-

stanislaw-orda : [email protected].

Trochę hałasu nad trumną cz. 2

Wprowadzenie do tematu:
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/wyimek-z-historii-nie-najnowszej

Część pierwsza:
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-haasu-nad-trumna-cz-1

Oto druga część odpowiedzi przedstawicieli polskiej emigracji powojennej  na ankietę RWE  z 1963 r., które zostały opublikowane na łamach londyńskich „Wiadomości” (dodatek „Na Antenie”; Nr 9 z 21/29.12.1963 r.)

***********

13. ADAM PRAGIER  (1886 Warszawa  -  1976 Penley; Walia, UK)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Adam_Pragier

Krypta wawelska przeznaczona jest dla królów i członków rodzin królewskich. Nie trzeba było być dobrym królem aby tam spoczywać. Spoczywa tam niejeden król zły. I jest to całkiem w porządku, bo dla królów pomieszczenie w grobach królewskich nie jest żadnym odznaczeniem, ale naturalnym następstwem ich królewskości. Dopiero w Polsce porozbiorowej znalazły się na Wawelu szczątki kilku najwybitniejszych w narodzie: Kościuszki, księcia Józefa, Mickiewicza, Słowackiego, Piłsudskiego. Ale krypta wawelska, choć w ten sposób stała się poniekąd panteonem Polski porozbiorowej, nie straciła przez to swojego charakteru, miejsca ostatniego spoczynku królów.

Stanisław August miał zły punkt spotkania z Historią. Był człowiekiem epoki rokoko, niby figurka z saskiej porcelany, a miał do czynienia z partnerami z epoki renesansu: z Fryderykiem II, który tylko stroił miny rokokowe, ale był lisem i wężem na miarę renesansowych władców włoskich; z Katarzyną II - tygrysicą. Ona to podniosła go ze swojego legowiska i obdarowała koroną polską.

Jako król, Stanisław August był pełen dobrej j woli oraz zbyt słaby, by tę dobrą wolę umieć doprowadzić do końca. A ponadto, jakże mógł był skutecznie opierać się potężniejszym wrogom, w państwie bezrządnym, bez wojska, bez skarbu, bez administracji, bez oświaty? Jako człowiek, sytuację tę dobrze rozumiał i chciał ją zmienić. Za jego rządów powstały pierwsze elementy nowoczesnego państwa polskiego, wbrew oporowi większości magnatów i ciemnego motłochu szlacheckiego. On brał udział w spisku, którego owocem była konstytucja 3 Maja. Gdyby żył o kilkadziesiąt lat później, wspominalibyśmy go tak, jak wspomina się kilku mężów z okresu Królestwa Kongresowego. Jego bilans życiowy, jako króla, wypada niedobrze, bo poddawał się przemocy i nie umiał się jej opierać. Okolicznością w pewnej mierze łagodzącą będzie dla niego chyba to że i w narodzie prawdziwy opór podniósł się dopiero po rozbiorach.

Stanisława Augusta nie spotkało niebywałe szczęście by był ukoronowanym Rejtanem. Ale jako człowiek, który w mrokach Polski po epoce saskiej torował drogi kulturze, oświacie, dobrej administracji i prawidłowemu rozwojowi państwa na przyszłość, zasługuje na ocenę dodatnią. Ostatni człowiek, który nosił koronę królewską niepodległej Rzeczypospolitej, powinien znaleźć wieczny spoczynek po wygnaniu petersburskim i wołczyńskim, w krypcie wawelskiej.

14. WOJCIECH  WASIUTYŃSKI  (1910 Warszawa  -  1994 Rye; NY, USA)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojciech_Wasiuty%C5%84ski

Nie podzielam na ogół gustu znacznej części rodaków, których nic tak nie podnieca jak dobry pogrzeb. Sprawa, co się dzieje lub dziać będzie z kośćmi Stanisława Augusta wydaje mi się mało interesująca. Natomiast interesuje mnie Stanisław August jako zagadnienie roli człowieka w polityce.
Stanisław August był władcą narzuconym. Nikt go nie chciał na króla, nawet w jego własnej rodzinie. Został wybrany przy pomocy bagnetów rosyjskich. Otóż człowiek, który przyjmuje z rąk obcych władzę nad swoimi, robi to albo - częściej - z niskich pobudek, albo – rzadziej - z poczucia odpowiedzialności za swoje społeczeństwo. W takim wypadku przygotowany być musi na długi okres przykrej pracy pozyskiwania sobie najpierw tolerancji, a potem uznania narodu. Stanisław August był z początku pogardzanym „Królem Ciołkiem”, porywanym przez konfederatów barskich, skompromitowanym pierwszym rozbiorem. Ale w ciągu blisko 20-lecia, między pierwszym rozbiorem a Konstytucją 3 Maja, zdołał zmienić stosunek społeczeństwa do siebie. Wziął rolę wasala Rosji, prowadził konsekwentną i ostrożną na ogół politykę zewnętrzną i w tym czasie budował siłę wewnętrzną Polski.

Odrodzenie wewnętrzne wyraziło się w ruchu, prowadzącym do Sejmu Wielkiego. Stanisław August został naprawdę uznany za króla przez naród i mogło się wydawać, że jest mężem stanu. Ale żeby odegrać swoją rolę powinien był ją grać konsekwentnie. To znaczy aby konstytucja 3 Maja nie przekreśliła dobrych stosunków z Petersburgiem. W szczególności nie dopuścić do przymierza z Prusami, a w razie czego iść na konflikt z sejmem, aż do zupełnego zerwania włącznie. Nie przestałby być wówczas kartą w ręku narodu i może ocaliłby Polskę od drugiego i trzeciego rozbioru. Trzeba bowiem pamiętać, że Katarzyna chciała w zasadzie nie podziału Polski ale całej Polski jako satelity. W tym momencie jednak Stanisław August pokazał że nie jest prawdziwym mężem stanu: poszedł za swoją inklinacją, poszedł na popularność i wypadł z roli historycznej. Z chwilą sojuszu pruskiego utracił możliwość zrobienia czegokolwiek dla Polski w Petersburgu. A do walki z Rosją Polska zupełnie nie była przygotowana.

Zdrada Prus była nie tylko końcem dawnej Rzeczypospolitej, ale i końcem kariery Stanisława Augusta. Może mógłby był potem odegrać pewną ograniczoną rolę, gdyby się konsekwentnie trzymał nowej pozycji. Gdyby po klęsce wojskowej z 1792 r. uciekł z insygniami koronnymi za granicę lub dał się wziąć do niewoli. Wówczas jako symbol suwerenności miałby pewien wpływ na powstanie kościuszkowskie i późniejsze wydarzenia.

To powstanie było jedynym, w pełni uzasadnionym powstaniem polskim. Sprawa państwa polskiego była już wtedy przesądzona, a dla społeczeństwa insurekcja była stosunkowo mało kosztowna. Natomiast pozostawiła olbrzymi spadek polityczny: uniwersał połaniecki, tradycję kosynierów i kadrę jakobinów, czyli rewolucyjnych patriotów, którzy ukształtowali cały polski wiek XIX. Ale w czasie powstania król Staś już nie był aktorem na scenie historycznej, tylko statystą. Po klęsce 1792 roku przystąpił do konfederacji targowickiej, która miała już charakter rosyjskiej partii agenturalnej. Powstanie przyjął z bierną sympatią. Potem był już tylko przedmiotem wożonym przez Rosjan. I na zakończenie zrobił tę jedną rzecz, której nie musiał i której nie powinien był zrobić. Odesłał insygnia koronne Katarzynie.

Utrzymanie się w roli jest rzeczą w polityce bardzo trudną: wymaga skromności, świadomości, że jest się tylko elementem w życiu narodu, a nie wcieleniem interesu narodowego. Wymaga charakteru. Wymaga niezależnego umysłu. Z nowszej historii Polski umiałbym przytoczyć tylko jeden przykład, Romana Dmowskiego, który we wczesnych latach trzeciego dziesięciolecia XX wieku  uważał, że na tle ówczesnego układu europejskiego jest dla Polski korzystniejsze, by rządziła nią lewica niż jego własny obóz polityczny.

15. ZYGMUNT  NOWAKOWSKI  (1891 Kraków  -  1963 Londyn)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zygmunt_Nowakowski_(artysta)

Przypomnijmy sobie pewne fakty. Gdy nieszczęsny król umarł w Petersburgu, Rosjanie zachowali się wobec niego przyzwoicie i car Paweł I włożył mu własnoręcznie koronę na skronie. Trumnę umieszczono w podziemiach kościoła św. Katarzyny, gdzie jednak wiodło się jej źle, została bowiem kilkakrotnie uszkodzona przez powódź, która często nawiedzała stolicę Rosji. Zapomnieliśmy o tej trumnie i nikt o niej nie myślał, aliści na krótko przed wybuchem wojny zrodziła się myśl, by prochy króla Stanisława Augusta sprowadzić do Polski. Tak się też stało, ale rzecz miała przebieg zarówno głupi jak niegodziwy. Trumnę przewieziono po cichu, w nocy, by bez żadnych ceremonii ulokować ją w kościele wołczyńskim.

Podobno rząd powołał się na decyzję Piłsudskiego, który miał oświadczyć, że Stanisława Augusta na Wawel nie wpuści i w żadnym wypadku nie pozwoli na udział wojska w pogrzebie. Otóż, po pierwsze, wypadałoby stwierdzić czy istotnie Piłsudski wyraził taką wolę, po drugie zaś, co innego Wawel i asysta wojska. a co Innego pogrzeb, który normalnie jest udziałem nawet pospolitego przestępcy czy kajdaniarza. Brakło tylko, by pochować króla za murem cmentarnym! Car rosyjski włożył mu koronę na skronie, a strącił mu ją z głowy prezydent Mościcki!? Zrobił się krzyk, podniosła się fala protestów, przodowały zaś tej sprawie „Wiadomości Literackie”, rozpisując wielką ankietę, w której wzięli udział historycy, literaci, dziennikarze i w ogóle przedstawiciele opinii publicznej. Głosy były rozmaite, nikt jednak nie pochwalił ani wyboru miejsca ani tym bardziej haniebnego sposobu, w jaki rząd tę rzecz załatwił. Pewni uczestnicy ankiety wyrazili zdanie, że król powinien być pochowany w Warszawie, w katedrze lub w parku łazienkowskim, zdecydowana większość jednak, do której i ja należałem, głosowała za Wawelem.

Wybuch wojny sprawił że cała historia poszła w zapomnienie, dziś jednak w związku z okupacją wschodniej połowy Rzeczypospolitej i ze zmianami, które wprowadzili tam rosyjscy barbarzyńcy, powinniśmy zabrać głos w tej materii. Pozycja, z której chcielibyśmy - teoretycznie bodaj interweniować, jest bardzo słaba.

Reżym warszawski, który ma na swym rachunku zgodę na nowy rozbiór Polski, może wyrazić zupełny brak zainteresowania. Dopominał się o zwrot zabytków wawelskich i innych skarbów, zdeponowanych w Kanadzie, jeśli jednak idzie o trumnę ze zwłokami ostatniego króla polskiego, z wszelką pewnością, wcześniej niż my, wiedział o jej losie i położył krzyżyk na tej sprawie.

Bolszewicy mogą operować dwoma argumentami, mówiąc, po pierwsze: „To nie nasz monarcha”, po drugie: „nie my sponiewieraliśmy jego szczątki, ale uczynił to rząd polski przed ćwierć wiekiem. My szanujemy groby naszych carów, jakimikolwiek byli, i te groby są przedmiotem najbardziej starannej konserwacji, o czym przekonać się może każdy turysta, który zwiedza Kreml”. To prawda w stu procentach. Owe groby sprawiają wrażenie, jakby codziennie były odkurzane za pomocą elektroluksu.

Stanisław August spoczywa w wiejskim kościółku, przerobionym na magazyny, albo na świetlice, albo nawet na chlew. Ten król ma czarną kartę w naszych dziejach, ma na swym sumieniu grzech okropny i niewybaczalny. Ale równocześnie ma na swym królewskim rachunku tyle zasług,  że trudno je bodaj z grubsza wyliczyć. Są to zasługi nieśmiertelne, za które patrzy mu się poczesne miejsce w krypcie wawelskiej. Obok czarnej karty ma kartę szczerozłotą. Abdykował, podpisał ostatni rozbiór Polski w związku z tym przestało istnieć państwo polskie na przeciąg z góra stu lat. Ale, choć Polska została wymazana z mapy, naród nasz ocalał i zawdzięcza to w wielkiej mierze Stanisławowi Augustowi, o czym zapomniał, co przekreślił nasz przedwojenny rząd w sposób zarówno lekkomyślny jak niegodziwy.

Nie był „wojennym panem” (tak mawiano o niektórych naszych królach), a przecież wygrał batalię tak wielką, że w porównaniu z nią bledną wspaniałe wiktorie, odniesione przez innych władców polskich. Czymże per saldo jest na przykład zwycięstwo pod Wiedniem wobec wygranej bitwy o Konstytucję 3 Maja? Odsiecz wiedeńska to tylko meteor, tylko błysk który zagasł rychło, a rocznicę ustawy majowej święcimy co roku wszędzie tam, gdzie nas losy zaniosły. Udział Stanisława Augusta w tym dziele był przemożny, ślad jego ręki, jakże dyskretny, znać w każdym paragrafie, w niemal każdym słowie, trudności zaś, które się przed nim zewsząd piętrzyły, zdawały się być nie do pokonania. I tego właśnie króla pochowano w nocy, w tajemnicy, jak zbrodniarza.

Czegokolwiek się tkniemy, przeglądając historię ostatnich lat XVIII w., wszędzie, co krok widzimy inicjatywę Stanisława Augusta. Któż był mecenasem pierwszego wielkiego historyka polskiego, Adama Naruszewicza? Kto królewską opieką otoczył Komisję Edukacji Naukowej, kto uczcił działalność X. Stanisława Konarskiego, kto subwencjonował architekturę i malarstwo i piśmiennictwo i teatr? Kto płacił długi poetów, kto ich … ubierał? Największemu poecie polskiemu XVIII w. Stanisławowi Trembeckiemu, król sprawił futro i tenże poeta, utracjusz zresztą i karciarz spod ciemnej gwiazdy, zasypywał Stanisława Augusta listami, w których znajdujemy powtarzające się bez końca prośby o załagodzenie wierzycieli... Znana jest troska Stanisława Augusta o rozwój nauki, na przykład astronomii i fizyki, które król otaczał swą opieką, sprowadzając z Londynu najnowsze, kosztowne lunety, a z Lejdy przyrządy, będące ostatnim krzykiem techniki.

Na doszczętnie za czasów saskich wyjałowionym gruncie orał i siał niestrudzenie, dbając o rzeczy wielkie i drobne. Kanał Królewski i fabryka porcelany, pałac łazienkowski i, jak się zdaje, pierwsza w Polsce fabryka... czekolady. I pierwszy, wyhodowany w Polsce... ananas. Oczywiście, drobiazgi, nic więcej.

Łatwiej pisał po francusku niż po polsku, ale władał naszym językiem wspaniale, troszczył się o to, by jego bratanek, książę Józef, nie wynarodowił się w Wiedniu, później zaś zmuszał go do bywania w teatrze polskim. Jakże trudno to wszystko wyliczyć.

W historii politycznej ma kartę czarną, w historii kultury kartę złotą. Po wtóre był królem, a królowi należy się to co jest królewskiego: grobowiec na Wawelu. I tu powinna ustać dyskusja. Nie zaglądajmy do wszystkich trumien królewskich na Wawelu, bo zaprowadziłoby to nas zbyt daleko. Stanisławowi Augustowi przyszło panować za czasów najtrudniejszych i płacić za winy swych poprzedników.

To pewne, że decyzja naszego przedwojennego rządu była krzywdząca w najwyższym stopniu, a podjęta bez wysondowania opinii publicznej i karygodnie lekkomyślna.

Jesteśmy dzisiaj zupełnie bezsilni. Stać nas jedynie na protest przeciwko profanowaniu trumny ostatniego króla polskiego.
[…]

16. JÓZEF  WITTLIN  (1896 Dmytrów k/Radziechowa  -  1976 Nowy Jork; USA)
https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Wittlin

Jakkolwiek od ankiety „Wiadomości Literackich” upłynęło ćwierć wieku, wypełnionego wydarzeniami, które mogłyby nasycić sobą setki lat, nie mniej stosunek mój do wszelkich pogrzebów (łącznie z mym własnym) uroczystych czy nie uroczystych, pozostał niezmieniony, a więc – raczej niechętny. Biorąc wszakże pod uwagę fakt, że „czynniki decydujące” o ekspogrzebach i żałobnych obchodach ku czci znakomitych Polaków, należały w roku 1938 do zupełnie innego kręgu ludzkiego i politycznego, niż w obecnej Polsce, sądzę iż trumnę z tym, co zostało w niej ze Stanisława Augusta, powinno się przenieść uroczyście do katedry warszawskiej. Chociażby dlatego aby nowej młodzieży naszej dać poglądową lekcję kultu człowieka, uznającego prymat spraw intelektualnych, poezji i twórczości artystycznej nad polityką. Prymat ten powinien być przypomniany i zaakcentowany w Kraju, gdzie życie Intelektualne i twórczość literacka podlegają surowej kontroli urzędników, zależnych od urzędników obcych, niekiedy wrogich wszelkiej swobodnej twórczości.

Chętnie wziąłbym udział w przeniesieniu trumny Stanisława Augusta do warszawskiej katedry, gdyby mi na tę manifestację dano wizę.. Niefortunny w polityce król był dla ówczesnych poetów i pisarzy polskich nie tylko możnym protektorem, ale i szczerym, dyskretnym i właściwie skromnym przyjacielem. Nie dyktował im, co mają pisać i jak mają pisać, pragnął tylko, aby dobrze pisali i mieli z czego żyć... Literatura polska zawdzięcza im wiele pięknych utworów, których by może nie było, gdyby Stanisław August nie stworzył dla pisarzy sprzyjających warunków i odpowiedniej atmosfery. Niechaj więc sobie leży w warszawskiej katedrze.

17. WACŁAW GRUBIŃSKI  (1883 Warszawa  -  1973 Londyn)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wac%C5%82aw_Grubi%C5%84ski

Mimo rzeczywiste może, ale i urojone również winy, przypisywane przez niektórych historyków Stanisławowi Augustowi, jako królowi polskiemu, pozwalam sobie uważać go za monarchę znakomitego i za postać w naszych dziejach szczególnie wybitną, że w wyniku pierwszej wojny światowej odzyskaliśmy niepodległość, było to w wielkiej mierze jego za grobem zwycięstwo. Kulturze bowiem i cywilizacji, ku jakim nas pobudził po rozkładowym panowaniu saskim, zawdzięczaliśmy pragnienie samoistnoścl państwowej i moralne siły wyzyskania ówczesnych międzynarodowych okoliczności politycznych.

Zasiadł na tronie gdy społeczeństwo było rozprzężone, magnateria pijana samowolą, a sąsiedzi nasi zachowali się jak włamywacze. Nie łatwa to praca i nie jednodniowa, okiełznać pospolite rozwydrzenie, oprzytomnić masy, zataczające się w chmielu bezkarności. Gdzie indziej Poniatowski byłby Ludwikiem XIV. U nas nie miał - jak szczęśliwszy od niego  Król-Słońce - poprzednika, który przy pomocy ministra-kardynała ścinał głowy warcholskie bez litości.

W ankiecie „Wiadomości Literackich”, na krótko przed drugą wojną światową, wyraziłem pogląd, że zwłoki Stanisława Augusta należy złożyć w grobowcu na obszarze Łazienek. Dzisiaj ten pogląd przypominam. Jest to jego miejsce bardzo własne. Tutaj mu się należy wypoczynek wieczny. Po długotrwałym panowaniu pełnym udręk, niech spocznie w Łazienkach warszawskich, w stolicy. Po owej pośmiertnej jego podróży do rodzimych włości, po tej zatajonej przed nami podróży w wolnej Polsce. Zamiast żebyśmy zmarłego króla wiedli w majestacie narodowym na Wawel.

18. MICHAŁ  SAMBOR (właśc. Michał Chmielowiec; 1918 Sambor  -  1974 Londyn)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Micha%C5%82_Chmielowiec

Najlepszy rozwiązaniem jest aby Sowiety oddały Wólczyn Polsce, a jeszcze lepiej: białoruskiemu stanowi Stanów Zjednoczonych Europy, związanemu w serdecznej unii z sąsiednimi stanami: polskim, litewskim i ukraińskim. Ten grób ostatniego, nieszczęśliwego, może słabego, lecz na pewno wybitnego i  sympatycznego króla Rzeczypospolitej tych czterech nacji powinien być otoczony należytą czcią. Lepiej było pochować go swego czasu na Wawelu, ale - stało się. Teraz chyba tylko obawa desakralizacji  mogłaby usprawiedliwić jeszcze jedną pośmiertną przeprowadzkę. Nie sadzę, by taka obawa zachodziła. Niech więc „Król Staś” czeka w Wołczynie naszkicowanego w pierwszych słowach tej odpowiedzi idealnego rozwiązania. Nie sądzę żeby Stanisław August mógł zapobiec rozbiorom, a nie podobna mu odmówić zasługi w tym, że w ciężką erę porozbiorową naród nasz wszedł wzmocniony potężną dawką witaminy „M” – twórczej myśli, której przede wszystkim zawdzięcza przetrwanie.

19. TADEUSZ  NOWAKOWSKI  (1917 Olsztyn  -  1996 Bydgoszcz; powrót z emigracji w 1995 r.)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_Nowakowski_(pisarz)

Umysłowość polska nie jest typu racjonalistycznego. I dlatego do naszej wyobraźni zbiorowej i indywidualnej tak silnie przemawiają wszelkie gesty i akty symboliczne z dziedziny wierzeniowo-obrzędowej, jak sprowadzanie zwłok królów i poetów, składanie serc w urnach, usypywanie kopców, manifestacje rocznicowe, odbudowa pewnych zabytków i tym podobne.
(Mając na przykład do wyboru - odbudowę zamku królewskiego w Warszawie czy dworca głównego, większość z Polaków z pewnością wypowie się za Zamkiem).

Co więcej, zdajemy sobie sprawę z istnienia niewidzialnego, serdecznego balastu, jaki każde pokolenie w Polsce dźwiga na swych ramionach, z dość tyrańskiej wszechobecności historii w naszym życiu, z jej działania wychowawczego (we właściwym lub niewłaściwym kierunku). I dlatego stosujemy często kryteria, jakich nie stosowano by gdzie indziej; kryteria które przy analizie i interpretacji wydarzeń historycznych na plan pierwszy wysuwają wzgląd pedagogiczny. Historię (i literaturę) uważa się u nas od pokoleń za instytucję wychowawczą. (Magistra vitae).

Jeśli już nie cały naród, to przynajmniej jego najwybitniejsi synowie powinni swoje życie modelować na określonych wzorach. „Dał nam przykład Bonaparte...”, „Jak Czarniecki...”, „Patrz Kościuszko...”, „Skoczył Kozietulski...”. Przy stałym zagrożeniu od stuleci naszego istnienia zbiorowego, kryteria polskie siłą rzeczy uwzględniać muszą pierwiastki moralne. W odróżnieniu od znanej formuły Nietzschego, u nas nic się nie dzieje „poza złem i dobrem”.

Postać historyczna, która wybiła się dzięki talentowi politycznemu, dyplomatycznemu, organizatorskiemu, gospodarskiemu a nie błysnęła takimi przymiotami, jak niepokalany patriotyzm, niezłomność przekonań i charakteru, duch walki, nieporozumiewanie się z wrogiem,
w naszym zbiorowym odczuciu stanowi swego rodzaju „obce ciało w polskim panteonie. Walka o wolność i niepodległość (duchowa treść życia polskiego od stuleci), wygnanie, więzienia, martyrologia w naszych szczególnych warunkach nawet u przywódców zastąpić może nieraz inteligencję, umiejętność rządzenia, talent strategiczny. Po owocach ich wcale nie poznacie je.

Naród nasz pod tym względem jest anielsko wyrozumiały. […]  — Nie bez pewnej racji zwykło się czasem przebąkiwać, że wódz przegranego powstania bliższy bywa polskiemu sercu od wodza opromienionego aureolą wiktorii, a dziejopis nad Wisłą jakby z pewną nieufnością odnosił się do sukcesów nie okupionych wysokimi stratami. Kto jak kto, ale Stanisław August na brak niepowodzeń i klęsk uskarżać się nie mógł. Jeśli mimo takich pozornych „kwalifikacji” typu negatywnego, naród nie zamknął go w swym sercu, a zastępom pięknoduchów i pobłażliwszych historiografów nie udało się swymi utworami i pracami przybliżyć go do zbiorowej wyobraźni historycznej społeczeństwa, na zasadzie „taryfy ulgowej” dla dziejowych pechowców, oznaczać to może jedynie spiżową trwałość specyficznie polskich probierzy wielkości.

W głęboko zakorzenionej recepcji tej nieprzeciętnej postaci w świadomości (a chyba i podświadomości) narodowej najwspanialsze obiady czwartkowe, przerzucanie mostu między Polską a resztą Europy, światły mecenat, słowem - olbrzymie zasługi w dziedzinie kultury, nauki i sztuki, bledną w zestawieniu z chwiejną postawą monarchy wobec ówczesnych interesów politycznych kraju. Nawet wspaniała (jak na tamte czasy) ustawa trzeciomajowa nie pozwala dzisiaj patriocie polskiemu zapomnieć o nieszczęsnej kolaboracji króla z uosobieniem grzechu śmiertelnego - z carycą. Złośliwe wierszyki o intymnych uciechach Poniatowskiego w petersburskiej alkowie zrobiły swoje. Odegrały bodaj tę samą rolę, co w wierzeniach głębinowych ludu poznańskiego wizja „kusego Niemczyka”, wysłannika piekieł.

Czy można przejść obojętnie wobec kryteriów, które zrodziły się z postawy obronnej zbiorowości zagrożonej w swoim niezależnym istnieniu? Jeśli idzie o moje skromne zdanie (podkreślam, że nie jestem ani historykiem ani autorem książek historycznych), wcale bym się nie czuł dotknięty wiadomością, że doczesne szczątki króla Stanisława Augusta spoczęły na Wawelu, tym bardziej że nie wszyscy lokatorzy tego przybytku są uosobieniem absolutnej nieskazitelności.

Znalazł się tam, na przykład, pewien monarcha niewysokiego lotu, mizerota pod każdym względem, i też się świat polskich wierzeń nie zawalił w gruzy. Królowi Stasiowi, jak wiemy, nie powiodła się przeprowadzka na Wawel. Podobno Mościcki nie pozwolił. „Nie zasłużył na ten zaszczyt!” - zawyrokowali u nas ci, którzy uważali siebie za spadkobierców hetmańskiej chorągwi, ale w godzinie próby nie błysnęli geniuszem ani wielkością ducha. Nie Jestem jednak pewien, czy społeczeństwo nasze wezwane do plebiscytu: „Gdzie umieścić szczątki Króla?” - wypowiedziałoby się za Wawelem. Myślę, że większość głosowałaby za Warszawą. Nie walczyłbym więc w obronie królewskiego prawa do krypty na Wawelu.

Gdyby sprawa jeszcze jednej „repatriacji” tragicznego monarchy miała rzeczywiście odżyć w przyszłości, należałoby go przywrócić miastu, z którym był najściślej związany. Ostatni Rex Poloniae po niespokojnej wędrówce życia doczesnego i pozagrobowego mógłby sobie wreszcie odpocząć w Łazienkach. Albo w tej katedrze do której go, na obrazie Matejki, wiwatujący rodacy niosą na rękach w promieniach trzeciomajowej jutrzenki.

20. JULIUSZ  MIEROSZEWSKI  (1906 Kraków  -  1976 Londyn)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Juliusz_Mieroszewski

Historia cywilizowanego narodu musi opierać się na pewnym ściśle określonym porządku formalnym. Wszystko może być przedmiotem rewizji i krytyki lecz nie ów formalny porządek rzeczy. Do historii należą zarówno królowie wielcy jak i mali - mężowie stanu wybitni i przeciętni. Stanisław August był legalnym królem polskim. Koronacja i pogrzeb należą do formalnego porządku historycznego, który nie ma nic wspólnego z tzw. „sądem historii”.

Królowie polscy spoczywający na Wawelu nie wszyscy byli wielcy, a oceny ich działalności uległy poważnym rewizjom. Złożenie prochów Stanisława Augusta w tajemnicy przed społeczeństwem w Wołczynie było objawem niedopuszczalnego zlekceważenia protokółu i porządku historii. Nie możemy upodabniać się do praktyk partii komunistycznych, które swych przywódców grzebią i ekshumują w zależności od aktualnej koniunktury politycznej. Złożenie prochów Stanisława Augusta na Wawelu byłoby aktem szacunku dla niezależnego od politycznych „sezonów” porządku historycznego, który cechuje dojrzałe, uformowane narody bez względu na ich ustrój.

21. WACŁAW  ALFRED  ZBYSZEWSKI  (1903 Bokijówka k/Proskirowa  -  1985 Paryż)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wac%C5%82aw_Zbyszewski

Kryptę wawelską nazywamy „grobami królewskimi na Wawelu”. Nie jest to całkiem ścisłe, bo w tej krypcie znajdują się groby mężów znakomitych, choć nie dynastów czy królów elekcyjnych: księcia Józefa, Kościuszki, Mickiewicza, Słowackiego, wreszcie Piłsudskiego.
Z drugiej strony nie wszyscy nasi królowie - od Łokietka - spoczywają na Wawelu. Nie ma tam Warneńczyka, którego zwłok nie odnaleziono. Nie ma Aleksandra pochowanego w katedrze wileńskiej. Nie ma Walezego, który był pochowany w Saint-Denis aż do chwili, gdy rewolucja sprofanowała nekropolię królów Francji. Nie ma Leszczyńskiego, który jest pochowany w Nancy. Nie ma Augusta III, który umarł w Dreźnie i tam został pochowany. Nie ma Marysieńki, która spoczywa w Blois.

Tak więc można było twierdzić że i sprawę zwłok Stanisława Augusta wolno pozostawić przypadkowi i nie bawić się w przenoszenie jego zwłok. Ten pogląd miał za sobą pewne argumenty, póki zwłoki Stanisława Augusta spoczywały w kościele św. Katarzyny w Petersburgu. Sam oglądałem ten kościół i ten grób w 1933 roku i było to jedno z najstraszniejszych wrażeń w moim życiu. Cały kościół był wypełniony nędzarzami, mówiącymi już skażoną polszczyzną i gdy cicha Msza się skończyła - na odprawianie sumy i na kazanie sowieciarze nie pozwalali - wszyscy ci żebracy obiegli mnie jak stado wygłodniałych zwierząt, błagając o datek. Pamiętam, że już wówczas opuszczenie tego grobu w tym północnym kościele, w domu niewoli, wydało mi się hańbą i skandalem. Dziwiłem się, że ówczesny nasz rząd i komisja rewindykacyjna, która wówczas urzędowała w Leningradzie, nie domagają się pośmiertnej repatriacji Stanisława Augusta.

Lecz ten skandal przybrał potworne rozmiary, z chwilą gdy Sowiety same zażądały w 1938 r. byśmy zabrali zwłoki ostatniego naszego króla, motywując to zamknięciem kościoła Św.  Katarzyny. Był to też skandal, bo kościół ten był polski i polsko-metropolitalny, katedrą kilkunastu polskich arcybiskupów dla całej Rosji. Jeżeli Rosjanie zostawili po dziś dzień kościół Saint-Louis des Français w Moskwie dla garsteczki francuskich katolików, jakim prawem pozbawiali całą rzesze katolików-Polaków kościoła polskiego w Leningradzie?

Już wówczas obojętność i bierność rządu polskiego wobec prześladowania katolicyzmu i polskości w Rosji były nie do pojęcia. Lecz z chwilą, gdy Sowiety przywiozły do Stołpców trumnę ostatniego króla polskiego, decyzja Sławoja, powzięta w tajemnicy przed społeczeństwem, bez naradzenia się z nikim, bez zasięgnięcia opinii najbardziej kompetentnej osoby, tzn. arcybiskupa krakowskiego, późniejszego kardynała Sapiehy, stróża grobów królewskich, była jednym z najgorszych skandali w dziejach 20-lecia.

Tradycja nasza nie powiada wcale, że groby wawelskie są tylko dla dobrych królów. Na Wawelu spoczywa August II, który był pod każdym względem monarchą gorszym i bardziej zdradliwym od Stanisława Augusta, spoczywa tam Michał Wiśniowiecki, który był od Stanisława Augusta nieskończenie głupszy. Stanisław August był legalnym królem polskim. Od biedy można się spierać, czy książę warszawski nie powinien też się tam znajdować, można nawet twierdzić, że Aleksander I (Romanow) powinien spoczywać na Wawelu, bo za zgodą Polaków przyjął tytuł króla polskiego, dopiero Mikołaj I został ważną uchwałą sejmu zdetronizowany, więc prawo do grobu na Wawelu
i on i jego następcy utracili. Ale ze względów formalnych - a te są jedynie decydujące - grób Stanisława Augusta, z chwilą gdy jego zwłoki znalazły sie na terenie Polski - może znajdować się tylko na Wawelu.

Pochowanie Stanisława Augusta w Warszawie byłoby taka samą dowolnością, takim samym aktem nadużycia władzy co pochowanie go w Wołczynie. Prawnie i moralnie jeden tylko arcybiskup krakowski mógłby wnieść sprzeciw, lub przynajmniej zażądać,  by jakiś areopag sprawę tę zbadał. Ale  poza nim prawo to nie przysługiwało ani Sławojowi, ani tym bardziej nie przysługuje dzisiaj Gomułce.

Toteż zupełnie niezależnie od stanu kościoła w Wołczynie, niezależnie od faktu, że Wołczyn leży dzisiaj na terenie ziem zabranych, władze polskie powinny zażądać bezzwłocznego wydania trumny ostatniego naszego króla i przewieźć ją z honorami należnymi monarsze do Krakowa i urządzić Stanisławowi Augustowi wspaniały pogrzeb na koszt państwa, zgodny z dawnym protokółem królewskim przedrozbiorowej Rzeczpospolitej.  A organizacją pogrzebu i wyborem krypty powinien zająć się arcybiskup krakowski, poza tym do ingerencji ma jeszcze prawo prymas jako następca interrexów. Jest to jedyne godne i uczciwe rozwiązanie bolesnej i haniebnej pielgrzymki pozagrobowej ostatniego króla Polski.

Możemy być tego czy innego zdania o Stanisławie Auguście, ale względy formalne muszą we wszystkich tego rodzaju wypadkach rozstrzygać. Groby królewskie przestają być grobami królewskimi, gdy stają się miejscem wiecznego spoczynku tylko niektórych królów. Wówczas kończy się cała aura królewskości krypty wawelskiej, i sami dewaluujemy, obniżamy wielkość i świetność ostatniego miejsca spoczynku Kościuszki i księcia Józefa, Mickiewicza i Słowackiego, Piłsudskiego, a także, daj Boże, tego męża stanu, który nam niepodległość i wolność przywróci.

22. TYMON  TERLECKI  (1905 Przemyśl  -  2000 Oksford, UK)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Tymon_Terlecki

Sprawa Stanisława Augusta Poniatowskiego wydaje się sprawą wyrosłą z kompleksów, sprawą ustawioną w fałszywej perspektywie. W roku 1938 albo należało go zostawić na Newskim Prospekcie, czyli na wiecznym wygnaniu w Petersburgu, albo pochować z szacunkiem godnym narodu wolnego od urazów, zdolnego do patrzenia z dystansu na siebie i na swoją historię.

Stanisław August był ostatnim królem Polski szlacheckiej. Był przytomnym świadkiem jej trzech rozbiorów, człowiekiem, w którego godziły one przede wszystkim, naocznie i symbolicznie. I może najboleśniej. Czy był on im winien? Na pewno nie, bo stanowiły ostateczny skutek długiego procesu i złożonego splotu okoliczności. Za winę można mu tylko poczytać, że nie był człowiekiem na miarę tych tragicznych okoliczności, choć wydaje się wątpliwe czy jakikolwiek inny człowiek mógłby je odmienić i odwrócić. Zapewne ktoś optymalnie dorastający do wymiaru wydarzeń byłby się zachowywał wobec nich inaczej - godniej i bardziej konsekwentnie.

Ale jest to dziedzina czystej spekulacji. Faktem historycznym jest że kroi Stanisław August, konkretny człowiek żyjący w określonym czasie, zaważył na losie swego kraju nie swoimi słabościami, lecz tym co było w nim najlepsze, naprawdę niepospolite: świetną, wielostronną inteligencją i europejską kulturą umysłową. Z jego działaniem i imieniem łączą się dwa rozstrzygające pobudzenia. Jedno - wyrażone
w Konstytucji Trzeciego Maja - nakazywało przemianę ustroju jako warunek istnienia zbiorowego. Drugie - w Intensywnym życiu duchowym, w oświacie, sztuce, nauce - kazało upatrywać rękojmię przetrwania narodu na przekór wszystkiemu. Te dwa bodźce działały twórczo przez całą niewolę. Doprowadziły do odzyskania wolności. Zachowały wartości do dzisiaj.

Taka perspektywa wyznacza w 1963 r. na miejsce spoczynku Stanisława Augusta Warszawę, w której jako pierwszy z królów polskich się koronował, w której żyje tysiącem dzieł swego umysłu i smaku, którą wzniósł na poziom stolicy europejskiej, z której stworzył symbol nowoczesnej Polski.

23. MARIA  DANILEWICZOWA  (1907 Aleksandrów Kujawski  -  Quinta das Romazeiras k/Lizbony; Portugalia
https://pl.wikipedia.org/wiki/Maria_Danilewicz-Zieli%C5%84ska

Sprawa jest prawdopodobnie doskonale obojętna głównemu zainteresowanemu - Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu i reprezentującej go garści prochu. W odnalezionych niedawno notatkach Prusa wyczytałam podejmujące tę myśl – i niejako przedłużające ją zdanie: „Gdy człowiek rozsypuje się w proch, jego siły życiowe musiały zużyć się na stworzenie nowego bytu”. To właśnie da się powiedzieć o Stanisławie Auguście: zgasł, zbladł i zszarzał jako człowiek, zwłoki jego obróciły się w proch - trwa nadal jako symbol wielkiego zespołu trwałych wartości kulturalnych, które formował i którym patronował jako jeden z najświatlejszych władców epoki oświecenia. Błędy polityczne popełniali - i to niejednokrotnie – monarchowie tej miary co nieposzlakowany Jan III Sobieski. „Czasy saskie” są symbolem upadku zarówno politycznego jak i kulturalnego. Nikt nie poparłby jednak projektu rewizji grobów wawelskich pod kątem praw moralnych poszczególnych ich lokatorów do wiecznego spoczynku.

Stanisławowi Augustowi należy się przeto tzw. „wieczny”, a więc spokojny i ostateczny grób na Wawelu. Nad nim - w nawie kościelne] - piękny marmurowy grobowiec z profilem króla w medalionie i odpowiednim asortymentem muz i geniuszów, osłoniętych nieprzeźroczystymi draperiami. Zaprojektowałby go pięknie prof. Władysław Tatarkiewicz. Grobowiec w Warszawie kryje w sobie możliwości jeszcze jednej przeprowadzki zwłok - a dosyć ich już było. A więc - Wawel.

24. KONSTANTY  JELEŃSKI  (1922 Warszawa  -  1987 Paryż)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Konstanty_Jele%C5%84ski

Odkąd człowiek zaczął się troszczyć losem zwłok swych zmarłych czyli, zdaniem antropologów, odkąd stał się człowiekiem - pogrzeby, groby należą do dziedziny rytuału. Trudno o bardziej ustalony rytuał niż w wypadku zwłok królewskich. Do krypty na Wawelu, w Escorialu, Saint-Denis, Kapuzinerkirche - prawo daje funkcja monarchy, nie jego zasługi. Spoczywają tam królowie „źli” obok królów „dobrych”. Absurdalne nieporozumienie przedwojenne ze zwłokami Stanisława Augusta wynikło zapewne z pomieszania pojęć!

Wawel dla Polaków jest nie tylko kryptą królewską, stał się również panteonem. A również stąd, że dla Polaków historia jest wiecznie żywa, współczesna, że sądzono (słusznie czy niesłusznie) Stanisława Augusta tymi samymi kryteriami, którymi sądzono Piłsudskiego. Osobiście nie jestem czcicielem tradycji i fakt, że zwłoki Stanisława Augusta spoczywają raz jeszcze na terenie Związku Sowieckiego jest mi właściwie obojętny. Ale jeżeli (w imię kryteriów tradycyjnych) zwłoki jego zostaną sprowadzone do Polski, sądzę że należy zastosować kryteria tradycyjne konsekwentnie i zwłoki ostatniego króla Polski pochować na Wawelu.

***********

Uzupełnienie z WiKI:
W 1988 r. ekshumowane resztki domniemanych szczątków grobowca (drobiny kości, fragmenty szat i trumny) władze sowieckie po latach starań wydały władzom PRL.
15 grudnia 1988 r. przewiozła je z Mińska do Warszawy delegacja pod kierownictwem Aleksandra Gieysztora.  Zostały one początkowo wystawione w pałacu Na Wyspie w Łazienkach Królewskich, a następnie złożone na Zamku Królewskim w Warszawie. Uroczysty pogrzeb odbył się 14 lutego 1995 r. w krypcie archikatedry św. Jana w Warszawie.

*************

Wykaz moich wszystkich notek na portalu "Szkoła Nawigatorów" pod linkiem:

http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/troche-prywaty

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



tagi: pogrzeb króla stasia 

stanislaw-orda
27 października 2023 03:06
8     845    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @stanislaw-orda
27 października 2023 07:01

Następna notką ( po Zaduszkach) będzie dokończenie tekstu  o Berdyczewie
( http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/pisz-do-mnie-na-berdyczew-1 )

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @stanislaw-orda
28 października 2023 06:42

Wpis nr 21 super ciekawy. Obnaża serwilizm Polski wobec Moskwy, no ale nasi rządzący byli strugani z tego samego patyka. A Ciolek? Niech się cieszy, zdrajca, że bolszewia nie potraktowała go tak, jak ich poprzednicy królów z Saint Denis. Istnieje u nas jakiś przekazywany pokoleniowo wśród akademików obłęd, że chociaż zdrajca, ale osiągnięcia w kulturze to rewanżują . Kultura... 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Matka-Scypiona 28 października 2023 06:42
28 października 2023 09:34

Bom to poprawia nam samopoczucie.

A  przyjmowanie optyki, że dowódca , który poddaje oddział w obliczu druzgocącej przewagi nieprzyjaciela jest zdrajcą, to swoiście polska nadinterpretacja zbudowana na glebie późniejszych beznadziejnych zrywów powstańczych.

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @stanislaw-orda 28 października 2023 09:34
28 października 2023 11:28

Rzeczywiście ,jest w tym coś w naszej historii tragicznego.Sądzę,że beznadziejne zrywy powstańcze toczą się nieustannie w świecie,wobec okupacji,czy zaboru agresora/agresorów.Jedne państwa poddają się od razu,inne toczą beznadziejną walkę....I wszyscy wiemy,że nic nie zmieniło się do naszych obecnych czasów...Wręcz przeciwnie zrywy powstańcze są jeszcze bardziej wyrafinowane,a słowo zdrajca/zdrajcy ma twarz pełnej sakwy...i zaszczytnego miejsca w hierarchii.

Pozwolę sobie wrzucić jeszcze kamyczek do ciekawych notek emigracyjnych o serwiliźmie Polski wobec Moskwy,którą poruszyła Matka-Scypiona.Jest także ciekawa "rozprawa" Stanisława Cat-Mackiewicza https://klubjagiellonski.pl/2019/02/12/od-zbrodniarza-do-meza-stanu-konserwatysta-wobec-stanislawa-augusta/ 

Mackiewicz napisał nawet książkę "Stanisław August(1953) Nasz gospodarz także poświęcił także uwagę Mackiewiczowi nie tak dawno 2021r... Opinie ,wydaje mi się są tak samo zróżnicowane jak i te które pan przedstawił.

http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/faszywa-kasta-kapanska-czyli-o-ludziach-mylacych-literature-z-polityka

Rozważając zrywy powstańcze pozostaje zawsze dylemat,czy należy z góry się poddać,czy przeżyć. Są narody takie jak Żydzi,które ponoć nie mają z tym dylematem problemu. Wniosek taki nasunął mi się po uważnym przeczytaniu pana notek....

 

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @BTWSelena 28 października 2023 11:28
28 października 2023 13:16

Posiadam od lat ten tytuł St. Mackiewicza, i rzecz jasna, znali jego  treść rozmówcy, których wypowiedzi przytoczyłem w ostatnim cyklu notek.

W zasadzie chodziło mo o to, jak mozna kulturalnie i z sensem polemizować na tyematy kontrowersyjne. No i , rzecz jasna, pod warunkiem żeby cos niecos na  takie tematy wiedzieć.  Sprawa jest od lat nieaktualna, bo prochy Stanisłąwa Augusta w katedzre warzawskiej, a tablica pamiatkowa w Łazienkach.

A zagadnienie , czy i kiedy wywoływac powstanie zależy od bardzo wielu okoliczności. Polska po kazdym powstaniu ponosiła straty ludzkie i terytorialne. Nawet będąc w zwycięskierj koalicji w II wojnie swiatowej, utraciła  w jej efekcie w stosunku do stanu z wrzesnia 1939 ponad 70 000 km kw. terytorium (mniej więcej obszar Irlandii). Ale gloryfikowanie szaleństw zrywów powstańczych kompletnie i nieprzemyślanych, które z góry są obliczone na klęskę, i stawianie jako wzorca do nasladowania   konsekwencji tej klęski to droga do ciągłego powtarzania podobnych  pomysłów i podobnej  utopii.

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @stanislaw-orda 28 października 2023 13:16
28 października 2023 14:35

Ano mozna polemizować na tematy kontrowersyjne.Ja się nie dziwię młodości i wychowaniu króla Stasia,ale romans  w wieku juz 23 lat ,(gdzie król Staś rezydował juz na dworze carycy) mozna by zaliczyć do porywów serca...ale nie w wypadku własnie carycy,która miała feblika nie na chłopa,lecz na rządy w Europie.Posłuzyła się Stasiem,wspierając go kasą....Trudno ten fakt rehabilitować,późniejszą działalnością króla,który poczynił starania ,jako dobro dla trwania Polskości... Stąd polemika trwa ...

Okoliczności powstań są zawsze dramatem,wobec silniejszego agresora..Czy buntownicy mają,czy otrzymują broń ,czy chcą walczyć gołymi rękami przeciwko "armatom",są zawsze buntownikami,szaleńcami ,współcześnie nazistami i czort wie jakimi nazwami...obdarzani...Czyli zbyteczna ofiara z życia.Nawiasem mówiąc mi szkoda każdego życia,które jest cudem danym tylko raz.

Myślę czasami,że w literaturze i faktach historycznych -to bezsilność wobec silniejszego państwa,przedstawia krytykę gloryfikowania powstańczych zrywów.Ja nie myślę kategoriami  zbędnej gloryfikacji...bo w sumie to tylko przykład rozpaczliwej nadzieji,że coś się wskóra. To wcale nie taka zbędna  utopia.Temat sam w sobie złożony....bo .....

Mamy w przykładzie historycznym,że całe ludy znikały i pozostawały wchłonięte przez inne silniejsze narody i ich wodzów i ta próba chyba nigdy się nie skończy. Teraz w XXI wieku ta próba silniejszych państw nabrała rozpędu i przyśpieszenia,bo wszyscy mają broń,a w rezultacie słabszy -to tak jakby rzucał się z kosą na armatę..... ot co -takie ma szanse,słabszy naród,można pomyśleć ,po co ten bunt???? I tak przegrają i stracą życie w zbędnej walce. I nie ma to znaczenia czy dzieje się w zachodniej,czy wschodniej półkuli Globu.

A Polska to nawet nie została zaproszona na "paradę zwycięzców",oczywiści angole potrącili sobie przechowywanym złotem za utrzymanie armii Andersa,w rezultacie nasi starsi bracia ,biją nas w kaczy kuper "polskimi obozami śmierci-dla kasy ... Ale przetrwaliśmy i trwać będziemy...

ps.odpowiadam na pana komentarz ,bez żadnych podtekstów...

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @BTWSelena 28 października 2023 14:35
28 października 2023 16:40

Trzeba racjonalizować klęski dla higieny psychicznej i nie utracenia nadziei na poprawe losu w przyszłosci Dobrze jest też wskazać jakiegos jednego wyrazistego odpowiedzialnego za klęskę. Pełni on wówczas rolę jakby odgromnika dla frustracji i rozładywowania emocji.   I tu kłania się casus Stanisława Augusta. Ponadto takie racjonalizacje można uważać za przejaw instynktu samozachowawczego danej zbiorowości (a nawet społeczeństwa lub jego najbardziej świadomej warstwy - elity").

Przytoczę fragment z  jednej ze swoich notek, który precyzyjnie ilustruje mechanizm racjonalizacji potrzebny danej  zbiorowości:

..."

Wywiezienie w latach 597 i 586 roku starej ery elity społeczeństwa judejskiego (jerozolimskiego) do Babilonii (Babilon i okolice) stanowiło wstrząs, który określił kierunek ewolucji jahwizmu w judaizm. Zburzenie Świątyni Salomona oraz Jerozolimy oznaczało zburzenie domu dla boga, który był opiekunem społeczności zamieszkującej to miasto i ten region. Wydarzenie takie stanowiło utratę nie tylko własnego miejsca na ziemi w sensie geograficznym, ale oznaczało zerwanie więzi z bóstwem, porzucenie przez niego swego ludu i brak opieki z jego strony. Żadna społeczność ówczesna nie mogła funkcjonować bez wiary w istnienie tej więzi. Wyjściem było albo porzucenie boga dotychczasowego, który nie okazał się wystarczająco silny i wybranie na jego miejsce, jako nowego opiekuna innego, albo też reinterpretacja poniesionej klęski w sposób ułatwiający jej zracjonalizowanie i wyjaśnienie.

I takie własnie wyjaśnienie zostało znalezione. Mówiło o tym, iż klęska była wynikiem tego, że Jahwe ukarał Jerozolimę i lud judejski za popełniane grzechy oraz nieprzestrzeganie i lekceważenie jego przykazań. Potęga Jahwe była tak wielka, że dla ukarania Izraelitów za wiarołomstwo mógł posłużyć się największymi ówczesnymi ziemskimi potęgami, czyli Asyrią i Babilonią. I podobnie mógł uczynić dla ich wynagradzenia. Czyli według tejże racjonalizacji wszystkie nieszczęścia, jakie spadały na Izraelitów, były w pełni zasłużone. A im były straszniejsze, tym bardziej świadczyły o potędze Jahwe. W takich właśnie okolicznościach ukształtowała się koncepcja wybraństwa (narodu wybranego), która z czasem została rozwinięta do postaci spójnej teologii. Zgodnie z tak wykoncypowanym „rdzeniem ideowym” przeredagowano istniejące księgi Tory (Powtórzonego Prawa oraz Liczb) oraz napisano księgi Jozuego, Samuela, Królów i Sędziów, czyli dotyczące dawnej historii Izraela, liczącej wówczas nieomal 7 stuleci. Kolejne księgi z „kanonu” Tory także zredagowano zgodnie z ideą  Wybrania i Przymierza."

Reasumując:
ktokolwiek byłby wówczas na miejscu Stanislawa Augusta, nie on decydowałby o biegu nadchodzących wydarzeń, Oba oscienne mocarstwa, współpracujace przeciez ze sobą, dokonałyby rozbioru Rzeczypospolitej bez względu na osobę na jej tronie, czyli także zalety i wady tej osoby.
Być moze w drugorzednych epizodach historia nie przebuoegaa by tak samo, ale efekt koncowey byłby podobny do faktycznie  zaistniałego.

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @stanislaw-orda
28 października 2023 20:59

" Trzeba racjonalizować klęski dla higieny psychicznej etc.." nie łapię na taką higienę psychiczną .Racjonalizację klęski dla higieny psychicznej to ostatnio zrobiono nas covidem...jakkolwiek to zabrzmi.

A casus króla Stanisława nie oznaczał, wskazania jakiegoś jednego wyrazistego odpowiedzialnego za klęskę,historia dokładnie zna i sumuje przyczynę .

Co do ludu judejskiego,to naród,który w/g przysłowia "gdzie diabeł nie może tam...żyda pośle", bo wszystkie nieszczęścia, jakie spadały na Izraelitów, były w pełni zasłużone. A im były straszniejsze, tym bardziej świadczyły o potędze Jahwe.

Mimo ,ze przeredagowano księgi liczace 7 stuleci,to jednak naród judejski nie wyciągnął wniosków.Nie jestem zaciętą antysemitką,bo nawet lubię muzyczkę żydowską,ale to jest fakt...i nie w tym rzecz aby to rozwijać,bo potęga słowa i religii,nie jest spójna z uczynkami...przez stulecia.......

Reasumując: Król Stanisław August uwzględniając jego złe i dobre uczynki ...ostatni zgasił światło......... dzięki za dyskusję,

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować