-

stanislaw-orda : [email protected].

Dwaj despotowie. Tobolsk

Przedstawiam czwartą część cyklu o dwóch despotach, czyli braciach Aleksandrze i Stanisławie Despota-Zenowiczach, a jednocześnie ostatnią o pierwszym z tych braci. Dotychczasowe notki z tego cyklu dostępne są pod nw. linkami:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/dwaj-despotowie
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/dwaj-despotowie-kontynuacja
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/dwaj-despotowie-kontynuacja-kontynuacji

Cykl rozwlekł się czasie ponad wszelką przyzwoitość, bo sagę o braciach Despotach-Zenowiczach zainaugurowałem tekstem datowanym 31 grudnia 2019 r., czyli niemal półtora roku temu. 
O drugim z braci, Stanisławie, materiału jest mniej więcej na jedną notkę, co stwarza szansę na ukończenie cyklu w bieżącym półroczu.

W poprzednim odcinku pożegnaliśmy, wraz z Aleksandrem Despotą-Zenowiczem, Kiachtę, gdzie w trakcie  niezbyt długiego „naczelnikowania” ucywilizował on tę zabajkalska dziurę położoną w głębi buriackiego interioru, tuż przy granicy z Mongolią.

Dla wprowadzenia w temat przypomnę tło czasowo-przestrzenne tematyki poprzednich notek.

Wydatki dworu w St. Petersburgu związane z palącą potrzebą modernizacji armii, jako skutku konfrontacji w wojnie krymskiej z orężem mocarstw zachodnich, spowodowały, iż car Aleksander II Romanow szukał desperacko środków potrzebnych na ten cel, między innymi drogą podniesienia stawek celnych na towary przewożone przez Kiachtę, czyli głównie na herbatę. Nota bene, tenże imperator i z tych samych powodów odsprzedał Alaskę jankesom. W rezultacie zarżnięto kurę kiachtyńską, która znosiła złote jajka przez całe dziesięciolecia. W tym samym czasie Anglicy zredukowali narzuty celne i podatkowe, obniżyli ceny na herbatę dostarczaną z Chin do Europy - trasa dla transportu morskiego przez nowo otwarty Kanał Sueski była i szybsza i tańsza, co ostatecznie pozbawiło konkurencyjności lądowy „szlak kiachtyński”.
Ponadto, w rezultacie swojej wygranej w wojnach opiumowych, Anglicy narzucili Cesarstwu Chin podpisanie koncesji handlowych na mocy których zabezpieczyli monopolizację swoich interesów handlowych wewnątrz Cesarstwa. Poskutkowało to wyparciem z jego terenu innych niż angielskie kompanii handlowych, jak też domów kupieckich. Aleksander II Romanow, który albo nie rozumiał lokalnych uwarunkowań, albo działał  na tzw. „musiku” (czyli nie znalazł metody na skuteczne przeciwdziałania) podjął, uzasadniane doraźnymi potrzebami, restrykcyjne decyzje podatkowe i celne, czym w efekcie zniweczył budowane od ponad 100 lat chińsko-rosyjskie kontakty handlowe.

Towary z Chin zaczęły omijać komorę celną w Kiachcie, a gros wymiany towarowej na tej granicy została przejęta przez instytucjonalne mafie przemytnicze. Dochody rosyjskiego skarbu z ceł, zamiast wzrosnąć, spadły dramatycznie, a więc dalsze utrzymywanie komory celnej w Kiachcie straciło rację bytu. Toteż zamknięto ją od 1 października 1862 r., i na mocy dekretu carskiego przeniesiono do Irkucka, tj. miasta położonego po zachodniej stronie jeziora Bajkał. Absurdalność tej decyzji przyznał następny z imperatorów, Aleksander III Romanow (syn Aleksandra II), ale stało się to dopiero w 1900 roku, kiedy sprawa handlu herbatą z Chinami już od dawna została „pozamiatana” przez kompanie brytyjskie. Tyle powtórki.

Na około dwa miesiące przed zamknięciem komory celnej w Kiachcie Aleksander Despota-Zenowicz opuścił stanowisko tamtejszego komisarza nadgranicznego i jednocześnie naczelnika miasta, aby udać się do stołecznego Sankt-Petersburga, gdzie otrzymał od cara nominację na gubernatora miejskiego w mieście Tobolsk. W Kiachcie A. Despota-Zenowicz zapracował sobie na opinię administratora nieprzekupnego oraz bezwzględnego wobec przemytników, łapówkarzy i spekulantów, a jednocześnie organizatora zdolnego jak i sprawnego. Imperator zdecydował się wysłać go do jeszcze jednego „gniazda szerszeni”, aby i tam spróbował zrobić porządek.

Przyczyniła się do tego niewątpliwie laurkowa opinia wystawiona A. Despocie-Zenowiczowi przez jego dotychczasowego protektora, generał-gubernatora Syberii Wschodniej Mikołaja Murawjowa -Amurskiego.  Rzecz w tym, iż opinie o kiachtyńskim naczelniku dotarły nie tylko do St. Petersburga, ale i do Tobolska, położonego zdecydowanie  bliżej od Kiachty, czym postawiły tutejsze, do szczętu skorumpowane lokalne sitwy urzędniczo-policyjno-cerkiewne, w stan najwyższego alertu.

Tobolsk jest miastem położonym za Uralem (tzw. Syberia Zachodnia) w miejscu, gdzie rzeka Tobol wlewa swoje wody do rzeki Irtysz. Miasto było do 1920 r. stolicą rozległej obszarowo guberni  tobolskiej, której powierzchnia liczyła ok. 1,4 mln km kw., zaś liczba mieszkańców tego miasta w połowie XIX wieku mieściła się w granicach 16 -17 tysięcy, a dla obszaru całej guberni nie przekraczała dwóch milionów (szacownych łącznie z populacją plemion autochtonów). Tobolsk w końcu XIX w. stracił zupełnie na znaczeniu, gdy linia kolei transsyberyjskiej została poprowadzona ok. 400 km na południe, trasą wytyczoną suchym stepem południowo-syberyjskim, omijając rozległe obszary bagienne guberni tobolskiej, w wyniku czego głównym miastem rejonu stała się Tiumień. Ale wydarzyło się to wówczas, gdy A.  Despoty-Zenowicza nie było w Tobolsku już od ponad 30 lat.
Istotne dla rozwoju gospodarczego Tobolska  połączenie kolejowe, które włączyło to miasto do sieci komunikacyjnej, zostało wybudowane dopiero w drugiej  połowie XX wieku, w związku z eksploatacją złóż ropy i gazu w rejonie Tiumeni (budowę biegnącego od Tiumeni toru o długości ok. 240 km ukończono w 1964 r.).
https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%A2%D0%BE%D0%B1%D0%BE%D0%BB%D1%8C%D1%81%D0%BA#%D0%98%D1%81%D1%82%D0%BE%D1%80%D0%B8%D1%8F

Nominacja carska  określała, iż A. Despota-Zenowicz obejmuje swoje obowiązki w Tobolsku z dniem 23 listopada1862 r., zanim więc dotarł z St. Petersburga na miejsce, był to już zapewne początek 1863 r. W Tobolsku nie był on pierwszym Polakiem na tym stanowisku. W latach 1854 -1858, czyli niedługo przed nim, urząd ten zajmował Wiktor Arcimowicz,urodzony w Białymstoku prawnik, późniejszy gubernator w Kałudze (miasto położone w europejskiej części Imperium), a następnie długoletni senator w Sankt- Petersburgu (od 1862 r.),  gdzie był przez długi czas członkiem Departamentu Kasacyjnego.
https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%90%D1%80%D1%86%D0%B8%D0%BC%D0%BE%D0%B2%D0%B8%D1%87,_%D0%92%D0%B8%D0%BA%D1%82%D0%BE%D1%80_%D0%90%D0%BD%D1%82%D0%BE%D0%BD%D0%BE%D0%B2%D0%B8%D1%87

W okresie gdy A. Despota-Zenowicz naczelnikował w Kiachcie, wówczas zesłańcami tam przebywa- jącymi z powodu działalności politycznej, były jeszcze niezbyt liczne osoby, z których jedną z najbardziej znanych jest Agaton Giller, autor wspomnień z zesłania.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Agaton_Giller
Wynikało to z tej przyczyny, że zesłańcy z Powstania Listopadowego 1830-31, w olbrzymiej większości odbyli już swoje kary i albo powrócili do ojczystych stron lub wyjechali dalej w świat, albo też pozostali w Rosji (Syberii) na stałe, bo tu znaleźli pomysł na dalsze życie. Oczywiście, poza tymi, którzy pomarli. 

Ówcześni zesłańcy sporadycznie trafiali w rejony zauralskie (Syberia), no i było ich zdecydowanie mniej, niż po Powstaniu Styczniowym 1863 r. A właśnie w trakcie kadencji A. Zenowicza w Tobolsku zaczęły przybywać na Syberię wielotysięczne strumienie zesłańców – uczestników tego zrywu powstańczego, także osób je wspomagających, jak też ludzi skazanych w ramach represji popowstaniowych.  

Już w 1862 r. zaczęły docierać za Ural, a więc głównie do Tobolska, pierwsze partie polskich zesłańców, których skazano za uczestnictwo w rozmaitych inicjatywach spiskowych, ściśle wszak monitorowanych przez agentów „Ochrany”. Tobolsk stał się głównym punktem „dystrybucyjnym” dla skazańców trafiających „z adresem syberyjskim”. W tamtych czasie można było jako tako dojechać tylko do Czelabińska (południowe Zauralje), skąd do Tobolska nie było jeszcze ani trakcji kolejowej, ani porządnych dróg bitych, tak że dalszą trasę, liczącą ok. 600 km, zesłańcy musieli pokonywać przeważnie pieszo, chyba że stać ich było na wynajęcie sań, bryczek, wozów, etc., lub też, zdarzało się, posiadali takowe własne. Trasa była podzielona na tzw. etapy, gdzie na każdym kolejnym jakąś ich część ekspediowano do miejsc pobytu, zgodnie ze wskazaniem w wyroku. Główną masę zesłańców „rozdysponowywano” po syberyjskim „więzieniu narodów” dopiero z Tobolska.

Od 1823 r. w Tobolsku znajdowały się instrukcje (przepisy) dotyczące zesłańców (nie wyłącznie Polaków), gdyż tu odbywało się przyjmowanie, dystrybucja i rejestracja kolejnych ich partii. To tutaj decydował się ich ostateczny los, dlatego wiązała się z tym ogromna ilość dokumentacji zesłańców
(w rodzaju petycji, skarg, zapytań) w kwestii pieniędzy, złagodzenia warunków odbywania kary, wniosków dotyczących rewizji wydanych wyroków, etc. Poczynając od 1863 r. do grudnia 1866 r.  na Syberię zesłano  wraz z dobrowolnie towarzyszącymi im członkami rodzin ok. 19 tys. osób. Nigdy wcześniej nie zdarzył się tu tak  masowy napływ zesłańców. Skalę zjawiska dobrze ilustrują następujące liczby: do 1 kwietnia 1864 r. przybyło  nieco ponad tysiąc osób, a w kolejnych 12 miesiącach było ich juz trzykrotnie więcej (ok. 3 200).
Przemieszczanie skazanych uczestników powstania styczniowego na syberyjską zsyłkę  było trudnym logistycznie zadaniem. Przewożono ich koleją do Niżnego Nowogrodu, a stamtąd rozpoczynała się dalsza już piesza droga do celu. Na wózkach mogły być przewożone tylko kobiety w ciąży, kobiety z niemowlętami i dzieci do 14 lat. Końcowym punktem dystrybucji wygnańców było miasto Irkuck (na zachód od Bajkału).
Z powodów organizacyjnych i administracyjnych (dokumentacja) skazani byli dzieleni na grupy liczące od 200 do 800 osób. W każdej z takich grup wybierano naczelnika, który był łącznikiem między zesłańcami a dowódcą  oddziału konwojującego daną grupę. Jako naczelnik był on osobą odpowiedzialną za organizowanie czasu odpoczynku, dostarczanie odzieży i pożywienia dla zesłańców.

Jak można się łatwo domyślić, gubernator-Polak natrafił od początku na tzw. „opór materii”. Gdy zaczął usuwać z posad urzędników-łapówkarzy, a na ich miejsce powoływał osoby pochodzenia  nierosyjskiego, w tym wywodzące się z tutejszych plemion Ostjaków i Wogułów, naruszył „utarte” zwyczaje panujące w takich prowincjonalnych zadupiach, w których „Bóg wysoko, a car daleko”. Jego aktywność w tym zakresie wyzwoliła lawinę donosów i plotek, sugerujących, iż głównym motywem dla „prześladowania” rosyjskich urzędników stanowi odrębność etniczna i religijna nowego gubernatora. A. Despota-Zenowicz nigdy bowiem nie dokonał konwersji z katolicyzmu na prawosławie, no a zwłaszcza, że sprzyja „antyrosyjskim buntownikom zsyłanym tu w ramach represji popowstaniowych. 

W 1865 r. napływ zesłańców znacznie się zmniejszył, dopiero wtedy stało się możliwe przestawienie się z pieszego na konne przemieszczanie ich w celu skrócenia i ułatwienia długich podróży, redukcji postojów po drodze, aby wygnańcy mniej cierpieli z powodu zmęczenia i głodu.

Dnia 5 marca 1865 r. car zatwierdził tymczasowe zasady transportu lądowego partii więźniarskich, aby wszyscy wygnańcy bez wyjątku na traktacie Tiumeńsko-Aczyńskim (ok. 1900 km)  przewożeni musieli być na wozach w grupach liczących do 40 osób. Oprócz ułatwienia podróży w drodze wynajmowania wozów, od 1865 r. zaczęto przewozić zesłańców drogą wodną. W okresie żeglugo-wym wygnańców transportowano wodą na barkach holowanych przez parowce. Opłacało się dostarczać rządowi statki parowe, gdyż przedsiębiorcy i kupcy z Tiumeni, Tomska czy Irkucka otrzymali za to solidną zapłatę.

Rzecz jasna, przedsięwzięcie o tak imponujących rozmiarach nie mogło zostać odpowiednio przygotowane z braku stosownych ilościowo i jakościowo kadr, jak też potrzebnej infrastruktury. 

Z memorandum gubernatora Tobolska A.Despota-Zenowicza, skierowanego do ministra spraw wewnętrznych hrabiego Piotra A. Wałujewa (minister w latach 1861-68), wiadomo, że miejscowi urzędnicy napotykali na poważne trudności z przyjęciem takiej masy polskich zesłańców.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Wa%C5%82ujew

W memorandum A. Despota-Zenowicz wskazał na podstawowe mankamenty w organizacji "zagospodarowywania" zesłańców. Przede wszystkim braku stosownej ilości i jakości kadr oraz koniecznej infrastruktury. Memorandum ma kilka stron (po rosyjsku), zatem nie będę go zamieszczał, choć oczywiscie je przetłumaczyłem. Raz, bo tekst zbyt spuchnie, a dwa że koncentruje się ono na aspektach "technicznych" organizacji transportu do miejsc zesłania masy skazańców. Może zdarzy się jeszcze okazja, by wykorzystać zawarte tam informacje przy jakimś zbliżonym temacie.

Ważną okolicznością dla losów A. Zenowicza w Tobolsku okazała się także rezygnacja z funkcji gubernatora Wschodniej Syberii przez hrabiego Mikołaja Murawjowa-Amurskiego w 1861 r., jego dotychczasowego protektora.
[Przyczyną ww. rezygnacji było odrzucenie przez imperatora  Aleksandra II Romanowa koncepcji gubernatora, aby dotychczasową gubernię  Wschodniej Syberii  podzielić na dwie części. Władca Wszechrusi obawiał się utraty kontroli nad zabajkalską częścią tej rozległej krainy. Po dymisji  hrabia wszedł w skład Rady Państwa Imperium Rosyjskiego, ale przebywał głównie w Paryżu, a francuska żona  gubernatora, z domu Élizabeth Bourgeois de Richemont, wyjechała w rodzinne strony kilka lat wcześniej z powodów zdrowotnych; pochodziła ona z miejscowości Gelos w kantonie Pau, departament Pyrénées- Atlantiques, region Nowa Akwitania. Hrabia aż do swojej śmierci w listopadzie 1881 r., nie angażował się już w działalność państwową i do St. Petersburga przyjeżdżał tylko raz w roku. Gubernatorostwo nie miało własnych dzieci, a w okresie gdy rezydowało w Irkucku (siedziba gubernatora), żona wzięła w 1857 r. na wychowanie dziewczynkę Zofię Berinda-Czajkowską, która po osiągnięciu pełnoletniości, zaangażowała się w działalność ruchów wolnościowych, za co trafiła do więzienia, a wkrótce potem na zsyłkę.
Nota bene losy tej wychowanki stanowiłyby  pasjonujący temat, idealny na scenariusz filmu przygodowo-obyczajowego
]

Od początku urzędowania w Tobolsku A. Despota-Zenowicz angażował się w sprawy opieki nad dziećmi, rozbudował sieć szkół oraz utworzył stowarzyszenie pomocy biednym studentom, a także uruchomił kształcenie zawodowe urzędników. Z jego inicjatywy oraz udzielonego przezeń wsparcia materialnego otwarto w Tobolsku szpital dla ubogich oraz  sierociniec, a ponadto otwarte zostały w Tobolsku i w Tiumeni przytułki dla bezdomnych, kalek i chorych.

Dał poznać się z tego, że pedantycznie trzymał się przepisów prawa i był stanowczy w egzekwowa- niu ich zarówno od miejscowej ludności, jak i podległych mu urzędników. Od początku cieszył się zaufaniem zwierzchnika Syberii Zachodniej, pochodzącego z kurlandzkiej szlachty generał-gubernatora Aleksandra Osipowicza Duhamela (także katolika), który rezydował w Omsku i którego zastępował  w razie  nieobecności. 
https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%94%D1%8E%D0%B3%D0%B0%D0%BC%D0%B5%D0%BB%D1%8C,_%D0%90%D0%BB%D0%B5%D0%BA%D1%81%D0%B0%D0%BD%D0%B4%D1%80_%D0%9E%D1%81%D0%B8%D0%BF%D0%BE%D0%B2%D0%B8%D1%87

Pamiętnikarze polscy, którzy w tamtych latach przebywali na Syberii zostawili trochę wspomnień dotycących osoby A. Despoty-Zenowicza.
Podróżnik i etnograf Benedykt Dybowski (h. Nałęcz) opisał zdarzenie, gdy na jednej ze stacji etapowej zesłańcy zostali okradzeni z pieniędzy przez carskiego urzędnika. Skargi składane po drodze na ręce naczelników żandarmerii pozostały bez odpowiedzi. Dopiero z Irkucka powiodło się zesłańcom przekazanie listu ze skargą do A. Despoty-Zenowicza. Adresat listu ukarał złodzieja, a skradzioną sumę przekazał zesłańcom, którzy już tymczasem dotarli na Zabajkale.

https://www.ekologia.pl/wiedza/ekolodzy/naukowcy/benedykt-dybowski,7319.html

Książę Włodzimierz Czetwertyński  (h. Pogoń Ruska) opisuje podobne  zdarzenie, gdy przed dotarciem do Tobolska konwojujący okradli z chleba grupę zesłańców prowadzoną dalej na wschód, co wywołało wśród nich wrzenie. Oficer powiadomił gubernatora tobolskiego o buncie. Po rozpoznaniu przyczyny zajścia, A. Despota-Zenowicz przywitał przybyłą grupę pieczywem, co wywołało owację dla gubernatora.
https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82odzimierz_Czetwerty%C5%84ski-%C5%9Awiatope%C5%82k

Ziemianin Edward Czapski (h. Leliwa) znalazł się w Tobolsku  jako skazaniec podczas nieobecności w mieście A. Despoty-Zenowicza,  ale opisał sytuację zaistniałą na jednej ze stacji etapowych. Spotkał tam urzędnika, który nie przedstawiając się, polecił E. Czapskiemu (po francusku) zaczekać na swój powrót do Tobolska. Poinformował, że wydał miejskim urzędnikom polecenie, aby wszystko dla niego przygotowali i zaopiekowali się nim. Dopiero od tych urzędników E. Czapski dowiedział się, że tym spotkanym na stacji etapowej był A. Despota-Zenowicz. Skazaniec nie doczekał się na powrót gubernatora, zmuszony  wcześniej udać się dalej na wschód nakazem z Petersburga.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Edward_Czapski

Artysta-malarz Edward Pawłowicz  (h. Jasieńczyk) wspomina, że w przybyłej do Tobolska grupie zesłańców znajdował się 14-latek Włodzimierz Doboszyński, sierota, w jakiś dziwaczny sposób zamieszany w wydarzenia powstania na Litwie. A. Despota-Zenowicz podjął starania o to, by chłopiec pozostał w mieście, a później przeprowadził wobec niego postępowania adopcyjne. Gdy opuszczał Tobolsk, zabrał go ze sobą do St. Petersburga, gdzie ulokował młodzieńca w szkole oficerskiej. Ten adoptowany syn brał udział wojnie rosyjsko-tureckiej na terenie Bułgarii, tam został ranny i wskutek tego zmarł.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Edward_Paw%C5%82owicz

Zarówno Włodzimierz Spasowicz, jak i Juljan Talko-Hryncewicz odnotowali  zdarzenie, które stało się powodem dymisji gubernatora. Na Wielkanoc 1865 r., będący na zesłaniu w guberni tobolskiej hr. Marian Hutten-Czapski (h. Leliwa) zorganizował stosowne przyjęcie z udziałem miejscowego biskupa prawosławnego (archijereja).
https://pl.wikipedia.org/wiki/Marian_Hutten-Czapski
Gdy spostrzegł, że duchowny skradł jego złoty zegarek, natychmiast powiadomiła A. Despotę-Zenowicza, ten zaś wezwał policję. W wyniku przeszukania duchownego zegarek odnaleziono. Oburzenie archijereja  było jednak tak duże, że  gubernatora Tobolska oskarżono o prześladowanie prawosławnych, przy czym skargę skierowano na dwór carski. A. Despota-Zenowicz posądzenie przypłacił wylewem, wskutek czego w wieku ledwo 38 lat miał częściowo sparaliżowaną lewą część ciała. Wezwany do St. Petersburga, aby wyjaśnić zarzuty dotyczące nietolerancji, złożył na ręce cara dymisję z funkcji gubernatora w Tobolsku (także ze względów zdrowotnych).  Aleksander I przyjął dymisję z końcem 1865 r.

W następstwie ciężkiego niedomagania lekarze wysłali go do Karlsbadu, gdzie żył w odosobnieniu, mając za towarzystwo paru znajomych urzędników Rosjan z Petersburga. Liczne grono Polaków bawiących wtedy na wodach leczniczych, okazywało wobec Zenowicza niechęć, niesłusznie posądzając, że jest to komisarz włościański z Mińska litewskiego (dziś białoruskiego), który przyjąwszy prawosławie, wykazał się jako gorliwy rusyfikator.
[prawdopodobnie chodziło o Mikołaja Aleksiejewicza Zinowiewa, wówczas urzędnika spraw wewnętrznych w guberni wileńskiej - czyli wystąpiła zbieżność nazwisk, gdyż Zinowiew to zruszczony Zenowicz, o czym na Litwie wiedziano]
https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%97%D0%B8%D0%BD%D0%BE%D0%B2%D1%8C%D0%B5%D0%B2,_%D0%9D%D0%B8%D0%BA%D0%BE%D0%BB%D0%B0%D0%B9_%D0%90%D0%BB%D0%B5%D0%BA%D1%81%D0%B5%D0%B5%D0%B2%D0%B8%D1%87

W takim stanie rzeczy A. Despota-Zenowicz postanowił opuścić Karlsbad. Na jego pożegnanie zebrała się przed hotelem liczna publiczność, a obecny wśród nich prof. dr Józef Dietl, ówczesny prezydent miasta Krakowa, przepraszał za fałszywe utożsamienie jego nazwiska z nazwiskiem komisarza włościańskiego, serdecznie pożegnał odjeżdżającego, podkreślając jego zasługi względem rodaków, gdy piastował stanowisko gubernatora w Tobolsku.

Najbardziej obszerną, choć ledwie 20 stronicową biografię Aleksandra Despoty-Zenowicza autorstwa Juljana  Talko-Hryncewicza zatytułowaną Aleksander Despota-Zenowicz”,  wydał „Kurjer Polski”, Drukarnia Polska , Lwów 1913 r.,
https://kpbc.umk.pl/dlibra/publication/194756/edition/211084/content
którą poprzedziło wprowadzenie Benedykta Dybowskiego (fragment):

Wszyscy zesłańcy, po przybyciu do tego miasta [Tobolska], odczuwali opiekuńcze, jak gdyby anielskie starania, usiłujące ulżyć ich cierpieniom, złagodzić ciężką ich dolę. Dobrotliwa działalność byłego gubernatora tobolskiego urosła w opowiadaniach tysięcy zesłanych do legendarnych rozmiarów, a postać Zenowicza opromieniona ich wdzięcznością serdeczną stanąć powinna przed oczami przyszłych pokoleń na piedestale chwały godnie zasłużonej. W dobie poświęconej 50-tej rocznicy powstania, gdy przywoływać będziemy przed naszą pamięć dzieje przeszłości bolesnej, poświęcić winniśmy wspomnienie najserdeczniejsze człowiekowi tej niezwykłej miary umysłu i serca, jakim był Aleksander Despota-Zenowicz”

Po dymisji ze stanowiska gubernatora A. Despota-Zenowicz zamieszkał w Petersburgu u Alfonsa Koziełła-Poklewskiego.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Alfons_Kozie%C5%82%C5%82-Poklewski

W latach 1867–1894 był członkiem rady przy ministrze spraw wewnętrznych, zajmując się głównie sprawami azjatyckiej części Rosji. Razem z A. Koziełłem-Poklewskim i innymi Polakami z wyboru pozostającymi za Uralem, dbał o rozwój oświaty, szkolnictwa wyższego (m.in. uniwersytet w Tomsku) i zawodowego (zwłaszcza wojskowego i rzemieślniczego), ale także sprawnej realizacji kolei transsyberyjskiej. Przede wszystkim jednak pomagał rodakom zwracającym się do niego o pomoc materialną lub o listy polecające.

W tym ostatnim przypadku z jego wsparcia skorzystali m.in. Benedykt Dybowski i Julian Talko-Hryncewicz.

Benedykt Dybowski wrócił z zesłania w 1877 r. opromieniony sławą wybitnego badacza fauny Syberii. Próby znalezienia pracy w Europie nie powiodły się. Dzięki zabiegom A. Despoty Zenowicza otrzymał w 1879 r. trzyletni kontrakt na lekarza powiatowego na Kamczatce. Nie mógł, jak kiedyś w Irkucku, zorganizować przyrodniczego zespołu badawczego. Zajął się zatem – poza swoją profesją – działalnością charytatywną oraz studiami etnograficznymi. Do kraju wrócił w 1883 r. zaproszony na katedrę uniwersytecką we Lwowie.

Juljan Talko-Hryncewicz, jako lekarz w Zwinogródce na Zadnieprzu, zajmował się badaniami archeologicznymi i antropologicznymi. Prowadząc z Godfrydem Ossowskim rozpoznanie kurhanu scytyjskiego, odkryli złote naczynie, które przekazali do Akademii Umiejętności w Krakowie, co wywołało oburzenie specjalistycznych gremiów rosyjskich, a w konsekwencji rozprawę sądową i wysoką karę pieniężną dla lekarza. Sumy tej nie był w stanie pozyskać w normalnych warunkach. Zdecydował się wszcząć starania o posadę lekarza powiatowego na Syberii, ale w takim miejscu, gdzie mógłby prowadzić terenowe badania paleoantropologiczne. W tych staraniach pomoc okazał mu Aleksander Despota-Zenowicz. W 1892 r., przed wyjazdem z St. Petersburga, J. Talko-Jryncewicz poznał Georgija Potanina, Sybiraka, prosząc go o wskazówki odnośnie miejsca przyszłej pracy, powołując się przy tym na A. -Zenowicza, a w swoich wspomnieniach przytoczył  opinię z zapamiętanej rozmowy:
Potanin mi powiedział, że nazwisko Zenowicza wywiera magiczny wpływ na Syberyjczyków, czczą w nim najlepszego administratora, jakiego posiadała Syberia, i człowieka wielkiego rozumu i serca”.

W trakcie długiego urzędowania w St. Petersburgu doceniono jego kompetencje, szczególnie gdy  tekę Ministra Spraw Wewnętrznych Imperium Rosyjskiego objął hrabia Мichaił Тariełowicz Loris-Mielikow (sierpień 1880 – maj 1881), który rekomendował Aleksandra Despotę-Zenowicza nа stanowisko wiceministra spraw wewnętrznych. Kandydatura ta została utrącona przez sprzeciw cara.
https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%9B%D0%BE%D1%80%D0%B8%D1%81-%D0%9C%D0%B5%D0%BB%D0%B8%D0%BA%D0%BE%D0%B2,_%D0%9C%D0%B8%D1%85%D0%B0%D0%B8%D0%BB_%D0%A2%D0%B0%D1%80%D0%B8%D1%8D%D0%BB%D0%BE%D0%B2%D0%B8%D1%87

J. Talko-Hryncewicz zrobił wszystko, by podtrzymać pamięć o dokonaniach rodaka. W krótkim czasie Troickosawsk (z Kiachtą) stał się jednym z ważniejszych ognisk nauki na Syberii, z własną filią Cesarskiego Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego, periodykiem naukowym, muzeum itp. Gdy Talko-Hryncewicz w 1908 r. opuszczał Syberię, był żegnany nie mniej serdecznie, jak żegnano tu w 1862 r. A. Despotę-Zenowicza.

Aleksander Despota-Zenowicz zmarł 24 kwietnia 1895 r. w wieku 67 lat. Stało się to w Koreizie koło Jałty na Krymie, w posiadłości poznanych w Kiachcie tatarskich kupców Tokmakowych (na Krymie ci kupcy zbudowali imperium winiarskie). Został pogrzebany w niedalekim Gurzufie.

Zapewne niewielu Polaków w rozmowie z carem odważyło się powtórzyć frazę A. Despoty-Zenowicza: „Polakiem jestem, Najjaśniejszy Panie”, choć  przecież ten samowładca, a także jego najbliżsi współpracownicy doskonale o tym wiedzieli.

Aleksander Despota-Zenowicz, Władysław Spasowicz czy Erazm Piltz (wydawca „Kraju”) należeli do najbardziej znanych Polaków działających w St. Petersburgu (byli  to tzw. lojaliści). Podobnych było setki na różnych stanowiskach, zarówno w stolicach gubernialnych, jak i na prowincji, także syberyjskiej. Wszyscy zrobili wiele dla zachowania patriotyzmu rodaków, którzy w następstwie wydarzeń dziejowych, przy braku własnej państwowości, utrwalali polskość w Rosji. W latach 1772–1815 znaczne obszary wschodniej części Rzeczypospolitej na ponad wiek zostały włączone w skład Imperium Rosyjskiego. Tamtejsza szlachta składała przysięgi na wierność carom, tym samym stając się szlachtą Rosji. Zwyczajem ziemiańskim, synów najbardziej predysponowa- nych do prowadzenia ojcowizny, po odpowiednim obyciu z obowiązującym prawem (m.in. przez działalność samorządową), pozostawiano w gospodarstwie rodzinnym. Pozostałych kształcono w szkołach ogólnych bądź uczelniach wojskowych, lekarskich, duchownych itp. Z tego względu zarówno w stolicy Rosji, jak i na prowincji stosunkowo najwięcej Polaków było oficerami w wojsku oraz lekarzami. Ze zrozumiałych względów znaczna ich ilość trafiła na Syberię. Byli tam ludźmi, którzy miejsce pracy wybrali dobrowolnie i w miarę możliwości starali się dotrwać na służbie państwowej do przejścia na emeryturę. Zwłaszcza w drugiej połowie XIX i na początku XX w. wielu z nich osiągnęło wyżyny w hierarchii wojskowej lub cywilnej, ale także w szkolnictwie wyższym, nie ukrywając ani swej polskości i wyznania rzymskokatolickiego. Zdarzało się, że w  wyniku sprzyjających okoliczności do organów administracji państwowej niekiedy trafiali również zesłańcy.

Agaton Giller napisał, iż szczególną zasługą A. Despoty-Zenowicza było uratowanie wielu istnień  przez to, że wprowadzał sprawiedliwość tam, gdzie jej nie znano, a przede wszystkim w wyniku troski o los skazanych.

A Benedykt Dybowski podsumował:
 „Historia ostatniego powstania z roku 1863 […], a szczególnie historia deportacji tysięcy wygnańców na Syberię, byłaby niepełną, gdyby uwydatnioną nie została wspaniała postać Aleksandra Despoty-Zenowicza, jakby opatrznościowo wyrokiem niebios zesłanego na jeden z głównych punktów etapowych w Tobolsku, kędy pędzono na Syberię ofiary sądzone na zagładę” .

Spis literatury:
1. Talko-Hryncewicz Juljan  Aleksander Despota-Zenowicz [Wprowadzenie: Dybowski Benedykt] Lwów, 1913.
2. Talko-Hryncewicz Juljan  Z przeżytych dni :
Warszawa : Dom Książki Polskiej, 1930. 330 s.
3. Spasowicz Włodzimierz. Despota Zenowicz / W. Spasowicz // Kraj. 1895. № 18. S. 17–18.
4. Pawłowicz Edward  Aleksander Despot Zenowicz / E. Pawłowicz. Lwów, 1893.
5. Giller  Agaton:  Opisanie Zabajkalskiej krainy w Syberyi przez Agatona Gillera. T. 3 /
Lipsk : Friedrich Arnold Brockhaus, 1867. 339 s.
6. Dybowski Benedykt  Pamiętnik dra Benedykta Dybowskiego od roku 1862 zacząwszy do roku 1878. Lwów : Wydawnictwo Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich, 1930. 623 s.
7. Czetwertyński  Włodzimierz. Na wozie i pod wozem (1837–1917) / W. Czetwertyński.
Poznań, 1939. 304 s.
8. Gieysztor  Jakób Pamiętniki z lat 1857–1865. T. 2 / poprzedzone wspomnieniami osobistemi Tadeusza Korzona oraz opatrzone przedmową i przypisami/.
Wilno : nakł. Tow. Udz. "Kurjer Litewski", 1913. 382 s.
9. Матханова Наталья Петровна Деспот-Зенович (Деспот-Братошинский-Зенович Александр Иванович) / Н. П. Матханова // Историческая энциклопедия Сибири: в 3 т. / Гл. ред. В.А. Ламин. Новосибирск: Ист. наследие Сибири, 2009. В 3-х т. Т. 1. 716 c.

Notka miała w zamyśle stanowić kontrapunkt do niedawno  wyedytowanego tekstu
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/komu-nalezy-stawiac-pomniki

Ale postać Aleksandra Despoty-Zenowicza nie nadaje się w Polsce na pomniki. Choć z całych sił pomagał jak mógł zesłańcom popowstaniowym, to oficjalnie głosił, że rebelię 1863 r. spowodowała prowokacja carskiej Ochrany. Coś zapewne wiedział na ten temat, bo miał wszak rozległe kontakty w kręgach, które sporo wiedziały o kulisach polityki imperialnej.  jako tzw. "państwowiec", na domiar złego nazywał to powstanie rebelią (po rosyjsku: miatież).

 W tej sytuacji oczywistym jest, że na pomniki zasługuje głupio zuchwały rębajło Kazimierz Pułaski, ale nie zasługuje na nie Aleksander Despota-Zenowicz. 

Przynajmniej w Polsce, bo w Kiachcie pomnik mu postawiono.

 

******

Wykaz wszystkich moich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty

 

 

 



tagi:

stanislaw-orda
31 maja 2021 21:45
19     1433    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @stanislaw-orda
31 maja 2021 22:21

taki bon-mot Johna Le Carrémi się przypomniał:

"Bohaterem jest ten, kto pierwszy czmychnie kuchennymi drzwiami, gdy tylko zaczną werbować ochotników ".

 

zaloguj się by móc komentować


stanislaw-orda @stanislaw-orda
1 czerwca 2021 18:26

Pewien schizol, uważający się za mojego osobistego wroga, a rejestrujący się na "SN" pod kolejnymi tzw. nickami, zamieścił, jak dotychczas, trzy komentarze kompletnie nie związane z tematyką notki,  stanowiące natomiast przejaw  jego impotencji intelektualnej. Komentarze usunąłem, jak również   będę usuwał każdy kolejny ww. schizola.

 

zaloguj się by móc komentować

qwerty @stanislaw-orda
1 czerwca 2021 18:33

bardzo wartościowy tekst

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @stanislaw-orda 31 maja 2021 22:21
2 czerwca 2021 13:16

poprawiam bon-mot, bo niemiłosiernie (mi) zgrzyta ze względu niezgodność czasów:

"Bohaterem  będzie ten, kto pierwszy czmychnie kuchennymi drzwiami, gdy tylko zaczną werbować ochotników ".

 

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @stanislaw-orda 1 czerwca 2021 18:26
2 czerwca 2021 15:00

Ten "schizol"to pewnie ze starych czasów,że też się chce takim dowcipkować... Notka dobra i pouczająca,osobiście mam bardzo mglistą wiedzę na ten temat.Dobrze,że ktoś pisze o takich postaciach i czasach i nie idzie wszystko w zapomnienie... plus...

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @BTWSelena 2 czerwca 2021 15:00
2 czerwca 2021 16:31

Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko powtórzenie fragmentu ze wstępu do pierwszej  notki cyklu:

" Jestem zdania, iż postaci te nie powinny pozostawać tak kompletnie nieznanymi, bowiem ich życiorysy stanowią „gotowiec” dla produkcji medialnych czy filmowych. Jednak w czasach rozchwianych koniunktur politycznych, które aktualnie skazują na zapomnienie, inne niż martyrologiczno-gułagowe ślady polskości na Wschodzie, nigdy się na takowe nie doczekamy."

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @BTWSelena 2 czerwca 2021 15:00
2 czerwca 2021 18:31

Coryllus go wywalił, ale jestem pewien, że schiz niebawem powróci pod zmienionym kolejnym nickiem.

 

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @BTWSelena 2 czerwca 2021 15:00
2 czerwca 2021 19:33

Ja naprawdę Stanisławie czytam dopiero teraz o tych postaciach.Bardzo żałuję,ze nie poznałam do końca historii rodziny mojej matki ,jej stryjów,którzy jako oficerowie przepadli w czeluściach sowieckich,a przede wszystkim rodziców tych stryjów.Matka dawno umarła i miała zasób wiedzy,na ten temat,uczyła się w seminarium w Stanisławowie o tych czasach. Później jak przeżyła o tych sprawach mówiło się szeptem i byłam za mała aby to rozumieć...Teraz nadrabiam luki...Trochę też późno....

zaloguj się by móc komentować

Zbyszek @stanislaw-orda
4 czerwca 2021 08:22

Wow.

Teraz,... wszystko takie jakieś... małe.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Zbyszek 4 czerwca 2021 08:22
4 czerwca 2021 10:59

Wszystko karleje i psieje.

Tak zawsze bywa w "nowoczesnych"  demokracjach.

Bo:
"Ten kto za nic ma Boga, za cóż może mieć człowieka?"
(to moja trawestacja końcówki wiersza pt.: "Z Izajasza" autorstwa Kazimierza Wierzyńskiego)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować