traktat omawiający wyniki obserwacji dedykował swojemu sponsorowi Markowi Welserowi z Augsburga, bankierowi o zainteresowaniach naukowych.
https://en.wikipedia.org/wiki/Mark_Welser
W miarę pojawiania się coraz doskonalszych lunet, Scheiner postanowił uruchomić obserwatorium przeznaczone specjalnie do badania plam słonecznych. Głośna była swego czasu jego polemika z Galileuszem na temat natury tych plam, w której Scheiner utrzymywał, iż są to obiekty w rodzaju naturalnych satelitów słonecznych, gdy Galileusz wskazywał dowody, iż muszą one występować na powierzchni gwiazdy lub w jej atmosferze (twory chmuropodobne). Tym samym Słońce nie mogło stanowić obiektu o większej doskonałości od Ziemi, co dotychczas uznawane było za aksjomat. Później Scheiner zgodził się z opinią Galileusza na temat natury plam słonecznych, ale przede wszystkim znany jest z publikacji dotyczących załamaniu światła w atmosferze ziemskiej i optyce ludzkiego oka. Już po śmierci swojego dotychczasowego patrona, a pozyskaniu nowego w potężnym rzymskim rodzie książąt Orsinich, w 1630 r. opublikował swoje główne dzieło naukowe, które zatytułował Rosa Ursina.
[W herbie rodu Orsini znajdowały się róża i niedźwiedź].
https://es.wikipedia.org/wiki/Casa_de_Orsini
Scheiner dla celów obserwacji zbudował przyrząd zwany lunetą Keplera, gdzie jedna z jego odmian dawała obraz prosty (nie zaś odwrócony). Nie było wówczas rejestrów urzędu patentowego, dlatego wśród mechaników-optyków budujących lunety należy wymienić współczesnego Scheinerowi członka zakonu kapucynów o nazwisku Schyrle de Rheita, który wytwarzał podobne przyrządy i który wysuwał swoje pretensje do pierwszeństwa w tym względzie.
https://www.deutsche-biographie.de/sfz120550.html#ndbcontent
Ch. Scheiner prowadził obserwacje plam słonecznych przez ponad piętnaście lat, modernizując i doskonaląc niezbędne przyrządy. Swoje nowatorskie konstrukcje opisał we wspomnianej publikacji Rosa Ursina. Był on również konstruktorem helioskopu o obrocie wokół jednej osi wraz z możliwością mocowania doń sztalugi z ekranem w płaszczyźnie prostopadłej do osi lunety, co pozwalało na śledzenie drogi Słońca jak również odwzorowanie cyklu przemieszczanie się plam słonecznych po powierzchni Słońca. Ta sama zasada prowadzenia obserwacji jest stosowana także współcześnie w sterowanych oprogramowaniem cyfrowym helioskopach. A piętnaście lat po ukazaniu się najważniejszego dzieła Scheinera Słońce weszło w kulminacyjną fazę tzw. minimum Maundera, podczas którego nie dawało się zaobserwować dużej ilości plam, a dokładniej były one bardzo nieliczne.
(O minimum Maundera napisałem więcej w notce:
https://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/stradivarius-i-globalne-ocieplenie].
Tym samym przez ponad wiek nie prowadzono obserwacji plam na Słońcu i żadne publikacje na ten temat nie wzbogaciły danych zebranych przez Scheinera.
Kolejny szczebel w drabinie prowadzącej do odkrycia natury plam słonecznych wykonał Jan Heweliusz (Johannes Hewelius; 1611 – 1687), syn gdańskiego piwowara wykazujący zamiłowanie do astronomii oraz dysponujący środkami finansowymi umożliwiającymi konstruowanie coraz bardziej „wydajnych” lunet. Zmodyfikował używany przez Scheinera helioskop, za pomocą którego prowadził od 1642 r. systematyczne badania plam słonecznych. Pominę opis technicznych innowacji autorstwa Heweliusza, istotne jest natomiast to, że w swoich szkicach plam słonecznych jako pierwszy zaznaczył półcienie wokół nich, które nazwał łacińskim terminem faculae, czyli pochodnie. A co bodaj najbardziej istotne, jego szkice dotyczyły okresu zanikania aktywności słonecznej (wspomniane minimum Maundera), czego przyczynę zdołano poznać dopiero ponad trzy wieki później.
Z wieku siedemnastego wykonam przeskok do połowy wieku dziewiętnastego, pomijając w ten sposób kilku niezbyt powszechnie znanych osiemnastowiecznych obserwatorów plam na Słońcu, którzy zajmowali się ich badaniami w aspekcie ilościowym, ważnym, ale nie przyczyniającym się do rozpoznania natury tych fenomenów. A kiedy nie było zbytnio czego obserwować, zatem i o obserwatorów nie było łatwo.nAle sednem zagadnienia pozostają odkrycia, nazwijmy je jakościowe, czyli przybliżające wyjaśnienie czym są owe plamy i jakie znaczenie miałaby posiadać cykliczność w ich pojawianiu się. Oczywiście, w tym celu niezbędne było zbieranie danych ilościowych, aby na ich podstawie dostrzec chociażby wspomnianą cykliczność.
W roku 1850 Warren de la Rue, mieszkaniec baliwatu Guersney, syn drukarza będący miłośnikiem astronomii raczej z przypadku, skonstruował 33 centymetrowy teleskop (33 cm to długość tuby, czyli przyrząd o rozmiarze lunety i to wcale nie z tych największych), a który do utrwalania obrazów Słońca zastosował technikę fotografii, którą wcześniej stosował do drukowania.
https://micro.magnet.fsu.edu/optics/timeline/people/delarue.html
https://en.wikipedia.org/wiki/Guernsey
Rzecz jasna, były to początki technik fotograficznych, zaczynał bowiem od dagerotypii, którą następnie zastąpił powlekaniem płytek roztworem azotanu srebra (kolodium nasycone halogenkami srebra). Aby zachować wilgotność płytki musiały zostać pokryte kolodium bezpośrednio przed ich wystawieniem na naświetlanie. W rezultacie rozmaitych zleceń z obserwatoriów de la Rue skonstruował pierwszy fotoheliograf, który został zainstalowany w królewskim obserwatorium w Kew pod Londynem w 1858 r., a przez kolejne dwa lata trwała nauka obsługi instrumentu, który był w tym obserwatorium wykorzystywany do obserwacji słonecznych przez 15 lat, po czym został zastąpiony przyrządami o nowocześniejszej konstrukcji autorstwa Johna Henry’ego Dallmeyera, zaś fotoheliograf konstrukcji Warrena de la Rue został oddany do obserwatorium w Greenwich, gdzie służył do wykonywania zdjęć aż do 1925 r., a w 1927r. przekazano go do londyńskiego Muzeum Nauki (nr inwentarzowy: 1927-124).
https://en.wikipedia.org/wiki/John_Henry_Dallmeyer
Najbardziej znanym osiągnięciem Warrena de la Rue były obserwacje Słońca podczas jego całkowitego zaćmienia, które miało być widoczne w dniu 18 lipca 1860 r. na południe od Pirenejów. W tym celu badacz przetransportował swój fotoheliograf do miejscowości Rivabellosa (prowincja Alava, Kraj Basków). Udalo się wykonać 35 dobrej jakości fotografii. Jednocześnie, inny badacz, uczony jezuita Angelo Secchi - ojciec chrzestny optyki - ok. 400 km na południowy wschód od Rivabellosa wykonywał również fotografie w trakcie zaćmienia, montując stosowne oprzyrządowanie na terenie starej pustelni karmelitów bosych w Desierto de las Palmas (prowincja Castellon – okolice Walencji).
https://es.wikipedia.org/wiki/Rivabellosa
https://www.castellonturismo.com/parajes-naturales/desierto-de-las-palmas/https://pl.wikipedia.org/wiki/Angelo_Secchi
https://www.researchgate.net/figure/Illustration-of-the-solar-observations-made-by-Secchi-on-23-July-1871-between-830-and_fig1_354398192
Po porównaniu fotografii wykonanych przez ww. badaczy zostało udowodnione, że protuberancje słoneczne, widoczne ponad tarczą Słońca, po zasłonięciu jej przez Księżyc, powstają na Słońcu. Wcześniej natura i miejsce powstawania tych strumieni gazów stanowiła przedmiot sporów.
Prace polegające na fotografowaniu pełnego rocznego cyklu zmian plam na Słońcu doprowadziły do skompletowania (dzień po dniu) fotografii tarczy słonecznej. Sfinalizowania tych prac dokonał w 1872 r. Balfour Stewart, dyrektor obserwatorium w Kew.
https://en.wikipedia.org/wiki/Balfour_Stewart
Dwa lata później Warrenowi de la Rue udało się sfotografować tranzyt (przejście) Wenus na tle tarczy słonecznej, a analiza wykonanych fotografii miała pozwolić na obliczenie odległości do Słońca (przez porównanie tempa w jakim Wenus pokonuje średnicę tarczy Słońca, tj. ponad 5 godzin). Niestety, ówczesna jakość zdjęć nie pozwoliła na precyzyjny pomiar, gdyż osad srebra na fotografiach stopniowo zmieniał kolor z czarnego na biały, powodując efekt rozmycia konturu krawędzi tarczy słonecznej. Kolejny tranzyt w 10 lat później nie został z tego powodu sfotografowany.
Z kolei inny astronom amator, aptekarz z zawodu, postanowił odkryć jakieś planety wokół Słońca, które obiegałyby gwiazdę w odległości bliższej niż orbita Merkurego. Był nim saksończyk z miejscowości Dessau, Samuel Heinrich Schwabe. Po 17 latach pedantycznych obserwacji dla realizowania których pozbył się rodzinnego biznesu, zgromadził imponującą ilość danych. Wskazywały jednoznacznie, że poszukiwane planety nie istnieją, natomiast zliczenia plam na Słońcu wskazywały na regularną cykliczność (zwiększanie i zmniejszanie) w ich ilości. Schwabe określił tę zmienność jako okresy 10-letnie.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Samuel_Heinrich_Schwabe
Z kolei irlandzki oficer geodeta Edward Sabine powiązał zmiany cykliczne w ilości aktywności słonecznej (ilości plam) z wahaniami natężenia ziemskiego pola magnetycznego i skorygował czas trwania cyklu na 11 lat.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Edward_Sabine
Wspomniana zbieżność wzbudzała już wcześniej zainteresowanie innych badaczy, którzy sugerowali istnienie zależności, z których natury dotychczas nie zdawano sobie sprawy. Byli to, między innymi: szwajcarski matematyk Rudolf Wolf, gdański piwowar Jan Heweliusz, francuski jezuita Jean-Felix Picard, czy urodzony jako obywatel Republiki Genui, a potem naturalizowany Francuz, matematyk i astronom Giovanni Domenico Cassini.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rudolf_Wolf
https://pl.wikipedia.org/wiki/Jean_Picard
https://pl.wikipedia.org/wiki/Giovanni_Cassini
Jak wynika z przytoczonych nazwisk badania plam słonecznych stawały się dyscypliną międzynarodową, która pobudzała zainteresowanie coraz większej liczby ludzi o predyspozycjach naukowych. Intrygujące było zwłaszcza rozpoznanie mechanizmu powodującego zmienność w liczebność ilości plam wahającą się od bardzo dużej w 1644 r. (odnotowana przez Heweliusza) do zaledwie jednej sztuki w 1671 r. (Picard i Cassini).
Dopiero niemal dwa wieki później ścisłą zależność ilości plam słonecznych oraz fluktuacji natężenia ziemskiego pola magnetycznego wykazał angielski astronom Edward Walter Maunder. Ten młody stażem bankier, którego fascynowała astronomia, zdał egzamin do londyńskiego Royal Observatory w dzielnicy Greenwich. Tam przez 30 lat wykonał tysiące fotografii tarczy słonecznej wyodrębniając 5 tysięcy grup plam. Maunder wskazywał na istnienie związku aktywności słonecznej z fluktuacjami ziemskiego pola magnetycznego, a w efekcie z ich wpływem na klimat naszej planety (okresy suszy i chłodu).
https://pl.wikipedia.org/wiki/Edward_Maunder
Jego wnioski nie spotkały się z uznaniem ówczesnego grona naukowego. Przeważyła opinia autorytetu, jakim obdarzano fizyka lorda Williama Thompsona, pierwszego barona Kelvin, który zanegował istnienie podobnego związku. I na potwierdzenie wniosków Maundera wypadło poczekać aż do połowy XX wieku.
(szerzej o tym w notce: https://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/stradivarius-i-globalne-ocieplenie
Dotarliśmy w niniejszej opowieści do takiego momentu, w którym astronomia przekształciła się w astrofizykę. Co oznacza, że w badaniach Słońca, obok aspektów ilościowych, pojawiły się aspekty jakościowe. Oczywiście, one także miały swoich ojców. A pośród nich pierwszoplanową rolę odegrał amerykański astronom George Ellery Hale, gdyż to wynalazek jego autorstwa umożliwił wcześniej wspomniany skok jakościowy. Był to jakby rodzaj przejścia fazowego z epoki obserwacji prowadzonych przez przypadkowych amatorów pasjonatów w epokę profesjonalnych fachowych badań w oparciu o długoletnie programy jak też ich finansowanie.
G. E. Hale urodzony w Chicago w czerwcu 1868 r., był jedynakiem w zamożnej rodzinie, którego zainteresowania ojciec wspomagał i finansował. Np. w wieku bodajże 14 lat ojciec kupił mu refraktor (rodzaj teleskopu) konstrukcji Alvana Clarke’a z 10 cm apreturą.
https://www.cloudynights.com/topic/749015-1891-10-alvan-clark-f15-telescope/
W 1889 r. ten 21 letni wówczas pasjonat zbudował spektroheliograf, który umożliwiał wyizolowanie i sfotografowanie poszczególnych linii widmowych w widmie źródła światła. W zasadzie było to dołączenie do teleskopu (urządzenia z przesuwającymi się wraz z ruchem Słońca płytkami fotograficznymi przed nieruchoma tubą lunety) spektrografu oraz umieszczeniem w takim spektrografie dwóch szczelin. Hale skorzystał z połączenia teleskopu z wynalazkiem monachijskiego optyka i fizyka Josepha von Fraunhofera, czyli spektrometru (urządzenia rozszczepiającego światło słoneczne na barwy składowe).
https://pl.wikipedia.org/wiki/Joseph_von_Fraunhofer
Opis tego wynalazku zamieścił w niszowym czasopiśmie chicagowskim „Bacon” w numerze lipcowym 1889 r. Właśnie ta data stanowi cezurę pomiędzy astronomia stricte obserwacyjną a nową astronomią wykorzystującą w swoich badaniach osiągnięcia innych nauk (fizyki, chemii, optyki, etc.).
Jako że G. E. Hale wypada określić jako ojca chrzestnego astrofizyki, zatem jeszcze kilka słów o jego nietuzinkowym życiorysie. W 1892 r. otrzymał ofertę zatrudnienia z uniwersytetu chicagowskiego, ale pod warunkiem, iż uczelnia zbuduje mu duże obserwatorium. Gdy usłyszał o możliwości nabycia teleskopu o 102 cm soczewce (średnica), namówił bogatego biznesmana chicagowskiego Charlesa Yerkesa do zakupu tegoż i sfinansowania budowy stosownego doń obserwatorium. Ch. Yerkes był wydrwigroszem i spekulantem, który dorobił się na inwestycjach w transport miejski i miejską sieć gazową. Niemniej wyłożył kasę na realizację idee fixe G. E. Hale’a. Tym sposobem w wieku 24 lat Hale został dyrektorem profesjonalnego Yerkes Obsevatory, największego podówczas laboratorium astrofizycznego na planecie, w którym po raz pierwszy oszacowano wysokość natężenia pola magnetycznego w rejonie plam słonecznych . Wartość indukcji takiego pola przekraczała tysiąckrotnie jej wartość wokół Ziemi. Ale to odkrycie należy zapisać już na konto XX wieku, bo zostało dokonane w 1908 r.
https://pl.wikipedia.org/wiki/George_Ellery_Hale
G. E. Hale do końca życia prowadził kampanię dla pozyskiwania funduszy na budowę coraz lepszych obserwatoriów. Kolejnym z nich było założenie Mount Wilson Observatory w pobliżu Pasadeny w Kalifornii, dla którego Fundacja Carnegie sfinansowała zakup refraktora o 1,5 metrowej średnicy. Jego zasługa było skłonienie tejże fundacji do zakupu dla tego obserwatorium jeszcze większego refraktora o 2,5 metrowej średnicy (100 cali). A ukoronowaniem jego misji w tym zakresie stało się nakłonienie Fundacji Rockefellera do wybudowania na górze Palomar (k/San Diego w Kalifornii) obserwatorium i wyposażenia go w teleskop o średnicy 508 cm (200 cali). Hale zmarł 10 lat przed zakończeniem realizacji tej inwestycji, natomiast ten potężny teleskop nazwano jego imieniem.
https://en.wikipedia.org/wiki/Hale_Telescope
A następni, dwudziestowieczni już uczestnicy naukowej sztafety, odkrywali kolejne zagadki w rodzaju dlaczego Słońce świeci, jaki jest jego wiek, z czego jest zbudowane, jaki proces fizykochemiczny wyzwala tak dużo energii, dlaczego wydatkuje tę energie stabilnie a nie w sposób wybuchowy, ile czasu jeszcze nam poświeci, itd., itp.
Odpowiedzi dotyczące niektórych z wymienionych kwestii zamieściłem w innych swoich tekstach , np.:
https://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/ale-dlaczego-sonce
https://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/czy-bog-jest-hazardzista
https://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/bo-nie-znamy-dnia-ani-godziny
Pozostałe teksty z dziedziny astro znajdują się w wykazie odnoszącym się do modułu III w wykazie moich wszystkich notek:
https://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty
*********************
tagi: słońce i ziemia
![]() |
stanislaw-orda |
3 grudnia 2024 20:54 |
Komentarze:
![]() |
OjciecDyrektor @stanislaw-orda |
3 grudnia 2024 22:02 |
Zdziwisz się, bo ja się zdzwiłem, ale istnieją ludzie na tej Ziemi, jtórzy patrzą na tarczę słoneczną otwartymi oczami i nic ich ona nie oślepia. Mają dobry wzrok, nie noszą okularów. Osobiście znam jedną taką panią. Przetestowałem, czy nie zmyśla. Nic, a nic. Ja nie moglem patrzeć, a ona twardo, szeroko patrzyła i się uśmiechała potem. Więc ten zakonnik mógł być dotknięty podobną "wadą"...:).
I stąd w starożytności już widziano plamy na Słońcu.
W astrofizyce mnie kilka rzeczy wkurza. Najbardziej to, że z tego ogromu danych obserwacyjnych nic sensownego się nie układa, bo każda prawie teoria kładziona jest na łopatki po kilku, kilkunastu latach kolejnych obserwacji, w których ktoś zauważyl coś, co zaprzecza teorii. I potem sztukują to "ciemną materią", a później jeszcze "ciemną energią", a gdy i to nie pomaga, to robią perskie omo i szepczą do ucha "bo wszechświat jest tajemniczy". To wie każdy laik. Ale ci spece od astrofizyki najpierw z tryumfem coś ogłaszają, a potem ten ich tryumf zdycha po cichu ze wstydu. Nie wiem, czy ktoś jeszcze cytuje Hawkinga? Czy ktoś go (jego teorie) traktuje poważnie?
Czasem mam wrażenie, że astrofizyka to taka sztuka dla sztuki, że chodzi tylko o to, żeby wzbudzić enocje, żeby się dobrze pobawić w odkrywców nieznanego i zupełnie nie liczyć się z kosztami. A jak ktoś obcina budżety i mówi "koniec zabawy", to podnosi się larym, ze to tak nie nożna, że to hamuje rozwój, ze spadnie inowacyjność i podobne bzdety.
Ciągle, od 20 lat, slyszę i czytam nawet czasem migawki, jak to kolejni wariaci-wrdołkowie zapowiadają wysłanie człowieka na Księżyc. To ja się pytam: po co? Chcecie, aby on umarł na chorobę popromienną? Bo nikt mnie nie przekona, że Amerykanie nyli na Księżycu. Gdyby byli, to by tak nisko nie latali, zeby broń Boże nie nadziać się na Anomalię Południowoatlantycką, która powoduje, że wewnętrzny pas radiacyjny Van Allena schodzi tam na wysokość zaledwie 500km, a niektórzy nawet uważają, że 400km. I stąd międzynarodowa stacja kosmiczna krąży na wysokości zaledwie 200km nad Ziemią. Taki to mamy wysoki kosmos.
Można się astrofizyka ekscytować, ale znów pojawia się praktyczne pytanie: wobec tak kolosalnych odległosci, liczonych w setkach i tysiącach lat świetlnych w naszej tylko Drodze Mleczneh, jaki jest sens "nawiązywanie kontaktu" z obcą cywilizacją? Jesli są aż takie opóźnienia w przekazie informacji, to nie ma sensu zajmować się tą dziedziną. A jednak zajmują. Bo - uwaga - możliwe jest w przyszłości odkrycie "tuneli grawitacyjnych", które pozwolą przełamać ograniczenia prędkości. Noż, czy to nie są chore głowy?
A najsmieszniejsze jest to, że w życiu żaden z nich nie czekałby na zwrotny sygnał np. 10-20 lat.
Zobacz, że nawet wysłanie bezusterkowe sondy jest dlq nich mega-sukces3m. Dlaczego? Bo wiedzą, jak ryzykowne jest wysłanie czegokolwiek poza naszą ziemską magnetosferę. Słońce to nieustająca mega-eksplozja termonuklerana i trafienie jednej cząstki wiatru słonecznego potrafi zniszczyć wszystkie urządzenia sondy. No ale jest zabawa..."bo na Księżycu stworzymy kopalnie surowców".
I tak można się bawić w fantastykę do emerytury.
![]() |
OjciecDyrektor @stanislaw-orda |
3 grudnia 2024 22:11 |
Kied6ś astronomią zajmowano się ze względów praktycznych. Chodziło o nawigację. GPSu nie było, więc ustalenievl aktualnej pozycji było niezmiernie ważne na morzu. I myślę, że stąd te wszystkie "świątynie" z różnymi wizerunkami obiektów astronomicznych. To wszystko były uczelnie opracowujące skuteczne metody nawigacji i przyuczające do fachu nawigatora. Bo gdzieś taki fachowiec musiał się uczyć. Na statku czy w karawanie nikt mu nie pozwoli na eksperymentowanie naukowe. Tam musi być już człowiek pewny, wyuczony.
![]() |
stanislaw-orda @OjciecDyrektor 3 grudnia 2024 22:02 |
3 grudnia 2024 22:42 |
Ulżyło?
No i dobrze.
![]() |
stanislaw-orda @OjciecDyrektor 3 grudnia 2024 22:11 |
3 grudnia 2024 22:54 |
a co ma piernik do ... ?
![]() |
OjciecDyrektor @stanislaw-orda |
3 grudnia 2024 23:24 |
Wiem, wiem....grzeszę brakiem entuzjazmu dla astrofizyki...:).
Czy ulżyło? W zasadzie to nie wiem, bo drugi dzień się leczę z przeziębienia. Gdyby nie ono, to na bank nie skomentowałby/strollował twojej notki...:)
![]() |
stanislaw-orda @OjciecDyrektor 3 grudnia 2024 23:24 |
4 grudnia 2024 15:21 |
Przyjmijmy, że to wyjaśnia twoje halucynacyjne impresje na tematy astro.
![]() |
klon @OjciecDyrektor 3 grudnia 2024 22:02 |
4 grudnia 2024 15:53 |
<<<No ale jest zabawa..."bo na Księżycu stworzymy kopalnie surowców". >>>
W zasadzie Pan Stanisław dał wyraz w temacie Twoich komentarzy.
Od siebie dodam, że dzięki zabawom fizyków i astrofizyków możemy komentować udostępniane nam treści.
![]() |
OjciecDyrektor @stanislaw-orda |
4 grudnia 2024 15:55 |
Do czego praktycznego dziś służy astro? Bo ja widzę jedynie fantastykę podpieraną fizyką, ale sama fizyka może się spokojnie obejść bez tej fantastyki.
Dla w obecnych czasach astro służy ogłupianiu ludzi i testowaniu zbiorowych manipulacji, czyli do jakich granic można dojść w promowaniu na chama jakiś bzdur, które z fizyką nie mają nic wspólnego.
No ale z chęcią wysłucham twej opinii, bo w końcu to Ty stręczysz tu astro.
![]() |
OjciecDyrektor @klon 4 grudnia 2024 15:53 |
4 grudnia 2024 16:02 |
Fizykom tak, ale nie astro. Akurat czytalem kiedys taka ksiażke o h8storii kosmologio i kinkluzja była taka, że w zasadzie to astrofizycy implementowali jedynie odkrycia dokonsne przez fizyków. Ale perfidia polega na tym, ze tym swoim implementacjom cudzych odkryć, nadawali znacznie wieksze znaczenie "bo tu mamy kosmos".
Proszę podać mi jakies przelomowe odkrycie, ktore byłoby zasługą samych astrofizyków. GPS, internet, łacznosc bezprzewodowa to nie zasługa astrofizyków. Nawet wynoszenie satelitów na orbite nie zależy od znajomosci wszechświata, ale od znajomosci praw fizyki.
![]() |
saturn-9 @stanislaw-orda |
4 grudnia 2024 16:03 |
... Słońca dokonywali na ekran o kształcie koła o wystandaryzowanej średnicy tarczy słonecznej podzielonej na piętnaście części, co pozwalało na nanoszenie dokładnych zmian w położeniu plam słonecznych.
Piękne tytułowe poplamienie "piętnaście części" albowiem 10+5 = ???. W zasadzie 16 części daje się lżej skroić, czyżbym ponownie bredził ?
... prowadził obserwacje plam słonecznych przez ponad piętnaście lat ... A piętnaście lat po ukazaniu się... wykorzystywany do obserwacji słonecznych przez 15 lat...
To są namiary odkrywkowe z dziejów minionych, które sugerują istnienie zależności.
Pokłon przed "10+5" ?
Plus za ...
![]() |
OjciecDyrektor @klon 4 grudnia 2024 15:53 |
4 grudnia 2024 16:05 |
Bez odkrycia efektu Dopplera cała analiza widma promieniowania leży i kwiczy.
![]() |
OjciecDyrektor @saturn-9 4 grudnia 2024 16:03 |
4 grudnia 2024 16:07 |
To szamanizm naukowy. Cala ta astrofizyka zalatuje szamanizmem.
![]() |
OjciecDyrektor @klon 4 grudnia 2024 15:53 |
4 grudnia 2024 16:18 |
Aha. Żeby nie bylo nieporozumien. Wiem, że plamy na Słoncu swiadcza o zwiekszonej aktywnosci Słonca i ze ta aktywnosć ksztaltuje "pogode" w zuemskiej magnetosferze, co ma wplye ma prace urzadzen satelitarnych. Ale my na to wplywu zadnego nie mamy, a i możliwosc ochrony satelity przed tym jest zadna, bo nikt nie bedzie sciągal satelity na Ziemie lub na nizsze, bezpieczniejsze orbity.
Mozemy tylko pbserwowac i sie zastanaeiac, czy satelity wytrzymaja czy nie. Bo i w sile ładunku energetycznego wysylanego ze Słońca jest ogromna losowość. I może trafic w satelity bardzo wysokoenergetyczna czastka, jak i taka małoenergetyczna. Po prostu gapimy sie bez możliwosci jakiejkolwiek reakcji na to.
![]() |
saturn-9 @OjciecDyrektor 4 grudnia 2024 16:07 |
4 grudnia 2024 16:20 |
Już tam "szamanizm naukowy".
Szamani spoglądają nieuzbrojonym okiem w słońce.
"10+5 = ..." to odniesienie do 'tradycji', która JEST - BYŁA - BĘDZIE.
![]() |
klon @OjciecDyrektor 4 grudnia 2024 16:02 |
4 grudnia 2024 16:33 |
<<<wynoszenie satelitów na orbite nie zależy od znajomosci wszechświata, ale od znajomosci praw fizyki.>>>
Jedno wynika z drugiego... :) Ludzie od zawsze chcieli poznać/zrozumieć wszechświat i tą drogą doszli do sformułowania/nazwania istniejących praw fizyki.
![]() |
klon @OjciecDyrektor 4 grudnia 2024 16:02 |
4 grudnia 2024 16:43 |
<<tym swoim implementacjom cudzych odkryć, nadawali znacznie wieksze znaczenie "bo tu mamy kosmos".>>>
Tu mamy "jednostkowy" przykład zawłaszczenia. Dotyczy to nauki jako całości, która zbudowała w pełni materialistycznym obraz rzeczywistości troszczą sobie prawo do stworzenia "jedynie słusznego światopoglądu". Ale znając ww. skrzywienie można zauważyć pozytywy wynikające z działań naukowców.
![]() |
stanislaw-orda @OjciecDyrektor 4 grudnia 2024 15:55 |
4 grudnia 2024 17:13 |
Nie błaznuj, w twoim wieku tego robić nie wypada.
![]() |
OjciecDyrektor @stanislaw-orda 4 grudnia 2024 17:13 |
4 grudnia 2024 17:27 |
Z natury jestem śmieszny....
![]() |
stanislaw-orda @OjciecDyrektor 4 grudnia 2024 17:27 |
4 grudnia 2024 17:41 |
Mnie to akuratt nie śmieszy, zatem zapytam:
skąd bierze się twoje przeswiadczenie, że znasz się na wszystkim najlepiej i że akurat to twoje opinie w dowolnej kwestii sa właściwe, a nie opinie innych, w tym profesjonalnych naukowców z danej dziedziny? Czy to nie jest aby symptom zespołu maniakalnego o charakterystyce "wielepizm"?
![]() |
zkr @OjciecDyrektor 4 grudnia 2024 15:55 |
4 grudnia 2024 18:15 |
do czego przydaje sie "astro"?
pierwszy przyklad z brzegu - helu nie odkryto na Ziemi (to nastapilo troche pozniej)
taki wynik patrzenia sie w niebo
![]() |
OjciecDyrektor @zkr 4 grudnia 2024 18:15 |
4 grudnia 2024 19:15 |
Ok. Hel...co jeszcze?
![]() |
BTWSelena @stanislaw-orda |
4 grudnia 2024 19:16 |
W przeciwieństwie do szanownego Ojca Dyrektora nie znam nikogo kto moze bezkarnie nie uzbrojonym okiem patrzeć na słońce i jeszcze widzieć plamy...no chyba,że ktoś choruje na kurzą,lub całkowitą ślepotę,lub podczas wpatrywania pokażą się w oczach ciemne plamy od porażenia światłem..........Ciekawie to pan opisał ,sięgając do cyklu notek...Bo chyba jeszcze w starożytnosci ludzie czcąc słońce jako Boga,sięgali po zagadkę co to,jak to, etc,etc..
Ostatnio naukowcy opublikowali zdjęcia przez sondę Solar Orbiter z odległości 74 milionów km ,są dostępne na stronie internetowej Europejskiej Agencji Kosmicznej. https://www.rp.pl/kosmos/art41480591-naukowcy-opublikowali-nowe-zdjecia-slonca-takich-fotografii-jeszcze-nie-bylo
Nasza ciocia wiki publikuje wszystko o słoneczku dla jednych dostępnym językiem ,dla drugich wystarczy,że ono nam dalej świeci .O poplamionych miejscach na słoneczku tez.Ta wiedza jest ciągle uzupełniana,bo kosmos to jeszcze dziedzina młoda ,dlatego uczeni astronomowie,fizycy ciągle uzupełniają wiedzę juz zdobytą https://pl.wikipedia.org/wiki/S%C5%82o%C5%84ce
![]() |
OjciecDyrektor @stanislaw-orda 4 grudnia 2024 17:41 |
4 grudnia 2024 19:22 |
Bo kiedyś czytałem bardzo dużo tych naukowców i obserwowałem, jak szybko dewaluowały się te ich teorie. O ile jeszcze astrofizycy tak do połowy lat 60- tych XXw. byli w miarę wyważeni i swoje teorie opierali na jakiś podstawach fizyki i jak czegoś nie potrsfili zrozumieć, to mówili to wprost, o tyle ci z lat 80-tych i późniejsi to już lecieli po bandzie i w zasadzie to zdewastowali przedmiot badań. Zachowują się tak, jak certyfikowani historycy. I tylko tyle chciałem wyrazić. Z nas tutaj też się śmieją, że jesteśmy głupiomądrzy, bo uważamy, że znamy się lepiej na historii niż oni (to znaczy zewnętrzny obserwator takie wrażenie ma) .
Powtórzę pytanie, na które nie odpowiedziałeś: co z teoriami Hawkinga? Tego WIELKIEGO ASTROFIZYKA?
![]() |
OjciecDyrektor @stanislaw-orda 4 grudnia 2024 15:21 |
4 grudnia 2024 19:28 |
I ja nie krytykuję samych obserwacji kosmosu i innych badań. Krytykuję podejście do przedmiotu i to, co się z tymi wynikami badań robi.
Same obserwacje i badania to kwesria techniczna, kwestia coraz doskonalszych urządzeń pomiarowych (vide - teleskop Webb'a). Nauka zajmuje się obróbką, analizą i scalaniem do kupy tych wyników. I tu jest rozjazd z rym, co robiono jeszcze do połowy XXw. I zauważ, ze w zasadzie to nic doniosłego nie odkryto przez ostatnie 70 lat w astrofizyce. Wszystko bazuje na starych odkryciach.
Więc stąd mój krytycyzm. To teraz zamieniło się w przewalanie budżetów i szamanizm.
![]() |
MarekBielany @stanislaw-orda |
4 grudnia 2024 20:17 |
cztery razy pięć i jeden.
w sumie dwadzieścia jeden.
P.S.
inaczej trzy toporki/siódemki.
![]() |
stanislaw-orda @OjciecDyrektor 4 grudnia 2024 19:28 |
4 grudnia 2024 20:38 |
Każdy twój wpis w tym temacie obnaza twoja ignorancję.
To zakrawa na jakś rodzaj masochizmu połączonego z ekshibicjonizmem. Nie będę juz komentował twoich ewentualnych dalszych wpisów pod tą notką, zatem nie adresuj do mnie następnych infantylnych pytań.
![]() |
stanislaw-orda @BTWSelena 4 grudnia 2024 19:16 |
4 grudnia 2024 20:44 |
To oczywiste,.
Natomiast eksponowanie przez Szanownego O. D. fobii i mylenie jej ze sceptycyzmem to ten rodzaj ekstrawagancji , którego nie jestem w stanie zrozumieć. I nawet nie będę usilował tego czynić.
![]() |
klon @OjciecDyrektor 4 grudnia 2024 19:15 |
4 grudnia 2024 20:53 |
Gdy spojrzeć wstecz....
Okay, Koło...co jeszcze?
BTW
Paliwo na ~1000 lat to za mało. :)))
![]() |
jpw @BTWSelena 4 grudnia 2024 19:16 |
4 grudnia 2024 20:58 |
Pewną metodą na ochronę prze słońcem jest szpara dyfrakcyjna , jak w okularach rogowych inuitów-chroniła przed ślepota snieżną, czyli słońcem odbitym od śniegu/lodu. Wynalazek ma 2000 lat
https://ratownictwogorskie.eu/sloneczne-okulary-inuitow/
https://demotywatory.pl/5105126/Okulary-przeciwsloneczne-znane-byly-juz-tysiace-lat-temu
Na tej zasadzie działają też okulary ajurwedyjskie.
https://en.wikipedia.org/wiki/Pinhole_glasses
W ogóle ludzie chyba nie byli tacy bezradni w sprawach wzroku
https://www.learnwithdiksha.com/post/origin-of-spectacles-in-india?srsltid=AfmBOoocywPy2DFBf2quT1qvweP_-0vwsxrekvJcrj85RLoonU0v-NE-
" 2) Adi Sankaracharya (509 – 477 p.n.e.) użył terminu „Upanetra”, Sankara napisał w 81. wersecie „Aparokshanubhuti” (Doświadczenie bezpośrednie), „Tak jak wszystkie bardzo małe obiekty wydają się duże, gdy patrzy się na nie przez soczewki, tak samo wydaje się, itd.” Wskazuje to, że w Indiach do powiększania obiektów lub liter używano soczewek lub szkieł powiększających. Kontekst upanetra w powyższym tekście jasno wskazuje, że używano jakiegoś rodzaju soczewek powiększających lub okularów, co sugeruje, że niektóre soczewki były używane, aby pomóc oczom widzieć lepiej i szerzej14.
3) W sanskrycie okulary znane jako Upalocanagolaka (okulary okrągłe) lub Upanetra nosili oprócz wyższych klas również przedstawiciele klasy średniej15.
4) Wiersz w języku gudżarati zatytułowany „Casimasabda-Satarthi-Svadh-yaya”, napisany około 1576 r. n.e. przez dżinijskiego poetę Somavimalasuriego z Ahemdabadu, zawiera wzmiankę o okularach. Termin użyty w tym zdaniu, chasima lub chasma, jest porównywalny z perskim słowem chashm, które oznacza oko16.
5) Oczywiste jest, że okulary zostały wynalezione w Indiach, najprawdopodobniej przez Hindusów mówiących językiem kannada, zgodnie z relacją Devanarayana (pomiędzy 1344 a 1353 r. n.e.), stosowaniem okularów przez Vyasarayę (1520 r. n.e.), rodzimą produkcją szkieł okularowych w południowych Indiach, różnymi nazwami używanymi na określenie okularów w językach północnych i południowych Indii oraz innymi faktami historycznymi17.
6) Dlatego też jest bardzo prawdopodobne, że to Arabowie przywieźli do Europy hinduską matematykę i pisma okulistyczne starożytnego indyjskiego chirurga Susruthy, który przeprowadził pierwszą operację zaćmy18.
7) Bez pomocy wizualnej starożytni Hindusi tną diamenty na maleńkie kawałki. Zanim RPA odkryła diamenty w 1886 r. n.e., Indie były jedynym znanym dostawcą kamieni szlachetnych19.
8) Według tekstu wedyjskiego Satapatha Brahmana, Uniwersytet Takshasila uczył studentów z pobliskich krajów, takich jak Rosja, Chiny, Grecja, Tajlandia i innych, jak wytwarzać szkło20.
9) W Indiach okulary otworkowe zaczęto stosować po raz pierwszy tysiące lat temu21.
Zasada działania szkieł otworkowych:
Każdy otwór przepuszcza tylko wąską wiązkę światła do oka. Światło przechodzi tylko przez środek soczewki oka.
Dzięki temu, gdy światło jest kierowane w ten sposób, nie wystąpią żadne wady soczewki oka.
Wnioski: - Pomimo takich faktów, chwała starożytnych Indii jest przez niektórych odrzucana jako fikcja. Zniszczenie bożków i świątyń, spalenie niezliczonych ksiąg w formie liści palmyry, zniszczenie Gurukul (starożytnych szkół rezydencyjnych) i zakaz nauki języka sanskryckiego, dzięki któremu kultura Indii została zachowana, sprawiły, że dziś jesteśmy obcy naszej własnej kulturze i przyjmujemy niektóre kultury nierodzime.
Starożytni mędrcy rozpowszechniali wiedzę tylko wśród zasługujących uczniów, ponieważ wiedza jest potęgą, a potęga w rękach niezasługujących zaszkodzi społeczeństwu. Będąc osobami duchowymi, nie zabiegali o sławę ani nazwisko. Dla dobra zwykłych ludzi rozpowszechniali swoją wiedzę poprzez Itihasas, dramaty poetyckie i poezję. Poezja, która jest metryczna, ma rytm, który nie pozwala na żadne pominięcia ani zmiany. W ten sposób zapobiega się interpolacjom, a czystość oryginalnego tekstu jest chroniona. Historia nie była pisana oddzielnie, ale została włączona w formie opowieści do poezji. Ramajana i Mahabharata są nazywane Itihasas. Słowo „itihasa” oznacza „to się wydarzyło”. Jednak współczesny zachodni wykształcony umysł postrzega historię jako odrębny przedmiot od literatury. Jednak w kontekście indyjskim literatura była wyrazem wszelkiej wiedzy, w tym historii. Historia jest przeplatana w niemal wszystkich klasykach starożytnej literatury indyjskiej. Nie rozumiejąc tego, zaczęliśmy wierzyć w zachodnich naukowców, którzy odkryli niektóre rzeczy w ostatnich latach, że są odkrywcami rzeczy. Teraz niektórzy, którzy są zainteresowani oczyszczeniem terenu, studiują dostępne teksty sanskryckie i ujawniają fakty. Może to zająć trochę czasu, ale ostatecznie prawda musi zwyciężyć i zwycięży.
Odniesienie:-"
Szczelinę można zrobić z luźno złączonych palców, czy to stosowano-pewnie się nie dowiemy. Poza tym jakieś okulary ochronne były robione z kamieni filtrujących światło, jak szko Nerona.
https://imperiumromanum.pl/ciekawostka/rzymskie-okulary-przeciwsloneczne/
https://wynalazki.edu.pl/index.php/wynalazki/o/okulary
Obecnie zaćmienie słońca oglądają własnie przez takie fioletowe szkło. Samo szkło było znane w dawnych czasach, czyli teoretycznie ktoś mogł ogladać Słońce przez potłuczone szkiełka.
![]() |
BTWSelena @jpw 4 grudnia 2024 20:58 |
4 grudnia 2024 21:17 |
Dzięki za linki bardzo interesujący komentarz. O niektórych sposobach "widzenia"(skrót) nie wiedziałam.Dla ostrości widzenia ,lub ochrony wzroku przed światłem,zwyczajny obywatel udaje się do optyka.Dzisiaj to takie proste i w sumie wysoki poziom w tej dziedzinie,ale ludzie w czasach starożytnych mieli takie same problemy i szukali sposobu....także w astronomi ,jakby to spoglądać na słoneczko bez skutków ubocznych dla oczu...
![]() |
chlor @stanislaw-orda |
4 grudnia 2024 21:17 |
Znakomitym konstruktorem teleskopów (zrobił ich kilkaset sztuk) był sławny astronom Friedrich Wilhelm Herschel. Mimo swoich znakomitych odkryć, bo to on znalazł na niebie planetę Uran, miał absurdalne wyobrażenia na temat Słońca. Do końca życia upierał się, że Słońce jest zamieszkane.
![]() |
stanislaw-orda @chlor 4 grudnia 2024 21:17 |
4 grudnia 2024 21:37 |
Jego syn John (naturalizowany już jako brytyjczyk) , także aktywny pomysłodawca oprzyrządowania do oględzin Słońca jest wynalazca tzw. klina Herschela - nowy typ okularu (rodzaj szklanej płytki uformowanej w kształt klina, która umieszczano przed okularem teleskopu w celu rozproszenia światła i ciepła. Szczególy techniczne tej innowqcji sa skomplikowane dla osób nie zainteresowanych tematyką.
Wspopmne tylko że juz Lukian z Samosaty, Grek z II weieku napisał "Prawdziwa historie" o mieszkancach Słonca, a Tomasso Campanella (1568 - 1639) napisal utopie pt; "Miasto Słonca".
Kilku innych ówczesnych ludzi nauki podzielało opinię W. Herschela.
![]() |
jan-niezbendny @stanislaw-orda 4 grudnia 2024 21:37 |
4 grudnia 2024 21:49 |
>>Wspopmne tylko że juz Lukian z Samosaty, Grek z II weieku napisał "Prawdziwa historie" o mieszkancach Słonca
Ha ha ha! O mieszkańcach Słońca! Nie śledzisz Pan postępów wiedzy w tym temacie. :D
![]() |
OjciecDyrektor @jan-niezbendny 4 grudnia 2024 21:49 |
4 grudnia 2024 22:11 |
Otóż to...już chciałem znowu popisać się ignorancją....dziękuję za wyręczenie mnie. Stanisław Orda już kilka razy wyrażał sceptycyzm co do teorii na blogu Piotera, a dotyczących dawnych wieków. Więc chyba to go i tak nie ułagodzi.
![]() |
OjciecDyrektor @chlor 4 grudnia 2024 21:17 |
4 grudnia 2024 22:12 |
No właśnie.....trzeba być czujnym i nie dać się przygnieść autorytetowi, gdy zaczyna fantazjować.
![]() |
OjciecDyrektor @jpw 4 grudnia 2024 20:58 |
4 grudnia 2024 22:14 |
Dziękuję za ten obszerny komentarz. On potwierdza spostrzeżenia na blogu Piotera, że Indie, a zwłaszcza Cejlon, były centrum wysoko zaawansowanej optyki.
![]() |
OjciecDyrektor @stanislaw-orda 4 grudnia 2024 21:37 |
4 grudnia 2024 22:17 |
No dobra.....nie chcesz nic powiedzieć o Hawkingu. Rozumiem. A których astrofizyków doby współczesnej cenisz i za co?
Mam na myśli tych, co to działali tak w drugiej połowie XXw.
![]() |
stanislaw-orda @OjciecDyrektor 4 grudnia 2024 22:17 |
4 grudnia 2024 22:29 |
Przeświadczenie, że rozumiesz, to gruba przesada. Mniej więcej o sto lat świetlnych.
![]() |
BTWSelena @stanislaw-orda 4 grudnia 2024 21:37 |
4 grudnia 2024 23:11 |
To całkiem możliwe,że kilku ówczesnych ludzi nauki podzielało opinię sławnego astronoma Friedricha Wilhelm Herschela. Położył on niemałe zasługi w odkrycia astronomiczne,ale jego teza m.innymi ,że słońce jest pokryte lodem, a jej wnętrze zamieszkują rozumne istoty przystosowane do wytrzymywania całkiem wysokich temperatur,była ....ciut dziwaczna,nawet na tamte czasy. Całkiem zresztą w dziwne zjawiska i teorie wierzyli naukowcy i lekarze tamtych czasów np:
Póki nie odkryto odkryto istnienie bakterii, europejscy lekarze uważali, że takie choroby jak cholerę czy chorobę weneryczną chlamydię można złapać nie poprzez kontakt z innymi chorymi, a przez skażone środowisko. No wiec m.innymi przybytki rozkoszy z paniami z tej profesji działały całkiem spokojnie.
![]() |
OjciecDyrektor @stanislaw-orda 4 grudnia 2024 22:29 |
4 grudnia 2024 23:12 |
A ty nie rozumiesz, że astronomia od ponad 50 lat nie jest już nauką, ale stała się propagandą. Te całe stada ludzi zatrudnionych po tych wszystkich "ośrodkach badawczych" typu NASA, mają za zadanie dostarczać wyłącznie treści propagandowych i takich, które odwrócą uwagę ludzi od spraw istotnych. Celowo robi się taki bajzel najdzieniejszych teorii i celowo się robi z tych wariatów "wielkuch astrofizyków". Nikomu i do niczego nie są potrzebni prawdziwi naukowcy, a to że tak jest pokazał Elon Musk ze swoim XSpace. On tam zatrudnia samych inżynierów i obsługę techniczną.
Mpim zdaniem tracisz czas na zajmowanie się tajemnicami wszechświata. Wszystko, co mogłoby zrozumieć kosmos zostsnie zepchnięte na margines lub zupełnie zapomniane, bo w tym biznesie nie o to chodzi.
Możesz być wewnętrznie zadowolony, że znasz wszystkie odkrycia i wszystkie teorie wyjaśniające zaobserwowane zdarzenia we wszechświecie, ale to wszystko są tylko takie same środki narkotyczne, jak ecstazy lub amfetamina. W końcu przyjdzie zmęczenie, bo ileż to można się emocjonować tymi niezwykłymi teoriami? Ileż to można gapić się w niebo i na zdjęcia kosmosu (choćby nie wiem, jak bardzo efektowne)?
A na tamtym świecie przekonamy się, jak nas cwaniacy zwodzili i robili w trąbę, bo....
Na koniec zastanów się i policz, ile z tych współczesnych osiągnięć astronomii ma przełożenie praktyczne na jakość naszego życia?
Mówi się o technologiach kosmicznych, ale jakoś tak dziwnie zapomina się, że te technologie kosmiczne jedynie wykorzystują doświadczenia materiałoznawstwa, technologi hutniczych, fizyki jądrowej i technologii nuklearnych, technologii telekomunikacyjnych, optycznych, teleinformatycznych oraz aerodynamicznych. W kosmosie się niczego nie próbuje, niczego nie testuje, bo to za droga impreza na eksperymenty materiałowe. Wszystko już wcześniej zostało wypróbowane na Ziemii i wysyłając coś w kosmos po prostu wysyła się wszystko, co najlepiej działa. I jak nie działa to nie szuka się winnych tylko zwyczajnie usprawiedliwa się niskimi lub wysokimi temperaturami, oddziaływaniem radiacyjnym itp.
No ale fajnie jest.....można zobaczyć powierzchnię planet, księżyców i sobie pomarzyć.
![]() |
stanislaw-orda @jan-niezbendny 4 grudnia 2024 21:49 |
4 grudnia 2024 23:20 |
a ten fragment to pies?
(...) Faeton, król mieszkańców Słońca (trzeba wam bowiem wiedzić, że i Słońce podobnie jak Księżyc, jest zamieszkane), od długiego już czasu jest naszym wrogiem. Powód zaś taki: onego czasu zebrałem największych biedaków w moim państwie i chciałem ich jako osadników wysłać na Jutrzenkę, poówczas jeszcze pustą i niezaludnioną. Zazdrosny Faeton nie chciał pozwolić na założenie osady i z hufcem koniomrówczan zaszedł naszym drogę. Pokonani - nie byliśmy bowiem na ten wypad przygotowani - musieliśmy wówczas ustąpić. Teraz atoli myślę po raz wtóry wojnę wypowiedzieć i osadników wysłać"
Za: Lukian "Dialogi". Ossolineum, Wrocław 1960; t. 1, s. 10-12; przełożył Miichał Konstanty Bogucki
![]() |
OjciecDyrektor @BTWSelena 4 grudnia 2024 23:11 |
4 grudnia 2024 23:20 |
Teraz na topie są teorie, że na Księżycu, księżycach i planetach MOŻE być woda/lód. To jest grzane, bo to ma emocjonować ludzi..."Widzieliście już wszystko na Ziemi? Już wycieczki po Ziemi nudzą? To szykujcie się...niedługo będziecie zwiedzać inne globy".
A dla tych, co taka perspektywa nie jest kusząca mają "wszechświaty równoległe" i "podróże w czasie". A dla najbardziej znudzonych jest "punkt osobliwości...horyzont zdarzeń", czyli bliskie spotkanie z czarną dziurą.
Nie wiem co gorsze - LSD czy astronomia?
![]() |
OjciecDyrektor @stanislaw-orda 4 grudnia 2024 23:20 |
4 grudnia 2024 23:23 |
Nie na darmo Hindusi dawali innym ludom konopie indyjskie do palenia...:)
![]() |
jpw @stanislaw-orda |
4 grudnia 2024 23:42 |
Rozwój atronomii/astrofizyki może wpłynąć na przewagę militarną, taka jak dostęp do surowców kosmicznych, modyfikowanie pogody/wpływanie na cykle gospodarcze, stworzenie baz kosmicznych zwiększających głębię strategiczną, mogącą zadać decydujący cios w doktrynie MAD (np. atak z drugiej strony Księżyca). Przykładowo , gdyby Polska posiadała taką bazę, to mielibyśmy więcej argumentów w razie konfliktu np. z Rosja.
E.Musk produkcję "Tesli" traktuje , jako źródło dochodu do badań geologicznych, które mogą mieć zastosowanie w kosmosie.
Studiowanie pogody kosmicznej może dać bonus w razie zdarzenia typu efekt Carringtona.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Burza_magnetyczna_w_1859_roku
Nawet obecne pożary samochodów elektrycznych mogą mieć podłoże pogody słonecznej-maksimum słonecznego->awarie sprzętu wojskowego, satelitów itd.
W filmie o S. Hawkingu jest zasygnalizowane uzależnienie od "świerszczyków". a nowsze informacje donoszą o funkcjonowaniu w świecie Epsteina. Jeśli był ofiarą kompulsji to stąd może wynikać jego ALS-niedobór B12, cynku , selenu , stres azotowy itd.
https://www.businessinsider.com/report-stephen-hawking-frequents-sex-clubs-in-his-free-time-2012-2?
![]() |
BTWSelena @OjciecDyrektor 4 grudnia 2024 23:20 |
4 grudnia 2024 23:52 |
Na topie są także filmy SF ,które nawiasem mówiąc bardzo lubię i dobre sobie cenię jako dobrą mrzonkę w przeciwieństwie do zaspawanego ameryckiego mordobicia pt "prawie zastrzelony,ale jeszcze dycha i walczy o prawdę".
Niech pan sie przyglądnie,że ludzkość odnosi jednak korzyści z adaptowanych rozwiązań tworzonych na potrzeby eksploracji kosmosu .Pozwala to na wprowadzanie innowacji w znanych już technologiach i tworzenie rozwiązań, które rewolucjonizują gospodarkę.
Migracja tych technologii kosmicznych do zwyczajnego życia jest tak długa,wystarczy tylko się zastanowić. Jeszcze kilka wieków temu ludzie uważaliby to za rodzaj sił piekielnych,lub ,że ktoś się naćpał narkotyku i miał wizję .... A czy za kilka wieków człowiek będzie mógł poruszać sie w kosmosie ,to MY już się nie dowiemy....moze i tak być ,że jakiś szurnięty władca raczy wysadzić Ziemię w kosmos ..kto wie ?-sam pan jest zorientowany, że technologia do tego już jest...
![]() |
zkr @OjciecDyrektor 4 grudnia 2024 19:15 |
5 grudnia 2024 06:54 |
> Ok. Hel...co jeszcze?
Kontynuujac watek odkrycia helu. Atronomowie/astrofizycy mieli ogromny wklad w rozwoj metod spektroskopowych.
Co do samego helu - wie Pan ile z rzeczy Pana otaczajacych i przez Pana uzywanych powstalo dzieki praktycznemu zastosowaniu helu?
![]() |
zkr @BTWSelena 4 grudnia 2024 23:52 |
5 grudnia 2024 07:05 |
> Niech pan sie przyglądnie,że ludzkość odnosi jednak korzyści z adaptowanych rozwiązań tworzonych na potrzeby eksploracji kosmosu .
No wlasnie. To jest sytuacja analogiczna jak na przyklad ze sportem motorowym - jest to poligon doswiadczalny z ktorego przenosi sie pozniej pewne rozwiazania dla "ludozerki" (na przyklad ABS byl najpierw testowany na torach wyscigowych).
Co do samej atronomii/astrofizyki - to rozwazania o fizyce kosmosu (miedzy innymi) doprowadzily do powstania fizyki relatywisycznej. A ona jest niezbedna do opisu zjawisk, ktore obserwujemy wokol nas, tu na Ziemi.
![]() |
OjciecDyrektor @zkr 5 grudnia 2024 06:54 |
5 grudnia 2024 07:14 |
Zdsję sobie sprawę, ale to i tak był XIXw. Dziś nie ma mowy o tym, aby te stado naukoeców odkryło coś istotnego i już w ogóle wykluczone jest, aby to dopuścić do produkcji.
![]() |
OjciecDyrektor @zkr 5 grudnia 2024 07:05 |
5 grudnia 2024 07:17 |
Uważam na odwrót - w kosmosie nie ma żadnego poligonu, bo warunki są skrajnie odmienne. Uważam wręcz, że to na Ziemi jest poligon dla sprzętu używanego w kosmosie. Gdyby było na 9dwrót, to statystycznie co druga misja kosmiczna byłaby niewypałem, włącznie z unieszczaniem satelit na 9rbitach i zbieraniem danych. A tak nie jest.
![]() |
OjciecDyrektor @jpw 4 grudnia 2024 23:42 |
5 grudnia 2024 07:29 |
Jest konwencja o zakazie umieszczania broni w kosmosie. Nikt się narazie nie wyłamał. Oczywiście w tajemnicy ktoś może i tam umieścił broń (laserową chyba tylko), ale skorzystać z niej nie może, bo wtedy uruchomi lawinę.
Zresztą satelity krążą na niskich orbitach i ciężko uznać za kosmos wnętrze naszej magnetosfery (a to kilkadziesiąt tysięcy kilometrów nad Ziemią....a nawet 100.000). Zresztą obecnie wudać trend do używania satelitów, jak dronów, czyli setki, tysiące mikrosatelitów umieszczonych na niskich orbitach, poniżej wewnętrznego pasa radiacyjnego Van Allena. I one służą do śledzenia i łączności. Czy to jest astronomia? Wątpię.
Ja do Hawkinga, jako osoby z ciężkim kalectwem fizycxnym, nic nie mam. Posłużyłem się nim, jako klasycznym przykładem robienia z astronomii show. Jego teorie były ekstrawaganckie i o to chodziło. A że w latach 80-tych była moda na podpieranie się autorytetem Boga, aby lepiej lansować swoje teorie, to i on tego Boga używał do swoich celów. A gdy Bóg już nie był modby, to i on slzaczął twierdzić, że już nie potrzebujemy Boga, bo już wszystko mamy wyjaśnione i mamy tę "teorię wszystkiego". I do dziś nikt nie śmie tego Hawkinga zdemaskować, bo wszyscy naśladują jego kariere i szukają patronów, którzy im zapewnią identyczną popularność. U nas tym trooem idzie Dragan. Jefyna różnica między Hawkingiem a Draganem jest taka, że Dragan zrobi 30 pompek. Dragan to astronom?
![]() |
zkr @OjciecDyrektor 5 grudnia 2024 07:17 |
5 grudnia 2024 07:37 |
> bo warunki są skrajnie odmienne.
Czy na Ziemi czy w kosmosie obowiazuje ta sama fizyka.
![]() |
zkr @OjciecDyrektor 5 grudnia 2024 07:17 |
5 grudnia 2024 07:43 |
> w kosmosie nie ma żadnego poligonu
Obserwatoria astronomiczne sa poligonem dla nowych technik badawczych.
![]() |
OjciecDyrektor @zkr 5 grudnia 2024 07:37 |
5 grudnia 2024 08:17 |
Ale mi chodzi o materiały i niezawodność technologii. Tym panowie astrofizycy się nie zajmują. A przecież te narzedzia badawcze nie lepi się z plasteliny i papieru.
![]() |
OjciecDyrektor @zkr 5 grudnia 2024 07:43 |
5 grudnia 2024 08:21 |
Technologie kosmiczne - co to jest? Czego dotyczy? Mamwrażenie, że ktoś celowo miesza te dwa pojęcia. Teorie astrofizyczne ze zwykłym materiałoznawstwem i na jego podstawie opracowywanych technologiach.
![]() |
OjciecDyrektor @zkr 5 grudnia 2024 07:37 |
5 grudnia 2024 08:24 |
Promieniowanie i temperatury też są takie same? Rozumiem, ze te dwa czynniki nie woływają na sprawność technologii?
![]() |
OjciecDyrektor @zkr 5 grudnia 2024 07:43 |
5 grudnia 2024 08:52 |
No i proszę mi podać konkretne przykłady, gdy to obserwacje astronomicxlzne umożliwiły rozwój nowych technik. Bo wg mnie to jedt dokładnie na odwrót - rozwój techniki tu na Ziemi pozwala na konstruowanie coraz dokładniejszych teleskopów, radioteleskopow i innych urządzen pomiarowo-obserwacyjnych, wykorzystywanych przrz astrofizykę. Bez tego rozwoju astrofizycy g****o by wiedzieli, bo g*****o by zaobserwowali.
W starożytności rozwój astronimii był możliwy dzieki rozwojowi technik optycznych na Cejlonie. Dzięki temu wysokiemu poziomowi optyki całe niebo i jego ruchy były zrozumiałe, co pozwoliło na precyzyjną nawigację w terenie. Temu służyła astronomia. Ale żeby mogła służyć trzeba było zrobić coś, co pozwalało na dokładniejsze obserwacje i na dokładniejsze pomiary (kątowe, liniowe).
Myślę,,że bez szczegółowrj wiedzy na temat jąder galaktyk, kwazarów, czarnych dziur itp. może się obejść technologia. Ale bez technologii astrofizyka się nie może obejść, bo będzie stała w miejscu. Więc gadanie o tym, ze to dzięki astrofizyce coś osiągamy jest niezrozumieniem ciągu przyczynowo-skutkowego.
Jedynie co astrofizyka pomaga tworzyc, to dział science-fiction, który i tak - po wn8kliwym znadsniu - okazuje się czystą technologią (jeszcze nie opracowaną, ale o której się marzy)
![]() |
qwerty @OjciecDyrektor 5 grudnia 2024 07:29 |
5 grudnia 2024 09:22 |
Hawking to jak Kononowicz. Było nic a sekundę potem to ... . Zrozumienie nauk ścisłych wymaga pokory i zakreślania granic niewiedzy. Astrofizyka jest ciekawym poligonem ściśle związanym z innymi naukami. Także z materiałoznawstwem. Np. rola uszczelki i jej parametrów w środowisku ziemskim na skuteczność projektów inżynierskich.
![]() |
qwerty @OjciecDyrektor 5 grudnia 2024 08:52 |
5 grudnia 2024 09:26 |
Zakresy poznania wywołują rozwój technologii wszelkich. Jest też element filozoficzny tj. poznanie doskonałe wszystkiego i uogólnione teorie wszystkiego. Kończy się zawsze: wiem, że nic nie wiem.
![]() |
qwerty @OjciecDyrektor 5 grudnia 2024 08:52 |
5 grudnia 2024 09:31 |
A skąd technologia czerpie inspiracje? Z otoczenia i kosmos jest otoczeniem.
![]() |
OjciecDyrektor @qwerty 5 grudnia 2024 09:31 |
5 grudnia 2024 09:59 |
Myślę, że technologia czerpie inspirację z POTRZEB LUDZKICH, a nie z otoczenia. Zauwaz, że jeśli potrzeby ludzkie zostaną drastycxnie ograniczone (obojętnie przez kogo), to i rozwój technologii stoi. W bolszewi nie było żadnego rozwoju technologii, bo potrzebybludzkie byly redukowane do minimum. Jedynie potrzeby militarne powodowaly rozwoj technologii i to w wąskim zakresie. Tak że bolszewia do dziś chwali się rakietami, ale dla ludzi g****o ma. W takim Krolewcu ludzie mają wszystko z prywatnego inportu z Polski.
![]() |
qwerty @OjciecDyrektor 5 grudnia 2024 09:59 |
5 grudnia 2024 10:53 |
Nie tak. Przykład. Zapięcia na rzepy inspiracją w przyrodzie. Zastosowania dopiero jak technologia daje szansę na produkcję.
![]() |
BTWSelena @zkr 5 grudnia 2024 07:05 |
5 grudnia 2024 11:04 |
To prawda... W kosmosie jest dużo rzeczy, których natury nie do końca rozumiemy, albo które nas potrafią zdziwić i pokazują, że jednak musimy naszą wiedzę zmienić lub uzupełnić. I tak działo się już w starożytności,gdzie astronomowie,czy jak tam się zwali kapłani , nazywały poszczególne konstelacje i śledziły je na niebie, aby wiedzieć, kiedy zacząć uprawy poszczególnych roślin,lub kiedy ogłosić zgubę,jako karę niebios za grzechy.
Dzisiaj człowiek inaczej patrzy na kosmos i adoptuje wynalazki "latajace"(skrót)oraz zjawiska fizyczne zachodzące w kosmosie.Weżmy np taki protokół Wi-Fi ,satelity GPS,a przecież bez nich nie byłoby powszechne używanie komórek,które sa stosunkowo nowym wynalazkiem,jak zwyczajna mikrofalówka,etc,etc . To wszystko ma połączenie z kosmosem.
Wszystkie zjawiska ,przy badaniu i eksploracji kosmosu powinni prostym językiem opisywać fachowcy,ja nim nie jestem. Ale pojmuję,że wkraczamy na ścieżkę ,która przy mądrym rządzeniu światem--powinna przynieść gatunkowi ludzkiemu wiele,wiele korzyści.
Dlatego mam wielki szacun dla astronomów,fizyków i uczonych w tym zakresie od czasów starożytnych -po dzisiejszy.Dyskusja pod notką o "Poplamionym słońcu"-jest dla mnie interesujaca,bardziej niż polityka wodzusiów nam chwilowo panującym.
![]() |
zkr @qwerty 5 grudnia 2024 09:22 |
5 grudnia 2024 13:32 |
> Hawking to jak Kononowicz.
Nie, no pare nagrod za prace w zyciu dostal, m.in. Zloty Medal RAS (byle kto tego nie dostaje).
Hawking ma duzy wklad m.in. w badania czarnych dziur. A czarne dziury jako, nazwijmy to, pewien model/koncepcja jest powszechnie zaakceptowany. Przykladowo, do odkrycia fal grawitacyjnych w 2015 doszlo w wyniku zaobserwowania pewnego efektu zwiazanego z polaczeniem sie dwoch czarnych dziur w odleglej przeszlosci.
Nawet jezeli nie potwierdza sie jego pewne koncepcje jak promieniowanie Hawkinga to i tak jego prace na przyklad wniosly ogromny wklad w rozwoj metod matematycznych. Tak twierdza fachowcy, ktorzy znaja te tematyke.
![]() |
zkr @OjciecDyrektor 5 grudnia 2024 08:52 |
5 grudnia 2024 13:59 |
> No i proszę mi podać konkretne przykłady, gdy to obserwacje astronomicxlzne umożliwiły rozwój nowych technik.
Na przyklad matryce polprzewodnikowe CCD byly stosowane poczatkowo w astronomii.
Inna sprawa jest to, ze astrofizyka daje nam doswiadczalne dowody na prawidlowosc naszych teorii fizycznych. W jednym z komentarzy wspomnialem o dkryciu fal grawitacyjnych w drugiej dekadzie XXI wieku.
Wczesniej wspomnialem fizyke relatywistyczna.
Opis/zrozumienie dzialania akceleratorow czastek (maja jak najbardziej praktyczne zastosowania m.in. w chemii, biologii czy inzynierii materialowej a konkretnie urzadzenia pomiarowe wykorzystujace promieniowanie powstajace na przyklad w synchrotronach) nie jest mozliwy bez niej.
Inny przyklad to magnetyzm.
![]() |
zkr @OjciecDyrektor 5 grudnia 2024 08:24 |
5 grudnia 2024 14:01 |
Promieniowanie czy temperatura maja wplyw ale to zmienia faktu, ze zasady fizyki, ktore znamy obowiazuja zarowno na Sloncu jak i na Ziemi czy Marsie.
![]() |
OjciecDyrektor @zkr 5 grudnia 2024 13:32 |
5 grudnia 2024 14:07 |
Moim zdaniem każda, nawet fałszywa teoria, wbosi wkład w rozwój metod matematycznych, bo zawsze powstaje konieczność sprawdzenia takiej teorii na polu opisu matematycznego. Po prostu weryfikacja to liczenie. I tu pojawiają się schody - jak to zweryfikować? Jak to policzyć? No i chłopaki od matematyki zaczynają kombinować. Czasem z tych kombinacji wyjdzie coś ciekawego, w sensie, że odkryje się i dopracuje jakąś metodę liczenia. Te nowe metody oczywiście są niezależne od tego, czy teoria, na potrzeby której główkowano, jest prawdziwa czy fałszywa. Stąd nawet fałszywa teoria może przynieść wkład w rozwój.
Inna kwestia jest taka, że te nowe metody są często tak szalenie skomplikowane, że tylko nieliczni kumają, o co w nich chodxi. Bo wprowadza się zupełnie nowe rzeczy. I zweryfikowanie tych nowych metod jest wówczas problematyczne, bo brak niezależnych matematyków, którzy by rozumieli te metody. I koło się zamyka. Sprawa zabetonowana i nie do ruszenia.
![]() |
OjciecDyrektor @zkr 5 grudnia 2024 14:01 |
5 grudnia 2024 14:10 |
Ale skoro mają wpływ, to mają wpływ na TECHNOLOGIĘ. I proszę rozróżniać zasady fizyki od technologii. Technologia to nie astrofizyka.
![]() |
zkr @OjciecDyrektor 5 grudnia 2024 14:10 |
5 grudnia 2024 14:22 |
> I proszę rozróżniać zasady fizyki od technologii.
Prosze Pana, rozmawia Pan z gosciem, ktory przygode z chemia (ponad 30 lat temu) zaczal od rentgenowskiej analizy strukturalnej lekow...
Wiec...
![]() |
OjciecDyrektor @zkr 5 grudnia 2024 14:22 |
5 grudnia 2024 14:51 |
Wiem...i stąd się dziwię. Bez aparatu rentgenowskiego nic by Pan nie był w stanie analizować. Sam opis teoretyczny promieniowania rentgenowskiego to jedno, a stworzenie aparatu to drugie. No i jeszcze doskonalenie jakości zdjęć.
My jesteśmy przyzwyczajeni, ze teoria i praktyka idą równolegle w parze i stąd łączymy je ściśle ze soba. Ale na przykładzie astrofizyki widzę po prostu ogromny rozjazd (i w zasadzie tylko w astrofizyce). Tak jakby technologia nie nadążała za teorią. Niby nie powinno to dziwić, bo i ruch paralaksacyjny odkryto dopiero w XIXw, choć teoria helicentryczna zakładała jego istnienie. No ale wysyp tych teorii NIE-DO-ZWERYFIKOWANIA jest ogromny w astrofizyce. 8 wg mnie jest to celowe mnożenie, bo musi być ruch w biznesie. Tym się właśnie astrofizyka współczesna różni od innych nauk, że te inne nauki są łatwe do weryfikacji i nikt sobie nie pozwoli na puszczanie takich "balonów zaporowych", aby zyskać autorytet naukowy, bo go po prostu wszyscy rozniosą - tak jak tego gościa od "reakcji jądrowej w temperaturze pokojowej". Do tego piję i o to się czepiam. Astrofizyka współczesna jest jak współczesna filozofia - udaje naukę, choć nią już nie jest. Jest propagandą.
Teleskop Webb'a niby od 2 lat pracuje, ale poza jakimiś śmieciowymi, sensacyjnymi tekstami rodem z Pudelka, nic konkretnego nie napisano. Jedynie, że zdjęcia są fascynująco wyraźne. Odnoszę wrażenie, że wielu astrofizykom ten teleskop przeszkadza...:).
![]() |
qwerty @zkr 5 grudnia 2024 13:32 |
5 grudnia 2024 17:14 |
Porównanie z Kononowiczem dotyczy tylko sformułowań dot. wielkiego wybuchu. Dorobku naukowego szczególnie z zakresu czarnych dziur są niekwestionowane i są ciągle obszarem badań i teoretyzowania. Podobnie jak z Einsteinem, też przyznał po latach w konfrontacji z pracami innych fizyków, że w kilku zagadnieniach nie miał racji. E=mc2; i wyprowadzenie czarnej dziury jako masy o ekstremalnej gęstości nie do końca przekonuje. Natomiast falowa teoria grawitacji jest krokiem domykającym teorię falową wszechświata. Na użytek poszczególnych nauk także chemii przyjmuje się modele atomu takie aby tłumaczyły zasady danej nauki. Przyklad: elektrony w atomie i ich orbity, ... w ujęciu falowym już inaczej ten problem się obrazuje. Tak w ogólności to przygody z naukami są przygodą w której się nieraz trochę błądzi.
![]() |
qwerty @OjciecDyrektor 5 grudnia 2024 14:51 |
5 grudnia 2024 17:16 |
Ale też astrofizyka dotyka fizyki kwantowej i aparatu matematycznego mechaniki.
![]() |
qwerty @OjciecDyrektor 5 grudnia 2024 14:10 |
5 grudnia 2024 17:19 |
Ale zakrzywianie toru fotonu w kosmosie lub zmiana jego prędkości podczas przechodzenia przez przeszdokty to już kognicja nauk wszelkich.
![]() |
qwerty @BTWSelena 5 grudnia 2024 11:04 |
5 grudnia 2024 17:21 |
Wielokrotnie nie da się prostym językiem.
![]() |
OjciecDyrektor @qwerty 5 grudnia 2024 17:19 |
5 grudnia 2024 18:41 |
Ehhh...żeby ci astrofizycy współcześni trzymali się ramy, tak jak jeszcze 70-100 lat temu, to byłbybjakiś postęp. Ale odkleili się i szukają tylko popularności. Tę robią poprzez wzbudzanie emocji, czyli głoszenia oczywistych nonsensów. A co gorsza podpierają się właśnie mechaniką kwantową, której chyba nie rozumieją (założenie najkorzystniejsze dla nich).
Teraz fizyka kwantowa jest trendy i lansują się na niej...ot nasz prof. Dziara-Dragan Melanżowski.
Osobiście uważam, po przeczytaniu w czasach mej młodości tomów tej naukowej makulatury, że aby sensownie zbadsć, jak to jest naprawdę w tym wszechświecie potrzeba zrozumieć trzy kwestie:
1. elektromagnetyzm
2. fraktale
3. zjawiska kwantowe
I to jeszcze sensownie pospinać ze sobą. Pkt 2 i 3 niecrozumiemy, tzn. nie znamy istoty tych zjawisk, nie wiemy po co one są. Ktoś kiedyś na dwoim kanale YT zadał celne pytanie: dlaczego wszechświat nie ma budowy analogowej? I nikt nie potrsfi sensownie odpowiedzieć dlaczego.
A rozwój, postęp astrofizyki zależy od szukania takich odpowiedzi, a nie fantazjowaniu o równoległych wszechświatach, czwartych-dziesiątych wymiarach przestrzennych (kiedyś się bawiłem z kolegą matematykiem w określaniu i konstruowaniu np. pięciobryłu, czyli przedmiotu w piątym wymiarze przestrzennym, bo z czwartym poszlo mi łatwo, ale na piątym wymiękłem, a koledze się udało), tunelach czasoprzestrzennych, czy czarnych dziurach (które wg mnie są swego rodzaju silnikami, wprowadzającymi w ruch materię we wszechświecie - same obserwacje i budowa ich jestcbardzo podobna do działania silników, gdzie mamy zasysanie paliwa, spalanie go, emisje energii, przetwarzaną na ruch wirowy i wyrzut "spalinowy, czyli owe "dżety"....to aż bije po oczach taka analogia, ale jakoś żadna mądra głowa nigdy nie porównała czarnej dziury do silnika, choć wszyscy się zgadzają, że w centrach galaktych są olbrzymie czarne dziury i nie łączą ruchu wirowego galaktyk ani olbrzymiej emisji energii z działaniem silnika, za to chrzanią ciągle o nieskończonej grawitacji, punkcie osobliwości itd. Jeśli takie bzdety wynikają z teorii względnosci, to ta teoria jest przeszkoda we właściwym zrozumieniu otaczajacego nas wszechświata).
![]() |
zkr @OjciecDyrektor 5 grudnia 2024 18:41 |
5 grudnia 2024 19:29 |
> Teraz fizyka kwantowa jest trendy
To nie jest wlasciwe okreslenie, ze jest trendy, modna, etc. Jest to sprawdzony od ponad stu lat jezyk opisu mikroswiata.
Fizyka kwantowa jest podstawa wspolczesnej chemii. Bez niej Pan nie wyjasni budowy zwiazkow. Na niej bazuje teoria wiazan chemicznych a tym samym potrafimy tlumaczyc mechanizmy reakcji chemicznych.
Metod spektroskopowych bedacych podstawowym warsztatem chemika, biochemika, fizyka nie wyjasni Pan bez tego.
> czwartych-dziesiątych wymiarach przestrzennych
Wie Pan, dodawanie kolejnych wymiarow na praktyczny sens.
Cos z mojej dzialki dla przykladu
Five-dimensional crystallography
![]() |
OjciecDyrektor @zkr 5 grudnia 2024 19:29 |
5 grudnia 2024 20:20 |
No ja nie wyśmiałem kwantówki. Wręcz przeciwnie, uważam że jest to jeden z trzech filarów, dzięki któremu można zbudować teorię opisującą w miarę poprawnie wszechświat. Z tym że trzeba ją dobrze pospinać z fraktalami i elektrimagnetyzmem. Pusząc "trendy" mam na myśli takie przedstawianie kwantówki, jakby to był jedyny klucz do rozwiązania problemów fizyki, przy czym od razu mruga się okiem do publiki, że to nie takie trudne do zrozumienia. I później jedzie się po bandzie.
Co do wielu wymiarów. Akurat czytałem książke japońskiego naukowca Kaku, w której uzasadniał, że takie wielowymiarowe przestrzenie są teoretycznie możliwe tylko w ekstremalnie małych wymiarach, zawierających się w stałej Plancka. Więc te wszystkie teorie, że można wskoczyc do 4-10 wymiaru przestrzennego są odklejone od samej teorii kwantowej. W świecie cząstek elementarnych ma to znaczenie, ale w świecie makro? Czy my jesteśmy (s)kwarkami? W naszym organizmiecteż zachodzą zjawiska kwantowe - o tym pisał i wykazywał ksiądz prof. Włodzimierz Sedlak, pionier bioelektroniki. On wręcz nakazuje patrzec na człowieka, jak na byt nie czysto chemiczny, ale elektro-chemiczny, gdzie zjawiska chemiczne są sprzężone zwrotnie ze zjawiskami elrktromagnetycznymi. I oba rodzaje tych zjawisk podlega prawom fizyki kwantowej. Ukuł nawet termin "homo electronicus". Nie wiem, czy lekarze sobie z tego zdają sprawę, ale gdyby zaczęlo rozwijać naukę bioelektroniki, to postępy w leczeniu byłyby oszałamiające.
Czuję więc, po lekturze prof. Sedlaka, że zjawiska kwantowe mogą mieć duże znaczenia, ale nie tam, gdzie wszyscy patrzą...
![]() |
stanislaw-orda @OjciecDyrektor 5 grudnia 2024 20:20 |
5 grudnia 2024 20:53 |
Mam taka oto propozycję.
Napisz ilu znasz z nazwiska wspólczesnych astrofizyków. Wspólczesnych zaś oznacza takich, którzy zawodowo parają się tą dziedziną nauki oraz nadal żyją i pracują, czyli np. publikują. Ile znasz z ich publikacji i ile z nich przeczytałeś w ostatnich dwóch-trzech latach. Dopiero po takiej prezentacji mozemy zacząc rozmawiac serio odnośnie kwestii kto i o czym powinien się z sensem wypowiadać.
Ciągniesz ten swój maniakalny monolog w któryms z kolei komentarzu, dając swobodny upust swojej fobii astrofizycznej. Napisz notke na ten temat, pod nią będziesz mógł dowolnie sobie hasać i powtarzać wciąż te same zaklęcia. . Bo mnie zaczynają one o nie tylko nudzić ale także irytować.
![]() |
OjciecDyrektor @stanislaw-orda 5 grudnia 2024 20:53 |
5 grudnia 2024 22:08 |
Ok. Przestaję....delektuj się kosmosem...:).
![]() |
OjciecDyrektor @stanislaw-orda 5 grudnia 2024 20:53 |
5 grudnia 2024 22:09 |
Tylko takie pytanie...jak ktoś coś pisał w latach 90-tych i na początku XXIw to już stare i nieaktualne, tak?
![]() |
qwerty @zkr 5 grudnia 2024 19:29 |
6 grudnia 2024 09:08 |
Przykład jest oczywisty. Przestrzeń parametrów jako zmiennych automatycznie generuje aparat do stosowania wielowymiarowego. Matematyka jest tutaj podstawą. Zagadnienie jest ciekawe, bo inaczej patrzymy na parametryzację problemu [zmienność wspołczynników], a inaczej na parametr jako współrzędna w układzie zmiennych niezależnych. Problem kiedy parametr zasługuje aby zostać zmienną?