-

stanislaw-orda : [email protected].

Jezus i Herod Antypas (kontynuacja albo cz. 2)

Kontynuuję wątek dotyczący Heroda Antypasa, który wbrew pierwotnym zamierzeniom rozrósł się ponadplanowo. Z tego względu obecnie zamieszczam drugą część notki. Natomiast zakończenie będzie stanowiło część trzecią.

Herod Antypas

to jeden z synów Heroda Wielkiego ocalałych z rzezi rodzinnych na królewskim dworze ojca  (nota bene posiadającego obywatelstwo rzymskie). Antypas po śmierci ojca otrzymał, jak wspomniałem w pierwszej części notki, tytuł tetrarchy z przydziałem mu ziem Galilei i Perei. Tytuł tetrarchy zawierał możność ferowania wyroków śmierci, czyli w przypadku Antypasa, dla mieszkańców podległych mu ziem (z wyjątkiem osób które posiadały rzymskie obywatelstwo). Perea było to terytorium nie posiadające granicy z Galileą, położone na południe od niej, ale rozciągające się po wschodniej stronie rzeki Jordan oraz Morza Martwego. W Perei znajdowała się twierdza Macheront (Machaerus), rozbudowana przez Antypasa do statusu rezydencji królewskiej, a która znana jest z epizodu ewangelicznego opisującego śmierć Jana Chrzciciela (chrzciciel - gr. baptisti). Jestem zdania, że postać Heroda Antypasa dużo bardziej kojarzy się właśnie ze śmiercią Jana Chrzciciela niż ze śmiercią Jezusa Nazarejczyka. Zapewne z powodu, iż dla tej pierwszej jego rola jest kluczowa, a dla drugiej epizodyczna. W dalszym ciągu notki przedstawiam postawę tetrarchy wobec obydwu wymienionych zdarzeń wg ich chronologii.

Dynastia Herodianów cieszyła się dużymi względami na cesarskim dworze rzymskim za rządów Oktawiana jak i jego następcy Tyberiusza, czyli w okresie w ramach którego zawiera się tematyka niniejszego cyklu „jezusowego”. Problemy tej dynastii nie wynikały z kaprysów cesarzy w odległym Rzymie, ale zazwyczaj z wewnątrz dynastycznych waśni i intryg, jak również z poczucia bezkarności herodiańskich despotów. I ich splot przyczynił się także do kresu kariery Heroda Antypasa, jakkolwiek w jego przypadku główną rolę odegrały sprawy małżeńskie. Jest o tym mowa w końcowym fragmencie tej notki.

Pierwsza żona Antypasa o imieniu Fazelia (Phasaelis) była córką Aretasa IV Philopatrisa, władcy królestwa nabatejskiego, co miało ten walor, że zabezpieczało jedno z terytoriów tetrarchy - Pereę
- od najazdów koczowników z pustyń arabskich. Królestwo Aretasa ze stolicą w Petra stanowiło solidny bufor chroniący przed wtargnięciem nomadów, zarówno do Perei jak i na zachodni brzeg Jordanu.

Władcy z dynastii herodiańskiej często bywali w Rzymie, mając tam całkiem sporo wpływowych przyjaciół i znajomych. W trakcie jednej z takich wizyt w AD 27 Antypas poznał żonę swojego przyrodniego brata, także Heroda, którego rozróżniano dodatkiem Filip (niekiedy bywa określany on jako Herod III). Ponoć z miejsca zakochał się w niej i to z wzajemnością. Ta nowa wybranka serca tetrarchy miała na imię Herodiada. Ona porzuciła dla Antypasa swojego dotychczasowego męża, zaś on miał w tej sytuacji odesłać swoją pierwszą żonę do jej ojca. Aktualna (jeszcze) żona, gdy dowiedziała się o tych planach, opuściła Galileę (a może Pereę), nie czekając na formalne oddalenie. Jej wymuszona ucieczka została przez Aretasa potraktowana jako zniewaga dokonana przez dotychczasowego sojusznika. Zniewaga, która krwi wymaga, a zatem władca Nabatejczyków oczekiwał na czas sposobny do ukarania Antypasa.

Jan Chrzciciel

Ale zanim Aretas przystąpił do wymierzania kary, pojawił się w Galilei i Perei kaznodzieja głoszący nauki o nadchodzącym Królestwie Bożym, wywodzący się z sekty esseńczyków, znany nam jako Jan Chrzciciel. Zarzucił on publicznie Antypasowi złamanie praw Tory, gdyż poślubienie tak bliskiej krewnej za życia jej męża było zabronione w Prawie mojżeszowym. Co więcej, określił Herodiadę terminem, który bez żadnych wątpliwości odnosił się do kobiety lekkich obyczajów. Wobec ewidentnej obrazy majestatu tetrarcha rozkazał uwięzić Jana Chrzciciela w lochach warowni Macheront w Perei, zanim podejmie decyzję, jak dalej z nim postąpić. Pojawić się może pytanie, skąd Herodiada czy Antypas wiedzieli, co głosi gdzieś po pustkowiach jakiś kaznodzieja-pustelnik, których przecież wcale niemało było w tamtych czasach. Ale każdy z władców miał rozbudowaną sieć szpiegów, gdyż musiał wiedzieć, jakie są nastroje wśród poddanych. Do najgroźniejszych zaliczali się ci z kaznodziejów, którzy byli dobrymi mówcami mogącymi silnie oddziaływać swoimi wizjami na słuchaczy. Dlatego , korzystając z sieci donosicieli, należało  monitorować i raportować o tym, co oni głoszą. Oczywiście, takie szpiegowanie odnosiło się także do misji Jezusa Nazarejczyka, o czym będzie mowa w kolejnym odcinku tego cyklu poświęconym Jego procesowi przed  jerozolimskim Sanhedrynem.

Gdy władca (czy, jak w przypadku Jezusa, przywódcy Sanhedrynu) dochodził do wniosku, że może taki orator stać się niebezpieczny, wówczas podejmował kroki dla zneutralizowania problemu. Rzecz jasna, ocena zagrożenia zależała od subiektywnego odczucia konkretnego władcy.
W przypadku Jana Chrzciciela nastąpił splot tzw. okoliczności, które, na podobieństwo fatum, przesądziły o jego losie. Oto bowiem, w tzw. międzyczasie, Antypas wyprawiał ucztę z okazji kolejnej rocznicy swoich urodzin. Na uczcie tej było wielu wybitnych gości, w tym także dygnitarzy z Galilei i Perei. I była na niej również Salome (Salome II), córka Herodiady z jej pierwszego małżeństwa (Herod Antypas był dla niej ojczymem). I ponoć oczarowany tańcem tetrarcha złożył Salome obietnicę, że w nagrodę za taniec spełni jej dowolne życzenie (tzw. carte blanche). Tancerka, za namową matki Herodiady, zażądała dostarczenia na srebrnej tacy głowy Jana Chrzciciela. Do tego czasu Jan Chrzciciel był jedynie przetrzymywany w areszcie, gdyż Herod Antypas, przesadnie bojaźliwy i równie przesądny, chciał wybadać, czy uwięzienie kaznodziei wywoła jakieś echa, np. w postaci wystąpień jego zwolenników. A ponadto chciał ponoć sprawdzić, czy ten kaznodzieja włada jakąś tajemniczą mocą, np. może jest czarownikiem czy znawcą magii. Jednym słowem, kimś kto mógłby zaszkodzić, ale mógłby przecież okazać się także pomocny. Jednym słowem Antypas postępował kunktatorsko nie mogąc zdecydować się co począć z więźniem. W tej sytuacji sprawa rozstrzygnęła się za przyczyną publicznie złożonej obietnicy, bo tetrarcha chyba nie spodziewał się, że Salome zażąda tak ekstrawaganckiego, nawet jak na obyczaje praktykowane na dworach wschodnich despotów, trofeum. A że nie mógł wycofać się
z publicznie danego słowa, więc Jan Chrzciciel, pomimo obaw przesądnego Antypasa, stał się ofiarą żądnej zemsty Herodiady. W źródłach pisanych nie ma pewności, gdzie odbyła się owa uczta, czyli gdzie znajdowało się miejsce kaźni proroka-kaznodziei. Raczej nie stało to się w Tyberiadzie, stolicy Galilei, która była oddalona od twierdzy w Macheroncie o około 140 km. Ale Herod Antypas miał w Perei także inną rezydencję, położoną w miejscowości zwanej Livias (a nazwanej tak na cześć żony cesarza Augusta Oktawiana - Liwii Druzylli (wcześniej zaś miejsce to nazywało się Beth-Aram), leżącej ok. 10 km na wschód od ujścia Jordanu do Morza Martwego. Dzieliło ją od lochów Macherontu niecałe 20 km, zatem nie było problemu z szybkim dostarczeniem, jeszcze podczas trwania wspomnianych uroczystości jubileuszowych, czy to więźnia w całości, czy tylko jego głowy. Od dawna nie ma śladu po tej rezydencji, a na jej miejscu rozbudowuje się współcześnie zachodnie przedmieście stolicy Jordanii - Ammanu o nazwie Al-Rama. A całkiem niedaleko, ale po zachodniej stronie Jordanu, na terenach tzw. Autonomii Palestyńskiej, nieopodal znacznie bardziej znanego Jerycho, dzisiaj znajduje się miejscowość o nazwie Bet Ha’Arawa (ok. 5 km od rzeki).

Kryzys autorytetu Świątyni

Wypada zatem rozstrzygnąć jakiego rodzaju przyczyny mogły połączyć osobę tetrarchy z Jezusem Galilejczykiem w Jerozolimie, w połowie miesiąca nisan 30 roku, gdy wyznawcy religii mojżeszowej obchodzą Pesah - swoje największe święto, pielgrzymując ze wszystkich stron świata w tym celu do Świątyni Jerozolimskiej.

Pierwsza jest dosyć oczywista, a mianowicie Herod Antypas był formalnym władcą terytorium na którym mieszkał i działał Mesjasz z Galilei, czyli Jezus był z automatu zaliczany do poddanych tetrarchy. Prefekt Poncjusz Piłat, czyli wojskowy namiestnik Judei, który uwikłany został w rozstrzyganie mało zrozumiałej dla niego kwestii winy Jezusa, oskarżonego przez przywódców Wielkiego Zgromadzenia w Jerozolimie (Sanhedrynu), skwapliwie skorzystał ze sposobności podrzucenia Antypasowi tego niezbyt wygodnego zagadnienia. Gdyby bowiem tetrarcha pozbył się problemu na wzór załatwienia sprawy z Janem Chrzcicielem, wówczas Piłat nie musiałby przeprowadzać żadnej procedury procesowej, i co także istotne, nie zaszła by potrzeba angażowania powagi Rzymu do rozwiązywania jakichś lokalnych sporów. Ponadto poprzez przekazanie do rozstrzygnięcia w gestię tetrarchy sprawy Jezusa okazywał, iż uznaje stosowność kompetencji Antypasa w przypadku dotyczącym mieszkańca Galilei. Jednym słowem prefekt Judei liczył na rozwiązanie sprawy cudzymi rękoma oraz bez zbędnego rozgłosu.

Następna przyczyna (a ściślej splot przyczyn) jest bardziej zagmatwana i jej ogląd opierać się będzie na wnioskowaniu pośrednim. I chociaż nie może ono posiadać statusu bezwzględnej trafności, niemniej pozwoli nakreślić scenografię ułatwiającą wskazanie istotnych motywów w postępowaniu tetrarchy wobec Jezusa Nazarejczyka.

Jakkolwiek Antypas uczestniczył w obrzędach religii mojżeszowej związanych z tzw. świętami pielgrzymkowymi, czyli udawał się w czasie takich świąt do Jerozolimy, gdzie w tym celu wybudował sobie pałac, to był monarchą mocno zhellenizowanym. Co w skrócie  oznacza, iż reprezentował sobą typowy galimatias ideowy, podobny do tego jaki demonstrują dzisiejsi „europeiści”, którzy zostali wykorzenieni z rodzimej tradycji, po czym zastąpili ją tandetnym confetti ideolo. W tamtej epoce zhellenizowani mieszkańcy Galilei, czyli zwolennicy akulturacji, oceniali teokrację judejską oraz zasady judaizmu świątynnego jako swego rodzaju przeżytek. Także Herod Antypas odcinał się ostentacyjnie od tej tradycji.

W Galilei, oddzielonej od Judei oraz przywódców teokracji jerozolimskiej przez terytorium wrogiej wobec Judejczyków Samarii, wprowadzał bez przeszkód kanony owej akulturacji. Np. na teren budowy nowej stolicy wybrał w części tereny starego cmentarzyska, co automatycznie wykluczało, iż będzie mogła osiedlić się w tej lokalizacji warstwa kapłanów i ortodoksyjnych wyznawców judaizmu. Antypas uczynił tak celowo, po to aby kapłani i gorliwi wyznawcy judaizmu omijali to miejsce. Na domiar złego nadał miastu miano Tyberiada na cześć cesarza rzymskiego (Tiberius Claudius Nero, cesarz od AD 14), co stanowiło w tej pradawnej ziemi Izraelitów jawną prowokację. Co prawda Herod Wielki, ojciec Antypasa, nazwał fenicką Wieżę Stratona na cześć poprzedniego cesarza Cezareą Nadmorską (Caesarea Maritima), ale to była pogańska miejscowość położona na terenie heretyckiej Samarii, zatem Judejczycy i arcykapłani jerozolimscy nie odczuwali tego jako obrazy dla rygorów wynikających z judaizmu. Ponadto wystrój siedziby władcy w nowej stolicy zdobiły wizerunki zwierząt, co było także naruszeniem Prawa, które zakazywało ich tworzenia, gdyż zachodziło podejrzenie o grzech idolatrii.

Czyli Antypas pełnił de facto rolę jednego z „lodołamaczy” mających za zadanie narzucenia wyznawcom judaizmu symboliki świata grecko-rzymskiego, a także „znieczulenie” ich wobec wprowadzania kultów pogańskich i czczenia cesarzy rzymskich jako postaci pogańskiego panteonu. Wśród mieszkańców Galilei wprowadzało to zamęt i dezorientację. Inaczej bowiem traktowali Antypasa przedstawiciele arystokracji i elit kapłańskich, a inaczej drobni rolnicy czy dzierżawcy, robotnicy dniówkowi czy niewolnicy. Ponadto oddzielną grupę stanowili zwolennicy Antypasa, czyli parweniusze, których awansował na ważne funkcje, a jeszcze inną drobni plebejusze, stanowiący główny rezerwuar kadrowy dla faryzeuszów i skrybów. Tym samym rozmaite warstwy ludności wyznającej judaizm niejednakowo reagowały na narzucaną im akulturację, ale wszystkie oczekiwały jakiejś wykładni, która dostosowałaby wymogi Prawa do zmieniającego się świata. Nasilające się różnice w traktowaniu zasad Prawa powodowały osłabienie znaczenia judaizmu świątynnego, co wywoływało nadmiernie nerwowe kontrakcje ze strony teokracji jerozolimskiej. Tak więc judaizm istniał w rozmaitych, różniących się od siebie formach i żadna z nich nie była powszechnie uznawana za wyłączną. W latach działalności Jana Chrzciciela i Jezusa Nazarejczyka autorytet Świątyni Jerozolimskiej i teokracji judejskiej wśród wyznawców religii mojżeszowej (bez względu na jej odmiany) był już mocno osłabiony. Taki był skutek kształtowania przez Heroda Wielkiego spolegliwej wobec siebie hierarchii teokracji świątynnej w Jerozolimie (bardziej szczegółowy opis tego procesu znajduje w części cyklu zatytułowanej „Kajfasz i Jezus”) – link:
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/kajfasz-i-jezus
Nowobogaccy parweniusze, chcąc jak najszybciej wzbogacić się, odznaczali się wyjątkową pazernością i bezwzględnością, a po zmonopolizowaniu wszystkich istotnych funkcji przez cztery rodziny kapłańskie, stali się ponadto całkowicie bezkarni. Zaczęło się to kształtować ok. 30 lat przed narodzeniem Mesjasza z Nazaretu, a w 30 roku nowej ery system, stworzony przez oligarchów z owych rodów kapłańskich, uczynił ze Świątyni Jerozolimskiej sprawne narzędzie drenażu i dystrybucji dóbr wytwarzanych tak przez gospodarkę Judei, jak również przez silne ośrodki diaspory (np. Aleksandria w Egipcie). Istotnym wyłomem w dotychczasowej hierarchii autorytetu (najwyżej w niej stał hierarcha pełniący aktualnie funkcję arcykapłana Świątyni Jerozolimskiej) było uzależnienie przez Heroda Wielkiego obsadzania funkcji arcykapłana od czynnika politycznego, czyli wówczas od króla Judei, co po włączeniu Judei do prowincji cesarskich (czyli odebraniu jej statusu wasalnego królestwa) kontynuowali rzymscy namiestnicy. Oznaczało to, iż arcykapłan nie pełnił swojej funkcji dożywotnio, ale corocznie musiała być ona obsadzana przez aktualną władzę polityczną. Zanim system oligarchiczny okrzepł, Herod Wielki zdążył przed swoją śmiercią wymienić kilku arcykapłanów. MIało to takie konsekwencje, iż w ciągu roku klan aktualnego arcykapłana musiał zgromadzić pokaźne zasoby na „wykupienie” sobie przedłużenia kadencji. Mówiąc wprost musiał dawać sowitą łapówkę, której wysokości nie byliby w stanie przebić ewentualni konkurenci. I to właśnie kasta oligarchów z czterech klanów powiązanych rodzinnie (coś jak rodziny mafijne), która zmonopolizowała władzę w teokracji judejskiej, znana jest pod nazwą saduceuszy.

W konsekwencji, gdy obsada funkcji arcykapłana (Świątyni Jerozolimskiej) przestała być dożywotnia, wówczas mogło żyć ich równocześnie nawet kilku. Już samo to podkopywało autorytet tej funkcji, skoro nie wiadomo było, który z arcykapłanów powinien mieć głos decydujący, czyli czyja wykładnia lub interpretacja rozstrzygnięć Prawa powinna być powszechnie uznana. W sytuacji skoncentrowania tej funkcji w ramach powiązanych ze sobą więzami matrymonialnymi klanów rodzinnych, niekoniecznie osoba aktualnego arcykapłana miała znaczenie nadrzędne, co jasno wynika z relacji Ewangelistów, gdzie równie wiele, a może i najwięcej do powiedzenia w sprawie Jezusa Nazarejczyka miał poprzedni arcykapłan Annasz.

Nic zatem dziwnego, że saduceusze dbali przede wszystkim o utrzymanie status quo i jakiekolwiek działania zmierzające do zreformowania rozbudowanego przez oligarchów sytemu bogacenia się i tyranii postrzegali jako bezpośrednie zagrożenie swojej pozycji. Bezwzględne wykorzystywanie przez kastę oligarchów dominującej roli w strukturze teokracji judejskiej odbywało się kosztem pozostałych warstw społeczeństwa, w tym przede wszystkim niższego kleru (kohanim heditojot
- zwyczajnych kapłanów). Na sprzeczności czysto egzystencjalne nakładały się sprzeczności  określane jako ideowe.

Narastanie kontrastów powodowało, że społeczność Izraelitów w pierwszej połowie pierwszego stulecia nowej ery dzieliła się na różne odłamy, z których każdy żył wg odrębnego systemu, poczynając od kalendarza świąt, poprzez praktyki z nimi związane, aż po prawnicze wykładnie halachy. W rezultacie powyższego odłamy społeczności Izraelitów zajmowały odmienne stanowiska w relacji do Świątyni Jerozolimskiej. Podstawowy dylemat można zawrzeć w następującej kwestii:

skoro judaizm był religią Pisma, to w sytuacji podważenia autorytetu Świątyni i jej arcykapłanów, brakowało autorytetu gwarantującego poprawność stosowania w życiu codziennym wykładni i interpretacji tekstu owego Pisma. Pretendenci do tej roli jednak istnieli i konkurowali ze sobą. Spośród nich największa siłę w czasie ziemskiej misji Jezusa Nazarejczyka reprezentował ruch faryzeuszy.

Faryzeusze

Określenie faryzeusze to zhellenizowany hebrajski termin „peruszim”, który oznacza odłączeni, zaś jego grecki odpowiednik to pharisaioi. Początkowo nazwa ta miała konotację negatywną i była używana przez saduceuszy, a z czasem, gdy faryzeusze urośli w siłę i znaczenie, stała się zwykłą nazwą własną dla stronnictwa wykształconych ludzi wywodzących się z drobnomieszczaństwa,  których celem był powrót do judaizmu nieskażonego przez wpływy obce (hellenistyczne i rzymskie). Faryzeusze stawiali bardzo radykalne postulaty „czystości” Prawa mojżeszowego, w szczególności poprzez oddzielenie ludności zachowującej wszystkie wymogi określone w Prawie od ludności uchylającej się od ich spełniania. Ideologia faryzeizmu wyewoluowała po przybyciu społeczności Izraelitów z niewoli babilońskiej do Jerozolimy i Judei pod koniec VI stulecia starej ery, gdzie zastali ludność skażoną bezbożnictwem, która uległa kultom pogańskim, a zaniechała przestrzegania Prawa oraz związała się rodzinnie z gojim (narodami brudnymi, nieczystymi). Aby w przyszłości nie doszło do ponownego porzucenia Prawa i łączenia się z gojim, Wielkie Zgromadzenie (Sanhedryn) postanowiło wdrożyć do realizacji zadanie „wzniesienia palisady wokół Tory”.

Oznaczało to otorbienie przykazań Tory gąszczem szczegółowych przepisów, których żadni inni, poza „czystym Izraelem”, nie będą w stanie ani zrozumieć, ani stosować. W ten sposób, obok Prawa pisanego zaczęło się rozwijać prawo ustne, zawierające interpretacje tego pierwszego. Ze względu na mnogość interpretacji istotną rolę zaczęli odgrywać skrybowie, którzy zapisywali mnożące się interpretacje, aby można było je porównywać oraz przekazywać do wszystkich miejsc, w których żyli Izraelici. Można w pewnym uproszczeniu przyjąć, iż skrybowie stanowili warstwę inteligencji, natomiast faryzeusze pełnili rolę ideologów. W rezultacie powstało 613 tzw. micwot, które składały się z 365 czynności zabronionych oraz z 248 obowiązkowych. Sztywny gorset micwot powodował, iż w życiu codziennym nikt nie był w stanie ich dokładnie przestrzegać, natomiast faryzeusze weszli w rolę strażników czystości takiego właśnie kształtu doktryny judaizmu. Ich rola zaczęła wzrastać w szczególności na terytoriach położonych dalej od Jerozolimy i w środowiskach diaspory, gdzie na codzień nie odczuwano wpływu roli Świątyni i jej arcykapłanów, wobec czego faryzeusze zbudowali sieć instytucji pozostających pod ich wyłączną kontrolą. Były to synagogi, inaczej domy zgromadzeń (bet knesset), w ramach których funkcjonowały szkoła Prawa pisanego (bet ha-sefer) oraz szkoła Prawa ustnego (bet ha-Talmud).

Tym samym kler Świątyni Jerozolimska utracił monopol na nauczanie i interpretowanie Prawa (Tory), gdyż wraz z rozwojem wspomnianych instytucji zaczęła powstawać i rozrastać się nowa warstwa ludzi w nich wykształconych (hachamim), którzy swoją pozycję społeczną zawdzięczali wiedzy, nie zaś urodzeniu się w którejś z rodzin jerozolimskiej arystokracji kapłańskiej. Faryzeusze kładli nacisk przede wszystkim na obrzędy żywieniowe. Uważali, że człowiek zachowuje wówczas czystość rytualną, jeśli spożywa pokarmy zgodnie z przepisami czystości lewickiej dotyczącymi kapłanów (przepisy dotyczące lewiratu). Uważali ponadto, iż takie zasady powinny obowiązywać wszystkich, a nie tylko warstwę kapłańską. To była ta rewolucja radykalizmu, którą wnieśli do judaizmu świątynnego faryzeusze, z przyczyny której dokonała się pierwsza i zasadnicza wyrwa w tym systemie religijnym. Radykalizm ten funkcjonował niczym centryfuga, odwirowując „czystych i nieczystych” poprzez proste i widoczne dla każdego zasady eliminacji. Im był silniejszy nacisk hellenizacji i romanizacji, tym bardziej agresywnie i fanatycznie zwalczali wspomniane tendencje faryzeusze. Ale każdy medal ma dwie strony. Powiększała się w ten sposób liczba ludności „odrzuconej”, czyli dyskryminowanej i spychanej na margines poprzez wykluczenie ich ze społeczności mającej możliwość zachowywania narzucanych rygorów.

W latach trzydziestych pierwszego stulecia nowej ery (tu dopisuję następującą uwagę: lata od roku pierwszego do dziesiątego w danym stuleciu to lata dziesiąte, od 11 do 20 to lata dwudzieste, od 21 do 30 – trzydzieste, itd.) faryzeuszom udało się przeredagować dotychczasowa doktrynę judaizmu świątynnego i, tym samym, pozbawić saduceuszy (kler świątynny) monopolu w domenie sacrum. Naczelną dewizą faryzeuszy było, żeby tak używać świata doczesnego, aby zasłużyć na życie w przyszłym świecie. Bardzo to przypomina rdzeń chrześcijański, z tą zasadniczą różnicą, iż faryzeusze warunek uzyskania zbawienia uzależniali od ściśle formalistycznego i drobiazgowego przestrzegania tekstu (Prawa pisanego i micwot). W ich systemie religijnym nie było miejsca na żywą wiarę pozostawiającą inicjatywę człowiekowi (wolna wola), natomiast sprowadzali ją jedynie do wypełniania nakazów i przestrzegania zakazów (człowiek dla szabatu). Sprowadzało się to finalnie do dążenia, aby wszyscy ludzie zachowywali się jak kapłani. Był to, oczywiście, postulat niemożliwy do spełnienia w realnym świecie.

W zarysowanym powyżej kontekście należy postrzegać reakcję jerozolimskich arcykapłanów oraz faryzeuszy na działalność czy to Jana Chrzciciela, czy Jezusa Nazarejczyka.

http://www.historian.net/coins.htm

A oto komplet tekstów w „Cyklu Jezusowym” :

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/medrcy-swiata-monarchowie

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/piat-i-jezus

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/kajfasz-i-jezus

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/herod-i-jezus-cz1

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/herod-antypas-i-jezus-kontynuacja-albo-cz-2

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/jezus-i-herod-antypas-dokonczenie

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/jezus-i-lud-swiatyniIIII

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/essenczycy

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/jezus-mesjasz-i-sanhedryn

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/vera-cruz

******

Wykaz moich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty

 

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



tagi: jezus  faryzeusze  herod  herod antypas 

stanislaw-orda
16 maja 2018 11:53
10     4155    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @stanislaw-orda
16 maja 2018 13:03

Dokończenie tej  notki za jakiś  tydzień (najpóźniej za dwa).

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Sarah 16 maja 2018 21:12
16 maja 2018 21:14

Ja z  zasady  jestem na "ty" ze wszystkimi nickami w necie

zaloguj się by móc komentować


Tytus @stanislaw-orda
17 maja 2018 10:21

Tak się nieraz zastanawiam, spośród których "partii" (prócz "odrzuconych") najwięcej było uczniów Jezusa. No i wychodzi, że właśnie z faryzeuszy.

Paradoksem jest, iż Św. Paweł (Szaweł) z Tarsu, jako faryzeusz, dbający o czystość wszelaką został powołany na Apostoła tych nieczystych, czyli pogan. I jeszcze opieprzał Św. Piotra, który nie był faryzeuszem, ale w pewnym momencie popierał "żydujących" chrześcijan.

Dziękuję!

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Tytus 17 maja 2018 10:21
17 maja 2018 11:04

Faryzeusze wierzyli w duszę  i zmartwychwstanie, a np. saduceusze nie wierzyli.

O roli saduceuszy napisałem  więcej w odcinku cyklu dotyczącym Świątyni Jerozolimskiej i jej kleru, który zamieszczę  zaraz po dokonczeniu obecnego wątku. Tekst ten jest  już gotowy, ale zakńnczenie obecnej znajduje się
w przeredagowywaniu, a że kolejność notek  musi wynikać z logiki całości, tak  jak ją sobie wymyśliłem, zatem o Świątyni będzie dopiero po dokończeniu obecnej. Jestem pewien, że nastapi to jeszcze w maju br.

zaloguj się by móc komentować

Gumtryk @stanislaw-orda
17 maja 2018 11:29

Super notka. Zawsze mnie interesowało jak to się stało, że z scentralizowanego kultu swiatynnego doszło do galimatiasu jaki jest teraz. Notka wiele w tym temacie mowi mi to wyjaśniła. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Gumtryk 17 maja 2018 11:29
17 maja 2018 12:03

To jest na razie dwie trzecie tekstu tej  notki.

Jestem zdania , że bardziej pełny obraz  wyłoni się po zamieszczeniu jeszcze notek dotyczących  systemu  judaizmu świątynnego oraz  jego degeneracji, kryzysie i upadku, na które  panaceum stanowiła  misja Jezusa Nazarejczyka.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @stanislaw-orda
19 maja 2018 17:00

" Jednym słowem Antypas postępował kunktatorsko nie mogąc zdecydować się co począć z więźniem."

Kunktatorstwo w tym napewno było, ale sądzę, że było coś jeszcze. W Ewangelii jest taki fragment:
"Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał."

Myślę, że pomimo kompletnego zepsucia Herod jednak zachował jakieś resztki człowieczeństwa i coś w nim słowa Jana działały. Są tacy ludzie, którzy z uporem żyją w ciężkich grzechach, ale mimo wszystko mają jakąś wewnętrzną potrzebę posłuchać kogoś kto głosi prawdę, albo uważają tego człowieka za wzór, nie dlatego że chcą się nawrócić, ale po prostu tak chcą.
Sądzę, że gdyby nie to, Herod nie miałby żadnych wyrzutów sumienia żeby zabić Jana Chrzciciela już wcześniej.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Kuldahrus 19 maja 2018 17:00
19 maja 2018 22:20

oczywiście, można rozmaite hipotezy budować, na było nie było, enigmatycznym zapisie Ewangelisty.

Ale kluczowym wydaje się niemożnośc określenia w czasie owego "już wcześniej".

Bo nie wiadomo, przez ile czasu Jan był więziony.

Odniose sie do tego aspektu w dokonczeniu notki, gdyz pewne sugestie odnośnie , jak postąpić z Janem wyszły  z kręgów saduceuszy jaki i faryzeuszy. I Antypas nie był ich  zupełnie zignorować. Gdyby nie wyprzedzjąca akcja Herodiady, zapewne doszło by do imterwencji Sanhedrynu, podobnie jak to się stało w przypadku Mesjasza z Galilei.

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować