-

stanislaw-orda : [email protected].

Afrykański gułag i jego beneficjenci

Onegdaj zaplanowałem cykl notek o „nieznanym” kolonializmie. Zamieściłem dwa teksty o tej tematyce:
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/nieznany-kolonializm
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/pacyficzny-raj-drugiej-rzeszy

a prezentacja dalszych została przerwana, chociaż miałem do nich już zgromadzone materiały, jak też wykonane szkice brudnopisowe. Wystarczyło więc  je tylko „obrobić”. Może uda mi się skończyć ten zaniechany  cykl, na który złożą się, poza obecną, jeszcze dwie lub trzy notki.

******

W długiej galerii afrykańskich dyktatorów odpowiadających w masakry, okrucieństwa i ludobójstwo jedno z  czołowych  miejsc zajmuje bynajmniej nie Afrykanin, ale król Belgii Leopold II z dynastii Koburg, która jest odgałęzieniem saksońskiej linii Wettinów (Sachsen-Coburg-Gotha).  W Wielkiej Brytanii gałąź ta zmieniła nazwę na Windsor.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Leopold_II_Koburg

Oceniając po liczbie ofiar Leopold II z duża nadwyżką prześcignął zdumiewające osiągnięcia w tej mierze Bokassy, Amina i Taylora razem wziętych.
Tematem niniejszej notki jest opowieść o tym, jak król niedużego europejskiego państwa stał się animatorem jednego z największych ludobójstw w historii Afryki .

Leopold II został królem Belgii w 1865 r.  w wieku 30 lat. Odziedziczył kraj z konstytucyjną formą rządu i był zmuszony konsultować z parlamentem każde działanie. Razu jednego król ten spróbował stać się bardziej niezależnym władcą, ale natychmiast został postawiony do pionu przez parlament, który uniemożliwił mu zmianę konstytucji w celu poszerzenia monarszych kompetencji. A skoro nie udało mu się zdobyć nieograniczonej władzy w Belgii, Leopold II zaczął się zastanawiać, czy i jak mógłby ją zdobyć w innym miejscu na świecie. Wpadł na pomysł, że także i Belgii przydałyby się kolonie. Francja, Wielka Brytania, Hiszpania i Portugalia już od setek lat, posiadały kolonie po całym świecie, zaś Belgia, która powstała jako samodzielne państwo dopiero w 1830 r., pozostawała w tej konkurencji daleko w tyle. Najpierw więc  złożył ofertę do rządu hiszpańskiego, by ten sprzedał mu Filipiny, ale żądana cena była tak wysoka, że musiał  zrezygnować.

W  ostaniej ćwierci XIX wieku Afryka była już w dużej części skolonizowana. Ale  Europejczycy nie zagarnęli jeszcze terenów nad rzeką  Kongo, czyli regionu w Afryce Środkowej. Kolonizację tych terenów utrudniały głównie czynniki naturalne jak np. gęste dżungle równikowe, choroby tropikalne i związana  z tym konieczność wniesienia  znacznych nakładów na poczet przyszłych  korzyści ekonomicznych.

W 1876 r. Leopold II założył L’Association Internationale Africaine (AIA) , która formalnie była organizacją humanitarną, i to pod szyldem tej właśnie organizacji rozpoczęła się kolonizacja Konga.
https://fr.wikipedia.org/wiki/Association_internationale_africaine

Henry Morton  Stanley (wł. John Rowlands), walijski podróżnik i badacz Afryki oraz podobni mu agenci na usługach Leopolda II pod koniec lat 70. XIX wieku zawarli ponad 400 traktatów z tamtejszymi wodzami plemiennymi i lokalnymi kacykami, na mocy których ich ziemie zostały przekazywane królowi Belgów (w zamian za tkaniny i podobne drobiazgi). W ten sposób królowi Belgów udało się w ciągu niespełna 10 lat podporządkować ogromne terytorium, które było ponad 70-krotnie większe niż jego europejskie królestwo.

W swoich początkach belgijska ekspansja spowodowała protesty Wielkiej Brytanii, która sama miała apetyt na te  ziemie, ale ponieważ korona brytyjska (krewniacy Leopolda II) zajęta była kolonizowaniem innych części w Afryce oraz w reszcie świata, protest skończył się tylko na wymianie not dyplomatycznych, gdyż „kanionierki” His Royal Majesty były wówczas bardziej potrzebne gdzie indziej.

W 1885 r. Międzynarodowa Konferencja Berlińska, która zebrała się w celu podziału stref wpływów kolonialnych w Afryce, uznała roszczenia Leopolda II do Konga. W tym samym roku Kongo otrzymało oficjalną nazwę w brzmieniu Wolne Państwo Kongo (Congo Free State  -  CFS). Przy czym Kongo nie stało się kolonią państwa Belgii, ale prywatną posiadłością  króla Leopolda II. A zatem tutaj nie obowiązywało belgijskie prawo ani nie wchodziła w grę jakakolwiek ingerencja belgijskiego parlamentu. Kwestie te należały do wyłącznej gestii właściciela. Co oznacza, iż Leopold II na własnym folwarku nie mogł być w żadnym zakresie ograniczany.

Początkowo na terenach Kongo zajęto się wydobyciem kości słoniowej, ale dochody z tego procederu okazały się zbyt mizerne. Tymczasem  na świecie znacznie wzrosła cena kauczuku, postanowiono więc skupić się na zakładaniu plantacji kauczukowca.
https://web.archive.org/web/20190211163509/http://www.surowce-naturalne.pl/strona/kauczuk-%E2%80%93-surowiec-ktory-zmienil-swiat

Leopold II wyznaczał i mianował członków władz w Kongo, które z kolei wydawały akty prawne nakazujące wszystkim miejscowym płacić podatki w formie pracy na plantacjach. Jednocześnie zakazał publikowania wszelkich dekretów dotyczących tutejszych  wewnętrznych regulacji, aby nikt w Europie nie ingerował w te kwestie.

W taki to sposób Afrykanie zostali zamienieni w niewolników i zmuszeni do pracy na plantacjach kauczuku (jedynie za wyżywienie). Pracę tę wykonywali wszyscy, od dzieci po starców. Natomiast formalnie niewolnictwo  nie istniało w Wolnym Państwie Kongo. W odróżnieniu  od klasycznego niewolnika lub poddanego, tubylca z Kongo nie można było sprzedać ani dać w prezencie. Można go było natomiast zabić, okaleczyć, zgwałcić lub zmusić do pracy „na okrągło”.

Do kontroli pracowników plantacji powołana została  prywatna armia najemnicza (Force Publique; ang. Congo Public ForceCPF). Żandarmi do tej formacji wywodzili się z czarnoskórej miejscowej ludności, Arabów lub mieszkańców innych regionów Afryki, natomiast oficerami byli Europejczycy. Dowódcy w tej formacji o nazwie "Siły publiczne" byli zarówno nadzorcami jak i egzekutorami, którzy najeżdżali wioski i zabijali tych, którzy odmówili pracy. Jedną ze stosowanych metod w celu zmuszania mężczyzn do pracy na plantacjach, było zabieranie kobiet i dzieci w charakterze zakładników.

Każdy zużyty nabój  przez żandarma rozliczany był za jednego zabitego, więc jako dowód, że wydane naboje zostały zużyte zgodnie z przeznaczeniem,  nie zaś np. sprzedawane lokalnym myśliwym, egzekutorzy w celu rozliczenia się z pobranej amunicji  musieli oddawać odcięte ręce (dłonie) tych, których zabili. Ale skutkiem pazerności stało się odcinanie rąk także jako rodzaj kary za niewykonanie planu pracy (zamiast zastrzelenia „odmawiającego pracy”). Oszczędzone w ten sposób naboje można było wtedy odsprzedać lokalnym myśliwym. Praktyka płacenia za odcięte ręce spowodowała jeszcze bardziej niezdrową tendencję: Force Publique po prostu zaczęły okaleczać  tubylców na lewo i prawo, otrzymując za to za to wynagrodzenie z kasy królewskiej.  Z czasem usprawnili ten proceder obarczając nim samych tubylców. Mianowicie na początku XX wieku te wioski, które nie wywiązały się z narzuconego im kontyngentu kauczukowego, musiały płacić dwoma koszami odciętych rąk. Rzecz jasna całkiem sporo okaleczonych umierało wskutek  późniejszych powikłań,o ile od razu po wykonaniu „zabiegu” definitywnie się nie wykrwawili. Nadużyć i okrucieństw dopuszczali się nie tylko europejscy oficerowie, ale także żandarmi rekrutowani spośród  lokalnej ludności, którzy mogli okazać swoją władzę nad pozbawionymi praw wspólplemieńcami, a także uzyskali możliwość wyrównywania dawnych porachunków.

Oczywiście frazy o nadużyciach  i okrucieństwach administracji  „Wolnego Państwa Kongo” byłyby gołosłowne bez przytoczenia relacji naocznych świadków. A pośród nich trafiali się rozmaici ludzie: np. oficerowie „Sił Publicznych” , którzy nie chcieli uczestniczyć w masakrach i okrucieństwach, podróżnicy, urzędnicy, misjonarze, pisarze oraz przedstawiciele  innych profesji. Oto kilka relacji naocznych świadków, dla zobrazowania, co i jak się tam odbywało.

Charles Lemaire:
W czasie mojego pobytu w Kongo byłem Wysokim Komisarzem Okręgu Równikowego. Kiedy chodziło o kauczuk, natychmiast napisałem do rząduJeśli chcecie zbierać kauczuk, to musicie odciąć ręce, nosy i uszy.
14 czerwca 1891 r.
Nalot na wieś Lolivu, której mieszkańcy odmówili przyjścia na punkt zborny. Ohydna pogoda, ulewny deszcz. Duża wioska, nie daliśmy rady zniszczyć wszystkiego. Piętnastu czarnych zostało zabitych.

14 czerwca 1891 r.
O 5 rano wysłałem 40 żandarmów pod dowództwem zanzibarca Mechoudi, aby spalić wieś Nkole. Operacja zakończyła się sukcesem.

13 lipca 1892 r.
Porucznik Sarazain przeprowadził nalot na wioskę Bompopo. 20 tubylców zabito, porwano
.”13 kobiet wrazz ich dziećmi.”

https://wiki5.ru/wiki/%C3%89quateur_District

Oficer Louis Leclerc

21 czerwca 1895 r.,
 Przybycie do Yambisi o 10:20. Wysłałem kilka grup żandarmów, aby oczyścić teren. Kilka godzin później wrócili z 11 głowami i 9 jeńcami. Grupa wysłana 22 czerwca statkiem  w pościg dostarczyła jeszcze kilka głów. W następnym dniu dostarczyła jeszcze  trzech więźniów i trzy głowy. Żandarmi zastrzelili i zabili mężczyznę, który szukał swojej żony i dziecka. Spaliliśmy wioskę
.”

Ewart Grogan, brytyjski podróżnik w  raporcie z 1899 r.  o rejonie północno-wschodniego Kongo, które graniczyło z brytyjskimi posiadłościami:
Kiedy dokonałem pobieżnej eksploracji tego obszaru, zobaczyłem szkielety, wszędzie szkielety. Sposób, w jaki tam leżały, mówił wiele o popełnionych tu okrucieństwach".

W latach 1880-1920 populacja Konga zmniejszyła się do połowy. Szxacunki wg  różnych źródeł  podqją, że zginęło od 3 do 10 (lub nawet 15) milionów ludzi.

Kiedy Leopold II bywał nagabywany w kwestii  zbytnich okrucieństw, miał na to gotową odpowiedź:
"Panowie, tam w Kongo żyją tylko dzicy kanibale, jak inaczej możemy sobie z nimi poradzić?".

Metody organizacji pracy na plantacjach opierały się na maksymalnej eksploatacji siły roboczej. Oficjalne dane o wielkości produkcji kauczuku pokazują, iż w ciągu kilkunastu lat wzrosła z 30 ton w 1887 r. do 5 900 ton w 1903 r. Tym sposobem król Leopold II dołączył do grona najbogatszych ludzi w Europie.
Organizacja pracy na plantacjach była następująca: aby pracownik dobrze zrealizował plan, na początek zabierano całą jego rodzinę jako zakładników na czas trwania zbiorów. A jeśli to nie było wystarczająco motywujące dla wykonywania nałozonych zadań,obcinano dłonie tym, którzy nie wypełniali normy.

Józef Teodor Konrad Korzeniowski herbu Nałęcz, urodzony w Berdyczowie agent specjalny korony brytyjskiej, opublikował w  1899 r.  pod „nazwiskiem operacyjnym”  Joseph Conrad, nowelę pt.:  Jądro ciemności (Heart of Darkness), opisującą zbrodnie w Kongo. Wtedy prasa europejska, w ślad za brytyjską, zwróciła uwagę na ten problem. Pod naciskiem Wielkiej Brytanii Leopold II został zmuszony do wysłania do KOngo  komisji w 1902 roku. Oto zebrane przez tę komisję niektóre fragmenty z zeznań tubylców.

"Dziecko (dziewczynka):
Wszyscy uciekliśmy do lasu - ja, moja matka, babcia i moja siostra. Żołnierze zabili wielu naszych krewnych i znajomych Nagle zauważyli w krzakach głowę mojej mamy i podbiegli do nas, złapali moją mamę, babcię, siostrę i jedno obce dziecko, mniejsze ode mnie. Wszyscy oni zabrać dla siebie moją matkę sobą, a że nie mogli dojść do zgody, w końcu postanowili ją zabić. Strzelili jej w brzuch, upadła, a ja płakałam, jak to zobaczyłam - nie miałam teraz matki ani babci, które zabite na moich oczach zostałam sama".

Inna tubylcza dziewczynka opowiada:
"Przy drodze żołnierze zauważyli dziecko i podeszli do niego z zamiarem zabicia go; dziecko się śmiało, wtedy żołnierz zamachnął się i uderzył je kolbą karabinu, a następnie odciął mu głowę. Następnego dnia zabili moją przyrodnią siostrę, odcięli jej głowę, ręce i nogi, na których były bransoletki. Potem złapali moją drugą siostrę i sprzedali ją do innego plemienia. Tam stała się niewolnicą".

Brytyjski pisarz, publicysta, aktywista, pacyfista i przeciwnik kolonializmu, Edmund Dene Morel (urodzony we Francji jako Georges Edmond Pierre Achille Morel Deville), walnie przyczynił się do upublicznienia wiadomości o sytuacji w Kongo. Założył wraz z Rogerem Davidem Casement organizację Congo Reform Association, która wydawała periodyczne raporty na łamach własnej gazety West African Mail, a w 1906 r. opublikował książkę "Red Rubber".(Czerwona guma), w rozumieniu:  krwawy kauczuk. Wywołała ona falę oburzenia w Belgii ak również w Europie i stała się jednym z głównych powodów, dla których król został ostatecznie zmuszony do rezygnacji z praw do Konga.
Roger David Casement  (irl.  Ruairí Dáithí Mac Easmainn) jest autorem Raportu Casementa z 1904 r. (“Casement Report”).

Ww. publikacje zawierały krytykę Leopolda II  i jego politykę w Kongo.

Kilka lat później inny brytyjski pisarz, Arthur Conan Doyle, zainteresował się okrucieństwami w Kongo. W 1909 r. opublikował Crimes in the Congo, gdzie napisał:
"Listy naocznych świadków z Konga, z których ostatni nosi datę 27 września, pokazują, że praca przymusowa, porwania, transport niewolników w łańcuchach i palenie wiosek trwają do dziś i stały się powszechne".

Po opublikowaniu w prasie licznych relacji naocznych świadków oraz książki Edmunda Morela, król Leopold II znalazł się pod tak dużą presją, że musiał  zrezygnować z posiadania Konga .

Wielka Brytania, kultywująca żal, ze to nie ona zajęła Kongo, ze swoim profesjonalnym cynizmem zażądała rewizji konferencji berlińskiej, a parlament belgijski rozpoczął dochodzenie w sprawie zbrodni popełnionych w Kongo. Międzynarodowa presja narastała, więc parlament postanowił odsunąć Leopolda od władzy nad kolonią i oddać ją pod zarząd publiczny.

Król zadbał o to, aby nikt nie dowiedział się o jego działaniach i przezornie spalił wszystkie archiwa dotyczące Konga. Mimo to istniejący porządek nie poszedł do lamusa, a brutalne rządy europejskie trwały jeszcze przez dziesiątki lat, aż Kongo ogłosiło niepodległość w 1960 r. I wówczas brutalne rządy mogły wylegitymować się już rodzimym autorstwem.
[w tym temacie planuję notkę  o 'żandarmach z Katangi", czyli o genezie próby secesji najbogatszej prowincji Kongo]

W listopadzie 1908 r., na kilka miesięcy przed swoją śmiercią, Leopold II odsprzedał Kongo administracji rządowej państwa belgijskiego.  Od tej pory terytorium nazywano "Kongo Belgijskie", tzn. stało się zwykłą kolonią państwową. Leopold II nigdy nie odwiedził Kongo, a  przed sprzedażą zniszczył całość dokumentacji związanej z działalnością w kolonii za okres,  kiedy pozostawał jej właścicielem. W kolonii  zmienił się właściciel, ale metody zarzadzania  nie poprawiły losu tubylców, którzy nadal  nadal pozostawali przedmiotem bezwzględnej eksploatacji.

Dokładna liczba ofiar w Kongo w czasie wladania nim przez Leopolda II nie jest dokladnie znana. Poszczególne źródła podają różniące się liczby, choć na żadną z tych wielkości nie ma potwierdzenia. W miarę dokładne ich oszacowanie jest niemożliwe z wielu powodów. Przede wszystkim Leopold spalił całość archiwów swojej kolonii. Ponadto  osoby zmarłe z powodu wycieńczenia, chorób, urazów nie wliczano do staystyki, a przy innych szacunkach staranio się takie przypadki oszacować, co oczywiście było wrózeniem z fusów.Król, podobnie jak  wyznaczeni przez niego urzędnicy administracji kolonialnej najzwyczajniej nie widzieli konieczności zapewnieniq opieki medycznej dla ludności tubylczej, a w takim przypadku nawet błaha  choroba lub kontuzja mogła okazać się śmiertelna w skutkach.

W oparciu o bardzo przybliżone dane szacuje się, że w latach 1884-1915 całkowita liczba ludności Konga spadła z 30 do 15 milionów, przy czym należy uwzględnić, iż część tej liczby stanowiły migracje transgraniczne, czyli ucieczki tubylców z miejsc, gdzie najczęściej łapano niewolników. Co oznacza, iż liczby te nie są równoznaczne z ilością ofiar śmiertelnych wskutek brutalnego działania zarządców kolonii. Niewątpliwie znaczną rolę w tym dramacie odegrała prywata lokalnych wodzów plemiennych , którzy za pieniądze lub np. broń albo jakie ‘świecidełka”  gotowi byli poświęcić wolność i życie swoich współplemieńców.

Dopiero szeroki rozgłos nadany sprawie  przez  obywateli innych krajów położył kres ludobójstwu dokonywanemu na Kongijczykach. Nie należy mieć jednak złudzeń, że gdyby Kongijczycy nie dostali się w ręce krola Belgów Leopolda, to jakiś inny „cywilizowany” kraj europejski nie postąpiłby z nimi podobnie.

Ale to nie eksterminacyjne metody stosowane wobec afrykańskich mieszkańców Kongo najbardziej zaszkodziły opinii króla u rodaków oraz u innych „cywilizowanych” Europejczyków. Faktycznym gwoździem do trumny stała się jego namiętność do pewnej kobiety. Była nią  młoda paryska prostytutka Blanche Zélia Joséphine Delacroix (znana szerzej jako Caroline Lacroix). Poznali się, gdy król miał 65 lat, a ona jedynie lat 16. Po śmierci żony Leopolda II w 1902 r.  (Marie Henriette Anne de Austria z dynastii Habsubrgów), Caroline została jego konkubiną. Król zakupił dla niej liczne wille i posiadłości, m.in. na francuskim Lazurowym Wybrzeżu, ponadto obdarowywał biżuterią oraz  dużymi sumami gotówki. Nadał jej również tytuł baronowej de Vaughan. Z uwagi na źródło finansowania tych „podarków” prasa nadała  Caroline przydomek "Królowej Konga". Natomiast opinia publiczna uznała to za skandal i postępowanie niegodne monarchy. W 1909 r. na  pięć dni przed śmiercią Leopolda II, zawarł on z Caroline małżeństwo, ale belgijski parlament uznał je za nieważne, gdyż ślub miał tylko charakter religijny (udzielony został przez osobistego kapelana króla przy łożu umierającego monarchy), a nie wymagany prawem akt cywilny.

W rezultacie Caroline odziedziczyła olbrzymi majątek w nieruchomościach, kosztownościach, lokatach i papierach wartościowych, który w drodze procesów sądowych próbowali jej odebrać spadkobiercy króla (jego trzy córki z legalnego małżeństwa, tj. księżniczki : Clémentine Albertine Marie Léopoldine,  Louise Marie Amélie i Stéphanie Clotilde Louise Herminie Marie Charlotte), alerezultat był tylko częściowym powodzeniem. Król chciał wydziedziczyć córki, gdyż z żoną pozostawał w wieloletniej separacji, po obwinieniu jej za to, że jego pierworodny syn zmarł nie dożywszy 10 lat. Z kolei królowa-żona nie mogła mu wybaczyć, iż obwinia ją za śmierć syna.  

Oszacowano, iż majątek Caroline w 1912 roku sięgał co najmniej 7 milionów dolarów, a gdy zmarła ona w lutym 1948 r., pokaźny majatek odziedziczył z kolei  jeden z dwóch synów jej i Leopolda II  -  Lucien Philippe Marie Antoine, książę Tervuren (1906-1984); Drugi syn, Philippe Henri Marie François, hrabia Ravenstein  zmarł, gdy miał niespełna 7 lat. Jakkolwiek formalnie byli oni synami Leopolda II, to wielu ówczesnych obserwatorów uważało, że faktycznie były to dzieci Caroline ze związku z Antoine-Emmanuel Durrieux, byłym podoficerem armii francuskiej, nałogowym hazardzistą, jej kochankiem oraz jej alfonsem, gdy została prostytutką. Znajomość w sekrecie przed królem podtrzymywali w czasiejej  związku  z Leopoldem II,  i w siedem miesięcy po śmierci króla Caroline wzięłaślub ze swoim stałym kochankiem w 1910 r.  Antoine-Emmanuel Durrieux adoptował synów Caroline, których chciał uznać za własne dzieci. Ale to nowe małżeństwo bardzo szybko się rozpadło, zaś  Durrieux zrzekł się praw do synów za „odstępne” w wysokości jednego miliona dolarów.

Wg niektórych opinii cała intryga „romansu z królem” została zaaranżowana przez prostytutkę i jej alfonsa.

Wdowa-multimilonerka nie wyszła już później za mąż, chociaż fatygantów było sporo, a w opublikowanych w 1937 r. wspomnieniach  (Commoner Married a King: As Told by Baroness De Vaughan to Paul Faure ; tytuł w wolnym przekładzie brzmi: Jak plebejuszka poślubiła króła. Opowieść baronowej de Vaughan dla Paula Faure ) napisała, że jej synowie pochodzą  ze związku z królem, a nie
z kochankiem.  Caroline zmarła w 1948 r.,a jej starszy syn (Lucien Philippe Marie Antoine Delacroix Durrieux) jedyny dziedzic pozostawionego majateku, żył w dostatku do swojej śmierci.
https://en.wikipedia.org/wiki/Caroline_Lacroix

Linki do artykułów ze stosownymi ilustracjami:

https://fishki.net/4267312-strana-otrezannyh-konechnostej-uzhasy-zhizni-v-kongo.html

https://telegra.ph/Krovavye-belgijskie-vafli-12-23

********

Wykaz moich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty

 

 

 



tagi: kolonializm w afryce 

stanislaw-orda
16 maja 2023 21:09
19     1656    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

emirobro @stanislaw-orda
16 maja 2023 22:38

Komuna potepiala kolonializm ale jakos Belgii nie wymieniala. Wielu ludzi dowiedzialo sie o Kongu i Leopoldzie II pozno lub jeszcze nie wiedza.

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @stanislaw-orda
16 maja 2023 23:32

Cykl pana notek nie czyta się przyjemnie i lekko ,ale nie tworzy je pan dla odpoczynku. Ten kolonializm Leopolda II nie jest wcale taki "nieznany".Mam nadzieję,że zacznie pan publikować wszystkich po koleii obwiesiów ,którzy mają na sumieniu ludobójstwa narodów.Tych co się do tego przyznali i tych co chroni ich imunnitet zmowy,że to "niby przypadek",bo .... inni zawinili...

W 2020 w "ciekawostkach historycznych pan F.Bogaczyk umieścił notkę o tym kolonialiźmie Konga i już teraz nie wiem która wersja jest okropniejsza w swojej wymowie:pana,czy Bogaczyka?...Obie są pełne okrucieństwa jakie dopuszczał się jej królewska mość...ze swoimi obwiesiami.

https://ciekawostkihistoryczne.pl/2020/07/08/odciete-dlonie-symbolem-bestialstwa-w-belgijskim-kongo-tragedia-o-ktorej-milczal-swiat/

Ten bastrad Leopold II to był szczwany lis,zwołał 36 ekspertów, w przemówieniu do nich , sprytnie ukrył swoje prawdziwe motywy pod płaszczem szlachetnych idei.Mianował naukowym przewod. konferencji  rosyjskiego geografa Piotra Siemionowa, który specjalizował się w zagadnieniach związanych z Azją, natomiast niewiele wiedział o Afryce.Leopold uruchomił łapówki gdzie miejscowi za skromne podarki zrzekali się wszystkich swoich ziem na rzecz Leopolda.
I tak zaczęła się okrutna rzeź....Ile zamordowano,okaleczono to jeden Bóg wie...Z pewnością więcej niż Żydów...jak piszą źródła...

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @stanislaw-orda
16 maja 2023 23:55

Cofniemy się o dziesięć stuleci i wylądujemy w ... na wyspie.

 

 

P.S.

coś podpowiedziało z prawego dolnego rogu o ochronie przed wirusami.

:)

 

 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @stanislaw-orda
17 maja 2023 04:23

Po opublikowaniu w prasie licznych relacji naocznych świadków oraz książki Edmunda Morela, król Leopold II znalazł się pod tak dużą presją, że musiał  zrezygnować z posiadania Konga .

Rzeczywiście za wszystkie te zbrodnie odpowiada osobiście król Leopold, a wszystkie działające w tamtejszym terenie kompanie handlowe są naprawdę bez skazy.Przydałoby się też wspomnieć, że zarówno Mark Twain jak i Joseph Conrat pisali nie o tym co widzieli w Kongu, a o tym, za co im zapłacili mocodawcy. A już o tym, że fotografie z terenu zostały sfałszowane (i wiadomo o tym, juz od 1907) lepiej wogóle dziś nie wspominać.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Pioter 17 maja 2023 04:23
17 maja 2023 05:03

Jak rozumiem, wszystko to jest "fałszywką" sprokurowaną na zlecenie Londynu.

Pomimo to, owo  "wszystko" powinno posiadać swój wyraz procentowy. Czy może wiesz ile on wynosi?

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @stanislaw-orda 17 maja 2023 05:03
17 maja 2023 05:22

Z córką Morela ożeniony był Rettinger, a Casament był świeżo nawróconym Irlandczykiem, którego później powieszono za działalność przeciw koronie. Jego dzienniki się zachowały, ale gdzieś zginęły, a zamiast nich pojawiła się na rynku całkiem fałszywa książka Llosy "Marzenie Celta". Pan Casament nie traktował miejscowych z taką estymą, jak to opisuje Llosa, jeśli oczywiście nie wliczać w to jego kochanków, których sobie dobierał z tych prześladowanych czarnych. No i zniknęła gdzieś postać Henry Mortona Stanleya, jak się zdaje to on był pierwowzorem tego wcielonego diabła z książki "Jądro ciemności"

zaloguj się by móc komentować

Pioter @stanislaw-orda 17 maja 2023 05:03
17 maja 2023 05:41

Nie wszystko jest fałszywką. Natomiast nie zrobiono ogromny czarny PR Leopoldowi i ustawiono go w jednym szeregu z Polpotem, Stalinem czy Hitlerem. Na pewno ma swoje za uszami, jednak nie ma najmniejszego sensu przypisywanie mu liczb wielkości kilku milionów ofiar.

Popatrzmy na te najczęściej powtarzane zdjęcie, które nie ma żadnego sensu. Opisano je jako fotografię ojca patrzącego na obcięte dłonie swoich dzieci. I teraz kilka pytań:

Fotograf dotarł na miejsce kaźni natychmiast po wykonaniu wyroku? To dlaczego nie zrobił zdjęć z samej egzekucji (bo obcięcie dłoni dziecka w tamtych warunkach było różnoważne z egzekucją).

Jaki był wogóle sens wykonywania takiego wyroku (z tłumaczeniem, że dzieci zebrały zbyt mało), skoro spokojnie wystarczyłaby chłosta? Przecież teraz z takiego niewolnika nie ma już wogóle żadnego pożytku.

Dlaczego rozpaczający ojciec siedzi spokojnie na balkonie domu kolonizatora? Powinien albo się buntować, albo być związany łańcuchami, albo wogóle uciec od tego wszystkeigo. A już na pewno nie siedzieć spokojnie i rozmyslać.

Do danych zebranych przez propagandę, szczególnie mające na celu zmianę struktury właścicielskiej ogromnego obszaru, radziłbym jednak podejść z dużą dozą ostrzożności.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @BTWSelena 16 maja 2023 23:32
17 maja 2023 05:43

Niejaki Atanazy Pustelnik napisał (09.-11. 07.2020 r.)  wydaje się sensowne komentarze pod zalinkowanym artykułem. Komentarze te skompilowałem w jeden kawałek i przytaczam  w całości (poza jednym zdaniem) i bez istotnych poprawek:

Po pierwsze to nie Belgowie zbudowali machinę niewolnictwa w Kongo. Obecnie za głównych jej konstruktorów uważa się Portugalczyków i lokalne elity afrykańskie zwłaszcza tzw. „kupców” z narodu Vili (Bavili, „Mobili”, Muvili). Już wcześniej nawiązali oni kontakt z Europą nie tylko zachodnią, jako główni eksporterzy na jej rynek miedzi. Pochodzili oni z potężnego w XVII- XVIII wieku królestwa Loango, położonego na płn. od Królestwa Kongo, państwa które najprawdopodobniej istniało już od I wieku naszej ery! Raz jako samodzielne, a innym razem zwasalizowane przez lokalnie imperialne królestwo króla Kongo.

W XVI wieku niezwykle, nawet jeśli przyjąć standardy europejskie, bogata arystokracja i szlachta Loango, postanowiła się uniezależnić od imperium kongijskiego przyjmując katolicyzm od… Węgrów (!?) Konkretnie dokonał tego, nazywający się z portugalska Berdardino d’Ungheria w 1663 r. Ochrzcił on króla imieniem Afonso, a także na początek ok. 6000 jego szlachetnie urodzonych poddanych. Co prawda Vili szybko na jakiś czas odrzucili chrześcijaństwo ale… wykorzystali wiedzę europejską by wzmocnić swoją potęgę.
Tj. zawsze trzymali Europejczyków na „…odległość broni…” ale korzystali z ich wiedzy i pomysłów.

 Urzędnicy loangońscy – mafouks, sami zatem z powodzeniem organizowali manufaktury, a nawet fabryki na wzór europejski. Kupcy zaś loangońscy zwani „kupcami narodu Vili” – i tu dochodzimy do sedna sprawy – w interiorze kongijskim najpierw inwestowali w kowalstwo, a później… zaczęli organizować lokalne grupy zbrojne doskonale wyposażone w broń europejską, które dokonywały za przyzwoleniem lokalnej starszyzny, istnych polowań na niewolników! Z czasem oczywiście „autowano” z interesu w większości ww. starszyznę, totalnie eksploatując i ujarzmiając, i de facto kompletnie dezorganizując, podbijane tereny. Handel niewolnikami był bowiem niewątpliwie bardziej intratny niż miedzią…

Kupcy Vili mieli jednak niestety ogromny problem głównie z kupcami królestwa (i narodu) Teke (Bateke), którzy praktycznie sprawowali władzę nad większością obszarów przyszłego Konga belgijskiego, i którzy zmusili swego króla Ilo Makoko, by ten przyjął protektorat i zwierzchnictwo kolonialne, francuskie…
Potężna Francja miała wg ich zamysłów, zmusić triumfujących na tą chwilę Vili, do rezygnacji z intratnego niewolniczego interesu na rzecz Teke… Belgowie spadli więc „biednym” Vili „z nieba”, byli dla nich niczym przysłowiowy wygrany los na loterii… (na marginesie: z kolei Teke się przeliczyli… Francuzi wprowadzili bowiem – wobec nich – srogi totalny reżim. Następca Ilo Makoko bezskutecznie próbował buntu w 1898 r., w wyniku czego ponad 80% Teke, mimo niezłego uzbrojenia – bo byli naprawdę stosunkowo bogaci  - wtedy zginęło, a resztę najsłynniejszych afrykańskich „kupców” wszech czasów, zamknięto w jałowym górskim rezerwacie…

Tym bardziej Belgowie przydali się Vili, że przywrócone w 1709 r. po pokonaniu Portugalczyków i Holendrów (obu nacjom zadano „naprawdę upokarzające klęski”) ww. lokalne imperium – królestwo Kongo, chciało i ono mieć swój udział w „niewolniczym torcie” i – by poprawić swą pozycję -  oddało się
z kolei pod opiekę Portugalii, (w 1885 r. król Kongo Pedro V podpisał traktat „wiernopoddańczy”). Oczywiście Kongijczycy się zbuntowali też po niewczasie i skończyli jak Teke – także totalnie spacyfikowani…

Kolejnym lokalnym „starożytnym” królestwem o wielowiekowej tradycji, silnym rozwarstwieniu (arystokracja, szlachta, poddani) chrześcijańskim – katolickim jak i wcześniej wyżej przeze mnie wspomniane, dorabiającym się najwcześniej z nich na niewolnictwie, było zależne od Portugalii królestwo Ndongo (= Angoli ) mniej więcej to obecna Angola)…

Jak widać kupcy Vili mieli wielu wrogów, których król Leopold jednym ruchem ręki (przy podpisywaniu odpowiednich traktatów), usunął…

II. Czy to Vili wynaleźli takie okrucieństwa jak np. obcinanie rąk, aby podporządkować całkowicie sobie swoich czarnych jak i oni pobratymców? A nie – to już wynalazek Portugalczyków, a raczej arabski, który przyswoili sobie Ci pierwsi.

III. No i jeszcze jedno, obecnie uważa się – wg najnowszych szacunków, że „kupcy Vili”, przepraszam oczywiście Leopold II i jego Belgowie – trzeba być przecież „poprawnym politycznie” -  wymordowali
nie 10, a co najmniej 15 milionów mieszkańców Konga…

IV. Jakoś nikt nie domaga się dzisiaj przeprosin od najokrutniejszych kolonizatorów Afryki, tj. Portugalczyków i Portugalii, ale od Belgii – czyżby to również i dlatego, że to tam w Belgii jest stolica Unii Europejskiej, a nie w dość obecnie zmarginalizowanej a niegdyś tylko imperialnej, Portugalii?

A co się stało z potężnymi, wysoko (wg wielu zdecydowanie najwyżej w czarnej Afryce) cywilizacyjnie „postawionymi” Vili – mieli nawet własne wydawnictwa, system kształcenia – bo to chyba jednak wymaga wyjaśnienia.

Mimo bogactwa i władzy szybko bowiem oni „zniknęli z kart historii”. No może nie dosłownie i raczej tylko się w nich skryli….Oficjalnie ok. 45 tys. przetrwało w samym Kongu, a blisko 5 tys. w Gabonie. Wielu najbogatszych udało się na emigrację i obecnie najprawdopodobniej (no bo ze względu na wyżej opisaną rolę w eksterminacji w belgijskim Kongu, potomkowie Vili niechętnie przyznają się do swego pochodzenia) stanowią być może nawet większość czarnych elit zwłaszcza biznesowych, tak w Afryce jak i Azji, Europie, obu Amerykach a podobno nawet i w Australii!

Mimo zachowanych w oryginałach czy odpisach ponad 200 (z kilkuset ) umów podpisanych z Belgami, obecnie Vili robią wszystko aby „wybielić” swoją rolę w niewolniczym procederze: „…owszem handlowaliśmy niewolnikami ale praktycznie tylko jako pośrednicy i tak naprawdę na stosunkowo niewielką skalę w porównaniu z innymi, a zwłaszcza Belgami i Portugalczykami …”, to są ich najczęstsze tłumaczenia.

A dlaczego praktycznie „zniknęli” oni (jako zwarta grupa etniczna) i ich królestwo?
Otóż na konferencji w Berlinie w 1885 r. Belgowie, mimo ww. licznych umów, po prostu ich po części wykiwali (choć wg wielu odbyło się to za zgodą gro elit Vili – tutaj bowiem wiele jest do dzisiaj okryte iście totalną tajemnicą i część tego co powyżej ustalili badacze, a ja tutaj relacjonuję, może nawet mocno mijać się z prawdą) i de facto „sprzedali” Francji  te „starożytne” królestwo (o blisko 8 wieków przecież starsze
od naszego!), co nie przeszkadzało państwu belgijskiemu, dalej współpracować z paramilitarnymi bojówkami organizowanymi i dowodzonymi jak dawniej głównie jeśli nie wyłącznie przez Vili, w drenażu ekonomicznym Konga.

Francuzi zaś liczyli głównie na ogromny kapitał bajecznie bogatego portowego Loango. Loango zaczęło tracić jednak na znaczeniu mając zbyt płytki port dla coraz większych XX-wiecznych statków. Francuzi oczywiście torpedowali wszelkie próby bardzo kosztownego pogłębiania owego portu.
Doprowadzili bowiem linię kolejową do innej miejscowości portowej, Pointe-Noire, a nie do Loango,
by ostatecznie dobić dawną stolicę. Ale linia kolejowa i nowoczesny port spowodowały na początku XX w., ogromny napływ imigrantów zarobkowych (głównie z tzw. ludów Yombe), a wraz z nimi chorób na które Vili okazali się rzekomo być bardzo wrażliwi: ospy i śpiączki afrykańskiej. Liczne przypadki śmierci były jednak bardziej niż bardzo podejrzane – oskarża się (i są na to dowody), że za przyzwoleniem kolonizatorów – być może i z udziałem francuskich jednostek specjalnych, po prostu systematycznie przez całe dekady eliminowano, głównie ponoć truto (także zarażano?), zwłaszcza najbogatszych Vili zagarniając ich majątki
i uprzywilejowaną pozycję…
 I co być może ważniejsze, widziano w nich – Vili – nieźle przecież wykształconych, główne dla siebie –
tj. Francji, zagrożenie, jako potencjalnie tworzących zalążki ruchów niepodległościowych. Dlatego naciskano
na ich emigrację, bardzo im ją zresztą ułatwiając. A dla Vili nie było to niczym specjalnie niezwykłym.
Jak bowiem wyjaśnia Wikipedia: „Ponadto Vili, w przeciwieństwie do ludów Yombe, byli mniej przywiązani do ziemi, ze względu na dominujące u nich nakierowanie się na działalność handlową oraz ich dominującą pozycję jako pośredników w kontaktach z populacjami w głębi całego afrykańskiego lądu; i z europejskim handlem.”

A żeby była jasność – Belgowie podpisywali umowy i, lub dogadywali się, prowadzili interesy w tym niewolnicze (od samego początku obecności nieformalnej i formalnej w Afryce), już na co najmniej kilka lat przed konferencją w Berlinie. Wiedzieli bowiem na pewno, że dostaną jakąś część Konga, nie wiedzieli tylko dokładnie jakie obszary.

 

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski 17 maja 2023 05:22
17 maja 2023 05:46

Gdyby chcieć napisać o wszystkim, notka miałaby ze 20 albo 30 stron formatu A-4.

No i po to są komentarze, żeby w nich dopisywać istotniejsze  okoliczności.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Pioter 17 maja 2023 05:41
17 maja 2023 05:48

Czarny PR urobił też Conrad, a raczej ten, na czyje zlecenie Conrad napisał opowiadanie "Placówka postępu". W życiorysie Conrada jest info, że on tam w Kongo był, pracował na statku (nie wiem czy jako oficer czy kapitan( i że ponoć z powodu tego, co tam widział zrezygnował z pracy. No ale to tylko ponoć.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @OjciecDyrektor 17 maja 2023 05:48
17 maja 2023 06:09

Skoro król Leopold II nakazał spalić wszystkie archiwa dotyczące jego "placówki postępu"  w Kongo, to chyba miał po temu ważne powody.

Po co zatem byłby potrzebny czarny PR, skoro tamtejsza rzeczywistośc była dostatecznie czarna.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Pioter 17 maja 2023 05:41
17 maja 2023 06:50

Zwłaszcza, że jedna z dłoni to stopa

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @Pioter 17 maja 2023 05:41
17 maja 2023 10:12

Hmn... to jest zastanawiające.W zapodanym linku w "ciekawostkach historycznych",foto jest prezentowane każde oddzielnie z obciętymi kończynami... Król Leopold II tak w sumie został przedstawiony jako chyba większy obwieś od Polpota,Hitlera,czy Stalina... Autorzy podają ,że wymordowano połowę ludności Konga czyli nawet około 15 milionów.... (?)....kto to solidnie zweryfikuje,no cóż  nawet i milion jest uwładczający godności danego władcy,który wydał taki rozkaz.

Wzmożone publikacje w ostatnich latach ,o tych wydarzeniach ,być może mają za zadanie "ocieplić" wizerunek pozostałych obwiesiów ludobójstwa.?... No przecież FR do dzisiaj nie uznała Stalina za ludobójcę,ani wymordowanie oficerów i ludności za ludobójstwo.Dokładnie odnośnie Katynia tak postanowiła całkiem jeszcze świeżo 21 września 2004 r. główna Prokuratura Wojskowa FR i umorzyła  śledztwo ws. zbrodni katyńskiej. No tak :co tam kilka tysiączków oficerów polskich,skoro Leopold obwieś wymordował miliony....ech...historia kołem kręci...chyba czas umierać.....

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @BTWSelena 17 maja 2023 10:12
17 maja 2023 10:20

Z tymi rozkazami wydawanymi osobiście przez króla Leopolda II to spora przesada. On miał to w nosie, i pozostawiał wolną ręke swoim ludziom na zasadzie "róbta co chceta", bo mnie interesuje tylko kasa. Wswwzak nie ucinał osobiście tych dłoni czy sto, podobnie jak Hitler nie wpychał osobiscie ofiar do dołow z wapnem. Bo co do Pol Pota to mam uzasadnione wątpliwości.

Ocieplanie wizerunku twórców kolonializmu jest najbardziej intensywne  w świecie anglosaskim (dominacja kulturowo-językowa w świecie) , i właśnie oni najgłośniej krzyczą "Łapaj złodzieja/bandytę"!'.

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @stanislaw-orda 17 maja 2023 10:20
17 maja 2023 11:46

Nie mam aspiracji do wybitnego historyka,ale jednak posiadam orientację,że każdy tego typu wprost nienormalny watażka,najpierw buduje swoje struktury,lub jest w ich posiadaniu. Stalin,czy Hitler nie biegał z naganem w ręku ,aby osobiście mordować dla kasy...To chyba wiedza podstawowa i nie ma potrzeby jej przypominać. Świat anloglosaski ,nawet ze względu na dominację kultury językowej ma mniejszą barierę do krzyku "łapaj złodzieja" niż nasi umiłowani sąsiedzi,którzy nas okupywali przez pół wieku a w przeszłości ciut i dłużej------ mają większą siłę rażenia........

Sorry panie Stanisławie ,nie odbiegam tematycznie od pana notki od Leopolda II i jego wyczynów w Kongu,ale tak poszła dyskusja w tematyce,gdzie i do kogo należy przedstawianie rzetelnych faktów.

I chociaż to tylko vlog jakich tysiące to jednakże @Andromeda usiłuje przekazać jak wygląda to głośnie krzyczenie,"łapaj złodzieja"aby uświadomić swój liczny ,czyli te 146 milionów lud o historii.... Ja nawet jako zwyczajny czytelnik historycznych faktów wymiękam ,słysząc "historyków" rosyjskich...

https://www.youtube.com/watch?v=e0rFet4zBgA

 

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @BTWSelena 17 maja 2023 11:46
17 maja 2023 12:01

Przepraszam, ale ja na "SN" nie będę podejmował wątków na temat państwa posiadającego  "146 milionów ludności".
Zna Pani moją opinię na ten temat i nie ma potrzeby, abym ją przytaczał, skoro jej nie zmieniłem.

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @stanislaw-orda 17 maja 2023 12:01
17 maja 2023 12:23

W zupełności pana rozumiem. Więc nastąpiło niezrozumienie z mojej strony,bo oficjalnie przyznał pan ,ze na temat Ukrainy nie chce pan pisać. Natomiast notki o sowietach i gułgach "146 milionowej ludności"istnieją i nie tak dawno którąś z koleii czytałam...Moja wypowiedź ,absolutnie wiąże się z tym okresem i kontynuacją tego okresu. Proszę o wybaczenie ,ze potrąciłam jakąś strunę o której nie chce pan pisać. Skoro znamy wzajemną opinię na tematy nie ma o co kruszyć kopii ,zwłaszcza ,że sprawa dotyczy  samych obwiesiów politycznych.

zaloguj się by móc komentować


cbrengland @stanislaw-orda
18 maja 2023 03:38

Józef Teodor Konrad Korzeniowski herbu Nałęcz, urodzony w Berdyczowie agent specjalny korony brytyjskiej, opublikował w  1899 r.  pod „nazwiskiem operacyjnym”  Joseph Conrad, nowelę pt.:  Jądro ciemności (Heart of Darkness), opisującą zbrodnie w Kongo. Wtedy prasa europejska, w ślad za brytyjską, zwróciła uwagę na ten problem. 

Ja z tym Conradem tak obchodziłem się nieco delikatnie, wielokrotnie o nim pisząc, wszak to mój sąsiad obecnie, chociaż już w grobie teraz pod Canterbury, a ty tak otwarcie, agent. Toć to jeden z najwybitniejszych autorów tego czegoś, co się nazywa Zjednoczone Królestwo. Można więc rzec tylko jedno, zjednoczone qures...o. I tyle na ten temat.

Dodam tylko, że obecnie, to taki nowy ruski jest przecież w Polsce. Wszak razem z USA, to to samo właśnie.

_________

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować