-

stanislaw-orda : [email protected].

Z woli Boga (*)

Łagrową historię przekazał Józef Czapski, który zapisał wspomnienia jednej z polskich więźniarek obozu NKWD w Akmolińsku, wywiezionej po wrześniu 1939 r. do sowieckiego interioru.
 https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Czapski

[Carski Akmolińsk to późniejszy sowiecki Celinograd, a posowiecka Akmoła, następnie Astana, zaś obecnie Nur-Sułtan -  stolica Kazachstanu.
Nur-Sułtan
  pisany z łącznikiem pomiędzy dwoma członami tej nazwy nie jest więc imieniem byłego prezydenta Nursultana Nazarbajewa, ale to popularne kazachskie określenie  oznaczające „światły władca”, choć oczywiście zbieżność tej nazwy z imieniem b. prezydenta nie jest przypadkowa]


******

„Był to proces zakonnic. Opowiadano, że są zakonnice, które nie chcą pracować, które się buntują. Opowiadano, że żadne kary nie działają na nie. Były one chyba czymś w rodzaju prawosławnych tercjarek, bo wzięte były nie z klasztorów już dawno zlikwidowanych, ale z domu. Jeśli chodzi o odmowę pracy, zna pan Rosję. Wie pan, że ustawy są często zmieniane, a w różnych miejscach różnie stosowane. U nas w obozie było jeszcze stosunkowo liberalnie. Trzeba było trzydzieści razy wymówić się od pracy, żeby być sądzoną. Ale już po trzech dniach odmowy zmniejszano porcję chleba, a potem prawie przestawano karmić. Zainteresowałam się tymi „monaszkami". Widziałam jedną z nich, staruszkę. Nie wiem, z czego żyła. Tylko z tego, co jej z łaski dawano, bo nie karmiono jej od dłuższego czasu. Ubrana była w łachmany, ale zawsze w długie spódnice. Pracowały przedtem w świecie normalnie, ponoć wychodziły nawet za mąż, ale nie zgadzały się pracować dla rządu,
bo uważały, że jest to praca dla Diabła.

Dziesięć takich mniszek zamknięto w karcerze, obok naszego baraku. Ale Jeszcze przedtem, kiedy nie wiedziano, co z nimi począć, oddano je do urków, którzy mieszkali w osobnym baraku. Bandyci ci wszystkich nie bandytów, którzy próbowali do nich przeniknąć, okradali, rozbierając do naga.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Urka

Ale te kobiety jakoś i u urków potrafiły żyć. Wysłano je przymusowo na roboty do pielenia ogrodu warzywnego. Prowadzono je pod konwojem w pole. Kiedy dochodziły do ogrodów, siadały na grządkach i żegnały się, ale żadna z nich nic nie robiła. Przetrzymywano je cały dzień na palącym słońcu, o zmierzchu odprowadzano z powrotem. Potem zamknięto je do karceru. Widocznie musiały coś jeść, bo by umarły z głodu. Nie wiem, co jadły. Wiem na pewno, że przestano je wówczas zupełnie karmić. Czasami tylko więźniowie przerzucali im przez okno jakieś jedzenie.

Wtedy rozeszła się wieść, że zjeżdża do nas na te zakonnice sąd i że każdy może przyjść na rozprawę. Było to w parę dni po naszej amnestii w 1941. Sądzili nie tylko zakonnice. Sądzono także jedną kobietę, która po wybuchu wojny z Niemcami wlazła na stóg i  patrzyła w kierunku zachodnim, czy nie Idą „biali". W ogóle dla ludzi tam to nie byli Niemcy, ale to byli "biali", których wyczekiwano. Asystowałam przy sądzie. Przyjechał prokurator i dwóch sędziów, sekretarka i adwokat.

Z jednego z baraków zrobiono salę sądową. Długi, ciemny barak był zapchany ludźmi z obozu, którzy słuchali rozprawy. W głębi znajdował się stół pokryty czerwonym suknem. Na stole świece i smugi czerwonego światła od oświetlonego czerwonego sukna. W środku prokurator (jąkał się, i to psuło wrażenie) i dwaj sędziowie. Za nimi komendant obozu z wielką brodą, a na końcu stołu sekretarka w czerwonym berecie. Na drugim końcu stołu - ten niby adwokat.

Prokurator rozpoczął przemówieniem, że władza sowiecka, pomimo swojej dobroci, była zmuszona wytoczyć sprawę tym kobietom, stosowano wobec nich naprzód najdelikatniejsze, a potem ostre metody i kary, ale nie zdołano pozyskać zgody żadnej z nich na najłatwiejszą chociażby pracę. Potem zaczął czytać nazwiska mniszek I pytał każdą z nich z osobna, jak się nazywa. Każda z nich po kolei wstawała i drewnianym, tępym głosem na całą salę odpowiadała: „W imia Otca i Syna i Ducha Boh wielieł, że się nazywam tak i tak".

Na każde zapytanie każda z nich odpowiadała, zaczynając od zdania: „Boh wielieł"(*).
Nie było żadnej dyskusji. Były to kobiety proste, o twardym uporze i nieugiętej wierze.
Wie pan, wysłuchać tak dwanaście osób po kolei, które się zupełnie ze sobą nie porozumiewały, nic ze sobą nie rozmawiały, ale tylko powtarzały jedna za drugą te same zdania i to samo imię Boga w przepełnionym i grobowo cichym sowieckim baraku, robiło niesamowite wrażenie.

Trzecią z kolei spytał prokurator, dlaczego nie pracuje. I znów „Boh wielieł, żebym nie pracowała”. Na to spytał prokurator: „czyście pracowały dawniej?”  - „Boh wielieł, że pracowałam”.  – „A więc dlaczego teraz nie pracujesz?".  - "Boh wielieł nie pracować na Szatana".

W ogóle mówiły zawsze ja, zawsze jednoosobowo, nigdy my. Prokurator starał się dociec, która z nich jest inspiratorką, przywódczynią, lecz nie można było tego z nich wydrzeć, bo nawet przedtem te kobiety podobno nie rozmawiały ze sobą, lecz tylko się modliły. Przy którejś z kolei prokurator spróbował wywołać dyskusję  o władzy. Spytał jedną ze starszych zakonnic, czy ona uznaje władzę.  Odpowiedziała, że uznaje władzę Boga. Wtedy się spytał, czy uznaje władzę w ogóle. Potwierdziła. „Ale przecież u was jest powiedziane, że każda władza pochodzi od Boga?". Na to staruszka donośnie odpowiedziała: „Wasza władza pochodzi od Szatana".

W końcu spytano je, czy będą pracowały. Odpowiedziały, że nie. Przyszła kolej na przemówienie adwokata. Adwokat zapytał czy rzeczywiście kobiety te zostały dostatecznie przez ustrój sowiecki wychowane (pierewospitany). Spytano wówczas komendanta baraku, czy przeprowadzał z nimi rozmowy wychowawcze. Komendant, stary brodacz, przestraszył się  i zaczął zapewniać, że chodził do nich, starał się je wychowywać, ale one zawsze milczały, i nawetnie mógł zgadnąć, która tą akcją kieruje. „Starałem się im mówić o wartości pracy I nawet, że w Ewangelii powiedziano : „Kto nie pracuje, ten nie je".

„My Polki - dodaje pani Maria - przypomniałyśmy sobie Ewangelię, ustęp o liliach i o ptakach, które nie sieją ani orzą, ale prokurator uchwycił się tego tekstu i jeszcze potwierdził:
„Wot widitie, więc i u nich w Ewangelii jest to powiedziane".

Adwokat uważał swoją rolę za skończoną. Zresztą cóż można mówić o adwokatach w Rosji sowieckiej? Jednej z moich towarzyszek więziennych, której zarzucono szereg zbrodniw więzieniu sowieckim, adwokat powiedział wyraźnie: „Jeżeli pani nie przyzna się do winy, ja pani bronić nie będę". Mnie w Krzemieńcu powiedział adwokat: „My mamy inne prawodawstwo niż na Zachodzie, gdzie lepiej stu zwolnić, niż jednego niewinnego skazać. U nas nie tak; u nas lepiej stu niewinnych skazać, niż jednego winnego wypuścić".

Sędziowie wyszli na naradę, nas więźniów wyprowadzono pod pretekstem, że jest późno. Zostało tylko parę osób, które chodziły bez konwoju, i od nich dowiedziałam się na drugi dzień o rezultacie rozprawy. Trzy skazano na śmierć, resztę na więzienie od 10 do 15 lat. Opowiadano mi jeszcze, że po odczytaniu wyroku mniszki wstały, przeżegnały się i donośnym głosem podziękowały Bogu za wyrok. Następnego dnia wszystkie wywieziono.”

Pani Maria urwała swoje opowiadanie, dodając jedynie:  - „To były męczennice”.

******

Wykaz moich dotychczasowych notek na "SN" pod linkiem:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty

 

 

 



tagi: łager sowiecki 

stanislaw-orda
13 lutego 2022 12:01
11     1283    15 zaloguj sie by polubić

Komentarze:


stanislaw-orda @lipton 13 lutego 2022 16:09
13 lutego 2022 17:17

A czemu to używasz określeń, których nie rozumiesz?

zaloguj się by móc komentować


stanislaw-orda @lipton 13 lutego 2022 17:34
13 lutego 2022 19:34

Nic nadzywczajnego,  po prostu nie rozumiesz co znaczy  "wysławiać".

zaloguj się by móc komentować

lipton @stanislaw-orda 13 lutego 2022 19:34
13 lutego 2022 19:53

Rozumiem, że nie rozumiem :)

Chyba znajduje się Pan na niewłasciwym portalu!

Jednym z synonimów jest słowo wychwalać!!!  https://sjp.pwn.pl/slowniki/wys%C5%82awia%C4%87.html

ps:

Mt 11,25-30)

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.  

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @lipton 13 lutego 2022 19:53
13 lutego 2022 20:18

Nie mam nastroju na udowadnianie, który z nas mniej rozumie. Przypomnę jedynie, że to mój blog
i ja na nim określam zasady komentowania. Najważniejsza z nich jest taka: skoro ktoś nie ma nic sensownego do przekazania, to nie istnieje żadna potrzeba, aby tu wpisywał komentarze.

Mam nadzieję, że ta zasada jest łatwa do zrozumienia. Rzecz jasna, nie musi być ona akceptowana, ale wówczas należy uzwględnić możliwość wystąpienia konsekwencji.

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @stanislaw-orda
13 lutego 2022 22:10

Wstrząsająca historia tych 12 kobiet i tego Sądu sowieckiego.Ile jeszcze takich zapisków istnieje,a ile umarło wraz z pomordowanymi ludźmi...?... Już coraz mniej ludzi pisze o tych strasznych czasach i obozach ,mrożących krew w żyłach -jaką nędzę i upodlenie  ludzie musieli przeżywać.Wielki plus dla pana notek.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @BTWSelena 13 lutego 2022 22:10
13 lutego 2022 23:39

Napisano całkiem sporo.
Tyle, że już mało kto czyta.

zaloguj się by móc komentować

tyszka @stanislaw-orda
14 lutego 2022 06:10

Kiedys Pan publikowal opowiadanie o sadzie partyjnym w kolchozie. To chyba byl fragment powiesci Przygody szeregowego Czorkina.  Czy mogly Pan podac blizsze namiary gdyz sam znalezc nie potrafie.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @tyszka 14 lutego 2022 06:10
14 lutego 2022 06:40

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/juriew-dzien

(fragment powieści Władymira  Wojnowicza „Pretendent do tronu”)

Wojnowicz to autor  przygód żołnierza Iwana Czonkina, ale o sądzie nad kołchoźnikiem to nie z tej książki.

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować