-

stanislaw-orda : [email protected].

Ale dlaczego właśnie Ziemia?

W poprzednie notce naszkicowałem model Układu Słonecznego według rzeczywistych proporcji dla odległości między obiektami, które go tworzą oraz rzeczywistych proporcji wielkości tych obiektów. http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/lepiej-trzymac-sie-ziemi
Natomiast dla zilustrowania usytuowania planety Ziemia i uwarunkowań związanych z tym usytuowaniem, konieczne jest omówienie roli jeszcze jednego parametru, a mianowicie masy, którego nie można pominąć w opowieściach o kosmosie. Wszystkie obiekty we Wszechświecie spaja siła przyciągania, którą nazywamy grawitacją i znamy jako prawo powszechnego ciążenia. Sir Izaak Newton dokonał w 1687 roku sformalizowania matema-tycznego omawianego prawa w postaci stosownego wzoru, w którym wyrażona jest zależność, iż masa punktu m1 przyciąga masę innego punktu m2 z siłą F, która jest proporcjonalna do iloczynu obu mas i odwrotnie proporcjonalna do kwadratu odległości (r) między nimi.

Grawitacja stanowi najważniejsze oddziaływanie organizujące strukturę materii we wszechświecie. Tym samym, również w przypadku Układu Słonecznego nie do pominięcia są relacje pomiędzy masami podstawowych jego składników. Dla potrzeb dalszego wywodu potrzebna jest kalibracja owego parametru. Dokonam jej w ten sposób, iż masie Ziemi przypiszę wartość o nominale „1”, natomiast masy innych obiektów będą stanowiły wielokrotność nominału przypisanego dla Ziemi, bądź jego część ułamkową.

Słońce posiada masę będącą odpowiednikiem 328,9 tysięcy mas Ziemi. Jest to wielkość trochę zaokrąglona, ale to zaokrąglenie nie przekracza 0,01 procenta i dla celów niniejszej prezentacji jest bez znaczenia. Masy pozostałych obiektów również przedstawię w podobnym zaokrągleniu. I tak Merkury, czyli planeta okrążająca Słońca w najbliższej odległości posiada masę 18 razy mniejszą od Ziemi, więc dla naszych potrzeb wyrażę ją wartością ułamka dziesiętnego o wielkości 0,055 (masy naszej planety). Wg tej recepty masy pozostałych planet w relacji do masy Ziemi wyniosą odpowiednio: Wenus - 0,81; Mars - 0,11; Jowisz - 317,9; Saturn - 95,2; Uran - 14,5; Neptun - 17,1. Zsumowana łączna masa wszystkich planet Układu Słonecznego to odpowiedniki 446,7 mas Ziemi. Pozostały do uwzględnienia masy księżyców, planetoid i komet. Księżyc posiada masę 81 razy mniejszą niż Ziemia, co wg przyjętej proporcji stanowi 0,0123 masy ziemskiej. Przyjmuję dla wszystkich wymienionych obiektów, które nie są planetami, łączną ich masę w wielkości 0,3 masy Ziemi, która to wielkość stanowi ekwiwalent masy 24 ziemskich Księżyców. Z całą pewnością taka właśnie wielkość nie została zaniżona. Ale nie musimy tego zbyt dokładnie wyliczać, gdyż wielkość ta ma znaczenie marginalne (0,3 odniesione do 446,7). Po dokonaniu stosownego sumowania otrzymujemy wynik, który stanowi odpowiednik 447 mas Ziemi.

W wyliczance tej nie uwzględniono sumarycznej j masy obiektów składających się na Pas Kuipera i na Obłok Oorta, gdyż takie wielkości pozostają nieznane.

447 mas Ziemi to zaledwie 0,13 procent masy Słońca. Tak więc masa Układu Słonecznego wraz ze Słońcem to odpowiednik 329 347 mas Ziemi, przy czym w masie Słońca skoncentrowane jest 99,87% tej masy . Dysproporcja w wielkości masy Słońca w stosunku do łącznej masy planet powoduje, iż punkt ciężkości dla układu: planety – Słońce, sytuuje się blisko powierzchni naszej gwiazdy.

Wspomniana dysproporcja decyduje także o tym, iż ruch względny Słońca wokół wspólnego środka masy jest minimalny, co z kolei ma wpływ na wysoką stabilność planetarnych orbit wokółsłonecznych. Ruch ten jest tak bardzo nieznaczny, że odpowiada przesunięciu Słońca o grubość ludzkiego włosa zmierzonego z odległości trzech kilometrów. Inaczej mówiąc, efekt tej wielkości byłby możliwy do zarejestrowania na dystansie  maksymalnie do 10 lat świetlnych. Aby zarejestrować oddziaływanie mniej masywnych planet lub takie oddziaływanie dla bardziej odległych systemów gwiezdnych potrzebne są bardzo precyzyjne instrumenty, w szczególności wyniesione ponad atmosferę ziemską. Tego rodzaju misję zbierająca dane astrometryczne prowadzi, między innymi, obserwatorium kosmiczne Kepler wyniesione na orbitę okołoziemską w I kwartale 2009 r. Jednym z takich przyrządów jest urządzenie nazywane interferometrem. Interferometry używane są do mierzenia zakłóceń promieni świetlnych z powodu „kołysania się” gwiazdy pod wpływem siły ciężkości obiegających je planet. Istnieją obecnie i mają praktyczne zastosowanie techniki pomiaru pozwalające uzyskiwać rozdzielczość o kilka rzędów większą, niż byłaby wymagana do zaobserwowania względnego ruchu składników układu Słońce – planety.

Z przytoczonych wielkości wynika, iż łączna masa czterech planet, tzw. gazowych olbrzymów (Jowisz, Saturn, Uran, Neptun) to ok. 99,5% masy wszystkich planet, natomiast na małe skaliste globy typu ziemskiego (Merkury, Wenus, Ziemia, Mars) przypada pozostałość w wymiarze 0,5%. W takiej relacji masa Ziemi stanowi 0,2%, a masa Jowisza ok. 71,1% łącznej masy planet. Planety Jowisz i Saturn reprezentują łącznie 92,4% tej masy. Pozycja poszczególnych planet w Układzie Słonecznym powoduje, iż dwie najbardziej masywne okrążają Słońce daleko poza orbitą Ziemi i spełniają rolę tarczy grawitacyjnej, która odchyla trajektorie drobniejszych intruzów kosmicznych. W ten sposób znakomita większość tych intruzów uzyskuje trajektorię omijającą orbitę Ziemi.

Po uformowaniu się obecnego układu planetarnego oddziaływanie grawitacyjne planet-olbrzymów spełniło rolę odkurzacza, który wymiatał większość gruzowiska lodowo-skalnego, tych jego fragmentów które nie zostały zużyte do budowy planet. Szczątki te zostały wyekspediowane siłami pływowymi planet olbrzymów daleko poza wewnętrzne rejony Układu Słonecznego, czyli usunięte z okolic Ziemi. Składniki gruzowiska, wyrzucone grawitacją Jowisza i Saturna, zasiliły bądź dalekie peryferie Układu Słonecznego (Pas Kuipera), bądź zostały wyrzucone jeszcze dalej. Wewnątrz Układu, między orbitą Marsa i Jowisza, krążą na orbitach okołosłonecznych niewielkie ich pozostałości w postaci pasa planetoid. Gdyby masy Jowisza i Saturna były znacząco mniejsze lub ich usytuowanie względem Ziemi i Słońca było inne, częstość katastrofalnych zderzeń Ziemi z kometami czy planetoidami byłaby ok. 1000 razy większa. To oznacza iż do takich katastrof, które w dziejach planety oznaczały „wielkie wymieranie”, dochodziłoby co 50 lub 100 tysięcy lat zamiast, mniej więcej, co 50 lub co 100 milionów lat.

Tworzone modele poszczególnych wariantów planetogenezy nie przesądzają o tym, w jakim stopniu znana nam struktura układu planetarnego składającego się na Układ Słoneczny może być typowa dla układów planetarnych istniejących przy innych gwiazdach. Pierwotny obłok protoplanetarny, z którego powstało Słońce i planety posiadał materię wystarczająca na utworzenie jednej gwiazdy i kilku planet, przy czym tylko jednej planety rozmiarami i masą wyraźnie dominującej nad pozostałymi (Jowisz). Gdyby obłok protoplanetarny posiadał wielokrotnie większe rozmiary, mogłoby wystarczyć budulca na utworzenie drugiej gwiazdy. Przykładowo, na miejscu Jowisza powstałby obiekt o masie 80 do 100 razy większej, która byłaby wystarczająca do wygenerowania wartości ciśnienia i temperatury w jądrze, umożliwiających zapalenie się wodoru i zainicjowanie procesu nukleosyntezy. Obiekt taki stałby się wówczas gwiazdą z dolnej granicy mas gwiezdnych, czyli samograwitującym reaktorem nuklearnym, zaś Układ Dwu-Słoneczny stanowiłby ciasny system gwiazdy podwójnej. Miałoby by to najprawdopodobniej tego rodzaju konsekwencje, że siły pływowe istniejące pomiędzy oboma składnikami gwiezdnymi nie pozwoliłyby na znane obecnie uformowanie planet, natomiast pozostałości materii obłoku planetarnego w formie pasa planetoid krążyłyby wewnątrz systemu gwiezdnego. Możliwe byłoby także wyrzucenie kształtujących się planet z układu przez oddziaływanie grawitacyjne wspomnianego układu dwóch gwiazd lub też zakotwiczenie ich na bardzo ciasnych orbitach okołogwiezdnych. Możemy stworzyć liczne warianty dla modelu planetogenezy, ale pozostanie nie rozwiązany problem możliwości ich weryfikacji.

Ze swej strony wątpię, czy rozwiązanie tej kwestii możliwe jest w wyniku mnożenia teoretycznych kombinacji.

Natomiast w przypadku gdyby masa Jowisza była znacząco mniejsza, skalno-lodowe pozostałości obłoku planetarnego krążyłyby w całości wewnątrz systemu planetarnego, gdyż nie mogłyby być wyrzucone daleko poza jego granice z powodu niewystarczających do tego sił grawitacji. Znacząco większa ich ilość zderzałaby się z Ziemią. Odłamki takie zawierają lód, co oznacza, iż stanowią one ważne źródło istniejących zbiorników wodnych
na planecie. W rezultacie bardziej obfitego zasilania lodem, który ulegałby roztopieniu, cała planeta mogłaby zostać zalana wodą, czyli jej powierzchnię pokrywałby jednolity ocean, bez miejsca na suchy ląd. Oznacza to, że utworzenie rozmaitych modeli dla przebiegu planetogenezy zależy od przyjęciu warunków początkowych. Powstanie planet typu ziemskiego wokół gwiazdy zależy w decydującym stopniu zarówno od rozmiarów, jak też składu chemicznego obłoku protoplanetarnego, tzn. czy zawiera on w wystarczającym stopniu koncentracji takie pierwiastki, jak krzem, węgiel, żelazo, tlen, azot, etc.

Warunki początkowe nie mogą jednak mieć dowolnych parametrów. Można wskazać dla nich silne ograniczenia. Np. masa planet skalistych nie może być dowolnie duża w kontekście życia organicznego w jego bardziej rozwiniętych formach. Im większa taka masa, tym większa siła ciążenia, która ma np. wpływ na krążenie płynów ustrojowych. Wyobraźmy sobie przez chwilę, że na Ziemi jest dwukrotnie wyższa grawitacja. Jaką grubość musiałyby mieć wówczas ścianki żylne lub tętnicze, jak wyglądać miałyby naczynia włoskowate, jak masywne mięśnie musiałoby mieć serce, aby mogło przepompowywać dwa razy cięższą krew. Z kolei wymagałoby to odpowiednio silniejszych płuc do pompowania tlenu do krwi, etc., etc. I jaką wytrzymałość musiałyby mieć struktury mózgowe, aby być odporne na wcale popularne objawy uderzenia krwi do głowy.

Po przedstawieniu najważniejszego parametru, który wyznaczył nasze miejsce wśród obiektów Układu Słonecznego, możemy przejść do zasadniczego tematu naszego opowiadania, czyli skoncentrować się na przypadku planety Ziemia. Potocznie mówi się, że Ziemia ma kształt kulisty, ale takie określenie zawiera w sobie uproszczenie. W rzeczywistości kształt naszej planety jest odmianą elipsoidy trójosiowej, zwanej geoidą. Jej objętość wynosi ponad 1 bilion km sześciennych. Ze względu na to, iż Ziemia obraca się wokół swojej osi, czyli wiruje jak bąk, ulega pod wpływem siły odśrodkowej nieznacznemu zdeformowaniu, a mianowicie spłaszczeniu. Spłaszczenie mierzone na długości promienia biegunowego wynosi ok. 21,5 km (0,34%), zaś na długości promienia równikowego 0,2 km (0,003%), czyli jest ok. 100 razy mniejsze. Około 71,0% powierzchni planety pokrywają wody. Łączna objętość wody to ok. 1,3 mld km3,  z czego 99,7% przypada na oceany i morza, a reszta na całą resztę. Około 2,0% wody jest zamarznięte w postaci lodu polarnego. Gdyby zatem zniwelować powierzchnię Ziemi, wyrównując na niej średnią wysokość, w całości pokryła by ją warstwa wody o głębokości, mniej więcej, 1,5 km.

Ziemię otacza warstwa atmosfery, której masa, w wystarczającym przybliżeniu, stanowi jedną milionową masy planety. Relacja pomiędzy wodą a atmosferą stanowi rodzaj sprzężenia zwrotnego, gdyż okresowo nawet do 4,0% wody pojawia się pod postacią pary wodnej. Oczywiście największa koncentracja pary wodnej występuje w warstwie atmosfery bliskiej powierzchni. Właściwie nie ma przekonujących symulacji świadczących o tym, czy taka ilość wody, jaka znajduje się na Ziemi oraz związana ze średnią temperaturą na planecie szybkość jej cyrkulacji w ekosystemie, jest niezbędna dla względnej stabilności warunków klimatycznych i wydajności takiego mechanizmu transportującego niezbędną ilość wody dla procesów życiowych w obserwowanej różnorodności organizmów biologicznych. Czy np. mniejsza ilość wody, mniejsza jej powierzchnia parowania oraz głębokość (pojemność w absorpcji np. dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych), nie powodowałaby zbytniego wysuszania atmosfery i związanego z tym postępującego pustynnienia obszarów lądowych.

Najprawdopodobniej byłby to proces o dodatnim sprzężeniu zwrotnym, bo zmniejszająca się ilość pary wodnej w atmosferze byłaby także czynnikiem oziębiającym klimat. Oprócz dwutlenku węgla, para wodna jest ważnym elementem efektu cieplarnianego, gdyż stanowi pojemny kondensator energii dostarczanej przez Słońce. Obecnie najbardziej znanym czynnikiem, który odpowiada za powstawanie efektu cieplarnianego jest dwutlenek węgla. Jego stężenie w atmosferze ziemskiej wynosi jakieś 0,03%. Efekt cieplarniany, oczywiście w dotychczasowych granicach, jest konieczny do tego, aby średnia roczna temperatura planety była wyraźnie dodatnia (wynosi obecnie ok. plus 15 do 16 C). Bez niego temperatura na naszej planecie byłaby wyraźnie ujemna (-18 C), a zatem powierzchnia Ziemi wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyż byłaby skuta lodem. Nie można także pominąć takiego elementu mającego wpływ na temperaturę, że sporych rozmiarów planeta skalista, jaką jest Ziemia, jeszcze całkowicie nie ostygła (jak np. Księżyc czy już prawie całkowicie Mars) i występuje na niej w znaczących rozmiarach aktywność tektoniczna. Na stabilność (względną) klimatu na Ziemi wpływ ma jeszcze jeden istotny czynnik, a mianowicie wielkość naturalnego satelity Ziemi. Proporcja rozmiarów i masy Księżyca w odniesieniu do Ziemi jest przypadkiem niespotykanym dla innych planet i ich księżyców w Układzie Słonecznym (wyłączamy z rozważań układ planetek Pluton – Charon). Masa Księżyca wynosi ok. 1,2% masy Ziemi i jest kilka rzędów wyższa, niż łączne masy innych księżyców w stosunku do ich planet macierzystych. Taki właśnie stosunkowo masywny Księżyc powoduje, iż oś nachylenia Ziemi do płaszczyzny jej orbity okołosłonecznej nachylona jest pod stabilnym kątem, który waha się jedynie w granicach od 22,0 do 24,6 stopni (i ponownie do 22,0 stopni) w ciągu 41.000 lat. Gdyby Księżyc miał znacząco mniejszą masę lub w ogóle go nie było, to wówczas wahania nachylenia osi ziemskiej sięgałyby rozpiętości od 5 do 85 stopni. To zaś znaczyłoby, iż w pewnych okresach na równiku byłoby zimniej niż na biegunach, a po pewnym czasie na odwrót. Mało masywny Księżyc powodowałby, iż wahania takie byłyby chaotyczne w czasie, co powodowałoby katastroficzne zmiany klimatu o nieprzewidywalnych interwałach czasowych. Ponadto, jak wiadomo, masywny Księżyc oddziaływa na występowanie silnych pływów w ziemskich oceanach, powodując okresowe regularne zalewanie obszarów przybrzeżnych (przypływy i odpływy). Najprawdopodobniej zjawisko to odegrało decydującą rolę w wyjściu i ekspansji życia biologicznego z wody na ląd. Jeśli nie byłoby grawitacyjnego oddziaływania Księżyca, pływy oceaniczne w praktyce by nie występowały.

Atmosfera ziemska to, objętościowo, przede wszystkim azot (78,1%) oraz tlen (21,0%), para wodna zawiera się okresowo w granicach 0 - 4 procent, argon 0,9 %, dwutlenek węgla 0,03%. Jednym z najistotniejszych składników atmosfery jest ozon (tlen trójatomowy), chociaż występuje w śladowych ilościach, a jego objętość w atmosferze to zaledwie 0,00004% . Ozon występuje tam, gdzie atmosfera zawiera tlen. Powszechnie uważa się, że zawartość tlenu w atmosferze planety jest warunkiem możliwości istnienia na niej życia biologicznego. Nie jest to jednak czynnik jednoznaczny. Gdyby zawartość tlenu w atmosferze ziemskiej różniła się co najmniej o dziesięć procent od obecnej jego koncentracji, życie biologiczne miałoby nie lada problemy. Gdyby zawartość ta spadła do 19% -18%, nie byłoby możliwe oddychanie ludzi bez wspomagania aparatami tlenowymi. Z kolei gdyby podniosła się ona do wartości 23-24%, następowałby np. samozapłon suchych materiałów typu papier, włosy na głowie, suche trawy (siano), a nawet dojrzałe łany zboża na polach. Zatem tlen jest potrzebny, ale jest on życiodajny tylko w dosyć ściśle określonych granicach. Poza nimi jego rola dla organizmów żywych jest destrukcyjna. Dotyczy ta zasada wszystkich składników atmosfery ziemskiej. Ale nie mniej ważny jest ozon, który chroni komórki życiowe przed promienio-waniem ultrafioletowym, mającym właściwości sterylizacji życia w komórkach. Ozon tworzy się np. jako efekt wyładowań elektrycznych w chmurach. Co z kolei oznacza, iż musi istnieć odpowiednia koncentracja pary wodnej
w atmosferze umożliwiająca tworzenie się odpowiednio grubej warstwy chmur. A to jest funkcją ilości wody oraz szybkością jej wymiany (parowanie), co z kolei jest związane z wysokością temperatury powierzchniowej. Jeśli planeta posiada oceany, ale jest zbyt gorąca, oceany zagotują się, woda przekształci się w parę wodną, której cząsteczka dosyć szybko rozłoży się na wodór i tlen. W atmosferze pojawi się wówczas (przejściowo) znaczna obfitość tlenu, a pomimo to nie będzie to przecież oznaką istnienia życia biologicznego. Tlen taki dosyć szybko zwiąże się z innymi pierwiastkami i nie utworzy ponownie cząsteczek wody. Z drugiej strony nawet prymitywne organizmy biologiczne na naszej planecie potrafią produkować tlen. To jest dosyć wiarygodny wskaźnik mówiący
o prawdopodobieństwie życia biologicznego. Niestety, nic nam on nie powie na temat jakości takiego życia, a zwłaszcza szczebla jego rozwoju.

Reasumując, o możliwości życia biologicznego na Ziemi decydują trzy wskaźniki atmosferyczne, czyli obecność tlenu, pary wodnej i ozonu w atmosferze. Znalezienie ich w atmosferach innych planet uwiarygodniałoby możliwość istnienia na nich życia biologicznego. Pominę w tym miejscu rozważania wskazujące, że życie biologiczne możliwe jest wyłącznie w oparciu o związki węgla. To zupełnie odrębny temat, przyjmijmy tylko jako uzasadnienie, iż inne pierwiastki nie dysponują tak wielką elastycznością tworzenia związków chemicznych. Węgiel tworzy więcej związków niż wszystkie pozostałe składniki Układu Okresowego Pierwiastków razem wzięte.

Dlaczego zatem Ziemia?

Kwestia ta wiąże się z pewną prawidłowością, przejawiająca się w tym, iż nasza galaktyka nie jest zbyt typowym rodzajem galaktyki, a Słońce wcale nie należy do najbardziej typowych gwiazd, również Układ Słoneczny może stanowić bardzo nietypową konfigurację planetarnego układu wokół gwiazdy, zaś wśród tych planet układ Ziemia – Księżyc również odznacza się dosyć szczególnymi cechami, które wcale nie muszą być typowe.

Pośród ogromu kosmicznych obiektów i możliwych ich konfiguracji mogło się zdarzyć, iż pojawiła się bardzo specyficzna kombinacja różnorodnych i niekoniecznie typowych uwarunkowań, która umożliwiła powstanie i rozwój życia biologicznego, aż do jego inteligentnej formy. Musiały wypalić się pokolenia gwiazd, w których nuklearnych tyglach z wodoru i helu wytworzyły się żelazo, tlen, krzem, azot, siarka, węgiel, magnez oraz pozostałe pierwiastki, które następnie musiały rozprzestrzenić się w obłokach międzygwiezdnych. Obłoki te musiały się skondensować aby utworzyć gwiazdy, a wokół nich planety. Wszystko to wymagało tak czasu jak i przestrzeni, adekwatnych co do skali do rozmiaru wspomnianych obiektów Obłoki takie mogły utrzymać się jedynie w bardzo rozległych strukturach związanych grawitacyjnie, jakimi są galaktyki.

Okazuje się więc, że związek pomiędzy życiem na jednej z planet krążących wokół jednej z gwiazd jest uzależniony od warunków początkowych, umożliwiających ewolucję wszechświata, w tym zwłaszcza od wartości stałej grawitacji. Gdyby jej wartość była wyższa, gwiazdy zbyt szybko by się wypaliły, a wszechświat nader szybko zakończyłby swoją historię w powszechnym kolapsie. Gdyby zaś ta wartość była niższa, materia nigdy nie sformowałaby się w gwiazdy i galaktyki, a zamiast tego rozpłynęłaby się coraz bardziej rozrzedzane w coraz większej przestrzeni. W obydwu przypadkach nie byłoby w takim świecie warunków na pojawienie się świadomych obserwatorów nieba. Skoro jednak pojawili się, to oznacza, że warunki jakie zaistniały w znanym nam wszechświecie, umożliwiły taki proces, przynajmniej lokalnie, chociaż oczywiście nie znamy stopnia prawdopodobieństwa występowania tego rodzaju lokalności. Natomiast wzajemna koherencja (koincydencja) owych warunków, którą reprezentuje przypadek planety Ziemia, wydaje się wskazywać na statystyczną znikomość tego stopnia.

******

Wykaz moich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty      

 



tagi: planeta ziemia 

stanislaw-orda
10 marca 2019 22:09
51     2369    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Maryla-Sztajer @stanislaw-orda
10 marca 2019 22:25

Bardzo ładna prezentacja naszej sytuacji by tak rzec ziemskiej. 

:)

 

 

zaloguj się by móc komentować

POLFIC @stanislaw-orda
10 marca 2019 22:49

A kto wymyślił, że stała grawitacji wynosi ile wynosi? :)

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Maryla-Sztajer 10 marca 2019 22:25
10 marca 2019 23:05

a oczy magia obłoków.

Kto wymyślił watę cukrową ?

Nie wiem, ale był.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @stanislaw-orda
10 marca 2019 23:11

Praktycznie z niczym (poza suchymi danymi) się nie zgadzam :)

Ale ciężko coś napisać bo zostanie się zbandowanym. Ale o jednym napiszę: grawitacja za nic nie umożliwia formowania gwiazd i galaktyk! Tak więc ta stała (o której nawet nie jest do końca jasne czy jest stała) niewiele ma do rzeczy :)  Takie grawitacyjne formowanie jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Jak u licha ktoś sobie wyobraża że wodór czy hel, zasadniczo zjonizowany, skupi się w gwiazdę jest poza moim zasięgiem pojmowania. Wątpliwe by w ogóle zaczął chcieć się skupiać ale nawet jeśli mu się zachce i cząstki nie polęcą sobie gdzieś wolne to skupianie musi podnieść temperaturę a ta musi doprowadzić do jonizacji a ta z kolei nie pozwoli na dalsze zapadanie się.

Ha, przecież te bidne reaktory próbujące wywołać reakcje termojądrowe muszą się zdrowo naściskać te jony by coś z tego wyniknęło. I nie posługują się przy tym żadną nędzną grawitacją tylko nieporównywalnie potężniejszą siłą elektromagnetyczną której oczywiście żaden poważny kosmolog nie prawa dostrzegać w nadmiarze bo zakończyłoby to jego naukową karierę. I nie ma znaczenia że nasze Słońce bez przerwy atakuje nas jonami, na jego powierzchni dochodzi do ogromnych wyładowań, które mają wielki wpływ na Ziemię.

Dwóch panów E, Eddington i Einstein stworzyło nową religię ze swoimi dogmatami. Dzisiaj ich nie ruszysz bo stos czeka. Nie no serio. Kiedyś w czasach autorytetu Kościoła czasem było niewesoło ale dawano radę. Dzisiaj? Boson dał mi już bana, tysiące naukowców dostało bana. A ile książek trafiło na stos niepamięci, prawidziwy index ksiąg zakazanych. Przeczytasz i ... bach! Stałeś się oszołomem :( Wylatujesz z obiegu! Takie życie. Stary Kościół był miękki!  Ten współczesny to prawdziwi twardziele bez litości :)

No ale cóż Eddington i Einstein to byli prawdziwi wizjonerzy. Więc może i dobrze że Eddington poza tym że wpadł na pomysł reakcji teromojądrowych we wnętrzu Słońca, zorganizował tą inscenizację, która pozwoliła mu na wykrycie einsteinowskiego ugięcia przestrzeni i od tamtej pory na lud całego świata padło światło nowoczesnej religii. Ups. Nauki! Nie ważne czy jesteś katolikiem, buddystą czy islamistą. Powolnej ewolucji wszechświata nie obalisz!

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @smieciu 10 marca 2019 23:11
11 marca 2019 07:46

Jylko jedno zdanie.
Gdyby reaktory mogły wykorzystywać siłę grawitacji musiałyby posiadać masę 80 razy większą niz planeta Jowisz.

To było to zdanie.

PS

Dylemat w rodzaju  z czym się raczysz  zgadzać, a z czym nie, to nie jest mój problem, ale twój.

Przeciez to nic prostszego, niż zaproponowanie nowego formalizmu matematycznego, zastępującego dokonania Netona, Eddingtona i Einsteina, żeby wymienić przykładow tylko  ich.

No i podaj bodaj kilka nazwisk tych  nazwiska naukowców, którzy dokonali naukowej "anihilacji" teorii względności.

 

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @smieciu 10 marca 2019 23:11
11 marca 2019 09:52

i jeszcze jedno:

otóż wydajność maszyny energetycznej, jaką reprezentuje Słońcejest tego rzędu,  iż  ilość energii którą Słońce uwalnia (emituje) w przestrzeń w ciągu jednej sekundy wystarczyłaby na pokrycie wielkości zapotrzebowania na energię dla takiego kraju jak USA (wielkość zapotrzebowania z przełomu XX i XXI stulecia) przez milion lat.

 

zaloguj się by móc komentować

atelin @stanislaw-orda
11 marca 2019 10:36

"...chociaż oczywiście nie znamy stopnia prawdopodobieństwa występowania tego rodzaju lokalności."

Nie pamiętam gdzie, ale gdzieś przeczytałem, że naukowcy ukuli termin "strefa życia" (czy coś w tym stylu) odnosząc się do ewentualnych warunków, które musiałyby zaistnieć, aby na kakiejś planecie powstało życie. Od kilku lat ilość odkrytych planet jest już spora i, zdaje się, że kilka łapie się na założone warunki. Jak tam na nich jest z węglem - nie wiadomo.

Ale Pańska notka spowodowała, że zacząłem się zastanawiać nad taką hipotetyczną sytuacją: wyobraźmy sobie, że po drugiej stronie naszej orbity krąży bliźniacza Ziemia z takim samym księżycem. Nic o niej nie wiemy, ponieważ zasłania ją Słońce. Dopiero wysłanie sond kosmicznych uświadamia nam jej istnienie. Ponieważ jest bliżej niż Mars, (na którym ludzkość chce bardzo wylądować) więc łatwiej tam dotrzeć. Docieramy więc, lądujemy i rozglądamy się.

I co? Przywitają nas Ziemianie bis, czy pustka? Czy identyczne warunki obowiązkowo generują powstanie życia? Czy musi być coś jeszcze? 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @atelin 11 marca 2019 10:36
11 marca 2019 10:49

to , oczywiście fantasmagoria. Juz dawno wykrylibysmy istnienie takiej planety, nawet zakłądajac hipotetycznie , ze miałaby tak idelanie zsynchronizowany obieg, ze bue byłaby bezposrednio widoczna z obserwatoriów ziemskich. Po prostu jej maa wpływała by na trajektorie bezposrenich sasiadów planetarnych. W podobny sposób wskazano istnienie planety Neptun, wyliczajac odchylenie trajektorii planety Uran od tej matematycznie wyznaczonej dla  takiej odległości od Słońca.

Nie istnieją w tzw. realnym swiecie identyczne warunki.

zaloguj się by móc komentować


stanislaw-orda @atelin 11 marca 2019 10:54
11 marca 2019 11:37

"strefa życia" to teoretycznie wyznaczona dla kazdej gwiazdy odległosc (minimalna imaksymalna) , przy której mogłaby się na planetach ją obiegających utrzymać woda w stanie ciekłym. Oczywicie planety te musiałby mieć odpowiednio dużą masę, aby utrzymac wystraczająco  grubą wartwę atmosfery, w której mogałby zachodzić wymiana wody atmosferycznej z oceaniczną i odwrotnie. 

zaloguj się by móc komentować


qwerty @stanislaw-orda
11 marca 2019 12:34

uzupełniająco: Katalog kształtów naszego Wszechświata - Paweł Strzelecki [ no i oczywiscie temat osobliwości niezderzeniowych - piękne wywody]

zaloguj się by móc komentować

SalomonH @stanislaw-orda 11 marca 2019 11:37
11 marca 2019 13:00

Cały ten wykład bardzo ciekawy, ale trochę naiwny. Może na wstępie napiszę, że nie wierzę w ewolucję, ani biologiczną, ani też w powstanie Wszechświata w ten właśnie sposób. Naiwne wg mnie jest zakładanie, że życie, z jakim mamy do czynienia na Ziemi, jest jedyną dopuszczalną możliwością, że zawsze opiera się na wodzie, tlenie i bardzo ściśle ograniczonych warunkach. Na Ziemi organizmy żywe występują w zasadzie wszędzie, w największych głębinach, w jaskiniach, w gorących, siarkowych źródłach. Czy jesteśmy w stanie wykluczyć, że życie we Wszechświecie również występuje powszechnie? W formach, jakich nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić? I że nie zawsze musi opierać się na wodzie i białku? Ba, niekoniecznie musi się opierać na materii? A jeśli nawet, to kto zagwarantuje, że gwiazdy nie są formą życia i nie posiadają woli i świadomości? 

W takich rozważaniach nasza wiedza daje nam pojęcie o ogromie naszej niewiedzy, jeśli tylko potraktować ją uczciwie. To bardzo dobry punkt wyjścia. Weźmy na przykład DNA. Powszechnie uważa się, że w DNA zakodowane są informacje na temat budowy danego organizmu, jego cech osobniczych, w zasadzie "wszystko" tam jest. Jednak gdy weźmiemy do pomocy matematykę ("język Boga"), to okaże się, że rozpatrując ilość zmiennych i fizyczną zdolność kodowania informacji, to się zwyczajnie nie da. Te informacje, które są potrzebne, nijak w DNA zmieścić się nie mogą. Geny są raczej jak numerki do szatni, czy adresy plików na serwerze, innej funkcji mieć raczej nie mogą, taki model wyjaśnia w zasadzie wszystko, poza tym, gdzie znajduje się ten "serwer" i w jaki sposób się z nim łączymy. 

Do tej pory czytałem, ale ta notka skłoniła mnie do zalogowania się i zadania pytania: A co, jeśli woda nie jest konieczna?

zaloguj się by móc komentować

smieciu @SalomonH 11 marca 2019 13:00
11 marca 2019 14:36

Ja też kiedyś (dzięki teoriom Einsteina czy Darwina) wyobrażałem sobie Wszechświat jako wielką pustkę z Ziemią jako jakimś ewenementem. To było w sumie nawet fajne tak myśleć: człowiek jako coś wyjątkowego. Ale z czasem doszedłem do wniosku że jest inaczej.

Prawda jest taka że im więcej wiemy o Wszechświecie tym bardziej „gęstszy” się wydaje. Kiedyś przykładowo szacowano ilość gwiazd w naszej Galaktyce na ok 100mld dzisiaj jest to już ok 500mld. To samo z ilością Galaktyk w obserwowalnym przez nas Kosmosie. Bez przerwy czegoś przybywa. Np. gwiazd świecących tak słabo i będących tak mających tak małą masę że ktoś powinien się zastanowić jakim cudem mają tam miejsce reakce jądrowe ;) Bez przerwy odkrywane są nowe struktury. Obserwacje w różnych pasmach: podczerwieni czy radia pokazują ZUPEŁNIE inny obraz niż ten, który obserwowali astronomowie 100 lat temu kiedy powstały obecne dogmaty.

Pan Orda mówi że gadanie o innych wymiarach jest oszołomskie ale rzeczywistość jest po prostu taka że są ludzie którzy biorą WSZYSTKO na serio. Np. świat duchów, telepatię itp. Nie odrzucają tego bo jest to niewygodne, nie bardzo jest gdzie to wsadzić. A skoro jest to musi istnieć, gdzieś funkcjonować, mieć swoje miejsce. Realnie. Interesujące jest że przykładowo takie wynalazki jak Czarne Dziury są zasadniczo czysto matematyczne i nikt tego nie kwestionuje. A czym jest dodatkowy wymiar? Zwykłą kreacją matematyczną. Tak jak ludzik dwuwymiarowy nie może dostrzec trzeciego wymiaru tak samo my nie możemy ale możemy się domyślać czwartego. Choć może to nie jest najważniejsze.

To co jest ważne że np. małe zwierzątko wie od razu jak się zachowywać choć nigdy nie zostało tego nauczone. Ważne jest że mrówki czy termity potrafią zbudować ogromne skomplikowane struktury choć przecież indywidualnie są zasadniczo bezmógami. Ważne jest że są różne przypadki medyczne, np. ludzie z uszkodzonym mózgiem, którzy normalnie funkcjonują. Które sugerują że nasza osobowość, myślenie itp. wykracza poza dostrzegalną przez oficjalne laboratoria fizykę.

Zresztą. Czy obecni tutaj fizycy biorą na serio przypadek takiej dziewczyny, której wzrok przywrócił Ojciec Pio, a której oczy nie zostały naprawione a jednak widzi? Co w takim razie oznacza widzenie? Jaką techniką, fizyką się posługuje? Według mnie albo bierzemy to na serio i wtedy musimy uznać że nasza wiedza o Wszechświecie jest jak to przysłowiowe oglądanie cieni w jaskini Platona albo faktycznie, zlewamy to i trzymamy się tej geometycznej pustki przestrzeni Einsteina, która została zbudowana na oszustwie i manipulacji wynikami wieloletniego wysiłku podjętego przez Daytona Millera, według którego jego eksperyment dotyczący eteru dał wynik pozytywny. Dayton do końca życia walczył z Einsteinem i przyczynił się pośredno do tego że ten nie dostał nagrody Nobla za swoje teorie względności. Dopiero po śmierci Millera, jego notatki zostały przejęte, przeinterpetowane przez ludzi stojących za Einsteinem i którzy wreszcie mogli usunąć tą ostatnią przeszkodę w kreacji nowego świata dla ludu.

Ja tam nie jestem człowiekiem, który ignoruje coś tam bo tak jest uznane. Nie. Ja wierzę w duchy, cokolwiek to znaczy, zwłaszcza że miałem z tym osobiście do czynienia. Uznaję telepatię itp. Nie mogę brać na serio tej absurdalnej pustki, którą kreuje się mediach. Nie widzę też Wszechświata jako miejsca gdzie farciarsko powstaje życie na jakiejś Ziemi. Jestem teraz przekonany że Wszechświat jest raczej miejscem, które ma na celu promocję życia, ma je ułatwiać a nie utrudniać. A skoro dodatkowo przyjmiemy że świat „duchowy” jest dość niezależny od materialnego to otwiera tysiące możliwości, sposóbów w materię tchnąć życie. Ziema, Słońce a nawet Układ Słoneczny mogą być organizmem żywym. Tak samo jak drzewo przy drodze. Trudno jedynie stwierdzić ile inteligencji czy świadomości tkwi w takim organizmie. Nie wiemy czy materialne życie musi przyjmować formy znane z Ziemi, nie wiemy jakie formy życia są akceptowalne do zajęcia przez jakąś świadomość, inteligencję, „ducha”.

Nikt nie zadaje też takich pytań bo też nie ma takiego problemu. I w sumie... może to i dobrze.

zaloguj się by móc komentować


stanislaw-orda @smieciu 11 marca 2019 14:36
11 marca 2019 15:11

W moich notkach narracja dotyczy  konstrukcji świata materialnego,  wg tego jak ja sobie obecnie jestesnmy w stnmie przedstawić zgodnie z regułami fizyki.  Proszę  nie mieszać porządków naturalnego oraz nadnaturalnego. Tym drugim ani fizyka ani astrofizyka , ani inne nauki przyrodnicze się nie zajmują.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @smieciu 11 marca 2019 14:36
11 marca 2019 16:17

Człowiek jest wyjątkowy. Każdy. Jako chciany i kochany przez Boga. 

Orda napisał notkę o czymś innym. Nie o metafizyce.

Owszem  telepatia działa, ale to nie jest tematem na SN.

.

 

zaloguj się by móc komentować

SalomonH @stanislaw-orda 11 marca 2019 15:07
11 marca 2019 16:43

Czytał3m te teksty, niewiele zmieniają. Trudno nie docenić wysiłku pogodzenia ateistycznej (a więc de facto religijnej) współczesnej nauki z nauką  chrześcijańską, ale to na nic i jeszcze grozi herezją. W takiej dyskusji nie jesteśmy w stanie uniknąć zjawisk nadprzyrodzonych, bo takim zjawiskiem jest Życie, nic nie wiemy o tym, skąd się bierze i na czym polega, a współczesna nauka nie jest w stanie podać fizycznej różnicy pomiędzy istotą, która żyje, a taką, co już nie. Życie jest Cudem, który oglądamy każdego dnia. I nie umiemy go wyjaśnić, nie potrafimy zbliżyć się do odpowiedzi nawet o krok. Żadne obudowanie go fizyką nic nie zmienia, nie wiemy i nigdy nie będziemy wiedzieć, Według współczesnej nauki jest to niemożliwe, a jednak.

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @stanislaw-orda
11 marca 2019 17:53

Tematyka tej notki jest dość niebezpieczna, szczególnie na tym portalu. I niektóre komentarze wyżej to potwierdzają. Trzeba bardzo uważać, bo łatwo przekroczyć cienką linię i otrzeć się o herezję.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @smieciu 11 marca 2019 14:36
11 marca 2019 17:59

optymalizacja wielokryterialna w przestrzeniach wielowymiarowych - i zmienność metryk; no i jakie kryteria? o takie pytania chodzi?

zaloguj się by móc komentować

qwerty @SalomonH 11 marca 2019 16:43
11 marca 2019 18:04

w przyrodzie [i nie tyko] 'rzeczy' dziela sie na dwie kategorie: te, które są i te których nie ma;- to jak z [mieniem] pieniędzmi albo są albo ich nie ma; a na czym polega owo zycie? ot, jest i tyle, a obudowywanie fizyką/chemią/... stanowi istotę egzystencji istoty rozumnej, po leki do apteki - i jak z tą apteka bez chemii/fizyki/...? - to nie te tematy do tego tekstu

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Maryla-Sztajer 11 marca 2019 16:17
11 marca 2019 18:05

proste zagdnienie: Świętych obcowanie, no i ich/tego skuteczność

zaloguj się by móc komentować

qwerty @MarcinD 11 marca 2019 17:53
11 marca 2019 18:08

tematyka jest arcybezpieczna, i jest obudowana dzisiątkami publikacji, poczynając od jabłka Newtona a na wymuskanych trajektoriach ciał kosmicznych kończąc

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @MarcinD 11 marca 2019 17:53
11 marca 2019 18:30

je se neboim, mam rakovinu

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @qwerty 11 marca 2019 18:08
11 marca 2019 18:33

No to dostaną  na deser jeszcze notkę o Słońcu, gwiazdach  i Galaktyce.

Tylko muszę jeszcze trochę  ją poszlifować.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @SalomonH 11 marca 2019 16:43
11 marca 2019 18:39

Skoro niewiele zmieniają, to proponowałbym abyś nie czytał innych moich tekstów o takiej tematyce, gdyż one również niczego u Ciebie nie zmienią. Natomiast  napisanie przez Ciebie kolejnego  komentarza podobnej treści  niczego nie zmieni u mnie. Czyli klasyczna sytuacja patowa. Dajmy sobie zatem spokój.

zaloguj się by móc komentować

SalomonH @stanislaw-orda 11 marca 2019 18:39
11 marca 2019 19:14

Ale ja lubię Pańskie teksty, uważam je za wartościowe, pomimo zastrzeżeń o których pisałem. Z pewnością nic we mnie nie zmienią, ale czy o to chodzi?

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @qwerty 11 marca 2019 18:08
12 marca 2019 09:40

Nie wiem czy Pan zrozumiał, co mam na myśli, nie pisałem o tekście tylko o komentarzach. Chodzi o to, żeby rozdzielić obserwacje od ich interpretacji, szczególnie tych nie popartych (jak dotąd przynajmniej) dostepną nam nauką. Bo dokąd mogą zaprowadzić łatwo dywagacje to już zostało udowodnione wyżej, w niektorych komentarzach. Stąd już tylko krok do Hawkinga i jego uczniów. Czyli typowe podejście: trochę faktów, a dalej już jedziemy tak gdzie nam pasuje.

Każdy sobie może myśleć różne rzeczy i mieć różne dylematy w głowie oraz rozważania - bo temat jest bardzo ciekawy i frapuje ludzkość od setek jeśli nie tysięcy lat. Ale przyjść tutaj i pisać o pewnych sprawach publicznie to już inna bajka, można jak napisałem, łatwo otrzeć się o herezję, snując różne rozważania i swoje teorie. Bo wiedzy pełnej nie mamy (a jak tu się spotykamy, to pewnie wszyscy lub prawie wszyscy jesteśmy najwyżej amatorami w temacie), możemy mieć tylko wiarę.

Chętnie bym przeczytał, co ma na ten temat do powiedzenia dobry teolog i duchowny, np. nasz Ojciec Wincenty. Bo jak spółdzielnia bez księdza jest gangiem, tak swobodne rozważania na temat spraw dla nas niezrozumiałych mogą łatwo stać się herezją.

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @MarcinD 12 marca 2019 09:40
12 marca 2019 09:45

A jeszcze żeby nie było, sam tekst bardzo ciekawy i dzięki autorowi za niego.

Ktoś wyżej wspomniał, że może gdzieś być życie nie oparte na tlenie i wodzie. To ja powiem więcej, może być w ogóle nie oparte na węglu. I takich teorii też było dużo w tematyce sci-fi w książkach i filmach. Tylko znowu - warto ciągle pamiętać patrząc w gwiazdy w bezchmurną noc, skąd nam nogi wyrastają i że tak naprawdę nic nie wiemy, możemy tylko wierzyć. A cała popularna popkultura sci-fi jest przecież częścią propagandy podważającej w ludzkich sercach i umysłach prawdy przekazane w Biblii. Nie wprost oczywiście, ale tak to się robi. Mały krok za kroczkiem.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @MarcinD 12 marca 2019 09:45
12 marca 2019 10:28

Nie może być nie oparte na węglu.

Bez wzgledu na to ile pozycji z dziedziny  s-f zdołasz przeczytać.

zaloguj się by móc komentować

SalomonH @stanislaw-orda 12 marca 2019 10:28
12 marca 2019 10:45

Ja ostatnią pozycję s-f przeczytałem chyba 20 lat temu, lub więcej. Nigdy nie byłem fanem. A z tym węglem, zabawne. To już naprawdę, trzymałbym się tej wody, w końcu „Duch Boży unosił się nad wodami”. O węglu ani słowa.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @SalomonH 12 marca 2019 10:45
12 marca 2019 10:49

Trzymaj się czego tylko zdołasz. Co mi do tego.
 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @MarcinD 12 marca 2019 09:45
12 marca 2019 10:56

Mamy stracić tożsamość. Nie tylko cywilizacji łacińskiej ale nawet wyjątkowość człowieczeństwa. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

SalomonH @stanislaw-orda
12 marca 2019 10:58

Jestem trochę rozczarowany Pańską agresją. w końcu są to wszystko sprawy, które w najmniejszym stopniu realnie nas nie dotyczą.

Miłego dnia życzę, a jeśli coś zawiniłem, to przepraszam.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @SalomonH 12 marca 2019 10:45
12 marca 2019 10:58

Goniąc za fantazjami rozpuścimy się w jakiejś brudnej cieczy i znikniemy.

.

 

zaloguj się by móc komentować

qwerty @MarcinD 12 marca 2019 09:40
12 marca 2019 11:11

w nauce już tak jest, że do danych np. z obserwacji/pomiarów/... dorabia się teorie, i czas pokazuje na ile się takowe teorie sprawdzają, Howking jak Howking nic nowego pod słońcem, kto chce ten Howkingiem może się ekscytować, do tego jest wolność; fantazjować może każdy ale warto się też uczyć, poczynając od matematyki- jako królowej nauk

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Maryla-Sztajer 12 marca 2019 10:58
12 marca 2019 11:13

to jest wyścig kto większą fantazją/aberracją/.. przejmie narracje lub narzuci światopogląd, tak samo jak w ideologiach, ktore zawsze potrzebuja odniesienia do nauk przyrodniczych, no i w tle trening wg schematów Pawłowa

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @qwerty 12 marca 2019 11:13
12 marca 2019 11:21

Najwyraźniej sami pochodzą od małpy. Złośliwej i chcącej nas zniszczyć.

.

  

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @SalomonH 12 marca 2019 10:58
12 marca 2019 14:09

Jaką znowu agresją?

Omówiłem w swoich notkach  tylko kwestie, które w dziedzinie  astrofizyki przyjęte są w miarę bezspornie.

O żadnych teoriach strun (multiświatów) pisał tutaj nie będę, bo w tej kwestii nic nie jest ustalone i na nic nie ma zgody.
To właśnie są, póki co, fantasmagorie.
A zatem  nie będę tutaj dyskutował o tym co komu w duszy gra, albo co komu się wydaje, albo co komu się nie podoba.
Bo to nie są moje problemy.

zaloguj się by móc komentować

SalomonH @stanislaw-orda 12 marca 2019 14:09
12 marca 2019 14:44

Nie pisałem o strunach i innych hawkingach, to są oczywiście fantasmagorie, wspomniałem o nieuprawnionych założeniach będących podstawą tego tekstu, ale już wystarczy, nie sądziłem, że zareaguje Pan w ten sposób.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @SalomonH 12 marca 2019 14:44
12 marca 2019 16:18

To  przypomnij, które są najbardziej  nieuprawnione i dlaczego?

zaloguj się by móc komentować

zkr @MarcinD 12 marca 2019 09:40
12 marca 2019 19:29

Teolog zajmuje sie czyms innym niz fizyk.

Fizyka to inny obszar poznania i nie jest sprzeczny z wiara.

Bog mogl przeciez stworzyc Wszechswiat takim jakim go opisujemy za pomoca naszych obecnie stosowanych/obowiazujacych teorii.
Czy mogl stworzyc czarne dziury etc ?
Mogl.
Bo jest wszechmogacy.

A co do tego, ze cos "moze byc", ze mozemy sobie wyobrazic jakies alternatywne rozwiazania - fizyka jest taka nauka, ze oczekuje weryfikacji doswiadczalnej.

Bez tego mamy do czynienia jedynie z gdybaniem. Oczywiscie mamy do tego prawo ale zalecalbym zaczac od poczatku: solidny kurs matematyki, poznanie obowiazujacych teorii a pozniej mozemy sie zabrac za probe ich obalania/modyfikacji.

P.S. Co do obalania teorii. Nie jestem zwolennkiem uzywania pojecia "zla teoria". Lepsze wydaje mi sie powiedzenie, ze dana teoria ma maly zakres stosowalnosci. Przykladowo, czy model atomu Bohra jest zly ? Zalezy jak na to spojrzec. Gdy zajmujemy sie wodorem a konkretnie jego izotopem protem to okazuje sie calkiem przydatnym modelem. Niestety juz dalej sobie nie radzi. Ale na pewnym etapie rozwoju fizyki ten model pomogl wyjasnic pare obserwacji doswiadczalnych. Byl po prostu przydatnym narzedziem.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @zkr 12 marca 2019 19:29
13 marca 2019 07:44

duży plus za jasność przesłania

zaloguj się by móc komentować

bendix @zkr 12 marca 2019 19:29
13 marca 2019 07:48

:-) Tak jak teoria Newtona - jest szczególnym przypadkiem czegoś większego (tak to nazwijmy dla zrozumienia:-) ) Ale oczywiście jak najbardziej użyteczna w szerokim zastosowaniu ludzi żyjących za Ziemii.

+

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @zkr 12 marca 2019 19:29
13 marca 2019 11:42

Mam nadzieję, że choć odpowiedział Pan na mój komentarz, to cała reszta oprócz pierwszego zdania nie miała być dyskusją z tym co ja napisałem? Bo jeśli tak, to chyba faktycznie mam problem z byciem dobrze rozumianym ;-)

Jeśli ktoś jest katolikiem albo po prostu wierzy, to Bóg nie tylko mógł, ale i stworzył czarne dziury, tak jak i cały Wszechświat. To tak dla jasności.

Co do teorii, to oczywiście że większość, a może nawet wszystkie mają zastosowanie w ograniczonym zakresie (czyli może żadna z nich nie jest tak do końca "ogólna") - weźmy chociaż fizykę kwantową i mechanikę kwantową, gdzie wszelkie reguły fizyki klasycznej, które znamy i stosujemy w naszym świecie i życiu, biorą w łeb. Bo to jest mikroświat, który może się rządzić innymi prawami. Tak samo może być w makroświecie, czyli np. w skali daleko poza galaktycznej.

Niemniej nawet nowe i niesprawdzone jeszcze teorie nie powinny być wysnuwane na podstawie "widzimisię" tak jak w komentarzach wyżej (do których ja się odniosłem), bo to jest mało poważne, a tu chyba chcemy rozmawiać w miarę na poziomie. Więc cokolwiek piszemy też tu publicznie na taki temat, powinno to być oparte na solidnej wiedzy podstawowej, czyli matematycznej, fizycznej a wreszcie astrofizycznej. Również po to, żeby nie popadać w herezję.

Na koniec i przy okazji, jeśli ktoś takie podstawy chciałby sobie po latach odświeżyć, albo po prostu jest ich ciekawy, to polecam np. te wykłady: https://www.youtube.com/watch?v=HrFV1NjGP-Y&list=WL&index=6&t=0s

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @zkr 12 marca 2019 19:29
13 marca 2019 11:55

Dokładnie. Jako fizyk, co prawda nie praktykujący w zawodzie, źle znoszę mędrców którym nie da się nic wybić z głowy. Już nie tłumaczę nic. 

 

Te problemy które tu są ujawniane nazywam zaś: syndrom Hobbita. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @MarcinD 13 marca 2019 11:42
13 marca 2019 11:59

Ale czy na pewno Bóg stwarzał wszystko oddzielnie "po kolei" , w tym "czarne dziury", czy może po prostu wykreoawał wszechświat o takich stałych fizycznych (uniwersalnych) w którym również czarne dziury okazały się  niezbędne.

(vide: http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/czy-bog-jest-hazardzista )

 

zaloguj się by móc komentować

SalomonH @stanislaw-orda 12 marca 2019 16:18
13 marca 2019 12:22

Krótko: przyjmowanie założenia, że istnienie życia wymaga dokładnie takich warunków, jakie mamy na Ziemi jest nielogiczne, choćby z tego względu, że nie wiemy, czym to życie jest. Potrafimy je obserwować, jako skutek działania czegoś, o czym nie mamy pojęcia. Nie wiemy czy ta siła (Bóg?) nie jest w stanie radzić sobie w całkiem innych warunkach. Ziemia jest małą kulką na peryferiach Galaktyki, naprawdę Pan wierzy, że Bóg stworzył Wszechświat po to, żeby swoją moc okazać właśnie tu? Bogactwo, różnorodność i wszechobecność form życia na Ziemi mnie osobiście skłania do intuicyjnych co prawda, a nie naukowych wniosków, że tak właśnie jest we Wszechświecie wszędzie.

Tak więc moje zastrzeżenia zaczynają się już od tytułu notki. Strona "techniczna", matematyczna i naukowa jest OK.

Tak jak wcześniej napisałem, nie będę się z Panem dalej spierał, bo i nie ma o co.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @MarcinD 13 marca 2019 11:42
13 marca 2019 12:55

widzimisię jest podstawą każdej teorii, matematyka też widzimisię lubi, przykład: wpływ dokładności błędu obcięcia na diagonali na rozwiązanie układów równań [w rozróżnieniu na duże i nie duże układy równań] i ani mechanika klasyczna ani też fizyka klasyczna nie bierze w łeb

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @SalomonH 13 marca 2019 12:22
13 marca 2019 12:57

Skąd założenie, że wszechświat jest "zbyt duzy" na to , aby istniała w nim  tylko jedna "Ziemia"?

Podobnie można zakładać, że jego rozmiar jest właściwie dopasowany  do tego, aby było tych "Ziem"  nie więcej niż  jedna.

Nie jestem wyznawcą zabobomu, że ilość przechodzi w jakość. Otóz np. na naszej planecie żyją setki tysiecy, czy może miliony rozmaitych gatunków istot biologicznych, ale tylko jeden z nich buduje teleskopy do badania kosmosu, a nawet  ekspediuje  je w przestrzeń pozaziemską. I tylko ten jeden potrafi opisać  sens swojego bytu  w kontekście eschatologicznym.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @SalomonH 13 marca 2019 12:22
13 marca 2019 13:00

 Zatem proszę zaczekać na moją notkę, której tytuł będzie brzmiał: "Dlaczego właśnie Słońce"?

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować